czwartek, 18 grudnia 2014

47.

Rozdział z dedykacją dla cierpliwych :)
***
Na stoliku leży telefon Marco. Lisa akurat pisze maila siedząc przed  laptopem. W pewnym momencie telefon wibruje. Dziewczyna mimowolnie zerka na niego. Po chwili bierze go w dłoń i odblokowuje. Choć wcześniej tego nie robiła, tym razem otwiera folder z wiadomościami. Kiedy widzi kto napisał do piłkarza natychmiast usuwa wiadomość. Odkłada telefon na miejsce, po czym do salonu wchodzi Marco:
-Gdzie jest mój telefon?- pyta trzymając torbę na ramieniu.
-Tutaj sobie leży.- wskazuje na stolik po czym bierze go do ręki i podaje piłkarzowi.- Nie wracaj zbyt późno co?- patrzy na niego.
-Przecież nie idę na imprezę tylko na basen.- mówi.- Na razie.
-Pa.
Wychodzi z mieszkania nieświadomy tego, że gdzieś pewna kobieta właśnie w tym momencie spogląda na telefon i czeka na dwa słowa, które spodziewa się przeczytać w sms-ie zwrotnym. Nic takiego jednak się nie dzieje. I to w nią uderza.
***
Spogląda na telefon co chwilę i czeka. Niestety upragniona wiadomość zwrotna nie nadchodzi. Przez moment zastanawia się czy nie zadzwonić, ale kiedy spogląda na zegarek stwierdza, że jest późno. Odkłada telefon na szafkę po czym próbuje zasnąć. Sen jednak nie nadchodzi.
***
W dzień imprezy klubowej Natalie wybiera nr Marco. Biła się z myślami długi czas, ale w końcu zadecydowała, iż zadzwoni. I trzymając telefon przy uchu ma nadzieję, że usłyszy głos Marco. Tak się jednak nie dzieje. Zamiast ciepłego, męskiego głosu blondyna słyszy słowa Lisy:
-Cześć. Nie rozumiem po co dzwonisz?- pyta dziewczyna.- Nie dasz mu spokoju co?
-Cześć Liso.- mówi malarka.
-Po co dzwonisz? Daj nam spokój!!!
-Nie wiem dlaczego jesteś taka niemiła. Ja... Tak bardzo mi przykro z powodu Laury...
-Nie wiem czy ci przykro. Masz teraz wolną drogę prawda?
-O czym mówisz? Nie chciałam, by Laura zmarła.
-Jasne. Nie dzwoń więcej. Daj mu spokój.
-Dlaczego odbierasz połączenia przychodzące do niego?
-Nie rozumiem. To normalne. Mieszkamy razem, on wyszedł, zostawił telefon więc odebrałam. Pewnie bym tego nie zrobiła gdyby nie okazało się, że to ty dzwonisz.
-Oczywiście nie przekażesz mu, że dzwoniłam prawda?
-Nie przekażę.  Powoli zapomina o tobie. zapomina dzięki mnie. Staram się jak mogę, żeby nie myślał o Tobie za często. Poza tym trzeba mieć naprawdę tupet, aby dzwonić kilka miesięcy po pogrzebie naszej córki. Nie potrafisz nawet uszanować czasu żałoby. On powinien być teraz ze mną, powinniśmy się wspierać, a ty powinnaś to zaakceptować. Ale ty  myślisz o sobie i oczywiście masz to gdzieś.- stwierdza Lisa.
-Jak możesz tak mówić? Doprowadziłaś do tego, że wyjechałam. Usunęłam się. I teraz mi wmawiasz, iż myślę o sobie? Nie szanuję czasu żałoby? A dlaczego niby dopiero teraz dzwonię? Mogłam to zrobić po pogrzebie, mogłam każdego dnia później. I chciałam, ale postanowiłam dać Ci czas. Nie chciałam, byś dodatkowo cierpiała przez to, że znów się pojawiłam w waszym życiu, byś powiedziała, iż wykorzystałam śmierć waszego dziecka, by znów być w życiu Marco. Potem dowiedziałam się o tym co chciałaś zrobić i znów postanowiłam poczekać. Z nas dwóch to ty jesteś egoistką!!! To ty nie uszanowałaś tego, że Marco kocha mnie tej nocy i wykorzystałaś sytuację, że był pijany. To ty urządzałaś sztuczne sceny histerii i zazdrości, by czuł się winny i został w domu. Wtedy nie przejmowałaś się faktem, iż to szkodzi dziecku. Naginałaś fakty tak jak ci się podobało. Wykorzystywałaś  chorobę dziecka, choć wcale to nie było potrzebne. On i tak by się tobą opiekował, a ja nie miałam nic przeciwko. Jeśli któraś z nas jest nieczułą egoistką to właśnie ty!!!
-Nie chcę z tobą rozmawiać!
Natalie kilka sekund potem słyszy dźwięk rozłączonego połączenia. Powiedziała dużo, za dużo, ale nie żałuje.
***
Biorąc prysznic zastanawia się nad tym czy klub  zgodzi się na wypożyczenie. Ostateczna decyzja nie zapadła i nie zanosi się na to, by miała zapaść niebawem, bowiem władze chcą dać mu szansę. Z jednej strony jest to pozytywne, ponieważ widzą w nim potencjał, ale z drugiej on najchętniej wróciłby do domu, do rodziny, do miasta, które kocha oraz do klubu dla którego bije jego serce. Bo to SIP jest jego drugim domem. Zawsze tak czuł, ale rozłąka dodatkowo to potwierdziła. I marzy o tym, by w nowym sezonie wybiec na murawę w trykocie BvB.
Kilkanaście minut później kiedy stoi ubrany w spodnie od garnituru zapinając po kolei guziki koszuli słyszy pukanie do drzwi łazienki:
-Marco nie zabrałam mojego pudru i tuszu. Możesz otworzyć?- pyta Lisa stojąc pod drzwiami. Chłopak przekręca klucz więc po chwili dziewczyna jest już w łazience. Na jego widok uśmiecha się, po czym zaczyna zapinać mu guziki.
-Nie musisz mi pomagać, poradzę sobie.- sugeruje delikatnie blondyn.
-Ale ja chcę.- patrzy na niego przez moment.- Wyglądasz naprawdę sexy i ładnie pachniesz... To ta nowa perfuma, którą ci dałam?- pyta.
-To nowy zapach Hugo Bossa.- mówi.
-Naprawdę mi się podoba.- nachyla się odrobinę. Jest blisko Marco, dla niego za blisko.- Pasują do ciebie.- podnosi wzrok i patrzy mu w oczy przygryzając lekko dolną wargę. Kiedy dziewczyna staje na palcach i ma zamiar go pocałować chłopak robi pół kroku do tyłu. Widzi rozczarowanie  w jej oczach, ale naprawdę nie ma ochoty na pocałunki z Lisą. Dziewczyna patrzy na niego:
-Naruszyłam twoją przestrzeń osobistą...
-Przepraszam.- mówi jedynie piłkarz po czym wychodzi z łazienki. A ona zostaje i zastanawia się co ma zrobić, żeby Marco dał jej szansę.
***
Kiedy on jest na imprezie klubowej z Lisą u boku, ona spędza wieczór z Rickym. Mały Oli śpi w łóżeczku, a oni siedzą na kanapie- chłopak popija wino, a Natalie jedynie herbatę. 
-Kiedy wyjedziecie będę tęsknił.- wyznaje chłopak.
-My też będziemy tęsknić.- mówi dziewczyna.- Bardzo. Szczerze to nie wyobrażam sobie jak będzie wyglądać nasze życie bez ciebie Ricky.
-Będziesz w gronie przyjaciół. Ja nie będę już potrzebny.- stwierdza chłopak upijając łyk wina.
-Bzdury mówisz. Wiesz dobrze, że najchętniej zabrałabym Cię ze sobą. - spogląda na niego. Wie dobrze, że powrót do Dortmundu jest trudnym tematem dla przyjaciela, nawet po kilku latach od wyjazdu.
-Kiedyś może przylecę w odwiedziny, ale nie wrócę na stałe. Teraz tu jest mój dom. Mieszkam tu kilka lat. Mam pracę, perspektywy, znajomych.
-Ale tam masz rodzinę...
-Nie mam rodziny Natalie. Wiesz... moi przyjaciele są mi bliżsi niż mój ojciec czy matka. Oni mnie akceptują, nie oceniają, nie odrzucają. Dla nich liczy się to jaki jestem, a nie to z kim jestem związany.
-Minęło kilka lat. Na pewno wszystko się zmieniło. Zmieniło się ich spojrzenie, postrzeganie.
-Tego nie wiem.
-I nie będziesz wiedział dopóki się nie przekonasz. 
-Nat... ja chyba nie chcę się przekonać. Nie chcę się rozczarować. On... mój ojciec mnie odrzucił, a moja mama... Ona... nie zrobiła nic. Wiesz jak się wtedy czułem? Wyzywał mnie, mówił, że się mnie wstydzi. Padło wiele przykrych słów, które raniły mnie jak brzytwy. A potem kazał mi się wynosić i powiedział, żebym zapomniał, iż jest moim ojcem... 
-Minęło wiele lat. Teraz może myśleć zupełnie inaczej...
-Nie sądzę. Myślisz, że zapomniał o tym, że byłem związany z mężczyzną? Raczej nie. Myślisz, że nagle zaakceptuje to, że jestem biseksualny? Wątpię. On nawet nie chciał wtedy słuchać, nie dał mi wytłumaczyć. Nie chciał wiedzieć co czuję, wyzywał nas, a te słowa raniły. I zawsze już będę je słyszał w głowie.- mówi, a na jego twarzy rysuje się grymas bólu. On cierpi mówiąc o tym, i malarka doskonale to widzi.
-Hej.- Natalie łapie jego dłoń i splata palce z jego palcami.- Poproszę mały uśmiech. Przecież nie jesteś sam. Masz przyjaciół Ricky. Osoby, które nie myślą tokiem myślenia twojego ojca, które akceptują cię takim, jaki jesteś, a jesteś wspaniałą, ciepłą, troskliwą i bezinteresowną osobą. 
-I samotną.- dodał chłopak.- Wiesz... byłem strasznie samotny zanim cię poznałem. Potem pojawiłaś się ty i moje zmartwienia zeszły na dalszy plan. Poza tym miałem mniej wolnego czasu na użalaniem się nad swoim życiem. - patrzy na nią.
-Bo ciągle prosiłam cię o pomoc...- uśmiecha się Natalie.
-Tak. Poczułem się potrzebny. Bo widzisz mam wielu znajomych, przyjaciół,ale każdy z nich ma swoje rodziny, sprawy rodzinne. Ja takich nie mam, bo nie mam rodziny i...-przerywa.- Wiesz... przez te kilkanaście miesięcy stałaś się mi bardzo bliska. - patrzy na nią.- Ja cię kocham Natalie... Naprawdę.- wyznaje, a ona zamiera na moment. Wyraz jego twarzy jest poważny. Nie wie co ma powiedzieć. Otwiera usta, ale on delikatnie dotyka ich palcami po czym mówi.- Spokojnie. Nie taką miłość mam na myśli. Kocham Cię jak siostrę, jak przyjaciółkę. I kocham tego małego szkraba, który śpi w łóżeczku. Przywiązałem się do was. I naprawdę nie chcę was stracić, a stracę jeśli wyjedziecie.-mówi.
***
Tydzień później
Nigdy nie pomyślał, iż informacja o tym, że klub z Dortmundu stara się o sprowadzenie go spowrotem wywoła tak wiele złych emocji w Lisie. Sam jej powiedział, ponieważ nie chciał, by ta informacja dotarła do niej z innego źródła. Może zbyt długo odwlekał ten moment, jednak kierował się tym, iż dziewczyna najprawdopodobniej nie będzie zadowolona  z tego faktu. Nigdy nie przypuszczał jednak, że ta informacja wywoła awanturę. Nie chciał się z nią kłócić, próbował ją uspokoić, ale nie reagowała na jego prośby mówiąc mu wiele przykrych rzeczy. On cierpliwie słuchał, co chwilę starając się jej wytłumaczyć swoje racje, oraz sytuację, w której się znalazł. Dziewczyna jednak nie słuchała. Nie docierały do niej żadne argumenty, ba, w ogóle nie pozwalała mu dokończyć. Najpierw była bardzo zła, a potem jej złość przerodziła się w żal. Starał się przeczekać, ale kiedy szlochała już dłuższy czas po prostu chciał ją przytulić. Ta jednak odtrąciła go, po czym poszła do łazienki, w której się zamknęła. Prosił, błagał, by z nim porozmawiała, ona jednak nie dała się przekonać mówiąc ciągle, że dla niego jest nikim, podczas gdy on dla niej wszystkim, że życie jest niesprawiedliwe i tym podobne rzeczy. Naprawdę się martwił gdy nie chciała otworzyć i wyjść. Kiedy w końcu usłyszał zgrzyt zamka odetchnął z ulgą. Dziewczyna wyszła z łazienki spokojna. Nic nie powiedziała, po prostu udała się do swojej sypialni. Gdy 10 minut później wszedł tam, ona leżała już w łóżku. Usiadł przy niej:
-Przepraszam Liso.- mówi.
-Za co mnie przepraszasz? Za to, że nie możesz mnie pokochać? - patrzy na niego.
-Tak, za to również. Niestety to nie jest zależne ode mnie. Ale przepraszam.
-Chcę zostać sama Marco.- słyszy.
-Dobrze wyjdę, ale zanim to zrobię proszę wysłuchaj mnie dobrze? Choć jeden raz mnie wysłuchaj, proszę.
-Nie chcę słyszeć po raz kolejny, że nie ma nas, że nie możemy być razem... Nie zniosę tego.
-Ja również cierpię, nie widzisz tego?- mówi.- Naprawdę myślisz, że tylko ty cierpisz? To tylko ty straciłaś dziecko, tylko ty jesteś nieszczęśliwa? Ja również tu jestem, ja również cierpię z powodu straty naszej córki, mnie również ranią wszystkie słowa, które wypływają z twoich ust, a uderzają bezpośrednio we mnie. Krzywdzisz mnie tym wszystkim co mówisz, bo to nieprawda!!!  Nie chcę się kłócić, ale chcę prosić, byś w końcu raczyła zauważyć, że ja też cierpię. I mam nadzieję, że uda mi się wrócić do domu, bo muszę w końcu zrobić coś dla siebie, bo jeśli tego nie zrobię to zwariuję i zaprzepaszczę wszystko na co przez tak wiele lat pracowałem. Nie chcę i jeszcze tego stracić.- mówi patrząc jej w oczy.
-A ja nie chcę stracić ciebie. Wiem, że jeśli wrócisz do Niemiec, to tak właśnie będzie. I nie chcę rozmawiać. Daj mi spokój. Chcę spać.- mówi. Marco nie odzywa się już. Nachyla się by pocałować ją w policzek, a potem cicho wychodzi z jej sypialni i udaje się na dół. Tej nocy nie może zasnąć dlatego przebywa w salonie oglądając jakieś bezsensowne filmy. Nad ranem udaje mu się wreszcie zasnąć.
***
Śpią i obydwoje śnią o sobie. Obydwoje pragną swojej obecności, a jako, że nie mogą być blisko siebie na co dzień, są blisko w snach. W snach biegają po parku trzymając się za ręce, w snach leżą na kocu w nocy i wpatrują się w gwiazdy. Sny sprawiają, że choć na moment mogą poczuć ciepło tej ukochanej osoby. Mogą niejako poczuć smak skradzionego pocałunku, dotyk dłoni czy bliskość drugiego ciała. Te sny są piękne, barwne, przepełnione miłością. I choć dzieli ich setki kilometrów te sny sprawiają, iż budzą się z imieniem ukochanej osoby na ustach:
-Marco...
-Natalie...
***
Żegnając się z Ricky'm na lotnisku jest jej smutno ponieważ przez ostatnie miesiące stał się częścią zarówno jej życia jak i życia jej synka. Niestety chłopak nie ulega namowom malarki, nie da się przekonać do zmiany zdania odnośnie powrotu do Niemiec. Nie jest na to gotowy. Rozstania są trudne, ale kiedy wiemy, iż nie są definitywne stają się lżejsze. Przytulając go ostatni raz przed odlotem mówi:
-Obiecujesz...
-Tak, po raz kolejny obiecuję, że przylecę na urlop do Dortmundu. Nie wiem ile razy mnie jeszcze o to zapytasz Natalie?- wzdycha.
-Wystarczająco dużo, byś zapamiętał, iż dałeś słowo nas odwiedzić.
-Ja zawsze dotrzymuję słowa, przecież wiesz. Obiecuję, że się zobaczymy za kilka tygodni. O ile twój facet pozwoli mi się do siebie zbliżyć.- stwierdza.
-O to się nie martw.- uśmiecha się.- Poza tym nie wiem czy po tym wszystkim, on nadal jest moim facetem...
-Nie zaczynaj. Za dużo myślisz. Zrobiłaś co musiałaś zrobić. No dobra. Uciekajcie. Pa Oli.- całuje chłopca w czoło.- Nat...
-Tak?
-Proszę cię... Porozmawiaj z nim najszybciej jak się da. Powiedz mu o Olim. Nie czekaj... Nie patrz na nikogo, na Lisę... Choć raz pomyśl o Was.
-Wiem. Dziękuję za wszystko. - pocałowała go w policzek.- Będziemy na ciebie czekać. Uważaj na siebie Ricky.
-Będę. Obiecuję.
Chłopak stoi jeszcze kiedy samolot kołuje na pas startowy, a nawet wtedy gdy odlatuje. I wie, że znów został sam. I to go boli...
***
Jestem z kolejnym. Czekacie z niecierpliwością na spotkanie Marco i Nat prawda? Myślicie, że w końcu do niego dojdzie? A może wydarzy się coś jeszcze co je opóźni bądź uniemożliwi? Nie zdradzę. Musicie przekonać się sami śledząc tę historię.

14 komentarzy:

  1. Hej :) z pewnością zaliczam się do tych osób, które oczekują spotkana Marco z Nat. Mam nadzieję, że dojdzie do niego jak najszybciej. Jestem ciekawa jak to wszystko się potoczy. Żyję z nadzieja, że wiążesz dalszą przyszłość z tym blogiem. Nie wyobrażam sobie jakbyś miała go skończyć za jakiś czas.
    PS. Polecisz jakieś dobre opowiadania o Marco ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... jest kilka opowiadań, które mega mnie wciągnęły. Postaram się wrzucić niebawem linki. Przepraszam za zwłokę, ale nie ogarniam ostatnio wszystkiego. Po drugie obecnie jestem już w innej tematyce opowiadań i już nie poświęcam czasu na czytanie tylko i wyłącznie piłkarskich. Niektóre co mi się podobały również się zakonczyły. Muszę poszperać.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Proszeee niech oni sie w końcu spotkają! Czytam i czytam z nadzieja, ze juz niedlugo beda razem, mam nadzieje, ze nie karzesz nam dlugo czekac ;) pozdrawiam i do nastepnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej. Cudowny rozdział :* Nie mogę się już doczekać kiedy Nat i Marco się spotkają. Mam nadzieję, że szybko :p Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O bosze.. ten rozdział jest tak genialny, ze nie opiszą go zadne słowa. ;) Llisa... eh.. z rozdziału na rozdział staje się w moich oczach co raz zimniejszą suką. (przepraszam za wyrażenie) Nareszcie Marco powiedział co mu leżało na sercu. Nat wraca do Dortmundu. Wkońcu doczekałam się tego momentu. ;) Szkoda mi Rickiego. :c Mam nadzieję, ze teraz już nic nie stanie na drodze do szczęścia. Marco, Nat i Oliego. ;) Czekam na następny. ^^ Pozdrawiam, buziaki. Ola ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział!!! Wydaje mi się ze spotkają sie juz niedlugo, ale najbardziej ciekaw mnie jak Marco zareaguje na Oliego. Czy uwieży Nat. Omg juz niemoge sie doczekac next.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytając Twojego bloga już jakiś czas spodziewam się, że na spotkanie Marco i Natalie będę musiała jeszcze trochę poczekać :) A może spotkają się zaraz na lotnisku? :D Świetnie budujesz napięcie i wplatasz wątki pomiędzy punkty kulminacyjne :)
    Przyznam szczerze, że zaloty Lisy do Reusa i sposób, w jaki odciąga go od Natalie coraz bardziej mnie intrygują. Może fajnie byłoby poczytać o przelotnym romansie między nimi (tym bardziej, jeśli Lisa twierdzi, że Marco zapomina o ukochanej, choć myślę, że jest w głębokim błędzie), ale postać blondasa, jaką zbudowałaś w swoim opowiadaniu zupełnie nie pasuje do zdrady... I tak jestem jednak pewna, że emocji nie zabraknie :))
    Nie mam też pojęcia, czy mogę zaliczyć się do grona cierpliwych, bo gdy czytałam rozdział cierpliwie czekałam na spotkanie, a gdy nagle się skończył, znów musiałam przeżyć pozytywne rozczarowanie :) Powinnam się przyzwyczaić :)
    Rutynowo jutro zapraszam do siebie, pozdrawiam, Monika :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ehh parszywa, podstępna Lisa -.- Grr... Jak ona może robić takie świństwo Marco?! Ja normalnie nie wierze, że są takie osoby na tym świecie... A są na pewno...
    Natalie w końcu dobrze jej powiedziała. Chociaż do Lisy i tak nic nie dotrze, to przynajmniej ona poczuła się choć trochę lepiej...
    Zmroziłaś mnie, gdy Ricky wyznał jej miłość! Dobrze, że to potem wytłumaczył. Ale nie strasz tak więcej! :)
    Na miejscu Nat starałabym się skontaktować z Marco przez Mario. Innej opcji na chwilę obecną nie wiedzę. Lisa zawsze stanie jej na drodze...
    Bardzo bym chciała, żeby już w kolejnym rozdziale się spotkali, ale znając Ciebie zrobisz nam psikusa i się nie spotkają :)
    Chyba, że szykujesz dla nas prezent na święta i wpadną na siebie w Dortmundzie :)

    Rozdział super! :)
    Czekam na kolejny :)
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest wspaniały jak zwykle. Cudeńko *.* Lisa...Brak mi słów na ta kobietę, to co ona wyprawia to się w głowie nie mieści, dziwię się Marco, że z nią wytrzymuje. Cierpliwy jest chłopak, ja to już dawno na jego miejscu uciekłabym gdzie pieprz rośnie xD Taaak w końcu Nat wraca, mam nadzieję, że już w następnym rozdziale spotka się z Marco. Tak możesz nam zrobić świąteczny prezent i doprowadzić do spotkania w kolejnej części. :) Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam Daria :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem jak Ty to robisz, ale jesteś GENIALNA, każdy rozdział jest fantastyczny i trzymający w napięciu ;) Życzę weny i czekam na następny ;* Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Boziu, jak Ty świetnie piszesz! Takiego talentu tylko pozazdrościć :D A teraz czas na ochrzan, dziewczyno weź ich daj w końcu razem, bo ja umrę od tego czekania! :P Rozdział jak zawsze świetny, widać że każde zdanie dokładnie przemyślane ;) I na marginesie, ale ta Lisa mnie wkur*** :D
    P.S. Zapraszam na nowy rozdział ^_^ http://new-life-with-hope.blogspot.com/2014/12/rozdzia-iv-poranek-taki-piekny.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Kolejny genialny rozdział <3
    Sposób w jaki piszesz... po prostu zapiera dech w piersiach... <3
    Ricky jak dla mnie jest postacią bardzo pozytywną i bardzo go polubiłam :)
    Mam nadzieję, że Nat i Marco wreszcie się spotkają <3
    Oby Lisa nie namieszała...
    Czekam na nexta i pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  12. Lisa mnie bardzo irytuje. Nat musi sie w koncu spotkac z Marco. Rozdzial super. Kiedy next? Pozdrawiam Marta:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytam i czytam i zwytęsknieniem czekam na spokanie Marco und Natalie <3
    Nie jednak denerwuje mnie Lisa ciągle wtrąca się w sprawy Marco. Może gdyby nie ona Marco odczytałby sms od Nat <3
    Ehh... Szkoda, że Ricky nie przyleci Z Nat do Dortmundu.
    Rozdział extra ;33 Czekam na next'a ;**
    Pozdrawiam i Merry Christmas ;33

    OdpowiedzUsuń