To prawda, że Marco bywał i nadal bywa zazdrosny. Czasem Natalie śmieje się z niego kiedy zauważa jego zazdrosny wzrok, gdy w jej pobliżu znajduje się mężczyzna, którego jej partner nie zna, więc nie może mieć o nim wyrobionego zdania, a co za tym idzie nie ma pojęcia czy ma czuć się zagrożony czy nie. Tym bardziej zdziwiona jest, kiedy obserwuje jak Marco z dnia na dzień właściwie zaprzyjaźnia się z Rickym. I gdy trzeciego dnia po przylocie dziennikarza spotyka ich rano w holu w dresach, oddychających ciężko uśmiecha się:
-Nie miałam pojęcia, że wyszliście razem biegać.- mówi dziewczyna trzymając na rękach Olivera.
-Zaproponowałem Ricky'emu trochę ruchu z samego rana i chętnie przystał na moją propozycję.- uśmiecha się blondyn podchodząc do swojej drugiej połówki i muskając jej usta, a potem całując synka w czoło.- Idę pod prysznic, bo nie pachnę zbyt ładnie.
-Ja też.- uśmiecha się ich gość.
-Cóż... więc my może zrobimy śniadanie dla taty i wujka co Oli?- mówi malarka idąc z dzieckiem do kuchni. Pierwszy po kilkunastu minutach pojawia się Ricky.
-Pomóc ci w czymś?- pyta.
-Tak, wyciąg talerze z tamtej półki.- Nat wskazuje mu półkę.- I przestaw herbatę na stół proszę.
Mężczyzna wykonuje polecenia. Marco nadal nie ma.
-Zerknij na Oliego, zobaczę dlaczego Marco tak długo nie schodzi.- mówi.
-Może zamiast zdecydować się na prysznic po prostu bierze kąpiel.
-Nie ma takiego zwyczaju rano. Jak już korzysta z wanny to raczej wieczorem. Przepraszam na moment.- mówi malarka wychodząc z kuchni. Oliver prawie natychmiast gdy zostają sami zaczyna wiercić się w swoim krzesełku. Ricky wyciąga go i bierze na ręce:
-Wiesz jak mnie podejść prawda? Mamie nie marudzisz jak jest tutaj, ale jak zostaliśmy sami...- uśmiecha się do malca. Ma już usiąść spowrotem przy stole, ale przerywa mu dźwięk dzwoniącego dzwonka do drzwi. Nie zastanawia się długo- po prostu idzie otworzyć. Przekręca klucz w zamku mówiąc coś do małego chłopca, którego trzyma w ramionach:
-Przepraszam, że nachodzę was tak wcześnie, ale muszę się wygadać...- z ust Agnes wychodzą słowa, która nie patrzy na drzwi, a dopiero w trakcie wypowiadania zdania podnosi wzrok i... widzi, że w drzwiach wcale nie stoi Natalie ani Marco, a przystojny mężczyzna, o ciemnych włosach, uśmiechający się szeroko.- Cześć.- wydusza z siebie agentka...
-Cześć.- odpowiada ostrożnie chłopak. Zna tę twarz, ale w pierwszym momencie nie kojarzy skąd.
-Ja... Przepraszam, myślałam, że otworzy Natalie lub Marco...- tłumaczy.
-Agnes prawda?- pyta, bo przypomina sobie gdzie prawdopodobnie widział jej twarz.- Przyjaciółka Natalie?
-Tak...
-Zapraszam, Natalie zaraz przyjdzie.- odsuwa się od drzwi, by dziewczyna mogła swobodnie wejść, a potem zamyka drzwi. Agnes lustruje jego twarz wzrokiem.
-Nie znamy się, ale znam skądś twoją twarz...- zastanawia się głośno blondynka.
-Mam na imię Ricky.- podaje jej dłoń.
-A wiem...- uśmiecha się.- Agnes.- podaje mu swoją.- Natalie pokazywała mi zdjęcia. Już wiem skąd cię znam.- uśmiecha się.- Miło mi cię poznać.
-Mnie również.
Idą w stronę salonu kiedy zjawia się Natalie. Jest zaskoczona widokiem Agnes, bo nie dzwoniła, że się pojawi, jest wręcz przekonana, iż miało jej nie być tego dnia w Dortmundzie.
-Cześć. Co za miła niespodzianka.- mówi.
-Cześć. Przepraszam, za najście, ale chciałam pogadać.
-Coś się stało?
-Cóż...
-Może zostawię was same co?- proponuje Ricky.
-Nie ma potrzeby.- mówi szybko Agnes.- Później porozmawiamy.
-Jak chcecie. Co z Marco?- pyta Ricky
-Cóż... Zwymiotował jak wyszedł spod prysznica, trochę mu jeszcze niedobrze więc położył się w sypialni.- tłumaczy Natalie.- Zrobię mu herbaty, może po prostu coś mu zaszkodziło... Sama nie wiem...- wzdycha.
Chwilę później Natalie idzie na górę z kubkiem parującego napoju zostawiając dwójkę ich gości na dole z Oliverem. Kiedy dziewczyna pojawia się w sypialni, jej mężczyzny nie ma w łóżku. Brunetka odkłada kubek na szafkę stojącą przy łóżku, po stronie, na której zawsze śpi chłopak, po czym kieruje się do łazienki. Zastaje go nachylonego nad toaletą i ocierającego usta ręcznikiem papierowym. Malarka opiekuńczo gładzi jego plecy dłonią, a ten na ten dotyk prostuje się po czym odwraca się do niej twarzą:
-Ile razy zwymiotowałeś odkąd wyszłam?- zadaje mu pytanie.
-Dwa... w sumie trzy licząc ten po wyjściu spod prysznica.
-Pewnie złapałeś jakiegoś wirusa...
-Rano nic mi nie było...
-Może po prostu jesteś przemęczony i organizm tak reaguje. Raz już tak miałeś pamiętasz?- patrzy na niego z troską kiedy ten zaczyna myć zęby.- Zostawiłam ci gorącą herbatę w sypialni. Napij się, ja pójdę do Agnes i Ricky'ego. Za chwilę do ciebie zajrzę. - mówi, a on kiwa potakująco głowę. Zanim jego partnerka opuszcza łazienkę, piłkarz czuje jeszcze delikatnego całusa na jego nagim ramieniu.
-Jak chcecie. Co z Marco?- pyta Ricky
-Cóż... Zwymiotował jak wyszedł spod prysznica, trochę mu jeszcze niedobrze więc położył się w sypialni.- tłumaczy Natalie.- Zrobię mu herbaty, może po prostu coś mu zaszkodziło... Sama nie wiem...- wzdycha.
Chwilę później Natalie idzie na górę z kubkiem parującego napoju zostawiając dwójkę ich gości na dole z Oliverem. Kiedy dziewczyna pojawia się w sypialni, jej mężczyzny nie ma w łóżku. Brunetka odkłada kubek na szafkę stojącą przy łóżku, po stronie, na której zawsze śpi chłopak, po czym kieruje się do łazienki. Zastaje go nachylonego nad toaletą i ocierającego usta ręcznikiem papierowym. Malarka opiekuńczo gładzi jego plecy dłonią, a ten na ten dotyk prostuje się po czym odwraca się do niej twarzą:
-Ile razy zwymiotowałeś odkąd wyszłam?- zadaje mu pytanie.
-Dwa... w sumie trzy licząc ten po wyjściu spod prysznica.
-Pewnie złapałeś jakiegoś wirusa...
-Rano nic mi nie było...
-Może po prostu jesteś przemęczony i organizm tak reaguje. Raz już tak miałeś pamiętasz?- patrzy na niego z troską kiedy ten zaczyna myć zęby.- Zostawiłam ci gorącą herbatę w sypialni. Napij się, ja pójdę do Agnes i Ricky'ego. Za chwilę do ciebie zajrzę. - mówi, a on kiwa potakująco głowę. Zanim jego partnerka opuszcza łazienkę, piłkarz czuje jeszcze delikatnego całusa na jego nagim ramieniu.
***
-Czyli wreszcie Natalie zdołała namówić cię na przyjazd?- pyta Agnes dziennikarza, który bawi się z Reusem Juniorem trzymając go na kolanach, podając mu zabawki, które chłopiec notorycznie rzuca dla zabawy, oraz strojąc do dziecka śmieszne miny, a tym samym wywołując na twarzy malca uśmiech.
-Cóż...- wzdycha chłopak.- Nat... hmm... Jest bardzo przekonywująca.- mówi.
-Jak chce, to faktycznie potrafi.- uśmiecha się agentka.- Tęskniłam za nią.- te słowa wypływają z jej ust choć nie planowała tego powiedzieć na głos. Chłopak patrzy na nią.- Poniekąd rozumiem motywy jej postępowania, ale z drugiej strony... Byłyśmy jak siostry i ona nagle zniknęła... Ja... Nie wiem właściwie dlaczego ci o tym mówię. Nie wiem...- wzdycha.-Przepraszam.
-Jest ci przykro, masz do niej żal...
-I tak i nie...- wyznaje.- Trudno to wytłumaczyć.
-Wiem co masz na myśli.- przyznaje dziennikarz.- Ta sytuacja była trudna, każde wyjście niosło ze sobą czyjeś cierpienie. Jednak już jest wszystko w porządku. Czyż nie to jest najważniejsze?- pyta patrząc na dziewczynę. Ma coś odpowiedzieć jednak obok nich staje Nat więc agentka rezygnuje.
-Jak się czuje Marco?
-Miał kolejne torsje. Zobaczymy jak rozwinie się sytuacja.- wzdycha malarka.- Zjedzmy śniadanie. On miał się położyć. Mam nadzieję, iż to minie.- mówi.
-Mówił, że ma dzisiaj ważny trening.- stwierdza chłopak.
-Jeśli nadal będzie wymiotował to może o tym zapomnieć. Wtedy będzie trenował leżenie w łóżku.- kwituje malarka.- I pewnie będzie musiał zapomnieć o grze w najbliższym meczu, z czego na pewno nie będzie zadowolony. On próbuje wrócić do formy, nadal ma wahania momentami. I strasznie przeżywa każdą sytuację, która uniemożliwia mu normalne treningi.
***
Kiedy się budzi wydaje mu się, że przez otwarte okno w sypialni słyszy śmiech Nico. Spogląda na budzik stojący na szafce przy łóżku, który wskazuje, iż jest po godzinie 15. Nie wstaje od razu, chwilę leży. Nie jest mu niedobrze więc ma nadzieję, że jego sensacje żołądkowe były jedynie chwilowe. Po kilku minutach wychodzi z łóżka, zakłada na siebie spodenki i biały podkoszulek po czym wychodzi z pokoju.
***
-Jesteś prawie tak samo dobry jak wujek.- piszczy Nico kopiąc piłkę do bramki, a Ricky choć udaje, że broni to jednak daje jej zatańczyć w siatce.
-Myślę, że wujek Marco jest zdecydowanie lepszy w grze w piłkę niż ja. W końcu jest zawodowym piłkarzem.- zachwala blondyna dziennikarz.
-Może... ale jest coś w czym jesteście bardzo podobni...- mówi chłopiec.
-W czym?- pyta z zainteresowaniem mężczyzna.
-Wujek też udaje, że broni, a tak naprawdę pozwala piłce wpaść do bramki.- kwituje Nico. Na te słowa rodzice piłkarza, którzy przyjechali z chłopcem, a którzy w tym momencie siedzą na krzesłach na tarasie, razem z Natalie i Agnes, wybuchają śmiechem. Marco również uśmiecha się wchodząc na taras. Słyszał słowa siostrzeńca.
-No ładnie...- wzdycha zwracając na siebie uwagę osób siedzących przy stole.- Dziecko zauważyło więc nie potrafimy właściwie wcielić się w rolę Ricky!
Dziennikarz uśmiecha się.
-Wujek!!!- krzyczy Nico po czym biegnie do blondyna, który przykuca, by kilka sekund później przytulać chłopca.- Cześć urwisie! Co słychać?- pyta.
Chłopiec odsuwa się lekko, ale nadal obejmuje swojego wujka.
-Natalie mówiła, że jesteś chory.- patrzy na blondyna czujnie.- Chciałem do ciebie iść, ale babcia powiedziała, że śpisz i nie mogę ci przeszkadzać. A ja chciałem...- skarży się.
-Wszystko jest w porządku Nico. Po prostu bolał mnie brzuch więc trochę spałem. Już jest lepiej. A babcia... cóż... jak byłem mały to mówiła mi zawsze, że podczas snu się zdrowieje więc pewnie nie chciała byś mnie obudził...
-Mnie też tak mówi, mama też... i tata...
-No widzisz.- Marco uśmiecha się do siostrzeńca, po czym mierzwi mu włosy.- Ograłeś Ricky'ego?
-Tak, ale wujek wcale nie starał się dobrze bronić.-mówi chłopiec.
-Ja myślę, że po prostu byłeś dobry i wujek nie dał rady.- uśmiecha się Marco, choć zna odpowiedź małego.
-Taa... Przecież ta bramka jest tak mała, że ktoś tak duży jak wujek Ricky nie mógłby nie obronić. Nawet takie małe dzieci jak ja to wiedzą...- kwituje chłopak, a osoby dorosłe przysłuchujące się jego wypowiedziom po prostu śmieją się.
***
Są na stadionie jakieś pół godziny przed rozpoczęciem meczu. Dziewczyny, tzn. Natalie i Agnes siedzą na krzesełkach i rozmawiają. Do rozpoczęcia meczu pozostało niecałe pół godziny, Ricky natomiast milczy. Jest na SIP pierwszy raz od kilku lat i dziwnie się czuje. Bo ostatni raz, przed kilkoma laty kibicował ukochanej drużynie z ojcem. Ma wiele wspomnień z tego stadionu, miłych głównie. I we wszystkich pojawia się jego tata, który był i prawdopodobnie nadal jest wielkim kibicem klubu. Kiedy chwilę później cały stadion śpiewa " You are not alone" w jego głowie pojawia się myśl: " A może jego ojciec jest na stadionie?
Minutę później czuje ciepłe palce dotykające jego dłoni. Spogląda w bok i widzi pytające spojrzenie przyjaciółki.
-Jest ok.- mówi, ale ona nie zabiera swojej dłoni, a on nie zabiera swojej. Blondynka stojąca obok Natalie zauważa ten gest.
***
-Czyli wreszcie Natalie zdołała namówić cię na przyjazd?- pyta Agnes dziennikarza, który bawi się z Reusem Juniorem trzymając go na kolanach, podając mu zabawki, które chłopiec notorycznie rzuca dla zabawy, oraz strojąc do dziecka śmieszne miny, a tym samym wywołując na twarzy malca uśmiech.
-Cóż...- wzdycha chłopak.- Nat... hmm... Jest bardzo przekonywująca.- mówi.
-Jak chce, to faktycznie potrafi.- uśmiecha się agentka.- Tęskniłam za nią.- te słowa wypływają z jej ust choć nie planowała tego powiedzieć na głos. Chłopak patrzy na nią.- Poniekąd rozumiem motywy jej postępowania, ale z drugiej strony... Byłyśmy jak siostry i ona nagle zniknęła... Ja... Nie wiem właściwie dlaczego ci o tym mówię. Nie wiem...- wzdycha.-Przepraszam.
-Jest ci przykro, masz do niej żal...
-I tak i nie...- wyznaje.- Trudno to wytłumaczyć.
-Wiem co masz na myśli.- przyznaje dziennikarz.- Ta sytuacja była trudna, każde wyjście niosło ze sobą czyjeś cierpienie. Jednak już jest wszystko w porządku. Czyż nie to jest najważniejsze?- pyta patrząc na dziewczynę. Ma coś odpowiedzieć jednak obok nich staje Nat więc agentka rezygnuje.
-Jak się czuje Marco?
-Miał kolejne torsje. Zobaczymy jak rozwinie się sytuacja.- wzdycha malarka.- Zjedzmy śniadanie. On miał się położyć. Mam nadzieję, iż to minie.- mówi.
-Mówił, że ma dzisiaj ważny trening.- stwierdza chłopak.
-Jeśli nadal będzie wymiotował to może o tym zapomnieć. Wtedy będzie trenował leżenie w łóżku.- kwituje malarka.- I pewnie będzie musiał zapomnieć o grze w najbliższym meczu, z czego na pewno nie będzie zadowolony. On próbuje wrócić do formy, nadal ma wahania momentami. I strasznie przeżywa każdą sytuację, która uniemożliwia mu normalne treningi.
***
Kiedy się budzi wydaje mu się, że przez otwarte okno w sypialni słyszy śmiech Nico. Spogląda na budzik stojący na szafce przy łóżku, który wskazuje, iż jest po godzinie 15. Nie wstaje od razu, chwilę leży. Nie jest mu niedobrze więc ma nadzieję, że jego sensacje żołądkowe były jedynie chwilowe. Po kilku minutach wychodzi z łóżka, zakłada na siebie spodenki i biały podkoszulek po czym wychodzi z pokoju.
***
-Jesteś prawie tak samo dobry jak wujek.- piszczy Nico kopiąc piłkę do bramki, a Ricky choć udaje, że broni to jednak daje jej zatańczyć w siatce.
-Myślę, że wujek Marco jest zdecydowanie lepszy w grze w piłkę niż ja. W końcu jest zawodowym piłkarzem.- zachwala blondyna dziennikarz.
-Może... ale jest coś w czym jesteście bardzo podobni...- mówi chłopiec.
-W czym?- pyta z zainteresowaniem mężczyzna.
-Wujek też udaje, że broni, a tak naprawdę pozwala piłce wpaść do bramki.- kwituje Nico. Na te słowa rodzice piłkarza, którzy przyjechali z chłopcem, a którzy w tym momencie siedzą na krzesłach na tarasie, razem z Natalie i Agnes, wybuchają śmiechem. Marco również uśmiecha się wchodząc na taras. Słyszał słowa siostrzeńca.
-No ładnie...- wzdycha zwracając na siebie uwagę osób siedzących przy stole.- Dziecko zauważyło więc nie potrafimy właściwie wcielić się w rolę Ricky!
Dziennikarz uśmiecha się.
-Wujek!!!- krzyczy Nico po czym biegnie do blondyna, który przykuca, by kilka sekund później przytulać chłopca.- Cześć urwisie! Co słychać?- pyta.
Chłopiec odsuwa się lekko, ale nadal obejmuje swojego wujka.
-Natalie mówiła, że jesteś chory.- patrzy na blondyna czujnie.- Chciałem do ciebie iść, ale babcia powiedziała, że śpisz i nie mogę ci przeszkadzać. A ja chciałem...- skarży się.
-Wszystko jest w porządku Nico. Po prostu bolał mnie brzuch więc trochę spałem. Już jest lepiej. A babcia... cóż... jak byłem mały to mówiła mi zawsze, że podczas snu się zdrowieje więc pewnie nie chciała byś mnie obudził...
-Mnie też tak mówi, mama też... i tata...
-No widzisz.- Marco uśmiecha się do siostrzeńca, po czym mierzwi mu włosy.- Ograłeś Ricky'ego?
-Tak, ale wujek wcale nie starał się dobrze bronić.-mówi chłopiec.
-Ja myślę, że po prostu byłeś dobry i wujek nie dał rady.- uśmiecha się Marco, choć zna odpowiedź małego.
-Taa... Przecież ta bramka jest tak mała, że ktoś tak duży jak wujek Ricky nie mógłby nie obronić. Nawet takie małe dzieci jak ja to wiedzą...- kwituje chłopak, a osoby dorosłe przysłuchujące się jego wypowiedziom po prostu śmieją się.
***
Są na stadionie jakieś pół godziny przed rozpoczęciem meczu. Dziewczyny, tzn. Natalie i Agnes siedzą na krzesełkach i rozmawiają. Do rozpoczęcia meczu pozostało niecałe pół godziny, Ricky natomiast milczy. Jest na SIP pierwszy raz od kilku lat i dziwnie się czuje. Bo ostatni raz, przed kilkoma laty kibicował ukochanej drużynie z ojcem. Ma wiele wspomnień z tego stadionu, miłych głównie. I we wszystkich pojawia się jego tata, który był i prawdopodobnie nadal jest wielkim kibicem klubu. Kiedy chwilę później cały stadion śpiewa " You are not alone" w jego głowie pojawia się myśl: " A może jego ojciec jest na stadionie?
Minutę później czuje ciepłe palce dotykające jego dłoni. Spogląda w bok i widzi pytające spojrzenie przyjaciółki.
-Jest ok.- mówi, ale ona nie zabiera swojej dłoni, a on nie zabiera swojej. Blondynka stojąca obok Natalie zauważa ten gest.
***
Nie ma pojęcia ile czasu minęło odkąd Natalie weszła do sklepu z farbami, pędzlami i innymi akcesoriami malarskimi. Oli po około 10 minutach zaczął się niecierpliwić, toteż Ricky zabrał wózek z nim, zapewniając Nat, że się nim zaopiekuje kiedy ona będzie mogła na spokojnie kupić wszystko co potrzebuje. Spacerując z chłopcem po galerii handlowej rozglądał się. W pewnym momencie zauważył Agnes wychodzącą z drogerii. Zauważyła go i Oliego, uśmiechnęła się po czym po kilkunastu sekundach stała już przy nich.
-Cześć.- powiedziała.
-Cześć.- odpowiedział Ricky.
Agnes pogłaskała małego po główce, a następnie pocałowała go w czółko.
-Cześć skrzacie.- przywitała się z chłopcem, a mały odpowiedział jej uśmiechem.- Jesteś najsłodszym dzieckiem na świecie.- stwierdziła po czym spojrzała na chłopaka stojącego obok wózka.- Wybraliście się na zakupy?
-Hmm... cóż... My raczej jesteśmy tu towarzysko.- tłumaczy chłopak.-Nat wybiera farby i inne akcesoria... Oli się niecierpliwił więc zabrałem go, by ona mogła na spokojnie kupić wszystko, czego potrzebuje. I tak sobie maszerujemy.
-Mogę się przyłączyć?- pyta agentka.
-Będzie nam miło.- słyszy z ust przyjaciela Natalie.- Ktoś chyba nie lubi zbyt długo stać w miejscu.- dodaje mężczyzna słysząc cichutkie odgłosy wychodzące z ust Reusa Juniora. Nie jest to ani płacz, ani kwilenie, ale jednoznacznie można stwierdzić, że dziecko zaczyna się denerwować. Kiedy tylko Ricky znów zaczyna iść do przodu, a tym samym pchać wózek, mały natychmiast przestaje.
-Już jest szczęśliwszy.- mówi blondynka.- Takiemu dziecku niewiele potrzeba, by było zadowolone.- wzdycha.
-To prawda.- przyznaje dziennikarz.- Później bywa trudniej.
Idą prowadząc niezobowiązującą, lekką rozmowę. Zarówno na twarzy Agnes, jak i Ricky'ego gości uśmiech. W pewnym momencie dziewczyna zauważa, że chłopak się ogląda:
-Coś się stało?- pyta.
-Nie.- zaprzecza.- Po prostu miałem wrażenie, że widzę starą znajomą.- tłumaczy.- Myślę, że to mogła być ona, choć nie jestem pewien. Ma inną fryzurę, kolor włosów... Jednak jej twarz była znajoma.
-Trzeba było ją zaczepić.- podpowiada agentka.- Dowiedziałbyś się czy to faktycznie ona.
-Hmm... Nie wiem czy to taki dobry pomysł. Nie widzieliśmy się wiele lat... Ja... nie mam pojęcia czy dla niej byłoby to miłe spotkanie...
Dziewczyna ma coś powiedzieć kiedy z ust Olivera wydostaje się głośny płacz. Ricky zatrzymuje się po czym bierze go po prostu na ręce:
-Już dobrze Oli... Ciii...- przytula go. Po chwili płacz ustaje, chłopiec rozgląda się z zaciekawieniem i wydaje się, że jest mu dobrze, kiedy Ricky trzyma go na rękach. Agnes pcha wózek idąc obok nich.
-Jesteś po prostu zmęczony co?- mówi Ricky do chłopca.- I lubisz być w centrum uwagi.- dodaje, a na twarzy Agnes pojawia się uśmiech.- Do tego wszystkiego jesteś ogromnym pieszczochem, co jest absolutnie słodkie.
Mały wydaje z siebie jeden z tych swoich pisków, jakby zgadzał się z tym co mówi jego wujek, choć w rzeczywistości mało rozumie, jest przecież niemowlakiem. Agnes podnosi zabawkę, którą specjalnie zrzucił Oli, podaje mu ją, a on znów rzuca. Śmieje się po tym i macha zabawnie nóżkami.
-Ty łobuziaku zrzucasz i ja mam się gimnastykować tak?- uśmiecha się Agnes.
-On...- mówi Ricky, ale nie kończy zdania. Nie robi tego dlatego, iż widzi kogoś, kogo dobrze zna. I teoretycznie zdawał sobie sprawę, że ten moment może nadejść, że do tego spotkania może dojść zupełnie przypadkowo, ale jak się okazuje, nie czuje się na nie wcale przygotowany. Najchętniej odwróciłby się i poszedł w drugą stronę, ale nie może tego zrobić, nie w momencie, w którym wie, iż został zauważony.
-Ricky...- słyszy głos Agnes, ale nie odpowiada.- Zamilkłeś... Dobrze się czujesz?- pyta agentka. Nie słyszy odpowiedzi. Już ma zadać kolejne pytanie gdy słyszy męski głos z boku.
-Co za niespodzianka.-mówi mężczyzna.
Agnes odwraca się w stronę z której dobiega głos. Stoi tam mężczyzna, obok nich, z młodą kobietą obok i wpatruje się w dziennikarza. Ricky nic nie mówi przez dłuższą chwilę, dlatego to mężczyzna znów przemawia.
-Nie powiesz mi zwykłego cześć?- lustruje młodszego wzrokiem.
-Cześć.- Ricky'emu udaje się wydusić z siebie to słowo. Mały Oliver wierci się, więc to odciąga uwagę dziennikarza od starszego mężczyzny.- Co skrzacie?- poprawia go sobie.
-Może go wezmę?- Agnes spogląda pytająco na chłopaka.
-Nie ma potrzeby.- mówi.- Idziemy?
-Myślałam, że chcesz porozmawiać z ...
-To twoje dziecko?- starszy mężczyzna pyta wprost.- Wasze?- poprawia się.
-Tylko to cię interesuje prawda?- pyta Ricky.
-To normalne pytanie...
-Nie rozśmieszaj mnie...
-Chcę wiedzieć czy zostałem dziadkiem... Co w tym złego? - patrzy na zdezorientowaną twarz Agnes.-Pomimo wszystko wolałbym wiedzieć, że mój syn ma dziecko...
-Przecież ty nie masz syna...- mówi przez zaciśnięte zęby chłopak.
-Ricky...
-Powtarzam twoje słowa.- przypomina mu.
-Wiesz w jakiej sytuacji je powiedziałem... W jakim świetle nas postawiłeś... Będąc w tym związku... Ale teraz gdybyś...
-Ta rozmowa nie ma sensu!- patrzy prosto w oczy mężczyźnie.- Żegnam.
Odchodzą. Agnes idzie pchając wózek obok Ricky'ego. ten nic nie mówi. Jego twarz wyprana jest z emocji, choć Agnes jest pewna, że w środku go rozsadza. Nie zna całej jego historii, Natalie opowiedziała jej o nim ogólnikowo ponieważ ona nigdy nie zadawała zbyt wielu pytań na jego temat. Wiedziała jednak, że od wielu lat nie utrzymuje kontaktów z rodziną. Nie znała powodu, nie pytała, wielu takich ludzi znała.
-W porządku?- pyta go.
-Tak.- mówi tylko. Wpadają na Natalie.
-Przepraszam, że tak długo, ale zaniosłam wszystko do samochodu.- tłumaczy.- Widzę jednak, że nie nudziliście się z Olim, bo spotkaliście Agnes.- całuje przyjaciółkę w policzek.- Był grzeczny?-patrzy na Ricky'ego i dopiero dostrzega jak bardzo blady jest.
-Co się dzieje?- pyta.- Źle się czujesz? Jesteś strasznie blady...
- Jest w porządku.- odpowiada automatycznie, ale ona za bardzo go zna, by wierzyć, że mówi prawdę.
-Myślałam, że pójdziemy jeszcze coś zjeść.- proponuje.
-Wybacz, ale chyba nic nie przełknę.- mówi chłopak.- Ale wy idźcie. Ja wezmę taksówkę i wrócę do domu.- proponuje.
-Nie ma mowy!- protestuje malarka.- Jedziemy do domu w takim razie.- mówi.
-Nat nie... Ja naprawdę wrócę sam. Nie przejmuj się mną, zostań z Agnes i...
-Jedziemy do domu Ricky! - patrzy na niego.- Agnes zapraszam do nas.
-Dziękuję, wpadnę później. Jeszcze coś załatwię i przyjadę.
-Obiecujesz?
-Tak! Słowo harcerza!
-Nigdy nie byłaś w harcerstwie!- uśmiecha się malarka.- To do zobaczenia później.
-Do zobaczenia.
***
Całą drogę do domu milczą. Natalie widzi, że Ricky jest czymś poruszony, ale nie zadaje pytań. Zna go na tyle, że wie, iż on nie lubi być zasypywany milionem pytań. Docierają pod dom, tam chłopak wysiada z samochodu, Natalie robi to samo. Na podjeździe pojawia się również samochód Marco. Chłopak wysiada po czym podchodzi do nich w momencie, kiedy Ricky wypina fotelik z jego synkiem, który śpi smacznie. Blondyn uśmiecha się na ten widok.
-To może zabiorę go do domu, a Marco pomoże ci z zakupami co?
-Dzięki Ricky.- mówi Natalie lustrując jego twarz wzrokiem.- Może uda ci się go położyć do łóżeczka.
-Spróbuję.
Kiedy chłopak znika w domu Marco patrzy na nią:
-Co się stało?- pyta.
-Muszę z nim porozmawiać.- mówi partnerka piłkarza.- W galerii, kiedy ja wybierałam farby, Oli się niecierpliwił, więc Ricky zaproponował, że się z nim przejdzie. Potem spotkałam ich, była z nimi też Agnes, bo się spotkali. Ricky był blady jak kartka papieru... Agnes też była zmartwiona, ale nie wiem co się stało... Nie pytała w drodze do domu. Nie chciałam naciskać, wiedząc, że musi ochłonąć. Coś się stało...
***
Marco i Natalie siedząc wieczorem z Rickym w salonie, gdy ich synek już słodko śpi w swoim łóżeczku, słuchają tego co mówi przyjaciel. Opowiada im o spotkaniu z ojcem. Mówi co czuł, jak przez moment czuł się jakby był sparaliżowany, a potem jak poczuł złość gdy ojciec zapytał o Oliego. Wyrzuca z siebie emocje, mówi o swoich uczuciach, a oni po prostu są. Nie oceniają go i to jest dla niego najważniejsze.
-Nie spodziewałem się niczego... ale nie spodziewać się, a rzeczywistość to... Nie cieszył się, że mnie widzi... Po prostu był zaskoczony i tyle.- mówi.- Nie wiem czy można przestać kochać swoje dziecko, ale on najwyraźniej umie to zrobić.
-To nie tak. Nie można nie kochać swojego dziecka.- protestuje Natalie.
-Od każdej zasady jest wyjątek Nat...
***
Przepraszam, że tak długo kazałam Wam czekać...
Wybaczcie.
Liczę na komentarze jak zwykle- coraz mniej się pojawia :(
Wyczekany! Fantastyczny! Szkoda mi Rickiego, zasluguje na szczescie. Mam nadzieje, ze sobie wszystko z ojcem...
OdpowiedzUsuńCzyzby ta planowana przez ciebie relacja ma byc miedzy Rickim i Agnes? Oby, bo oboje kogos potrzebuja :) ciesze sie szczesciem Marco i Nat, no i malego Oliego <3 niepokoi mnie troche stan zdrowia Marco ;( no czekam na kolejny w takim razie, mam nadzieję,że pojawi sie szybko :) pozdrawiam/Paula
Długo wyczekiwany ale w końcu jest i jest wspaniały jak zawsze.:) Właśnie czy ta relacja która ma się pojawić to Agnes i Ricky...ciekawe :D czekam oczywiście niecierpliwie na kolejna cześć i pozdrawiam Daria :)
OdpowiedzUsuńKurcze,czekałam czekałam i się doczekałam! Rozdział jak zwykle świetny.. Hmm.czyżby Agnes i Ricky.. Rozczulił mnie w tym rozdziale Nico.. :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny ! :)
Pozdrawiam Ola
polubiłam Ricky'ego ;) może to o nim ma być kolejne opowiadanie...? pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Ciągle dzieje się coś nowego i ciekawego. I wlaśnie dlatego czytam - nie ma nudy ;) Czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńFajnie ze z Marco wszystko ok:) nie rozumiem ojca Rico. Jak mozna tak traktowac wlasnego syna.... Dobrze ze Nat z pilkarzem sa przy nim;) rozdzial super. Czekam na next. Pozdrawiam Marta:)
OdpowiedzUsuńo matko nareszcie nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że na następny nie każesz nam czekać tak długo
kurę ja ciągle mam nadzieję, że to będzie planowana relacja Agnes i Mario
Nic nie mam do Rickiego, ale wolałabym żeby to była relacja Mario i Agnes :)
Tak czułam, że Marco zaprzyjaźni się z Rickym :) Dobrze wie ile znaczy dla Nat i że to tylko jej przyjaciel :)
OdpowiedzUsuńCo do spotkania z ojcem to do końca miałam nadzieję, że jednak przebiegnie inaczej... Że się pogodzą... Jednak ojcu Ricky'ego zależy tylko na tym czy jego syn nie zmienił orientacji... Smutne to i szkoda mi Ricky'ego...
Rozdział super! :)
Czekam na kolejny :)
Buziaki ;**
kiedy możemy się spodziewać nowego rozdziału? nie mogę się go doczekać jak zwykle zresztą :D czekam, buziaki ;**
OdpowiedzUsuńWitam. Myślę, że dzisiaj pojawi się nowy rozdział. Pozdrawiam
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń