środa, 30 kwietnia 2014

1.



Retrospekcja - Marzec 2012


Większość gości zebrała się w kościele. Państwa młodych jeszcze nie ma, co jest zrozumiałe gdyż uroczystość ma zacząć się dopiero za 40 minut. Goście przybyli sporo przed czasem, by na spokojnie zająć miejsca, a wcześniej przedrzeć się przez tłum fotoreporterów, którzy do świątyni nie zostali zaproszeni, ale pod nią przybyli tłumnie. Kościół jest pięknie ubrany w kwiaty, wydaje się , że tonie w białych różach. Do świątyni ciągle dochodzą jeszcze goście wszak impreza ma odbyć się na ponad 250 osób. 

***

Marco stoi przed lustrem w swoim domu. Poprawia muszkę . Mario podchodzi do niego:
-Gotowy?- pyta
-Wiesz odnoszę wrażenie , iż żołądek podchodzi mi do gardła. Chciałbym to mieć za sobą- stwierdza blondyn i patrzy na swojego najlepszego przyjaciela
-Spokojnie, dasz radę. Cały czas będę za tobą, więc jakbyś np. miał zemdleć to cię złapię - przynajmniej się nie połamiesz- śmieje się Gotze
-Tak, śmiej się śmiej, zobaczymy jak ty będziesz się zachowywał w dniu twojego ślubu.  Wtedy odpłacę ci pięknym za nadobne-kwituje Reus
-Ja widząc co się z tobą teraz dzieje to chyba nigdy się nie zdecyduję na taki krok. Nie wyobrażam sobie siebie w roli pana młodego, chyba jeszcze nie dorosłem do roli męża-tłumaczy z przekonaniem
-Przyjdzie ta chwila, ja jeszcze jakiś czas temu mówiłem to samo…
-Dlatego ja już nic na ten temat nie powiem. Chodźmy, bo się spóźnisz na własny ślub, albo Caroline przyjedzie pierwsza…
-No dobra- pan młody bierze głęboki oddech i z Mario wychodzi z domu. Kilka minut później wsiadają do samochodu zaparkowanego na podjeździe po czym samochód odjeżdża.

***

Caroline jest już gotowa od dawna. Patrzy na swoje odbicie w olbrzymim lustrze. Zamierza za moment wsiąść do samochodu ze swoją druhną. W jej głowie ciągle pojawia się myśl, że mogło do tej chwili nie dojść. Stwierdza w myślach, iż podjęła w swoim mniemaniu dobrą decyzję. Od tamtej chwili minęło już kilka miesięcy, a ona za kilkadziesiąt minut stanie się panią Reus i będzie żoną jednego z najlepszych piłkarzy bundesligi. To szaleństwo sprzed jakiegoś czasu mogło ją kosztować bardzo wiele, mogła stracić to wszystko co miała będąc narzeczoną Marco. Od dziś jej już nikt tego nie zabierze. Uśmiecha się  i spogląda na Katarinę, która pojawia się  w pokoju:
-Jedziemy. Kierowca już czeka. Pięknie wyglądasz Pani Reus- uśmiecha się druhna
-Dziękuję. Chcę, by było już po wszystkim- wzdycha panna młoda
-Będzie za moment. Jeszcze odrobina cierpliwości Caro…
-To jedźmy-decyduje dziewczyna ubrana w białą suknię. Z radości jeszcze obraca się w koło po czym obydwie opuszczają dom.

***

Mario i Marco właśnie wchodzą do świątyni. Wchodząc zarówno pan młody jak i jego świadek witają się z niektórymi gośćmi, spotkanymi przed wejściem. W przedsionku stoi trener z żoną. Uśmiecha się do Marco, którego traktuje jak syna. Witają się po czym piłkarz pyta:
-Czy coś jest nie tak z miejscami?
-Nie, oczywiście że nie. Wszystko starannie przygotowaliście. Ja po prostu chciałem cię uścisnąć przed tym wszystkim. Czuję się trochę jak twój ojciec- wzdycha mężczyzna w okularach
-Bo tak jest- stwierdza  z przekonaniem Marco
Trener przytula  go i jego żona również:
-Dobra idź już, bo się rozryczę jak dziecko. Mam tyle lat, ale dzisiaj jakoś nie mogę opanować emocji- mówi zgodnie z prawdą szkoleniowiec
-Ja się strasznie denerwuję- przyznaje piłkarz
-Spokojnie. Wszystko będzie dobrze- by dodać mu otuchy Jurgen klepie go  po ramieniu
Wchodzą do środka i idą pod ołtarz. Jurgen z żoną  siadają na wyznaczonym miejscu. Mario wychodzi jeszcze do zakrystii porozmawiać z księdzem. Do ceremonii zostało jakieś 30 minut, może troszkę mniej.
Świadek najpierw żartuje z księdzem po czym już ma iść do przyjaciela, gdy boczne drzwi do zakrystii się otwierają. Widzi  w nich jakąś dziewczynę. Nie zwraca za bardzo na nią uwagi, bo myśli, że to ktoś z zespołu, który ma za zadanie stworzyć piękną oprawę muzyczną uroczystości. Jest już  przy drzwiach prowadzących do świątyni gdy dziewczyna go zatrzymuje:
-Przepraszam pana- słyszy jej głos za sobą
Odwraca się i patrzy  na nią:
-Pani mówi do mnie ?- pyta
-Tak
-Słucham?- spogląda na nią z zaciekawieniem
-Możemy chwilkę porozmawiać?- pyta kobieta czym go zadziwia
-Przepraszam, ale za chwilę mój przyjaciel bierze ślub, a ja jestem świadkiem, nie mam czasu na rozmowy. Poza tym nie znam pani i nie wiem na jaki temat miałaby być owa rozmowa- mówi zbliżając się do nieznajomej, aż w końcu staje dość blisko niej
-Zaraz wszystko wyjaśnię. To zajmie minutę, mam bardzo ważne informacje, które na pewno zaważą na życiu pańskiego przyjaciela…-tłumaczy nieznajoma
-O czym pani mówi?- teraz to piłkarz jest już bardzo zaskoczony, ale i zaintrygowany
-Proszę o 5 minut. Nie jestem dziennikarką, proszę się nie obawiać.
Mario widzi, że ksiądz wyszedł na zewnątrz:
-Jesteśmy sami więc proszę powiedzieć tutaj- stwierdza
-Nazywam się Ann Cooper. Byłam związana z Aaronem Tofu z Bayernu Monachium.
-Nie rozumiem dlaczego mi to pani mówi?- drąży temat zniecierpliwiony
Dziewczyna daje mu kopertę:
-Tutaj są zdjęcia Caroline i mojego byłego chłopaka sprzed 5 miesięcy. Byli wtedy razem. Nie wiem dokładnie ile ten romans trwał,  wiem natomiast, że w tym czasie była również związana  z pana przyjacielem
-Nie…Przecież to niemożliwe
-Możliwe. Jak się domyśliłam, że mój partner mnie zdradza, jeden z moich przyjaciół zrobił dla mnie kilka zdjęć. To nie jest fotomontaż- zapewniam. Odeszłam od niego już jakiś czas temu. Nie byłoby mnie tutaj gdybym się nie dowiedziała o pewnej znacznie gorszej sprawie. Bo zdradę można wybaczyć, jak ktoś potrafi, natomiast tego drugiego nie można.
-O czym pani mówi?- jej słowa coraz bardziej go intrygują
-Ona zaszła w ciążę- mówi szybko
-Była w ciąży?
-Tak. Usunęła ją.
-Co?
-Mój chłopak podczas kłótni wykrzyczał to. Byłam w szoku.
Podaje mu kopertę, w której jest zdjęcie USG dziecka Caroline, oraz drugi dokument , z którego wynika, że podczas wyjazdu zagranicę Caro usunęła ciążę.
-Skąd mam wiedzieć, że to wszystko prawda?- pyta
-To prawda. Miałam nie przyjść, ale nie mogłam pozwolić, by ta kobieta zrujnowała życie niewinnemu człowiekowi. Jej chodzi o pieniądze- twierdzi z przekonaniem
-Mam mu teraz powiedzieć?
-Jeśli pan chce, by popełnił największy błąd swojego życia to może pan nic nie wyjawić, ale będzie pan patrzył jak cierpi. Caroline trafiła 4 miesiące temu do kliniki na oddział ginekologiczny. Jak pan myśli dlaczego? Komplikacje po zabiegu, ale oczywiście lekarze nie mogą wyjawić tajemnicy lekarskiej więc mogła powiedzieć co chciała. Z mojej strony to tyle, pan zrobi  jak zechce. Ja zrzuciłam ciężar wiedzy o tej sytuacji z siebie. Zrobiłam to tez dla siebie… Życzę pomimo wszystko szczęścia…
Wychodzi  cicho.  Mario nie wie jak ma mu to powiedzieć i czy w ogóle ma to zrobić . Boi się jego reakcji.  Wygląda z zakrystii. Przyjaciel stoi uśmiechnięty. Do pomieszczenia wraca ksiądz:
-To już za niedługo. Zerka pan czy przyjaciel się denerwuje?- pyta
Chłopak odwraca się do kapłana:
-Dobrze się pan czuje? Jest pan strasznie blady…- stwierdza ksiądz z troską w głosie
-Co mam zrobić…?
-Zrobić z czym?- dopytuje kapłan
-Gdybym wiedział coś co byłoby przeszkodą, by on wziął ślub?-zadał pytanie człowiekowi w czarnej sutannie
-Przeszkodą?
-Nie dla kościoła naturalnie, ale gdybym poznał fakt, którego on by jej nie wybaczył… Boże to dzień jego ślubu- wzdycha
-Powiem tak… lepsza jest najgorsza prawda, niż najpiękniejsze kłamstwo, a przyjaźń do czegoś również zobowiązuje.

***

Dziennikarze choć nie są dopuszczeni blisko świątyni jednak nie odpuszczają. Czekają na to aż pojawi się panna młoda, by móc zrobić jak największą ilość fotek. Wiedzą doskonale, że o ile Marco nie lubi takich rzeczy tak jego wybranka zapewne zapozuje do kilku fotek, może nawet powie kilka słów. Znana jest z tego, choć od pewnego momentu zamilkła na temat ich życia prywatnego, co zapewne ma coś wspólnego z Marco- domyślali się, że jej po prostu zabronił się wypowiadać na temat ich wspólnego życia. Ale to wyjątkowy dzień więc mają nadzieję, ze opowie choć o swoich odczuciach. 

***

Mario prawie wybiega z zakrystii. Jurgen patrzy na jego twarz i od razu wie, że coś jest nie tak. Widzi jak drużba podchodzi do pana młodego i prawie ciągnie go za sobą. Nie rusza się jednak ze swojego miejsca  wiedząc, że niedługo zapewne wyjdą i uroczystość się zacznie.

***

 "Czasem zdrada coś kończy... rozpada się jedność jak opuszczone szkło. Nie da się poskładać do kupy zdradzonego szczęścia. Nigdy już nie będzie tak samo, żal pozostaje na zawsze, jak wbity w serce nóż a wspomnienia powrócą przy każdej sprzeczce. Dlatego trzeba wybaczyć i odejść... na zawsze."

-Mario co ty wyprawiasz? Co się stało? A gdzie ksiądz?- Reus wyrzuca z siebie pytanie za pytaniem
-Jest na zewnątrz. Przewietrzyć się poszedł. Muszę ci coś powiedzieć, choć nie wiem jak mi to przejdzie przez gardło- stwierdza Gotze
-Jesteś blady- zauważa pan młody
-Ty też będziesz. Stary wybacz mi , pewnie zepsuję ten dzień, ale nie mogę tego zatrzymać dla siebie. Przed chwilą była tu pewna kobieta i…
Opowiada mu całą historię pokazując zawartość koperty. Blondyn milczy i patrzy na dowody świadczące o zdradzie jego partnerki. Mario widzi jak jego twarz przybiera  kolor kartki papieru. Marco po chwili spogląda na  niego i kręci przecząco głową jakby niedowierzał. Oddycha szybko, robi kilka kroków w tył. Mario podsuwa mu krzesło, bo boi się, ze za chwilę  pan młody się przewróci:
-Skąd mam wiedzieć, że to jest prawda? Gdzie ona jest?-pyta Reus
-Wyszła, mogłem ją w sumie zatrzymać, chyba z szoku tego nie uczyniłem. Ale ze szpitalem się zgadza. Mówiłeś, że lekarz ci powiedział, iż narzeczona ci wszystko wytłumaczy i że coś kręcił…
-Nie...
Brunet widzi jak przyjacielowi zaczynają spływać łzy po policzkach. Jedna po drugiej płyną w dół. Blond włosy pomocnik BvB nawet nie próbuje ich wycierać. Siedzi i wpatruje się nadal   w dowody mające świadczyć o zdradzie jego przyszłej żony. Patrzy na USG:
-Ona  faktycznie miała taki czas, że źle się czuła, spała ciągle… tłumaczyła to zatruciem, a potem pracą… Mówiła, że się nie wysypia, bo ma dużo zajęć, że nic jej nie jest. Nawet zażartowałem, że może zostanę tatą, na co ona się roześmiała i powiedziała: że nie jest na to gotowa i że doskonale wiem, że bierze pigułki. Potem jakoś tak nagle skończyło się . Następnie trafiła do kliniki. Boże…
Nastaje cisza... Marco nie wie co ma zrobić, co powiedzieć, czuje jakby nagle jego serce rozpadło się na kawałki, Mario natomiast nie ma pojęcia co mu powiedzieć. Stwierdzenie wszystko będzie dobrze wydaje mu się w tym momencie banalne i niedorzeczne. 
Brunet po dłuższej chwili otwiera drzwi orientując się czy Caroline jest już pod kościołem:
-Przyjechała. Co mam zrobić?- pyta zamykając drzwi i spoglądając na przyjaciela
-Przyprowadź ją tutaj-szepce piłkarz
-Dobra. Siedź i nie ruszaj się stąd…- nakazuje mu 
-Nawet gdybym chciał to uwierz mi , nie jestem w stanie…
 Gdy Caroline dociera pod kościół Mario podchodzi:
-Caroline chodź na moment do zakrystii
-Ale po co, zaraz będę wchodzić. Wszystko w porządku, bo jesteś blady? To, że Marco się denerwuje to normalne, natomiast ty…
-Chodź proszę, zaraz wrócisz. To zajmie trzy minuty- stara się mówić spokojnie, co nie przychodzi mu łatwo
-No dobra. Zaraz wracam Katarina
-Dobrze. Uważaj na suknię- przypomina jej Katarina


 " Kobiety kłamią z takim wdziękiem,
 że z niczym nie jest im tak do twarzy jak z kłamstwem".

Mario otwiera drzwi i wpuszcza ją do środka. Wchodzą.   
Gotze patrzy na przyjaciela, który stoi koło okna bokiem do nich:
-Zostawię  was samych
-Zostań proszę- słyszy z ust przyjaciela. Widzi, że Marco ostatkiem sił stara się zapanować  nad emocjami i ledwo trzyma się na nogach. Zostaje  więc spełniając jego prośbę. Stoi z boku i patrzy  jak niczego nie domyślająca się Caroline podchodzi swojego przyszłego czy raczej jak przypuszczał niedoszłego męża:
-Kochanie o co chodzi, przecież powinieneś czekać na mnie w świątyni?- pyta
-Musimy o czymś porozmawiać- w tym momencie piłkarz odwraca się i spoglądając jej w oczy
-Ty płakałeś? Aż tak się denerwujesz?- dziwi się
On nic nie mówi tylko daje jej zdjęcia :
-Powiedz mi jak mogłaś?
Kobieta patrzy na nie  i zamiera. Po minucie zaczyna mówić:
-Przecież to totalna bzdura. Fotomontaż. Skąd to masz co? Ktoś próbuje nas skłócić i zniszczyć dzień naszego ślubu- coraz to nowsze kłamstwa wypływają z jej ust
-A to?
Daje jej zdjęcie USG. Teraz dopiero kobieta ma minę:
-Usunęłaś ciążę!!!- jego głos odbija się echem w pomieszczeniu
-Nieprawda!!!- ona również podnosi głos
-Było jego czy moje? A może nawet nie wiesz, bo sypiałaś z nami obydwoma. Boże jak ja mogłem się zakochać w takiej kobiecie, jest tyle wartościowych kobiet , a ja musiałem trafić akurat na taką osobę jak ty. Nie wiem czym sobie zasłużyłem na to wszystko…- Reus wyrzuca z siebie słowa z szybkością błyskawicy
Blondynka już nic nie mówi tylko patrzy na niego. Wie dobrze, iż on nie uwierzy w ani jedno słowo, które teraz powie.  Chce go dotknąć, ale ten się odsuwa:
-Nigdy więcej mnie nie dotykaj, brzydzę się tobą- patrzy na nią , a po jego policzkach spływają łzy
-Wybacz mi? Ja żałuję, nie myślałam wtedy racjonalnie, tak miałam romans, a potem nie wiedziałam jak z tego wybrnąć…- przyznaje dziewczyna licząc, że Marco da jej szansę
-Biedactwo. Co mam ci wybaczyć : zdradę czy to , że jesteś zdolna bez mrugnięcia okiem iść na zabieg i przerwać niechcianą ciążę? Powiedz co mam ci wybaczyć? Nie potrafię ani pierwszego, ani tym bardziej drugiego. Jak go nie chciałaś to mogłaś oddać do okna życia-mówi z żalem
-Ja naprawdę żałuję…
-Wątpię, ktoś kto żałuje , że popełnił błąd nie potrafi udawać kilka miesięcy i żyć jakby się nic nigdy nie stało.
-Marco…
Blondyn wyciera dłonią łzy, zwraca się do chłopaka stojącego w rogu zakrystii :
-Mario… 
Gotze podchodzi do niego. Reus szepce mu coś, ale ona nie słyszy o czym rozmawiają. Mario odchodzi na drugi koniec pomieszczenia, wyciąga telefon i dzwoni do kogoś,  następnie idzie  do świątyni. Wraca z Jurgenem, który  po wejściu do zakrystii od razu widzi, że coś złego się dzieje.  Drużba pana młodego mówi do trenera:
-Za moment z tyłu podjedzie kierowca. Proszę zabrać Marco do samochodu, a ja podziękuję gościom. Pana żona pojedzie z Sabine dobrze? Ona odwiezie ją do domu. Ja przyjdę za moment, niech kierowca czeka- instruuje szkoleniowca Borussi
-Dobrze- trener nic nie rozumie, ale nie pyta.
Jurgen mija  Caroline i podchodzi do piłkarza swojej drużyny :
-Chodźmy - widząc  w jakim jest stanie kładzie  mu dłoń na ramieniu. Opuszczają świątynię kierując się do samochodu, który parkuje za kościołem. Zajmują miejsca w środku. Za moment przybiega Mario zajmując  miejsce obok kierowcy:
-Jedziemy zanim dziennikarze wywęszą sensację- mówi
Samochód Odjeżdża. Kilku dziennikarzy zaczyna pstrykać fotki gdy widzą auto opuszczające parking przy świątyni , ale Jurgen nachyla się lekko do przodu i tym samym zasłania Reusa. Kiedy  kierowca dołącza się do ruchu  na głównej ulicy pyta:
-Dokąd jedziemy?
-Pod mój dom. My wysiądziemy, a pan wróci, może kogoś będzie trzeba odwieźć- zarządza Jurgen
-Dobrze.
Mario odwraca się. Marco jest blady, patrzy w okno, a po jego policzkach płyną łzy. Nawet ich nie wyciera, bo nie ma na to siły, myśli teraz o tym jak bajka, która miała dziś być uwieńczona przysięgą w kościele, prysła jak bańka mydlana. Myśli tez o tym, że jeszcze godzinę wcześniej żartował z Mario w swoim domu i mówił mu jakim jest wielkim szczęściarzem. Okazało się, iż jest wielkim głupcem, że dał się oszukiwać.  Podjeżdżają pod dom trenera:
-Dziękujemy – zwraca  się Jurgen do kierowcy gdy wysiadają.
Samochód odjeżdża. Jurgen biegnie do domu i za moment wraca. Otwiera garaż i wyjeżdża z niego samochodem:
-Wsiadajcie. Jedziemy do mojego domku wypoczynkowego. Jak te pismaki się dowiedzą, to nie dadzą żyć- stwierdza
-Musimy jeszcze zabrać kilka rzeczy…- Gotze spogląda wymownie na trenera, a ten rozumie go choć piłkarz nie wypowiada już ani jednego słowa więcej
Jurgen  prowadzi, a Reus z Mario siedzą  z tyłu. Za moment są pod domem pomocnika. Jego przyjaciel wysiada i biegnie do środka. 5 minut później wychodzi z walizką i torbą, które wrzuca do bagażnika. Następnie wsiada  do auta obok przyjaciela, który nie za bardzo reaguje na to, co się dzieje.  Mario jest pewien, że jest myślami tak daleko, iż nie zauważył, że stoją przed jego domem. Jurgen włącza się do ruchu, a Mario kładzie dłoń na ramieniu  przyjaciela:
-Marco w porządku?- pyta,  choć wie, że to absurdalne pytanie
Blondyn nic nie odpowiada tylko rozpina muszkę i ściąga ją.
-Wszystko się ułoży jakkolwiek to teraz brzmi. Nie jesteś z tym sam…- słyszy Marco z ust  najlepszego przyjaciela
Jurgen w tym czasie zerka w lusterko i widzi jak Reus znowu zaczyna płakać, ale tym razem jego oddech jest niespokojny, wzburzony. Przyjaciel go przytula:
-Spokojnie, oddychaj …
-Jak ona mogła!!!- mówi to ze złością
-Spokojnie. Wszystko się ułoży, musisz odpocząć, pozbierać myśli. Spokojnie Marco...

*********************************************************************

Mamy pierwszy rozdział. Na początku zadam Wam pytanie- Czy taka forma w jakiej piszę Wam się podoba???  To ważne, bo rozdział zawsze można nieco zmodyfikować ;) Poprzednie blogi są trochę  inaczej pisane, tutaj zrobiłam mały eksperyment. Zależy mi na wASZEJ opinii :) :) :)  Zostawić tak jak jest???
Powyższy rozdział to ciągle takie małe wprowadzenie :) Podoba wam się??? Komentujcie, a postaram się wrzucić niebawem nowy ;) Wszystko zależy od Was ;)

Jeśli chcecie odwiedzić inne moje blogi to serdecznie zapraszam :) Niestety blogger się buntuje i nie mogę wrzucić listy moich blogów- tak byłoby łatwiej. Zainteresowanych proszę o kliknięcie na mój profil - tam jak wiadomo będą blogi, które piszę. Na razie to jedyna metoda. Jak blogger przestanie się buntować na pewno wrzucę listę :)

piątek, 25 kwietnia 2014

Prolog



O niej- Natalie


 Wyobraź sobie taką sytuację …
     Teoretycznie zaczynasz nowy rozdział w swoim życiu. Wszystko co złe zostawiasz za sobą- toksyczny związek, który w nie wiadomo jaki sposób udało Ci się zakończyć, pracę, która zamiast sprawiać Ci przyjemność była udręczeniem. Zupełnie nowe życie…
W końcu kupujesz wymarzony domek na przedmieściach Dortmundu, postanawiasz robić to o czym zawsze marzyłaś- malować. To w obrazach pokazujesz prawdziwą siebie, malujesz w nich uczucia, zostawiasz w nich cząstkę siebie samej. Nareszcie możesz robić to na co masz ochotę, nie żyjąc pod czyjeś dyktando, nie podporządkowując się czyimś wizjom.
     Wreszcie czujesz się wolna, jesteś panią swojego losu… Trudno było ci się znaleźć w tym miejscu gdzie obecnie jesteś. Twoje życie nie było usłane różami, wręcz przeciwnie- na każdym kroku trafiałaś na ciernie, które zawsze boleśnie cię raniły. Masz nadzieję, że ten trudny czas wreszcie się skończył.
Pragniesz obecnie tylko jednego- spokoju.
     Powoli osiągasz  to czego chciałaś- każdego ranka możesz pić kawę na tarasie swojego domu patrząc w przyszłość z uśmiechem. Nikt nie ma do ciebie o nic pretensji, nie musisz wysłuchiwać obelg, znosić upokorzeń. Do późna w nocy możesz przesiadywać w pracowni malując, nie słuchając, że Twoje obrazy to nic nie warte bohomazy.
     Gdyby ktoś zapytał Cię jak będzie wyglądało Twoje dalsze życie odpowiedziałabyś, że masz nadzieję, iż będzie pełne optymistycznych akcentów. Chciałabyś by było barwne, ciekawe, a jednocześnie spokojne. Gdyby zadał pytanie o miłość, powiedziałabyś, że w nią nie wierzysz… Kiedyś już pokochałaś, ale niestety przyniosło Ci to tyle bólu, że niejeden człowiek nie jest sobie w stanie tego wyobrazić. Chcesz być sama- to wiesz na pewno. Nie masz zamiaru się zakochiwać. Takie masz postanowienie.
      Teoretycznie Twoje marzenia i plany powoli się spełniają. Twe obrazy pojawiają się w galerii- wystawa robi furorę. Jesteś szczęśliwa. Chcą robić  z Tobą wywiady, ale ty ich nie lubisz. Prawie zawsze odmawiasz. Uciekasz do swojego domu. Tam masz spokój, nikt nie ma prawa  cię w nim nachodzić, nikt kogo nie zechcesz. To Twoja twierdza.
Twoje życie toczy się tak jak chcesz , aż do pewnej nocy…

0 nim -  Marco

Jeszcze niedawno powiedziałabyś, że jest mającym wszystko szczęśliwym mężczyzną. Przystojny, ułożony 24 latek, którego kariera rozwija się w zawrotnym tempie. Praca jest jego pasją, gra w klubie, w którym w ciągu ostatniego roku jeszcze bardziej się rozwinął. Trener go ceni, uwielbia jego kreatywność na boisku, jego ducha walki do samego końca, w kolegach znalazł prawdziwych przyjaciół. Poza tym kocha i jest kochany. Czegóż chcieć więcej??? 
     Nie chciał więcej. Pragnął po prostu żyć tak jak do tej pory, no może z jedną małą zmianą- małą z pozoru, a dla niego bardzo ważną. Chciał być mężem dla Caro. Los zadecydował inaczej... wszystkie plany legły w gruzach jednego dnia. Tego, który miał być najpiękniejszy w ich życiu, tego samego, który miał rozpocząć ich wspólną drogę jako męża i żony... Tego dnia wydawało mu się, że stracił wszystko... Nie tylko ją...



***

Witam :) W mojej głowie zrodził się pewien pomysł. Miałam co prawda nie dodawać nic przed zakończeniem historii które piszę, ale postanowiłam wrzucić taki krótki wstęp.Kiedy pojawią się nowe rozdziały zadecydujecie Wy :) Ja ciągle piszę- mam już do przodu trzy rozdziały-tylko i wyłącznie Wasze komentarze zmotywują mnie do ich publikacji.