czwartek, 26 marca 2015

62.

To nie tak, że stało się coś naprawdę złego. Natalie sama nie wie kiedy zatraciła się w pracy tak, że praktycznie przestała sypiać. Oczywiście malowała w dzień, kiedy Oliverem zajmował się jego tata, gdy bywał w domu, albo dziadkowie, albo też Agnes, która bardzo często wpadała i po prostu zabierała małego na spacer, a potem nie było ich 3 godziny. Jednak kiedy wszyscy wokół układali się do snu, one tego nie robiła, bo wolała spędzić ten czas w pracowni. Często Marco wielokrotnie przychodził do niej, a ona obiecywała, że zaraz kończy, po czym on już po raz kolejny nie przyszedł więc ona wiedziała, że zapewne zasnął więc nadal malowała, a gdy w końcu zdarzało jej się zerknąć na zegarek już świtało. Wtedy często biegła na dół do łazienki, by nie obudzić swojej drugiej połówki, a potem wsuwała się pod kołdrę, by kiedy chłopak się obudzi nie domyślił się, że jego kobieta znów całą noc spędziła w pracowni. Wiedziała, że nie byłby zadowolony. I to nie do końca było tak, że go okłamywała gdy rano pytał czy jest wypoczęta i się wyspała, a ona odpowiadała, że tak. Bo tak było, przynajmniej tak wtedy myślała.
***
-Jesteś jakaś blada.- zauważa Agnes, która bawi się z Olim gdy Natalie pakuje rzeczy Marco do walizki.
-Jestem trochę zmęczona, nie spałam dobrze. 
-Nat ty przypadkiem nie spędziłaś całej nocy w pracowni?- pyta ją przyjaciółka.
-Nie, mój facet przyszedł o 24:00 po czym zabrał mi z dłoni pędzel, a mnie siłą wyciągnął stamtąd. Więc teoretycznie powinnam się wyspać, ale tak nie jest. Może to dlatego, że nie lubię jak nie ma go dłużej niż dwa dni, a teraz nie będzie go kilka, bo przecież zgrupowanie reprezentacji i mecze towarzyskie...- wzdycha.- Cóż... ostatnim razem kiedy grał w meczu towarzyskim skończyło się tak jak się skończyło, ja po prostu...- nie kończy, bo ktoś obejmuje ją, jej plecy przylegają ciasno do klatki piersiowej i słyszy.
- Wszystko będzie dobrze...- szepce jej Marco do ucha, więc ona odchyla głowę do tyłu tak, że opiera ją na jego ramieniu.- Ja też nie lubię wyjeżdżać i Was zostawiać, ale powołano mnie i ja...
-Wiem kochanie, wiem...- przerywa mu.- Rozumiem to, naprawdę, ale muszę trochę pomarudzić.- Nat stara się uśmiechnąć, ale niezbyt jej to wychodzi. Agnes przygląda się tej scenie i się uśmiecha, a Marco odwraca ją do siebie przodem i muska delikatnie jej usta- Szybko wrócę...
-Już za tobą tęsknię.- wyznaje malarka.
-Przecież jeszcze tu jestem, wyjeżdżam za 4 godziny.
-No to co... Ja już tęsknię.- powtarza Natalie, a on po prostu ją przytula.
***
-Więc jak było w pracy?- pyta blondynka z zainteresowaniem, a on jedynie wzrusza ramionami.- Ricky!
Chłopak patrzy na nią i chwilę milczy. Dopiero później decyduje się mówić.
-Wiesz odkąd wróciłem nie jest tak samo... Naprawdę idę do pracy i mam pustkę w głowie.- przyznaje.
-Nie jest tak źle, po prostu jeszcze nie przestawiłeś się z trybu urlopowego na tryb pracy.- mówi.
-Nie, to nie to.- zaprzecza chłopak.
-A więc co?- dopytuje dziewczyna, bo nie wie co on ma na myśli.
-Nie potrafię się skupić na pracy, to trudne gdy twoje myśli są zupełnie gdzie indziej...- tłumaczy.
-Ricky chodzi o twoich rodziców? 
-Tęsknię za Tobą.- mówi po prostu chłopak.- Nie chodzi o rodziców, choć z nimi też chciałbym się spotkać, to jednak bardziej chciałbym zobaczyć się z tobą.- wyznaje.
-Wiesz... ja również za tobą tęsknię.- stwierdza Agnes.
-Minęło kilka dni od mojego wyjazdu, a ja już chciałbym wrócić. To niemożliwe jeśli chcę zachować pracę, co jest oczywiste, ale nie wiem jak długo tak pociągnę, bo szef się wkurzy jeśli nic nie napiszę. Moi koledzy z pracy zastanawiają się codziennie głośno co się ze mną dzieje, a ja nie mam ochoty ich już słuchać. Z drugiej strony to trochę zabawne, bo bawią się w zgadywanki, więc jak już nie piszę, to przynajmniej się nie nudzę, bo ludzka wyobraźnia jest naprawdę fenomenalna...- opowiada.- Ja naprawdę żałuję, że ten czas tak szybko minął, bo chciałem tak wiele ci powiedzieć, chciałem spędzić z tobą dużo więcej czasu, a nie miałem go na tyle... I tęsknię naprawdę.- mówi.
-Ja za tobą też. I też o tobie myślę i ta sytuacja jest śmieszna, że mówimy sobie o tym wpatrując się w ekran laptopa.
-Masz rację...
Nastaje cisza. Po prostu obydwoje milkną. Może to kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt sekund mija zanim Ricky mówi:
-Przylecisz?
-Przylecę!
I te dwa słowa sprawiają, że na twarzach obydwojga pojawia się uśmiech.
***
Stojąc w tunelu i czekając na wyjście na murawę zastanawia się jak potoczy się ten mecz. Ma nadzieję, że szczęście dziś uśmiechnie się do nich i wygrają. Oczywiście zdaje sobie sprawę, że w futbolu wszystko jest możliwe, chwila dekoncentracji i przeciwnik może przechylić szalę zwycięstwa w swoją stronę. Ma zamiar dać z siebie wszystko, jego koledzy również. Gdzieś w  jego podświadomości znajduje się jednak myśl, o tym co stało się na meczu z Armenią. Stara się nie myśleć o tym, ale to nie do końca mu się udaje. Trochę obawia się powtórki tej sytuacji, tym bardziej, że przecież po tamtej pamiętnej kontuzji, jakiś czas później, gdy wydawało się, że już będzie dobrze, złapał kolejną, podobną choć nie tak ciężką. I obawia się, iż znów tak może się stać. Starał się tego nie okazywać, ale Ci co najlepiej go znają i tak zauważyli. Rozmawiał o tym z Mario, bo zapytał, rozmawiał z Andre', z Matsem. Wszyscy starali się, by przestał się nad tym zastanawiać. Trochę im się udało, ale w takim momencie, gdy za chwilę ma wyjść na murawę wszystko wraca. Wtedy też był zdeterminowany, miał mnóstwo energii i motywacji, cieszył się, że znów może przywdziać strój reprezentacji, bo przecież nie każdy może, to zaszczyt, a potem trach... i nie tylko zakończył mecz przed czasem, ale pożegnał się wówczas z występem w Brazylii. Przed samym wyjściem czuje, że ktoś kładzie mu rękę na ramieniu. Patrzy w bok i widzi trenera.
-Nie myśl o tym Marco...- słyszy słowa szkoleniowca.- Po prostu graj... 
Chłopak nic nie odpowiada, bo piłkarze ruszają do przodu. I w momencie wchodzenia na boisko ogrania go jakiś spokój i już wie, że tego wieczoru nic złego się nie wydarzy.
***
Natalie stara się oglądać mecz, ale oczy same jej się zamykają. Próbuje z tym walczyć, przez chwilę nawet jej się to udaje, widzi bramkę swojego mężczyzny więc cieszy się bardzo, ale kiedy mijają kolejne minuty meczu znów ogarnia ją senność i wie już, że nie dokończy oglądania. Wstaje więc z sofy i z uczuciem tak jakby rozczarowała Marco udaje się do ich sypialni, by położyć się do łóżka. Prawie natychmiast zasypia.
***
Mecz kończy się remisem, a końcowe minuty Marco ogląda z ławki. Zrobił wystarczająco dużo, strzelił gola, zaliczył kilka ładnych akcji, więc trener w około 70 minucie uznał, że należy mu się odpoczynek. Kiedy rozbrzmiewa końcowy gwizdek piłkarze dziękują sobie, a potem schodzą do szatni. Po prysznicu i przebraniu się w dresy, a potem po zajęciu miejsc w autokarze Marco pisze sms- a do Nat. Czeka na odpowiedź, jednak ta nie nadchodzi. Przychodzi mu na myśl, że mogła zasnąć tak więc pisze jej jeszcze jednego sms-a o treści " Słodkich snów moje skarby. Mam nadzieję, że wiecie, iż ta bramka była dla Was. Kocham najmocniej :* M.
Odkłada telefon do kieszeni, a Mario, który siedzi obok niego mówi:
-Nie odpisała?- pyta.
-Nie, myślę, że zasnęła. 
-Ann przesyła buziaki.
-Dzięki. 
-Wiesz co?
-Co?
-Fajnie jest znów z Tobą grać Marco. - mówi młodszy.- Mistrzostwa były spełnieniem marzeń, ale nie potrafiłem się z tego do końca cieszyć wiedząc, że ty w tym czasie cierpisz, bo złapałeś w kontuzję. W końcu jesteśmy braćmi.
-Wiem... Ja też cieszę się, że możemy znów stanąć po jednej stronie... Brakuje mi tego.
-Mnie również.
***
 Kiedy on trenuje dwa dni później nie zdaje sobie sprawy co dzieje się w jego domu. I może dobrze, że o niczym nie wie. W tym samym czasie Agnes zaalarmowana telefonem Nat, która nie powiedziała nic innego tylko żeby przyjechała jak najszybciej, bo źle się czuje, najszybciej jak może jedzie do niej. I kiery dostaje się do domu za pomocą zapasowych kluczy, bo jak próbowała dzwonić to nikt nie otwierał, zauważa Olivera siedzącego w kojcu w salonie i bawiącego się zabawkami, a następnie swoją przyjaciółkę w pozycji półleżącej na sofie. Nie zastanawia się długi i natychmiast podchodzi do niej. Wie, że coś jest nie tak, bo Natalie nigdy by sobie nie pozwoliła na sen, kiedy jest sama z synem. Ma rację, bo nie udaje jej się obudzić Natalie. Sprawdza oddech i kiedy okazuje się, że oddycha po prostu wybiera numer na pogotowie. Domyśla się, że dziewczyna mogła stracić przytomność po telefonie do niej. Rozmawia z dyspozytorem, w międzyczasie sprawdzając czy z Nat wszystko w porządku, podczas gdy synek przyjaciółki zaczyna się niecierpliwić. W momencie gdy agentka rozłącza się podaje mu kilka innych zabawek, by się zajął, a on chętnie je bierze, nie zdając sobie nawet sprawy, że coś złego dzieje się z jego mamą. Kilka minut później przyjeżdża karetka, która zabiera jej przyjaciółkę do kliniki, a ona nie może pojechać ponieważ czeka na przyjazd rodziców Marco, którzy mają zająć się małym Olim. Kiedy się zjawiają ustalają, że nie od razu zadzwonią do blondyna, zrobią to gdy się czegoś dowiedzą. Więc Marco w tym czasie kopie piłkę, gra w gierki drużynowe, a jego druga połowa zostaje przywieziona na izbę przyjęć.
***
-Ale jak to organizm jest przemęczony? Jaka anemia, przecież ona zdrowo się odżywia, wiem, bo często u nich bywam, Nat dba o to co jedzą, gotuje zdrowo, nie głodzi się, je normalnie? Nie rozumiem skąd anemia?
-Organizm po prostu dobrze nie przyswaja witamin i minerałów. To się zdarza, zajmiemy się tym. Do tego dochodzi niedobór snu, przemęczenie i w tej sytuacji utraty przytomności są normą... Najważniejsze, że pacjentka jest przytomna, nie znaleźliśmy poważniejszej przyczyny. Musi po prostu przez jakiś czas dodatkowo brać leki, odpoczywać, wysypiać się, a nie spędzać całe noce malując...- mówi ze spokojem lekarz.
-Mówiła, że sypia. Przyznała, że mniej, ale przekonywała mnie, że nie spędza całych nocy w pracowni.- mówi przyjaciółka malarki.
-Proszę porozmawiać  z przyjaciółką.- podpowiada lekarz.- Zostanie do jutra i myślę, że wypiszemy ją do domu. 
-Dziękuję bardzo.- Agnes podaje dłoń lekarzowi, a potem idzie do pokoju, w którym jest jej przyjaciółka. Wchodzi i zauważa, że ona nie śpi. Blondynka nie wie co ma jej powiedzieć. Ma ochotę nakrzyczeć na nią, bo była lekkomyślna, ale z drugiej strony cieszy się, że ta utrata przytomności nie jest spowodowana czymś poważniejszym. Podchodzi, a Natalie mówi po prostu:
-Przepraszam...- Agnes nic nie mówi, po prostu siada obok jej łóżka i uśmiecha się lekko.
***
Marco nie ma się o niczym dowiedzieć przed zakończeniem meczu, o to prosi Natalie swoją przyjaciółkę, a ona niechętnie się zgadza. Innego zdania są rodzice blondyna, którzy zanim dowiadują się o prośbie Natalie informują go o tym co się stało. Więc kiedy Natalie odbiera od niego telefon na dwie godziny przed rozpoczęciem meczu towarzyskiego, w którym ma zagrać i już ma życzyć mu powodzenia on mówi:
-Powiedz mi jak się czujesz?- pada pierwsze pytanie i choć Natalie może usłyszeć w tonie jego głosu troskę, to jednak brzmi to inaczej niż zwykle.
-Czuję się dobrze Marco.- odpowiada nieświadoma, ze on wie.- Powiedz mi lepiej jak ty się czujesz przed kolejnym meczem?- pyta jego.
-Rozmawiałem z trenerem i nie zagram. Za pół godziny wyjeżdżam i postaram się być jak najszybciej.- te słowa padają z ust chłopaka.
-Nie rozumiem...- mówi Natalie.
-Jak mógłbym grać, kiedy wiem, że moja kobieta została zabrana przez pogotowie do kliniki po tym jak straciła przytomność?- wyrzuca z siebie.- Wracam do domu Natalie.- mówi.
-Rodzice ci powiedzieli...- bardziej stwierdza niż pyta malarka.
-Szkoda, że ty mi nie powiedziałaś czy Agnes.- wzdycha.- Jak długo miałem, żyć w niewiedzy Nat? Czy to nie jest sytuacja, gdzie wszystko inne odchodzi na dalszy plan?- pyta z żalem.
-Jesteś na zgrupowaniu, a mnie nic nie jest więc uznałam, że nie ma sensu...- nie udaje jej się dokończyć, bo chłopak jej przerywa.
-Pozwól, że sam zadecyduję czy jest sens wychodzić na murawę, gdy powinienem być z moją rodziną.- mówi wyraźnie zirytowany.- Nie lubię takich sytuacji, wiesz dobrze o tym, że nie lubię jak ktoś coś przede mną ukrywa, a wręcz kłamie!- nie krzyczy, ale mówi stanowczo.- Nie mogę tego znieść i myślałem, że tak dobrze mnie znasz, by o tym wiedzieć. Tymczasem ty zdajesz się wiedzieć lepiej co dla mnie dobre... 
-Marco...
-Jeśli myślisz, że mecz jest dla mnie najważniejszy, to się mylisz!- kwituje.
-Marco ja...
-Przyjadę jak najszybciej się da. Muszę kończyć. Do zobaczenia.- żegna się po czym się rozłącza. Natalie spogląda na Agnes, która siedzi w fotelu i bynajmniej domyśla się, że Marco nie był zbyt zachwycony faktem, że nic mu nie powiedziały. Domyśla się, że był zły, ale o tym jak bardzo przyjdzie im się przekonać jakiś czas później.
***
Agnes wychodząc od Natalie około 21 wpada na Marco przy windzie. 
-Cześć.- mówi.
-Cześć.- odpowiada chłopak.
-Natalie zasnęła więc  postanowiłam pojechać do domu...
-Ok.- mówi piłkarz.
Agentka obserwuje go i od razu zauważa, że jest zły. 
-Przepraszam dobrze?- mówi blondynka.- Nie chciałam milczeć, ale ona, jak wiesz, ma dar przekonywania, będzie tyle mówić, że...
-Nie w tej sytuacji Agnes.- mówi skrzydłowy.- W takim przypadku nie można słuchać Nat. Jestem wściekły!- stwierdza.
-Jest mi przykro...- mówi przyjaciółka.
-Pewnie tak, ale to nie sprawi, że będę mniej zły. Powinnaś zadzwonić, ona jest matką mojego dziecka, kocham ją nad życie, zasłabła w naszym domu, dobrze, że dziecko było w kojcu, bo nie chcę nawet myśleć, co by się stało, gdyby było na macie, albo Natalie nie zdążyłaby zadzwonić do ciebie...- mówi. - Nie powinnaś słuchać jej próśb, ale powinienem być pierwszą osobą,  którą powiadomiłaś po tym jak zadzwoniłaś po karetkę...
-Wiem, ale musiałam zadzwonić po twoich rodziców, a potem zadecydowaliśmy, że tobie powiemy jak się czegoś dowiem i gdyby nie prośba Natalie...- wzdcha.- Przepraszam Marco, masz rację.
-Dobra, stało się.- mówi.- Idę do niej, a potem pojadę do domu. Muszę jeszcze porozmawiać z lekarzem, bo przez telefon to nie rozmowa. Dziękuję, że przyjechałaś.- patrzy na nią.
-Nie musisz mi dziękować. Przepraszam jeszcze raz.
-Ok.
-I nie bądź na nią zły...
-To będzie trudne... Dobranoc.
-Dobranoc.
Pierwsze idzie do pokoju swojej ukochanej, która śpi. Kiedy muska ustami jej czoło nie budzi się, nie robi tego również wtedy, gdy całuje jej policzki, a potem usta. Siedzi chwilkę przy niej, jednak  pielęgniarka nalega, by pojechał do domu. Ma zamiar to zrobić, ale  najpierw rozmawia z lekarzem uzyskując wszystkie informacje o stanie zdrowia  Nat.
I gdy Natalie budzi się rano nie ma przy niej nikogo, ale wie, że Marco był, bo na fotelu leży jego bluza. Wyciąga dłoń i bierze ją. Kiedy ma ją w dłoniach przykłada do niej twarz wąchając. Bluza pachnie ulubioną perfumą blondyna, a ona uwielbia ten zapach. Lekarz podczas obchodu informuje ją, że zostanie wypisana, że informacje przekazał partnerowi, który zjawi się około godz.10. Tak też się dzieje, Marco przyjeżdża z jej ubraniami. Wita się z nią pocałunkiem, po czym daje jej ubrania i prosi, by się przebrała. Jest rzeczowy, w jego tonie głosu nie słychać wściekłości, ani złości, ale Marco zachowuje się inaczej i to ją martwi. Natalie ubiera się, pielęgniarka przynosi wypis więc obydwoje kierują się do wyjścia. W samochodzie Natalie nie wytrzymuje napiętej atmosfery, która się wytworzyła:
-Nakrzycz na mnie, wrzeszcz, mów do mnie, ale nie bądź taki.- prosi go.
-W domu o tym porozmawiamy Natalie.- mówi tylko, a ona po prostu przytakuje kiwnięciem głowy.
***
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem, bardzo mi miło je czytać.W tym jest więcej Natalie i Marco. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. Pozdrawiam i do następnego razu !

12 komentarzy:

  1. Wsciekły Marco? Podoba mi sie. Nat faktycznie zachowala sie bardzo nieodpowiedzialnie. Ale podobno kłutnie tylko wzmacniaja zwiazek wiec nie ma sie o co martwic:) licze na szybki next. Pozdrawiam Marta:)

    OdpowiedzUsuń
  2. anemia... to się porobiło, ale to nie koniec świata, Nat sobie poradzi :) dobrze, że zdążyła zadzwonić do Agnes, nie dziwię się, że Marco jest zły i szybko przyjechał, jednak mam nadzieję, że wyjaśni sobie wszystko z Nat pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Marco jest bardzo zły, ale w sumie nie ma się co dziwić, liczę na to, że szybko to wyjaśnia, ciekawi mnie jak przebiegnie ta ich rozmowa i mam nadzieję że Marco szybko minie ta złość. Cały rozdział wspaniały, wszystko to co piszesz jest takie prawdziwe, no brak słów na takie cudo. :) Czekam na kolejny, nie mogę się go doczekać jak zawsze. :D Życzę dużo weny i pozdrawiam Daria :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zawsze super, Natalie powinna bardziej na siebie uważać, czekam z niecierpliwością na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział cudowny jak zwykle ;)
    Podoba mi się taki obrót akcji :D
    Mam nadzieję że Marco wybaczy Nat ;>>
    Pozdrawiam A. ;>>

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietny rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdzial czekam na nastepny.ania

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny rozdzial. mam nadzieje ze marco nie bedzie dlugo zly. kasia

    OdpowiedzUsuń
  9. Swietny rozdzial nie moge sie doczekac nastepnego. jula

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdzial. fajnie ze jest wiecej marco i nat. mam nadzieje ze szybko sie pogodza. pozdrawiam iza

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział, podoba mi się zdenerwowany Marco :D
    I wcale mu się nie dziwię, ponieważ Nat zachowała się bardzo lekkomyślnie i nierozważnie. Naraziła siebie i swoje dziecko.
    Mam nadzieję, że jakoś sobie to wyjaśnią i będzie między nimi tak jak dawniej :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nat nie powinna się tak przemęczać. Zajmowanie się dzieckiem jest męczące, toteż w nocy nie powinna tak długo pracować.
    Całe szczęście, że zdążyła zatelefonować do Agnes.
    Marco ma prawo być zły na nią i Agnes, jednak powinien choć trochę zrozumieć Nat, że nie chciała go martwić.
    Ostatecznie dobrze, że nie skończyło się to źle :)

    OdpowiedzUsuń