piątek, 27 czerwca 2014

16.

Marco kończy trening. Szybko kieruje się do szatni. Kiedy chłopcy wchodzą on jest już pod prysznicem. Po 10 minutach wychodzi, ubiera się po czym pakuje rzeczy do torby. Łukasz, który siedzi na ławce przygląda mu się:
-Dokąd tak pędzisz? Ostatnio nawet nie masz czasu z nami pogadać, iść na kolację czy na piwo. Ciągle Cię nie ma- mówi
-Sorki, nadrobimy to, ale nie dziś. Mam spotkanie z jednym kolesiem. Muszę zdążyć. Wybaczcie, ale muszę biec- bierze torbę -Na razie. Zadzwonię wieczorem to może faktycznie pójdziemy na piwo, albo może wpadnijcie do mnie tak koło 19:00 co?- proponuje
-No spoko. To zbiorę ekipę i wpadniemy- mówi Łukasz
-A Twoja Ewka nie miała przypadkiem gdzieś wybyć dzisiaj? - pyta Miki
-A racja... Sarką mam się zająć- mówi zrezygnowany Łukasz- A miałem nadzieję na małe piwko z wami
-No to ją weź. Pobawi się zabawkami Nico, będzie spoko.
-Oki.
-Na razie. Do wieczora
Opuszcza szatnię i kieruje się w stronę wyjścia z SIP. Przy drzwiach spotyka trenera. Akurat kończy rozmawiać przez telefon:
-Ty już wybywasz? Co tak szybko?- pyta
-Muszę się spotkać z adwokatem- mówi
-Coś się stało?- trener patrzy na niego uważnie
-Nie chodzi o mnie, ale o znajomą. Spokojnie trenerze. W nic się nie wpakowałem- uśmiecha się
-No mam nadzieję. To leć. Nie zatrzymuję cię. Na razie
-Na razie- wychodzi z budynku, idzie na parking, a po chwili włącza się do ruchu zmierzając w stronę kawiarni, w której umówił się z przyjacielem byłego męża Nat.
***
Dziewczyna maluje, to znaczy stara się, ale jakoś nie może się do końca skupić. Wie, że blondyn za chwilę ma spotkać się z adwokatem i to nie daje jej spokoju. Jako, że piłkarz kategorycznie nie zgodził się by mu towarzyszyła została w domu, ale w sumie żałuje, że go posłuchała. Odkłada paletę na stolik, ściąga fartuch po czym szybkim krokiem wychodzi z pracowni. Kieruje się do swojej sypialni, a potem do łazienki. Tam zrzuca z siebie sukienkę, a następnie wchodzi pod prysznic. Postanawia pojechać tam. Nawet jeśli nie zdąży na to spotkanie, a raczej na pewno nie zdąży, to przynajmniej będzie mogła dowiedzieć się wszystkiego od swojego przyjaciela, którym niewątpliwie Marco już się stał. Po krótkim prysznicu dziewczyna wychodzi z kabiny, dokładnie wyciera swoje ciało, po czym ubiera bieliznę, a następnie zakłada na siebie czystą, bawełnianą sukienkę. Robi delikatny i szybki makijaż nakładając jedynie odrobinę podkładu, naturalnego cienia na powieki i tuszując rzęsy. Usta pociąga perłowym błyszczykiem, a włosy rozpuszcza. Po drodze z łazienki bierze jeszcze narzutkę z długim rękawem, komórkę, portfel po czym zbiega na dół. Z szafy bierze torebkę na długim uchu, na stopy wsuwa płaskie baleriny. Wrzuca rzeczy do torebki, dodaje jeszcze okulary przeciwsłoneczne, zabiera kluczyki do samochodu, a następnie wchodzi do kuchni gdzie jest jej gosposia:
-Wychodzę. Nie wiem o której wrócę- mówi
-Ale dokąd się wybierasz? Jedziesz malować?- pyta gosposia
-Nie. Muszę coś załatwić w centrum.
-Pytam, bo przeważnie jak gdzieś wybywasz to dzwoni Marco i zadaje tysiąc pytań- tłumaczy
-Uciekam. Pa
-Pa

***
Marco wchodzi do kawiarni w której umówił się z mecenasem. Kiedy widzi, że jeden mężczyzna macha do niego od razu domyśla się, że to właśnie on. Podchodzi do stolika, mężczyzna wstaje, panowie witają się, przedstawiają sobie po czym obydwaj zajmują swoje miejsca. Do stolika podchodzi kelner, a Marco zamawia kawę. Kiedy zostają sami adwokat nie tracąc czasu mówi:
-Dlaczego nalegał pan na spotkanie ze mną? Niestety przechodzę bezpośrednio do tematu gdyż jestem w Dortmundzie tylko przejazdem i nie mam zbyt wiele czasu- tłumaczy
-Rozumiem. Ja też nie chcę tracić czasu. Jak mówią- czas to pieniądz prawda?- patrzy na mecenasa, a ten uśmiecha się- Chodzi o pana Klienta.
-Mam wielu klientów- kwituje adwokat- I niestety nie mogę udzielać na ich temat informacji jeśli o takowe panu chodzi- mówi stanowczo
-Robb Smith mnie nie interesuje. Interesuje mnie natomiast spokój jego byłej żony. Jakiś czas temu w galerii w Monachium odbyła się wystawa jej obrazów. Jej były mąż pojawił się tam, wykorzystał moment, że wyszła z głównej sali, poszedł za nią, po czym groził jej, szarpał, straszył. Natalie nie wezwała ochrony chociaż powinna. Nie mniej jednak chciałbym by pana klient dał jej spokój.
-Dlaczego pan się w to miesza?- pyta mężczyzna- Jest pan związany z Natalie?
-To nie jest pana sprawa. Proszę by wpłynął pan na swojego klienta. Mam nagranie z galerii gdzie widać całe zajście. Nie ukrywam, że gdyby za ścianą nie było tyle osób to pewnie gorzej by oberwał. Ja nie jestem kobietą, ze mną nie będzie pogrywał jak z nią. Nie pozwolę mu jej dotknąć.
-Myśli pan, że nagranie z galerii mu zaszkodzi? Obawiam się, że nie...- mówi z przekonaniem adwokat uśmiechając się pod nosem
-Ja bym się nie śmiał na pana miejscu. Jest pewien pan, mówią na niego " Kosa"...- przerywa i obserwuje jak cwaniacki uśmieszek znika z twarzy mecenasa- Powiem wprost... Jeśli Robb zbliży się do Natalie, czy też  w jakikolwiek sposób ją skrzywdzi,  to nagranie trafi w ręce tego pana. Od razu powiem, że jakiekolwiek włamania do domu Nat w celu zabrania dowodów nie mają sensu. Kopii jest dużo.  Natalie miała skrupuły, ja ich nie będę miał.
-Nie boi się pan w to mieszać?- pyta adwokat
-Dlaczego mam się bać? Przecież pan przekona swojego klienta by usunął się z życia byłej żony prawda? Jeśli oni wpadną to pan również. I proszę by Robb nie próbował w żaden sposób zemścić się na mnie. Tak się składa, że mam swoich przyjaciół, którzy bez wahania mi pomogą.  Nie tylko ojciec pana Smitha był ważną postacią w rządzie. Byli też inni- mówi z przekonaniem
Mężczyzna siedzący naprzeciwko niego lustruje go wzrokiem i nad czymś się zastanawia. Dopiero po chwili się odzywa:
-Robb ma na jej punkcie obsesję. Oczywiście spróbuję mu wytłumaczyć powagę sytuacji, ale nie wiem jak postąpi- mówi
-Więc proszę porozmawiać z jego ojcem. Nie interesuje mnie co pan zrobi. Ja naprawdę nie żartuję. Jeśli komuś coś się stanie to nagranie trafi w odpowiednie ręce. Nie ważne jakie będą konsekwencje. Ta dziewczyna nie zasłużyła sobie na to co ją spotkało. Jedynie czego chce to świętego spokoju. To nie jest wiele.
-No tak...
Dzwoni telefon Marco. Bierze go w dłoń i widzi, że Natalie próbuje się do niego dodzwonić:
-Przepraszam, muszę odebrać- mówi po czym przeciąga palcem po zielonej słuchawce i przykłada go do ucha. Słyszy głos malarki:
-Gdzie jesteś? Obiecałam, że zostanę w domu , ale nie spełniłam obietnicy. Jestem w drodze. Powiedz mi gdzie jesteście- prosi
-Nie. Nie ma mowy. Jedź do mnie do domu. Weź sobie klucze. Ja za chwilę przyjadę- stwierdza
-Marco...
-Proszę cię. Nie bądź uparta. Zrób tak jak cię prosiłem. Do zobaczenia- rozłącza się.
Jeszcze chwilę rozmawia z mecenasem, dopijają kawę po czym żegnają się i każdy z nich idzie w swoją stronę.

***
Przystojny 28- latek szaleje w ogrodzie ze swoją córeczką. Ciemnowłosa kobieta przygląda się ich poczynaniom przez okno kuchenne. Ma uśmiech na twarzy. Są jej całym światem, wszystkim co ma najcenniejszego. Kocha ich bezgranicznie. Wkłada ostatnie naczynia wyciągnięte ze zmywarki do szafek po czym opuszcza kuchnię i kieruje się do sypialni. Z garderoby wyciąga ubranie na wyjście, a chwilę potem znika za drzwiami łazienki.
-Sarcia proszę cię, chwila odpoczynku, bo tatuś jest zmęczony- prosi prawy obrońca BvB
-No dobrze. Idziemy się napić, ale później jeszcze się ze mną pobawisz?- pyta bacznie przyglądając się swojemu ojcu
-Oczywiście kochanie. Umyjemy rączki, napijemy się, a potem chwilkę się pobawisz w domku. Muszę jeszcze porozmawiać z mamusią- tłumaczy
-A wieczorem pójdziemy do wujka Marco?- pyta
-Tak.
Obydwoje kierują się do domu. Najpierw do łazienki, a potem do kuchni. Kiedy dziewczynka gasi swoje pragnienie idą do jej pokoju. Mała w nim zostaje , a Łukasz kieruje się do sypialni. Kiedy wchodzi do środka jego zona właśnie zakłada na siebie sukienkę. Na twarzy mężczyzny pojawia się szeroki uśmiech, co ona natychmiast zauważa:
-Zamiast się uśmiechać i patrzeć na mnie to pomógłbyś mi zasunąć zamek- prosi brunetka
-Oczywiście kochanie- podchodzi do swojej żony, ale zanim zasuwa zamek znajdujący się z tyłu sukienki dziewczyna czuje delikatne muśnięcia na plecach. Łukasz całuje jej skórę, co wywołuje u niej przyjemne dreszcze:
-Spóźnię się- ponagla go
-No tak... Jak zaczyna się robić miło to zawsze okazuje się, że musisz gdzieś biec- mówi z udawanym żalem, rozumie bowiem, że żona musi wyjść. Kobieta odwraca się do niego, obejmuje go w pasie i wpija się w jego usta:
-Na wszystko przyjdzie czas. Dokończymy jak wrócę- mruga do niego
-Idę do Marco wieczorem. Zabieram Sarkę- mówi
-Dobrze, tylko wiesz... Nie opijcie się- prosi
-No coś ty. Jestem odpowiedzialnym ojcem. Jedno piwo. Spotykamy się, by pogadać, a nie sobie wypić. Przecież ważne mecze i treningi przed nami- całuje ją delikatnie w usta- Mam piękną żonę. Kocham cię wiesz? - patrzy jej w oczy
-Ja ciebie też.

***
Robi szybkie zakupy po czym wsiada do swojego samochodu i jedzie do domu. 10 minut później wjeżdża na podjazd, parkuje samochód, wyciąga z bagażnika zakupy po czym otwiera drzwi i wchodzi do domu. W kuchni spotyka Natalie, która siedzi przy stole i czyta jakąś gazetę. Chłopak kładzie wszystko na blacie, nachyla się i całuje ją delikatnie w policzek. Ona nie wykonuje żadnego ruchu, przez co piłkarz domyśla się, że jest zła, za to, że nie zdradził jej miejsca spotkania z adwokatem. Jak gdyby nigdy nic rozpakowuje zakupy. Nie przeprasza jej, nie pyta o nic tylko spokojnie wkłada do lodówki jajka i resztę produktów, które zakupił w supermarkecie. W końcu słyszy jej pytanie:
-Możesz mi powiedzieć dlaczego nie chciałeś bym tam przyszła?
-Bo to nie miało sensu. Niepotrzebnie byś się denerwowała- tłumaczy
-A może pozwolisz mi decydować o sobie. Chciałam tam być !!!- podnosi nieco głos
-Jeśli chciałaś z nim porozmawiać to trzeba było się umówić. Dzisiaj nie było takiej potrzeby Natalie byś niepotrzebnie się denerwowała. Ten facet to cwaniak, wcale nie dziwię się, że ma takich klientów jak twój były. Myślę, jednak, że trochę wyjaśniłem mu sytuację. Powiedział, że porozmawia z twoim mężem i spróbuje przemówić do rozumu- mówi ze spokojem
-Moim byłym mężem- poprawia go
-No tak, przepraszam.
-Co jeszcze mówił?- docieka malarka
-Pytał dlaczego się w to mieszam i czy jestem z Tobą- patrzy na nią
-Co mu odpowiedziałeś?
-Powiedziałem, że  to nie jest jego sprawa. Nie mam zamiaru się tłumaczyć jakiemuś obcemu kolesiowi. Nie mówmy o tym. 
-Ja chcę o tym mówić. Chcę znać szczegóły. W końcu to dotyczy mnie. Przyjechałam po to by się dowiedzieć- mówi
-A ja miałem nadzieję, że się za mną stęskniłaś. No i rozczarowanie- robi smutną minę, a ona zdaje sobie sprawę, że mogła mu sprawić przykrość. Wstaje i podchodzi do niego:
-Marco... bardzo cię lubię i oczywiście lubię spędzać z tobą czas, ale ...
-Dzisiaj pojawiłaś się tu głównie dlatego by poznać przebieg mojej rozmowy z mecenasem. Rozumiem. Spoko. Opowiem ci wszystko, ale w trakcie robienia jedzenia dobrze? Wieczorem przyjdą kumple z drużyny i mam zamiar czymś ich uraczyć. Zrobię chyba domową pizzę. Dobry pomysł?- patrzy na nią
-Bardzo dobry. Mogę ci pomóc, ale warunek jest jeden- uśmiecha się
-Jaki?
-Ja będę mogła też skosztować- mówi
-Oczywiście. Umowa stoi.
Przygotowują wszystko. Myją i kroją warzywa, a Marco opowiada jej o spotkaniu z adwokatem Robba. W pewnym momencie gdy przygotowuje ciasto Natalie słyszy dzwonek swojego telefonu. Na wyświetlaczu pojawia się napis " Numer prywatny". Nie wie czy odbierać, ale w końcu dotyka zielonej słuchawki:
-Słucham- mówi
Nie spodziewa się tego co zaraz usłyszy. Na razie jest cisza dlatego dziewczyna powtarza:
-Słucham
-Cześć kochanie. To już nie jesteś sama na tyle odważna by spotkać się z moim adwokatem, tylko wysyłasz swojego kochasia? 
Dziewczyna patrzy na Marco, jej twarz staje się biała jak kartka papieru, co on natychmiast zauważa. Jedną rękę ma w cieście, ale drugą zabiera jej telefon i wciska na dotykowym wyświetlaczu tryb głośnomówiący po czym oddaje dziewczynie komórkę. Delikatnie dotyka jej zimnego policzka chcąc dodać jej otuchy:
-Po co do mnie dzwonisz? Jeśli chcesz mnie nastraszyć to ci się nie uda. Odczep się ode mnie, bo obiecuję ci, że ta rozmowa trafi w odpowiednie ręce- mówi Nat starając się zachowywać spokojnie 
-Przecież ty tego nie zrobisz, jakby mi się coś stało to miałabyś mnie na sumieniu. Nie wyślesz tego " Kosie". Nie uwierzę w to- drwi z niej- Nie jesteś w stanie tego zrobić. 
-Chcesz się przekonać? 
-Jeśli cokolwiek zrobisz to ten twój piłkarzyk pożałuje, że się wtrącił. 
-Zostaw go w spokoju !!!
-A co? Zakochałaś się w nim tak? Jest dobry w łóżku?
-Lepszy od ciebie!!! - mówi ze złością
-Hmm... nie było ci ze mną dobrze??? Jakoś nie zauważyłem byś narzekała- śmieje się do słuchawki, a jej robi się niedobrze. Rozłącza, kładzie komórkę na blat kuchenny i wychodzi. Marco Daje jej czas, nie idzie za nią, ale kiedy z łazienki dochodzą jakieś dziwne odgłosy myje szybko dłonie i idzie tam. Kiedy wchodzi zastaje Natalie wycierającą usta:
-Co się dzieje?- pyta
-Było mi niedobrze. Już w porządku- nie patrzy na niego, unika jego wzroku - Jak usłyszałam to co powiedział...- łamie jej się głos-  Nie zauważył by mi było z nim źle w łóżku...- kontynuuje, a po policzkach Nat spływają łzy...- Nie zauważył, że się nim brzydzę od momentu gdy pierwszy raz... po tym jak ... jak on mnie... zgwałcił- płacze dziewczyna, a Marco nie docierają jeszcze słowa, które wypowiedziała. Bierze ją w ramiona i przytula tak mocno, jakby chciał pokazać jej, że ochroni ją przed całym złem tego świata. Dziewczyna głośno łka, a on ją tuli. Nie może zrobić nic więcej, choć najchętniej cofnąłby czas. Ma teraz ochotę udusić Robba gołymi rękoma. Rozumie już dlaczego Nat boi się mężczyzn, rozumie dlaczego mówiła, że raczej nie będzie miała dzieci, wszystko w tym momencie staje się jasne.

***
Stoi przed dużym lustrem znajdującym się w łazience i ocenia efekty swoich starań. Makijaż jest perfekcyjny, a jednocześnie bardzo naturalny. Wie doskonale, że jej partner nie lubi bardzo wyzywającego makijażu, ona zresztą również. Poprawia jeszcze spięte włosy, maluje usta szminką w kolorze marchewkowym, po czym wychodzi z łazienki. W sypialni jej mężczyzna właśnie zapina guziki od koszuli w kratę. Ann podchodzi do niego i sama zaczyna je zapinać. Kiedy jej palce podczas czynności delikatnie muskają jego tors piłkarz czuje przyjemne dreszcze. Zawsze tak reaguje na jej dotyk, uwielbia kiedy jej dłonie błądzą po jego ciele. W momencie gdy każdy guzik jest już zapięty dziewczyna dotyka dłońmi jego twarzy. Patrzy mu w oczy. Błyszczą jeszcze intensywniej niż zwykle, na jego twarzy pojawia się uśmiech i jej oczom ukazuje się rząd bielutkich zębów. Uwielbia ten uśmiech i jest szczęśliwa za każdym razem kiedy go może oglądać. Mario nie należy do smutasów. Potrafi cieszyć się z błahostki czym często ją rozczula. Nie szuka wokół siebie samych negatywów. Jest wyjątkowym facetem, to wie od momentu w którym go poznała. Żyjąc z nim na codzień coraz bardziej się w tym utwierdza. Jest bez wątpienia szczęściarą. Nie dlatego bynajmniej, że nie musi martwić się o pieniądze, bo jej mężczyzna zarabia niebotyczne kwoty kopiąc piłkę. Sama jako modelka potrafiłaby zadbać o swój byt. Daleko jej do zarobków piłkarza, ale na normalne życie z całą pewnością by wystarczyło. Szczęściarą jest dlatego, że taki mężczyzna jak on pokochał właśnie ją. Choć z ich dwojga to ona zdecydowanie ma gorszy charakter, bywa uparta, czasem potrafi się obrazić na niego z błahego powodu, koniec końców on to wszystko znosi z anielską cierpliwością, wie kiedy i w jaki sposób zareagować jak się złości, czasem czyta wręcz w  jej myślach, a co najważniejsze pomimo tego, że jest jednym z najbardziej obiecujących piłkarzy, śmiało można rzec, iż jest gwiazdą on zupełnie się tak nie zachowuje. Na boisku błyszczy, poza nim natomiast staje się zupełnie normalnym chłopakiem, który uwielbia spędzać wolny czas z rodziną, dziewczyną, uwielbia eksperymentować w kuchni, zaraża wszystkich wokół dobrym humorem. Jest z nim szczęśliwa. 
" You call me out and tie me tough with love, 
with love, 
You find my flaws, my teeth, my claws, 
with love, with love , 
Couse every time I'm slippin' away from myself, 
                                        You're the one that moves me like nobody else..."

-O czym tak myślisz ślicznotko- pyta piłkarz
-Wiesz Mario jestem szczęściarą- mówi, a on unosi zabawnie brwi zapewne oczekując rozwinięcia jej krótkiej wypowiedzi. Po chwili z jej ust padają kolejne zdania:
-Jestem szczęściarą ponieważ mam ciebie. Tak się zastanawiam dlaczego akurat mnie wybrałeś? Jestem upartą złośnicą, nie mówię, że zawsze, ale bywam...
-Jesteś- przytakuje
-Jestem też zazdrośnicą i najchętniej wydrapałabym oczy każdej dziewczynie, która popatrzy na ciebie pożądliwie
-Aż tak?- śmieje się- To, że jesteś zazdrosna zanadto to wiedziałem, ale żeby od razu wydrapywać oczy... lepiej nie rób tego - znów się śmieje
-Mario!!! Ja naprawdę czasem nie rozumiem dlaczego znosisz cierpliwie moje humory? Mógłbyś znaleźć sobie jakiś chodzący ideał, kobietę, która będzie oazą spokoju, nie będzie robić ci scen zazdrości...
-Dlaczego to znoszę? Wystarczającym powodem jest to, że zakochałem się właśnie w tej złośnicy i zazdrośnicy. Poza tym ja też mam wady- jestem śpiochem i może czasem zbyt dużym domatorem. Pewnie chciałabyś częściej gdzieś bywać, ale zostajesz ze mną  w domu ponieważ rozumiesz, że czasem po treningu po prostu nie mam siły. Akceptujesz moją ciągłą nieobecność spowodowaną moją pracą, wyjazdy, wspierasz kiedy mam kontuzję i marudzę, że życie znowu dało mi kopniaka w tyłek, wozisz po klinikach i robisz wiele innych rzeczy. Jesteś wspaniałą partnerką Ann, właśnie takiej kobiety potrzebuję. Nie chcę ideału, ja sam nim nie jestem. Ty kochasz mnie takiego jakim jestem i ja ciebie też. A odrobina zazdrości jeszcze nikomu nie zaszkodziła, no chyba, że faktycznie zaczniesz drapać i gryźć jak jakaś fanka Bayernu poprosi o autograf i popatrzy na mnie tak jak nie powinna- śmieje się
- Żadnej cię nie oddam - mówi, a potem całuje go delikatnie w usta
-Głuptasie, ja nie spojrzę na żadną tak jak patrzę na ciebie. Jestem tylko twój...
***
10 komentarzy- następny rozdział ;)
***
Powiedzmy, że kiedyś miałam przypływ weny- napisałam dwa rozdziały w jeden dzień- choć były dni, że pisałam i po cztery. Oby te czasy wróciły ;) Komentujcie!!!
Dziś mam zły dzień. Ogólnie wszystko jest nie tak jak powinno, jak się wali to wszystko na raz. Wrzucam jednak kolejny rozdział tak jak obiecałam. Zaraz idę się położyć, mam nadzieję, że jutro rano będzie lepiej. Ach... na instagramie widziałam fotę i filmik jak Marco przecinają gips ;) Pozdro 

poniedziałek, 23 czerwca 2014




Wyobraźcie sobie moja wena wróciła !!! Przed chwilą. Piszę rozdział nr 17. Postanowiłam wrzucić fotos by uczcić tę chwilę. Mam zamiar dziś pisać do wyczerpania pomysłów, oby to nie stało się szybko ;) Jest prawie godz 24. Do rana jeszcze trochę czasu prawda? Pozdrawiam

15.

Marco siedzi na tarasie domu malarki i je razem z nią kolację. Rozmawiają na luźne tematy. Chłopak nie chce od razu zmuszać ją do zwierzeń, a ona chce zjeść spokojnie. Kiedy kończą posiłek obydwoje zbierają naczynia i udają się do kuchni. Malarka wkłada je do zmywarki po czym otwiera szafkę i wyjmuje z niej dwie butelki wina:
-Białe czy czerwone?- pyta spoglądając na Reusa
-Jak będę pił to nie będę mógł prowadzić- ostrzega ją
-Zostaniesz na noc- mówi 
-Czyli zapowiada się długa noc?- patrzy na nią
-Możesz zostać czy czeka na ciebie w domu kobieta?- lustruje go wzrokiem
-Nie ma żadnej kobiety. Zostaję- zgadza się po czym bierze z jej dłoni butelkę czerwonego wina i zaczyna je otwierać. Po chwili z otwartą butelką idą na taras. Marco napełnia dwie lampki , obydwoje zajmują miejsce na huśtawce:
-Więc chcesz ryzykować i podrażnić mojego męża- pyta Nat po czym upija spory łyk czerwonego trunku
-Czym ryzykuję Natalie?- pyta patrząc na nią
-Groził ci, że zniszczy ci karierę, mówił, iż żaden klub cię nie zechce- wyjaśnia 
-Najwyżej zostanę dłużej w BvB- uśmiecha się
-To nie czas na żarty. On zniszczył wiele osób. Co prawda nie piłkarzy, ale bardzo bogatych biznesmenów...
-Natalie nie boję się go. Co mi może zrobić? Z klubu się mnie nie pozbędą, bo za wszelką cenę chcą mnie zatrzymać. Dają mi dużą kasę tylko po to bym zgodził się na usunięcie klauzuli, którą mam w umowie. Jak mnie coś boli to chuchają i dmuchają. Nie ruszy mnie.  Nie sądzę by spełnił swoje groźby, a poza tym ty zdaje się masz coś czego on się boi...- patrzy na nią
-Tak. Mam pewne zdjęcia, nagrania, które jakby wyszły na światło dzienne to na pewno przysporzyłyby mu wielu kłopotów, jego ojcu też. Widzisz pewien człowiek, który bywał w naszym domu to bandzior, gość jest poszukiwany listem gończym w wielu krajach, a mój mąż i jego tatuś ukrywali go, prowadzili z nim interesy. Potem jednak coś im tam nie poszło i nagle zaczęli działać za jego plecami. Jeśli te zdjęcia dostałyby się w ręce policji to na pewno mieliby kłopoty, a nagranie, które mam z kolei gdyby wpadło w ręce tego kolesia, to pewnie nie byłby zadowolony z tego, że Robb kombinował za jego plecami i w rzeczywistości ukradł mu sporo kasy. Tacy ludzie nie odpuszczają. Myślę, że Robb boi się bardziej tego gościa niż policji - powiedziała po czym położyła przed nim teczkę- Proszę...
Otworzył ją. Wziął w dłonie zdjęcia. Były dość dużych rozmiarów. Od razu rozpoznał ojca jej byłego męża, w końcu był kiedyś politykiem, a mężczyznę, o którym mówiła Nat również znał głównie z gazet- miał on powiązania mafijne. Kilka lat wstecz jego koleżków policja namierzyła, mieli proces i obecnie odbywają wyroki w więzieniu, natomiast jego nigdy nie aresztowano ponieważ podano, że najprawdopodobniej uciekł z kraju. W teczce był też dyktafon. Marco włączył nagranie i wsłuchał się uważnie. Cała rozmowa trwała niespełna 10 minut, ale była dość interesująca. Dla Marco średnio, ale dla "kosy"- tego bandziora, zapewne byłaby dość ciekawa. Kiedy wyłączył dyktafon włożył wszystko do teczki i podsunął w stronę Natalie. Patrzyła przed siebie, była zamyślona:
-Myślę, że gdyby " Kosa" posłuchał tego nagrania to twój mąż musiałby się dobrze ukryć, by nie dosięgła go jego zemsta. 
-Wiesz kim on jest, nie mogłam sobie przypomnieć jego ksywy, a nazwiska tym bardziej- popatrzyła na niego
-Policja szuka go już kilka lat i bez skutku. Było o tym głośno. On wodzi ich za nos jak widać- mówi -Możesz mi coś powiedzieć?- zadaje jej pytanie, choć przypuszcza w jaki sposób odpowie
-Tak
-Dlaczego nie wydałaś go? Mogłaś bez skrupułów to ujawnić, a jednak zatrzymałaś to jako ubezpieczenie dla siebie- pyta
-W pierwszym odruchu chciałam. Chciałam by popamiętał, żeby zobaczył, iż wcale nie jestem taka słaba jak uważał, chciałam by cierpiał. Jednak potem przyszło mi do głowy, że ten facet ma na sumieniu wiele, gdyby się dowiedział, że Robb za jego plecami zainkasował kilkanaście milionów, oszukał go... prawdę mówiąc nie chciałam brać sobie tego na sumienie gdyby coś złego mu się stało. Nie wiem co by mu zrobili, może by się jakoś wyplątał, ale wiem, że to bandziory, którzy nie przebierają w środkach. Zagroziłam mu, że wszystko wyjawię. Zabezpieczyłam się odpowiednio. To co tu jest to jedna z wielu kopii, oryginał jest w bezpiecznym miejscu. Mój mąż uważał, że jestem głupia, ale ja pokazałam mu, iż się myli. Mam skrupuły w przeciwieństwie do niego, jeśli jednak się nie usunie to spełnię swoją groźbę. Nie pozwolę by znów mnie straszył, nachodził i krzywdził. Popełniłam błąd zakochując się w nim, potem pozwoliłam mu się nad sobą znęcać, bo się bałam, ale teraz to ja mam asa w rękawie.
-Masz rację. To on powinien się bać, nie ty. Ja mu się dziwię, że w ogóle ma odwagę cię nachodzić...
-On jest perfidny. Pewnie dalej myśli, że nie spełnię swoich gróźb. Nie zrobię tego, chyba że mnie zmusi. W galerii w jednym momencie miałam ochotę wydrapać mu oczy, ale sparaliżowało mnie ponieważ miałam świadomość, że w sali głównej jest tłum ludzi... Nienawidzę go Marco, nienawidzę z całego serca.
***
Biegnie przed siebie. Jest już zmęczona. Wokół jest ciemno. Widzi tylko drzewa, które mija. Siły ją opuszczają, ale wie dobrze, że nie może odpocząć. Jeśli chce je odnaleźć musi ciągle biec. Wydaje jej się, że już niedaleko. Może jedynie to złudzenie, przecież wokół jest mrok. Czuje jednak, iż  jest blisko. Musi  znaleźć, musi. Cięgle słyszy głośny płacz, coraz głośniejszy.  
Szuka go, ale nie widzi, nie może go znaleźć. Chce, stara się, robi co może, jednak nie widzi go. Po jej policzkach zaczynają spływać łzy:
-Gdzie jesteś? Nie widzę cię. Nie znajdę...

Czuje czyjś dotyk na policzku i ciche słowa:
-Ann... Kochanie
Powoli otwiera oczy i widzi nad sobą jego twarz. Jest przy niej, patrzy na nią swoim czujnym wzrokiem. Dziewczyna nic nie mówi tylko przytula się do niego. Wtula się  w jego ramiona i mocno go obejmuje:
-Co się stało? Mówiłaś przez sen, wołałaś mnie?
-Dobrze, że to tylko sen... Biegłam alejką, była noc, niewiele widziałam. Szukałam dziecka, słyszałam głośny płacz. Nie mogłam dostrzec gdzie jest.  Byłam taka zmęczona...
- To tylko sen... Spokojnie kochanie
-Kocham cię. Obiecaj, że zawsze przy mnie będziesz- patrzy na niego
-Jeśli mi na to pozwolisz to tak- odpowiada najzupełniej poważnie
-Boję się Mario...
- Czego?
-Straciłam nasze dziecko, a co jeśli następnym razem także nie donoszę ciąży?
-Spokojnie. Wszystko będzie dobrze. Następnym razem przygotujemy się odpowiednio, zrobimy badania. Nie martw się na zapas.
-Staram się, ale jakoś średnio mi to wychodzi.
-Może potrzebujesz porozmawiać z kimś?
-Psycholog? Nie.
-Jeśli zmienisz zdanie to powiedz. Taka rozmowa z fachowcem bardzo pomaga. Kocham cię. Proszę cię, jeśli potrzebujesz porozmawiać ze mną, a ja nie od razu sam to zauważę to mi powiedz. Jestem twoim chłopakiem, kocham cię i naprawdę możesz mi opowiedzieć o wszystkich swoich obawach i lękach.
-Wiem... Przytul mnie mocno. Musisz się wyspać, masz jutro trening
-Ty jesteś najważniejsza Ann...
Cieszą ją te słowa. Jak poznała Mario zobaczyła, że piłka jest w jego życiu najważniejsza. Kiedy zaczęła się z nim spotykać marzyła jedynie by stać się dla niego kimś równie ważnym jak ukochany sport. Po jakimś czasie miło jej było usłyszeć, że ona jest na pierwszym miejscu, a pasja zeszła na dalszy plan. Ta świadomość była bardzo miła. 
***
Leży już w łóżku od jakiegoś czasu. Zegar wskazuje godzinę 1:03 w nocy. Nie może spać dlatego przegląda swój profil na facebooku. Czasem lubi poczytać wpisy kibiców, ma też w zwyczaju od czasu do czasu pooglądać niektóre profile fanów. W pewnym momencie gaśnie lampka stojąca na szafce koło łóżka. On ma baterię naładowaną w laptopie dlatego komputer nadal się świeci. Internet jednak nie działa ponieważ łapał go z wifi w domu Nat. Odkłada laptopa na szafkę. Kilka sekund później w domu włącza się alarm. Słyszy  kroki na korytarzu. Wstaje. Ubiera szybko jeansy po czym otwiera drzwi. Prawie zderza się z Nat, a przy tym zauważa , że dziewczyna bardzo się wystraszyła ponieważ nie spodziewała się go spotkać na korytarzu:
-Hej... to tylko ja. Przepraszam, że cię wystraszyłem- bierze ją w ramiona -Cała drżysz- dodaje
-Wystraszyłam się. Miałam zejść zobaczyć co z korkami  i dlaczego ten cholerny alarm wyje. - tłumaczy
-Zejdę z tobą- proponuje 
Obydwoje schodzą na dół. Nat otwiera skrzynkę, ale tam jest wszystko w porządku. Zamyka ją. Potem chce wyłączyć sygnał alarmu, ale słyszy swój telefon. Odbiera gdyż widzi, że dzwoni ktoś z firmy ochroniarskiej:
-Słucham- mówi
Chwilę słucha, a potem faktycznie rozkodowuje dom, aby kilka minut później znów go zakodować. Nastaje cisza. Nat odkłada komórkę. Nadal stoją z Marco w holu, jest ciemno, jedynie latarka, którą Nat ma w dłoni lekko oświetla pomieszczenie:
-Co powiedzieli?
-Żebym rozkodowała dom i znów zakodowała. To jakiś błąd z powodu braku prądu. Wszystko jest w porządku.
-Nat...
Dziewczyna siada na schodach. Piłkarz również to robi. Patrzy na nią:
-Zastanawiam się czy ja już  całe życie będę się bała.
-Skontaktujesz mnie z twoim mężem?- pyta piłkarz
-Marco ...
-Mówiłaś o jakimś jego adwokacie. Załatwię tę sprawę, ale musisz dać mi jego nazwisko.
-Ja...
-Uwolnisz się od niego, ale musisz być silna. Chcesz by cię nachodził tak jak wtedy w galerii? Szarpał i traktował jak swoją własność? Poradzimy sobie z nim, ale powiedz mi kim jest ten jego adwokat- prosi
-Jutro dam ci wizytówkę- mówi
-Teraz mi daj. Jutro się rozmyślisz- mówi stanowczo. Wstaje i prowadzi ją za rękę na górę do jej sypialni. Dziewczyna wyciąga wizytówkę i gaje mu ją:
-Dziękuję Marco...
-Nie musisz mi dziękować. Idziemy spać- zbliża się i delikatnie całuje ją w policzek. Dziewczyna wtula się  w jego ramiona. Bardzo potrzebuje jego ciepła, bliskości, chce czuć się bezpiecznie , a ostatnimi czasy właśnie przy nim jedynie tak się czuje. Słyszy jego ciche pytanie:
-Mam zostać?
Kiwa potakująco głową. Po chwili obydwoje leżą w łóżku Natalie przykryci kołdrą. W pokoju panuje ciemność, nie widzą się, ale obydwoje czują swoją obecność. W pewnej chwili chłopak czuje jak malarka wtula się w niego. Obejmuje ją ramionami i całuje włosy:
-Jesteś bezpieczna - szepce cicho
***
Następny dzień 

Słyszy odgłosy dobiegające ją z dołu. Wstaje, ubiera bluzę swojego chłopaka   leżącą na fotelu, po czym na bosaka zbiega po schodach na dół. Kiedy wchodzi do kuchni zastaje swojego mężczyznę przy kuchence. Chłopak odwraca głowę i patrzy na nią uśmiechając się:
-Cześć kochanie. Wyspałaś się?- pyta
-Tak- mówi dziewczyna z uśmiechem. Podchodzi do niego i składa na jego ustach pocałunek. Chłopak kładzie dłonie na biodrach swojej ukochanej i pogłębia pocałunek. W pewnym momencie jednak kończy czułości ponieważ przypomina sobie, że musi odwrócić omleta, który właśnie smaży się na patelni. Robi to, a potem znów skrada Ann całusa. Cieszy się widząc, że dziewczyna jest w dobrym humorze:
-Co będziesz dzisiaj robić?- pyta
-Ty masz długi trening prawda?- patrzy na niego
-Tak.
-Ja pojadę do lekarza. Miałam przyjść na kontrolę, zrobię kontrolne badania, a potem pójdę na zakupy z Patty. Jak przyjdziesz to zjemy jakiś pyszny obiad co ty na to? Ugotuję coś dobrego- uśmiecha się do niego
-Uwielbiam jak gotujesz. Jestem za.
-No to muszę po drodze zrobić jeszcze zakupy. Mam pomysł na obiad, ale na razie nic ci nie powiem- śmieje się-A wieczorem wybierzemy się do kina . Może być?- pyta
-A będziemy się całować siedząc w ostatnim rzędzie? - Mario unosi zabawnie brwi do góry
-Tak, będziemy się zachowywać jakbyśmy mieli po 17 lat- kwituje Ann
-Hmm... to może jeszcze na końcu seks na tylnym siedzeniu samochodu- proponuje piłkarz
-Uprawiałeś seks w samochodzie w wieku 17 lat?- pyta Ann- Nie wiem o czymś?- patrzy na niego, a w jej oczach widać wesołe iskierki. Mario uśmiecha się po czym podchodzi do niej, obejmuje ją  w pasie i przyciąga do siebie:
-Nie. W samochodzie seks uprawiałem tylko z tobą i to było rok temu na wakacjach. Chętnie to powtórzę- mruga do niej porozumiewawczo, a ona śmieje się serdecznie.

***

 10 komentarzy- next ;)

***
Witam ;) Jak się macie??? U mnie oki, ale weny jak nie było, tak nie ma. Męczę się momentami potwornie pisząc, generalnie pomysłów moc, gorzej z odpowiednim doborem słów. Jak nie naskoczę na właściwe tory to zrobię sobie wakacje od blogowania. Lubię to robić, ale ostatnio mam przestój niestety ;(
Oglądacie Mundial??? Ja tak, ale oczywiście nie wszystkie mecze bo to niemożliwe. Najchętniej oglądam zmagania Reprezentacji Niemiec. Uwielbiam ich, tylko bardzo, ale to bardzo brakuje mi tam Marco. Myślę, że duet Gotzeus byłby świetny, ale cóż zrobić... niestety tym razem nie jest nam dane oglądać ich razem. Swoją drogą na instagramie nie pojawiają się nowe foty Marco :(     Fajnie byłoby coś się dowiedzieć o stanie jego kostki. 
 



czwartek, 19 czerwca 2014

14.

     Co byś zrobił gdyby przeszłość, która powinna już być dawno za tobą ciągle jak bumerang powracała? Starasz się jakoś egzystować, stawiać kroki do przodu, nie cofać się, nie rozpamiętywać i kiedy ci się wydaje, że jesteś już na dobrej drodze znów przed tobą pojawia się zakręt. Masz dość bitwy z losem, masz dość rozpamiętywania, strachu, który towarzyszy ci na każdym kroku. Masz ochotę rozwiązać sprawę, która cię prześladuje raz, a dobrze nie przebierając w środkach.
       Nieprzespana noc oraz natłok myśli odbijają się na twarzy Nat. Ma cienie pod oczami, poszarzałą twarz i ogólnie zły nastrój. Jest małomówna. Od samego rana zamyka się w pracowni. Kolejne telefony do malarki odbiera jej gosposia mówiąc to, co kazała jej brunetka: że nie będzie dostępna przez cały dzień. Agnes zna tę śpiewkę, ale jest w Monachium więc nie może bezpośrednio Nat zapytać co się stało. Postanawia poczekać do swojego powrotu. Kolejną osobą, która dzwoni jest Marco. Kiedy słyszy słowa gosposi mocno się niepokoi. Zna już Nat na tyle dobrze, że wie iż coś musiało się wydarzyć. Jego telefony zawsze odbierała. Dziś milczy:
-Zamknęła się w pracowni tak?- pyta
-Tak, ale wydaje się, że mówiła coś o plenerze więc bardzo możliwe, że się wybierze...
-Przyjadę. Proszę ją zapytać dokąd jedzie gdybym nie zdążył. Proszę
-Dobrze.
- Proszę jej nie mówić.
-Dobrze. Do widzenia
-Do widzenia
***
Siedząc na drewnianym pomoście wpatruje się w spokojną taflę wody. Choć przyjechała tu malować nie może się skupić. Nie zabrała farb, ale pastele. Nie malowała pastelami już kilka lat, ostatni raz robiła to jeszcze jak żyła jej mama. To trochę jak powrót do przeszłości. W końcu bierze do ręki jedną z kredek i zaczyna kreślić linie. Nie zapomniała jak posługiwać się pastelem, z jej linii, kresek powoli powstaje zarys obrazu. W niektórych momentach rozciera palcami linie. Ma zamiar namalować zachód słońca. W pewnym momencie malowanie tak ją wciąga, że zapomina o złym nastroju, smutku, który towarzyszył jej cały dzień. Jest w swoim żywiole. Malowanie jest jej prywatną terapią, pozwala jej się rozluźnić, zapomnieć. Kiedy maluje znikają jej zmory, problemy. Ucieka w swój świat.

***
Kroczy powoli w stronę drewnianego pomostu, na którym siedzi kobieta. Z daleka widzi, że jest zaabsorbowana malowaniem. Nie zwraca uwagi na to co się dzieje wokół, nie odwróciła się nawet jak podjechał samochodem i go zaparkował. Zupełnie jakby nie słyszała, że oprócz niej jest tu ktoś jeszcze. Nie chce jej wystraszyć toteż idąc po pomoście nie stąpa lekko, ale idzie normalnie. Myśli, że dziewczyna słysząc skrzypienie desek odwróci się, ona jednak tego nie robi. Gość zdaje sobie sprawę jak bardzo Nat jest daleko myślami kiedy maluje. Po chwili blondyn siada obok niej, a ona zauważa jego obecność dopiero wtedy gdy widzi czyjeś nogi wyciągnięte przed siebie. Spogląda w bok i napotyka na jego spojrzenie. Nic nie mówi wpatrując się jedynie  w jego oczy. Widziała je tyle razy, ale za każdym kolejnym ma wrażenie, że mają odrobinę inny odcień. Jego spojrzenie jest łagodne, ale wydaje jej się, że dostrzega w nim czujność. Nie spodziewała się go tu, wie, że jej kryjówkę zdradziła gosposia. Nie jest bynajmniej na nią zła. Na niego też nie. Choć nie potrafiła sama do niego zadzwonić i poprosić by przyjechał w rzeczywistości potrzebowała spojrzenia tych oczu. Jego obecności. Kiedy bowiem znajduje się blisko niego czuje się bezpiecznie. Nie wie dlaczego, on chyba po prostu ma coś takiego w sobie co daje jej takie poczucie. Jego spokój, troska pozwala poczuć się blisko niego jak w bezpiecznej przystani. Jego ramiona tworzą dla niej swoistą barierę ochronną, przez którą nie przebije się nikt, kto chciałby jej zadać ból. On na to nie pozwoli. Nie da jej skrzywdzić. Nigdy. Widzi to kiedy na niego patrzy:
-Uciekinierka...- szepce
-A ty bawisz się w detektywa?- pyta
-Ja raczej chciałbym być przyjacielem... Lubię twoją gosposię, ale zdecydowanie wolę słyszeć twój głos w słuchawce kiedy dzwonię...
-Nie usłyszałeś więc przyjechałeś sprawdzić czy żyję?- pyta malując
-Wiem, że coś się stało. Pytanie co?- patrzy na nią czujnie. Ona nadal rozciera pastele. Nie przerywa tej czynności nawet wtedy, kiedy blondyn się do niej podsuwa. Jest tuż obok. Czuje jego zapach. Marco patrzy na obraz, a potem przed siebie. Po raz kolejny widzi jaki dziewczyna ma talent. Nie ma jednak zamiaru rozwodzić się nad tym długo. Chce poznać powód, dla którego  wygląda na bardzo zmęczoną. Wie już, że zapewne w nocy nie spała wiele. Nic nie mówi. Po prostu siedzi przy niej , a ona maluje. Po kilkunastu minutach odkłada gotowy obraz.



Spogląda na Reusa:
-Nie zostawisz mnie?- pyta
-Mam sobie iść?- odpowiada pytaniem na pytanie
Dziewczyna kiwa przecząco głową. Marco obejmuje ją ramieniem i przyciąga do siebie. Całuje ją też w czoło:
-Powiedz mi. Martwię się o ciebie...
Daje mu telefon, a on na niego spogląda. Widzi sms-a.
***
Natalie słucha dokładnie słów skrzydłowego BvB. Jest zaskoczona tym co słyszy. Nie miała bowiem pojęcia, że Marco jest w posiadaniu płyty z nagraniem z kamery, która znajduje się w galerii, a któraż to uwieczniła scenę z Robbem w roli głównej, mającej miejsce podczas wystawy. Słyszy, że jeśli Robb spróbuje się do niej zbliżyć to piłkarz uruchomi swoje znajomości w policji i raz na zawsze załatwi tę sprawę, ale ona musi mu pomóc. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że Nat jest w posiadaniu czegoś co skompromituje jej byłego męża, ale jakoś do tej pory skoro trzymał się od niej z daleka ona nie wykorzystała przewagi. Natalie milczy przez chwilę pytana o owy " hak" w posiadaniu jakiego jest . Po chwili stwierdza, że zaprasza go do siebie. Piłkarz wnioskuje, że tego wieczoru dowie się w jaki sposób Natalie uwolniła się od Robba.

***
-Nie mam ochoty !
-Ann...
-Nie rozumiesz?- patrzy na niego zdenerwowana
-A porozmawiać masz ochotę, czy w ogóle nie masz ochoty na mnie patrzeć i lepiej bym zszedł ci z oczu? Może mam też spać w innym pokoju?- pyta zdezorientowany pomocnik Bawarczyków
-Ciężko się z tobą ostatnio dogadać...- mówi dziewczyna piłkarza
-Może to raczej do ciebie trudno dotrzeć. Odrzucasz mnie Ann.
-Ubzdurałeś sobie coś. Daj spokój.
-Oki. Ja sobie ubzdurałem. Niech ci będzie- bierze bluzę i kieruje się  w stronę wyjścia.
-Dokąd się wybierasz?- słyszy słowa swojej ukochanej
-Na spacer. Nie czekaj na mnie.
Zanim dziewczyna reaguje na jego słowa słyszy tylko odgłos zamykanych drzwi. Mario idzie chodnikiem zastanawiając się co się dzieje z jego kobietą. Niby dochodzi do siebie, wszystko jest w porządku, ale bywa bardzo rozdrażniona. Czasem, kiedy chce ją pocałować ta pokazuje mu, że nie ma na to ochoty. Nie jest do tego przyzwyczajony, nigdy w ten sposób nie reagowała.  Stara się być wyrozumiały, jest na każde zawołanie, ale jest mu przykro. Po jakiś 10 minutach marszu siada na ławce i wybiera numer swojego przyjaciela. Czeka. Po kilku sygnałach ten odbiera:
-Cześć. Miło, że dzwonisz.
-Chciałem pogadać. Możesz?- pyta
-Jasne. Coś się stało? Masz jakiś smutny głos...
-Ann... - wzdycha
-Pokłóciliście się?- pyta Marco 
-Nie. Odsunęła mnie od siebie. Nie chce się nawet przytulić momentami, o pocałunku już nie wspomnę- tłumaczy Gotze
-Ostatnio sporo przeżyła...
-Ja to rozumiem. Po prostu byłem przyzwyczajony, że mogłem ją pocałować kiedy miałem na to ochotę, a teraz ona czasem reaguje wściekłością. Nie chcę Bóg wie czego, rozumiem, że musi dojść do siebie, ale ...
-Musicie pogadać...
-Twierdzi, że nie mam racji, coś sobie ubzdurałem i już... Sorry, że tak ci zawracam głowę. Mam tu kumpli, ale nie chcę z nimi rozmawiać na ten temat. Nie przyjaźnimy się aż tak dobrze. Muszę ciebie pomęczyć- stwierdza Gotze
-Wcale mnie nie męczysz. Zawsze możesz zadzwonić. Mario coś ci powiem...
-Słucham
-Ann cię kocha. Myślę, że potrzebuje czasu. Bądź cierpliwy, ale też powiedz jej co czujesz. Nie może cię ranić. Spokojna rozmowa pomoże. Teraz z nią pogadaj...
-Wyszedłem z domu- mówi
-Wróć. Pogadaj z nią. Zasługujecie na szczęście. Nie pozwól, by przeleciało ci przez palce. Przecież wiem, że wolisz ją przytulić niż spacerować bez sensu ulicami Monachium. Nic nie wymyślisz. Potrzeba czasu- kontynuuje Reus
-A jeśli ona mnie zostawi? Czuję, że ona już nie chce być ze mną- mówi Gotze
-Bzdury opowiadasz. Idź do domu i porozmawiaj z nią. Już !!! Natychmiast !!!
-Już idę. Mam nadzieję, że to dobry pomysł.
-Zadzwonię później. Trzymaj się i głowa do góry.
Mario zawraca i zmierza w kierunku domu. Kiedy jest niedaleko ogrodzenia zauważa, że jego kobieta stoi za bramą z jakimś mężczyzną. Rozmawiają, ale ten w pewnym momencie ją przytula. Chłopak czuje narastającą w nim złość. Najpierw ma zamiar poczekać i zobaczyć co stanie się dalej, ale w końcu jednak postanawia wkroczyć do akcji. Wchodzi za bramę swojej posiadłości. Ann zauważa go uwalniając się z objęć tego mężczyzny:
-Mario...- mówi zaskoczona
-Nie cieszysz się chyba, że tak szybko wróciłem co? - stwierdza piłkarz po czym staje obok niej i mierzy mężczyznę wzrokiem. Jest jego postury, może odrobinę wyższy- Nie przedstawisz nas Ann?- zwraca się do niej 
-To jest Mattias, Mat poznaj Mario, mojego chłopaka- mówi Ann, a Mario podaje chłopakowi dłoń. Po wymianie uprzejmości Gotze zaprasza go do środka, ale ten grzecznie odmawia. Żegna się po czym opuszcza teren posiadłości piłkarza. Mario kieruje się do domu. Nie czeka na Ann tylko wchodzi do środka. Jego dziewczyna zostaje na podjeździe. Jest zaskoczona jego zachowaniem, ale z drugiej strony dociera do niej, że pewnie jest zazdrosny. Chwilę później i ona wchodzi do domu. Jej partnera nie ma na dole toteż wchodzi po schodach na górę, a następnie kieruje się do ich sypialni. Kiedy jest w środku słyszy szum wody dochodzący z łazienki. Naciska klamkę ponieważ chce wejść do środka, ale okazuje się, że drzwi są zamknięte. Teraz już wie, że on jest wściekły. Nigdy nie zamyka drzwi do łazienki, a tym razem to zrobił. Dziewczyna postanawia zaczekać aż piłkarz opuści łazienkę. Jakieś 15 minut później  do pokoju wchodzi chłopak ubrany jedynie w bokserki. Mija ją, a następnie kładzie się po swojej stronie łóżka, przykrywa kołdrą. Z jego ust nie pada ani jedno słowo. Dziewczyna siada obok niego:
-Nie chcesz ze mną rozmawiać?- pyta
-Jakoś nie. Dobranoc Ann- gasi lampkę stojącą na szafce po jego stronie.
-Jesteś zły. Może niepotrzebnie dusisz to w sobie, po prostu mi powiedz co sobie myślisz?- prosi
-A co mam myśleć? Myślę to co widziałem. Moja kobieta w ramionach faceta, którego nie znam. A raczej znam z opowiadań, bo to ten Matt? Twój były...- mówi
-Nic nas nie łączy. Nie zdradzam cię. Nie mogłabym i nigdy tego nie zrobię. Jeśli uznam, że nasz związek nie ma już sensu to uwierz mi pierwszy się o tym dowiesz. Mam nadzieję jednak, że to nigdy nie nastąpi...- wypowiada te słowa bardzo spokojnie- Przepraszam. Masz prawo czuć się urażony, przyjechał, bo jest w Dortmundzie.
-I przyszło mu do głowy, że ma na ciebie ochotę- dodaje z sarkazmem Mario
-Nie wiem co mu przyszło do głowy. Jedyną osobą, z którą mam zamiar chodzić do łóżka jesteś ty i nikt inny nie zajmie twojego miejsca. Kocham Cię. Matt kiedyś mnie zranił, nie ufam mu i nie zamierzam zaufać. Jesteś jedynym mężczyzną w moim życiu, tobie ufam. Przepraszam, że momentami jestem oschła.
Gotze siada na łóżku opierając się o wezgłowie. Naciąga kołdrę mocniej na siebie:
-No właśnie o tę oschłość mi chodzi. Odpychasz mnie. Przecież dzisiaj chciałem cię tylko pocałować,  a ty zrobiłaś taką minę...
Ann nie chce tłumaczyć dłużej. Przysuwa się do niego po czym wpija się w jego usta z takim żarem, że Mario na chwilę traci oddech. Obejmuje ją i patrzy jej w oczy:
-On naprawdę nie znaczy dla Ciebie nic?- upewnia się
-Nie. Ty jesteś najważniejszy. Nie oddałabym cię żadnej lasce nawet z dopłatą... Jeśli któraś się zbliży do ciebie za bardzo to będę gryzła- uśmiecha się mówiąc te słowa. Widzi, że w oczach Gotze również pojawiły się wesołe iskierki. Rozbawiła go, a tym samym sprawiła, iż jego rozdrażnienie  zniknęło. Chłopak obejmuje ją i składa na jej ustach pocałunek. Ann wkłada mu swoje palce we włosy i pogłębia pocałunek. Niewątpliwie kocha go i nie chce go stracić. Tego jest pewna.

***

10 komentarzy- następny rozdział

***
Jest rozdział nr 14. Szukałam weny i okazuje się, że nigdzie jej nie ma. Bardzo, ale to bardzo mnie to smuci. Mam zastój, nie mogę ruszyć z miejsca. Niby wiem co chcę napisać, ale jak już to zrobię to okazuje się, że wyszło okropnie. Ten rozdział taki właśnie jest, ale wrzucam go. Mam nadzieję, że ruszę do przodu i będzie git. Niemcy wygrali z Portugalią- yeah. Mario bardzo chciał strzelić, ale nie miał szczęścia. Jeszcze strzeli obiecanego gola dla Marco- jestem tego pewna :) Takie mecze warto obejrzeć.




sobota, 14 czerwca 2014

13.

Wracają do domu. Nadal rozmawiają. Opowiadają o swoim życiu, planach, marzeniach. Kiedy w końcu dochodzą do domu piłkarza Natalie mówi:
-Wiesz... Cieszę się, że zostałam. 
-A widzisz. Nico jest wielki. Ja bym cię pewnie nie namówił- stwierdza blondyn otwierając drzwi kluczem. Wpuszcza ją do środka. Kiedy zamyka drzwi słyszy:
-Pewnie nie. Nico jednak się udało. Nie mogłam przecież dopuścić by teoria z kłamstwem okazała się  nieprawdziwa. 
-No tak...
Idą na górę. Nat kieruje się do sypialni Reusa, a on do gościnnej:
-Dobranoc Nat
-Dobranoc. 

***

Wcześnie rano, bo o 6:30 Reusa budzi Nico. Wskakuje po prostu na niego czym wyrywa go ze snu. Marco patrzy na niego, próbuje się obudzić. W drzwiach widzi Natalie w jego koszulce:
-Próbowałam go zatrzymać, ale się nie udało- tłumaczy się dziewczyna
-Jest oki. Przyzwyczaiłem się. Spoko
-Idę się ubrać- stwierdza malarka
-Idź się połóż. On zostanie u mnie- mówi z przekonaniem piłkarz
-Wyspałam się. Zrobię śniadanie. Odwdzięczę się za gościnę- uśmiecha się
-Ja zrobię. Możesz sobie odpocząć- stwierdza blondyn
-Nie jestem zmęczona. Dobrze spałam. Zrobię śniadanie- mówi i znika... 
Marco po kilkunastominutowych szaleństwach z siostrzeńcem wstaje z łóżka, ubiera spodenki, klapki, bierze Nico na ręce i schodzi na dół. Zanim jeszcze wchodzi do kuchni czuje zapachy wychodzące z niej. Wchodzi i jego oczom ukazuje się widok malarki stojącej przy kuchence, smażącej jajecznicę. Kiedy słyszy Nico odwraca się. Pierwsze co rzuca jej się w oczy to nagi tors piłkarza. Lustruje jego  ciało. Jest szczupły, ale ma pięknie wyrzeźbione ciało. Płaski brzuch. Karci sama siebie w myślach i odwraca wzrok. Marco patrzy na Nico:
-Co będziesz jadł? Jajecznicę?- pyta, choć wie, że mały zapewne odmówi
-Nie. Nie lubię. Wiesz o tym...- mówi mały
Wtedy do akcji wkracza Natalie. Podchodzi do malca, którego Reus posadził na specjalnym krzesełku dla dzieci , uśmiecha się i mówi wesoło:
-Ale to jest taka specjalna, pyszna jajecznica. Zrobiłam ją specjalnie dla Ciebie kochanie. Jeśli spróbujesz czeka cię nagroda- zachęca go dziewczyna, a Marco obserwuje co zrobi mały. Nico jest jednak cwany więc chce wiedzieć jaką nagrodę dostanie. Kiedy zadaje to pytanie Natalie śmieje się:
-No proszę... Od razu chcesz wiedzieć co dostaniesz. Nie jesteś zbyt ciekawy?- pyta
-Nie. Powiedz mi- prosi chłopiec
-Lubisz jajko na twardo?- pyta
-Tak- przytakuje malec
-A pomidorka?
-Tak
Wymienia jeszcze inne rzeczy typu ser itd. Potem oznajmia chłopczykowi:
-Jeśli spróbujesz mojej pysznej jajecznicy to zrobię Ci jeża do zjedzenia i inne bardzo ciekawe kanapeczki.  Zrobimy różne zwierzątka . Co ty na to? I obiecuję, że będziesz mógł mi pomagać- obiecuje
-Dobrze. A zrobisz mi kotka?- pyta z zaciekawieniem Nico
-Pewnie. Żółwika, myszkę, kurczaczka, biedornkę... może nawet statek zrobimy co?
- Pewnie. 
-Wszystko przygotowałam już, ale musicie mi pomóc- patrzy na blondyna
-Nie wiem czy mam aż taką wyobraźnię, ale mogę się pobawić z Wami- uśmiecha się
Robią kanapki. Idzie im to bardzo szybko. Po chwili leżą już wszystkie na talerzach. Wyglądają apetycznie. We trójkę siadają do stołu ponieważ Marco stwierdza, że nie ma co budzić jego siostry i Davida. Mogą sobie pospać. Nico zgodnie z obietnicą próbuje jajecznicy przyrządzonej przez malarkę. Smakuje mu więc zjada wszystko z talerzyka. Potem śmiejąc się wystawia rączkę i mówi:
-Wujku chcę zjeść żółwia- wskazuje palcem którą kanapkę ma mu podać. Marco daje mu i patrzy jak mały zajada ze smakiem. On sam również je. Kiedy kończą jeść Natalie wstaje, ale Marco chwyta jej dłoń:
-Ja posprzątam. Jesteś moim gościem. Poza tym ty zrobiłaś śniadanie, ja więc będę sprzątał- mówi. Brunetka siada spowrotem na krześle. Po chwili jednak wyjmuje Nico z krzesełka i idzie z nim do salonu. Marco sprząta talerzyki i wkłada je do zmywarki. Kanapki, które zostały dla jego siostry i jej męża nakrywa specjalną przykrywką. Potem kieruje się do salonu. Kiedy wchodzi widzi jak mały wtulony w Natalie ogląda bajkę:
-Zostaniesz z nim moment? Pójdę pod prysznic- pyta Nat
-Pewnie. Nie spiesz się. Zajmowanie się nim to sama przyjemnosć- uśmiecha się malarka
-Wiem... Za chwilę wracam.
Znika .

***
Melanie całuje Nat w policzek. To samo robi jej mąż, a mały Nico przytula się do niej mocno. Nie chce jej puścić. W końcu jednak Mel zabiera go z rąk Natalie:
-Przecież jeszcze nie raz zobaczysz ciocię. Kochanie ciocia musi jechać do domku- tłumaczy mama malca
Natalie udaje się z Marco na zewnątrz. Piłkarz uparł się, że ją odwiezie. Trening ma w południe więc spokojnie zdąży. Po chwili mkną już ulicami Dortmundu. Oboje milczą. Ciszę przerywa Nat:
-Czekają Was jeszcze dwa mecze tak?
-Trzy. jeden z Hoffenheim, a dwa  następne w Berlinie- jeden z Herthą, a potem z Bayernem- wyjaśnia
-Mam nadzieję, że obydwa wygracie- mówi
-Zobaczymy. Jeden będzie pożegnalny Roberta. Nie miałaś okazji go poznać. Miał być u mnie, ale musiał polecieć na weekend do Polski. Fajny gość. Przyjaźnimy się, ale jak będzie dalej nie mam pojęcia. Wiadomo... do Monachium blisko nie jest.
-Między tobą i Mario nic się nie zmieniło pomimo tego, że on jest tam, a ty tutaj, to między tobą i Robertem również...
-Oby. Liczę na to. 
-Rozstania są trudne...
-Tak. Graliśmy razem dwa lata. Zaprzyjaźniliśmy się. Odchodzi. Robert to inna sprawa. Przygotowany byłem do tego. Powiedział, że nie zostanie.  Z Mario było inaczej. Podpisał kontrakt, miał zostać, a tu trach...- westchnął
-Nie wiedziałeś wcześniej?- pyta
-Nie. Zauważyłem, że coś się dzieje, ale wiedziałem, iż sam się tym ze mną podzieli jeśli uzna , że to odpowiedni moment.  Bał się mi powiedzieć, że się zastanawia. Poza tym nie mógł, bo to na pewno wpłynęłoby na atmosferę. Walczyliśmy wtedy o ważne trofea. Byliśmy w finale LM. Powiedział mi w końcu...
-To musiało być straszne dla ciebie- patrzy na niego badawczo
- Jak usłyszałem to po prostu rozkleiłem się. Nie wiem co Mario mi potem mówił. Nie słuchałem. Nie chciałem słuchać. Później już nic nie mówił, po prostu siedział na sofie.
-Chciał spróbować czegoś innego więc wybrał Bayern. To zrozumiałe- mówi Nat
- Chciał pracować z Pep'em. Nie wiem czy dobrze zrobił. Tam często wchodzi z ławki. By być w dobrej formie trzeba dużo grać. W Borussi miał to zapewnione, w Monachium bywa różnie. Nic nie mówi, ale wiem, że zadowolony nie jest. Za wcześnie zdecydował się zmienić klub. Mógł spokojnie pograć jeszcze sezon, dwa... Jurgen miał rację. Chcieli go w tym momencie, zechcieliby dwa sezony później. No ale cóż... To była jego decyzja. Ja ją szanuję. Nadal jest moim przyjacielem i będzie nim- kończy swoją wypowiedź
-Na twój temat podobno też ciągle krążą spekulacje... Masz iść do Manchesteru?-mówi
-Taaa... Nie ma mowy. Najbliższy sezon rozegram w koszulce BvB. Potem nie wiem. Zależy... Wiadomo, że chciałbym jak najlepiej pokierować swoim życiem, karierą. Czasem trzeba spróbować czegoś nowego, ale trzeba umieć rozważnie podejmować decyzje. Po co pójdę obecnie do MU? Nieciekawie się tam działo. Borussia zaszła dalej. Tu jestem u siebie, dobrze się czuję, mam przyjaciół, rodzinę. Nie mam zamiaru na razie zmieniać klubu. W przyszłości ... kto wie?

Dojeżdżają pod dom malarki. Nat zaprasza go na kawę. Blondyn spogląda na zegarek. Stwierdza, iż ma jeszcze chwilę czasu dlatego idzie z nią do domu. W środku znów przygląda się obrazom wiszącym na ścianach. Wita się też z Marie. Kobieta chce przygotować im kawę jednak Natalie mówi:
-Zajmę się tym sama. Odpocznij sobie- uśmiecha się
Marie zostawia ich samych. Oboje kierują się do kuchni. Marco zajmuje miejsce przy stole:
- Marco Kawy napijemy się w salonie- mówi do niego-
-Ale mnie tu jest dobrze. Uwielbiam jeść i lubię przesiadywać w kuchni- wyznaje
-Nie widać po tobie byś jakoś specjalnie się obżerał- uśmiecha się lustrując go wzrokiem.
-Wylewam na treningach hektolitry potu. Jurgen wysysa z nas maksimum. Wszystko spalę- stwierdza.
Brunetka patrzy na niego. Reus zauważa to, że mu się przygląda. Po dłuższej chwili pyta:
-Dlaczego mi się tak przyglądasz?
-Chciałabym Cię kiedyś namalować. Poważnie. Może jakiś portret, choć portret ...hmm... nie. - mówi poważnie Nat
-Nie wiem co we mnie jest ciekawego, ale jeśli chcesz to namaluj- stwierdza
Dziewczyna mierzy go wzrokiem. Milczy i ewidentnie się nad tym zastanawia.
Nie zna jej myśli, ale wie, że zapewne za chwilę dowie się co też jej chodzi po głowie. Kiedy chwila ciszy się zbytnio przedłuża piłkarz chcąc ją skrócić pyta:
-O czym tak myślisz?
-Nom jak mogłabym cię namalować- wyjaśnia po czym kilkanaście sekund później na jej twarzy pojawia się szeroki uśmiech
-Widzę, że masz pomysł- stwierdza skrzydłowy
-Mam. Przyszło mi coś na myśl. Jeden obraz z Marco w roli głównej na pewno przyciągnąłby tłumy...
-Jaki?- pyta zainteresowany
-Jakbym namalowała cię nago...- wyjaśnia dziewczyna czym jak zauważa wprawia go w zakłopotanie. Na twarzy blondyna pojawia się mały rumieniec. Milczy. Dopiero po chwili się odzywa:
-Musiałabyś mnie chyba upić i to do nieprzytomności bym w ten sposób ci zapozował- stwierdza
-Dlaczego? Na akademii malowałyśmy takie obrazy...
Chłopak uśmiecha się i lustruje go wzrokiem. Natalie patrzy na niego. Po chwili słyszy jego słowa:
-Hmm... mówisz, że miałyście modeli, którzy bez skrępowania pozowali tak?- dziewczyna kiwa potakująco głową,  a on po kilku sekundach ciągnie dalej- Cóż... w takim razie dobrze. Lubię nowe wyzwania. Powiedz mi kiedy i myślę, że mogę spróbować. Obrazu co prawda nie pozwolę ci powiesić w galerii, ale po dłuższym zastanowieniu zgadzam się zapozować!!!
Dziewczyna jest zaskoczona. Nie spodziewała się takiej odpowiedzi, poza tym ta cała propozycja była rzucona ot tak, by zobaczyć jego reakcję. Teraz musi z niej wybrnąć. Piłkarz widzi, że tym razem ona spłonęła rumieńcem. Tym razem on wprawił ją w zakłopotanie, co odrobinę go bawi, stara się jednak tego po sobie nie pokazywać:
-W takim razie kiedy się umawiamy?- kontynuuje temat
-No dobra... Nie mówiłam poważnie...
-Nie? Ja to poważnie potraktowałem. Najzupełniej poważnie- uśmiecha się- I chcę to zrobić Nat. Nie mów mi, że się wycofujesz?
Teraz to brunetka ma jeszcze bardziej zdziwioną minę. Jest zdezorientowana, bo już nie wie, czy on ją podpuszcza, czy mówi poważnie, ponieważ ma poważną minę. Po chwili jednak blondyn wybucha śmiechem:
-Żebyś widziała swoja minę. Bezcenna...
-Reus... a co powiesz jak podejmę wyzwanie?- pyta
-Zgodzę się honorowo!!! Jednak mam pewien warunek- dodaje
-Jaki?
-Ty będziesz miała na sobie tyle samo co ja !!!
***
Biega po murawie razem z Aubą, Mikim i Łukaszem. Panowie wymieniają poglądy, żartują, śmieją się. Humory dopisują też ich kolegom. Wszyscy przychodzą w to miejsce, do centrum szkoleniowego, z przyjemnością. Choć do obecności na treningach zobowiązuje ich umowa, oni nie robią tego z przymusu. Dla nich gra w piłkę to pasja, miłość, nie obowiązek  i zobowiązanie. Dla nich praca to przyjemność. Bez wątpienia są szczęściarzami. Nie każdy bowiem może robić w życiu to co naprawdę kocha, to w czym czuje się dobry, nie każdy ma możliwość się rozwijać.
-A teraz powiedz coś o Nat. Spędziła chyba z Wami cały weekend- mówi Łukasz
-A skąd Ty masz takie dobre informacje?- zastanawia się głośno Marco
-Widziałem Was na spacerze wieczorem- w niedzielę bodajże. Jechałem samochodem- tłumaczy
-Dzisiaj ją odwiozłem. Nico zadbał, by została. Ja mu bynajmniej nie podpowiadałem- śmieje się
-Czyli Nico zna się na dziewczynach- kwituje Auba
-Nom raczej. Polubił ją. Zresztą  jej nie da się nie lubić...
-To prawda. Jest nie tylko piękna, ale i bardzo inteligentna oraz ciepła. Taka kobieta by była idealna dla ciebie- stwierdza Polak
-Ty już mi tu nie podpowiadaj. Lubię ją, ale jesteśmy tylko przyjaciółmi- mówi poważnie. jego przyjaciel, który do tej pory jedynie przysłuchiwał się rozmowie stwierdza:
-To taka przyjaźń w ogóle istnieje?
***
Zegarek wskazuje godzinę 24:03. Natalie już zasypia kiedy słyszy sygnał nadchodzącej wiadomości. Wyciąga dłoń i bierze komórkę do ręki. Przeciąga po dotykowym ekranie i daje odczyt wiadomości:
" Sweet dreams my love"
                          R.
Dziewczyna otwiera szeroko oczy. Nie zna tego numeru, ale litera R. podsuwa jej na myśl, iż nadawcą wiadomości może być tylko jedna osoba. Jej ciało mimowolnie napina się. Odkłada telefon i zamiast iść spać schodzi na dół, by sprawdzić po raz kolejny czy alarm jest włączony. Kiedy stwierdza, że wszystko w porządku wraca na górę. Ściąga szlafroczek, kładzie się do łóżka, ale już doskonale wie, że nie zaśnie.

***

Tradycyjnie 10 komentarzy- następny rozdział

***
Jest trzynastka. Dziś ją zmodyfikowałam, coś dodałam, część wyrzuciłam. Ten rozdział nie jest zbyt dobry, ale niestety moja wena gdzieś sobie poszła. Wydaje mi się, że ten rozdział jest o niczym. Od jutra wyruszam na poszukiwanie mojej weny ;) Mam nadzieję, że jest gdzieś w pobliżu i nie będę musiała jej szukać tygodniami :)
Oglądacie Mundial? Ja czekam na mecz reprezentacji Niemiec, choć mecz otwarcia oglądałam- był niesamowity, dziś też obejrzałam jeden w którym grała Grecja... A... widziałyście fotos Marco z wakacji ??? Jest uśmiech więc myślę, że największy żal do losu już minął. Cieszę się, bo ta kontuzja to był cios .
Pozdrawiam i dziękuję , że komentujecie :) 

















wtorek, 10 czerwca 2014

12.

Wracają do domu. Natalie jest milcząca od momentu, w którym rozmawiali o dzieciach. Marco nie może znieść ciszy panującej między nimi dlatego w końcu pyta:
-Dlaczego w ten sposób myślisz? - pyta
-Nie rozumiem? -spogląda na niego brunetka
-Dlaczego powiedziałaś, że to nie takie proste?
Nic nie mówi. Z jednej strony chce komuś w końcu powiedzieć co ją boli, ale z drugiej boi się. Teoretycznie to jej życie i nie musi dzielić się z nikim jego szczegółami. Marco zdaje sobie sprawę, że znów odbił się od muru, który dziewczyna zbudowała wokół siebie. Dociera do niego, że zapewne jest zbyt wcześnie na takie zwierzenia. 
-Rozumiem. Nie powinienem pytać tak? Oki nie będę- mówi
-Marco aby mieć dzieci trzeba mieć partnera. Ja nie mam- stwierdza
-Teraz nie masz, co nie znaczy, że za jakiś czas...
-Nie chcę się wiązać. Nie chcę się z nikim spotykać. Myślę, że to się szybko nie zmieni- tłumaczy
Piłkarz patrzy na nią. Znów widzi ten smutek w oczach dziewczyny. Wchodzą na posesję blondyna:
-Aż tak Cię skrzywdził? - patrzy na nią zatrzymując wózek przed drzwiami do domu
-Bardziej niż myślisz- ich spojrzenia na chwilę się łączą, ale zaraz potem brunetka odwraca wzrok. Piłkarz odpina siostrzeńca. Jako, że śpi delikatnie bierze go na ręce. Malec otwiera oczy, ale Reus spokojnym tonem mówi do niego:
-Śpij szkrabie. 
Natalie otwiera drzwi do domu by wpuścić najpierw Marco. Kiedy blondyn wchodzi do środka kieruje się po schodach na górę. Słyszy ciche pytanie malarki:
-Mogę iść z Wami?
-Pewnie. 
Udaje się z piłkarzem do jego sypialni. Marco kładzie siostrzeńca na swoim łóżku. Ściąga mu buty, spodnie i bluzę. Przykrywa kołdrą. Natalie obserwuje go. Siedzi na skraju łóżka. Po chwili piłkarz siada koło niej. Widzi, że dziewczyna przygląda się małemu. Patrzy na nią:
-Porozmawiasz ze mną? - pyta
-Myślę, że powinnam wrócić już do domu. 
-Nie. Zostańcie jeszcze. Jest miło przecież. Nie będę nalegał, pytał- słowo skauta- uśmiecha się piłkarz
-Nie boję się tych pytań. 
-Po prostu lubisz uciekać tak?- patrzy jej w oczy
-Tak jest wygodnie. Zostaniemy jeszcze chwilę. Jednak wieczorem wracam do domu. I nie uciekam bynajmniej- mówi z przekonaniem patrząc mu w oczy. Marco obejmuje ją i przyciąga do siebie. Dziewczyna kładzie głowę na jego ramieniu. Czuje jak Reus całuje ją w czoło:
-Wszystko przed tobą Nat. Gdybyś jednak zdecydowała się z kimś pogadać, będzie mi miło gdy to będę mógł być ja. Myślę, że nie bez powodu los sprawił, że stanęłaś na mojej drodze tej nocy, a ja na twojej. 

***
Spędzają miłą niedzielę pełną śmiechu i rozmów. Wieczorem Marco odwozi Ann i Mario na lotnisko. Żegna się z nimi, a kiedy znikają mu z oczu wychodzi i kieruje się na parking. Po chwili włącza się do ruchu. Zastanawia się w jaki sposób ma namówić dziewczyny by zostały do następnego dnia. Gdy wraca do domu okazuje się, że nie musi się wysilać ponieważ mały Nico się już o to zatroszczył. Już kiedy ściąga buty w przedpokoju słyszy jak mały mówi:
-Dzisiaj śpię u cioci Natalie. 
-Nico, dopiero ciocia mówiła, że wraca za chwilę do domku kochanie. Może innym razem- próbuje jakoś ratować Nat z opresji mama chłopca
-Ciociu przecież obiecałaś mi, że opowiesz mi bajkę na dobranoc? Skłamałaś?- pyta patrząc na nią. Marco prawie wybucha śmiechem słysząc jak mały Nico radzi sobie w trudnych sytuacjach. Wie, że jak chce może postawić na swoim. Nie wchodzi do salonu tylko słucha co będzie dalej:
-Nico...
-Mama mówi, że nie wolno kłamać. Wujek Marco też tak mówi i tata. Powiedziałaś mi, że opowiesz mi na dobranoc bajkę. 
Natalie kapituluje. Uśmiecha się:
-Opowiem. Skoro obiecałam to muszę dotrzymać obietnicy. Bo obietnic się dotrzymuje prawda?- patrzy na malca
-Tak. Ja zawsze dotrzymuję obietnic...
Marco wchodzi do salonu z butelką wina. Jest uśmiechnięty od ucha do ucha:
-Skoro już nikt nigdzie się nie wybiera to może napijemy się winka?- proponuje z uśmiechem- A ty szkrabie masz u mnie cały dzień na hali zabaw. Następnym razem jak przyjedziesz. Potrafisz poradzić sobie z upartymi kobietami w mig. Musisz mnie tego nauczyć- mruga do Nat. Malarka mimowolnie śmieje się. Patrzy jak Reus wprawną ręką otwiera butelkę z czerwonym trunkiem, a zaraz potem napełnia kieliszki. Podaje wszystkim , a na końcu bierze swój i podnosi do góry:
-Za co się napijemy Nico? - pyta malca
-Za to, żeby mama w końcu powiedziała tatusiowi, ze nie ce mieszkać w Belinie- mówi malec. David spogląda na żonę, a ona na niego. Reus podnosi kieliszek do ust i upija łyk. To samo robi Agnes i Nat. Marco kwituje całą sytuację:
-Zapowiada się ciekawa i szczera- akcentuje słowo szczera- rozmowa- mówi to patrząc na młode małżeństwo Reus. Widzi, że na policzku Mel pojawił się rumieniec. David jest odrobinę zdezorientowany, ale w żadnym wypadku nie jest zły. Agnes wstaje z sofy:
-Wybaczcie, ale dostałam przed chwilą sms- a, że moja koleżanka Sophie przyjechała do brata. Nie widziałam się z nią wieki. Także ja wybywam. Przepraszam Was. Marco nie pogniewasz się prawda? Ona mieszka w Stanach więc nie mamy wielu okazji...- tłumaczy
-Rozumiem. Spoko.
-Zostawisz mnie tak?- zwraca się do niej Nat
-Przecież zostawiam cię w dobrych rękach. Nikt cię tu nie ugryzie. Poza tym jesteś umówiona na randkę z Nico więc nie będę ci potrzebna. Ten mały rycerz szybko cię nie wypuści- mruga rozbawiona Agnes
-A jak ten rycerz zaśnie- ciągnie dalej Natalie rozbawiona
-To jest większy rycerz, w którego żyłach też płynie ta sama krew - mruga do Reusa- Dobrej nocy życzę wszystkim. Podchodzi do Nico i całuje go w główkę- A tobie samych kolorowych snów.
-Do zobaczenia ciociu- mówi mały
Agnes chwilę później opuszcza dom piłkarza.

***
Opowiada Nico właśnie bajkę o rycerzu. Leżą oboje z chłopcem w łóżku Marco, w jego sypialni, bo mały uparł się, że chce spać właśnie w tym pokoju. Nie chciał się nawet przykryć swoją ulubioną pościelą ze spidermanem. Uprał się, że będzie spał na podusi wujka Marco i przykryje się jego kołderką. Tak więc Reus wylądował w innej sypialni, a Natalie w jego łóżku. Blondyn przyjął to raczej ze spokojem i uśmiechem na ustach, za to Natalie była lekko zaskoczona. 
Leży właśnie i odpowiada na kolejne pytanie zadane przez małego Nico odnośnie bajki. Stwierdza, że chłopiec jest bardzo inteligentny i ciekawy.  W końcu jednak widzi, że małemu zaczynają zamykać się oczy. W końcu zasypia. Natalie ma zamiar iść pod prysznic, jednak nie od razu wstaje z łóżka. Czeka. Słyszy ciche kroki na korytarzu. Drzwi po chwili uchylają się i do sypialni zagląda blondyn:
-Zasnął?- pyta cicho
Brunetka kiwa potakująco głową. Mężczyzna wchodzi do sypialni, podchodzi do łóżka, nachyla się i całuje delikatnie małego w czoło. Malarka widzi jak piłkarz patrzy na niego z miłością. Siada na skraju łóżka:
-Uwielbiam go. Jest wspaniały. Dziś jednak zamienił mnie na ciebie- mówi z uśmiechem
-Jest ci przykro? Tak wyszło, że obiecałam mu tę bajkę i...
-Nie jest mi przykro. Polubił cię. Masz dobre podejście do dzieciaków. On to czuje, że go lubisz...
-Jest wspaniały i bardzo mądry. Wiesz ile pytań mi zadał zanim zasnął?- patrzy na piłkarza
-Wiem. Ja mam to samo kiedy śpi ze mną. Lubię te jego pytania. Choć w jednym momencie nie lubiłem. Po odwołanym ślubie. Lubił Caro i nie mógł zrozumieć co się stało, że nagle zniknęła. Pytał o to tysiące razy. Jakoś musiałem z tego wybrnąć- wstaje - Chodź. Napijemy się wina. Co ty na to?- proponuje
-Chcesz mnie upić?- pyta Nat unosząc zabawnie brew
-Tak, a potem Cie uwieść- kwituje Reus- Żartowałem. Chcę napić się z tobą  wina. 
-Może Mel i David się przyłączą?- mówi wstając malarka
-Poszli na spacer. Muszą pogadać. Pierwsze debatowali na tarasie, a potem oznajmili mi, że idą się przejść. W końcu może będę miał ich bliżej. Mel chyba naprawdę tęskni za Dortmundem- mówi Reus
-Tęskni za tobą. Macie świetny kontakt- wychodzą z sypialni i kierują się na dół. Piłkarz mówi:
-Kocham ją. Jest moją ukochaną siostrzyczką. David ulegnie. Zrobi wszystko by była szczęśliwa. 
- Ale tam ma pracę- stwierdza malarka
-Tu też będzie miał. Jest świetnym prawnikiem. Dawno powinien otworzyć własną kancelarię. Dziś Nico powiedział to, co Mel chciała powiedzieć już dawno... Nie zrobiła tego jednak ponieważ nie chciała burzyć ich poukładanego życia, bo David w tej kancelarii się świetnie czuł. 
Chwilę później siedzą już w salonie i popijają czerwone wino. Natalie opowiada o sobie. O swoich pasjach, studiach na Akademii Sztuk Pięknych i tym, że mąż nazywał jej obrazy bohomazami. Właściwie sama schodzi na temat Robba. Piłkarz i malarka są tak zajęci rozmową, że nie słyszą nawet jak Melanie i David wracają do domu i po cichu by im nie przerywać idą na górę do swojej sypialni. Kiedy David zamyka drzwi Mel mówi:
-Byliby świetną parą- patrzy na męża
-Będą. Zobaczysz- mruga do niej David- A teraz kochanie zapraszam Cię do łazienki na długą kąpiel- uśmiecha się znacząco
-Z tobą mam nadzieję- mówi Mel, a on w odpowiedzi tylko całuje ją w usta i prowadzi do łazienki. 

***
Marco słyszy, że na górze ktoś chodzi. Wie, że Mel i David musieli wrócić, ale nie chcąc przeszkadzać im poszli do siebie. Natalie akurat mówi o tym jak poznała Robba i się w nim zakochała. Faktycznie ta historia brzmi jak bajka. Może nawet jest zbyt piękna. Marco słucha jednak uważnie. Chłonie każde słowo, które wychodzi z ust dziewczyny. Chce znać prawdę. Chce jej pomóc się z tym uporać. Nie wie dlaczego tak mu na tym zależy. Chyba po prostu ją polubił, darzy ją sympatią. Może rozumie co znaczy cierpieć z powodu utraconej miłości. Choć ich historie są inne to jednak finalnie obydwoje kochali i obydwoje wyszli ze swoich związków ze złamanymi sercami. To są fakty. 
-Wiesz jak słucham tej historii to ona rzeczywiście przypomina baśń. Jest za słodka. Odnoszę takie wrażenie. Taka nierealna- mówi do niej
-Była, ale ja nie zauważałam tego. Nie ma ideałów . Ja o tym zapomniałam. Gdybym nie miała własnych marzeń, planów, oczekiwań to pewnie byłoby tak dalej. Problem zaczynał się gdy chciałam się realizować, malować, kiedy miałam zupełnie inne zdanie... o dziecku już nie wspomnę. 
-Nie chciał mieć dzieci?
-Jak się poznaliśmy chciał. Potem stopniowo okazywało się, że człowiek, którego poznałam i pokochałam nie istnieje. To była maska. Im bardziej moje zdanie różniło się od jego poglądów, tym mocniej zgrzytało między nami. Było coraz gorzej, ale ja głupia myślałam, że to przejściowe, że minie, wróci dawny Robb. Wtedy powinnam odejść.
-Pozwoliłby ci? Widziałem jaki jest, wątpię, by do tego dopuścił- stwierdza piłkarz
-Pewnie masz rację. Gdybym mogła cofnąć czas to bym postąpiła inaczej. Niestety nie mogę. To co się stało już się nie odstanie. Muszę z tym żyć...
-Bił cię?- pyta po prostu i uważnie śledzi jej reakcję. Widzi jak bierze głęboki oddech i spogląda na niego odważnie:
-Tak. Nie uderzył mnie raz, ani nie dwa. Nie liczyłam. Znęcał się nade mną i fizycznie i psychicznie. Zamknął w złotej klatce. Miałam być jego własnością. Nie chciałam więc postanowił pokazać mi kto jest górą.  Przeklinam dzień kiedy stanął na mojej drodze. Nienawidzę go- mówi ze złością
-Natalie spokojnie- piłkarz  delikatnie dotyka jej ramienia, ale ona się wycofuje. Pokazuje mu na kieliszek by nalał jej wina. Robi to. Dziewczyna upija duży łyk i spogląda na niego:
-Pójdziemy się przejść? - pyta, ale zaraz dodaje- No tak. Davida i Mel nie ma...
-Już wrócili. Są na górze. Słyszałem jak ktoś tam chodził. Może nie zwróciłaś uwagi- mówi.
-Nie słyszałam. Ale Nico się nie obudzi? Obiecałam, że będę...
-Nico tak się wyszalał, że będzie spał do rana. On raczej nie budzi się w nocy. Musimy się tylko ubrać, bo chyba jest chłodno- wstaje z sofy
-Oki. 
Oboje udają się na górę i wchodzą do sypialni chłopaka. Marco kieruje się do garderoby i bierze bluzę z kapturem BVB. Kiedy wychodzi w pokoju czeka  na niego ubrana już Nat. Chłopak jednak wraca do garderoby i po chwili wychodzi z niej z rozsuwaną bluzą BvB:
-W tym będzie ci cieplej. To mały rozmiar- podaje jej, a ona patrzy na bluzę o rozmiarze S
-Niech zgadnę- należy do Caroline?- pyta
-Nie. To bluza mojej siostry Mel. 
Natalie ubiera bluzę. Przykrywa jeszcze siostrzeńca piłkarza i oboje wychodzą z sypialni. Zanim jednak udają się na dół Marco puka do sypialni siostry i szwagra. Dopiero po chwili Mel otwiera drzwi. Ma mokre włosy i jest w szlafroku:
-Mel idziemy na spacer. Nico śpi smacznie...- oznajmia Marco
-Oki. Nie będę zamykać drzwi żeby słyszeć w razie by się obudził w co bardzo wątpię- uśmiecha się
-Bądźcie grzeczni- mruga do niej piłkarz
-Idź już Reus. Nie wiem o czym mówisz- śmieje się dziewczyna- Poza tym nie pouczaj mnie. Mam męża- mruga
-Dobranoc- blondyn całuje ją w czoło i szepcze- Jak poszło?
Melanie uśmiecha się, pokazuje mu, że ok :
-Dobranoc. Wy też bądźcie grzeczni- śmieje się
Natalie i Reus wychodzą z domu. Na chodniku piłkarz pyta:
-No to dokąd idziemy?
-Przed siebie. Po prostu. Chcę się po prostu przejść. 
-Ok.

***
 Siedzą na huśtawkach na placu zabaw. Natalie huśta się. Marco obserwuje ją:
-Moja mama często zabierała mnie na huśtawki. Uwielbiałam to. Mogłam w ogóle nie wracać do domu. Nie słuchałam, że musimy już iść. Za każdym razem płakałam kiedy mnie zabierała spowrotem. Ona nie lubiła jak płaczę więc często mi ulegała- mówi dziewczyna
-U mnie było odwrotnie. Nie było mowy o wymuszaniu. Moi rodzice to bardzo ciepli ludzie, ale w domu panowały zasady. Chciałem grać w piłkę musiałem się uczyć. Jak byłem starszy nie było mowy o imprezach do rana. 
-Krótko cię trzymali...
-Próbowali- śmieje się- Sam się krótko trzymałem.Ja chciałem być najlepszy. By do tego dojść trzeba wielu rzeczy się wyrzec. Ja się wyrzekłem. Nie miałem czasu na imprezy, na wyjścia z kolegami. W pewnym momencie uzmysłowiłem sobie, że moi koledzy to tylko piłkarze. Inne znajomości rozleciały się, bo po prostu brakowało mi czasu. Teraz jest już inaczej. Czasu nadal mi brakuje, ale jak już go mam to potrafię sobie go odpowiednio zorganizować...
-A twoi rodzice gdzie mieszkają? Bo przyjeżdża do ciebie tylko Mel, a podobno masz jeszcze jedną siostrę- pyta malarka
-Tak, ale ona mieszka w Londynie. Moi rodzice właśnie tam teraz są. Mieszkają w Dortmundzie.Wracają z Londynu  za dwa tygodnie. Szczerze? Stęskniłem się za obiadkami u mamy. Uwielbiam jej kuchnię, choć nie ma ona nic wspólnego z moją dietą klubową . No ale cóż... czasem trzeba zgrzeszyć dla gulaszu mamy- uśmiecha się
-Moja nie żyje. Chorowała na serce. Zmarła gdy miałam 20 lat. Bardzo za nią tęsknię. Miałam tylko ją- mówi ze smutkiem
-A tata? 
-Odszedł. Nie interesował się mną. Nie znam go. Widziałam go w życiu zaledwie kilka razy. Jest dla mnie zupełnie obcą osobą. Wychowywałam się bez ojca, ale moja mama bardzo mnie kochała. Gdy odeszła mój świat runął. Nie mogłam się pozbierać. Całe życie podporządkowała mnie. Była ona i ja. Chciała bym miała wszystko, dlatego dużo pracowała, by mi to zapewnić. 
-Co robiła?
-Pracowała w szkole. Była nauczycielką w nauczaniu początkowym. I przepięknie rysowała. Miała talent. Ja chyba odziedziczyłam jej zdolności. Zawsze chciała bym rozwinęła swój talent. 
-Byłaby z ciebie dumna- mówi piłkarz
-Nie byłaby dumna, że tak szybko dałam się oczarować Robbowi. Zawsze mówiła, że "nie każde złoto co się świeci." Ona by go pewnie nie polubiła. Powiedziałaby, że jest zbyt miły i przesłodzony, aż nienaturalnie. I miałaby rację... Nie wierzyła w bajki. 
-A mnie by polubiła? - pyta blondyn 
Natalie milknie i zastanawia się . Przygląda się mu. 
Dopiero po chwili udziela odpowiedzi na zadane przez niego pytanie:
-Podejrzewam, że tak.  Polubiłaby też Mario, Mel, Davida i rycerza Nico. Lubiła ludzi, którzy nikogo nie udają. Ceniła normalność.
Chłopak słucha z jaką miłością dziewczyna mówi o swojej mamie. Jest mu przykro, że tak szybko ją straciła. On nie wyobraża sobie, gdyby nagle miało zabraknąć jego rodziców. Natalie na chwilę milknie, a potem mówi:
-Wiesz... kiedyś marzyłam o tym, by być taką mamą dla swoich dzieci jak moja była dla mnie. Stworzyć im dom pełen miłości, ciepła i bezpieczeństwa. Chciałam tylko, by ich dom był pełny. Wiesz... by był też tata.  Teraz już nie marzę...- kończy dziewczyna
-A powinnaś...
-O czym Ty marzysz Marco? - pyta go 
-Chcesz wiedzieć? Na pewno?- patrzy na nią
-Uhm...
-Chciałbym widzieć częściej jak się uśmiechasz- mówi
-Ej... Ja pytam poważnie- mówi mu malarka
-Ja poważnie odpowiadam. Nie marzę o kasie, bo prawda jest taka, że ją mam. Pragnę być zdrowy, grać , bo to kocham. Mieć bliskich przy sobie. A... i chcę by pewna zdolna malarka poszła ze mną na bankiet na zakończenie sezonu- patrzy na nią
-To zaproszenie? - pyta
-Nie. Oficjalne zaproszenie dopiero dostaniesz. Wybiegam w przyszłość lekko. Mogę liczyć, że się zgodzisz?- patrzy na nią
-Odpowiem jak dostanę oficjalne zaproszenie panie Reus- uśmiecha się 
***
 
Next- 10 komentarzy
 

***
Odrobinę spóźniona, ale dodaję ;) Cóż... pewna przemiła osoba mi przeszkodziła i nie dodałam na czas :)

***

Oddaję z Wasze ręce dwunastkę ;) Akcja odrobinę się rozwija, ale nie nabierze nie wiadomo jakiego tempa. Nie będę przyśpieszać. Chcę zbudować odpowiedni klimat tego opowiadania. Nie chcę by wszystko było oczywiste. Do tej pory zdaje się mi się to udało. Co na ten temat myślicie? Dziś zmieniłam koncepcję- zakończenie będzie odrobinę inne niż planowałam;)