Podczas treningu stara się skupić, ale niezbyt mu to wychodzi. Dzieje się tak z powodu rannej kłótni z Lisą. Właściwie to nie była kłótnia, a monolog Lisy, który wygłosiła podniesionym głosem. Po raz kolejny wychodząc z domu był zdołowany i czuł się bezsilny. Cokolwiek robił, by dziewczyna dobrze się czuła i tak w którymś momencie obracało się przeciwko niemu. Tego ranka zaproponowała wyjście na zakupy, ale on sprzeciwił się, ponieważ kilka dni wcześniej po wyprawie do centrum handlowego bolał ją brzuch. Nie było to winą Marco ponieważ nie chciał by tam szli, Lisa jednak była na tyle uparta, iż była gotowa wybrać się sama więc piłkarz uległ. Tego dnia również zaplanowała zakupy, jednak tym razem był nieugięty. Skończyło się na tym iż przestała się odzywać zaraz potem jak powiedziała mu w złości wiele nieprzyjemnych słów. Był jednak przyzwyczajony do ataków złości Lisy. Zdarzało jej się to dość często.
-Marco...- słyszy obok siebie. Kiedy podnosi wzrok widzi Toniego.
-Co tam?
-Jesteś nieobecny. Wszystko jest w porządku?- pyta były gracz Bayernu
-Tak, w porządku...
-Chyba jednak nie. Jeśli nie chcesz rozmawiać na ten temat to spoko. Zapytałem, bo znam cię na tyle, by wiedzieć, że coś złego się dzieje...
-Toni to nic nowego. Po prostu przed treningiem usłyszałem wiele nieprzyjemnych słów... Nie ważne...
-Lisa...- wzdycha Kross
-Taaa. Przywykłem.
-Jest tak źle?
-Nie jest dobrze. Nie chcę Cię męczyć moimi problemami. Dzięki za troskę...
-Po treningu pójdziemy na kawę co? Pogadamy...
-Chciałbym, ale muszę wrócić do domu. Przepraszam...
-To może wpadniecie do nas na chwilę po południu?
-Hmm... Porozmawiam z Lisą i zadzwonię.
***
Kiedy spogląda na zegarek zaraz po przebudzeniu z drzemki stwierdza, iż spała ponad dwie godziny. Ostatnio często jej się zdarza sypiać w ciągu dnia. Jest bowiem ciągle zmęczona. Wie, że w jej stanie to nic złego. Została zapewniona, iż to na pewno się zmieni, także nie martwi się tym zbytnio. Kiedy nie śpi-maluje. Obrazy powstają jeden za drugim. Ma mnóstwo pomysłów, które stara się zrealizować. Tydzień wcześniej powstał jeden z tych wyjątkowych. Namalowała dwoje siedzących na pomoście ludzi. Nie widać ich twarzy, ponieważ siedzą odwróceni tyłem. Są przytulni do siebie i wpatrują się w wodę. Obraz jest w stonowanych kolorach, jednak jest bez wątpienia piękny. Nie brakuje w nim uczuć, co jest widoczne dla wprawnego oka. Kiedy siada na łóżku po raz kolejny przychodzi jej na myśl, by wziąć telefon, wybrać pewien numer, a potem wcisnąć zieloną słuchawkę. Rozmyśla się jednak po raz kolejny. To jeszcze nie ten czas. Nie ten.
***
Kiedy Ann wraca z kolejnego wyjazdu i wchodzi do domu panuje w nim cisza. Jest pewna, że Mario pojechał na trening. Poprzedniego wieczoru jak rozmawiali mówił jej, że ma przesunięty trening. Tego ranka nie kontaktowała się jeszcze z nim, ponieważ miała ostatnie zdjęcia. Potem miała samolot więc również nie zadzwoniła. Wiedziała, iż jak wróci powita go w domu. Tak bardzo za nim tęskniła. Może ostatnimi czasy więcej się kłócili, ale bez wątpienia ich uczucie nie cierpiało na tym. Nie mieli cichych dni. Zawsze starali się sobie wszystko wyjaśnić. Kiedy wchodzi do sypialni stwierdza, że łóżko nie jest zaścielone. Nie mija kilkanaście sekund a słyszy dziwne dźwięki dochodzące z łazienki. Zostawia walizkę i udaje się tam. Zastaje Mario skulonego nad toaletą. Wymiotuje i nawet nie wie, iż dziewczyna wróciła do domu. Ma na sobie jedynie czarne bokserki. Kiedy torsje mijają chłopak bierze głęboki oddech, po czym podnosi głowę. Kiedy czuje czyjś dotyk na włosach spogląda za siebie:
-Ann... jesteś...
***
Toni i Marco widząc, że druga połówka Krossa i Lisa rozmawiają, wycofują się do pokoju znajdującego się obok salonu. Pijąc piwo rozmawiają najpierw o błahostkach, a potem rozmowa schodzi na trudniejsze tematy. Toni doskonale widzi co dzieje się w życiu kolegi. Zna trochę historię, reszty domyśla się obserwując blondyna. Współczuje mu. On sam nigdy nie chciałby znaleźć się w podobnej sytuacji, nikomu tego nie życzy.
-Fajnie że wpadliście. Lisa się rozerwie, a my spokojnie pogadamy... W ośrodku szkoleniowym nigdy nie ma czasu, albo nie jesteśmy sami.- mówi Kroos
-Dziękuję za zaproszenie.
-Zawsze możecie przyjść razem, albo możesz sam jeśli będziesz potrzebował pogadać. Wiem, że masz bliższych przyjaciół- Mario, Łukasza i chłopaków, ale ja też tu jestem. Jeśli tylko będę w stanie ci pomóc, a będziesz potrzebował to nie zawaham się ani chwili.
-Dziękuję Toni. To wiele znaczy.- patrzy na niego.- Czasem faktycznie mam ochotę pogadać, ale muszę wracać do domu. Lisa denerwuje się jak mnie nie ma dłużej. Nie potrafię jej tego wytłumaczyć.
-Czuje się zagrożona?
-Chyba tak. Jest zazdrosna, wymyśla różne historie... Nakręca się. A stres...
-Szkodzi dziecku... Wiadomo. Czyli jesteś tak jakby na smyczy- brzydko mówiąc...
-Krótkiej. - wzdycha.- Duszę się. Naprawdę. Ja i tak bym jej nie zostawiał na dłużej, ale kłótnia o 20 minut spóźnienia... Nie rozmawiajmy o tym. To żenujące.
-Cieszę się, że będziesz tatą, ale współczuję Ci, bo Lisa raczej się nie zmieni...
-Trudno. Jakoś będziemy musieli wychować nasze dziecko...
-Razem?
-Nie. Nie będę z nią w tym sensie- nie będziemy parą. Jedyną kobieta, z którą mogę być to Natalie. Szanuję Lisę i będę kiedy będzie mnie potrzebować, ale nigdy nie będziemy parą.
***
Kiedy Mario śpi w ich sypialni ona krząta się po domu i sprząta. Stara się zachowywać cicho, by nie obudzić piłkarza. Po około dwóch godzinach słyszy odgłosy dochodzące z góry. Idzie tam. Znowu znajduje go wymiotującego w łazience. Kiedy Mario czuje się lepiej odrobinę płucze usta wodą, a potem dokładnie myje zęby. Ann czeka na niego w sypialni. Chłopak wychodzi z łazienki, a potem wsuwa się pod kołdrę. Dziewczyna siada obok niego i dotyka jego czoła:
-Masz temperaturę skarbie.- mówi.- Lepiej się czujesz?- lustruje jego twarz
-Trochę tak.
-Napij się wody.- podaje mu szklankę, a on upija kilka łyków. Potem odstawia ją na szafkę. Dziewczyna dotyka jego policzka i gładzi go.-Może uda ci się zasnąć jeszcze...
-Nie chce mi się spać, ale nie mam siły robić nic oprócz leżenia w łóżku.- wzdycha
-Jesteś osłabiony, to normalne. Masz na coś ochotę? Może przyniosę laptopa i obejrzysz jakiś film, albo poczytasz?
-Po prostu poleżę sobie. Opowiesz mi o wyjeździe? Mówiłaś, że było wspaniale...
-Tak skarbie.- Ann się uśmiecha.- Ale najpierw powiem Ci najważniejszą rzecz...
-Słucham.
-Będę z nimi współpracować przy następnych sesjach.
-To wspaniale.- cieszy się chłopak.-Często cię nie będzie?
-Częściej niż dotychczas, ale nie będę wyjeżdżać ciągle. Nie martw się.
-To nie tak, że się nie cieszę z Twojego sukcesu. Cieszę się. Ja po prostu... kiedy cię nie ma... ja... nie potrafię bez ciebie żyć Ann... Lubię jak jesteś obok. Bardzo cię kocham.
Ann uśmiecha się słysząc wyznanie swojego chłopaka. Uwielbia takie momenty- chwile gdy z jego ust wypływają tego typu słowa.
***
Łukasz chichocze gdy Sara łaskocze go leżąc na jego klatce piersiowej. Ewa prasując ich obserwuje i na jej ustach też gości uśmiech. Córka pary po chwili przestaje łaskotać tatę, wstaje po czym siada przy domku dla lalek i zaczyna się nimi bawić.
-Tato.- mówi mała dziewczynka.
-Słucham kochanie.
-Kiedy przyleci wujek Marco?- pyta
-Nie wiem skarbie. Dlaczego pytasz?
-Bo tęsknię za wujkiem. -wyznaje Sara
-Wiem.- wzdycha obrońca.- My też.- spogląda na żonę. Pamięta rozmowę z blondynem, którą odbyli dwa dni wcześniej. Pamięta również głos blondyna. Marco był zły, zrezygnowany i bardzo przygnębiony. I on choć bardzo chciał, nie umiał w żaden sposób podnieść go na duchu. Przecież nie mógł powiedzieć mu, że Lisa będzie zachowywać się lepiej, bo sam w to nie wierzył. Zastanawiał się wiele razy co stało się z dziewczyną, którą poznali pewnego dnia. Wtedy nie wydawała się taka apodyktyczna i władcza. Była po prostu fajną dziewczyną, alb0 po prostu udawała.
-Marco się nie odzywał?- pyta Ewa
-Nie. Ostatnio rozmawiałem z nim dwa dni temu. Mówiłem ci...
-Chciałabym móc coś zrobić... Nie wiem co... znaleźć Nat i poprosić, by wróciła i zebrała go w całość. Tylko ona potrafi to zrobić...
-Myślę, że ona nie wróci tak szybko. Odeszła, bo nie chciała, by dziecku coś się stało przez obsesję Lisy na jej punkcie. I szczerze mówiąc nie dziwię się...
***
Choć położył się do łóżka już ponad półtorej godziny temu nadal nie śpi. W pokoju jest ciemno, w domu cicho, bo Lisa położyła się na długo przed nim. Bierze telefon do ręki i otwiera folder do tworzenia nowej wiadomości. Wybiera odbiorcę po czym wpisuje treść "Kocham Cię." Po wysłaniu wiadomości kładzie telefon spowrotem na szafkę. Wie, że nie dostanie raportu doręczenia, ponieważ Nat zmieniła numer, ale musiał to zrobić. Kiedy chwilę później prawie zasypia słyszy, że drzwi się uchylają. Kilka sekund później czuje jak ktoś wsuwa się pod kołdrę. Wie, że to Lisa. Nie wykonuje żadnego ruchu. Dziewczyna myśli, że piłkarz śpi. Wtula się w jego plecy i obejmuje w pasie ręką. Marco nie reaguje. Chwilkę później słyszy jej cichy szept: " Będziesz mój."
Ona nie dopuszcza tej myśli do siebie, ale on w tej chwili mógłby jej powiedzieć, jak bardzo się myli myśląc, że może go mieć. Z jego ust nie padają jednak żadne słowa. To nie jest na to czas.
***
-Jeśli ja nie mogę go mieć, to ty również nie będziesz!!!- krzyczy Lisa
Po tych słowach Natalie czuje wielki ból brzucha. Patrzy w dół i widzi czerwoną plamę na swojej bluzce. Spogląda na Lisę i widzi w jej dłoni nóż. Ostrze jest okrwawione.
-Co ty zrobiłaś?- pyta Natalie przyciskając dłonie do krwawiącego miejsca.
-Nie jest mój, twój też nie będzie.- mówi dziewczyna i odchodzi. Nat zostaje sama. Słyszy dzwonek telefonu. Widzi go jak leży na drodze. Próbuje się po niego schylić, ale ból jest tak wielki, że robi jej się słabo. Walczy. Nabiera w płuca dużo powietrza. Stara się nie zemdleć. Wie, iż jeśli straci przytomność to prawdopodobnie nikt jej nie znajdzie, nikt nie pomoże. Nikt jej nie znajdzie na czas. Walczy, ale po chwili jej ciało opada bezwładnie na drogę i nastaje ciemność...
Budzi się w gwałtownie. Wie już, że to tylko jej się śniło. Próbuje uspokoić oddech, ale to nie jest takie łatwe. Sen był taki realny, że aż ją to przeraża. Drży. Nie potrafi się uspokoić.
***
Mówiłam Wam już, że jesteście wspaniałe?
Jesteście !!! Dziękuję za to, że jesteście, zaglądacie i komentujecie.
Nie wiem jak wyszedł ten rozdział. Oceńcie. Miłego czytania. Do następnego razu :)
***
10 komentarzy- następny rozdział :)
***
Ooo... boziu *o* Jak czytałam sen Nat to aż mnie dreszcze przeszedł.. brr.. :c Mam nadzieję, że on NIGDY się nie spełni.. Nie mogę znieść cierpienia Marco i Nat.. ;''''( Z rozdziału na rozdział co raz bardziej nie lubię tej małpy Lisy..Powtórzę się, ale naprawdę podziwiam Marco, że się nie poddaje i walczy. :) I ten sms.. <3 Szkoda, że Nat go nie odczyta.. :""( Nie mogę się doczekać tego momentu, kiedy to Marco dowie się, że po raz drugi zostanie tatusiem. *o* Biedny Mario.. Współczuje mu.. :(
OdpowiedzUsuńDziękuj, że dzisiaj dodałaś rozdział. :* Dzięki niemu humor mi się poprawił. Wprowadził w taki spokojny nastrój. :* Dziękuje <3
Rozdział CUDOWNY!! :* Kocham to opowiadanie. <3
Czekam na następny. Pozdrawiam, buuziaki. Ola ;**
Sen Nat.... to wszystko jest dla nich bardzo trudne :(
OdpowiedzUsuńŻal mi Marco bo on bardzo cierpi, a Lisa myśli tylko o sobie, wmawiająć wszystkim, że myśli o dziecku.
Fajnie, że Toni jest blisko Marco, Reus musi mieć w kimś wsparcie. Lisa mnie dobija po prostu, Jej zachowanie jest okropne. Podziwiam Marco, że z nią wytrzymuje. Martwię się o Nat. Wiem, że jest silna, ale potrzebuje Reusa tak jak on jej.
Rozdział jesy cudowny :)
Czekam na kolejny i pozdrawiam :***
kooooocham!
OdpowiedzUsuńSuperr
OdpowiedzUsuńWbijam się i nowy rozdział :D Jak ja mam Ci dziękować? ^_^ Jak zawsze boski <3
OdpowiedzUsuńU mnie nowy, chciałaś żeby informować ;) http://new-life-with-hope.blogspot.com/
Na Lisę i jej fanaberię nie mam już po prostu słów... Nie wiem jak można być tak okrutnym człowiekiem... Niby chce być z Marco, czyli zależy jej aby był szczęśliwi, ale nie zauważa, że to nie ona jest tą kobietą, która sprawia, że Marco się uśmiecha...
OdpowiedzUsuńA Nat? Ona powinna jak najszybciej zadzwonić do Marco i powiedzieć mu o dziecku. Musi o niego walczyć... Nie może się tak łatwo poddać... Mówi się, że nie buduję się szczęścia na cudzym nieszczęściu, ale czasami jednak trzeba tak postąpić... Ale Natalie ma za dobre serce, aby iść po trupach do celu...
A ten sen? Ehh całe szczęście, że to był sen...
Rozdział super! :)
Nie mogę się doczekać kolejnego :)
Buziaki ;**
Eh, tak mi szkoda Marco.. :(
OdpowiedzUsuńNat opuściła go na zbyt długo :(
Niech już wraca! :D
Czekam..na następny! :) /Anonimkaa
Ps. Rozdział świetny! :)
Rozdział jest cudowny, ale to wiesz, bo przecież wszystkie twoje rozdziały są genialne i uwielbiam je czytać.*.* Nawet nie wiesz ile radości wywołujesz jak dodajesz nowy rozdział. :) Lisa...po prostu brak słów na to co ona robi. Czego ona nie może zrozumieć w zdaniu: Marco kocha Nat. Kiedy ona to zrozumie, jej zachowanie niszczy tylko wszystko dookoła.:D A co do moich ulubionych, głównych bohaterów, jak ja bym chciała, żeby Nat już wróciła do Marco i powiedziała mu wszystko. Czekam na ten moment bardzo niecierpliwie. Jak już pisałam rozdział cudo, po prostu nic dodać nic ująć, klasa:)*.* Czekam oczywiście na next i pozdrawiam Daria :)
OdpowiedzUsuńTacy ludzie, jak Lisa są okropni! Nie dociera do nich nic kompletnie.. Mam tylko nadzieję, że Marco jej nie ulegnie.
OdpowiedzUsuńCo do Natalie, to wróci prędzej czy później ;)
Dzięki za komentarz u mnie :)
Buziaki ;*
jejciu biedny Marco :(
OdpowiedzUsuńmam nadzieje,ze Natalia sie do niego szybko odezwie :*
Szczerze? Myślałam, że ten sen to na prawdę się stało :D Nieważne! Rozdział jak zwykle super ;) Czekam na następny.
OdpowiedzUsuń