Natalie jest odrobinę zaskoczona, kiedy Marco zabiera ją do wesołego miasteczka. Wie skąd wziął pomysł, niedawno powiedziała mu przecież, że są takie dni, kiedy chętnie wróciłaby chociaż na kilka godzin do czasów dzieciństwa, więc po prostu w tym momencie on ma zamiar spełnić to jej życzenie. Kiedy wysiadają z parkingu i Marco zamyka samochód, splata ich palce, po czym prowadzi w stronę atrakcji. Natalie uśmiecha się szeroko:
-Pamiętałeś co mówiłam...
-Oczywiście, że tak, a dobrze się złożyło, że oni tu są.- mówi.-To był dobry pomysł?- pyta.
-Tak.- Natalie całuje go w policzek.- A teraz idziemy na diabelski młyn.- mówi.
-Wszędzie z tobą pójdę.- deklaruje blondyn.
Chwilę później korzystają już z atrakcji jakie są dostępne w wesołym miasteczku. Potem po kolei próbują wszystkiego. Marco wygrywa również dla swojej ukochanej olbrzymiego misia, a ona cieszy się jak mała dziewczynka, bo w tym momencie trochę się tak czuje, ale taki był plan. Kibice, którzy rozpoznają swojego idola robią sobie z nim zdjęcia, uwieczniają na nich również Nat. W ten sposób spędzają prawie trzy godziny.
Wychodząc z wesołego miasteczka Natalie mówi:
-Nie znam Twoich dalszych planów,ale czy możemy iść na mały spacer? Oczywiście jeśli to koliduje z ym co dla nas wymyśliłeś...
-Możemy iść na spacer kochanie.- odpowiada spokojnie.
-Mamy ostatnio mało czasu więc...
-Wiem skarbie, przykro mi.-słyszy z ust swojego mężczyzny.
-Nie mam o to pretensji, przecież kocham piłkarza. Po prostu... wróciliśmy do czasów dzieciństwa i beztroski, a teraz możemy poczuć się jak nastolatkowie spacerując za ręce i skradając sobie pocałunki w publicznym miejscu.- śmieje się.
-Aaa... O to chodzi.- uśmiecha się chłopak.
-Powiedz, że nie chodziłeś na spacerki ze swoimi sympatiami, nie siedzieliście na ławce w parku obściskując się i całując...
-Cóż... zdarzyło się raz czy dwa, ale generalnie chyba ominąłem ten etap mojego nastoletniego życia...- Marco robi śmieszną minę.
-Zapomniałam, że ty obściskiwałeś się najczęściej z piłką na treningach.- kwituje jego druga połówka.
-Cóż... to prawda.
-Tym bardziej musimy wrócić do tego etapu.- śmieje się.
-Cóż... z Tobą mogę zrobić wszystko!
***
Kiedy są przy samochodzie Natalie śmieje się:
-Posadzę misia na siedzeniu z tyłu i przypnę pasem. On jest wielkości człowieka więc będzie mega wyglądał.
-Zrób tak.- odpowiada blondyn więc ona tak robi. W samochodzie, zaraz po tym jak piłkarz zapala silnik, zanim jeszcze rusza, Natalie mówi:
-Marco...
-Hm...- patrzy na nią, a ona całuje go.- Dziękuję, było świetnie.
-Cieszę się, ale to jeszcze nie koniec randki.- obiecuje.
-Jeszcze nie?
-Nie. Zapnij pas kochanie.- prosi ją, a ona to robi. Wyjeżdża z parkingu po czym włącza się w ruch. Nie odpowiada na pytanie dokąd ją zabiera więc mu odpuszcza. Kilkanaście minut później podjeżdżają pod dom malarki. Jest zaskoczona, ale nic nie mówi. Marco parkuje na podjeździe, po czym otwiera dom. Prowadzi ją do salonu:
-Mogę cię prosić, byś spokojnie, bez podglądania posiedziała tu spokojnie kilka minut?- patrzy na nią
-Możesz prosić, ale nie wiem czy dotrzymam obietnicy.- drażni się z nim malarka.
-Natalie proszę, muszę coś przygotować, zależy mi kochanie. - robi do niej maślane oczy po czym całuje w usta.
-Co będę z tego miała, że posłucham?- pyta patrząc na niego.
-Mnie?- mówi od razu piłkarz.- Może być?
-Hmm... ciekawa propozycja...- mruczy dziewczyna.
-Proszę zostań tu dobrze?
-Dobrze, ale potem czeka mnie nagroda tak?- upewnia się Nat.
-Będę cały twój, spełnię każdą twoją prośbę.- mówi poważnie piłkarz.
-Każdą?- brunetka unosi zabawnie brwi, co wywołuje wielki uśmiech na twarzy jej partnera.
-Każdą.- potwierdza blondyn.
-Więc będę tu grzecznie siedzieć obiecuję.- mruga znacząco.- Wymyślę sobie co możesz dla mnie zrobić w nagrodę.
-Ok.- Marco śmieje się.- To nie potrwa długo.
Piłkarz wychodzi. Nie ma go kilka minut, potem wraca i zabiera coś z kuchni, ale Natalie nie wie co, gdyż, by jej nie kusiło, żeby podglądać włączyła po prostu telewizję i czeka cierpliwie.
***
Agnes widząc, że Ricky wspaniale bawi się z Olim idzie na górę do łazienki przygotować wszystko do kąpieli. Kiedy kończy i ma zamiar zawołać chłopaków jej telefon dzwoni. Odbiera więc:
-Stęskniłaś się czy może myślisz, że nie dajemy rady?- pyta po prostu.
-Wcale tak nie myślę.- protestuje Natalie.- Po prostu...
-Z Olim wszystko w porządku. Przedtem długo spał więc położymy go później. W tej chwili bawi się z Rickym. - mówi idąc w stronę salonu gdzie słychać popiskiwanie małego chłopca i śmiech mężczyzny bawiącego się z nim.- Właściwie ja nie mam za wiele do zrobienia, bo Oliver tak uwielbia waszego przyjaciela, że kiedy on jest w pobliżu mały ledwie mnie zauważa.- wzdycha.
-Agnes przecież nasz syn cię uwielbia...- pociesza ją malarka.
-Ricky'ego zdecydowanie bardziej, ale to w porządku. Wcale mu się nie dziwię, jakbym była na jego miejscu to też mając nas dwoje do wyboru wybrałabym zdecydowanie Ricka!- przyznaje agentka uśmiechając się.- Naprawdę ma świetne podejście do dzieci i niespożytą ilość energii... i wiele pomysłów na nowe zabawy.- chwali chłopaka.
-Jesteś pod wrażeniem.- kwituje Natalie.
-Jestem. Naprawdę myślę, że jego dzieci będą szczęściarzami mając takiego ojca.- stwierdza.
-Hmm... pewnie masz rację.
-Na pewno mam.
Agnes robi cicho zdjęcie Ricky'emu leżącemu na kocyku z synkiem przyjaciół i postanawia wysłać Nat jak tylko skończą rozmowę. Wycofuje się do kuchni nie chcąc przeszkadzać w zabawie, oraz chcąc dowiedzieć się jak przyjaciółka się bawi.
-Jak randka?- pyta.- Wyślę ci fotkę jak się rozłączymy.
-Dobrze, dziękuję.- słyszy słowa malarki.-A randka... cóż... byliśmy w wesołym miasteczku.- mówi.
-Poważnie?- pyta zaskoczona blondynka.
-Poważnie. Ostatnio mówiłam Marco, że chciałabym przez chwilę poczuć się znów jak mała dziewczynka, a on po prostu spełnił to życzenie. Było wspaniale...
-A to zapewne jeszcze nie koniec...- stwierdza Agnes.
-Ty coś wiedziałaś?- Natalie robi się podejrzliwa.
-Nic, a nic. - zaprzecza.- Twój facet milczał i nie zdradził ani jednego szczegółu tego co przygotował.No chyba, że Ricky'emu, ale nic mi nie mówił.
-Dobrze, kończę, bo chyba Marco idzie. Bądźcie grzeczni oki?- żartuje Nat.
-Byłabyś grzeczna będąc singielką i mając na wyciągnięcie dłoni takiego faceta?- pyta przyjaciółka.- Na pewno nie.
-Agnes...ja nie mam nic przeciwko temu, byś ty... byście...- plącze się.- Ja naprawdę...
-Spokojnie Natalie.- przerywa jej blondynka.- Żartowałam tak? Przecież my z Rickym praktycznie się nie znamy... Zresztą mamy trochę więcej niż naście lat, swoje doświadczenia więc nie martw się.
-Nie o to mi chodzi, ale nie będziemy teraz roztrząsać tego tematu. To nie pora na to.- sumuje.- Bawcie się dobrze.
-To wy macie bawić się dobrze. I to wam powiem, byście byli grzeczni, choć rodzeństwo dla Oliego na pewno by się przydało. - kwituje.
-Dobra, dobra... Pa.
-Pa.
Rozmowa się kończy więc Agnes kieruje się do salonu:
-Wiem, że wspaniale się bawicie, ale chyba już czas na kąpiel co Oli?
***
-Wydawało mi się czy z kimś rozmawiałaś?- pyta blondyn wchodząc do salonu.
-Z Agnes... Nudziło mi się, więc zadzwoniłam...
-Nudziło ci się...- mówi wątpiącym tonem jej mężczyzna.
-No dobra... jestem nadopiekuńcza. Po prostu...- zaczyna się tłumaczyć.
-Chciałaś sprawdzić czy nasz synek nie płacze za mamą .-kończy za nią chłopak siadając na sofie.
-Nie... to znaczy... Jestem ciągle z nim, czasem ma zły dzień i wtedy jak zniknę mu na chwilę to płacze... Ja naprawdę wierzę, że nasi przyjaciele zapewnią mu wspaniałą opiekę i poświęcą całą swoją uwagę, ale cóż... jestem trochę nadopiekuńcza i przewrażliwiona... przepraszam.- patrzy na niego.
-Jak każda mama.- mówi blondyn gładząc jej policzek swoją dłonią.- To w porządku.- zapewnia ją.- Rozumiem i uwierz mi, że też się martwię jak wychodzimy z domu, tylko, że z nas dwojga ja zdecydowanie robię to częściej więc już trochę się przyzwyczaiłem i inaczej to przeżywam.- tłumaczy.
-Nie lubię się z nim rozstawać, choć wiem, że to zdrowe wyjść z domu, odpocząć chwilkę...
-Wiem i rozumiem kochanie.- przytula ją.-Jednak skoro nasze dziecko jest bezpieczne z ciocią i wujkiem, jest też szczęśliwe, to możemy jeszcze przez chwilę skupić się na sobie tak?- pyta ją.
-Tak.- przytakuje.
-Więc chodźmy coś zjeść.- uśmiecha się, wstaje po czym podaje jej dłoń. Idą objęci na zewnątrz do ogrodu. Natalie uśmiecha się widząc, że na trawie leży rozłożony koc, a wokół niego stoją zapalone lampiony, które w połączeniu z tym, że na dworze panuje mrok, dają fajny klimat z nutą intymności.
-Wiesz jak uwielbiam jeść pod gołym niebem.- słyszy blondyn z ust swojej kobiety.
-Wiem dlatego nie wybrałem restauracji. - mówi prowadząc ją na koc. Chwilę później nie siedzą na nim, a leżą karmiąc się nawzajem sałatką owocową, którą oboje uwielbiają i innymi smakołykami przygotowanymi przez Marco. Dużo też rozmawiają i wspominają. Dawno nie mieli bowiem odpowiednio dużo wolnego czasu, by tak po prostu położyć się i po prostu mówić. Zawsze jest trening następnego dnia, na który Marco musi być wypoczęty, Oli budzi się też dość wcześnie więc z tego powodu również nie mogą zarywać nocek, jeśli chcą być wyspani i jest jeszcze multum różnych innych rzeczy, z którymi trzeba sobie poradzić. Ale ten moment jest ich, w tej chwili i w ciągu kilku następnych godzin Oli ma opiekę, jest w dobrych rękach, Marco nie ma meczu, ani treningu więc korzystają.
-Jestem szczęśliwa wiesz?- mówi dziewczyna leżąc na plecach i patrząc na niebo.
-Wiem.- słyszy.
-Skąd wiesz?
-Skąd wiem...hmm...- zastanawia się głośno.- Wiem, bo widzę, że codziennie się uśmiechasz. I te uśmiechy obejmują nie tylko twoje usta, ale i oczy. One błyszczą. Wiem, bo widzę jak patrzysz na naszego synka i słyszę jak mówisz do niego, że jesteśmy dla ciebie wszystkim. Wiem, bo praktycznie każdego dnia mi o tym mówisz, jeśli nie słowami, to dotykiem czy pocałunkami, ale też swoją obecnością. Wiem, gdyż cię znam Natalie. Znam jak nikt inny. Czuję to po prostu. Ja też jestem szczęśliwy. Kiedyś mi się wydawało, że naprawdę szczęśliwy bywam, kiedy drużynie się wiedzie, wygrywamy mecze, strzelamy bramki... To było szczęście, ale nieporównywalne do tego, które czuję mając cię przy sobie, mając Was przy sobie. Bo widzisz, teraz Borussia ma zły czas, sama wiesz jak jest i to naprawdę boli. Jednak pomimo tego ja naprawdę czuję się spełniony i jestem szczęśliwy, bo mam ciebie, bo mam Oliego, mam kochającą rodzinę, wspaniałych przyjaciół. To jest najważniejsze i to wy dajecie mi prawdziwe szczęście. A sukcesy przyjdą.
-Tak bardzo, bardzo cię kocham.- wyznaje Natalie, a zaraz po tym przekręca się na bok i łączy ich usta w pocałunku. Potem kiedy brakuje im tchu odrywają się od siebie.
-Mamy siebie, mamy wszystko.- te słowa padają z ust Nat.- Nie potrzeba nic więcej...
-Ja chciałbym jeszcze jednego...- szepce piłkarz.
-Powiesz mi o tym?
-To jeszcze nie odpowiednia pora, ale niebawem się dowiesz.- uśmiecha się tajemniczo.
-Marco przecież wiesz jak teraz to będzie mnie dręczyć i będę się nad tym zastanawiać.- marudzi malarka.
-Myślę, że jestem w stanie odpowiednio cię rozproszyć, byś o tym zapomniała.- całuje ją ponownie, tym razem bardzo zachłannie. Między pocałunkami Natalie udaje się powiedzieć.
-Pamiętasz, że obiecałeś mi nagrodę za to, że spokojnie na ciebie poczekam w salonie?- pyta.
-Pamiętam. Więc co ma być twoją nagrodą?- patrzy na nią.
-Ty.- odpowiada krótko.
-Masz mnie.- słyszy.
-Pragnę cię.- mówi Nat.
Na twarzy Marco pojawia się uśmiech.
-Sypialnię też przygotowałem.- mówi.- Tak na wszelki wypadek- dodaje śmiejąc się.
-Na wszelki wypadek...- śmieje się malarka, ale zaraz potem dodaje.- Ale nie pójdziemy do sypialni Marco.- przygryza wargę, a on lustruje jej twarz.- Chcę się z tobą kochać tu, pod gołym niebem, na kocach w naszym ogrodzie. - wyjaśnia, a on po prostu znów ją całuje. Potem jeszcze udaje mu się wyszeptać.
-Mam nadzieję, że sąsiad nie wybierze się na nocny spacer.- wzdycha, bo właśnie czuje usta swojej partnerki na jego uchu.
-Cóż... nie zobaczy nas, co najwyżej usłyszy.- mruczy mu do ucha.
***
Agnes odkłada Olivera do łóżeczka, następnie przykrywa go kołderką, a potem choć mogłaby już wyjść z pokoju, nie robi tego. Patrzy na dziecko i uśmiecha się. Chwilę później nie stoi przy łóżeczku sama,a z Rickym. Chłopak pachnie żelem pod prysznic, jego włosy są jeszcze mokre więc dziewczyna domyśla się, że musiał wziąć prysznic gdy ona karmiła małego.
-Nie mogę się na niego napatrzeć.- mówi chłopak.- Nat się ze mnie śmieje, bo co zawsze stoję przy łóżeczku i nie mogę odejść.
-Masz podejście do dzieci.- mówi blondynka.- Oli cię uwielbia po prostu.
-Z wzajemnością.- stwierdza dziennikarz patrząc na śpiącego spokojnie malucha. Zastanawia się czy kiedykolwiek doczeka się swoich dzieci, czy nie będzie ich miał? Zawsze pragnął zostać tatą, ale nie ma pojęcia czy to marzenie kiedykolwiek się spełni.
-Chciałbym mieć takiego malucha tak bardzo...- mówi prawie szeptem, ale ona słyszy te słowa. On dopiero po chwili orientuje się, że wypowiedział to na głos. Nie patrzy na nią, ale chwilkę później słyszy:
-Nic nie stoi na przeszkodzie. Na pewno będziesz wspaniałym tatą.
-Hmm...-bierze głęboki oddech.- Zobaczymy, bo nie zawsze jest tak jak chcemy. Nie wszystkie marzenia się spełniają, nie ważne jak bardzo się staramy.- patrzy w jej oczy i Agnes w jego. Po kilku sekundach chłopak czuje jej ciepłą dłoń na swoim policzku, zamyka na chwilę oczy, bo ten dotyk jest miły.
-Twoje się spełnią Ricky.- te słowa wychodzą z jej ust i brzmią tak pewnie, że on po prostu wierzy.- Zasługujesz na to.
-Skąd to wiesz, nie znasz mnie?- pyta.
-To prawda, ale Natalie mówiła o tobie. Poza tym mam oczy i uszy, widzę i słyszę. Nie mam pojęcia co wydarzyło się w twoim życiu, że momentami trudno ci uwierzyć, że wszystko dobre przed tobą, ale powinieneś uwierzyć.
-Naprawdę się staram.- przyznaje. -Z całych sił, ale to dość trudne w pojedynkę.
-Coś o tym wiem wiesz?- patrzy mu w oczy, a on zdaje sobie sprawę, że chyba powiedział o dużo za dużo i że ta rozmowa na pewno na tym się nie skończy.Tak się dzieje. Chwilę później siedzą na dole popjając herbatę. Rozmawiają. Najpierw o błahostkach, a potem brną dalej. Ricky'emu rozmawia się z nią dość swobodnie, co go zaskakuje.Dziewczyna jest otwartą osobą, nie jest nachalna, naprawdę miło się z nią rozmawia. Na twarzy chłopaka tej nocy bardzo często gości uśmiech. Obydwoje się śmieją. I to jest początek.
***
Rozdział pisany spontanicznie więc za wszelkie niedociągnięcia logiczne i stylistyczne przepraszam.
Miłej lektury i liczę na komentarze.
Jeeejuuuuu💕. Kocham Cię normalnie. Ten rozdział jest genialny. Coś czuję, że Agnes i Ricky to może być coś poważnego. ✊ Trzymam za nich kciuki. Cieszę się, że po tylu nieszczęściach Natalie i Marco w końcu są razem i są szczęśliwi, a to jest najważniejsze.😝 Już to pisałam ale co tam MARLIE FOREVER 👍❤ . Pozdrawiam Monia ✌
OdpowiedzUsuńAwww jacy oni są romantyczni *_* Myślę że może Ricky i Agnes będą razem ale to już twoja decyzja :D
OdpowiedzUsuńMarco i Natalie oni są naprawdę świetną parą ja ich podziwiam <3
Mam nadzieję że Marco w rzeczywistości znajdzie sobie taką dziewczynę. Z niecierpliwością czekam na następny <3 <3
Pozdrawiam A.
Przeczytałam i co mogę napisać? Rozdział fantastyczny jak zawsze :) Nat i Marco to wspaniała para, a ich miłość piękna i można o niej czytać w nieskończoność. Agnes i Ricky...mam nadzieję że będą razem, bo pasują do siebie, a po tylu przejściach należy im się szczęście. Czekam na kolejny:D Pozdrawiam Daria:)
OdpowiedzUsuńUlala rozdział jak zawsze fenomenalny z niecierpliwością czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńjaka sielaanka 😍 kocham to i czekam na kolejny 😋
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z tym wesołym miasteczkiem! :) Też go kiedyś wykorzystałam do opowiadania, które zalega w mojej szufladzie :) Nie każda randka musi opierać się na romantycznych kolacjach :) Ohh jak sobie wyobraziłam ten ogród z tymi lampionami to aż zrobiłam się zazdrosna :D
OdpowiedzUsuńAgnes chyba zaczyna coś czuć do Ricky'ego... Jeśli tak jest to powinien porozmawiać z nią jak najszybciej i wyjaśnić całą tą sytuację nim będzie za późno... Jednak myślę, że gdy Agnes pozna całą prawdę postara się zaprzyjaźnić z nim.
Rozdział super! :)
Czekam na kolejny :)
Buziaki ;**
Czekam na kolejny :3 kocham to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuń