Czasem, kiedy nie wiesz co powiedzieć, o co zapytać bliską osobę tak, by nie sprawić jej bólu, po prostu milcz, ale bądź. Często już sama obecność przynosi pociechę. Świadomość, że obok, na wyciągnięcie dłoni jest ktoś, kto trwa przy tobie, jak skała. I nie ucieknie przy pierwszej możliwej okazji, kiedy życie Cię przerośnie, gdy z twoich ust zniknie uśmiech, a w oczach pojawią się łzy. Poda dłoń, w chwili, w której będzie groził ci upadek, uwierzy w ciebie, kiedy ty sam stracisz wiarę. A kiedy zwątpisz, że potrafisz coś osiągnąć popchnie cię do działania. Taki ktoś to skarb...
Wchodzi do pokoju, który wskazała jego mama. Już z progu widzi go leżącego na łóżku. Odwrócony do drzwi plecami nie ma pojęcia kto wszedł:
-Mamo nie jestem głodny- mówi nie odwracając się.
Po kilku sekundach widzi Natalie podchodzącą do jego łóżka. Siada obok i lustruje wzrokiem jego twarz. Piłkarz bez słowa podnosi się do pozycji siedzącej, po czym wtula się w jej ramiona. Nie potrzebuje słów pocieszenia. One płyną od wszystkich jego znajomych, potrzebuje ramion, jej ramion...
***
-A więc to jest Natalie?- mówi Thomas spoglądając na żonę- Odrobinę za szczupła, ale bardzo ładna- stwierdza
-No wiesz... Przecież nie ty będziesz wybierał kobiety synowi. Marco ma swój gust- uśmiecha się do męża
-Całkiem podobny do mojego- kwituje mężczyzna
-Tak poważnie, to wydaje ci się, że to faktycznie jego przyjaciółka?- pyta Manuela
-A istnieje przyjaźń damsko- męska?- odpowiada pytaniem na pytanie
-No chyba raczej nie, ale to nasze zdanie. Młodzi myślą inaczej- kwituje
-Tylko im się tak wydaje. Z takich przyjaźni rodzą się związki- uśmiecha się
***
Wychodzą do ogrodu. To pomysł Nat. Dziewczyna czeka, aż on usiądzie na leżaku. Kiedy to czyni i wykłada nogę, ona bierze poduszkę leżącą na krześle obok i podkłada mu pod nią:
-Teraz będzie ci wygodniej- uśmiecha się do niego- Jest przypuchnięta- stwierdza
-Nic mi nie będzie- mówi piłkarz- Dziękuję
Następuje cisza. Natalie lustruje go wzrokiem, a on nie wie co ma powiedzieć. Czuje się źle, ale nie chce jej tym zamęczać. Wie, że nie powinien użalać się nad sobą.
-Będziesz milczał?- pyta go
-A co mam mówić?- na chwilę podnosi wzrok na jej twarz, ale po kilku sekundach znów patrzy na gips- Nie wiem co mam powiedzieć...- wzdycha
-Powiedz co czujesz...- podpowiada mu
-Nie chcesz tego słuchać- kwituje
-A może ja o tym zadecyduję co? Może chcę wiedzieć- mówi- Myślisz, że jak zamkniesz się w sobie, będziesz tłumił złość, złe emocje, to poczujesz się lepiej? Uwierz mi, że nie będzie tak. Wiem z własnego doświadczenia- mówi
-Chcesz wiedzieć co czuję? Beznadzieję, złość, żal, nie mam na nic ochoty, czuję, że nie jestem już nikomu potrzebny... I chce mi się płakać- wylicza, ale na nią nie patrzy- Ktoś mógłby się ze mnie śmiać gdyby to usłyszał. Przecież 25-latek użala się nad sobą, bo nie poleci do Brazylii pobiegać za piłką. Dla mnie piłka jest wszystkim co mam, czym żyję, co kocham. To moje ja, moja teraźniejszość i przyszłość- mówi
-Marco...
-W sezonie robiłem wszystko co mogłem. Dwoiłem się i troiłem, by dać z siebie więcej niż dotychczas. Nie grało kilku podstawowych graczy, trzeba było łatać dziury, być wszędzie, pomagać obrońcom... Wszyscy graliśmy na 150 % swoich możliwości. Chcieliśmy pokazać, że pomimo problemów Borussia nadal jest zespołem z duchem walki. Myślałem o lidze, ale czekałem na mistrzostwa. To był mój cel Nat... I wszystko się posypało, bo źle stanąłem. gdyby ktoś mnie faulował, połamał to mógłbym mieć pretensje, ale to właściwie moja wina... - w jego głosie słychać zrezygnowanie
-Nieprawda. Tak po prostu miało być Marco. Następne mistrzostwa...
-Następne będą za 4 lata- będę miał 29 lat ...- przerywa jej
-Tylko 29 lat- przecież nie będziesz staruszkiem- tłumaczy mu- Myślisz, że nie będziesz w formie tak? Będziesz mniej kreatywny? Te cechy wynikają z twojego talentu, inteligencji, a dobrą formę sobie wypracujesz. Ile lat ma Klose? I gra w reprezentacji, strzela gole. Stracił coś z wiekiem? Nie widać... Jesteś i będziesz jednym z najlepszych Marco, bo po prostu na to zasłużyłeś i zapracowałeś- mówi z przekonaniem brunetka.
Dłonią chwyta delikatnie jego brodę czym zmusza go, by na nią spojrzał. Jego oczy są smutne i bez wyrazu. Nie ma tam tych iskierek, które tańczyły w nich jeszcze kilkanaście dni temu. Ale ona wie, że znów je zobaczy. Wie , że on tak łatwo się nie podda. Może ma chwilę załamania, ale w którymś momencie podniesie się z tego i znów wszyscy zobaczą jego wolę walki oraz determinację.
-Marco to tylko gips, który za kilkanaście dni zniknie. Nie zniknie natomiast twój talent. To co najważniejsze jest tutaj- kładzie swoją dłoń na jego klatce piersiowej -i tutaj - wskazuje na jego głowę. A po urazie za chwilę nie będzie śladu. Mogło być zdecydowanie gorzej- stwierdza
Kobieta stojąca w kuchni przy oknie, wycierając szklanki kątem oka obserwuje tę scenę uśmiechając się. Nie wie o czym rozmawiają, ale widzi jak dziewczyna patrzy na jej syna. Oczy matki widzą więcej...
***
Marco podpierając się na kulach stoi przy szafie z Natalie. Wskazuje jej na rzeczy, które ma wrzucić do torby. Po 10 minutach obydwoje są gotowi do wyjścia:
-Chodźmy. Tata za chwilę zniesie to na dół- mówi Marco
-Ja zabiorę torbę- proponuje Nat
-No coś ty. Nie będziesz dźwigać moich rzeczy - słyszy z ust piłkarza
-Przecież to jest lekkie. Nie przesadzaj- dziewczyna znika za drzwiami . Po chwili stawia ją koło schodów i czeka na Marco, który idzie w stronę salonu. W holu pojawia się mama piłkarza. Widząc torbę stojącą koło schodów patrzy pytająco na syna:
-Spędzę kilka dni u Natalie. Nie gniewajcie się- mówi spokojnie
-Marco nie wiem czy to jest dobry pomysł. Natalie na pewno ma swoje sprawy, a ty potrzebujesz opieki- stwierdza Manuela
-Zaopiekuję się nim, obiecuję- mówi malarka
-Mamo mam tylko gips na nodze. Jedynie czego potrzebuję to towarzystwa. Wy musicie wrócić do pracy- tłumaczy- Nie bierz urlopu, bo ja mam kontuzję. Nie jestem małym chłopcem - tłumaczy mamie spokojnie
-Oczywiście jak wolisz- słyszy z ust swojej rodzicielki
-Nie gniewaj się mamo. Jest mi tu dobrze. Porozpieszczasz mnie jak wrócę za kilka dni dobrze?- podchodzi kilka kroków po czym przytula ją- Kocham Was...- całuje ją w czoło
Kilka minut później mkną już ulicami Dortmundu.
***
Thomas, który siedzi na sofie i czyta gazetę co chwilę spogląda kątem oka na swoją żonę. Jest zamyślona. Pochylona nad laptopem, niby wypełnia dokumenty, ale w rzeczywistości błądzi gdzieś myślami. Kiedy ta sytuacja trwa już dość długo mężczyzna w końcu mówi:
-Znów uciekł z domu?
Słowa męża wyrywają kobietę z zamyślenia:
-Kto?- pyta
-No jak to kto? Nasz syn. To o nim myślisz przecież. Martwisz się o niego- stwierdza
-Tak. Ty nie?- spogląda na niego
-Też, ale on jest dorosły. Nie martw się, Natalie się nim zaopiekuje.
-Wiem. O to jestem spokojna...- mówi Manuela
-To o co chodzi?- Thomas spogląda na swoją żonę
-Boję się, że ona go zrani, tak jak zrobiła to Caroline- w głosie kobiety słychać troskę
-Natalie to nie Caroline... -kwituje ojciec blondyna
-Wiem ... ale i tak się martwię...- mówi Manuela
-Taka rola matek...- uśmiecha się Thomas i wraca do swojej lektury.
***
Nasłuchuje. W domu panuje cisza. Jest sama w salonie. Marco jest w łazience od 10 minut. Szuka płyty. Obydwoje wybrali film, ale pudełko okazało się puste. Przeszukuje szufladę. Słyszy dźwięk przychodzącego sms-a. Wstaje z dywanu, bierze telefon do ręki po czym odczytuje wiadomość:
" Jak miewa się Marco? Ja ciągle o tym myślę. Miałem tu być z nim, miał wrócić duet Gotzeus, a trach. Nie chce mi się nic. Totalnie nic. Wolałbym by ta kontuzja przytrafiła się mnie, a nie jemu. On bardziej zasługuje na Mundial niż ja. Jest najlepszy."
Odkłada telefon na stolik. Postanawia pokazać wiadomość blondynowi jak wyjdzie z łazienki. 10 minut później Marco zjawia się w salonie. Jest ubrany w krótkie spodenki i podkoszulek. Ma mokre włosy. Kiedy zajmuje miejsce na sofie Natalie pakuje pudełka z płytami do szuflady:
-Znalazłam- uśmiecha się- Będzie seans- stwierdza zadowolona
-Super- piłkarz układa swoją nogę na poduszce.
-A właśnie... najpierw coś ci pokażę- wstaje z dywanu, zasuwa szufladę, bierze komórkę po czym daje piłkarzowi do ręki- Przeczytaj sobie- mówi
Blondyn czyta treść wiadomości. Kiedy Natalie uruchamia odtwarzacz, on odkłada telefon na stolik. Bierze swój, po czym wybiera numer przyjaciela. Początkowo nie odbiera, ale po kilku sygnałach słyszy jego głos:
-Dzwonisz do mnie? - pyta
-Przecież nie bawię się w puszczanie sygnałów- nie jesteśmy dziećmi- stwierdza Reus
-No tak... Jak się czujesz?- wiem głupie pytanie, ale...- nie kończy zdania
-Normalne pytanie. Nie musisz obchodzić się ze mną jak z jajkiem- nie stłukę się- słyszy słowa blondyna. Przez chwilę obydwaj milczą.
W końcu odzywa się Marco:
-Posłuchaj... Czuję się okropnie, ale to chyba normalne. Jestem rozczarowany i jak sobie pomyślę, że mnie z Wami nie ma to chce mi się wyć, ale prawda jest taka, że nieważne co zrobię to i tak nic nie zmienię. Ty zamartwiając się o mnie też nic dobrego nie zrobisz. A możesz zrobić wiele... Mnie tam nie ma, ty jesteś. I możesz walczyć za nas dwóch. Możesz za kilka tygodni podnieść ten puchar i świętować. I podniesiesz. Jestem tego pewien- mówi
-Marco po prostu mnie trafia... Jestem taki zły...- stwierdza Mario
-Ja też. Nic jednak nie zrobimy... Weź się w garść- mówi Reus
-Paradoks... Ty masz kontuzję, a mnie doprowadzasz do porządku i pocieszasz...- mówi pomocnik Bawarczyków
-Kilka godzin temu użalałem się nad sobą, ale pojawiła się Nat...- stwierdza Marco
-Jak dobry anioł...- dodaje Mario
-Żebyś wiedział. Właśnie siedzę na jej sofie i mamy zamiar obejrzeć film. Od dziś odliczam dni do ściągnięcia gipsu, bo marzę o tym by normalnie wziąć prysznic, a nie stojąc praktycznie na jednej nodze- uśmiecha się lekko- Wiesz coś o tym nie?
-Tak. Też miałem tę wątpliwą przyjemność. Nie raz zresztą...- wzdycha Gotze
-A po mistrzostwach będziemy świętować na Ibizie. Tak jak planowaliśmy- snuje plany Reus- I obiecałeś mi gola Gotze. Postaraj się...
-Postaram. Wiesz, że jak coś obiecuję, to zawsze dotrzymuję słowa...
-Wiem. Trzymaj się. Będę kibicował- obiecuje kontuzjowany piłkarz
-Ty też się trzymaj. Ucałuj Natalie ode mnie...- Mario mówiąc te słowa uśmiecha się
-Na pewno to zrobię...- obiecuje blondyn
Odkłada telefon. Kiedy Nat zajmuje miejsce bok niego piłkarz nachyla się po czym delikatnie muska jej policzek:
-To był buziak od Mario... A ten będzie ode mnie- delikatnie całuje ją w usta- Dziękuję, że jesteś przy mnie i we mnie wierzysz...- mówi po czym jak gdyby nigdy nic opiera się i ogląda film.
***
Powoli otwiera oczy. Pierwszym obrazem, który widzi jest twarz śpiącej Natalie. Śpi słodko przytulona do niego. Swoją prawą nogę dziewczyna trzyma na jego nogach, a ręką obejmuje go w pasie. Piłkarz przypomina sobie, że oglądali film. Potem musieli zasnąć. Jako, że czuje, iż ma ścierpniętą nogę delikatnie gładzi policzek malarki. Chce ją obudzić. Nie jest w stanie zsunąć się z sofy tak by jej nie obudzić. Po chwili dziewczyna przeciąga się, uśmiecha, a potem dopiero otwiera oczy. Widząc twarz Marco na jej twarzy maluje się zaskoczenie:
-Dzień dobry- słyszy- Przepraszam, że cię budzę, ale...- nie kończy
Dziewczyna siada. Marco przygląda jej się. Na jej policzku maluje się rumieniec, który bardzo mu się podoba:
-Zasnęliśmy?- słyszy wypowiedziane przez nią pytanie
-Na to wygląda... Nie pamiętam końcówki filmu- stwierdza piłkarz podnosząc się do pozycji siedzącej
-Przepraszam. Masz nogę w gipsie i musiałeś się męczyć śpiąc na sofie... W dodatku na pewno nie miałeś za dużo miejsca, bo pewnie się rozpychałam...Przepraszam Marco. Miałeś odpocząć...- nie kończy ponieważ on przykłada jej swoje palce do ust na znak, by nic już nie mówiła. Dziewczyna czuje na policzku delikatne muśnięcie jego warg, a potem ciche słowa wypowiedziane wprost do jej ucha:
-Dzień dobry- to po pierwsze- A po drugie... Już dawno nie spałem tak dobrze jak dzisiejszej nocy...
***
Jestem z kolejnym rozdziałem. Prawda jest taka iż powstawał w wielkich męczarniach... To znaczy ten, który teraz wrzucam powstał dziś spontanicznie, natomiast próbowałam go pisać od kilku dni i wszystko co napisałam po przeczytaniu kasowałam. Z tego też nie jestem do końca zadowolona, ale pozostawiam go Waszej ocenie :) Nie jest najdłuższy, ale musiałam po prostu skończyć w takim momencie. Chyba rozumiecie ;)
Czekam na komentarze i dziękuję za cierpliwość :)
Moja wena jeszcze nie do końca wróciła...
Aaa... właśnie widziałam na fb, że Marco wrócił do treningów biegowych ;)
Jesteś bardzo utalentowaną pisarką ;) Chciałabym choć trochę zbliżyć się moimi umiejętnościami do Ciebie. Czytając opowiadanie wczuwam się w rolę i przeżywam to tak jakbym była tam razem z nimi. To co piszesz jest takie prawdziwe. Talentu można Ci pozazdrościć. Rozdział pomimo, że spodziewałam się troszeczkę dłuższego jest genialny. Podziwiam Cię za to jak piszesz. Robisz to genialnie. To wspaniałe ze strony Natalie, że opiekuję się tak Marco. Widać, że istnieje między nimi prawdziwa przyjaźń, dzięki której przysłaniają swoje prawdziwe uczucia do siebie.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny :)
Buziaki ;*
Jak na rozdział,który powstawał spontanicznie to nie jest źle :) Zwyczajny ale jaki słodki :) Coś się rusza w sprawie Nat i Marco,a to mnie bardzo cieszy :)
OdpowiedzUsuńAGA
Wiesz,że wszystko co napiszesz bardzo mi się podoba? Brak mi słów aby opisać doskonałość tego rozdziału. Ten pocałunek był słodki i cieszę się,że są tak blisko,chociaż wciąż czekamy na dalszy rozwój ich uczuć. Szybkiego powrotu do całkowitej weny ; * Do następnego.
OdpowiedzUsuńjak to dobrze mieć wokół siebie tylu przyjaciół, którzy pomogą kiedy jesteś w potrzebie... po tym świetnym, rozdziale zastanawiam się ilu z moich znajomych dałoby z siebie tyle co Nat i Mario, gdybym była na miejscu Reusa. Można tylko gdybać... zapraszam do mnie, nowy rozdział, pozdrawiam :* http://walcz99.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńOjoj dawno mnie u Ciebie nie było za co ogromnie przepraszam. Ostatnie rozdziały zapierały dech w piersiach! Bardzo się cieszę, że Marco posuwa się coraz dalej, z Natalie byliby świetną parą!! Trzymam za nich kciuki. Co do twpjej weny-nie odczuwam ich czytajàc twoją twórczość ;) Jednak jeśli twierdzisz, że może być lepiej to tylko tego ci życzę :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!! ;**
Rozdział jest naprawdę świetny!*.* Zrobiło się tak romantycznie xD Czekam na kolejny i mam nadzieję że twoja wena szybko do ciebie wróci (choć w tym rozdziale naprawdę nie widać żeby wena zawiodła:)) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńO kurczaczki. Ten pocałunek Marco asdfghjkl! Nareszcie. To było takie kochane i urocze *.* aj! ;d rozdział bomba! Z niecierpliwością czekam na kolejny. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńJest przepiękne jak zawsze kochana <3
OdpowiedzUsuńJeszcze ten buziak od Marco *-* .
Mam nadzieję, że już niedługo ich uczucia się jeszcze rozwiną :)
Czekam z niecierpliwością na kolejny
Buziaki ;**
Rozdzial super jak zawsze. Oni musza byc razem:) mam pytanie kiedy pojawi sie rozdzial na blogu o Maksymilianie? pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitam :)
UsuńBardzo proszę o podpisywanie się pod anonimowym komentarzem :)
Rozdział na blogu o Maksymilianie się pisze. Prawdę mówiąc niedługo będzie epilog. Trudno powiedzieć kiedy coś wrzucę- weny brak. Proszę zaglądać :)
Pozdrawiam
Nadrobiłam w końcu.
OdpowiedzUsuńDawno mnie nie było.Wakacje! a brak czasu, ech:(
Ale to jest cuuudowne.
Czułam się tak czytajac to jakbym sama brała w tym udział.
Ta noga, gips, mundial. To wszystko do mnie wróciło!
Ekscytujace.!
Czekam na nn i zapraszam do siebie: http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/
Jejciu, jejciu.
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga i tym bardziej jestem wkurzona na siebie, ze osttanio tak rzadko tu bywam.!
Ale już się naprawiam:)
Ogarnęłam wszystko i po prostu jestem niesamowicie poruszona tą historia która się tutaj przedstawia:)
Ta więź jest tak niesamowita, że nie umiem tego opisać. Chyba nawet nikt takich słów nie wymyślił zebym była zdolna to określic. Ta wieź jest tak czysta, piękna i cudowna, że przezywam to rzem z Nat:)
Podoba mi się to, że wpaltasz tez historię Ann i Mario:)
Mogłabym pisac tak całymi godzinami jakie to piękne ale nie będę spamować:)
Po prostu czekam na nn i zapraszam do siebie: http://kochac-nie-znaczy-miec.blogspot.com/
Wspaniale piszesz. Powiem Ci, że rzadko który blog mnie tak wciągnął, że przeczytałam w jeden dzień. Przeżywam to z Nat i po prostu jej zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńhttp://die-mannschaft-und-maja.blogspot.com/ <--------- Prolog u mnie
Miśka
Dzieki. Ciesze sie, ze jestes. Zajrze na pewno ;-)
UsuńKiedy next? Pozdrawiam:) Marta
OdpowiedzUsuńNie mam jeszcze rozdzialu niestety... zbieram sie do pisania. Mysle, ze kolejny pohawi sie w najblizszych dniach. Przepraszam, ale ostatnio na wszystko brakuje mi doby. Dzis mialam pisac, ale bede swietowac rocznice z moja druga polowa. Rocznica byla wczoraj, ale niestety swietowac nie moglismy bedac oboje w dwoch roznych miejscach. Cierpliwosci ;-)
UsuńO BOŻE, TAK, TAK, TAK, TAK, TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAK!!!!!
OdpowiedzUsuńJezu, przepraszam za to i za cały ten komentarz już od razu, bo wiem, że będę go pisała w takich emocjach, że normalnie nie mogę! Szczerze mówiąc, dziś czuję się okropnie i nie mam na nic ochoty ale poprawiłaś mi humor tym rozdziałem, a szczególnie tym co się stało pomiędzy Marco i Nat! Jezu, dzięki Tobie się uśmiecham! Ba! Kiedy Reus pocałował Natalie to normalnie klasnęłam w dłonie, odtańczyłam taniec radości i krzyknęłam na głos: "YEEEES" (tak, dokładnie tak to wyglądało, haha). Dobrze, że nikogo nie było w tym czasie na piętrze, bo by chyba pomyśleli, że coś ze mną nie tak! W końcu doczekałam się tego! Oczywiście tak, już doszło pomiędzy nimi do pocałunku, ale wtedy Nat to przerwała, a teraz jej to nie przeszkadzało! Rodzice piłkarza mają rację! Ona go kocha, on kocha ją-więc błagam, niech będą razem! Haha! Uwielbiam to co jest między nimi i właściwie to mogłoby to trwać wiecznie! Dzięki, że piszesz coś tak niesamowitego i dzięki raz jeszcze, że poprawiłaś mi humor, nawet nie wiesz jak bardzo! :)
A na koniec powiem tylko, że właśnie zabieram się za kolejny rozdział u mnie, bo wszystko co napisałam przedtem skasowałam. Niestety mam kilka problemów i kiedy pisałam swoją dziewiętnastkę to była ona aż przepełniona nudą i w jakiś też sposób za bardzo było po niej widać, że jestem w złym humorze. Ale teraz, kiedy sprawiłaś, że się uśmiechnęłam i mam wiele chęci to liczę, że coś dobrego z siebie wyciągnę! Buziaki i jeszcze raz dzięki:*
xx
Alez wywolalam emocje- ciesze sie. I cieszy mnie to, ze poprawilam Ci humor. Czekam na next u Ciebie. Uwielbiam historie ktora piszesz ;-)
UsuńHah ;) Pochłonęłam twojego bloga w zastraszającym tempie, ale komentarz zostawiłam sobie na koniec, więc przygotuj się, że to będzie konkretny komentarz ;D Fajnie piszesz, podoba mi się to. Nie lecisz z wydarzeniami na łeb, na szyję, tylko spokojnie je opisujesz, podając odpowiednio dużo szczegółów. W ogóle temat opowiadania strasznie mnie kupił, bo ja jestem zapaloną fanką sportu i również piłki nożnej i lubię sobie pooglądać Bundesligę, więc totalnie mój temat ;) Od razu od początku mega mnie to wciągnęło i przeczytałam przerywając sobie tylko na obiad (no jedzenie, siła wyższa, sorry ;)) Ogólnie od jakiejś połowy byłam przekonana, że jak już dojdę do końca, to Marco i Nat już dawno będą parą, a tu jednak nie, ale ta ich 'przyjaźń' jest taka super, że może i dobrze, że tak jest. Znowu taki 'rycerz Reus', który jak lew broni kobiety, to już w ogóle szał. Jest bosko powiem ci szczerze i zajrzałam bez jakichś wielkich oczekiwań, a zostaję z ogromną ochotą. No i tak teraz się zacznie czekanie na kolejny rozdział i katowanie się. Już ten ostatni przewijałam tak powolutku, żeby tylko się nie skończył. Boże, co ja sobie robię XD
OdpowiedzUsuńA tak na serio, to naprawdę czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że będzie szybko i jak będziesz tak pisała, że za 10 komów nowy rozdział czy coś w tym stylu to ci sama te komy bd pisała, przygotuj się na to. Zyskujesz chorą czytelniczkę, nie wiem czy się cieszysz.
Pozdrawiam,
M! ;)
Witam :-)
UsuńBardzo mi miło, że zostaniesz tu z ochotą. Cieszę się, iż opowiadanie Cię wciągnęło. Właściwie po to piszę, by zyskać czytelników. Co do tempa akcji muszę przyznac, że nie dzieje się wszystko szybko ponieważ w prawdziwym
życiu też powoli idziemy do przodu- czy w codziennym życiu, w pracy , a także w
związkach czy tez przyjaźni. Ja tak to widzę, ja tak praktykuje. Mozna się szybko
zakochać, mozna się spieszyc, ale pospiech jest zlym doradcą. Dlatego lepiej
powoli do wszystkiego dążyć. Cierpliwość zostaje przeważnie nagrodzona. Poza
tym z przyjaźni czesto rodzi się piekna milosc ;-) trwała przede wszystkim. Lubię
relację Nat i Marco. Jest taka naturalna... tak mi sie wydaje. Chcialam by taka
byla, czy mi sie udalo ocenicie Wy- czytelnicy. Marco jako rycerz? Troche taki
jest. Kobiety lubia opiekunczych mezczyzn, takich przy ktorych czują sie
bezpiecznie. Ja tez uwielbiam piłkę nozna- jako kibic oczywiscie, bo ja grac w nią
nie lubiłam- w kosza, siatkowke, pilke reczna tak, natomiast nozna mnie nie
pociagala na tyle by w nia grac :-) Oczywiscie, że sie ciesze, iż zyskalam czytelniczke. Bardzo mi milo :-) Rozdział niebawem :-)
Rozdział jak zawsze powala swą genialnością! :)
OdpowiedzUsuńMiędzy Natalie, a Marco widać powiększające się uczucie co mnie bardzo cieszy :)
Obawy mamy Marco są zrozumiałe po tym co przeszedł z Caroline, jednak Natalie a była Marco to dwa odległe światy :)
I to zamartwianie się Mario pokazuje jak bliskimi przyjaciółmi są chłopaki :)
Czekam na kolejny rozdział :)
Pozdrawiam :)