poniedziałek, 9 marca 2015

57.

Natalie śmieje się przez cały czas gdy jej mężczyzna niesie ją na rękach przez cały ogród do domu. Z pozoru nie ma w tym nic dziwnego, nom może oprócz jednej rzeczy- obydwoje nie  mają na sobie ubrań, okryci są jedynie kocem, który i tak zsunął się tak, że więcej odkrywa niż zakrywa. Malarka chichocze w szyję swojego partnera:
-Z czego się śmiejesz?- słyszy to pytanie już trzeci raz.
-Śmieję się z tego, że zachowujemy się jak dzieci.-odpowiada.
-Myślę, że w tej kwestii się mylisz.- stwierdza piłkarz.- Dzieci zdecydowanie nie uprawiają seksu na kocu w ogrodzie, a potem nie biegają prawie nadzy po ogrodzie.- komentuje.
-Kto biega ten biega! Ja tylko pozwalam ci się nieść. Ten koc trochę szczelniej mnie okrywa niż ciebie.- twierdzi Natalie.
-Jeśli w jutrzejszych gazetach ukażą się nasze zdjęcia uwieczniające ten moment, to będzie to twoja wina.- mówi blondyn starając się by jego ton był poważny.
-Dlaczego moja?
-Bo to tobie nie chciało się ubierać i mnie też nie pozwoliłaś twierdząc, że potrzebujesz znaleźć się w wannie teraz i mam cię zanieść.- mówi chłopak.
-Nie lubię czekać.- mruczy Nat.- Poza tym lubię cię w takim wydaniu.- dodaje.
-Tobie się podobam, ale sąsiadom...- mruczy Marco.
-Wiesz co myślę?- przerywa mu ukochana.- Nie wiem jak sąsiadowi,ale jego żonie takie ciało na pewno się spodoba.- mruczy mu do ucha.- Jej mąż już dawno tak nie wygląda jak ty więc myślę, że nie miałaby nic przeciwko temu, byś biegał bez ubrań po ogrodzie częściej.- kwituje, a on się śmieje. Chwilę później kontynuują rozmowę i nie tylko rozmowę w wannie pełnej piany.
***
- To był wspaniały wieczór.- mówi Ricky, kiedy obydwoje z Agnes idą do swoich pokojów spać. 
-To prawda.- przyznaje blondynka.
- Ciekawe na jakim etapie randki jest Marco i Nat...- zastanawia się głośno chłopak.
-Myślę, że na etapie łóżkowym- wypala agentka, a na te słowa dziennikarz zaczyna się śmiać.- No co? Mogę się założyć, że tak jest.- tłumaczy blondynka.- Nie twierdzę, że cały wieczór spędzili w łóżku, ale skoro nie dzwonią i ich nie ma...- nie kończy, bo obydwoje wiedzą co dziewczyna ma na myśli.
-Wiesz oni są naprawdę dobraną parą, powinni się pobrać w końcu.- stwierdza Ricky.
-Z tego co wiem to Marco planował się oświadczyć niedługo po tym jak wróciła z Olim, jak dowiedział się, że ma synka, ale pomiędzy wierszami w rozmowie z nią wyczytał, że ona tego nie chce, na pewno nie od razu. Ona ma uraz do instytucji małżeństwa po tym co przeżyła z Robbem, a Marco jest na tyle wyrozumiały, że nie chce jej do niczego zmuszać, ani stawiać pod murem, a według mnie powinien, bo byliby wspaniałym małżeństwem.- kończy swoją wypowiedź agentka.
-Myślę, że to się zdarzy.- mówi stanowczo Ricky.- Myślę, że na pewno prędzej czy później będziemy się bawić na ich weselu.
-Liczę na to.
***
Słyszy dzwonek swojego telefonu, ale chwilę zajmuje mu zlokalizowanie go, bo właściwie to został wyrwany ze snu. Kiedy w końcu sięga po komórkę, patrzy na nią, widzi nieznany mu numer więc postanawia odebrać. 
-Słucham.- mówi przecierając wolną dłonią oczy.
-Mario...- słyszy w słuchawce roztrzęsiony głos swojej mamy.- Kochanie...
-Mamo co się stało?- pyta mając złe przeczucie, bo przecież słyszy doskonale, iż głos jego rodzicielki drży.
-Tata miał wypadek kochanie.- mówi na jednym wdechu.
-Jaki wypadek?
-Samochodowy. Nie wiem dokładnie co się stało, kto zawinił... Jestem w klinice i czekam.
-Co z nim? 
-Operują go, nie wiem zbyt dużo skarbie.- mówi cicho.- Boję się kochanie...- wyznaje.
-Mamo wszystko będzie dobrze, musi być.- pociesza ją syn wstając z łóżka i kierując się do łazienki.- Przyjadę najszybciej jak się da...
-W klubie się...
-Nie będę ich pytać o zdanie. Nie mogą mnie nie puścić, przecież chodzi o zdrowie mojego taty. 
- mówi stanowczo.- Mamusiu rozłączę się. Trzymaj się i dzwoń dobrze?
-Dobrze kochanie.- mówi kobieta drżącym głosem.
-Nie płacz, bo wszystko będzie dobrze.- zapewnia ją.- Będę tam najszybciej jak się da. Muszę kończyć, zadzwonię do klubu... Kocham cię.
-Ja ciebie też.
Rozłącza się i ma zamiar wybrać numer do Marco, ale w tym momencie dociera do niego sens słów mamy, a właściwie to, co nie zostało wypowiedziane. Jego tata miał wypadek na tyle poważny, że potrzebuje operacji, jego mama nic nie wie więc może być źle. Opiera się o umywalkę i spuszcza głowę. Musi ochłonąć, musi zebrać myśli. Boi się o swojego ojca. 
***
Jadą w samochodzie, Marco prowadzi. Co chwilę zerka na swoją ukochaną siedzącą na siedzeniu pasażera. Na jego twarzy błądzi mały uśmiech. Poprzedni wieczór był wspaniały tak jak i cała noc. Godziny luzu podarowane im przez przyjaciół nie zostały zmarnowane, a wykorzystane w pełni. Potrzebowali tego, choć obydwoje nie zdawali sobie sprawy jak bardzo. Tęsknili za swoim synkiem, dużo o nim rozmawiali, ale wiedząc, iż mały jest pod doskonałą opieką ich przyjaciół, oni mogli delektować się swoim towarzystwem, celebrować chwile spędzane we dwoje. To też robili na wiele różnych sposobów. Z zamyślenia wyrywa go dzwoniący telefon. Natalie zerka na wyświetlacz i widzi numer Mario:
-Mario...-mówi do swojego chłopaka.
-Odbierz.- prosi ją więc ona to robi.
-Cześć Mario.- wita się z nim.
-Um... cześć Natalie.- mówi piłkarz, a ona od razu słyszy jego nienaturalnie zachrypnięty głos.
-Jesteś chory, bo dziwnie brzmisz?- pyta go.
-Nie jestem... Um...-przerywa.- Nat jest gdzieś blisko Marco?- pyta.
-Tak, ale prowadzi, mogę dać na głośnomówiący jeśli to co chcesz mu przekazać to nie jest jakaś męska tajemnica.- żartuje nie zdając sobie sprawy co do przekazania ma ich przyjaciel.
-To nie tajemnica...
-Cześć Mario- słyszy głos Marco.
-Cześć... Mam prośbę Marco...- przechodzi do sedna przyjaciel.
-Słucham.- Marco słyszy dziwny głos Mario.
-Proszę pojedź do kliniki ElMed, tam jest moja mama...- przerywa i bierze oddech.- Jest pod blokiem operacyjnym, a przynajmniej była 10 minut temu jak z nią rozmawiałem... Nie chcę, by była sama, a jest w tym momencie... Nie ma chłopaków, ja jestem w drodze na lotnisko...- mówi.
-Co się stało? Dlaczego jest w klinice?- dopytuje blondyn.
-Mój tato miał wypadek samochodowy, operują go w tej chwili... Nie znam szczegółów, ona również nie zna... Kiedy zadzwoniła starała się być opanowana, ale wiem, że na pewno teraz płacze i strasznie się boi... Ja też się boję, bo nic nie wiem i jeszcze mnie tam nie ma...- przerywa, bo gula w gardle nie pozwala mu więcej mówić. 
-Spokojnie.- mówi blondyn.- Podrzucę Nat do domu, bo już prawie pod nim jestem i pojadę tam od razu.- zapewnia.- Będę z nią, nie martw się. 
-Dziękuję.- mówi prawie szeptem pomocnik bawarczyków.
-Mario
-Tak?
-Spokojnie. - mówi domyślając się, że jego przyjaciel jest roztrzęsiony, choć zapewne stara się tak nie brzmieć.-Wszystko będzie dobrze tak?
-Boję się...- przyznaje chłopak.
-Wiem, ale wszystko będzie dobrze Mario.- powtarza skrzydłowy BvB.- Będzie ok tak?
-Tak.
***
Marco wchodzi do kliniki i od razu kieruje się w stronę recepcji. Pielęgniarka nie od razu zwraca na niego uwagę, bo akurat śmieje się i mówi coś do koleżanki stojącej obok. 
-Przepraszam.- mówi piłkarz starając się zwrócić jej uwagę na to, że stoi przy ladzie.
-Moment...- mówi recepcjonistka.
-Przepraszam, ale nie mam tyle czasu.- stwierdza dość dosadnie chłopak. Dziewczyna odwraca się w jego stronę.- Jak udzieli mi pani informacji to sobie pójdę i będzie pani mogła wrócić do tej rozmowy z koleżanką.- mówi.
Uzyskuje jedynie informację w którym skrzydle szpitala znajduje się blok gdzie operują ojca Mario. Udaje się tam. Znajduje tam mamę przyjaciela, która jest zapłakana, więc prawie od razu przytula ją do siebie i stara się pocieszyć. Chwilę później odbiera telefon od dziewczyny Mario:
-Marco odsłuchałam wiadomość od Mario. Co z jego tatą?
-Operują go, nic nie wiadomo... Jestem w klinice...
-Z jego mamą?
-Tak.
-Przylecę do Dortmundu najbliższym samolotem. Nie mogę dodzwonić się do Mario...
-Leci tutaj to dlatego. 
-Będziesz z nimi tak?
-Będę, nie martw się. Po prostu przyleć tak?
-Będę najszybciej jak się uda, jadę na lotnisko. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.

***
-Nic nie wiadomo jeszcze?- pyta Ricky wchodząc do kuchni gdzie Natalie karmi zupką małego Olivera.
-Nie, operacja nadal trwa.- informuje go przyjaciółka.- Zawsze coś złego musi się dziać, nie może być chwili spokoju.- wzdycha.
-Wszystko będzie dobrze.- pociesza ją przyjaciel kładąc dłoń na ramieniu dziewczyny.
-Mam nadzieję. Co ja mówię... Musi być dobrze!
-Będzie!
-Agnes pisze co chwilę, ale właściwie nie mam jej nic nowego do przekazania. Jest już na lotnisku, samolot ma wylądować za 30 minut. Odbierze Mario po czym mają jechać do kliniki. 
-Dobrze mieć tak oddanych przyjaciół.- twierdzi chłopak.
-Nie moglibyśmy nie być z nim, z nimi właściwie w takim momencie. Jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele się wspierają. 
-Na tym właśnie polega przyjaźń.
***
Stoi i czeka.Pierwsi pasażerowie lotu już powoli wychodzą, ale nie widzi jeszcze Mario. Dopiero po chwili zauważa chłopaka. Podchodzi.
-Hej.- mówi do niego.
-Agnes jesteś.- mówi dość cicho chłopak, jest zachrypnięty. Przytula ją po prostu, a ona jego. Kiedy się odsuwają mówi.- Dzięki, że przyjechałaś...
-Przed momentem dzwonił Marco...- mówi mu dziewczyna.- Twój tata jest już w pokoju pooperacyjnym. Nie jest przytomny, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. - patrzy na niego gdy przekazuje mu tę wiadomość.- Jest bezpieczny.- zapewnia go i widzi na jego twarzy coś w rodzaju ulgi. On po prostu ponownie ją przytula.
***
Łapcie kolejny. Nie doczekałam się dziesięciu komentarzy- przykro mi. 
Wrzucam pomimo to, ale tym razem jeśli pod rozdziałem nie będzie pełnych  dziesięciu to nie wrzucę kolejnego, przykro mi. Dużo osób czyta, wiele chce bym komentowała u nich, a u mnie te osoby nie komentują...
Rozumiem, że brak czasu itp. ale ja ostatnio zaliczyłam pobyt w szpitalu, a jednak pomimo to po powrocie napisałam rozdział dla was. Komentarz pisze się minutę, rozdział trochę dłużej.
***
10 komentarzy- kolejny rozdział!!!
Nie wrzucam jeśli nie doczekam się dziesięciu!!!



24 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że tacie Mario nic nie będzie! i że jak najszybciej z tego wyjdzie :)
    a co do Marco i Natalie- awrrr *.* taka sielanka mogłaby już trwać i trwać :3
    fajnie mieć takich przyjaciół jakich oni mają wokół siebie! :)
    pozdrawiam i życzę cierpliwości! :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam.
      Dziękuję :-)
      Faktycznie kazdy życzyłby sobie miec wokół tak wspaniałych ludzi, jakich mają Nat i Marco.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  2. Marco i Natalie aww 💕 kocham ich. Szkoda mi trochę rodziny Mario. Mam nadzieję, że z jego tatą będzie wszystko w porządku. Ricky i Agnes są kochani, że im tak pomagają. Czekam na następny rozdział. MARLIE ✌❤ Pozdrawiam Monia 👌✌💕

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam.
      Cieszę się że Ci się podoba i zapraszam na kolejny :-)
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  3. Marco i Natalie awwww <3 Wydaje mi się, że Ricky i Agnes do siebie pasują i niedługo będą razem. Może się mylę, może nie. Ale fajnie by było. Mam nadzieję, że z tatą Mario wszystko w porządku ...
    Opowiadanie bardzo wciąga, za każdym razem czekam niecierpliwie na rozdziały :) Nie gniewaj się, że nie komentuje rozdziałów, ale możesz być pewna, że czytam i jestem na bieżąco z tym blogiem :) Bardzo mi się podoba i mam nadzieję, że szybko go nie skończysz ;))
    Czekam na kolejny i życzę weny i zdrówka ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny... Przeraziłam się,że tacie Mario stanie się coś złego.... Właściwie to się stało,ale dobrze,że stan już się polepszył. Marco i Nat kocham ich <3 są wspaniałą parą :-) na pewno jak marco się oświadczy, to natalie w życiu nie odmówi,za bardzo go kocha <3 z resztą z wzajemnością :-) czekam na kolejny :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam.
      Tak, Nat kocha Marco, takiego faceta chyba nie mozna nie kochac :-) Swoją drogą nie raz zastanawiałam się ile cech Marco z mojej hostorii ma prawdziwy Marco?
      Na pewno kocha swoją rodzinę ale jakie inne?
      Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Cudowny rozdział dzieję się tylko szkoda że tak smutno , mam nadzieję że wszystko będzie z tatą Mario dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj.
      Nie zawsze jest tylko dobrze i wesoło. Piłkarze są normalnymi ludźmi, może żyją odrobinę na innym poziomie niz pan x czy pani y, ale poza tym na pewno w ich zyciu są lepsze i gorsze chwile - w moim opowiadaniu, w zyciu Mario jest właśnie ta gorsza.
      Zapraszam na kolejny.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  6. Zawsze po przeczytaniu twojego rozdziału, nie wiem, co napisać, poprostu brakuje mi słów, żeby opisać to cudowne opowiadanie. Marco i Nat tworzą wyjątkowy związek i uwielbiam ich, sa wspaniali :) mam nadzieję że z tata Mario będzie dobrze, musi być :) czekam na kolejny, życzę ci dużo weny i pozdrawiam serdecznie Daria :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam.
      Nat i Marco faktycznie są wyjatkowi ;-) Są po prostu moją wizją fajnej pary- nie są może bez wad, bo nie wszystkie ich decyzje są wlasciwe, ale jak wszyscy wiemy, nie istnieją idealni ludzie. Zapraszam na kolejny rozdział. Pozdrawiam.

      Usuń
  7. Cudny cudowny *o*
    Jest tak wspaniale i idealnie, i mam nadzieję że nic się nie zmieni na gorsze.
    Myślę że jednak coś zaiskrzy między Agnes i Rickiem a z tatą Mario wszystko będzie dobrze.
    Pozdrawiam A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam.
      A iskierki będą ;-)
      Zapraszam na kolejną odsłonę tej historii.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Rozdzial genialny. W koncu sa razem,radosci i szczesliwi:) Biedny Mario napewno boi sie o tate. Mam nadzieje, ze wszystko z nim w pozadku:) Czekam na next. Pozdrawiam Marta:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj.
      Miło mi :-) Zapraszam na kolejny.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  9. Super rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  10. wspanialy... czekam na kolejny? Kiedy mozna sie go spodziewac?/paula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam.
      Myślę, że dzisiaj, o ile nic się nie wydarzy i nie pokrzyzuje mi planów.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  11. Marco i Natalie potrzebowali takiego odpoczynku tylko we dwoje. Taki reset dobrze im zrobił :) Co do oświadczyn to mam nadzieję, że Marco szybko się zbierze w sobie i oświadczy Nat :)
    Mądre słowa Natalie, że przyjaciele się wspierają w każdej sytuacji :) Mario ma szczęście, że obok niego są takie osoby. Dzięki nim uwierzy, że wszystko się ułoży i będzie dobrze :)

    Rozdział super! :)
    Lecę czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń