sobota, 28 marca 2015

63.

Nie rozmawiają po powrocie do domu, bo są tam jego rodzice więc rozmawiają z nimi, obserwują jak bawią się z ich synem. Napięcie jednak jest wyczuwalne nawet dla rodziców blondyna. I kiedy malarka przeprasza ich i znika na górze, tata piłkarz mówi:
-Marco wszystko w porządku?
-Nie. Jestem zły... nie wiem zawiedziony... sam nie wiem, ale na pewno nie czuję się w porządku.
-Musisz się uspokoić.- mówi jego mama.
-Nat zachowała się nieodpowiedzialnie, a do tego... Nie ważne. Jestem rozczarowany, może nie miała złych zamiarów, ale...- nie kończy, po prostu milknie. 
-Złość nie jest dobrym doradcą.
-Wiem, staram się jak mogę się nie wściekać. Muszę z nią porozmawiać.
-Nie rozmawiałeś?
-Nie. 
-Możemy zabrać Olivera do siebie, zostaniecie sami i będziecie mogli spokojnie porozmawiać. 
-Stęskniłem się za nim.- mówi ich syn po czym bierze małego w ramiona i całuje w policzek. Na jego twarzy maluje się uśmiech.-Pojedziesz do dziadzia i babci Oli?- mówi do niego, a on uśmiecha się szeroko jak to zwykle robi kiedy jest w centrum uwagi.- Przyjadę po niego później dobrze?- patrzy na mamę i tatę.
-Oczywiście, z przyjemnością zajmiemy się naszym skarbem.
-Przygotuję kilka rzeczy.- blondyn oddaje synka tacie, by następnie iść do pokoju malca i spakować kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Zagląda do sypialni, ale nie ma tam Nat więc słysząc szum wody dobiegający z łazienki domyśla się, iż musiała iść pod prysznic. Zanosi rzeczy małego na dół, a chwilę potem samochód jego rodziców odjeżdża. Wraca do domu, ale nie idzie do sypialni. Sprząta zabawki, które Oliver porozrzucał w salonie, potem idzie do kuchni. Ma zamiar zrobić obiad więc zajmuje się przygotowaniem warzyw i poszczególnych produktów. Nie zauważa momentu, w którym jego druga połówka staje w drzwiach. Dopiero gdy słyszy pytanie, które pada z jej ust podnosi wzrok:
-Gdzie jest Oli?- pyta dziewczyna.
-Um...- Marco bierze kolejną marchewkę by ją pokroić.- Moi rodzice zabrali go do siebie. Odbiorę go później.- mówi.
-A nie pomyślałeś o tym, że nie widziałam go od wczoraj i się stęskniłam?- mówi Natalie z wyrzutem.
I on wie, że to nie wróży nic dobrego, bo ona jest poddenerwowana, a on również jest zły.
-Natalie przecież moi rodzice nie mieszkają na końcu świata, ale kilkanaście minut jazdy od nas... 
-Kazałeś im go zabrać, by wyrzucić mi jaka jestem nieodpowiedzialna tak?- pyta wprost dziewczyna.
Marco widzi jej zdeterminowaną minę. 
-Po pierwsze nie kazałem im go zabrać, chcieli więc się zgodziłem. Myślę, że pomyśleli, iż potrzebujesz odpocząć.- mówi starając się, by jego głos brzmiał spokojnie.
-Mogłeś się nim zająć.
-Mogłem, ale to przecież są jego dziadkowie więc to normalne, że chcą się nim zająć prawda? O co ci chodzi co?
-O nic...- mówi i odwraca się, by wyjść.- Idę do pracowni.- dodaje.
-Nie ma mowy!- mówi Marco stanowczo, a ona po tych słowach zatrzymuje się wpół kroku. Powoli odwraca się i patrzy na niego.
-Słucham?- pyta malarka.- Co powiedziałeś?
-To co słyszałaś Natalie.- odpowiada piłkarz.- Powinnaś odpocząć, a o malowaniu pomyśleć jak dojdziesz do siebie. Lekarz zalecił...-nie udaje mu się dokończyć zdania, bo ona podchodzi, staje przed nim i mówi.
-Wiem co zalecił lekarz, ale malowanie mnie właśnie relaksuje i mam zamiar iść do pracowni czy ci się to podoba czy nie!- mówi stanowczo. Ton jej głosu, upartość doprowadzają do tego, że chłopak nie jest już w stanie spokojnie z nią rozmawiać. Nie chce wybuchnąć, bo teraz jest na dobrej drodze do tego, stara się opanować.
-Więc idź!- mówi.- Ale zanim to zrobisz wytłumacz mi proszę co sobie myślałaś spędzając całe noce malując i wmawiając mi, że położyłaś się o jakiejś ludzkiej porze? Wytłumacz mi, czy robiąc to w ogóle zastanawiałaś się, co może się stać jak zostajesz sama z dzieckiem po kilku takich nocach? 
-Mówisz, że jestem nieodpowiedzialna tak?
-Nie mówię, że jesteś nieodpowiedzialna, ale że to było nieodpowiedzialne zachowanie. 
-Może nie mam zbyt wiele czasu na malowanie.
-Czy ja nie obiecałem, że zajmę się Oliverem, a ty w tym czasie możesz malować?- pyta jej.
-Obiecałeś, ale ciebie ciągle nie ma! - wyrzuca mu. 
-Przepraszam, że powołali mnie do reprezentacji mojego kraju w takim razie. Następnym razem mam odmówić rozumiem?
-Nie o to chodzi?
-A o co? Bo chyba wiążąc się ze mną wiedziałaś, że gram zawodowo w piłkę i jak często mnie nie ma. 
-A ty wiedziałeś, że malowanie jest tym co kocham i potrzebuję tego tak jak ty piłki.
-Tak i dlatego obiecałem, że pomogę ci na tyle na ile będę w stanie. I chyba to robię. A ty w zamian za to mnie okłamujesz i udajesz, że jest w porządku, a w międzyczasie doprowadzasz swój organizm do wycieńczenia. Sztuka sztuką, ale masz dziecko do jasnej cholery! Pomyślałaś przez moment co by się mogło wydarzyć gdybyś nie zadzwoniła w porę do Agnes, a Oliver nie byłby w kojcu? Mógłby zrobić sobie krzywdę!
-Wiem, ale nic się nie stało!- podnosi głos.
-Mogło się stać, bo byłaś lekkomyślna Natalie!
-Nie krzycz!
-Przecież to ty  krzyczysz do cholery!!! 
W oczach dziewczyny lśnią łzy, które jeszcze nie płyną, jednak on jest pewien, że tak za moment się stanie. Chłopak widząc to, robi krok w jej stronę, ale ona się odsuwa.
-Wychodzę.- mówi dziewczyna po czym kieruje się na górę do garderoby. Piłkarz idzie za nią. Kiedy ona bierze w dłonie ubranie, w którym ma zamiar wyjść, on zabiera jej je z rąk.
-Co ty do cholery robisz!!!- krzyczy malarka.
-Zostaniesz w domu! Czy ty nie rozumiesz, że jesteś osłabiona, wczoraj straciłaś przytomność, nie pozwolę ci wyjść samej rozumiesz? Do tego jesteś zdenerwowana.
-Bo się ze mną kłócisz!
-To nie ja pierwszy  podniosłem głos.
-Zamkniesz mnie teraz w domu? O to ci chodzi?
-Nie zamknę cię w domu, po prostu się martwię. Czy to tak trudno zrozumieć?
-Chcę wyjść, muszę wyjść!
-Jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać i przebywać ze mną to  ja wyjdę. To żaden problem.
-Więc wyjdź.
Marco milknie, czuje się po prostu jakby dostał w policzek. Bez słowa właściwie bierze bluzę i czapkę, po czym opuszcza garderobę. Chwilkę później Natalie słyszy odgłos zamykanych drzwi więc wychodzi z garderoby, po czym siada na ich łóżku. Tak właściwie, to wie, że on miał rację, nie ma pojęcia dlaczego tym, że jej to powiedział, tak ją zirytował. Jest zmęczona więc idzie na dół, bierze lekarstwa po czym wraca do sypialni i kładzie się do łóżka. Nie mija wiele czasu, a ona już śpi.
***
-Nasz wnuk zasnął.- mówi do męża, a on uśmiecha się. - Jest takim wspaniałym maluchem, czasem jak na niego patrzę to widzę naszego syna, choć ma wiele cech mamy.
-To prawda. Tak się cieszę, że nasz syn został tatą. Czekałem na ten moment, po tym wszystkim co się stało, bałem się, że nie będzie chciał się zaangażować.
- Ale stało się. Zyskaliśmy wspaniałą przyszłą synową, bo na pewno nią zostanie, oraz mamy cudownego wnuczka.- uśmiecha się kobieta.- Możemy go rozpieszczać do woli.
-Nom nie wiem czy tak do woli, ani Nat ani Marco na to nie pozwolą.
Słyszą odgłos zamykanych drzwi, a potem kroki. Kilkanaście sekund później w salonie zjawia się ich syn. Nie mówi właściwie nic, po prostu zajmuje miejsce na sofie niedaleko ojca. Oboje patrzą na niego wyczekująco, ale on nie mówi. W końcu pada pytanie:
-Pokłóciliście się?
Słyszą jak piłkarz wzdycha.
-Nie wiem dlaczego właściwie. Powiedziałem jej to co myślę... Chciała wyjść, ale się nie zgodziłem. Boję się, że coś jej się stanie, że zasłabnie na chodniku, ulicy... boję się, nie chcę jej stracić... Więc zaproponowałem, że ja wyjdę jeśli chce...
-Powiedziała, byś wyszedł?
-Tak. Była zła, ja też... 
-Musicie ochłonąć, a potem wszystko wróci do normy.
-To było okropne... 
-Marco było, bo chyba tak naprawdę to pierwszy raz się pokłóciliście poważanie.
-Nie wiem... może
***
Zerka na zegarek już któryś raz z kolei, właściwie cały czas na niego patrzy. Zastanawia się kiedy wróci Marco. Odpoczęła, zgotowała obiad, posprzątała w kuchni i teraz nie ma już co robić. Kusi ją by iść do pracowni, więc to robi, ale nie maluje. Patrzy na swoje obrazy, które najpierw rozstawiła. Zastanawia się intensywnie. W końcu pragnienie wygrywa. Bierze w dłoń jeden z pędzli, sztalugę i jedno pociągnięcie, drugie i kolejne... Mijają sekundy, które zmieniają się w minuty, minuty w godzinę, potem mija kolejna i kolejna. Nie zauważa, że jest tam już ponad trzy godziny. Jej obraz bowiem nabrał kształtów, wyciąga kolory, które chce na nim widzieć. I kiedy Marco wraca do domu i zastaje w nim ciszę nie działa to na niego dobrze. Ona go przeraża. Wkłada Oliego do kojca, a sam zaczyna przeszukiwać dom. Nie znajduje jej w kuchni, w salonie, w łazience na dole, potem w sypialni, w ich łazience, garderobie, ale gdy w końcu z niej wychodzi słyszy odgłos jakby coś upadło. Idzie do pracowni i zastaje ją przed płótnem, ze sztalugą w ręku, w drugiej z pędzlem. 
-Natalie prosiłem cię...- mówi, a ona po prostu się odwraca. Na jej twarzy gości uśmiech.
-Coś ci pokażę.- mówi po prostu więc kiedy ona wyciąga swoją dłoń, on podchodzi i daje jej swoją. Dziewczyna wskazuje na obraz, a on patrzy zauroczony. Ten obraz przedstawia jego i Olivera, właściwie ich twarze, uśmiechnięte twarze. I choć piłkarz nie jest znawcą sztuki, to swobodnie może powiedzieć, że Natalie ma talent. Ma umiejętność ukazywania w swoich obrazach rzeczywistych cech. Twarze namalowane na płótnie są  zgodne z rzeczywistością, wszystkie rysy dokładnie odtworzone i ten błysk w oczach obydwu panów.
-Takiego cię uwielbiam.- wyznaje dziewczyna.- Przepraszam.-dodaje patrząc mu w oczy.
-Kocham cię najmocniej na świecie Natalie, kocham was.- odpowiada wyznaniem blondyn.
-Wybacz mi, postępowałam lekkomyślnie, nie robiłam tego specjalnie, wiesz przecież, że gdy zaczynam malować odpływam, często nie zdawałam sobie sprawy, która godzina, a potem gdy już wróciłam do rzeczywistości i widziałam, że przesadziłam, to bałam się przyznać, bo zdawałam sobie sprawę z twojej reakcji. Poza tym zanim się poznaliśmy też zarywałam noce i nigdy nic złego się z tego powodu nie działo więc myślałam, że teraz też tak będzie i ja...- przerywa, a w jej oczach pojawiają się łzy.- Naraziłam na niebezpieczeństwo nasze dziecko, przepraszam. Ja naprawdę nie chciałam. I nie powinnam mówić ci tych wszystkich rzeczy, które padły z moich ust podczas naszej rozmowy, a właściwie kłótni. Nie myślę tak. Brakuje mi ciebie gdy wyjeżdżasz, tęsknię za tobą, ale przecież pokochałam piłkarza. I przecież rozumiem, że to twoja pasja i praca. Akceptuję wszystko co związane jest z piłką i naprawdę jestem z ciebie taka dumna, bo jesteś fantastycznym piłkarzem, co jest absolutnie wspaniałe, ale jesteś również wspaniałym tatą i naprawdę fantastycznym partnerem i...- dziewczyna nie kończy, bo piłkarz zamyka jej usta pocałunkiem, który oddaje. A potem to Marco mówi:
-Ja również przepraszam, bo może powiedziałem to wszystko zbyt ostro, ale kiedy usłyszałem o tym, że jesteś w klinice i co się stało, byłem przerażony i wściekły na siebie, że nie zauważyłem.-tłumaczy.- Kocham cię najmocniej na świecie, kocham naszego synka i chciałbym, by jego mama była zdrowa i szczęśliwa. I nie powiedziałem tego wszystkiego dlatego, by ci coś wytknąć, ale z troski, bo choć rozumiem, czym jest dla ciebie malowanie, to nie mogę pozwolić na to, by odbijało się ono na twoim zdrowiu. Myślę, że możemy zorganizować opiekę dla Olivera częściej jeśli chcesz malować. Moi rodzice zaoferowali pomoc, więc po prostu wystarczy z nimi porozmawiać jeśli ja nie mogę się nim zająć odpowiednią ilość czasu. Nie chcę byś przestała malować, twoje obrazy są tak wyjątkowe jak ty...
Przepraszam jeśli moje słowa cię zraniły, nie chciałem tego.
-Wiem... Wiem Marco...
Muska jego usta swoimi, a potem odsuwa je, ale ich czoła nadal się stykają.
-Chyba przeżyliśmy właśnie swoją pierwszą kłótnię...- mruczy chłopak.
-Mam nadzieję, że pierwszą i ostatnią.- odpowiada Nat, a on się uśmiecha i znów ich usta się łączą.
***
Agnes przegląda swoją skrzynkę mailową i odpisuje na zaległe wiadomości, wyrzuca reklamy do kosza. Wstępnie planowała szczegóły wystawy Natalie, ale po ostatniej sytuacji jest pewna, że termin musi zostać przesunięty, bo przyjaciółka na pewno będzie potrzebowała odrobiny czasu na dojście do siebie. Odkłada więc wystawowe plany na bok, bo musi ustalić wszystkie zmiany z Nat. Następnie otwiera rachunki, które przychodzą na maila i płaci je za pomocą konta internetowego. Kiedy wszystkie zaległe sprawy są już załatwione i ma zamiar wylogować się z poczty, zanim wciska wyloguj słyszy dźwięk przychodzącej wiadomości. Zauważa nowego maila, który jest od Ricky'ego. Otwiera go i czyta:

Kochanie,
wiem, że pewnie to odrobinę niespodziewane i szalone, ale w załączniku znajdziesz bilet lotniczy. Jesteś zaskoczona? Wiem, ale tak, kupiłem ci bilet na samolot i mam nadzieję, że z niego skorzystasz. Bardzo chcę cię zobaczyć i jestem tak zdesperowany, by kupić bilet bez twojej wiedzy, bojąc się, że się za to wściekniesz, bo przecież powinienem zapytać. Cóż... nie zapytałem, po prostu w przypływie desperacji kupiłem go, wcześniej niemal błagając szefa o kilka dni wolnego, na które niestety się nie zgodził, więc jedyną opcją w tym momencie, byśmy się mogli zobaczyć jest twój przylot. Zrób to proszę.
Tęsknię jak wariat!
                                                     Ricky
Na twarzy Agnes maluje się zaskoczenie, ale bynajmniej nie jest na niego zła, bo sama tęskni i zastanawiała się nad kupnem biletów, miała zamiar tylko ustalić termin z Rickym, ale skoro ją wyprzedził to blondynka myśli, że ten bilet się nie zmarnuje. Wie, że Ricky czeka zapewne na jej reakcję, więc nie odpisuje na maila, ale dzwoni na skype, bo jest dostępny. I kiedy odbiera dziewczyna ma wrażenie, że spodziewa się, że ona na pewno zmyje mu głowę, za jego pomysł, a tymczasem dziewczyna uśmiecha się do niego i mówi:
-Przyjedziesz po mnie na lotnisko?- pyta, a kiedy on nie odpowiada zdumiony dziewczyna dodaje.- Nie znam twojego adresu więc nie wiem jak miałabym cię znaleźć...
Chłopak uśmiecha się szeroko i mówi:
-Oczywiście, że przyjadę na lotnisko... Przyjechałbym po ciebie na koniec świata, jeśli byłoby to konieczne...
***
Następnego dnia Agnes jedzie do domu Nat i Marco. Drzwi otwiera jej blondyn, który wpuszcza ją do środka i informuje, że jego druga połówka jest w pracowni, a on wychodzi. Agnes idzie więc na górę, ale najpierw przygotowuje w kuchni dwa kubki ulubionej herbaty Natalie. Gdy zjawia się w pracowni jej przyjaciółka stoi przy sztaludze i patrzy na obraz, który własnie maluje. W jednej dłoni ma pędzel, a drugą trzyma na biodrze. Zastanawia się nad czymś intensywnie. W momencie gdy słyszy kroki odwraca się i na widok przyjaciółki, z parującymi kubkami w ręku na jej twarz wkrada się uśmiech:
-Nie zamknął przed tobą pracowni na klucz?- pyta blondynka.-Myślałam, że będziesz miała szlaban na malowanie do odwołania.- dodaje.
-Cóż... jestem z wyjątkowym mężczyzną, który pomimo tego, że czasem postępuję bardzo lekkomyślnie nadal chce mi ufać.- odpowiada Natalie i odkłada pędzel do innych. Agnes podaje jej kubek, a ona chętnie go przyjmuje. Siadają przy stole w rogu pokoju i obydwie upijają łyk gorącego napoju. 
-Lecę do Ricky'ego w weekend.- mówi Agnes, a Natalie patrzy na nią zaskoczona.-Wczoraj wysłał mi maila, a w załączniku bilet na samolot. Nie pytał, po prostu kupił. Szalony jest...
-Zakochani ludzie tak mają...- mówi malarka uśmiechając się znad parującego kubka.
***
Piłkarz siedzi przy stoliku w kawiarni z dwoma swoimi kolegami popijając kawę i rozmawiając. 
-Czyli wszystko już jest załatwione tak?- dopytuje.
-Tak. 
-Na pewno?
-Marco za kogo ty nas masz co? Przecież jak mówimy, że wszystko jest załatwione, to jest. Tylko was brakuje...
-Ok. Dziękuję.
-Myślę, że na podziękowania przyjdzie czas później.- uśmiecha się Marcel.
***
Marco rozmawia z rodzicami, bo ma do nich pewną prośbę. Chwilę wyjaśnia, a potem, kiedy się zgadzają uśmiecha się. Na ich twarzach również goszczą uśmiechy. Są szczęśliwi, widząc jego determinację i to jaki jest podekscytowany. 
***
-Ale jak to wyjeżdżamy na weekend we dwoje? A co z naszym synem? Przecież będzie za nami tęsknił?- pyta.
-Będzie z rodzicami, którzy jak zapytałem z chęcią się zgodzili. 
-Marco ja ufam twoim rodzicom, wiem, że zajmą się naszym synkiem, ale to małe dziecko, a co będzie jeśli zacznie płakać i...
-Kochanie poradzą sobie i doskonale o tym wiesz. Oli będzie pod dobrą opieką i będzie zachwycony, bo ich uwielbia. 
-Kochanie ja wiem, że jestem przewrażliwiona, ale...
Marco po prostu całuje ją więc nie może nic więcej powiedzieć. Kiedy przestaje dziewczyna patrzy na niego:
-Używasz wszystkich możliwych argumentów, by mnie przekonać.-mówi Nat.
-Tylko tych najlepszych.- uśmiecha się blondyn.
-Ja przepraszam, ale...- nie kończy, bo chłopak dotyka opuszkami palców jej ust.
-Ciiii.- mówi.- Proszę cię Natalie.- patrzy jej w oczy.- Zaufaj mi dobrze? Możesz to zrobić?- pyta.
-Przecież ufam ci bezgranicznie, ale po prostu nie lubię zostawiać Oliego...
-Wiem, ja też, jednak  to wyjątkowa sytuacja.
-Dlaczego wyjątkowa?- pada pytanie.
-To niespodzianka. Dowiesz się w weekend.- mówi tajemniczo blondyn.
***
Czy zaskoczyłam Was kolejnym rozdziałem?
ostatnio często wrzucam, ale cóż... wena dopisuje, choć nie jestem do końca zadowolona z efektów końcowych, jednak ostateczną ocenę zostawiam Wam. Opowiadanie kończy się, pewnie nie pocieszyłam tą wiadomością, ale tak jest. Myślę, że do końca 2- może trzy rozdziały- oprócz tego oczywiście. Czy jeśli pojawi się następne, już kiedyś o tym pisałam, to czy będziecie czytać? Opowiadanie będzie niejako kontynuacją, ale głównymi bohaterami nie będzie już Nat i Marco, a ktoś inny, jednak Marco i Nat nie znikną, a będą się pojawiać, nawet bardzo często. To co- zostaniecie ze mną???
Pozdrawiam.




14 komentarzy:

  1. Oczywiście, że z Tobą zostanę 😝 . Przepraszam, że nie komentowałam ostatnio ale naprawę nie miałam czasu. Cóż, co do rozdziału.... jest świetny. Tak się cieszę z relacji Ricky'ego i Agnes 💕. Natalie zachowała się nie rozważnie. Na szczęście nie skończyło się to tragicznie. Marco zareagował właściwie, lecz Nat ma swój charakterek i wyszło jak wyszło, ale na szczęście się pogodzili. ❤ MARLIE hahah ✌
    Pozdrawiam Monia ✌

    OdpowiedzUsuń
  2. Właściwie to jest mój pierwszy komentarz na Twoim blogu. Jeszcze nie komentowałam, więc.. :)
    Na samego bloga trafiłam jakiś czas temu i w każdej wolnej chwili starałam się czytać tę wspaniałą historię jaką stworzyłaś.
    Szczególnie spodobali mi się bohaterowie i to, że w sumie połączyłaś też historię Mario i Ann, a teraz Agnes i Ricky'ego.
    Szkoda, że dopiero gdy go kończysz komentuje, ale na pewno będę z Tobą podczas tej kolejnej historii, której z resztą nie mogę się już doczekać :)
    Co do aktualnego rozdziału, to tak jak poprzednie wyszedł Ci świetnie ;) Zdenerwowanie Marco na Nat było w sumie jak najbardziej na miejscu, ale mógł rozegrać to trochę spokojniej. Piłkarz po prostu bał się o swoich najbliższych. Cieszy mnie to jednak, że doszli do porozumienia i że Reus coś szykuje. Mam swoją teorię, ale wolę poczekać na wyjaśnienia :)
    A i jeszcze Agnes! Bardzo lubię Ricky'ego. Podoba mi się, że oboje coś do siebie ewidentnie czuję i ciągnie ich. Życzę im szczęścia :*
    Życzę weny i do następnego rozdziału!
    A i mam nadzieję, że nie będzie problemem jak w spamie zostawię namiar na swojego bloga ;) Oczywiście zapraszam do siebie w wolnej chwili :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :)
      Cieszę się, że postanowiłaś skomentować :) Dziękuję.
      I oczywiście zajrzę do Ciebie :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. zostaniemy! Ja na pewno! czyżby Marco planował się oświadczyć?! :o jejku będzie cudooownie *.* cieszę się, że ta kłótnia tylko wzmocniła ich związek i u Agnes też się układa :* pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaskoczyłas nowym rozdziałem, ale ja lubię takie niespodzianki od ciebie. Oj szkoda że opowiadanie się już kończy,bo strasznie się do niego przywiązałam, ale ja oczywiście zostaje z Tobą, bo to co piszesz jest cudowne. I już zastanawiam się nad bohaterami kolejnego opowiadania :) Co do rozdziału, kłótnia między Nat i Marco dosyć poważna, ale cieszę się że szybko się pogodzili. Czekam na ten ich wspólny wyjazd, ciekawe co tam Marco przygotował:) Życzę ci weny i pozdrawiam Daria :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ohh w końcu kłótnia :D Wiem, że brzmi to dziwnie, ale w każdym nawet tak idealnym związku jak Marco i Nat musi czasami po grzmieć :) Jednak dobrze, że szybko doszli do porozumienia :)
    Ricky oszalał na punkcie Agnes :) Zresztą ona na jego też :) Super, że starają się ułożyć ze sobą życie :)

    Nadrobiłam zaległe rozdziały i pod każdym zostawiłam znak :)
    Oczywiście, że będę czytać kolejny Twój blog :) Zwłaszcza, że ten się kończy, a nie ukrywam, że uwielbiam tych bohaterów :)

    Rozdziały super! :)
    Czekam na kolejne :)
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się że się pogodzili :)
    Każdy by się zachował jak Marco ;>
    Szkoda że już będziesz kończyć ale dobrze że będzie kontynuacja napewno będę czytać <3
    Pozdrawiam A. ;>

    OdpowiedzUsuń
  7. Och! Ta kłótnia, sama aż uroniłam kilka łez, tak się zżyłam z tymi bohaterami, że żal mi, iż to końcówka. Jeszcze ta muzyka w tle <3 Cudownie!
    Polubiłam bardzo Ricky'ego i Agnes i mam nadzieję, że to o Nich będziesz pisać. W każdym razie tak czy siak będę czytać!
    <3
    Zapraszam do siebie;)
    Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Swietny rozdzial ciesze sie ze szybko sie pogodzili. ania

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdzial. dobrze ze marco i nat szybko sie pogodzili. czyzby marco chcial sie oswiadczyc?kasia

    OdpowiedzUsuń
  10. Czemu mam wrażenie, że niektore komentarze pisze jedna osoba?

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciesze sie ze tak szybko sie pogodzili choc nie ukrywam, ze ta klotnia dodala troszke smaczku i pikanterii do ich zwiazku. Pozdrawiam i czekam na next:) Mart:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeju... rzadko kiedy komentuje, ale jakos dzisiaj mi sie zachcialo :) jestem z tym opowiadaniem od poczatku, cala historia Nat i Marco stala sie mi bliska... nie wyobrazam sobie jej konca :( umrze jakas czesc mnie... a rozdzial jak zawsze cudowny ;) zycze ci weny i wesolych swiat :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że postanowiłaś skomentować :) :) :)
      Nie będzie końca historii Marco, przecież kolejna, choć może już nie będą w niej głównymi bohaterami, również w jakimś stopniu będzie kontynuacją ich historii. Przecież Natalie i Marco będą towarzyszyć głównym bohaterom więc nadal będziesz mogła, śledzić ich losy, losy ich miłości.
      Ja również życzę Ci wesołych świąt.

      Usuń