Co zrobić w takiej sytuacji? Nie miał pojęcia dopóki się w niej nie znalazł. Nic odkrywczego nie wymyślił, był obok tak po prostu, tulił kiedy jej łzy moczyły jego koszulkę, nie wypuszczał z objęć ani na moment. Potem szlochała coraz ciszej, jej ciało drżało coraz mniej, aż w końcu przestała płakać. Tak mu się wydawało. Kiedy przez dłuższą chwilę się nie poruszyła odgarnął jej włosy i zobaczył, że ona najzwyczajniej w świecie zasnęła.
Zastanawia się co zrobić i w końcu decyduje się podnieść z sofy i zanieść do swojej sypialni. Najdelikatniej jak potrafi podnosi się z nią z sofy. Dziewczyna otwiera na moment opuchnięte powieki, ale kiedy słyszy jego ciche słowa, które zapewniają ją, że jest bezpieczna znów je zamyka. Chłopak pokonuje kolejno stopnie, a po chwili kładzie ją na swoje łóżko i przykrywa. Przez chwilę patrzy na nią jak spokojnie śpi, ale w końcu stwierdza, że musi iść na dół. Cicho wychodzi z pokoju przymykając tylko drzwi. Kiedy dociera do kuchni kontynuuje to co zaczął. Wałkuje ciasto, naciąga je, po czym smaruje sosem , układa poszczególne warzywa, daje mięso i wrzuca pizzę do pieca. Wie, że zanim przyjdą koledzy pizza się podpiecze, więc pozostanie mu jedynie dorzucić ser. Przebiera się na górze w garderobie. Natalie śpi. Siada obok niej na łóżku i patrzy na nią. Zdaje sobie sprawę, że wreszcie poznał całą prawdę o jej życiu, o tym co ją tak zmieniło, co sprawiło, że z radosnej dziewczyny mającej tyle marzeń i planów, stała się zdystansowana i nieufna. Nie wyobraża sobie jak bardzo cierpiała, ale wie już, że jeśli będzie mógł to sprawi, żeby na nowo pokochała życie i zauważyła, że nie każdy mężczyzna, który stanie na jej drodze musi być taki jak jej były mąż. Blondyn nie zakłada bynajmniej jakiegoś związku z malarką, wie, że niekoniecznie są na niego gotowi, na razie chce być jej przyjacielem, właściwie już nim jest.
Wstaje i schodzi na dół. Jest 18:45 gdy słyszy dzwonek do drzwi. Idzie otworzyć. W progu stoi mała dziewczynka, a za nią jej ojciec:
-Jesteśmy za wcześnie, ale Sara już tak marudziła i pytała kiedy pójdziemy, że nie wytrzymałem i musiałem ją zabrać- tłumaczy Łukasz
-Spoko. Cześć szkrabie- blondyn bierze ją na ręce
-Cześć wujek. Co tak pachnie?- pyta mała
-Pizza. Zrobiłem taką jak lubisz, ale na razie jest jeszcze w piecu. Musisz poczekać. Mam nadzieję, że tata nie dał ci jakiejś mega dużej kolacji- mruga do niej i niesie do kuchni, a za nimi podąża obrońca BvB polskiego pochodzenia
-Nic nie zjadła. Prosiłem, błagałem, zagadywałem, ale ona miała gdzieś- tłumaczy Łukasz
-No to zje u mnie prawda kochanie?- patrzy na nią, a ona się szeroko uśmiecha.
-Ja nie wiem co te kobiety widzą w tobie Reus. Zaczarujesz każdą. Mała czy duża- namówisz je na wszystko. Dobrze, że na moją żonę nie rzuciłeś swojego uroku- śmieje się Polak
-Nie odbijam żon kolegom- taką mam zasadę. Saruś może pobawisz się w pokoju obok zabawkami Nico, czy mam ci tu przynieść?- pyta nadal trzymając małą na rękach
-W pokoju obok- mówi dziewczynka
-No to idziemy.
Marco zabiera małą do pokoju, w którym mały Nico ma swoje królestwo jak przyjeżdża. Po chwili Marco wraca do salonu gdzie Łukasz siedzi na sofie zerkając na skrót wydarzeń sportowych. Kiedy zauważa blondyna mówi:
-Widzę damską garderobę i bynajmniej chyba to nie należy do Mel. Nie ten rozmiar- wskazuje na damską narzutkę z długim rękawem i torebkę leżące na fotelu.
-Natalie przyjechała- wyjaśnia blondyn
-Gdzie się ukrywa? Jeśli chcieliście być sami to mogłeś zadzwonić ... Może powinniśmy umówić się w inny dzień?- patrzy na kumpla
-No coś ty. Spoko. Gdybym nie chciał byście przychodzili to bym zadzwonił. Nat śpi na górze. Przyjechała poznać szczegóły mojej rozmowy z pewnym adwokatem. Sprawa dotyczy jej. Potem miała niespodziewany i niezbyt miły telefon, zdenerwowała się, płakała i w końcu zasnęła. Zaniosłem ją na górę. Wiedziała, że przyjdziecie. Nawet pomagała mi robić pizzę, do tej rozmowy telefonicznej- wzdycha- Mówię ci Łukasz jak wynikła ta sytuacja na moim ślubie to wydawało mi się, że spotkała mnie największa krzywda, że nikt nie miał gorzej ode mnie, ale mówię ci, że to co się stało w moim życiu jest niczym w porównaniu z tym co przeszła Nat. Niczym- powtarza z przekonaniem
-Wierzę, skoro tak mówisz.
Słyszą dzwonek do drzwi. Marco idzie otworzyć i wpuszcza do domu Nuriego, który również przyszedł ze swoim dzieckiem- synkiem Omerem. Reus wita się z małym, a potem z Sahinem:
-Musiałem go zabrać, bo moja żona spóźniła się na samolot i przyleci dopiero w nocy. Nianię odprawiłem zaraz po treningu- tłumaczy
-Zaprowadzę go do Sary. Będą się bawić w pokoju obok. Omer pobawisz się z Sarą?- pyta
-Tak- mówi ochoczo chłopiec. Reus prowadzi go do pokoju w którym bawi się mała Piszczkówna. Kiedy wychodzi z niego do domu wchodzą Mats, Marcel, Miki i Auba. Wszyscy kierują się do salonu. Marco znika w kuchni. Sprawdza jak pizza, a jak stwierdza, że jeszcze moment musi być w piecu zabiera piwo z lodówki i niesie do salonu. Chłopcy otwierają butelki, a on szybko idzie na górę zajrzeć do sypialni do Nat. Dziewczyna śpi nadal więc piłkarz znów schodzi na dół. 10 minut później wszyscy raczą się pizzą i piją piwo prowadząc przy tym ożywione dyskusje.
***
Film trwa już dobrą godzinę, podejrzewają, że jest bardzo ciekawy, ale im nie jest dane się o tym przekonać ponieważ cały czas są zajęci czymś innym. Praktycznie od rozpoczęcia seansu zajmują się sobą. Szepcą sobie coś do ucha, śmieją się cicho, całują się. Generalnie to kupując bilety specjalnie wybrali pusty rząd, Mario podglądnął na monitorze pani, która siedziała w kasie. Jako, że nikt do rozpoczęcia seansu nie dosiadł się do rzędu nr 15 ( ostatniego zresztą) siedzą w nim sami i mogą robić to co im się podoba nie narażając się na wścibskie spojrzenia ludzi. Mario właśnie chce jej coś powiedzieć, ale kiedy tylko otwiera usta Ann wkłada mu do nich garść popcornu. Chłopak zostaje uciszony w dość zabawny sposób, a jego kobieta się śmieje zasłaniając sobie dłonią usta. Chichocze cicho patrząc na piłkarza. Kilkanaście sekund później, kiedy Mario zdążył już zjeść popcorn, wkłada swoje palce w jej długie włosy, przyciąga ją do siebie po czym całuje jej usta. Nie jest to bynajmniej nieśmiały pocałunek. Jego język wsuwa się do ust dziewczyny, a po chwili ich języki tańczą miłosny taniec. Dziewczyna nie pozostaje mu dłużna. Obejmuje go i cieszy się, że jej chłopak wybrał ostatni rząd. Całuje go zachłannie, ale on po chwili się od niej nieznacznie odsuwa, nachyla się jedynie by szepnąć jej coś na ucho:
-Kochanie musimy zwolnić...
Dziewczyna czuje zapach jego mocnej perfumy, którą uwielbia. Uśmiecha się do niego:
-Najwyżej skończymy czułości w samochodzie- mruga porozumiewawczo
-Nie.
-Dlaczego nie? - patrzy na niego
-Wzięliśmy niewłaściwy samochód. Przecież przyjechaliśmy dwu- osobowym- Ann widzi rząd jego śnieżno- białych zębów, kiedy na jego twarzy pojawia się wielki uśmiech-Za mało miejsca - mruga zabawnie chłopak
-No tak. Cholera kiedy kończy się ten film?- patrzy na komórkę, żeby sprawdzić która godzina
-Nie ważne. Jedziemy do domu? - pyta Gotze
Nie uzyskuje słownej odpowiedzi, ale po jej uśmiechu wnioskuje, że się zgadza. Bierze ją za rękę, zabierają swoje napoje i popcorn po czym opuszczają salę kinową. Kilka minut później mkną w stronę swojego domu podśpiewując jakąś piosenkę, która akurat w tym momencie leci w radio. Dla nich ta noc się jeszcze nie kończy, ona dopiero się zaczyna...
***
Śmiechy dochodzące z dołu uświadamiają Natalie, która kilka minut wcześniej obudziła się, że koledzy Marco z zespołu już przyszli. Rozgląda się po pokoju i domyśla się, że musiała zasnąć, a Marco musiał ją tu przynieść. Ostatnie co pamięta to jego silne ramiona, w które się wtulała. Sama nie wie kiedy zasnęła. Wstaje z łóżka i kieruje się do łazienki. Spogląda w lustro i widzi, że wygląda okropnie z rozmazanym tuszem pod oczami. Ma zamiar pozbyć się makijażu i przypomina sobie, iż na fotelu w sypialni chyba widziała swoją torebkę. Idzie do pokoju, a po chwili znów stoi przed lustrem starając się zmyć makijaż z twarzy chusteczką do demakijażu. Gdy jej się to udaje nakłada odrobinę podkładu, który starannie rozsmarowuje gąbeczką, potem tuszuje rzęsy. Nic poza tuszem i podkładem nie ma w torebce, no jeszcze błyszczyk znajduje. Delikatnie maluje nim wargi. Postanawia zejść na dół. Nie chce się ukrywać. Jej powieki są jeszcze trochę opuchnięte, ale wyglądają już przyzwoicie. Cicho schodzi po schodach, a kiedy ma już wejść do salonu wpada na nią mała dziewczynka, która akurat z niego wybiega:
-Natalie- mówi głośno, co nie umyka uwadze zgromadzonych w salonie piłkarzom BvB
-Cześć Sarcia- uśmiecha się do niej
-Bawię się z Omerem tam- wskazuje paluszkiem
-Świetnie kochanie.
-Wujek zrobił pyszną pizzę, musisz spróbować i to teraz, bo za chwilę wujkowie wszystko zjedzą. To takie żarłoki- mówi mała Piszczkówna
Bezpośredniość dziewczynki wywołuje u malarki uśmiech. Marco wychodzi z salonu i widzi jak Nat uśmiecha się patrząc na znikającą już za drzwiami bawialni Sarę. Odwraca wzrok w stronę salonu i ich spojrzenia się spotykają. Chłopak lustruje ją wzrokiem po czym podchodzi i cicho pyta:
-Wszystko w porządku?
-Tak. Obiecałeś mi kawałek pizzy- patrzy mu w oczy i widzi w nich troskę
-Zapraszam. Żarłoki nie są w stanie zjeść wszystkiego ponieważ zrobiłem trzy ogromne- obejmuje ją ramieniem i prowadzi do salonu.
-Cześć- mówi malarka
-Cześć Natalie. Jak miło cię widzieć- chłopcy po kolei się z nią witają, praktycznie od razu zagadują, a Marco widzi, że ona czuje się dobrze w towarzystwie jego kolegów. Tego wieczoru pomimo wcześniejszych wydarzeń Natalie dużo się uśmiecha i przez chwilę zapomina, że ponad 2 godz wcześniej wylała tyle łez w ramionach skrzydłowego czarno- żółtych.
***
W pokoju panuje cisza, którą przerywają jedynie szybsze oddechy mężczyzny i kobiety leżących na łóżku. Leżą wtuleni w siebie, ich serca nadal jeszcze biją dwa razy szybszym rytmem niż normalnie. Obydwoje mają przymrużone oczy, ale nie śpią. Przed momentem skończyli się kochać. Teraz potrzebują kilku chwil, by powrócić do rzeczywistości.
Wrócili do domu z kina i już od drzwi zaczęli okazywać sobie jak bardzo się kochają i jak mocno pragną bliskości. Nie śpieszyli się bynajmniej. Ich pieszczoty zdawały się nie mieć końca. Minęło sporo czasu zanim ogień namiętności porwał ich w swoje objęcia.
-Mario...
-Uhm...
-Mam ochotę na lody- mówi Ann
Chłopak nie jest zaskoczony jej zachcianką, jego kobieta w takich momentach często tak właśnie się zachowuje. Przywykł do tego. Całuje ją w czoło, wstaje z łóżka, ubiera bieliznę po czym idzie do kuchni by spełnić prośbę swojej kobiety. Kiedy wraca z opakowaniem lodów o smaku krówki, kładzie między nimi ściereczkę na której lokuje opakowanie ze smakołykiem i obydwoje zaczynają jeść.
***
Około 22 piłkarze opuszczają dom skrzydłowego BvB. Natalie i Marco zostają sami. Chłopak zaczyna sprzątać butelki ze stolika, Natalie też podnosi się by zebrać talerze, ale on protestuje. Dziewczyna jednak go nie słucha i robi tak jak założyła sobie wcześniej. Zanosi naczynia do zmywarki, a potem wrzuca kostkę po czym ją uruchamia. Kiedy Marco zjawia się w domu po wyrzuceniu butelek do śmieci w salonie na stoliku jest już posprzątane. Malarkę znajduje w kuchni mocującą się z korkociągiem. Piłkarz bez słowa bierze od niej butelkę i sprawnymi ruchami odkorkowuje trunek. Nalewa jej do lampki, ale sam nie pije:
-Wypiłem 2 piwa. Nie lubię mieszać. Mój żołądek tego nie lubi.
-No tak.
-Wezmę sobie piwo z lodówki i dotrzymam ci towarzystwa
10 minut później siedzą na tarasie domu piłkarza okryci kocem, piją swoje trunki, które trzymają w dłoniach i milczą. Piłkarz w końcu nie wytrzymuje:
-Gdybym go teraz spotkał to nie wiem co bym zrobił. Uwierz mi, że mam najgorsze na myśli. Jak można...?- patrzy na nią, a po jej policzku spływa łza. Ociera ją szybko, obejmuje dziewczynę :
-Przepraszam. Niepotrzebnie o tym mówię i sprawiam ci ból. Pewnie chcesz zapomnieć...
-Nie da się zapomnieć. Nie umiem. Chyba nikt nie jest w stanie po takim czymś. Marco...
-Tak?
-Dziękuję, że jesteś. Cieszę się, że tej nocy los skrzyżował nasze drogi. Potrzebowałam takiego przyjaciela. Jesteś wyjątkowy. Nie mogę ofiarować ci nic oprócz mojej przyjaźni.
-To bardzo dużo. Obiecuję ci Nat, że on zapłaci za to co ci zrobił. Prędzej czy później odpowie za to. A ty nie będziesz musiała się ciągle oglądać za siebie w obawie, iż się pojawi...
Słysząc to dziewczyna wie, że jego słowa się spełnią. Marco nigdy nie rzuca bowiem słów na wiatr...
***
10 komentarzy- next ;) I dzięki, że komentujecie- to dodaje mi skrzydeł ;)
***
Krótki??? Sama już nie wiem czy nie za krótki rozdział, ale nie chce mi się już teraz nad tym zastanawiać. wrzucam kolejny przez komórkę. Nie wiem czy wieczorem będę miała czas
. Buziaki. Dzięki za komentarze.
***
nawet nie zauważyłam czy on krótki,czy nie ale wciągający *.* Marco jako kucharz hym... ciekawe :D biedna Natt coś często płacze :/ ale dobrze, że ma przyjaciela przy sobie, mam cichą nadzieję, że po jakimś czasie będą razem ale wszystko powoli nie za szybko, podoba mi się właśnis to, że od razu nie poszli do łóżka. Co do Ann i Maro... Są przesłodcy *.* cieszę się, że wszystko im się układa życzę weny przy kolejnych rozdziałach :)
OdpowiedzUsuńZa krótki,stanowczo :D Nie no,żartuję :) Jednak jak człowieka coś wciągnie,to szybko się kończy i tak jest w przypadku twoich rozdziałów. Naprawdę,rewelacja,jak zwykle zresztą :) Wiem,już wspomniałam,że Marco i Natalie tak ładnie wyglądają razem,ale no po prostu nie mogę się oprzeć myśli,że może w niedługim czasie się zejdą :) Co do Mario i Ann,też są śliczną parą i mam nadzieję,że zażegnali już kryzys w swoim związku. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńTwoje rozdziały można czytać bez końca, więc zawsze wydają się krótkie :D
OdpowiedzUsuńBardzo szkoda mi Natalie, dobrze, że ma takiego przyjaciela, jakim jest Marco. Mam nadzieję, że Ann i Marco są już na dobrej drodze i nic ich już nie rozłączy, ale coś mi podpowiada, że będzie inaczej, zgadłam ? :D
Rozdział rewelacyjny, czekam na kolejny i pozdrawiam ;*
Rozdział uhh tak się w niego wciągnęłam, że nawet nie wiem kiedy skończyłam czytać :D
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to, że Natalie ma oparcie w Reusie i pomaga jej przejść przez te ciężkie chwile. I cieszy mnie również to, że Natalie dobrze czuje się z chłopakami z drużyny :) Niewiele kobiet po czymś takim tak ma. Ale Nat to silna i niezależna kobieta i nie daje się złamać Robbowi.
Ohh jak słodko zrobiło się u Mario i Ann :) Aż miło czytać, gdy jest między nimi tak dobrze :)
Rozdział jak zawsze super :)
Czekam na nowy :)
Pozdrawiam ;**
Kochanie! Przede wszystkim chcę Cię szczerze przeprosić za brak aktywności pod ostatnimi (chyba) dwoma postami! Jest mi strasznie głupio! Najchętniej wysłałabym Ci jakieś pisemne przeprosiny! Naprawdę! Po prostu te ostatnie dni w szkole spędziłam z ludźmi, których we wrześniu nie zobaczę i jakoś nawet nie miałam ochoty na cokolwiek. Byłam w chwilowym dołku. Mam nadzieję, że rozumiesz i wybaczysz:)
OdpowiedzUsuńW każdym razie! Przyjaźń Marco i Nat jest przepiękna! Zawsze o takiej marzyłam i mogę śmiało powiedzieć, że Natalie jest ogromną szczęściarą. Pięknie to wszystko wykreowałaś między nimi. To wszystko jest takie prawdziwe, normalne. Są wzloty i upadki, co nie sprawia, że to opowiadanie jest tylko i wyłącznie fikcyjną opowieścią. To coś, więcej! A przynajmniej dla mnie! A Mario i Ann? Wiesz co? Mega mnie przekonałaś do tej dziewczyny! Bo szczerze mówiąc to z początku miałam do niej mieszane odczucia. Teraz jest wszystko w porządku i uważam, że nawet niezła z niej babka:)
Dobra, już nie zanudzam! Jeszcze raz przepraszam z całego mojego małego serca! :)
Buziaki,
Xx
Wpadłam przypadkiem i zostałam aż do teraz. Opowiadanie jest świetne, wciągające, mega urocze. Z niecierpliwością czekam na dalsze rozdziały, pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńŚwietny! ;)
OdpowiedzUsuńCoś czuje, że już niedługo Natalie i Marco będą razem ;d pewnie w ich życiu namiesza jeszcze były mąż dziewczyny.
Czekam na kolejny rozdział.
Zapraszam do siebie.
Pozdrawiam ;)
Ta historia tak wciąga:) Rozdział jest świetny, a że Twoje rozdziały można czytać bez końca to ten szybko się skończył a mogłabym go czytać i czytać xD Naprawdę jesteś świetna i genialnie piszesz! :) Czekam na nowy i weny życzę.:)
OdpowiedzUsuńGenialna historia! Czekam na kolejny rozdział :) życzę dużo weny :D
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział. Czekam z niecierpliwością na nexta, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny! ;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz ;/
Mam nadzieję, że jednak Nat pozwoli Marco ukraść swoje serce ;))
Czekam z niecierpliwością na kolejny
Buziaki ;*
Twój blog ma coś w sobie,coś,czego do końca nie potrafię określić. Poleciła mi go przyjaciółka kilka dni temu,więc postanowiłam przeczytać i byłam zachwycona :) Wyrobiłam się do dziś i dlatego też komentuje. Główni bohaterowie po przejściach,więc zrozumiała jest ich ostrożność. Nie mogę się doczekać jakiegoś zbliżenia między nimi bo to na pewno będzie czymś wspaniałym w twoim wykonaniu naturalnie. Masz wspaniałą wyobraźnie i potrafisz pisać ;) Przyznam,że zaciekawiłaś mnie tym " blogowaniem " i sama postanowiłam spróbować jak to jest :)) Podsumowując,będę tu zaglądać,postaram się przy każdym rozdziale :D Link już zapisany :) Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńWitam :)
OdpowiedzUsuńMiło się czyta Wasze komentarze, naprawdę miło. Cieszę się, że pojawiają się komentarze od nowych osób, fajnie wiedzieć, że coraz więcej osób czyta. Bardzo mnie cieszą komentarze od stałych czytelniczek- dziękuję, że jesteście ze mną cały czas, czytacie i wyrażacie swoją opinię. Jak same wiecie to jest bardzo ważne wiedzieć, że nie pisze się dla siebie. Ja ze swojej strony obiecuję, że zrobię wszystko co w mojej mocy, by historia nadal była ciekawa- piszecie, że jest więc na pewno to prawda- wierzę Wam :) Mam pewien pomysł, już to gdzieś napisałam w którymś komentarzu pod poprzednim rozdziałem, ale powtarzam. Koniec tej historii będzie jednocześnie początkiem nowej, ale... nie będzie to typowa kontynuacja historii Marco. Marco w roli głównej wystąpi w tym opowiadaniu. Jeśli pojawi się w tym późniejszym to na pewno nie będzie głównym bohaterem, a jedynie pobocznym :) To plan na przyszłość i myślę, że go zrealizuję . Chciałabym bardzo. Ostatnio piszę dalszy ciąg historii Nathana- z opowiadania mojego autorstwa pt" Naprzeciw marzeniom" i próbuję napisać kolejny rozdział do opowiadania o Maxie i Samancie. Pora już chyba je zakończyć. Maxymilian i Sam chyba swoje już przeżyli i wreszcie chcą być szczęśliwi :) Także w najbliższym czasie zapraszam na końcowe rozdziały. Naprawdę warto przeczytać obydwa. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję, że jesteście :)