Retrospekcja - Marzec
2012
Większość gości zebrała się w kościele. Państwa młodych jeszcze nie ma, co jest zrozumiałe
gdyż uroczystość ma zacząć się dopiero za 40 minut. Goście przybyli sporo przed czasem, by na spokojnie zająć miejsca, a wcześniej przedrzeć się przez tłum
fotoreporterów, którzy do świątyni nie zostali zaproszeni, ale pod nią
przybyli tłumnie. Kościół jest pięknie ubrany w kwiaty, wydaje się , że tonie
w białych różach. Do świątyni ciągle dochodzą jeszcze goście wszak impreza
ma odbyć się na ponad 250 osób.
***
Marco
stoi przed lustrem w swoim domu. Poprawia muszkę . Mario podchodzi do niego:
-Gotowy?- pyta
-Wiesz
odnoszę wrażenie , iż żołądek podchodzi mi do gardła. Chciałbym to mieć za
sobą- stwierdza blondyn i patrzy na swojego najlepszego przyjaciela
-Spokojnie,
dasz radę. Cały czas będę za tobą, więc jakbyś np. miał zemdleć to cię złapię -
przynajmniej się nie połamiesz- śmieje się Gotze
-Tak,
śmiej się śmiej, zobaczymy jak ty będziesz się zachowywał w dniu twojego
ślubu. Wtedy odpłacę ci pięknym za
nadobne-kwituje Reus
-Ja
widząc co się z tobą teraz dzieje to chyba nigdy się nie zdecyduję na taki krok. Nie wyobrażam sobie siebie w roli pana
młodego, chyba jeszcze nie dorosłem do roli męża-tłumaczy z przekonaniem
-Przyjdzie
ta chwila, ja jeszcze jakiś czas temu mówiłem to samo…
-Dlatego
ja już nic na ten temat nie powiem. Chodźmy, bo się spóźnisz na własny ślub,
albo Caroline przyjedzie pierwsza…
-No
dobra- pan młody bierze głęboki oddech i z Mario wychodzi z domu. Kilka minut później wsiadają do samochodu
zaparkowanego na podjeździe po czym samochód odjeżdża.
***
Caroline jest już gotowa od dawna. Patrzy na swoje odbicie w olbrzymim lustrze. Zamierza
za moment wsiąść do samochodu ze swoją druhną. W jej głowie ciągle pojawia się myśl, że mogło do tej
chwili nie dojść. Stwierdza w myślach, iż podjęła w swoim mniemaniu dobrą decyzję. Od tamtej chwili
minęło już kilka miesięcy, a ona za kilkadziesiąt minut stanie się panią Reus
i będzie żoną jednego z najlepszych piłkarzy bundesligi. To szaleństwo sprzed
jakiegoś czasu mogło ją kosztować bardzo wiele, mogła stracić to wszystko co
miała będąc narzeczoną Marco. Od dziś jej już nikt tego nie zabierze.
Uśmiecha się i spogląda na Katarinę, która pojawia się w pokoju:
-Jedziemy.
Kierowca już czeka. Pięknie wyglądasz Pani Reus- uśmiecha się druhna
-Dziękuję.
Chcę, by było już po wszystkim- wzdycha panna młoda
-Będzie
za moment. Jeszcze odrobina cierpliwości Caro…
-To
jedźmy-decyduje dziewczyna ubrana w białą suknię. Z radości jeszcze obraca się w koło po czym obydwie opuszczają dom.
***
Mario
i Marco właśnie wchodzą do świątyni. Wchodząc zarówno pan młody jak i jego
świadek witają się z niektórymi gośćmi, spotkanymi przed wejściem. W
przedsionku stoi trener z żoną. Uśmiecha się do Marco, którego traktuje jak
syna. Witają się po czym piłkarz pyta:
-Czy
coś jest nie tak z miejscami?
-Nie, oczywiście że nie. Wszystko starannie przygotowaliście. Ja po prostu chciałem
cię uścisnąć przed tym wszystkim. Czuję się trochę jak twój ojciec- wzdycha mężczyzna w okularach
-Bo
tak jest- stwierdza z przekonaniem Marco
Trener przytula go i jego żona również:
-Dobra
idź już, bo się rozryczę jak dziecko. Mam tyle lat, ale dzisiaj jakoś nie mogę
opanować emocji- mówi zgodnie z prawdą szkoleniowiec
-Ja
się strasznie denerwuję- przyznaje piłkarz
-Spokojnie.
Wszystko będzie dobrze- by dodać mu otuchy Jurgen klepie go po ramieniu
Wchodzą
do środka i idą pod ołtarz. Jurgen z żoną siadają na wyznaczonym miejscu.
Mario wychodzi jeszcze do zakrystii porozmawiać z księdzem. Do ceremonii zostało
jakieś 30 minut, może troszkę mniej.
Świadek
najpierw żartuje z księdzem po czym już ma iść do przyjaciela, gdy boczne drzwi do zakrystii
się otwierają. Widzi w nich jakąś dziewczynę. Nie zwraca za bardzo na nią
uwagi, bo myśli, że to ktoś z zespołu, który ma za zadanie stworzyć piękną
oprawę muzyczną uroczystości. Jest już przy drzwiach prowadzących do świątyni gdy
dziewczyna go zatrzymuje:
-Przepraszam
pana- słyszy jej głos za sobą
Odwraca
się i patrzy na nią:
-Pani
mówi do mnie ?- pyta
-Tak
-Słucham?- spogląda na nią z zaciekawieniem
-Możemy
chwilkę porozmawiać?- pyta kobieta czym go zadziwia
-Przepraszam,
ale za chwilę mój przyjaciel bierze ślub, a ja jestem świadkiem, nie mam czasu
na rozmowy. Poza tym nie znam pani i nie wiem na jaki temat miałaby być owa
rozmowa- mówi zbliżając się do nieznajomej, aż w końcu staje dość blisko
niej
-Zaraz
wszystko wyjaśnię. To zajmie minutę, mam bardzo ważne informacje, które na
pewno zaważą na życiu pańskiego przyjaciela…-tłumaczy nieznajoma
-O
czym pani mówi?- teraz to piłkarz jest już bardzo zaskoczony, ale i zaintrygowany
-Proszę
o 5 minut. Nie jestem dziennikarką, proszę się nie obawiać.
Mario widzi, że ksiądz wyszedł na zewnątrz:
-Jesteśmy
sami więc proszę powiedzieć tutaj- stwierdza
-Nazywam
się Ann Cooper. Byłam związana z Aaronem Tofu z Bayernu Monachium.
-Nie
rozumiem dlaczego mi to pani mówi?- drąży temat zniecierpliwiony
Dziewczyna daje mu kopertę:
-Tutaj
są zdjęcia Caroline i mojego byłego chłopaka sprzed 5 miesięcy. Byli wtedy razem.
Nie wiem dokładnie ile ten romans trwał,
wiem natomiast, że w tym czasie była również związana z pana przyjacielem
-Nie…Przecież to niemożliwe
-Możliwe.
Jak się domyśliłam, że mój partner mnie zdradza, jeden z moich przyjaciół zrobił dla mnie kilka zdjęć. To nie jest
fotomontaż- zapewniam. Odeszłam od niego już jakiś czas temu. Nie byłoby mnie
tutaj gdybym się nie dowiedziała o pewnej znacznie gorszej sprawie. Bo zdradę
można wybaczyć, jak ktoś potrafi, natomiast tego drugiego nie można.
-O
czym pani mówi?- jej słowa coraz bardziej go intrygują
-Ona
zaszła w ciążę- mówi szybko
-Była
w ciąży?
-Tak.
Usunęła ją.
-Co?
-Mój
chłopak podczas kłótni wykrzyczał to. Byłam w szoku.
Podaje
mu kopertę, w której jest zdjęcie USG dziecka Caroline, oraz drugi dokument , z
którego wynika, że podczas wyjazdu zagranicę Caro usunęła ciążę.
-Skąd
mam wiedzieć, że to wszystko prawda?- pyta
-To
prawda. Miałam nie przyjść, ale nie mogłam pozwolić, by ta kobieta zrujnowała
życie niewinnemu człowiekowi. Jej chodzi o pieniądze- twierdzi z przekonaniem
-Mam
mu teraz powiedzieć?
-Jeśli
pan chce, by popełnił największy błąd swojego życia to może pan nic nie
wyjawić, ale będzie pan patrzył jak cierpi. Caroline trafiła 4 miesiące temu do
kliniki na oddział ginekologiczny. Jak pan myśli dlaczego? Komplikacje po
zabiegu, ale oczywiście lekarze nie mogą wyjawić tajemnicy lekarskiej więc
mogła powiedzieć co chciała. Z mojej strony to tyle, pan zrobi jak zechce. Ja zrzuciłam ciężar wiedzy o tej
sytuacji z siebie. Zrobiłam to tez dla siebie… Życzę pomimo wszystko szczęścia…
Wychodzi
cicho. Mario nie wie jak ma mu to powiedzieć i czy w
ogóle ma to zrobić . Boi się jego reakcji. Wygląda z zakrystii. Przyjaciel stoi
uśmiechnięty. Do pomieszczenia wraca ksiądz:
-To
już za niedługo. Zerka pan czy przyjaciel się denerwuje?- pyta
Chłopak odwraca
się do kapłana:
-Dobrze
się pan czuje? Jest pan strasznie blady…- stwierdza ksiądz z troską w głosie
-Co
mam zrobić…?
-Zrobić
z czym?- dopytuje kapłan
-Gdybym
wiedział coś co byłoby przeszkodą, by on wziął ślub?-zadał pytanie człowiekowi w czarnej sutannie
-Przeszkodą?
-Nie
dla kościoła naturalnie, ale gdybym poznał fakt, którego on by jej nie
wybaczył… Boże to dzień jego ślubu- wzdycha
-Powiem
tak… lepsza jest najgorsza prawda, niż najpiękniejsze kłamstwo, a przyjaźń do
czegoś również zobowiązuje.
***
Dziennikarze
choć nie są dopuszczeni blisko świątyni jednak nie odpuszczają. Czekają na to aż
pojawi się panna młoda, by móc zrobić jak największą ilość fotek. Wiedzą
doskonale, że o ile Marco nie lubi takich rzeczy tak jego wybranka zapewne
zapozuje do kilku fotek, może nawet powie kilka słów. Znana jest z tego, choć
od pewnego momentu zamilkła na temat ich życia prywatnego, co zapewne ma coś
wspólnego z Marco- domyślali się, że jej po prostu zabronił się wypowiadać na
temat ich wspólnego życia. Ale to wyjątkowy dzień więc mają nadzieję, ze
opowie choć o swoich odczuciach.
***
Mario
prawie wybiega z zakrystii. Jurgen patrzy na jego twarz i od razu wie,
że coś jest nie tak. Widzi jak drużba podchodzi do pana młodego i prawie
ciągnie go za sobą. Nie rusza się jednak ze swojego miejsca wiedząc, że niedługo zapewne wyjdą i
uroczystość się zacznie.
***
"Czasem zdrada coś kończy... rozpada się jedność jak opuszczone szkło. Nie da się poskładać do kupy zdradzonego szczęścia. Nigdy już nie będzie tak samo, żal pozostaje na zawsze, jak wbity w serce nóż a wspomnienia powrócą przy każdej sprzeczce. Dlatego trzeba wybaczyć i odejść... na zawsze."
"Czasem zdrada coś kończy... rozpada się jedność jak opuszczone szkło. Nie da się poskładać do kupy zdradzonego szczęścia. Nigdy już nie będzie tak samo, żal pozostaje na zawsze, jak wbity w serce nóż a wspomnienia powrócą przy każdej sprzeczce. Dlatego trzeba wybaczyć i odejść... na zawsze."
-Mario
co ty wyprawiasz? Co się stało? A gdzie ksiądz?- Reus wyrzuca z siebie pytanie
za pytaniem
-Jest
na zewnątrz. Przewietrzyć się poszedł. Muszę ci coś powiedzieć, choć nie wiem
jak mi to przejdzie przez gardło- stwierdza Gotze
-Jesteś
blady- zauważa pan młody
-Ty
też będziesz. Stary wybacz mi , pewnie zepsuję ten dzień, ale nie mogę tego
zatrzymać dla siebie. Przed chwilą była tu pewna kobieta i…
Opowiada
mu całą historię pokazując zawartość koperty. Blondyn milczy i patrzy na dowody świadczące o zdradzie jego partnerki. Mario
widzi jak jego twarz przybiera kolor
kartki papieru. Marco po chwili spogląda na niego i kręci przecząco głową jakby niedowierzał. Oddycha szybko, robi kilka kroków w tył. Mario
podsuwa mu krzesło, bo boi się, ze za chwilę pan młody się przewróci:
-Skąd
mam wiedzieć, że to jest prawda? Gdzie ona jest?-pyta Reus
-Wyszła,
mogłem ją w sumie zatrzymać, chyba z szoku tego nie uczyniłem. Ale ze szpitalem
się zgadza. Mówiłeś, że lekarz ci powiedział, iż narzeczona ci wszystko
wytłumaczy i że coś kręcił…
-Nie...
Brunet widzi
jak przyjacielowi zaczynają spływać łzy po policzkach. Jedna po drugiej płyną w dół. Blond włosy pomocnik BvB nawet nie próbuje ich wycierać. Siedzi i wpatruje się nadal w dowody mające
świadczyć o zdradzie jego przyszłej żony. Patrzy na USG:
-Ona faktycznie miała taki czas, że źle się czuła,
spała ciągle… tłumaczyła to zatruciem, a potem pracą… Mówiła, że się nie wysypia, bo
ma dużo zajęć, że nic jej nie jest. Nawet zażartowałem, że może zostanę tatą,
na co ona się roześmiała i powiedziała: że nie jest na to gotowa i że doskonale
wiem, że bierze pigułki. Potem jakoś tak nagle skończyło się . Następnie
trafiła do kliniki. Boże…
Nastaje cisza... Marco nie wie co ma zrobić, co powiedzieć, czuje jakby nagle jego serce rozpadło się na kawałki, Mario natomiast nie ma pojęcia co mu powiedzieć. Stwierdzenie wszystko będzie dobrze wydaje mu się w tym momencie banalne i niedorzeczne.
Nastaje cisza... Marco nie wie co ma zrobić, co powiedzieć, czuje jakby nagle jego serce rozpadło się na kawałki, Mario natomiast nie ma pojęcia co mu powiedzieć. Stwierdzenie wszystko będzie dobrze wydaje mu się w tym momencie banalne i niedorzeczne.
Brunet po dłuższej chwili otwiera drzwi orientując się czy Caroline jest już pod kościołem:
-Przyjechała.
Co mam zrobić?- pyta zamykając drzwi i spoglądając na przyjaciela
-Przyprowadź
ją tutaj-szepce piłkarz
-Dobra.
Siedź i nie ruszaj się stąd…- nakazuje mu
-Nawet
gdybym chciał to uwierz mi , nie jestem w stanie…
Gdy Caroline dociera pod kościół Mario
podchodzi:
-Caroline
chodź na moment do zakrystii
-Ale
po co, zaraz będę wchodzić. Wszystko w porządku, bo jesteś blady? To, że Marco
się denerwuje to normalne, natomiast ty…
-Chodź
proszę, zaraz wrócisz. To zajmie trzy minuty- stara się mówić spokojnie, co
nie przychodzi mu łatwo
-No
dobra. Zaraz wracam Katarina
-Dobrze.
Uważaj na suknię- przypomina jej Katarina
" Kobiety kłamią z takim wdziękiem,
że z niczym nie jest im tak do twarzy jak z kłamstwem".
Mario
otwiera drzwi i wpuszcza ją do środka. Wchodzą.
Gotze patrzy na przyjaciela, który stoi koło okna bokiem do nich:
Gotze patrzy na przyjaciela, który stoi koło okna bokiem do nich:
-Zostawię was samych
-Zostań
proszę- słyszy z ust przyjaciela. Widzi, że Marco ostatkiem sił stara się zapanować nad emocjami i ledwo trzyma się na nogach.
Zostaje więc spełniając jego prośbę. Stoi z boku i patrzy jak niczego nie domyślająca się Caroline podchodzi
swojego przyszłego czy raczej jak przypuszczał niedoszłego męża:
-Kochanie
o co chodzi, przecież powinieneś czekać na mnie w świątyni?- pyta
-Musimy
o czymś porozmawiać- w tym momencie piłkarz odwraca się i spoglądając jej w oczy
-Ty
płakałeś? Aż tak się denerwujesz?- dziwi się
On nic nie mówi tylko daje
jej zdjęcia :
-Powiedz
mi jak mogłaś?
Kobieta patrzy na nie i zamiera. Po minucie zaczyna mówić:
-Przecież
to totalna bzdura. Fotomontaż. Skąd to masz co? Ktoś próbuje nas skłócić i
zniszczyć dzień naszego ślubu- coraz to nowsze kłamstwa wypływają z jej ust
-A
to?
Daje
jej zdjęcie USG. Teraz dopiero kobieta ma minę:
-Usunęłaś
ciążę!!!- jego głos odbija się echem w pomieszczeniu
-Nieprawda!!!-
ona również podnosi głos
-Było
jego czy moje? A może nawet nie wiesz, bo sypiałaś z nami obydwoma. Boże jak ja
mogłem się zakochać w takiej kobiecie, jest tyle wartościowych kobiet , a ja
musiałem trafić akurat na taką osobę jak ty. Nie wiem czym sobie zasłużyłem na
to wszystko…- Reus wyrzuca z siebie słowa z szybkością błyskawicy
Blondynka już
nic nie mówi tylko patrzy na niego. Wie dobrze, iż on nie uwierzy w ani jedno słowo, które teraz powie. Chce go dotknąć, ale ten się odsuwa:
-Nigdy
więcej mnie nie dotykaj, brzydzę się tobą- patrzy na nią , a po jego
policzkach spływają łzy
-Wybacz
mi? Ja żałuję, nie myślałam wtedy racjonalnie, tak miałam romans, a potem nie
wiedziałam jak z tego wybrnąć…- przyznaje dziewczyna licząc, że Marco da jej szansę
-Biedactwo.
Co mam ci wybaczyć : zdradę czy to , że jesteś zdolna bez mrugnięcia okiem iść
na zabieg i przerwać niechcianą ciążę? Powiedz co mam ci wybaczyć? Nie potrafię
ani pierwszego, ani tym bardziej drugiego. Jak go nie chciałaś to mogłaś oddać
do okna życia-mówi z żalem
-Ja
naprawdę żałuję…
-Wątpię,
ktoś kto żałuje , że popełnił błąd nie potrafi udawać kilka miesięcy i żyć
jakby się nic nigdy nie stało.
-Marco…
Blondyn wyciera dłonią łzy, zwraca się do chłopaka stojącego w rogu zakrystii :
-Mario…
Gotze podchodzi do niego. Reus szepce mu coś, ale ona nie słyszy o czym rozmawiają. Mario odchodzi na drugi koniec pomieszczenia, wyciąga telefon i dzwoni do kogoś, następnie idzie do świątyni. Wraca z Jurgenem, który po wejściu do zakrystii od razu widzi, że coś złego się dzieje. Drużba pana młodego mówi do trenera:
Gotze podchodzi do niego. Reus szepce mu coś, ale ona nie słyszy o czym rozmawiają. Mario odchodzi na drugi koniec pomieszczenia, wyciąga telefon i dzwoni do kogoś, następnie idzie do świątyni. Wraca z Jurgenem, który po wejściu do zakrystii od razu widzi, że coś złego się dzieje. Drużba pana młodego mówi do trenera:
-Za
moment z tyłu podjedzie kierowca. Proszę zabrać Marco do samochodu, a ja
podziękuję gościom. Pana żona pojedzie z Sabine dobrze? Ona odwiezie ją do
domu. Ja przyjdę za moment, niech kierowca czeka- instruuje szkoleniowca Borussi
-Dobrze-
trener nic nie rozumie, ale nie pyta.
Jurgen
mija Caroline i podchodzi do piłkarza swojej drużyny :
-Chodźmy
- widząc w jakim jest stanie kładzie mu dłoń na ramieniu. Opuszczają świątynię kierując się do samochodu, który parkuje za kościołem. Zajmują miejsca w środku. Za moment przybiega
Mario zajmując miejsce obok kierowcy:
-Jedziemy
zanim dziennikarze wywęszą sensację- mówi
Samochód Odjeżdża.
Kilku dziennikarzy zaczyna pstrykać fotki gdy widzą auto opuszczające parking przy świątyni , ale Jurgen nachyla
się lekko do przodu i tym samym zasłania Reusa. Kiedy kierowca dołącza się do ruchu na
głównej ulicy pyta:
-Dokąd jedziemy?
-Pod
mój dom. My wysiądziemy, a pan wróci, może kogoś będzie trzeba odwieźć- zarządza Jurgen
-Dobrze.
Mario
odwraca się. Marco jest blady, patrzy w okno, a po jego policzkach płyną łzy.
Nawet ich nie wyciera, bo nie ma na to siły, myśli teraz o tym jak bajka,
która miała dziś być uwieńczona przysięgą w kościele, prysła jak bańka mydlana.
Myśli tez o tym, że jeszcze godzinę wcześniej żartował z Mario w swoim domu i
mówił mu jakim jest wielkim szczęściarzem. Okazało się, iż jest wielkim
głupcem, że dał się oszukiwać. Podjeżdżają pod dom trenera:
-Dziękujemy
– zwraca się Jurgen do kierowcy gdy wysiadają.
Samochód
odjeżdża. Jurgen biegnie do domu i za moment wraca. Otwiera garaż i wyjeżdża z niego
samochodem:
-Wsiadajcie.
Jedziemy do mojego domku wypoczynkowego. Jak te pismaki się dowiedzą, to nie
dadzą żyć- stwierdza
-Musimy
jeszcze zabrać kilka rzeczy…- Gotze spogląda wymownie na trenera, a ten rozumie go choć piłkarz nie wypowiada już ani jednego słowa więcej
Jurgen prowadzi, a Reus z Mario siedzą z tyłu. Za moment są pod domem pomocnika.
Jego przyjaciel wysiada i biegnie do środka. 5 minut później wychodzi z walizką
i torbą, które wrzuca do bagażnika. Następnie wsiada do auta obok przyjaciela, który nie
za bardzo reaguje na to, co się dzieje. Mario jest pewien, że jest myślami tak
daleko, iż nie zauważył, że stoją przed jego domem. Jurgen włącza się do
ruchu, a Mario kładzie dłoń na ramieniu
przyjaciela:
-Marco
w porządku?- pyta, choć wie, że to absurdalne pytanie
Blondyn nic
nie odpowiada tylko rozpina muszkę i ściąga ją.
-Wszystko
się ułoży jakkolwiek to teraz brzmi. Nie jesteś z tym sam…- słyszy Marco z ust
najlepszego przyjaciela
Jurgen w tym czasie zerka w lusterko i widzi jak Reus znowu zaczyna płakać, ale tym razem jego
oddech jest niespokojny, wzburzony. Przyjaciel go przytula:
-Spokojnie,
oddychaj …
-Jak
ona mogła!!!- mówi to ze złością
-Spokojnie.
Wszystko się ułoży, musisz odpocząć, pozbierać myśli. Spokojnie Marco...
*********************************************************************
Mamy pierwszy rozdział. Na początku zadam Wam pytanie- Czy taka forma w jakiej piszę Wam się podoba??? To ważne, bo rozdział zawsze można nieco zmodyfikować ;) Poprzednie blogi są trochę inaczej pisane, tutaj zrobiłam mały eksperyment. Zależy mi na wASZEJ opinii :) :) :) Zostawić tak jak jest???
Powyższy rozdział to ciągle takie małe wprowadzenie :) Podoba wam się??? Komentujcie, a postaram się wrzucić niebawem nowy ;) Wszystko zależy od Was ;)
Powyższy rozdział to ciągle takie małe wprowadzenie :) Podoba wam się??? Komentujcie, a postaram się wrzucić niebawem nowy ;) Wszystko zależy od Was ;)
Po prostu zajebisty zostaw tak jak jest. Czekam z niecierpliwością na nexta. To opowiadanie jest genialne. Szybko dodawaj kolejny.
OdpowiedzUsuńMiło mi ;) Dodam... za jakiś czas ;) ;) ;)
OdpowiedzUsuńJestem właśnie po 45 minutowym marszu na orbitreku. Idąc wymyśliłam 7 rozdział ;) Pomysł mam, muszę go teraz odpowiednio ubrać w słowa. Zaraz zaczynam : )
Pozdrawiam ;)
Kurcze, jestem tak bardzo roztrzęsiona tą sytuacją Marco sprzed jakiegoś czasu. To musiało go tak bardzo zaboleć. To, że w jednej chwili stracił tyle szczęścia. Nie wyobrażam sobie jak bardzo to musi boleć. Mam tylko nadzieje, że Reus znajdzie sobie jakąś nową dziewczynę, która da mu całkowite szczęście! Zasługuje na to!
OdpowiedzUsuńDodam też, że postawa Jurgena jest bardzo ładna! Taki ojciec dla nich wszystkich. Dobrze, że chłopaki mają kogoś takiego przy sobie!
Co do stylu czy estetyki rozdziału to mi się naprawdę podoba i uważam, że nie musisz nic zmieniać :)
Buziaki kochana♥ Miłej majówki!! :)
Cóż... w życiu bywa różnie... W jeden dzień jesteśmy szczęśliwi, za kilka płaczemy.
OdpowiedzUsuńJeśli natomiast chodzi o Jurgena... Wydaje mi się, że on właśnie taki jest- traktuje swoich piłkarzy jak synów. Pomimo swoich różnorodnych min jest ciepłym człowiekiem. Taki obraz szkoleniowca BVB maluje się w książce o nim ;) Kto jeszcze nie czytał polecam serdecznie :) Bez wątpienia jest " czarodziejem z Dortmundu ."
Ja również życzę udanej majówki :)
Ciekawie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi szkoda Marco, tyle musiał przejść, mam nadzieję, że zostanie wynagrodzony przez los za tyle cierpienia...
Dodaję do obserwowanych i z niecierpliwością czekam na rozwój akcji! :)
Pozdrawiam ;*
Mam nadzieję, że Was nie zawiodę ;)
UsuńPozdrawiam
Ło... nie wiem co mam napisać po przeczytaniu twojego dzieła, to jest fantastyczne! Tak po prostu fantastyczne! Forma w której piszesz również jest bardzo dobra. Co do rozdziału to jest wspaniały, wyróżnia się od innych, przy czytaniu poczułam ten ból w sercu, który dotknął Marco w "najwspanialszym dniu jego życia". To co miało być tak piękne zmieniło się w istny koszmar. Ta zdrada Caro i niechciana ciąża, jak mogła mu o tym nie powiedzieć wcześniej? Nie mam pojęcia. To wszystko prawdopodobnie zrujnowało życie Marco ale mam nadzieje, że się otrząśnie i znajdzie kogoś wspaniałego, Czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
A.
Witam :)
UsuńWczoraj odkryłam, że motyw niechcianej ciąży i zdrady powtórzyłam w tej historii oraz w innej na innym moim blogu ;)
No ale cóż, teraz nie będę tego zmieniać- w końcu to opowiadanie, a tamto to dwie zupełnie inne historie ;) A nasz bohater na pewno jeszcze będzie szczęśliwy- przynajmniej chwilami ;)
Pozdrawiam ;)
A więc jestem ;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz, ale właśnie znalazłam chwilę ;D
Cudny rozdział ;)
Czekam na kolejny
Buziaki ;*
Witam :) Miło mi, że jesteś ;)
UsuńJa również pozdrawiam serdecznie :)
jeśli jesteś zainteresowana nowym rozdziałem to zapraszam :)
OdpowiedzUsuńhttp://freedoomcry.blogspot.com/