poniedziałek, 16 marca 2015

58.

Natalie odczuwa ulgę kiedy Marco przekazuje jej informację, że tacie ich przyjaciela nic już nie grozi oraz iż operacja się udała. W momencie gdy odkłada komórkę na stolik Ricky bawiący się w tym momencie  z jej synkiem patrzy na nią pytająco.
-Operacja przebiegła bez komplikacji, tacie Mario już nic nie grozi. Wprawdzie jeszcze się nie wybudził, ale jest bezpieczny.- wzdycha.
-Mówiłem, że wszystko będzie dobrze.- uśmiecha się chłopak, a ona odwzajemnia uśmiech. Natalie chwilkę później stawia na stoliku dwa kubki z owocową herbatą oraz ciasteczka. Ricky siada na sofie gdy Oli bawi się w swoim krzesełku zabawką. Chłopak wrzuca do kubka jedną kostkę cukru po czym miesza napój. Natalie przygląda się mu:
-No zapytaj w końcu.- słyszy z ust przyjaciela. Dziewczyna robi zaskoczoną minę, ale on szybko dodaje.- Chcesz o coś zapytać więc zrób to, a nie przyglądasz mi się badawczo. Odpowiem na twoje pytanie, no chyba, że będzie za bardzo intymne.- mruga do niej.
-Ricky!
-Nat trochę cię znam tak?- patrzy na nią upijając łyk herbaty.- Moja ulubiona.- uśmiecha się.- Rozpieszczasz mnie.- dodaje.
-I będę.- obiecuje.- Powiedz mi jak wieczór spędzony z Agnes?- pyta w końcu malarka.
-Dobrze, było miło.- słyszy odpowiedź.
-Miło i... ?- patrzy na niego pytająco.
-Miło i... miło.- uśmiecha się chłopak.- Po prostu miło.
-Ricky...
-No co?
Tylko miło?- lustruje go wzrokiem.- Agnes jest fajną dziewczyną...
-Wiem Nat, nie twierdzę, że nie jest... Dlatego mówię, że miło spędziliśmy wieczór.- stwierdza.
-To się cieszę.- mówi Natalie choć miała nadzieję usłyszeć coś innego.
Ricky dobrze wie o czym myśli jego przyjaciółka. Piją herbatę w ciszy przerywanej jedynie gaworzeniem chłopca siedzącego na dziecięcym krzesełku. W końcu dziennikarz przerywa milczenie.
-Co chciałaś usłyszeć Nat?
Dziewczyna przez moment wydaje się zaskoczona jego pytaniem.
-Sama nie wiem...- milczy przez moment, a potem zadaje mu pytanie, którego on właściwie się spodziewa.- Czy Agnes Ci się podoba?- patrzy na niego.
-Jest piękna.- odpowiada chłopak.
-Jest piękna, ale czy ci się podoba Ricky?
-Tak.- odpowiada po prostu.- Myślę, że Agnes podoba się większości facetów. Jest mądra, piękna, ciepła i delikatna. Każdy chyba chciałby, by jego kobieta miała te cechy.
-A ty chciałbyś?- pyta.
-Pewnie bym chciał, nie wiem tylko czy chcę się wiązać i czy potrafię jeszcze być w związku z kobietą.- przyznaje szczerze.- Wiesz dobrze, że spotykałem się z dziewczynami, byłem w związku z dziewczyną, ale później zakochałem się i byłem z facetem bardzo długo więc... sam już nie wiem. Chyba się po prostu boję... Nie wiem czy to by się udało...
-Nie dowiesz się jeśli nie spróbujesz.
-Nie wiem czy chcę próbować, mogę kogoś zranić... 
-Możesz też znaleźć uczucie i osobę, którą pokochasz i która takim samym uczuciem obdarzy ciebie.- stwierdza brunetka.
***
Kiedy wchodzą do szpitala pierwszym miejscem gdzie się kierują jest informacja. W momencie gdy osoba tam pracująca instruuje ich gdzie mają się udać niemal od razu tam się kierują. Mario pomimo dobrych wiadomości wciąż jest mocno zdenerwowany i martwi się, a Agnes choć chciałaby mu pomóc to jedynym co może zrobić to po prostu być. Po pokonaniu labiryntu korytarzy w końcu znajdują się na właściwym piętrze. Z daleka widzą już duże przeszklone drzwi i napis OIOM. To tam właśnie, w jednym z pokoi znajduje się ojciec piłkarza. drzwi automatycznie się odsuwają więc przechodzą przez nie. Idą długim korytarzem, aż w końcu docierają do miejsca gdzie na krzesełkach znajdują Marco. Chłopak widząc przyjaciela podnosi się i po prostu go przytula. Emocje dają o sobie znać więc blondyn czuje jak ciało przyjaciela się trzęsie.
-Spokojnie Mario, jest dobrze, nic już mu nie grozi.- uspakaja Mario przyjaciel pocierając dłonią jego plecy.
-Przepraszam.- szepce młodszy odsuwając się od skrzydłowego.- Tak strasznie się bałem i boję... - wyciera mokry policzek dłonią, a Marco kładzie mu dłoń na ramieniu.
-To w porządku.- zapewnia go.
-Gdzie jest moja mama?- pyta Mario.
-W środku. Lekarz powiedział, że może na moment wejść.
-Gdzie?- dopytuje.
-Tam.- blondyn wskazuje na przeszklone drzwi. Mario podchodzi do szyby i widzi swoją mamę stojącą przy łóżku, na którym leży jego tata.  Mężczyzna ma obandażowaną głowę, jest podpięty do mnóstwa urządzeń, a na twarzy ma maskę. I to jest pierwszy raz w życiu młodego piłkarza kiedy widzi swojego ojca w takiej sytuacji, w takim stanie. I to go przeraża, choć wie, że nie jest źle, że operacja się udała i jego tata wróci do zdrowia. Jednak gdy widzi swojego ojca leżącego bezwładnie na szpitalnym łóżku to powiedzieć, że nie czuje się dobrze, to zbyt lekkie określenie. Jego mama zauważa go dlatego po chwili wychodzi z pokoju męża.
-Jesteś kochanie.- mówi po czym przytula swojego syna.
-Mamo...- mówi cicho chłopak.
-Jest dobrze kochanie, spokojnie.- uspakaja go, bo domyśla  się jak taki widok ojca na niego wpływa.- To co najgorsze już za nami.
-Powiedz mi co to była za operacja, bo nic nie wiem...
-Tata ma uraz głowy. To wyglądało bardzo poważnie, lekarze podejrzewali uszkodzenie mózgu, ale na szczęście to się nie potwierdziło. Poza tym jest połamany- ma złamaną nogę, pęknięte żebra, jest mocno wyobijany, ale najważniejsze, że żyje i że uraz głowy nie okazał się tak poważny jak przypuszczano. 
***
Nie mogą być w pokoju we dwoje więc Mario siedzi na korytarzu gdy jego mama siedzi przy łóżku jego ojca. Jest sam, bo Marco pojechał na chwilę do domu i Agnes również wyszła obiecując, że zajrzy za dwie godziny. Piłkarz jest tak zamyślony, że nawet nie zauważa Ann. Dopiero kiedy dziewczyna staje przed nim on podnosi wzrok. 
-Jesteś...- mówi cicho, wstaje po czym przytula się do niej.- Moje kochanie...
-Przepraszam... Powinnam być z tobą, z wami...
-Przecież rozumiem... Byłaś zagranicą...
-Jak tata?
-Jest dobrze, choć nie wybudził się jeszcze po operacji. - mówi trzymając twarz wtuloną w jej włosy.
-Wszystko będzie dobrze, on jest bardzo silnym mężczyzną, wydobrzeje ani się nie pooglądamy...- pociesza swojego partnera.
-Tak bardzo się bałem...- wyznaje szeptem pomocnik Bawarczyków.- Nadal się boję... 
Ann muska jego policzek ustami po czym kładzie na nim dłoń i patrząc w oczy swojemu chłopakowi mówi:
-Wszystko będzie dobrze.- gładzi jego policzek i dodaje.- Twój tato wydobrzeje, a my będziemy przy nim... 
Mario znów przyciąga ją i przytula ciasno.
-Kocham cię...
-Ja ciebie też. 
*** 
-Tato.- na twarzy Mario pojawia się mały uśmiech gdy widzi, że jego ojciec patrzy na niego. Chłopak ściska mocniej dłoń ojca i czuje wielką ulgę. Następną rzeczą, którą robi jest przyciśnięcie dzwonka i tym wzywa lekarzy. Kiedy się zjawiają musi opuścić pokój. Gdy oni badają jego tatę, on wyciąga z kieszeni telefon i dzwoni do mamy, która w tym czasie jest w kawiarni na dole, a do której ją kilkanaście minut wcześniej wysłał widząc jaka jest zmęczona. 
-Mario co się dzieje?- pyta zaalarmowana telefonem syna.
-Nic złego po prostu tata się obudził.- informuje ją uśmiechając się.- Przyjdź szybko, lekarze go badają.
-Już idę. 
***
Blondyn odbiera telefon mając w ramionach synka. Oliver próbuje dostać telefon:
-Mario co się dzieje?- pyta przyjaciela.
-Tata odzyskał przytomność.- mówi.
-Uff... Wspaniała wiadomość. 
-Tak, ulżyło mi. Ann też już jest. 
-To dobrze. Ja przyjadę za godzinę.
-Marco nie musisz, jest dobrze, a Ty przecież masz małe dziecko...
-Mam małe dziecko, z którym teraz się bawię, ale już ustaliłem z Nat, że przyjadę do was na chwilę.
-Dzięki, jesteście wspaniali.
***
Natalie i Ricky siedzą w salonie gdy do domu wraca Marco. Nie jest sam, a z Ann i Mario. Nat widząc gości natychmiast wstaje z sofy, by za moment przywitać się z Ann, a zaraz potem obejmuje Mario i długo nie puszcza. Kiedy w końcu odsuwają się od siebie dziewczyna mówi:
-Cieszę się, że twój tato się wybudził i że jest w dobrze. 
-Dzięki. I dziękuję, że zawsze mogę na was liczyć niezależnie od tego co się dzieje. To naprawdę wiele dla mnie znaczy.
-Jesteśmy przyjaciółmi, to naturalne. - uśmiecha się malarka.- Na pewno jesteście głodni, mam tartę ze szpinakiem, zaraz odgrzeję.
-Nie zawracaj sobie głowy, wpadliśmy na chwilkę tylko...
-Dobrze i w ciągu tej chwilki mam zamiar was nakarmić.
-Ok.
***
Pomimo tego, że zegarek stojący na szafce obok łóżka wskazuje godzinę 24:18 on nie śpi. W pokoju jest ciemno, a on wsłuchuje się w spokojny oddech śpiącej Ann. Miał zamiar wstać i iść do salonu, ale gdy tylko próbował się podnieść Ann instynktownie przytuliła się do niego bardziej. Nie chciał jej zbudzić więc zrezygnował i został w łóżku. Przekręca się na bok najdelikatniej jak tylko może. 
-Kochanie która godzina?- pyta go blondynka zaspanym głosem.
-Przed pierwszą w nocy.- odpowiada.
-Zasnęłam, a ty pewnie nawet nie zmrużyłeś oczu...- bardziej stwierdza niż pyta.
-Jakoś nie mogę spać.- wzdycha.- Śpij kochanie.
Dziewczyna nic nie mówi, przytula się do niego, a kilkanaście sekund później piłkarz czuje jak jej palce kreślą jakieś wzory na jego nagiej klatce piersiowej. Mario zamyka oczy i skupia się na delikatnym dotyku. Próbuje nie myśleć o tym co wydarzyło się tego dnia, ale nie potrafi się wyłączyć.
-Tęskniłem.- mówi chłopak.- Nie było cię tydzień, a ja nie mogłem odnaleźć się w naszym mieszkaniu. Uwierzysz?
-Wierzę, bo ja też czułam to samo.- słyszy cichy głos swojej drugiej połówki.- Moje życie bez ciebie jest puste.
Mario nic już nie mówi po prostu jego usta szukają jej ust, a kiedy je odnajdują to nie jest jedynie zwykły pocałunek. 
***
Siedzą w salonie w domu Marco i zerkają na mecz. Nie jest on na SIP, to mecz wyjazdowy więc Nat i Ricky mogą kibicować jedynie siedząc przed szklanym ekranem. Mecz nie przebiega tak jakby życzyli sobie kibice BvB. Piłkarze Borussi starają się, dają z siebie wszystko, pracują na to by wyjść na dobrą pozycję, ale zespół przeciwników jest tak cofnięty, przed bramką jest tak gęsto, iż ciężko przedrzeć się i strzelić. Nie poddają się jednak. 
-Cholera!- mówi Nat podniesionym głosem, gdy jej mężczyznę faulują.- Nie wiem który już raz leży na murawie, straciłam rachubę przy dziesiątym.
-Uwzięli się na niego, w sumie się nie dziwię.- mówi dziennikarz.
-Dlaczego?
-Bo jeśli pozwolą mu na większą swobodę to natychmiast to wykorzysta.- tłumaczy.
-To dopiero 25 minut, a on co chwilę leży, jak tak dalej pójdzie to zejdzie z tego boiska tak poobijany...
-Nom mogliby być delikatniejsi.- mruczy Ricky.
Natalie na moment wychodzi do kuchni i wraca z dwoma kubkami herbaty. Akurat ma zamiar wziąć do ręki ciasteczko gdy Marco po raz kolejny pada na murawę i tym razem zwija się z bólu trzymając się za udo. 
-O nie!- mówi druga połówka piłkarza.- Boże nie!- powtarza patrząc jak lekarze wchodzą na boisko i kierują się szybko do jej mężczyzny, który jedną dłonią trzyma się za udo, a drugą zakrywa twarz. Natalie wie, że go bardzo boli, widzi jak przygryza wargę.- Ricky powiedz, że to nieprawda, powiedz.- prosi go.
-Spokojnie, przecież to może jest tylko mocne obicie. Dostał z impetem korkiem od obrońcy... To nie musi być nic poważnego, ale na pewno go boli więc muszą sprawdzić...- bierze dłoń Nat w swoją.
Natalie patrzy i nic nie mówi. Czuje lekką ulgę gdy Marco z pomocą lekarzy podnosi się z murawy i powoli, kulejąc schodzi z boiska. Jurgen robi zmianę, a blondyna lekarze sprowadzają do szatni. Dziewczyna wie, że  teraz na pewno nie ma sensu, by dzwoniła, bo Marco nie odbierze więc postanawia poczekać chwilę i zobaczyć czy jej mężczyzna pojawi się na ławce rezerwowych. 10 minut później przychodzi sms.
" Kochanie moje udo za kilka dni będzie we wszystkich kolorach tęczy, ale generalnie jest całe. Nie martw się. Bardzo cię kocham i tęsknię."
Odetchnęła z ulgą. 
-Z Marco w porządku?
-Tak.
***
-Zajmę się nim, pójdę na spacer ok?- proponuje Ricky.
-Nie miałeś gdzieś wyjść?- pyta dziewczyna.
-Nie. Chętnie pójdę na spacer z tym małym słodkim chłopcem.- patrzy na Olego.
-Dobrze, to przygotuję herbatkę i włożę jakąś przekąskę.
10 minut później Ricky i Oliver wychodzą, a ona zostaje w domu z Marco. Sprząta zabawki, którymi ich syn bawił się w salonie, a zaraz potem idzie na górę zobaczyć do blondyna, który tego dnia, jakieś 20 minut wcześniej wrócił do domu z meczu wyjazdowego, przywitał się po czym poszedł pod prysznic. Kiedy Nat zjawia się w sypialni nikogo tam nie ma więc kieruje się do łazienki. Drzwi nie są zamknięte więc wchodzi do środka. Jej mężczyzna stoi przed lustrem i wyciera włosy ręcznikiem, drugi ma owinięty wokół bioder. Uśmiecha się gdy widzi w lustrze swoją kobietę. Odwraca się, a ona podchodzi, kładzie dłonie na jego nagiej klatce piersiowej po czym całuje go, a on oddaje pocałunek, upuszcza ręcznik po czym obejmuje ją. Kilkanaście sekund później, gdy ich usta już nie są złączone chłopak słyszy:
-Pokaż mi to udo.- dziewczyna łapie palcami za rąbek ręcznika.
-Nie wygląda zbyt dobrze.- ostrzega ją, ale ona po prostu rozwiązuje ręcznik, który upada na płytki. Faktycznie udo piłkarza jest opuchnięte i fioletowo- czerwone.-Mocno mnie kopnął, początkowo myślałem, że coś stało się z mięśniem, ale jest w porządku. Dziewczyna przenosi wzrok na jego twarz, swoje dłonie kładzie na jego nagich biodrach.
-Wiesz, że cię kocham?- pyta.
-Wiem.
-A wiesz, że bardzo, bardzo, ale to bardzo podobasz mi się?
-Hmm...- zastanawia się na pokaz.- Cóż... chyba już mi to mówiłaś, ale fajnie znów to usłyszeć.
-A wiesz, że masz fajny tyłek?
Marco śmieje się, a potem muska ustami jej czoło.
-Ktoś za mną tęsknił...- mruczy, a zaraz potem muska jej usta.
-Cóż... przyzwyczaiłam się, że co rano budzę się obok ciepłego ciała i naprawdę nie lubię poranków kiedy brakuje tego ciepła.
-Chciałaś powiedzieć ciepłego i nagiego ciała...- poprawia ją.
-Cóż... nie mam wyboru, bo mój facet nie jest zaprzyjaźniony z piżamą.
-Ale tobie to chyba niespecjalnie przeszkadza...- mruga, a ona się śmieje.
***
Ricky siedzi na jednej z ławek znajdującej się na placu zabaw. Na kolanach trzyma Olivera, a chłopiec z zaciekawieniem patrzy na dzieciaki szalejące na huśtawkach czy zjeżdżalniach. W pewnym momencie wyciąga z wózka butelkę i daje pić małemu:
-Dobrze zgadłem, że chce ci się pić tak Oli?- uśmiecha się do malucha. Potem nadal siedzą. Ricky dużo mówi do dziecka, nie zauważa, że niedaleko bramki stoi kobieta i się mu przygląda. Nie wie o jej obecności dopóki nie słyszy głosu:
-Cześć Ricky.
Zna ten głos, ale patrzy w prawo, by się upewnić, że się nie przesłyszał.
-Mogę usiąść?- pada pytanie, a on kiwa potakująco głową więc kobieta zajmuje miejsce obok. Mały Oli przygląda jej się z zaciekawianiem, ale się nie boi.
-Śliczny chłopiec.- mówi.
-To prawda.- przyznaje dziennikarz.- To syn przyjaciół.- tłumaczy, choć ona wcale nie pyta. 
-To u nich się zatrzymałeś?
-Tak. 
Mały gaworzy, macha rączkami, a kiedy piszczy na twarzy Ricky'ego pojawia się szeroki uśmiech.
-Podoba ci się na placu zabaw tak?- patrzy na dziecko.- Czyli wujek miał dobry pomysł.
Na twarzy kobiety mimowolnie pojawia się niewielki uśmiech. Obserwuje syna, patrzy jak ten się uśmiecha, jak z czułością patrzy na malca i z jej ust mimowolnie wydobywają się słowa.
-Pasuje ci dziecko wiesz?
Uśmiech znika z twarzy syna, a ona żałuje, że powiedziała to głośno, bo nie ma pojęcia jak on zareaguje. Chłopak spogląda na nią.
-Być może, ale nie wiem czy będę miał kiedyś swoje.- mówi po prostu.
-Przecież możesz, wszystko przed tobą.
-Jestem sam mamo.
-Nie zawsze będziesz sam, spotkasz kogoś...
-A jeśli znów nie zakocham się kobiecie?
-Ricky...
-Mamo nie chcę o tym rozmawiać. Nie zamierzam również wypierać się tego kim jestem. 
-Nie mówię byś to robił.
Ricky milknie na moment.
-Powiedziałaś ojcu, że byłem?- pyta.
-Tak, powiedziałam.
-I?
-Nie wiem jakiej odpowiedzi oczekujesz?
-Był zaskoczony, iż się odważyłem pojawić w domu, był zły?
-Nie był zaskoczony i na pewno nie był zły. Właściwie niewiele mówił.- odpowiada szczerze kobieta.
Oliver się niecierpliwi więc Ricky wstaje po czym wsadza go do wózka.
-Przepraszam, ale chyba mu się znudziło więc muszę po prostu iść. Możesz się z nami przejść jeśli masz czas...
-Mam czas.
Więc chwilę później idą przez park i właściwie milczą. Dopiero po dłuższej chwili kobieta odzywa się.
-Czy mogę dostać twój nr telefonu?- pada pytanie, a dziennikarz jest zaskoczony.
-Wpiszesz sobie?
Tak.
Dyktuje numer swojego telefonu. Jego mama puszcza mu sygnał więc on również ma jej numer.
-Ile jeszcze zostaniesz w Dortmundzie?
-Niecałe dwa tygodnie, potem wracam do pracy.
-Nie myślałeś nad powrotem do Dortmundu?
-Nie wiem... Po co mam wracać? Tam mam przyjaciół, pracę, swoje życie.
-Tu też masz przyjaciół, a pracę można znaleźć...
Zaskakują go jej słowa.
-Chciałabyś bym wrócił?- pyta nagle, a ona przez chwilę milczy.
-Chciałabym.-kiedy pada to jedno słowo chłopak na chwilę przystaje. Jego mama jest pewna, że nie tylko ona w tym momencie ma łzy w oczach, widzi je również u swojego syna. Podnosi dłoń, po czym kładzie ją na jego ramieniu i delikatnie pociera.- Naprawdę tego chcę. I przepraszam.
To ostatnie słowo ma wielkie znaczenie. To ostatnie słowo pragnął usłyszeć, czekał na nie.
Już ma coś powiedzieć gdy słyszą dzwonek telefonu. Jego mama odbiera, po czym przeprasza go i mówi, że musi iść. A potem dodaje:
-Jeśli zechcesz... Ricky przyjedź do domu...- mówi.
***
Natalie z Marco odpoczywają na leżakach w ogrodzie, jest tam również Agnes kiedy Ricky wraca z Oliverem. Dziecko śpi więc Nat zabiera go do pokoju, by włożyć go do łóżeczka. Ricky zajmuje miejsce na leżaku i nagle mówi:
-Miałem niespodziewane spotkanie.
-Tak?
-Z moją matką.- Ricky spogląda na blondyna.- Poprosiła bym przyjechał do domu, wzięła mój nr telefonu... - opowiada.- Chce się spotkać.
-Więc się spotkajcie.
-Mam wrażenie, że ona chce skonfrontować mnie z ojcem.
-Powinieneś to zrobić.
-Nie wiem czy chcę słyszeć kolejne obelgi...
Agnes nie rozumie. Nie chce się wtrącać, ale w końcu pyta.
-Dlaczego twój tata miałby rzucać pod twoim adresem obelgi? 
-Bo... cóż nie jestem synem, jakiego sobie wymarzył.- mówi po prostu chłopak.- To długa historia.
Marco wstaje, bo Nat go woła więc zostają sami.
- Może pomyślisz, że jestem wścibska, ale dlaczego zerwałeś kontakt z rodzicami? 
-Nie miałem wyboru Agnes. Odrzucili mnie kiedy naprawdę ich potrzebowałem. To był bardzo trudny moment, potrzebowałem ich, a oni potraktowali mnie okropnie.

***
Wchodzi do salonu gdzie Natalie i Marco leżą przytuleni do siebie na sofie i oglądają jakiś film. Ricky rozgląda się więc dziewczyna pyta:
-Czego szukasz?
-Nie wiem gdzie zostawiłem zegarek.
-Leży na komodzie.- podpowiada mu.
-Dziękuję.- chłopak bierze go po czym zakłada na rękę.
-Wyglądasz fajnie w tej koszuli.- komplementuje go przyjaciółka.- Jesteś w niej taki... do schrupania.- wyjaśnia. Po tych słowach dziennikarz śmieje się, a Marco marszczy brwi.
-Ups... Komuś chyba nie spodobało się, to co powiedziałaś.- zauważa Ricky starając się aby to zabrzmiało poważnie, bo wie doskonale, że Marco nie jest zazdrosny. Natalie spogląda na swojego mężczyznę.
-Powiedziałam tylko, że jest ciachem, co nie znaczy, że ja chcę go skonsumować.- mówi z niewinną miną.
-I to nie znaczy, że ja dałbym się skonsumować nawet gdybyś chciała.- dodaje rozbawiony dziennikarz.
-No to mnie uspokoiliście.- kwituje Reus.-A tak poważnie... To gdybym gustował w mężczyznach, to pewnie bym cię podrywał Ricky!- stwierdza, a tymi słowami ich zaskakuje.- Ale macie miny.- śmieje się z nich, a potem wstaje i na bosaka maszeruje do łazienki. Ricky spogląda na Nat, Natalie na Ricky'ego, a potem oboje się śmieją.
-Uciekam. Dobranoc.
-Weź klucze z koszyczka i bawcie się dobrze.
-Dziękuję. Bądźcie grzeczni.
-Nie obiecuję.- uśmiecha się malarka. 
W holu Ricky spotyka Marco, który wraca do salonu.
-Bawcie się dobrze, ucałuj Agnes od nas.
-Zrobię to. A... mówiłem to Natalie, ale chyba nie za bardzo ma zamiar mnie słuchać...
-Co mówiłeś?
-Byście byli grzeczni, ale powiedziała, że nie obiecuje więc może to dobrze, że wychodzę.- uśmiecha się.
-Słyszę Ricky!- woła malarka.
-Miłego wieczoru.- mówi Ricky po czym wychodzi. Marco chwilkę później znów kładzie się obok swojej drugiej połówki. Przytulają się do siebie.
-Myślisz, że między Agnes i Ricky'm może zaiskrzyć?
-Nie wiem kochanie.
-Tak bym chciała, by byli szczęśliwi. Nie ważne czy we dwoje, czy z innymi partnerami, ale bardzo bym chciała, by byli tak szczęśliwi jak my.- patrzy na niego, a on całuje ją.
-Będą, muszą po prostu jeszcze troszkę poczekać. A może akurat ten wieczór coś zmieni...
***
Ten wieczór zmienia niewiele, oprócz tego, że zarówno Agnes jak i Ricky utwierdzają się w przekonaniu, że mają ze sobą wiele wspólnego, choć wielu wydawać by się mogło, że są zupełnymi przeciwieństwami. W klubie bawią się świetnie tańczą, a kiedy nie tańczą rozmawiają. Poruszają wiele tematów, opowiadają o swoich zainteresowaniach, pasjach, planach, marzeniach ale potem również i rozczarowaniach. I to nie alkohol rozwiązuje im języki, bo piją umiarkowanie. Choć Ricky nie jest chłopakiem agentki, to jednak nie za bardzo podoba jej się to, iż kiedy chłopak idzie po kolejne drinki to przy barze jedna dziewczyna bezczelnie go podrywa. Widząc to Agnes na początki odczuwa złość, ale zaraz po niej jest rozbawiona, bo zauważa, iż na Ricky'm jej starania w ogóle nie robią wrażenia. Nie patrzy jej w dekolt kiedy ta świeci biustem przed nim nachylając się odrobinę prowokacyjnie, zachowuje się jakby tego nie zauważał, a chwilę później wraca do stolika i kiedy tylko zajmuje swoje miejsce na jego twarz wraca uśmiech. Agnes podoba się jego uśmiech, Agnes podoba się Ricky i jest tego boleśnie świadoma od jakiegoś czasu, choć stara się, by to nie było widoczne. Chłopak upija dużego łyka trunku.
-Coś się stało?
-Ta dziewczyna przy barze... Naruszyła moją przestrzeń osobistą kilkanaście razy w ciągu kilku minut. Myślę, że gdybym tam postał jeszcze chwilkę to zadusiłaby mnie swoim biustem. Szczerze brakowało mi powietrza...- żartuje.
-Dało się zauważyć...- uśmiecha się agentka.- Cóż po prostu miała nadzieję na odrobinę twojej uwagi.
-Wybrała niezbyt dobry sposób.
-Niektórzy faceci to pewnie lubią.- tym razem Agnes upija łyk trunku.
-Myślę, że pewnie są to ci, którzy szukają kogoś na jedno nocną przygodę. Ja raczej nie szukam... 
-Wolisz coś trwałego prawda?
-Tak, a Ty?
-Ja też. Cóż... tak patrzę na moich przyjaciół, w większości mają już rodziny, albo są w długoletnich związkach... I tak chciałabym też to wszystko mieć. Dom z ogrodem mam, ale niestety na razie jest zbyt pusty...
-Wiem coś o pustym domu... Nawet sporo...- dodaje chłopak.
***
Łapcie kolejny :) Miał być odrobinę dłuższy, ale to co miałam dopisać jeszcze w końcówce napiszę  w następnym rozdziale, bo postanowiłam nieco inaczej to rozegrać :) 
*** 
10 komentarzy- następny rozdział.
*** 
Jeśli chcecie się ze mną skontaktować to można pisać na ten adres mailowy:

marudny_elf@o2.pl

Kiedyś w którymś miejscu podawałam maila, ale tamten jest nieaktualny.











14 komentarzy:

  1. OMG świetny, boski i wgl taki savhjsvgrdyvbsduebesshecb :)
    Czemu tak mało Marco i Oli'ego? :(
    Chcę więcej... niech Ricky i Agnes będę szczęśliwi najlepiej razem ^^
    Mimo iż nie komentuje często czytam tego bloga na bieżąco :)) Czekam na kolejny z niecierpliwością :D :*
    Życzę duuuuuuuuuuuuużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. miałam trochę rozdziałow do nadrobienia :D ale już jestem na bieżąco i postaram się systematycznie komentować- obiecuję :) świetny rozdział Marco i Nat są stworzenie dla siebie, a ich synek to piękny owoc ich miłości *.* cieszę się, że z tatą Mario już lepiej, Goetze wie, że ma wspaniałych ludzi wokół siebie, na których może liczyć, zakochałam się w Rickym *.* jest barwną postacią, zasługuje na szczęście ;) ciekawe czy znajdzie je u boku Agnes... wszystko w Twoich rękach ;D gorąco pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Kamień spadł mi z serca, gdy dowiedziałam się, że z tatą Mario jest już lepiej. Pozytywnie zaskoczyła mnie też postawa Ann - nie przepadam za nią w rzeczywistości, a Ty przedstawiłaś ją jako sympatyczną i naprawdę kochającą swojego faceta dziewczynę. Chwała Ci za to :)
    Coraz bardziej zastanawia mnie też relacja Agnes i Ricky'ego. Niby są przyjaciółmi, ale czasami mam wrażenie, że oczekują czegoś więcej. Mam przypuszczenia, co do tego fragmentu, który przerzuciłaś do kolejnego rozdziału, ale poczekam, by sprawdzić, czy się myliłam czy nie :)
    Przyznaję, że także jestem na bieżąco z rodziałami na Twoim blogu i nadal zachwycam się sposobem, w jaki opisujesz miłość Natalie i Marco. Czasami odnoszę wrażenie, jakby to, co przeżywają działo się naprawdę! Fajnie piszesz i wierzę, że masz jeszcze pomysł przynajmniej na kilkanaście rozdziałów, bo chętnie poczytam.
    Pozdrawiam i ponownie zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały *_* Dobrze że z tatą Marco wszystko w porządku.Mam nadzieję że już wszystko będzie lepiej i Ricky pogodzi się ze swoimi rodzicami i wróci do swojego rodzinnego domu. Piszesz wspaniałe rozdziały i każdy jest wyjątkowy. <3 Życzę weny i pozdrawiam A. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział wspaniały, wiem że się powtarzam ale uwielbiam, uwielbiam i jeszcze raz uwielbiam to opowiadanie*.* dobrze że z tata Mario jest dobrze, a Mario ma wokół przyjaciół którzy zawsze mu pomogą :) Nat i Marco cóż...poprostu cudowni jak zawsze, ich miłość opisana przez ciebie to coś niesamowitego, jedyna i niepowtarzalna:) hmm Ricky i Agnes powoli się poznają, kroczek po kroczku, czekam aż będą razem, bo naprawdę pasują do siebie. czekam na next, życzę ci dużo weny i pozdrawiam serdecznie Daria :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze ze tacie Mario nic nie jest. Pilkarz ma wspaniala dziewczyne i przyjeciol na ktorych zawsze moze liczyc. Czekam na next. Pozdrawiam Marta:)

    OdpowiedzUsuń
  7. wspaniale że dłuższy :) Już nie mogę się doczekać następnego żeby się dowiedzieć co wymyśliłaś :) Pozdrawiam Oliwia

    OdpowiedzUsuń
  8. genialny rozdział czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny rozdział ale w następnym daj więcej marco i nat :)

    OdpowiedzUsuń
  10. MASZ NAPRAWDE WIELKI TALENT. MARCO I NATALI NAPRAWDE MOCNO SIE KOCHAJA. MAM NADZIEJE ŻE JESZCZE DŁUGO BĘDZIESZ PISAĆ TO OPOWIADANIE BO JEST NIESAMOWITE. ANIA

    OdpowiedzUsuń
  11. Swietny rozdzial kiedy nastepny

    OdpowiedzUsuń
  12. Całe szczęście, że sytuacja z tatą Mario dobrze się zakończyła.
    Same dobre rzeczy dzieją się w tym rozdziale :)
    Myślę, że mama Ricky'ego już dawno zrozumiała swój błąd, ale bała się do tego przyznać. Jednak dobrze, że zebrała się na odwagę, by przeprosić syna. Podejrzewam, że z jego ojcem będzie ciężej, ale wszystko zakończy się dobrze :)

    OdpowiedzUsuń