poniedziałek, 29 grudnia 2014

49.

Jurgen i Mario siedząc w szatni i obserwując Marco jak ten ubiera bluzę, a potem nagle jakby zamiera. Siedzi po prostu ubrany w spodnie, t-shirt, na który ma już założoną bluzę, w skarpetkach, ale bez butów i nic nie mówi. 
-Marco...- mówi Mario po czym wstaje z miejsca, które do tej pory zajmował i siada obok przyjaciela kładąc mu dłoń na ramieniu.- W porządku?- pyta.
Blondyn spogląda na niego, ale nie od razu się odzywa. Jednak w końcu z jego ust wydostają się słowa:
-Uszczypnijcie mnie, bo ja chyba śnię...- mówi skrzydłowy.- To jest sen czy Natalie faktycznie pojawiła się na stadionie z naszym synem, a teraz karmi go w Twoim biurze?- patrzy na Jurgena. Czuje jak Mario szczypie go dość mocno.- Aućććć- syczy blondyn.- Boli...
-Sam chciałeś.- stwierdza pomocnik Bawarskiej drużyny.- To nie sen Marco, to jawa. Ona za chwilę się tu zjawi więc dokończ ubieranie.
-Przecież jestem ubrany.- patrzy dziwnie na przyjaciela.
-No jesteś, ale chyba nie masz zamiaru jechać do domu w skarpetkach?- wskazuje na buty, które stoją koło ławeczki, a których blondyn jeszcze nie ubrał.
-Racja...- wzdycha skrzydłowy, a Mario i Jurgen śmieją się cicho. Chłopak wiąże buty kiedy słyszą ciche pukanie, a zaraz potem drzwi otwierają się i do środka wchodzi Natalie z synkiem w nosidełku. Mały nie śpi, ma otwarte oczka.
-Wszystko oki?- pyta blondyn kończąc wiązanie drugiego buta.
-Tak. Jest zadowolony, bo ma pełny brzuszek.- dziewczyna uśmiecha się i zerka z czułością na synka.-Jest trochę zmęczony, ale daje radę...
-Już wychodzimy.- stwierdza Marco po czym zarzuca sobie torbę na ramię, a następnie podchodzi do niej.- Wezmę go jeśli mogę?- patrzy na nią. Jej twarz rozświetla uśmiech.
-Oczywiście. 
Kiedy idą w stronę parkingu Marco z synkiem i Jurgenem idą kilka kroków przed Mario i Nat. Przyjaciel wykorzystując okazję mówi do Natalie:
-Popatrz. -wskazuje na skrzydłowego niosącego nosidełko z synem i uśmiechającego się szeroko.-Od wieków tak się nie uśmiechał. - stwierdza. 
-Wiem, zdaję sobie z tego sprawę.- przyznaje malarka.- Boję się wiesz...- dodaje.
-Rozmowy z nim?- pyta chłopak, choć doskonale wie, że właśnie o to chodzi. Widząc jak dziewczyna potakuje głową dodaje.- Nie masz czego się bać. To ten sam Marco, z którym byłaś taka szczęśliwa kilkanaście miesięcy temu, może trochę zraniony, ale wciąż ten sam. I darzący cię taką samą miłością jak wcześniej. Nie bój się. Po prostu z nim porozmawiaj, powiedz mu prawdę, po prostu. Nie bój się.- uspakaja ją.
-Dziękuję.
Chwilę później Jurgen i Mario żegnają się z przyjaciółmi i zostawiają ich samych. Blondyn stoi obok swojego samochodu, do którego zdążył już otworzyć drzwi, by zapiąć fotelik z synkiem, ale w pewnym momencie postanowił jednak zapytać Natalie.
-Zabiorę Was do mnie dobrze?- patrzy na nią.
-Nie zabrałam nic oprócz kilku rzeczy Oliego...- stwierdza cicho Natalie.
-Proszę...- Marco wypowiada to słowo prawie szeptem.- Proszę Natalie... Nie mam siły teraz jechać do ciebie. Kupię wszystko co będziesz potrzebować... Po prostu pozwól mi zabrać Was do domu...
-Dobrze.- przytakuje dziewczyna. 
***
Idzie z redakcji jest zamyślony. Odkąd Natalie wyjechała czuje się osamotniony, brakuje mu czegoś, brakuje mu jej i Olivera. Przez te kilkanaście miesięcy przyzwyczaił się do jej obecności, przywykł do tego, że ma się kim opiekować, a także czuł, iż on ma w kimś oparcie. Rozumiała go i bardzo szybko nauczyła się odczytywać jego nastrój. Często nie musiał nic mówić, wystarczyło, że wszedł do jej mieszkania, a ona spojrzała na niego i od razu wiedziała, że coś się wydarzyło, coś niekoniecznie dobrego. I miała jeszcze jedną cechę, którą w niej uwielbiał- nie wyciągała z niego co się stało za wszelką cenę. Kiedy chciał milczeć po prostu to robił, a ona była obok nie pytając. Tęskni za tym. Ta dziewczyna stała się dla niego jak siostra, której nigdy nie miał, ale chciał mieć. Wyciąga telefon z kieszeni mając zamiar wybrać jej nr, ale natychmiast przypomina sobie, iż to dziś miała zrealizować swój plan. Miała w końcu pokazać Marco, że wróciła. Rezygnuje więc, wkłada komórkę spowrotem do kieszeni po czym kieruje się w stronę pubu znajdującego się niedaleko jego mieszkania. Nie ma zamiaru się upić, ale ma ochotę się napić.
***
 Malarka ponownie jest w mieszkaniu blondyna. Po kilkunastu miesiącach znów tu jest. Dom jest taki sam jak wcześniej poza niewielkimi zmianami dodatków. Na ścianie nadal wisi ten obraz- " Angel", na ścianach są ich wspólne zdjęcia. Czuje się tak jakby nic się nie zdarzyło, jakby nigdy nie opuściła tego miejsca, jakby nie opuściła jego,a przecież to nieprawda. I kiedy on delikatnie kładzie nosidełko ze śpiącym synkiem na sofie tak, by nie spadło, ona zauważa jedno zdjęcie, którego wcześniej nie widziała. Stoi w salonie na komodzie. Przedstawia Marco trzymającego na rękach maleńką dziewczynkę. Domyśla się, że niemowlę na fotce to zmarła córeczka Marco. w tym momencie wszystko w nią uderza podwójnie. Wie doskonale, że jej było ciężko z dala od niego, samej, w dodatku noszącej jego dziecko, ale jemu musiało być o wiele, wiele gorzej ponieważ znalazł się w obcym kraju,  z Lisą, której ciąża była zagrożona, a kiedy już wydawało mu się, że to co najgorsze za nim przyszedł kolejny, najcięższy z ciosów- jego córeczka zmarła. I kiedy odwraca się i spogląda na niego napotyka jego wzrok. Jego oczy są zranione, widać w nich ból i żal, ale widać coś jeszcze... 
-Marco...- mówi cicho trzymając zdjęcie na którym jest z córeczką...
-To jest Laura...-mówi cicho skrzydłowy.- Mogłem ją przytulić...- łamie mu się głos.
-Tak mi przykro... 
-Wiem...- przyznaje mężczyzna.- Przepraszam, ale nie mam siły teraz o tym mówić...- przyznaje.- Oliver chyba jest zmęczony...- zmienia temat.
-Tak. Za moment trzeba go wykąpać.- stwierdza dziewczyna.
-Potrzebujesz czegoś? Mogę pojechać do sklepu...
-Nie ma potrzeby. Wystarczy pieluszka tetrowa i wanna. - dziewczyna odkłada ramkę ze zdjęciem.- Zajmiesz się nim, a ja bym poszła przygotować wodę?- patrzy na niego.
-Oczywiście.- mówi piłkarz biorąc na ręce małego chłopca, który obudził się z drzemki i  zaczyna się wiercić jakby nie odpowiadało mu leżenie w nosidełku. Kiedy dziecko zostaje przytulone natychmiast staje się spokojniejsze, a na twarzy Marco pojawia się lekki uśmiech. - Ktoś tu lubi się przytulać...- stwierdza całując maleńką główkę.
-Uwielbia.- przyznaje Nat.- Idę...- malarka powoli wychodzi z salonu. Jest koło schodów kiedy słyszy jak Marco ją woła.
-Nat...
-Tak?
-W mojej łazience...
Dziewczyna uśmiecha się po czym kieruje się do jego sypialni, a następnie łazienki. 
***
Choć z założenia miał się nie upijać nagle zmienił zdanie dlatego w sączy już kolejnego drinka. Nie liczy, ale zdaje sobie sprawę, że już chwilę wcześniej powinien zapłacić, wstać i opuścić lokal. Został sam nie wie czemu. Siedząc przy barze nie zauważa jak do pubu wchodzi dość wysoki mężczyzna, z krótko ostrzyżonymi ciemnymi włosami, ubrany w atramentowe jeansy oraz koszulę w kratę. Nie jest sam, ale jedynie on kieruje się w stronę baru w celu zamówienia drinków. Staje obok Ricky'ego i dopiero kiedy mówi do barmana chłopek unosi wzrok i odwraca twarz  w jego stronę. Prawie natychmiast napotyka spojrzenie piwnych oczu i wydaje mu się, że jego żołądek nagle kruczy się do maleńkich rozmiarów. Jest tak samo zaskoczony jak nowo przybyły mężczyzna:
-Ricky?- słyszy.
-Cześć.- mówi cicho ściskając mocniej szklankę z alkoholem. Zdecydowanie nie jest zadowolony z tego spotkania, choć stara się tego nie okazać.
-Miło cię widzieć.- mówi mężczyzna.
-Doprawdy?- patrzy na niego.
-Tak, choć ty pewnie nie odwdzięczysz mi się tym samym stwierdzeniem.
-Proszę daj mi spokój dobrze?- wzdycha.-Przyszedłeś po drinki więc poczekaj na nie, nie umilaj sobie czasu rozmową ze mną, nie bądź dla mnie miły, bo to zupełnie niepotrzebne... Mam ciężki okres więc po prostu daj mi spokój.- prosi.
Mężczyzna przygląda się Ricky'emu badawczo i natychmiast zauważa cienie pod jego oczami, to, iż chłopak ma zmęczoną twarz, a oczy nie błyszczą mu tak bardzo, jak to zapamiętał, choć niewątpliwie on również kiedyś przyczynił się do  tego, że straciły blask.
-Dobrze. Przepraszam.- mówi po czym zabiera drinki podane mu  przez barmana, a zaraz potem odchodzi w kierunku stolika gdzie czeka na niego jego przyjaciel. Ricky choć miał to być jego ostatni drink, po wypiciu tego decyduje się na kolejnego.
***z
Kąpiel małego przebiega bez żadnych niespodzianek. Chłopiec ewidentnie jest zachwycony leżąc w wannie z wodą. Marco bynajmniej nie przygląda się biernie kiedy Natalie delikatnie myje ciałko ich synka, ale w tym czasie podtrzymuje mu główkę. Następnie wyciąga go z wody i układa na puszystym ręczniku, którym prawie od razu go szczelnie owija. Mały kopie nóżkami i macha rączkami, co powoduje, że na twarzy piłkarza pojawia się uśmiech. 
-Jesteś fantastyczny.-komplementuje synka skrzydłowy wpatrując się w niego z zachwytem.
-Chcesz posmarować go oliwką?- mama chłopca.
-Jeśli mogę to tak.
Chwilę później dziewczyna wylewa na jego dłonie trochę tłustego płynu, a piłkarz dokładnie naciera dziecko oliwką. Potem zakłada  mu pieluszkę oraz piżamkę. Natalie obserwuje to wszystko stojąc z boku i uśmiechając się. Doskonale wiedziała bowiem jak Marco kocha dzieci, niejednokrotnie przekonała się jak doskonale potrafi się nimi zająć, teraz z tą samą wprawą zajmuje się ich dzieckiem. Marco bierze małego na ręce i kieruje się do sypialni. Będąc już tam słyszy dźwięk swojego telefonu komórkowego, który został w salonie. Natalie podchodzi do niego, wyciąga ręce:
-Nakarmię go, a ty idź odbierz.- mówi.
-To pewnie mama...
-Odbierz.
Kiedy ona karmi małego z dołu dobiega ją głos piłkarza. Nie słyszy co mówi, ale wie, iż jego mama na pewno zadaje mu mnóstwo pytań.
***
-Kochanie powiedz co się właściwie stało... Tata oglądał mecz, a ja wróciłam z pracy już po... Wiesz dobrze, że nie mogłam wziąć wolnego bo Theresa się rozchorowała, a jeszcze ta kostka taty...
-Mamo...
-Marco wiem, że ona wróciła, ale tata mówił... a to dziecko? Czy to prawda, że to jest nasz wnuk? Jak oni się mają? Czy jesteś z nimi?
-Mamo...
-Dlaczego nic nie mówisz synku?- zadaje mu pytanie w momencie gdy on wchodzi do swojej sypialni z telefonem przy uchu. 
-Nic nie mówię, bo nie dasz mi dojść do słowa mamusiu.- kwituje uśmiechając się. Widzi, że jego syn właśnie ssie pierś swojej mamy.- Mogę zostać?- pyta patrząc na Natalie.
-Pewnie.- uśmiecha się dziewczyna.
-Mówiłeś do mnie?- interesuje się jego mama.- Powiedz coś...
Marco siada na fotelu w rogu pokoju.
-Mamo to wszystko prawda. Natalie właśnie karmi naszego synka. Jesteśmy w domu. - mówi.
-Boże... mamy wnuka- cieszy się.- Zostałeś dziadkiem!!!- Marco słyszy radość kiedy zwraca się do jego ojca.
-Tak, a Ty babcią mamo.
-Chciałabym go zobaczyć...
-Wiem, jeśli chcecie to...
-Nie, dzisiaj nie będziemy przeszkadzać.- słyszy w oddali głos swojego taty.- Jutro ich odwiedzimy. Muszą się sobą nacieszyć, pobyć sami, wyjaśnić wiele spraw, porozmawiać szczerze. Nie potrzebują nas na głowie, poza tym teraz dziecko pójdzie spać...
-Masz rację- słyszy westchnienie mamy.- Marco...
-Tak mamo?
-Jutro zajrzymy dobrze?
-Dobrze. 
Kiedy jego mama w końcu się żegna Natalie podaje mu dziecko, by mu się odbiło. Sama udaje się do łazienki, by wziąć prysznic. Kiedy wraca ich synek śpi, a Marco leżący obok niego na łóżku wpatruje się w niego z zachwytem w oczach. Dziewczyna siada na łóżku i szepce:
-Jest taki maleńki, a przynosi tak wiele radości...
-Jest taki maleńki, ale taki idealny...- mówi cicho mężczyzna.
Nastaje cisza, która trwa dość długo. Natalie układa się po drugiej stronie łóżka. Między nimi śpi spokojnie ich mały synek. Cieszę przerywają w końcu słowa Nat:
-Przepraszam...- patrzy na niego, a on również podnosi wzrok i ich spojrzenia się krzyżują.- Tak bardzo przepraszam...- szepce. Kiedy on nic nie mówi dziewczyna dodaje.- Porozmawiaj ze mną proszę...Ja... wiem, że masz do mnie żal, iż nie powiedziałam Ci o ciąży, ale jak wyjeżdżałam to nie miałam o tym pojęcia...a potem...
-Nat...
-Przepraszam...
-Nat...-mówi Marco po czym dotyka jej dłoni.- Porozmawiajmy o tym jutro, proszę... Teraz po prostu zostańcie ze mną...- mówi cicho.
-Dobrze.- zgadza się dziewczyna.
***
W końcu płaci i ma zamiar iść do domu. Kiedy  wstaje z barowego krzesła świat zaczyna wirować więc wie, iż przesadził z alkoholem i to zdrowo. Niestety jest już za późno. Przytrzymuje się baru i na moment zamyka oczy. Kiedy ponownie je otwiera już nie ma tak mocnych zawrotów głowy dlatego podejmuje próbę wyjścia z lokalu. Małymi kroczkami kieruje się w stronę drzwi. Nie jest w stanie iść prosto, w niektórych momentach odrobinę się zatacza, ale idzie dalej. Na zewnątrz uderza w niego chłodne powietrze, jest mu zimno pomimo krążącego w jego żyłach alkoholu. Opiera się o mur po czym szczelniej zapina bluzę. Kieruje się powoli w stronę swojego mieszkania znajdującego się kilkaset metrów dalej. Jest niedaleko przejścia dla pieszych gdy ktoś łapie go za ramię:
-Ricky...
Zna ten głos, ale wcale nie cieszy się z tego, że musi go słyszeć ponownie. Strąca dłoń ze swojego ramienia. 
-Czego chcesz?- pyta dość pstro.
-Odprowadzę cię do domu, jesteś pijany...
-Nie na tyle bym zapomniał jak się chodzi...- warczy nie patrząc na mężczyznę.
-Po prostu odprowadzę cię i upewnię, że jesteś bezpieczny. Nie chcę niczego więcej. 
Światło się zmienia dlatego Ricky zaczyna iść ana drugą stronę ulicy. Wie, że jego były przyjaciel idzie za nim. Marzy o tym, by znaleźć się już pod kamienicą. Kilka minut później jest na miejscu. Odwraca się i napotyka spojrzenie piwnych oczu:
-Możesz być spokojny. Spełniłeś swój obowiązek i upewniłeś się, że dotrę. Tak więc jestem. Możesz już iść. Dobranoc.
-Jeszcze nie dotarłeś do mieszkania. Możesz spaść ze schodów... Odprowadzę cię na górę...
-Nie ma potrzeby...
-Jest.
Nie chce się awanturować więc nie oponuje więcej. Pod drzwiami mieszkania mówi:
-Nie zaproszę cię na herbatę...
-Nie liczę na to. Wiem, że masz do mnie żal...
-Miałem, teraz jesteś mi obojętny...- wkłada klucz do zamka, a mężczyzna stojący obok z zaskoczenia go całuje. Choć jakiś czas temu pewnie cieszyłby się z tego, to teraz nie czuje totalnie nic, no może oprócz złości. Odpycha go.- Wynoś się. Nie chcę cię widzieć, nie masz prawda się w ten sposób zachowywać.- mówi wściekły.-Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Nigdy więcej mnie nie całuj, bo brzydzę się tobą. Zdradziłeś mnie, a teraz pewnie już znudziłeś się swoim partnerem i szukasz nagrody pocieszenia. Ja nią nie jestem!!!- wchodzi do mieszkania po czym zamyka drzwi. 
***

Natalie nadal leży w jego sypialni, w jego łóżku, obok ich synka. Jest przykryta kołdrą. Proponowała mu, że z małym przeniosą się do innej sypialni, bo on musi się wyspać, odpocząć po meczu, ale  nie chciał o tym słyszeć. Tłumaczyła, że Oliver budzi się w nocy, ale usłyszała jedynie krótkie " dobrze". Nie potrafiła mu odmówić widząc z jaką czułością patrzy na dziecko. Została w jego pokoju.

***
Marco rozbiera się po czym wchodzi pod prysznic. Odkręca wodę i zamyka oczy. Strumienie letniej wody spływają po jego nagim ciele. Jego mięśnie rozluźniają się. Jest zmęczony po meczu, ale i szczęśliwy. Wreszcie czuje, że szczęście się do niego uśmiecha. Okres smutku i bólu się kończy. Ma taką nadzieję. Zastanawia się jeszcze nad jednym. Nad jego relacją z Natalie. Powiedziała wprawdzie, że tęskniła za nim, że wróciła dla niego, ale dziwnie się czuje. Jednak od ich ostatniego spotkania minęło wiele miesięcy. Uczucie nie zgasło, tego jest pewien, ale muszą sobie wiele powiedzieć. Po 10 minutach wychodzi z kabiny. Wyciera swoje ciało, a potem ubiera bieliznę. Jako, że nie zabrał z garderoby koszulki wychodzi wycierając ręcznikiem włosy i maszeruje po koszulkę. Natalie zasypia, ale jak słyszy jego kroki podnosi głowę. Widzi jego umięśniony tors. Zauważa, że schudł. Zawsze był szczupły, ale w tym momencie jest jeszcze szczuplejszy niż wtedy kiedy go poznała. Po chwili Marco wraca już w koszulce. Idzie jeszcze na moment do łazienki podsuszyć włosy. Nie chce zmoczyć nimi poduszki. W końcu jednak kładzie się po prawej stronie łóżka. Natalie już smacznie śpi, jego synek również. Całuje ją w czoło i jego też po czym przykrywa się drugą kołdrą. Wpada jeszcze na pewien pomysł. Wyciąga komórkę i robi im zdjęcie. Wysyła go do Mario z podpisem " Tak wygląda szczęście".  Kiedy Gotze odczytuje mms- a i podpis uśmiecha się serdecznie. Już wie, że nareszcie będzie mógł przestać się o niego martwić. Jego brat w końcu jest na prostej .

***

W nocy budzi go kwilenie Oliego. Otwiera oczy. Jest zaspany. Przeciera oczy i spogląda na zegarek stojący koło łóżka. Wskazuje 00:14. Natalie właśnie zapina małemu śpioszki. Spogląda na niego i delikatnie się uśmiecha:
-Mówiłam, że cię obudzi- stwierdza cicho.
On podnosi się i opiera na łokciu. Patrzy na nich. Czyli to jednak mu się nie śniło:
-Pomóc ci? - pyta
-No chyba, że go nakarmisz Marco. - śmieje się Nat.
-Chciałbym, ale niestety ten przywilej przypadł kobietom- mówi po czym się przeciąga.
-Śpij. Teraz pośpi już do 5:00 może 6:00 rano.
-Nie przeszkadza mi to. Może mnie budzić.
-Lepiej nie. W końcu ja też chcę odpocząć, a nie ciągle go karmić.- kwituje dziewczyna.
-No tak- blondyn patrzy na nią. Mały już je. Ma otwarte oczka. Znów staje mu gula w gardle. Znów czuje jak jego oczy robią się wilgotne. Natalie zauważa to, że wzrusza się jak patrzy na ich dziecko. Po chwili słyszy:
-To najpiękniejszy widok jaki w życiu widziałem. Dziękuję Nat.- mówi cicho.
Dziewczyna wyciąga dłoń i delikatnie gładzi jego policzek. Blondyn łapie ją i składa pocałunek na wewnętrznej stronie. Po ciele kobiety przebiega dreszcz. Nie czuła tego od rozstania z nim. Teraz znów tego doświadcza.

***


Marco powoli otwiera oczy. Rozgląda się po sypialni. Jest zupełnie sam. W pokoju nie ma ani Natalie ani dziecka. Szybko wstaje. Nie ubiera się tylko w samych bokserkach i koszulce leci na dół. Zagląda do kuchni, ale nie ma tam nikogo, potem do salonu. Również jest pusty. Dostrzega uchylone drzwi na taras. Podchodzi, otwiera je i staje w progu. Patrzy na Natalie, która leży na leżaku ubrana jedynie w jego koszulkę i jego bawełniane, popielate spodenki, a mały leży sobie w pozycji półleżącej w foteliku. Podchodzi do nich, kuca przy dziecku i nachylając się całuje je delikatnie w malutką stópkę. Natalie patrzy na tę scenę:
-Nie zdążyłeś się ubrać.- zauważa.- Może byś tak założył jakieś spodnie co? - mruga.
-Myślałem, że zniknęliście. Nie myślałem o ubieraniu jak biegłem na dół. Poza tym nie jest tak źle- nie jestem nago...
-Jeszcze by tego brakowało...- uśmiecha się malarka.
-Moje nagie ciało nie byłoby dla ciebie chyba nowością.- spogląda na nią, a ona lekko się rumieni. Marco unosi dłoń i delikatnie gładzi jej policzek- Nat...
-Dla mnie nie byłoby, ale dla sąsiadów pewnie tak. No chyba, że normalnie biegasz w bieliźnie po ogrodzie, albo bez ...- patrzy na niego.
-Codziennie - śmieje się. Przysuwa się do niej bardzo blisko i z uśmiechem dodaje - Pewne rzeczy były i nadal są zarezerwowane tylko i wyłącznie dla ciebie. I będą.- stwierdza.
Chłopak zbliża swoją twarz do jej twarzy. Natalie wie, że Marco chce ją pocałować. Ona też tego pragnie. Kilka sekund później czuje jego usta na swoich. Najpierw pocałunek jest delikatny, ale po chwili piłkarz go pogłębia. Palce prawej dłoni wsuwa we włosy dziewczyny, a ona obejmuje  go rękoma. Ich języki tańczą miłosny taniec, oddechy stają się szybsze, a serca biją dużo mocniej niż normalnie. Tę chwilę przerywają dwa głośne kichnięcia ich synka. Oboje odrywają się od siebie, ale nie odsuwają. Patrzą na Olivera, który w tym momencie trze rączką nosek. Na ich ustach goszczą uśmiechy:
-Oli ładnie to tak przerywać rodzicom?- mówi blondyn po czym wtula twarz we włosy dziewczyny- Powiedz, że już nigdy mnie nie zostawisz...- szepcze
- Umrę bez was...- dodaje . Natalie odsuwa się i patrzy mu w oczy. Wie, że czas, żeby jej opowiedział o miesiącach spędzonych osobno. O Lisie i córeczce, której śmierć złamała mu serce. Dziewczyna widzi, że Mario miał rację. Marco nie jest w zbyt dobrym stanie, choć z zewnątrz tego nie widać. W odpowiedzi całuje go lekko w usta i mówi:
-Zostanę jeśli zechcesz...
-Chcę...
***
Postanowiłam wrzucić coś przed Nowym Rokiem więc jestem z kolejnym rozdziałem. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu :)
Trochę musieliście czekać na te chwilę prawda? Było smutno, ale teraz Marco i Natalie znów są blisko siebie, choć wielu rzeczy sobie jeszcze nie wytłumaczyli. Czyż mały Oliver nie jest idealnym owocem ich miłości?
Jest. On dodatkowo scala ten związek. Sielanka prawda???
Opowiadanie się kończy. Będziecie tęsknić? Chcielibyście kontynuację? Piszcie. Wasze opinie są bardzo, ale to bardzo ważne. Na pewno rozważę sugestie, choć niczego nie obiecuję... Mam pewien pomysł, ale jeszcze nie wiem czy zostanie zrealizowany. Pozdrawiam i jeszcze raz życzę Wam wszelkiego dobra w Nowym Roku!!! No i udanej zabawy w Sylwestra. Ja idę na bal i zamierzam godnie przywitać Nowy Rok z moją drugą połową :)


14 komentarzy:

  1. Jejku jak to dobrze, że im się zaczyna układać :) Po tym przez co przeszli i wycierpieli należy im się :)
    A maluch jest w 100 % dopełnieniem ich miłości i szczęścia :) Cudownie, że oboje będą mogli patrzeć jak rośnie ich syn :)
    Szkoda mi przyjaciela Nat. Rozumiem go, że czuje się samotny i że bardzo przywiązał się do niej i Oliego, ale ich nie stracił. Są telefony, Internet w każdej chwili może wsiąść w samochód i ich odwiedzić. Nie został sam :)

    Oczywiście, że chcę kontynuację tego opowiadania! :) Jest na samej górze moich ulubionych opowiadań, więc to pewne, że będę za nim tęsknić i kontynuacja mnie bardzo ucieszy :)

    Rozdział super! :)
    Czekam na kolejny :)
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dopisać. Szczęśliwego Nowego Roku i udanej zabawy! :) ;*

      Usuń
  2. Cudny, mega i taki hrgyuwerhyevvrteutyugrbvrv :D :D
    W końcu szczęście się uśmiechnęło do Marco .... Ma Natalie i ich synka który jest przecudny i z pewnością scala ich związek <3
    Mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnią i będą razem szczęśliwi :)
    Oczywiście, że chce kontynuację, cały czas z niecierpliwością oczekuję nowych rozdziałów :)

    Szczęśliwego Nowego Roku, udanej imprezy i weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie proszę nie kończ tego opowiadania! �� tak bardzo je uwielbiam. Gdy masz w planach nowe opowiadanie o Marco to jak dla mnie możesz je pisać �� Lubie czytać twoja twórczość�� Życzę udanego Sylwestra ��

    OdpowiedzUsuń
  4. Ubóstwiam po prostu <3 Marco z dzieckiem, zobaczyć to to moje marzenie *_* Jeszcze fajnie jakby to dziecko było moje i jego :D Rozdział jak zwykle świetny! Pozdrawiam i życzę Szczęśliwego Nowego Roku! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy chcę kontynuację? Jezu! Oczywiście, że tak.
    Koniec?! Nie zgadzam się!!!
    Ten rozdział był tak nasycony słodkością, że aż sie miło czytało.
    A Oli jest tak słodki, że AWWWWWWWWWWWW ^^

    Wszystkiego dobreg w Nowym roku :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Oczywiście, że musisz to kontynuować, ja po prostu uwielbiam tego bloga <3
    Nareszcie Nat i Marco są razem <3
    A Oli jest przecudowny ^^
    Również życzę Ci wszystkiego najlepszego w Nowym Roku :)
    Życzę weny :***

    OdpowiedzUsuń
  7. Och, tyle słodkości i uczuć, że aż chce się czytać :) Spodziewałam się, że rozdział, w którym Nat i Marco odbudowują swój związek będzie moim ulubionym i faktycznie tak jest.
    Widać, że blondas bardzo kocha swoje maleństwo i dziewczynę oraz że chce dla nich jak najlepiej. Podejrzewam, że już wiem, co stanie się w epilogu (lub może wcześniej), ale nie chcę nawet myśleć, że powoli kończysz to opowiadanie. Kocham sposób, w jaki przekazujesz emocje bohaterów i nawiązując do ogłoszenia, chętnie poznam dalszą część losów blondasa i Natalie, choćby jako postaci drugoplanowych.
    Szczęśliwego Nowego Roku :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Taraz Nat i Marco musza powoli odbudowywac swoj zwiazek dla siebie i maluszka. Czekam jeszcze az piłkarz oświadczy się dziewczynie i w koncu staną się prawdziwą rodziną. Czekam na szybki next:) Pozdrawiam Marta. Ps: Wszystkiego dobrego w Nowym Roku. Duzo zdrowia, szczescia,pomyslnosci w zyciu zawodowym jak i prywatnym oraz mnustwo weny zebyś mogła zasypywać nas kolejnymi rozdzialami i opowiadaniami. Pps: Uwielbiam to opowiadanie i mam nadzieje ze pojawi sie tu jeszcze kilka rozdzialow przed epidialogiem:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Awww... *__* Nareszcie wszystko wraca do normy. :) Nareszcie szczęście, spokój wrócą do związku Marco i Nat. :) Oli jest taaaki słodki. ;3 Nie wierzę, ze nie długo będę musiała rostać się z Nat, Marco i Olim. Przywiazalam się do nich. <3 Byłabym bardzo, bardzo, bardzo szczęśliwa gdyby powstała II część tego opowiaddania. :) Szkoda mi Ricki'ego.. :( Widać, że cierpi po wyjeździe Nathali i Oliego. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży w jego życiu. :) Rozdział cudowny. ^^ Czekam na następny ;3 Pozdrawiam, buziaki. Ola :**

    OdpowiedzUsuń
  10. I kolejny cudowny rozdział w twoim wykonaniu. *.* W końcu Marco i Nat razem, tak się cieszę, że w końcu mogą być szczęśliwi, naprawdę czekałam na ten moment.:) I nie mogę sobie wyobrazić końca tej historii, więc mam nadzieję, że będzie kontynuacja, bo uwielbiam to opowiadanie i na każdy rozdział czekam z ogromną niecierpliwością. Życzę ci wszystkiego dobrego w Nowym Roku. Pozdrawiam Daria :*:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy nowy rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pracuję nad nim :) Być może jeszcze dzisiaj, natomiast nie obiecuję.
      Staram się jak mogę ;)

      Usuń
  12. Piszesz naprawdę genialnie, cieszę się ich szczęściem i mam nadzieje, że wszystko sobie wytłumaczą. Czekam na kolejny z niecierpliwością ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń