Witam.
Dziękuję za komentarze. Nie doczekałam się ich aż dziesięciu, ale cóż... Postanowiłam dodać rozdział dla osób, które poświęciły tą minutę swojego cennego czasu i napisały kilka zdań. Proszę o komentarze, bo lubię wiedzieć co myślicie, a minuta to znów nie tak wiele czasu... Dziękuję tym co rozumieją o czym mówię...
Miłej lektury. Dzisiaj trochę dłuższy :)
Ps. Mogą być litrówki, nie sprawdziłam go dokładnie ( to zajmuje trochę czasu, a ja również nie mam go pod dostatkiem).
***
10 komentarzy- następny rodział
***
-Został zdradzony.- mówi po prostu Natalie, po czym widzi zdziwienie na twarzy swojej przyjaciółki.- Jesteś zaskoczona?- pyta.
-Kto o zdrowych zmysłach szukałby kogoś innego, mając takie ciacho?-dziwi się Agnes.
-Hmm... Cóż...takie rzeczy się po prostu dzieją i już. Nie wiem czym kierują się osoby, które zdradzają, ja nie wyobrażam sobie szukać wrażeń w ramionach kogoś innego niż Marco, ale widać inni myślą inaczej. - stwierdza malarka.- W każdym razie, mając u boku Ricky'ego nie oglądałabym się za nikim innym. On naprawdę jest wspaniałym facetem. I nie mówię tego bynajmniej z powodu mojej przyjaźni z nim. Po prostu miałam okazję go dobrze poznać, więc wiem co mówię. W niektórych aspektach bardzo przypomina mojego faceta...
-Hmm... Marco nie powinien czuć się zagrożony?- pyta agentka unosząc zabawnie brwi.
-Nie, powiedziałam, że Rick przypomina go w niektórych aspektach, nie jest nim.- tłumaczy Nat uśmiechając się.
-No tak... Nie widzisz świata poza Marco.- śmieje się Agnes.
-Poza Marco i Olim.- poprawia ją brunetka.
-Dwóch mężczyzn których kochasz na zabój!
-Kogo kochasz na zabój?- słyszą pytanie, po którym odwracają wzrok i widzą wchodzącego blondyna.
-Oczywiście Ciebie i Oliego.- odpowiada Natalie, a kiedy piłkarz podchodzi od razu składa na jej ustach soczystego buziaka.
-Dobra odpowiedź!- kwituje blondyn z uśmiechem.
-Zastanawiałam się kiedyś, oczywiście Wam tego nie życzę, czy temperatura waszych uczuć kiedykolwiek zmaleje chociaż o pół stopnia? Patrząc na was można się roztopić!!!- żartuje blondynka.
-Odpowiedź brzmi nigdy!!!- twierdzi piłkarz.- Zawsze będziemy taką gorącą parą!- patrzy na swoją ukochaną.
-Dobrze!!! Mam nadzieję!!!
-A ty nie powinieneś...?- zaczyna pytać Natalie, ale piłkarz przerywa jej wiedząc o co zaraz zapyta dziewczyna.
-Powinienem, ale mam naciągnięty mięsień w udzie, odesłali mnie do domu.
-To nic poważnego?- dopytuje jego druga połówka.
-Nie martw się, nic nadzwyczajnego.- zapewnia.- Myślę, że moje udo się nie obrazi, jeśli wieczorem, twoje czarodziejskie rączki je odrobinę pomasują.- mruga znacząco, a Agnes prawie dławi się, bo w tym momencie pije sok ze szklanki.
Kaszle przez moment, a Marco z Nat wybuchają śmiechem.
-Nie jesteście za starzy na takie teksty?- mówi agentka.
-Mamy po dwadzieścia kilka lat na litość Boską, to jest czas na takie teksty.- śmieje się blondyn.- Poza tym wiedziałem, że tak zareagujesz. Nie żebym chciał, byś się udławiła...- podnosi dłonie w geście obronnym.- Nie przewidziałem, że akurat w tym momencie postanowisz napić się soku.- tłumaczy.
-Jasne... Przyznaj, że chciałeś się po prostu mnie pozbyć...- uśmiecha się Agnes.- Przyjechałeś do domu wcześniej niż powinieneś, gdybym nie przyszła bylibyście sami więc moglibyście wykorzystać te kilka wolnych chwil na...
-Seks...- wypala chłopak. Za te słowa dostaje mocne szturchnięcie w żebra od swojej drugiej połówki.- No co?
-... na inne przyjemności.- kończy swoją myśl agentka.- To chciałam powiedzieć.- patrzy na Marco.- Głodnemu zawsze chleb na myśli blondynku!
-Głodny głodnemu...- nie kończy, śmieje się po prostu.
-Dobra, będę uciekać. Nie chcę być świadkiem tego masażu...- mówi blondynka.
-Zostań, to jeszcze nie jest wieczór.- Marco patrzy na nią i się uśmiecha.
***
Choć miał wrócić do domu przyjaciół nie robi tego. Po prostu jedzie przed siebie. Potrzebuje chwili samotności,potrzebuje pozbierać myśli, o ile w ogóle w tym momencie jest to możliwe. Choć wiele razy myślał o tym spotkaniu, był pewien, że przygotował się na nie psychicznie, to jednak nie było prawdą. Okazuje się bowiem, że emocje są zbyt duże. Boli go gardło, ma wrażenie jakby ktoś zawiązał mu na szyi sznur i mocno ścisnął. Powstrzymywane łzy, gdy tylko wsiadł do auta, zaczęły płynąć i płyną nadal. Jedna po drugiej spływają po policzkach, a on po prostu pozwala im na to. W domu, przy matce się powstrzymywał, ale teraz jest przecież sam, teraz nikt nie może zobaczyć chwili słabości i zrozumieć jak bardzo to przeżył. Teraz jest sam ze sobą. Przed samym sobą nie musi udawać. Nie ma pojęcia ile minut minęło odkąd wsiadł do samochodu i ruszył, nadal jedzie. Zastanawia się jak zareaguje jego ojciec, kiedy dowie się, że był w domu. Czy będzie zły, co powie jego matce, czy w ogóle zainteresuje się tym, co syn miał do powiedzenia? Czy będzie krzyczał na nią, iż wpuściła go do domu? Kiedyś by się nad tym nie zastanawiał, bo jego tata nigdy nie był wybuchowym człowiekiem, właściwie moment, w którym dowiedział się o związku swojego syna był pierwszym momentem, kiedy Ricky słyszał jak krzyczy. To był pierwszy raz, gdy w jego obecności był tak wzburzony i wściekły. Pierwszy i ostatni...
Kiedy zaczyna widzieć trochę niewyraźnie postanawia się zatrzymać. Skręca w jakąś boczną drogę i po kilkudziesięciu metrach zatrzymuje samochód na poboczu. Gasi silnik, po czym opiera głowę o kierownicę. Siedzi tak przez kolejne kilka może kilkanaście minut... sam już nie wie dokładnie od ilu. Próbuje poukładać myśli,ale nie może. Znów zastanawia się co czuje jego matka. Nie była czuła wobec niego, nie próbowała przytulić go, nawet złapać za dłoń. Jednak przez moment wydawało jej się, że żałuje tego co się stało. Chce aby tak było...
***
-Gdzie jest Ricky?- pyta Natalie Marco.- Wybył gdzieś. Wiem, że nie ma obowiązku mi się opowiadać, ale przeważnie mówił dokąd się wybiera... Nie ma go już sporo czasu.
-Dzwoniłem do niego i już powinien być u nas. Może zatrzymał się w jakimś sklepie.
-Zadzwoń to może kupi szpinak, bo zapomniałam.
-Ok.- mówi blondyn.
Wybiera numer chłopaka, ale nikt nie odbiera. Wybiera kolejny raz. Kiedy rozmawiał z nim ostatnim razem chłopak miał dziwny głos, mówił, że niedługo pojawi się u nich, tymczasem minęło kilkadziesiąt minut i nie przyjechał.
***
Telefon dzwoni drugi raz, ale on nawet nie bierze go do ręki. Wyciera natomiast oczy dłońmi, ale okazuje się, że tylko rozmazał łzy. Nachyla się do schowka, otwiera go, po czym wyciąga chusteczki. Wyciera nos w momencie, gdy komórka dzwoni trzeci raz. Tym razem bierze ją w dłoń po czym odbiera:
-Hej Marco...
-Gdzie ty jesteś? Miałeś być za chwilę w domu. Minęło kilkadziesiąt minut, dzwonię trzeci raz... martwiłem się.- tłumaczy.- Miałeś dziwny głos...
-Przepraszam.- mówi najpierw.- Wyszedłem z domu moich rodziców, miałem jechać do was, ale nie pojechałem... Po prostu pojechałem przed siebie...
-Wszystko w porządku?- pada kolejne pytanie.
-W miarę. Ogarnę się i przyjadę.- mówi.
-Ok. Na pewno w porządku?
-Tak.- uspakaja blondyna Ricky.- Porozmawiamy jak wrócę.
-Ok.
***
Agnes bierze swoją torebkę, po czym wstaje.
-Idziesz już?- pyta ją Natalie.
-Zasiedziałam się... Czas na mnie.- stwierdza agentka.
Do salonu wchodzi Marco. Ma na sobie luźne, szare, dresowe spodnie i biały t- shirt z logiem Borussi.
-Gdzie się wybierasz?- pyta zaskoczony widząc, iż Agnes stoi z torebką przewieszoną przez ramię.
-Do domu.- stwierdza dziewczyna.- Nie mieszkam z wami pamiętasz? Mam swój dom, a w tym spędzam więcej czasu niż u siebie.- kwituje.- Niedługo będziecie mnie musieli wyrzucać stąd siłą.- żartuje.
-To się nigdy nie zdarzy!- zapewnia ją piłkarz.
Agnes już ma coś powiedzieć, ale słyszą odgłos zamykanych drzwi frontowych, a po kilkunastu sekundach pojawia się Ricky.
-Cześć Agnes.- mówi po czym podchodzi, nachyla się i przytula ją krótko całując w policzek. Zapach jego perfumy dociera do jej nosa. Agentka nie wie jakiej wody używa dziennikarz, ale w myślach stwierdza, że idealnie do niego pasuje. Ten zapach jest zdecydowanie męski, taki dokładnie jak on.
-Miło cię znów widzieć Ricky.-odpowiada dziewczyna kiedy odsuwają się od siebie. Dopiero teraz widzi z bliska jego twarz, bo gdy wszedł nie miała okazji dokładnie jej się przyjrzeć. Zauważa, że jego oczy są zaczerwienione, powieki jakby trochę podpuchnięte, jego twarz jest szarawa, a jego oczy nie błyszczą. To trochę ją martwi, ale nie ma odwagi zapytać co się stało.
Nie tylko ona zauważa te szczegóły.
***
Słuchają po prostu siedząc na tarasie i popijając wino. To głównie Ricky mówi. Streszcza im przebieg rozmowy z mamą, a kiedy pada pytanie o uczucia, po chwili zaczyna łamać mu się momentami głos. Nat żałuje, że zadała to pytanie, więc zapewnia go, iż jeśli nie chce o tym rozmawiać, to nie musi, ale oni są obok gdyby potrzebował. Nie przestaje mówić, wyrzuca z siebie to co myślał, co czuł, co teraz czuje i co sobie myśli w tym momencie. Potem wyciera samotną łzę, która nagle spływa po jego lewym policzku. Nat jest pewna, że za nią popłynęłyby kolejne, gdyby chłopak tak bardzo z nimi nie walczył. Na nic zdaje się walka z nimi, w końcu i tak płyną obficie, a on jest zły, że płacze jak mały chłopiec. Wściekle wyciera je ręką, po czym przeprasza ich za to, że zachowuje się i przezywa jak mały chłopiec. Natalie w odpowiedzi po prostu go przytula, a Marco mówi, że opowiada bzdury, a łzy pomagają. Potem rozmawiają długo, a Ricky, kiedy kończą czuje się lepiej.
***
-Zasnął?- pyta Marco kiedy Natalie wchodzi do ich sypialni. Piłkarz po prostu leży w ich łóżku, ubrany jedynie w bokserki.
-Tak.- odpowiada dziewczyna po czym podchodzi do łóżka i siada. Kładzie lewą dłoń na brzuchu swojego partnera, a następnie przesuwa ją w górę. Dotyka jego skóry, a on zamyka oczy delektując się tą pieszczotą. Uwielbia być dotykany, uwielbia jej dłonie. Malarka kilka razy powtarza pieszczotę. W którymś momencie, palce Marco owijają się wokół jej dłoni, po czym przesuwają ją w stronę jego twarzy. Chłopak całuje wewnętrzną stronę dłoni brunetki, a potem każdy palec osobno:
-Kocham Cię.- szepce między pocałunkami.- Uwielbiam czuć twoje ręce na mojej skórze, sposób w jaki mnie dotykasz.- Dziewczyna czuje pocałunek na nadgarstku i uśmiecha się. Patrzy w ukochane oczy i naprawdę czuje ogromne szczęście, że znów może z nim być, dzielić z nim życie, bo przecież jakiś czas wcześniej mogła jedynie marzyć o takich chwilach. Teraz ma swojego mężczyznę na wyciągnięcie ręki. Może z nim rozmawiać, przytulać go ile chce, całować do utraty tchu, dotykać, kochać się z nim. To ona praktycznie każdej nocy, z wyjątkiem tych, gdy Marco wyjeżdża na mecze, zasypia wtulona w jego ciało i budzi się w jego ramionach. To ona jest panią jego serca. Ona i nikt inny. I to na nią jej mężczyzna patrzy teraz i zawsze z takim samym pożądaniem. Blondyn podnosi się do pozycji siedzącej, po czym przyciąga ją do siebie, by złączyć ich usta w zachłannym pocałunku. Potrzebuje jej, potrzebuje czułości, pragnie swojej kobiety. Nie musi o tym mówić, ona to wie.
Natalie oddaje każdy pocałunek z takim żarem, iż wydaje mu się, że temperatura w pokoju dramatycznie się podniosła. Przechyla Nat, kładzie ją delikatnie na poduszce po czym odrobinę przygniata swoim ciałem, nie dosłownie, ponieważ podpiera się na łokciach. Ich usta łączą się w czułych, ale zachłannych pocałunkach, dłonie dziewczyny wędrują po plecach piłkarza.
Natalie protestuje jękiem dezaprobaty, kiedy piłkarz odsuwa się od niej, przestaje składać na jej ustach pocałunki i siada okrakiem na jej udach. Słysząc to, na twarzy blondyna pojawia się uśmiech , bo jego kobieta właśnie pokazała mu, że nie jest zadowolona z powodu przerwania przez niego pieszczot.
-Ktoś tu mnie bardzo pragnie.- mówi zadowolony.
-Myślę, że to jest obustronne.- stwierdza malarka lustrując go całego wzrokiem.
-Jest... ale zdecydowanie wolę cię nagą...- wyjaśnia piłkarz po czym rozpina po kolei guziki jej bluzki, a następnie pozbywa się innych części jej garderoby, co robi między kolejnymi pocałunkami. Kilka, kilkanaście czy może kilkadziesiąt minut później, po dużej, większej, a może bardzo, bardzo, bardzo dużej dawce pocałunków, dotyku- jednym słowem pieszczot, ciszę w ich sypialni przerywają: szelest pościeli oraz westchnienia wychodzące z ust kochanków. I kiedy jakiś czas później leżą w swoich ramionach przyjemnie zmęczeni, próbując uspokoić swój oddech, jedynymi słowami, które cisną im się na usta są swa słowa:- Kocham Cię. One jednak nie padają, nie muszą paść. Bo są chwile, kiedy je po prostu mówimy, ale są również momenty, w których słowa nie są potrzebne, bo czyny powiedziały już wszystko...
***
Stoi nad łóżeczkiem małego Olivera, który już nie śpi. Zegarek wskazuje godzinę 6:12. Elektroniczna niania jest wyłączona, co zrobił Ricky, który przechodząc obok pokoju chłopca usłyszał jego gaworzenie. Malec nie płakał tylko wesoło rozmawiał sam ze sobą, oczywiście w swoim języku i kiedy Ricky zaglądnął do pokoju od razu wyłączył elektroniczną nianię myśląc, że skoro żadne z młodych rodziców jeszcze się nie obudziło, to pozwoli im odrobinę dłużej spać.
***
Kiedy Natalie otwiera oczy widzi twarz śpiącego Marco. Na jej twarzy pojawia się uśmiech. Ma ochotę pogładzić jego policzek, dotknąć palcami jego ust więc to robi, a dopiero po chwili zdaje sobie sprawę, że to nie był dobry pomysł, bo Marco ten dotyk najzwyczajniej w świecie obudził. Chłopak przeciera oczy po czym patrzy na nią uśmiechając się:
-Przepraszam... Obudziłam cię, nie chciałam... Po prostu miałam ochotę cię dotknąć więc to zrobiłam nie myśląc...
-Dzień dobry skarbie.- to są pierwsze słowa, które wychodzą z ust blondyna, po czym te same usta całują ją na dzień dobry. - Nie gniewam się.- Przyciąga ją do siebie, obejmuje ciasno ramionami i całuje, ale tym razem jej nagie ramię.
-Kocham Cię.- wyznaje.
-Kocham Cię.- odpowiada Natalie.
Kilkanaście sekund później Natalie odsuwa się od niego gwałtownie, a on patrzy na nią zdezorientowany:
-Która godzina?- pyta Nat odwracając się w stronę szafki,gdzie stoi budzik. Kiedy widzi, że jest po 8 rano zrywa się nagle.- Oli powinien dawno się obudzić... Mówi zakładając szybko na siebie szlafrok...
-Spokojnie...
-Jest możliwość, że nie słyszeliśmy?- jej ręce drżą więc ubranie, a potem zawiązanie paska schodzi jej dłużej, a nie może wylecieć niedokładnie ubrana, bo w domu przecież jest jeszcze Ricky.
-Nie ma takiej możliwości kochanie.- Marco również się ubiera.- Spokojnie.
-Może coś się stało...- mówi, po czym wychodzi szybko z sypialni, ale zaraz za drzwiami zatrzymuje się, bo z dołu, do jej uszu dociera radosne gaworzenie ich synka. Marco wychodzi i wpada na swoją partnerkę.
-Dlaczego tu stoisz?- od razu pyta.
-Słyszysz?
Marco słyszy głos Ricky'ego, a także wesołe popiskiwanie Oliego.
-Ricky...- mówi uśmiechając się.Obejmuje Nat ramieniem, skrada jej pocałunek po czym dodaje.- Pewnie nie płakał, Ricky zapewne wyłączył nianię.- idą do miejsca skąd dochodzą głosy. Znajdują ich w salonie. Na podłodze rozłożony jest koc, a na nim leży Ricky, na jego brzuchu siedzi mały Oli, Ricky trzyma go, mówi do niego, robi śmieszne miny, podaje mu zabawki, a mały rzuca i się śmieje.
-Jesteś słodziakiem Olinku.- mówi dziennikarz nie wiedząc jeszcze, że nie są już sami z chłopcem.- Twoi rodzice to szczęściarze. I ty też jesteś szczęściarzem, bo masz mega rodziców.- chłopiec rzuca grzechotką.- No ładnie, ale rzuciłeś... Nie dostanę jej, musimy się podnieść...- Ricky siada, patrzy w bok i dopiero teraz zauważa Nat i Marco.- Dzień dobry śpiochy.- mówi uśmiechając się.- Oli popatrz kto wstał!
Natalie i Marco podchodzą. Piłkarz bierze syna na ręce, całuje go w policzek, Nat również. Ricky wstaje z kocyka, a wtedy przyjaciółka podchodzi bliżej niego po czym całuje go w policzek:
-Dzięki Ricky.- mówi.
-Nie ma za co...
-Jest... To dodatkowe dwie długie godziny snu!- stwierdza Marco.-Naprawdę dzięki.
-Przechodziłem, a on gaworzył cichutko. Jeszcze nie wpadł na pomysł, by płakać, był uśmiechnięty i zadowolony więc wyłączyłem nianię, by was nie obudził. Cieszę się, że to był dobry pomysł...
-Ale ty się nie wyspałeś...- mówi malarka.
-Miałem iść pobiegać, ale jak zobaczyłem, że kawaler nie śpi to stwierdziłem, że czas spędzony w jego towarzystwie jest dużo lepszym pomysłem...
-Dziękujemy, a w ramach podziękowań zrobię pyszne śniadanie... Co wy na to?- pyta Natalie.
-To dobry pomysł.- stwierdza Marco.
-Nawet bardzo dobry.- uśmiecha się Ricky.
***
Blondynka rozczesuje akurat swoje mokre włosy w łazience, gdyż przed kilkoma minutami wyszła spod prysznica, gdy słyszy dzwoniący telefon. Idzie do swojej sypialni, patrzy na wyświetlacz, na którym widnieje nieznany jej numer, nie mniej jednak odbiera:
-Słucham.- mówi.
-Cześć Agnes.- mówi do niej męski głos, który ona zna, jednak nie od razu wie z kim rozmawia.- Z tej strony Ricky.- przedstawia się dzwoniąca osoba. Na twarzy Agnes pojawia się uśmiech.
-Cześć Ricky.- wita się z nim.
-Na pewno jesteś zaskoczona słysząc mnie. Mam nadzieję, że nie gniewasz się, że pozwoliłem sobie wziąć numer z telefonu Natalie i zadzwonić do ciebie... ale mam prośbę...
-Zamieniam się w słuch.- stwierdza agentka.
-Tak sobie pomyślałem, że... No dobra... podsłuchałem- przez przypadek oczywiście.- tłumaczy chłopak od razu.- Marco proponował Nat wyjście, ale z tego co zrozumiałem nie ma kto zająć się Olim, bo rodzice Marco nie mogą, na Mel Nat się nie zgodziła tłumacząc, że ma dwoje swoich dzieci... Pomyślałem, że ja mogę się nim zająć, a oni mogliby wyjść. Jednak znając życie, Na będzie marudzić, znasz ją... Pomyślałem, że może moglibyśmy razem zająć się Oliverem, we dwoje będzie nam łatwiej ją przekonać. Co ty na to?- pyta, ale zanim dziewczyna może odpowiedzieć on dodaje.- Może nie powinienem tego proponować, może masz plany na wieczór, przepraszam jeśli...
-Jesteś gadułą Ricky.- mówi Agnes.- Dasz mi coś powiedzieć, zanim przeprosisz mnie za każde słowo, które przed chwilą wypowiedziałeś?
-Przepraszam, oczywiście.- słyszy.
-To bardzo dobry pomysł. Myślę, że oni za mało wychodzą. Wiadomo, że mają dziecko, przy dziecku jest różnie, ale mają też przyjaciół prawda? Tak więc ja się zgadzam Ricky, we dwoje na pewno uda nam się wygonić ich jakoś z domu. Zresztą już raz tak zrobiliśmy z Mario, więc to na pewno się uda.
-Super.- mówi chłopak, a Agnes może przysiąc, iż na jego twarzy maluje się uśmiech.- Czyli dzisiaj wieczorem? Marco ma naciągnięty mięsień w udzie więc nie musi iść na trening, może spokojnie coś fajnego zorganizować.
-Powiesz im sam, czy mam przyjechać?
-Hmm...
-Myślę, że we dwoje łatwiej nam pójdzie przekonanie ich, że Oli pod naszą opieką będzie bezpieczny.
-Będę za pół godziny, bo później mam spotkanie...
-Oki.
***
Natalie i Marco są zaskoczeni gdy Agnes i Ricky proszą ich by usiedli w salonie, bo chcą im coś powiedzieć. Spełniają jednak ich prośbę, a kiedy dwójka ich przyjaciół siada na przeciwko, na ich twarzach nadal maluje się zdziwienie.
-Co się dzieje?- pyta Natalie.
-Mamy propozycję.- zaczyna Ricky.-My zostajemy z Oliverem, a wy wychodzicie wieczorem.
Natalie i Marco są jeszcze bardziej zaskoczeni, ale po chwili gdy malarka chce coś powiedzieć, Agnes nie pozwala jej na to.
-Nat.- malarka patrzy na nią.- Pozwolę ci coś powiedzieć pod warunkiem, że najpierw usłyszę, iż się zgadzasz...
-Agnes ja jestem...
-Nie usłyszeliśmy "tak"
-Agnes...
-Marco czy ja mówię w innym języku?- zwraca się do piłkarza.
-Kochanie...- Marco patrzy na Natalie.- Po prostu powinniśmy się zgodzić.- Patrzy z nadzieją na swoją drugą połówkę.
Natalie milczy lustrując wzrokiem przyjaciół. Jest im bardzo wdzięczna, że to zaproponowali. Są wspaniali i wie, iż uwielbiają zajmować się małym Oliverem, ale z drugiej strony jest jej głupio...
Zanim cokolwiek mówi następuje monolog jej przyjaciółki więc po prostu słucha. A potem nie ma wyjścia, po prostu się zgadza. Następnie Marco zostaje poinstruowany, że ma za zadanie zorganizować wspaniałą randkę, bo to nie może być tylko kolacja, nie może być coś oklepanego. A Natalie zanim jeszcze udaje jej się zaprotestować, słyszy jak Agnes umawia je na manicure do ich ulubionego salonu.
-Agnes ja miałam skończyć obraz...
-Dzisiaj kochana to idziemy zrobić sobie piękne, nowe paznokcie, a potem wychodzisz ze swoim facetem na randkę. Sztaluga z płótnem nie ucieknie. Jesteś artystką, nie masz terminów, do wystawy sporo czasu.- uspakaja ją.
-Nie mam nic do powiedzenia.- marudzi Nat, a Marco uśmiecha się po prostu. Bo to nie tak, że Natalie nie ma czasu na wyjścia do spa, czy do kosmetyczni. Robi to, ale on nie ma nic przeciwko temu, by, jeśli tylko ma na to ochotę, robiła to częściej. Każdy człowiek bowiem potrzebuje chwili tylko dla siebie, chwili wytchnienia, relaksu, oderwania od codziennych obowiązków.
***
Kiedy wieczorem Natalie i Marco wychodzą z domu na twarzach Agnes i Ricky'ego malują się uśmiechy. Nie mają pojęcia co wymyślił Marco, bo się nie przyznał. Powiedział po prostu Natalie, że nie idą na kolację, więc nie ma potrzeby ubierać na siebie żadnych eleganckich sukienek. W odpowiedzi chłopak usłyszał tylko " uff ", które z ulgą wydostało się z gardła jego drugiej połówki, więc uśmiechnął się, bo to było potwierdzenie, że ona również nie chce spędzić tego wieczoru siedząc przy stoliku w jakiejś drogiej restauracji. Nat bardzo go zaskoczyła tym, że nie pytała co chwilę gdzie ją zabiera, zrobiła to tylko raz, a kiedy on odpowiedział, że nic jej nie powie, gdyż jest to niespodzianką, nie zadała tego pytania ponownie. Tak więc wsiadła z nim do samochodu, po czym odjechali w nieznane :) Kto by się spodziewał, że ten wieczór będzie wspaniały nie tylko dla nich.
***
Aaaaa... Gdy czytałam o tym jak Marco mówił że zawsze bedzie kochał Nat od razu przypomniała mi się piosenka Ed Sheeran`a "Thinking Out Laud":) Mysle ze idealnie do nich pasuje. To jak na siebie patrza, dotykaja, mówia... Wyraznie da sie wyczuc milosc miedzy piłkarzem a malarka. A Oli jest idealnym owocem tego uczucia. Moze czas teraz zalegalizowac ten zwiazek malzenstwem i moze pomyslec o rodzenstwie dla Oliego. :) rozdzial jest REWELACYJNYYYYYY:) Pozdrawiam Marta:) Ps: Kiedy moge sie spodziewac czegos na pozostalych blogach?:)
OdpowiedzUsuńWitaj :)
UsuńNad pozostałymi blogami pracuję, niestety doba jest za krótka ;) Postaram się w najbliższym czasie coś wrzucić, ale nie powiem dokładnie w jaki dzień to będzie.
Pozdrawiam serdecznie :)
Cześć 🙋
OdpowiedzUsuńDoczekałam się. Hahahaha. Rozdział jest świetny. Biedny Ricky tak mi go szkoda 😩. Mam nadzieję, że w następnych rozdziałach będzie mu lepiej. Pozdrawiam Monia 😘
Cudo ;) Ale ten Marco jest czasem zabawny haha ;) Fajnie że Nat poszła z Marco na randkę bo może z Agnes i Rickim też się coś zadzieje ;) już nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;) Pozdrawiam Oliwia
OdpowiedzUsuńPo prostu genialne <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Agnes będzie z Rickiem i że będzie z nich świetna para *_*
Pisz dalej nie przejmuj się małą ilością komentarzy będzie ich więcej :)
Pozdrawiam A.
Cudo, cudo, cudeńko...Marco, Nat i Oli po prostu wspaniała rodzinka. :) Agnes i Ricky pasują do siebie i mam nadzieję że będą razem. Czekam na next, pozdrawiam Daria :)
OdpowiedzUsuńCudeeeńko.*_*Nat z Marco mają cudownych przyjaciół.;) Mam nadzieję,że Ricky będzie szczęśliwy i liczę na coś więcej między nim a Agnes.Zapraszam do siebie na nowy rozdział http://giveaittletime.blogspot.com/?m=1 Pozdrawiam.;)
OdpowiedzUsuńO matko ten rozdział jest cudowny *_*
OdpowiedzUsuńPisz jak najwięcej scen takich jak była to hmm... Łóżkowa(?) ( nie wiem jak inaczej ją nazwać) z Marco i Nat
Mam taki pomysł (bo nie chce żeby to opowiadanie przypadkiem za szybko nie skończyło sie)
Może niech Lisa znowu wkroczy na chwilę do akcji i spróbuje namieszac w życiu Marco i Nat (oczywiście z marnym skutkiem bo Marco i Nat muszą być szczęśliwi razem ze sobą). No ale to tylko mój głupi pomysł bo jak juz pisałam nie chcę żeby to opowiadanie za szybko skończyło się.
A co do relacji Ricki-Agnes to jest nawet spoko. Ciekawe co się wydarzy podczas tej opieki nad Olim :) ja jeszcze mam wielką nadzieję ze Mario namiesza tam trochę. Nie wiem jakiś niewinny pocałunek z Agnes czy coś innego
No ale to jest Twój blog i zrobisz co zechce :)
To są tylko takie moje wywody :)
Rozdzial super.
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Ricky'ego ze tak wyszlo z jego rodzicami, ale jak widac ma swietnych przyjaciol.
Ciekawe co Marco wymyslil dla Nat. Wedlug mnie oni sa zajebsta para (przepraszam za ten wyraz ale to jest wdlug mnie jedyny wyraz ktory to okresla w pelni). A Oli jest najslodszym dzieckiem na swiecie.
Czekam na next.
Pozdro:*
Marco to tylko jedno w głowie :D Fajnie się dogadują z Agnes :)
OdpowiedzUsuńRicky strasznie przeżył to spotkanie, ale czego się można było spodziewać... Każdy by tak zareagował... Jednak dobrze, że ma obok siebie Marco i Nat i mógł się im zwierzyć. A jego łzy nie są oznaką tego, że zachowuje się jak chłopiec tylko tego, że nawet prawdziwi mężczyźni czasem płaczą i to nie z byle powodu..
Fajnie, że Ricky pomyślał o tym, aby z Agnes zająć się małym ;) Czuję, że ostatnie zdanie rozdziału ma coś wspólnego z tą właśnie dwójką :)
Rozdział super! :) Lubie takie długie :)
Czekam na kolejny :)
Buziaki ;**