Choć nie śpi już ponad godzinę, wie doskonale, że pozostali domownicy również nie śpią, bowiem z głębi domu dobiegają go ciche piski Olivera, to jednak nie wstaje. Myśli o poprzednim wieczorze spędzonym w towarzystwie Agnes i o tym jak dobrze się bawił, jak przyjemnie się z nią rozmawiało. Jeszcze jedno nie daje mu spokoju- poprzedniej nocy kusiło go, by pocałować blondynkę, ale w końcu tego nie zrobił. I żałuje, bo ciągle zastanawia się jak smakują usta Agnes, jak miękkie są. Przekręca się na bok i okrywa szczelniej kołdrą. Nie ma zamiaru wychodzić z łóżka, przynajmniej przez kilkadziesiąt następnych minut. Ponownie zasypia.
***
Idąc przez park, pchając wózek przed sobą mija wiele osób w różnym wieku. Choć praktycznie nikogo z nich nie zna praktycznie każda posyła jej uśmiech przechodząc. Większość też zerka na Olivera gaworzącego w wózku. Natalie nie dziwi to zainteresowanie ponieważ wie doskonale, że to miasto żyje piłką, kibicuje swojej drużynie, każdy zna piłkarzy, a więc tym samym wie co nie co o ich życiu prywatnym. Niektórzy proszą o zdjęcie więc chętnie się zgadza. Nie należy do osób, które są niedostępne, obnoszą się z tym, że są w związku z tą czy tą osobą. Nie przeszkadza jej zainteresowanie, bo kibice nie są natarczywi, a bardzo mili. Robi jej się miło gdy słyszy komplementy skierowane w stronę Marco, przyjemnie usłyszeć, że jest uważany za jedną z najjaśniejszych gwiazd drużyny. Miłe słowa padają również pod jej adresem więc cieszy się, że wzbudza sympatię. Rozgląda się za Agnes, bo umówiły się w parku i powinna już być. Zauważa ją kilkanaście metrów przed nimi, macha, a na jej twarzy gości wielki uśmiech, więc malarce przechodzi przez myśl, że być może Ricky ma coś wspólnego z tym wielkim uśmiechem.
***
Ricky, po tym jak zasnął drugi raz, kiedy budzi się ponownie zegarek wskazuje godzinę 11:17. Jest zaskoczony, że tak długo spał, to nie zdarza się praktycznie nigdy, niezależnie od tego jak późno się położy. Ten dzień jest wyjątkiem od reguły. Nie schodzi od razu na dół tylko najpierw kieruje się do łazienki, by wziąć poranny prysznic. 15 minut później znajduje Marco siedzącego przed laptopem w salonie.
-Dzień dobry.- mówi, a blondyn spogląda na niego znad ekranu komputera.
-Cześć Ricky.- uśmiecha się.- W kuchni jest śniadanie.
-Dzięki, ale nie trzeba mnie obsługiwać, mógłbym sam sobie zrobić...
-Mógłbyś, ale zrobiłem dla wszystkich więc smacznego.- mówi piłkarz.
-Dziękuję w takim razie.
-Smacznego.
Wraca chwilę później z kubkiem herbaty oraz kanapkami ułożonymi na talerzyku.
-Nie będę ci przeszkadzał jeśli tu będę jadł?
-Pewnie że nie, siadaj, nie robię nic nielegalnego, ani podejrzanego, po prostu wrzucam notkę na moją stronę internetową.
-Nie podejrzewałbym cię nawet o to, byś robił coś podejrzanego... Jesteś za bardzo ułożony na takie pomysły. - mówi dziennikarz, a Marco śmieje się.
Nastaje cisza, piłkarz nadal wpatruje się w ekran, a Ricky milczy. W pewnym momencie słyszy pytanie:
-Jesteś jakiś cichy, coś się stało?
-Nic właściwie...- odpowiada Ricky.- To znaczy... Tak się zastanawiam...- przerywa, a Marco odsuwa laptopa i patrzy na niego.
-Co się stało?
-Agnes nie zna pewnych faktów z mojego życia prawda?- wie, że nie, ale woli się upewnić.
-Nie, nie zna.- przyznaje.- Nie uważamy z Natalie, że powinniśmy na ten temat mówić, bo to twoja prywatność Ricky i możesz sam zadecydować z kim chcesz się nią dzielić.
-Wczoraj dużo rozmawialiśmy, generalnie bardzo swobodnie się z nią rozmawia. Jakoś niespecjalnie czuję to, że jesteśmy sobie obcy, bo przecież ile się znamy? Ona chyba jest jedną z tych osób, które poznajesz i po chwili czujesz jakbyś znał tę osobę wiele lat... Naprawdę było miło, nawet bardzo i myślę, że nie tylko ja tak uważam. I chcę wyjść z nią ponownie, ale...
-Boisz się, że nie zaakceptuje cię takiego jakim jesteś?
-Trochę tak...
-Wiesz myślę,że nie dowiesz się jeśli po prostu nie będziesz z nią szczery. Po prostu jej powiedz, przecież to nie jest nic czego mógłbyś się wstydzić. Miłość to miłość, kochałeś faceta... co z tego? To po prostu się stało, zakochałeś się, nie możemy sobie wybrać kogo pokochamy, to się dzieje... Można z tym walczyć, ale wtedy walczysz z samym sobą, albo można zaakceptować siebie i kochać po prostu.
Myślę, że osoba, która nie zaakceptuje tego jaki jesteś nie będzie warta twoich uczuć.
-Wiem, nie wiem dlaczego tak bardzo to przeżywam, na ogół to mam gdzieś nietolerancyjne osoby, ale tym razem jest inaczej, bo Agnes naprawdę mi się podoba i chciałbym powiedzieć jej, mieć to za sobą, a potem już się nie zastanawiać i wykorzystać jeszcze wolne dni na to by ją lepiej poznać. Lubię spędzać z nią czas.
-Nie chcę mówić za nią, ale Agnes cię nie rozczaruje.
Ricky uśmiecha się i już ma coś powiedzieć, ale obydwaj słyszą głosy i po chwili w salonie pojawia się Natalie z Olim i Agnes.
-Przyprowadziłam gościa.- mówi Nat.- Dzień dobry śpiochu.- mówi do Ricky'ego i uśmiecha się do niego.
-Dzień dobry.- odpowiada.- Cześć Agnes.
-Cześć.- odpowiada dziewczyna patrząc na niego i na jej twarzy maluje się wielki uśmiech. On odpowiada jej tym samym.
***
2 dni później.
Marco wchodzi do kliniki, w której przebywa tata jego przyjaciela. Wchodzi po schodach na odpowiednie piętro po czym kieruje się w stronę pokoju w którym znajduje się mężczyzna. Puka po czym cicho otwiera drzwi. W pokoju jest mama Mario, a jego tata siedzi na łóżku. Na twarzach obydwojga pojawiają się uśmiechy na widok chłopaka.
-Dzień dobry.- mówi zamykając drzwi. Potem podchodzi i wita się z nimi. - Jak samopoczucie?
-W porządku Marco. Pożyję jeszcze.- żartuje mężczyzna.
-No oczywiście, że tak! Oli i Nat was całują, nie przyjechaliśmy razem, bo Oliver przysnął jakoś nadprogramowo więc zostali w domu.
-Dziękujemy. Szpital to nie jest dobre miejsce dla dzieciaków, więc przysnął w odpowiednim momencie. - uśmiecha się tata Mario.- Czy nasz syn z tobą dziś rozmawiał?- pyta.
-Tak, rozmawialiśmy.
-Pytał dużo prawda?
-Pytał.
-Ma przylecieć, ale na kilka godzin właściwie. Mówiliśmy mu, że nie ma potrzeby, ale się uparł. Tłumaczyliśmy, że wszystko w porządku, ale on twierdzi, że gdyby tak nie do końca było to pewnie i tak byśmy nie powiedzieli, by go nie martwić. Nie wytłumaczy mu.
-Uspokoiłem go, on wie, że jest dobrze, ale chce przylecieć i zrobi to, nie ma sensu mu tego rozmawiać. Rozumiem go, nie postępuje irracjonalnie, po prostu chce z wami być. Mógł stracić tatę przecież... Minie trochę czasu aż przestanie być nadopiekuńczy.
Rodzice Mario patrzą na niego i słuchają co mówi.
-Masz rację, im bardziej próbujemy przekonać go, że nie ma sensu, by przylatywał, tym bardziej, że będzie tu tylko kilka godzin, tym bardziej on się buntuje i mówi, że i tak to zrobi.
-No właśnie... Niech przyleci, przekona się, że jest ok i wtedy będzie spokojniejszy.
-Masz rację.
***
Ricky spaceruje po stoisku z odzieżą i rozgląda się. Czuje na sobie spojrzenie ekspedientki, ale nieszczególnie zwraca na nią uwagę. W końcu dziewczyna wychodzi zza lady, podchodzi do niego i pyta:
-Może w czymś panu pomóc? Szuka pan czegoś konkretnego?
Ricky spogląda na nią. Jest niższa od niego o jakieś 20 cm, ma ładny uśmiech i wygląda na miłą.
-Nie szukam nic konkretnego, po prostu się rozglądam. Dziękuję, za propozycję, ale chyba po prostu sam się rozejrzę.
-Jeśli mogę coś zasugerować, oczywiście nie znam pana preferencji, ale tamta koszula byłaby idealna. Ma modny krój, a poza tym kolorystycznie do pana pasuje.- Mówi uśmiechając się szeroko.
Ricky zerka w stronę zaproponowanej koszuli i faktycznie podoba mu się.
-Myślę, że ją przymierzę.
-Pomoże poszukam rozmiaru.- proponuje dziewczyna.
-Proszę się nie fatygować, poradzę sobie. Dziękuję.
-Ricky.- słyszy więc odwraca się.
-Cześć Agnes, co za miłe spotkanie.- wita się z nią muskając ustami jej policzek.
-Zakupy?
-To tak przy okazji, bo pojechałem po farby dla Nat, kupiłem i tak jakoś wszedłem.
-Wybrałeś coś?
-Pani zaproponowała tę koszulę, myślę, że to dobra sugestia.
-Bardzo dobra, przymierz.- zachęca go.
-Zrobię to, myślę, że jeszcze te spodnie będą fajne, co o tym myślisz?- wskazuje na wieszak.
-Myślę, że to trafny wybór. Mają fajny krój, będą świetnie leżeć.
-Myślisz?
-Ja to wiem.
-Atramentowe...
-Atramentowe.
Więc dziennikarz bierze wieszak ze spodniami w jego rozmiarze, a tymczasem Agnes wraca z wieszakiem na którym jest koszula.
-Myślę, że trafiłam w dobry rozmiar.- podaje mu a on spogląda na metkę.
-Idealnie. Skąd wiedziałaś?
-Mam oko.
-Masz. Ricky znika w przymierzalni, a ona rozgląda się po sklepie. Zauważa, że ekspedientka przygląda jej się więc uśmiecha się po prostu po czym patrzy na Ricky'ego, który własnie otworzył drzwi do przymierzalni.
-No i jak?- pyta.
-Wyjdź na zewnątrz może. Tu jest wielkie lustro więc lepiej będziesz widział.- proponuje mu więc on to robi. -Myślę, że wyglądasz świetnie.- komplementuje go blondynka, a zaraz obok niej zjawia się pracownica sklepu.
-Świetnie pan wygląda.- chwali sprzedawczyni.
-No dobrze więc nie będę się zastanawiał dłużej.
Znika w przymierzalni. Agnes rozgląda się, bierze jeden z wieszaków i pyta.
-Ricky lubisz swetry?
-Lubię, a dlaczego pytasz?
-Cóż... bo jest tu jeden fajny i pomyślałam, że fajnie byś w nim wyglądał. - mówi.
Chłopak otwiera drzwi przymierzalni, a ona patrzy na niego. Chłopak nie ma na sobie koszulki, a ona jakoś nie spodziewała się zobaczyć go bez niej. Podaje mu wieszak, a on nawet nie zamyka drzwi, po prostu ubiera swetr na nagą klatkę piersiową, a potem odwraca się do niej.
-Myślę, że jest fajny.- mówi.- A ty co myślisz?
-Wyglądasz świetnie.
-Ok. biorę go.
Chwilę później wychodzą ze sklepu.
-Co powiesz na kawę i ciasto w ramach podziękowań za pomoc w zakupach?- proponuje chłopak.
-Myślę, że to dobry pomysł.
***
-Miłego wieczoru.- życzą mu Nat i Marco jak wychodzi na spotkanie z Agnes. Pomimo tego, że widzieli się tego dnia, to postanowił zaprosić ją do kina, a ona chętnie się zgodziła. Nie ustalili na jaki film pójdą, mają wybrać spontanicznie i tak robią jak są już na miejscu. Film jest ciekawy więc w trakcie seansu po prostu oglądają i jedzą popcorn. Po zakończeniu wychodzą z budynku kina:
-Myślę, że dobrze wybraliśmy, film był świetny.- mówi blondynka.- Dziękuję za zaproszenie.
-Ten wieczór się jeszcze nie kończy.- stwierdza dziennikarz.- Zapraszam cię do fajnej knajpki na pyszną kolację. Co ty na to? Nie jest to wykwintna droga restauracja, choć do takiej też moglibyśmy iść, ale uwierz mi, że jedzenie jest tam lepsze niż w tych drogich lokalach.
Zanim Agnes odpowiada obydwoje słyszą jak burczy jej w brzuchu i wybuchają śmiechem.
-Mój żołądek odpowiedział za mnie.- mówi dziewczyna.
***
Marco obserwuje Nat kiedy dziewczyna wychodzi z łazienki. Włosy ma zaplecione w warkocz, ubrana jest w krótką koszulkę nocną. Gdy zauważa, że jej mężczyzna nie śpi na jej twarzy pojawia się uśmiech:
-Myślałam, że zasnąłeś.- mówi podchodząc do łóżka, a następnie się na nie wdrapując. Chwilkę później leży już wtulona w nagi tors blondyna.
-Po co ci ta koszulka?- pyta mężczyzna, czym sprawia, że dziewczyna uśmiecha się.
-Nie jesteś zwolennikiem noszenia ubrań?- pyta
-Noszenia tak, ale nie spania w nich.- odpowiada.- Lubię cię czuć blisko, a ten materiał to utrudnia.
-Przeżyjesz.- malarka cmoka go w nos.
-Poczułem się teraz jak dziecko.- stwierdza blondyn.
-Czasem zachowujesz się jak dziecko.- kwituje brunetka.
-Dziękuję bardzo, nie jestem dzieckiem.- broni się piłkarz.
-Nie mówię, że nim jesteś, powiedziałam jedynie, że czasem się tak zachowujesz, szczególnie wtedy gdy się dąsasz.- tłumaczy mu.
-Nieczęsto to robię.- broni się.
-I dobrze. Ale tak ogólnie jesteś wspaniały wiesz? Jesteś wyjątkowym facetem.- komplementuje go.
-I kto tu nadąży za kobietami- tu mówi, że zachowanie dziecka, a zaraz potem, że wyjątkowy facet.
-Wyjątkowy facet dąsający się czasami jak dziecko. Oto kim jesteś.- puentuje malarka.
-O masz ci los!
-Marco...
-Hmm?
-Rozmawiałam z Agnes... Myślę, że Ricky coraz bardziej jej się podoba...
-Ona jemu również.
-Mówił ci?
-Tak.
-Wiedziałam!
-Nie dokładaj do tego romantycznej historii, bynajmniej nie na tym etapie, bo różnie może być.- chłopak próbuje ostudzić jej zapał.
-Dlaczego tak mówisz?
-Bo mówię. Myślę, że za wcześnie by się cieszyć i świętować.
-Jesteś sceptycznie nastawiony?
-Nie, naprawdę bym chciał, by im się udało, pod warunkiem, że jest to im pisane, ale ona niewiele wie o nim i może cieszyć się zaczniemy gdy się dowie co?
-Pewnie masz rację.
-Często mam, jestem realistą, ale lepiej być realistą niż bujać w obłokach.
-To ja bujam w obłokach?- patrzy na niego.
-Czasem tak Natalie, czasem tak.- mówi po czym składa na jej ustach pocałunek.
***
Knajpka może nie jest zbyt duża, ale za to ma swój klimat, jest przytulna i bynajmniej nie jest pusta. Praktycznie przy każdym stoliku ktoś siedzi więc Ricky przez chwilę wątpi czy uda im się znaleźć wolne miejsce, ale kelner wskazuje im wolny stolik przy oknie, więc dziennikarz czuje ulgę. Przy wyborze dań dyskutują, w końcu jednak wybierają, a potem rozmawiając czekają na dania. Ricky śmieje się, bo w brzuchu Agnes co chwilę burczy, a ona zawsze gdy to się dzieje oblewa się małym rumieńcem. W końcu jednak dostają swoje zamówienie i mogą spokojnie zacząć je konsumować. W pewnym momencie dziennikarz czuje jak wibruje mu telefon w kieszeni, ale nie ma zamiaru odbierać nie chcąc przerywać kolacji.
-Nie odebrałeś...- zauważa blondynka.
-To wiadomość z poczty głosowej.- tłumaczy.- Ktoś się nagrał.
-Odsłuchaj, może to ważne.- zachęca go.
-Później, najpierw zjedzmy w spokoju, potem sprawdzę.
Tak faktycznie jest. Kiedy kończą posiłek Ricky odsłuchuje wiadomość po czym mówi:
-Zadzwonię dobrze? Mogę?
-Jasne.
Nie wychodzi, po prostu dzwoni. Kiedy słyszy głos swojej matki po krótkim przywitaniu pyta:
-Coś się stało mamo?
-Nie, przepraszam, późno się nagrałam, ale tak wyszło. Wpadniesz jutro do nas?
-Nie wiem...
-Proszę, porozmawiamy.
-Będzie ojciec?
-A chcesz by był?
-A zmienił swoje poglądy?
-Stara się.
-Więc zobaczę jutro. Napiszę ci. Przepraszam, ale jestem na spotkaniu. Dobranoc mamo.
-Dobranoc synku.
Rozłącza się i wkłada telefon do kieszeni. Agnes siedzi naprzeciwko niego i nie pyta, ale on wie, że w jej głowie zrodziło się wiele pytań odnośnie jego rodziny, bo zapewne zauważyła, że ich relacje nie są dobre, poza tym mieszka u Marco i Agnes, a nie w domu rodzinnym co pewnie jest dziwne. Z jej strony nie pada jednak żadne pytanie, a on nie zaczyna tego tematu, nie chce tego robić w knajpie.
-Masz ochotę na spacer?- pyta dziewczyny.- Jestem taki pełny, że muszę trochę się ruszyć.- tłumaczy.
-Myślałam o tym samym.- uśmiecha się Agnes.
Ricky reguluje rachunek po czym obydwoje opuszczają lokal.
-Chcesz iść w jakieś konkretne miejsce?- pyta chłopak.
-Po prostu chodźmy przed siebie.- proponuje dziewczyna.
-Ok.
Więc idą najpierw chodnikiem, potem przechodzą przez pasy, potem przechodzą koło biurowców kierując się w stronę parku. Niedaleko parku, mijając drzwi do restauracji przypadkowo wpadają na kogoś. Ricky zamiera na moment, bo osobą na którą się natknęli jest jego ojciec. Nie jest sam, a z jego mamą, która na widok syna uśmiecha się. Jego ojciec za to nie uśmiecha się w ogóle, ma obojętny wyraz twarzy.
Ricky choć nie czuje się komfortowo, bo ojciec cały czas spogląda na Agnes, a potem na niego, mierząc ich wzrokiem, ale przedstawia ich sobie po czym wymieniają grzecznościowe zwroty, mama ponawia zaproszenie, a także zaprasza agentkę, która dziękuje, ale grzecznie odmawia z powodu tego, iż następnego dnia pracuje. Żegnają się i rodzice chłopaka idą do samochodu, a agentka i dziennikarz kontynuują spacer, ale rozmowa nie jest już tak luźna, blondynka wyczuwa, że Ricky jest spięty i jego myśli krążą gdzieś indziej. Gdy dochodzą do jednej z parkowych ławek dziewczyna zajmuje na niej miejsce:
-Usiądź proszę.- mówi, a on po prostu spełnia jej prośbę. - Czy będzie to nietaktem z mojej strony, albo uznasz mnie za wścibską jeśli zapytam o twoją rodzinę?- pada pytanie, a on podnosi wzrok i patrzy na Agnes.
-Pytaj.- mówi po prostu.
-Jesteś pewien?
-Tak, miejmy to za sobą. Ty opowiadałaś mi o sobie całkiem sporo, ja przemilczałem niektóre ważne sprawy, ale czas na wyjaśnienia, chcę zacząć z czystym kontem.
Agnes nie do końca rozumie o czym on mówi, ale w tej chwili może się tego dowiedzieć.
-Nie wiem o co chcę zapytać... To znaczy wiem, ale mi głupio...- wzdycha dziewczyna.
-Pewnie się zastanawiasz dlaczego moje relacje z rodzicami są chłodne. Pewnie dziwisz się dlaczego mieszkam u Nat i Marco skoro mam tu rodzinny dom.
-Tak.- przyznaje dziewczyna.
-Nie zatrzymałem się w domu, bo przez kilka lat nie utrzymywałem kontaktu z rodzicami. Jak przyleciałem teraz to pojechałem do domu i widziałem się z moją mamą pierwszy raz od długiego czasu. Ojca spotkałem wtedy z tobą i dziś drugi raz, ponieważ kiedy byłem w rodzinnym domu on był w pracy. Oni mnie wiele lat temu odrzucili, odwrócili się ode mnie w momencie, gdy bardzo potrzebowałem ich wsparcia, akceptacji i miłości. W pewnym sensie się mnie wyrzekli. W ostatni dzień, gdy rozmawialiśmy, a właściwie to nie była rozmowa, a głównie monolog mojego ojca, padło wiele okropnych słów, najpierw mówił, a potem krzyczał...
-Ale dlaczego? Co zrobiłeś?
-Zakochałem się w niewłaściwej osobie. Byłem w związku z niewłaściwą osobą- wyznaje.
-Nie rozumiem... To kto to był?
-Mężczyzna... - mówi najpierw, a potem podnosi wzrok i patrzy na nią.- Zakochałem się w facecie, byłem już wtedy z nim w związku jakiś czas. Jestem biseksualny Agnes.- wyznaje, a potem milknie, sam nie wie czy czeka na jej reakcję, czy po prostu nie może dalej mówić w tym momencie. Dziewczyna patrzy na niego, jakby te słowa dopiero do niej docierały. W końcu pyta.
-Nie wiedzieli?
-Agnes nie mogli wiedzieć, bo ja sam nie wiedziałem do momentu, w którym go spotkałem i po prostu zakochałem się w nim. I to nie było tak, że po prostu to od razu zaakceptowałem, zrozumiałem i byłem szczęśliwy. To był pewien proces, choć podobno krótki, bo ja zawsze byłem tolerancyjny, nie miałem problemu z akceptowaniem osób o odmiennej orientacji. Dla mnie miłość jest po prostu miłością...
-Dla twoich rodziców nie?
-Wydawało mi się, że są tolerancyjni i byli, do momentu w którym ich syn powiedział, że kocha faceta.
-Co było po tej kłótni?
-Po prostu wyszedłem z domu i nigdy nie wróciłem. Wyjechałem z nim jak dostał propozycję pracy i od tamtej pory nie mieszkam w Dortmundzie. Od tego momentu, do przyjazdu tutaj nie mieliśmy kontaktu, choć niezliczoną ilość razy siedziałem z telefonem w dłoni i chciałem wybrać numer do domu, ale uświadamiałem sobie za każdym razem prawdę, że gdyby zechcieli znaleźli by mnie. Ten stan trwał długo, ale w końcu to do mnie dotarło i już nie czekałem na telefon, po prostu żyłem swoim życiem, naszym życiem i tak było dobrze.
-Nie jesteś z nim...
-Nie, nie mógłbym po tym co zrobił. Zdrada boli, można wybaczyć, ale już nigdy nie zaufasz tak bardzo, by to miało prawo bytu. Ja nie potrafiłem...
Ricky milknie, bo zdaje sobie sprawę, że powiedział jej, po prostu powiedział jej o wszystkim, a ona nie spojrzała na niego w inny sposób... Nie widzi w jej spojrzeniu potępienia, a może mu się wydaje.
-Bałeś się mi to powiedzieć prawda?- pyta agentka.
-Tak...
-Dlaczego?
-Cóż... to niby czasy tolerancji, ale wiesz jak jest...
Ricky czuje nagle jej ciepłą dłoń na swojej. Ten gest jest jednocześnie tak prosty, a tak wiele mówi w tym momencie. Jej dłoń jest ciepła i miękka, a kiedy jej palce splatają się z tymi jego Ricky czuje pewnego rodzaju ulgę.
-Jest dobrze Ricky...
Patrzy na nią i choć rozumie co ona mówi to jednak chce się upewnić.
-W porządku?
-Tak, miłość to miłość... - mówi, po czym dotyka jego policzka.- Nie zachowam się jak oni, nie jestem nimi... Jesteś wyjątkową osobą Ricky, wiedziałam to słuchając jak Natalie o tobie mówi, przekonałam się o tym w momencie gdy cię poznałam. I cieszę się, że mogę spędzać z tobą czas...
-Agnes...- przerywa jej chłopak.
-Tak?
-Mam ochotę coś zrobić...- mówi cicho...
-Co?
Nie odpowiada po prostu łączy ich usta. Pocałunek jest najpierw ostrożny, to tylko delikatne muśnięcia warg, ale kiedy dziewczyna oddaje pocałunek, chłopak całuje ją bardziej stanowczo. Kiedy odrywają się od siebie, ale stykają się nadal czołami, Ricky uśmiecha się i ona również:
-Odwiozę cię do domu.- mruczy chłopak.
-Myślę, że to dobry pomysł...
***
Witajcie.
Wiem, że niektórzy z Was chcą więcej Nat i Marco, ale cóż... tutaj jest ich mniej. Tak musiało być, poza tym ciągłe opisywanie sielanki Natalie i blondyna mogłoby się stać monotonne i nudne. Przepraszam jeśli Was zawiodłam nie wrzucając to więcej o Waszej ulubionej parze. Poprawię się następnym razem.
Nie muszę dodawać, że liczę na komentarze?
I prośba do Anonimów- podpisujcie się. Niektórzy to robią, ale inni zapominają.
***
10 komentarzy- next
Świetny rozdział :) Nareszcie dzieję się między Rickim a Agnes , jeszcze tylko żeby z rodzicami było w porządku :) A jeśli chodzi o Nat i Marco to jest dobrze tak jak jest i teraz relacją między Rickim a Agnes jest ważniejsza :) Pozdrawiam Oliwia :)
OdpowiedzUsuńAwww Agnes i Ricky w końcu się pocałowali :D:*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, super i taki hbgcvdthbhefsegbgfjhee
if you know what i mean :))
Super rozdział ;>
OdpowiedzUsuńWięcej Agnes i Rickiego <3
Myślę że Agnes i Ricky (jeśli będą razem) będą moją ulubioną parą zaraz po Nat i Marco :) A może tak Oli będzie miał rodzeństwo i Marco, i Nat wezmą ślub ale to już twoja decyzj. :) Czekam na następny i pozdrawiam A. :>>
wreszcie! Ricky i Agnes się pocałowali! aaaa! teraz wszystko musi pójść w dobry kierunku :D cudeńko *.* jestem ciekawa reakcji Nat, myślę, że będzie skakać z radości :p może Ricky zostanie w Dortmundzie? :o byłoby świetnie! jejku pisz szybciutko kolejny, dużo weny życzę, pozdrawiam x
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział. kasia
OdpowiedzUsuńŚWIETNY ROZDZIAŁ. MARCO I NAT SĄ WSPANIAŁOM PARĄ.ANIA
OdpowiedzUsuńsuper rozdział mam nadzieje że marco niedługo sie oświadczy nat.
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńJeju Ricky i Agnes *.* wkońcu Ricky jej wszystko powiedział i teraz mogą zbudować związek, bo pasują do siebie idealnie :) cały rozdział przecudowny :) czekam na kolejny, życzę ci duuużo weny i pozdrawiam Daria :)
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial . iza
OdpowiedzUsuńZnajomość Ricky'ego i Agnes rozwija się coraz lepiej :) Dobrze, że mężczyzna zdecydował się opowiedzieć jej wszystko. Skoro Nat zaakceptowała to jaki jest jej przyjaciel, Agnes też tak postąpiła :) Chociaż rozumiem jego obawy każdy reaguje na taką sprawę inaczej. Dobrze, że ma to już za sobą i Agnes o wszystkim wie :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że nie skupiasz się tylko na historii Marco i Nat :)
Wcale nie zawiodłaś mnie tym rozdziałem :)