poniedziałek, 4 sierpnia 2014

23

Obydwoje leżą na kocu rozłożonym na trawie w ogrodzie malarki. Po sutej kolacji, którą spożyli właśnie w ogrodzie postanowili jeszcze zostać:
-O czym myślisz?- pyta Marco
-O tym, że chyba zjadłam za dużo i teraz nie mam siły się ruszyć- śmieje się dziewczyna
-Ja też. Jak tak mnie będziesz karmić to będę musiał dużo zrzucić kiedy wrócę do treningów
Piłkarz przekręca się na bok. Ona również. Patrzą teraz na siebie i nic nie mówią. Dopiero po chwili odzywa się Natalie:
-Posprzątam talerze- chce się podnieść, ale on łapie ją za rękę. Zostaje. Kładzie się obok. Lubi z nim przebywać, rozmawiać, albo po prostu milczeć.
-Czy moi przyjaciele mogą jutro wpaść?- pyta piłkarz
-Oczywiście. Może wpadną na mecz? Obejrzymy razem co?- proponuje- Zrobię jakieś przekąski. Będzie fajnie- mówi
-Super. Zadzwonię później do Marcela- uśmiecha się
-Cześć gołąbeczki- słyszą głos. Kiedy patrzą w stronę skąd dobiega, widzą Lisę maszerującą i ich stronę. Po chwili siada obok nich. Natalie również podnosi się do pozycji siedzącej, a Marco nadal leży.
-Przeszkodziłam w randce?- pyta lustrując ich wzrokiem
-Jedliśmy kolację- mówi Natalie- Nie dokładaj sobie do tego historii- dodaje
-Żartuję, ale nawet gdyby to była randka, to przecież oboje jesteście wolni. Nie robicie nic złego- stwierdza
-Masz rację- przyznaje Marco- Więc następna kolacja będzie randką- mruga do Natalie
Dziewczyna wstaje i zbiera talerzyki. Znika w domu. Marco zostaje z Lisą sam. Przyjaciółka Nat zamyśla się, ale po chwili blondyn słyszy z jej ust słowa:
-Będzie ci trudno ją przekonać do związku- patrzy na niego- Strasznie się sparzyła. Robb był bydlakiem. Choć nikt z nas na początku tego nie zauważył.
-Miałem tę wątpliwą przyjemność go poznać. Co do Natalie - przyjaźnimy się- stwierdza
-Ale ci się podoba. Nawet jak tego nie przyznasz, to ja to widzę. Nie rób sobie jednak nadziei. Ostatnio powiedziała mi, że już nigdy nie zaufa żadnemu facetowi w stu procentach. Nie potrafi. Bez zaufania nie ma związku- patrzy na niego
-Liso dziękuję za dobre rady, ale powtarzam- przyjaźnię się z Natalie. Doskonale znam jej lęki...
Nie kończy swojej myśli ponieważ pojawia się malarka.
***
Wchodzi do pokoju córki. W łóżku koło Sary leży jej mąż. Nie czyta małej ponieważ ona już śpi, a jedynie na nią patrzy. Ten widok ją rozczula. Mężczyzna zauważa żonę. Całuje w czoło córeczkę i delikatnie zsuwa się z łóżka. Po chwili stoi już obok Ewy, obejmuje ją po czym składa na jej ustach pocałunek. Następnie obydwoje udają się do swojej sypialni, która znajduje się obok pokoju małej. Łukasz siada na łóżku, pociąga żonę w swoją stronę , a ona siada mu na kolanach:
-Kocham was- mówi patrząc jej w oczy- Jesteście dla mnie najważniejsze.
Ewa uśmiecha się. Całuje go. Kiedy jednak się odsuwa czuje jego usta na swoim ramieniu. W pewnym momencie słyszy ciche słowa swojego męża:
-Ewa...
-Tak
-Może już czas, byśmy postarali się o rodzeństwo dla naszej córeczki... - mówi cicho.
Kobieta patrzy na niego. Dłonią delikatnie gładzi jego policzek. Widzi w jaki sposób błyszczą mu oczy. W ten sam błyszczą, gdy mówi o ich córce. Prawda jest taka, że przez wszystkie lata, kiedy nie mieli dziecka było im dobrze, ale odkąd zostali rodzicami ich życie nabrało innych barw. Dziecko to wielka radość, jego wychowanie nie jest łatwe, ale każda chwila spędzona z taką małą istotką jest bezcenna. Obydwoje odnaleźli się w rodzicielstwie. Kiedy narodziła się ich córeczka obiecali sobie, że nie będzie jedynaczką. Może nadszedł czas, by tę obietnicę spełnić:
-Ale teraz ?
-Nie chcesz? Jeśli jest za wcześnie, albo nie chcesz to mi powiedz. Wole wiedzieć...
-Łukasz...
-Tak?
-Oczywiście, że chcę mieć drugie dziecko. Jutro umówię się do lekarza. Chcę się przygotować- mówi patrząc na niego. Widząc wielki uśmiech, który pojawił się na ustach jej męża, kiedy wypowiedziała te słowa, jej twarz również rozświetla uśmiech.
-Kocham cię- mówi obrońca
-Pewnie chcesz chłopca?- patrzy na niego
-Jeśli będziemy mieć drugą córeczkę to też będę szczęśliwy. Ja po prostu pragnę kolejnej małej istotki w naszym domu...
***
Po odprowadzeniu gości do drzwi, pożegnaniu ich dziewczyna wraca do salonu. Marco, który jeszcze kilka minut siedział na sofie, gdzieś zniknął. Jest późno więc domyśla się, że mógł iść na górę. Postanawia go poszukać. Wie, że chłopak szczerze ucieszył się z wygranego przez Reprezentację Niemiec meczu z Portugalią, ale zdaje sobie sprawę również, że znów żal wrócił. Widziała to kiedy oglądał mecz. Poczuła to kiedy na początku, gdy piłkarze wyszli i potem śpiewali hymn chwycił ją za dłoń. Po raz kolejny przekonała się, że choć jest bardzo silnym człowiekiem, to on również ma gorsze momenty, wtedy potrzebuje poczuć, że ktoś jest blisko.
Puka do jego sypialni, po czym prawie od razu słyszy "proszę". Marco siedzi na łóżku. Wokół bioder ma owinięty ręcznik, drugim wyciera mokre włosy. W pokoju unosi się zapach jego ulubionego żelu pod prysznic. Na widok Nat lekko się uśmiecha:
-Przyszłam sprawdzić czy wszystko w porządku- mówi z troską
-Tak. Wygrali. Oby tak dalej- stwierdza- Robin i Marcel są tobą zachwyceni- patrzy na nią
-Ja nimi też. Naprawdę masz fantastycznych przyjaciół. Naprawdę. Jak ty to robisz, że otaczają cię sami fajni ludzie. Wiesz... jesteś piłkarzem, masz więcej od nich- jeśli chodzi o sferę materialną- ale z ich strony zero zazdrości.
-Mam nosa do ludzi. Choć pewnie kiedyś jakiś błąd popełnię w doborze przyjaciół. Nikt nie jest nieomylny- uśmiecha się, a ona zajmuje miejsce obok niego.
-A tak poza tym... jak się czujesz? Było ciężko patrzeć na nich co?- spogląda mu w oczy
-Było... Nawet bardzo...ale nie jestem z tym sam. Ma mnie kto potrzymać za rękę- uśmiecha się- Cieszę się, że cię mam Natalie. Przyjaźń jest bardzo ważna, jeśli nie najważniejsza- stwierdza
-Najważniejsza jest miłość- mówi Natalie z przekonaniem
-Ale bardzo często zaczyna się od przyjaźni- mruga do niej
-Czyli... idąc tym tokiem myślenia... sugerujesz, że możemy być takim przypadkiem?
-Jeśli zechcemy...
-Marco...
-Ciii- kładzie jej palec na ustach- Nic nie mów. Niczego nie przyśpieszajmy, nie planujmy, ale też nie mówmy "nie". Zdajmy się na los. Zobaczymy co nam przyniesie- wypowiada te słowa z takim przekonaniem, że Natalie nie protestuje. Nie sprzeciwia się nawet wtedy gdy Marco delikatnie muska jej usta. To już kolejny pocałunek. Nat targają mieszane uczucia: z jednej strony wie, iż jeśli następnym razem go nie powstrzyma przed całowaniem jej, to na pewno chłopak weźmie to za przyzwolenie, ale z drugiej strony, kiedy blondyn ją całuje ma ochotę na więcej... I jak tu zrozumieć kobiety???
***
Malarka schodzi na dół. Boli ją głowa ponieważ poprzedniego wieczoru pozwoliła sobie wypić odrobinę za dużo wina. Jednak z przyjaciółmi, którzy ją odwiedzili, oraz z kolegami Marco tak świetnie jej się rozmawiało, że straciła rachubę ile lampek wypiła. Na dole jest cicho. Dopiero po chwili słyszy dźwięki wydobywające się z kuchni- ktoś włączył wieżę. Kiedy wchodzi do pomieszczenia widzi Marco siedzącego przy stole, pałaszującego tosty. Na jej widok jego twarz się rozjaśnia:
-O wstałaś...
-Która godzina?
-10:34- odpowiada piłkarz lustrując ją wzrokiem.
-O Boże. Zaspałam... Przepraszam...
-Zjedz ze mną. Na pewno nie są takie pyszne jak twoje, ale wyszły nienajgorsze...- podsuwa jej talerz
-I musiałeś się męczyć  z nogą w gipsie- patrzy na niego przepraszająco
-Hej. Nie jestem inwalidą. Nie trzeba mnie obsługiwać cały czas. A... była tu Lisa. Chciała pogadać, ale powiedziałem, że śpisz.
-Wczoraj sporo czasu siedzieliście na tarasie- spogląda na niego
-Lisa... jakoś na początku nie przypadła mi do gustu, ale wczoraj trochę pogadaliśmy i to fajna dziewczyna. Gdybym miał wybierać oczywiście wybrałbym ciebie, ale z nią też spoko się rozmawia. Choć wielu rzeczy bym jej nie powiedział...- kończy swoją wypowiedź
-Zrozumiałe. Mało ją znasz- stwierdza Nat
-Nie o to chodzi. Jak poznałem ciebie od razu poczułem, że jesteś godna zaufania. Z nią tak nie mam.
-Podobasz jej się- stwierdza
-Jakoś to przełknę, ale ja zainteresowany nie jestem rozwinięciem znajomości, więc gdyby np. robiła jakieś podchody, pytała ciebie o coś, to sprowadź ją na ziemię proszę- kwituje
-Ale dlaczego? To fajna dziewczyna, jesteś wolny...
On tylko się uśmiecha lustrując ją wzrokiem. Na pytanie odpowiada po kilkudziesięciu sekundach:
-Nie jest w moim typie...
***
Spędzają wieczór na tarasie. Z wieży leci muzyka z ulubionej stacji radiowej Natalie, Marco czyta książkę, a Nat... maluje go. On nie ma o tym pojęcia, ale dziewczyna siedząc w fotelu ze szkicownikiem na kolanach i ołówkiem w dłoni właśnie maluje.
-Witam serdecznie. Rozpoczynamy program
" Wieczór piosenek na życzenie". Jeśli chcesz sprawić bliskiej osobie przyjemność napisz sms- a z tytułem piosenki i dedykacją, a my na pewno puścimy ją na antenie. Oczywiście kto pierwszy ten lepszy"- prezenter zapowiada program, po czym podaje nr pod który można wysłać owe wiadomości.
-Na początek specjalna dedykacja od Natalie dla Marco- " The biggest adventure you can take is to live your dreams"- never give up. A dla Marco piosenka, którą wybrała Natalie
 
https://www.youtube.com/watch?v=zXrIXk0FyOE


"But stand up and never say never
Cause this life is gonna get better
Take a breath, shake it off and say
I'm on my way
 
You been down and feel so fed up
When they tell you, you might not get up
Might not be on top of the world  but hey
Here's what you say
 
You might work but I work harder
You might fight but I fight smarter
Might not be the top of the world but hej
I'm on my way
 
You might fly but I fly higher
You're so hot but I'm on fire
Might not be the top of the world but hej
I'm on my way."

Natalie uśmiecha się lekko. Kątem oka widzi, że Marco oderwał się od lektury i spogląda na nią. Oczywiście nic nie mówi, a słucha utworu, który mu zadedykowała. Ona nie przerywa szkicowania. Kiedy utwór się kończy słyszy kroki. Po chwili piłkarz staje obok niej, po czym siada na krawędzi fotela, a zaraz potem bierze w dłonie jej twarz, nachyla się i całuje ją. Kiedy odrywa się od niej mówi:
-Dziękuję. Wybacz, ale nie mogłem się powstrzymać- delikatnie gładzi jej policzek, po czym całuje w czoło i idzie do domu. Ona zostaje na tarasie. Na ustach ciągle czuje jeszcze dotyk warg blondyna. I po raz kolejny przekonuje się, że pocałunki Marco sprawiają jej przyjemność.
***
W drzwiach siłowni wita go trener z fizjoterapeutą. Na twarzy Jurgena maluje się wielki uśmiech na widok skrzydłowego. Marco odwzajemnia go. Szkoleniowiec przytula go i klepie po plecach:
-Miło cię widzieć z uśmiechem na twarzy- mówi
-Lepiej się czuję, to i uśmiech wrócił- mówi
-Najgorsze są pierwsze dni, potem jest lepiej. Poza tym nie wyobrażałem sobie inaczej. Jesteś silnym facetem, w dodatku masz wokół siebie sztab bliskich osób, które choćbyś chciał nawet nie pozwolą ci się zamartwiać- stwierdza trener- Byłeś na wakacjach?
Mam nadzieję...
-Miałem lecieć z Marcelem i Robinem za granicę, ale ostatecznie wylądowałem u Natalie. Chyba potrzebowałem spokoju. Gdybym wyjechał to nie obyłoby się od zdjęć w gazetach, a tak przez te kilka dni miałem spokój i...
-Przemiłe towarzystwo- kończy za niego trener. Na twarzy piłkarza pojawia się szeroki uśmiech. Jurgen śmieje się:
-Ta dziewczyna zawróciła ci w głowie- stwierdza- To dobrze. Jest naprawdę przemiła. Mieć taką osobę u boku to szczęście. A ja zawsze powtarzam, że piłkarz, który ma poukładane życie osobiste daje z siebie więcej, bo nie ma zmartwień... Do dzieła Reus...
-Taa, łatwo mówić, trudniej zrobić- kwituje Marco po czym kieruje się w głąb pomieszczenia. Ma tego dnia poćwiczyć odrobinę zdrową nogę. Po instrukcjach od rehabilitanta siada na jedno z urządzeń. Kiedy ćwiczy trener zajmuje miejsce obok. Lustruje go wzrokiem. Marco jest skupiony co widać:
-Dlaczego nie wierzysz w siebie?- pyta po chwili
-Nie rozumiem...
-Widziałem was razem kilkakrotnie. Na imprezie miałem okazję zaobserwować więcej. Nie żebym przyglądał się specjalnie- uśmiecha się, a Marco wybucha szczerym śmiechem- Jeśli mi powiesz, że ona nie patrzy na ciebie jak zakochana kobieta, to chyba cię wyśmieję. To widać na kilometr- stwierdza
-Nie rozumiesz... Ona jest po rozwodzie. Jej były mąż to bydlak- choć to lekkie słowo. Ona...
-Boi się. Rozumiem. Ale powiem ci jedno... To kwestia cierpliwości i czasu. Wiem, bo moja żona też była nieufna. Swoje też przeżyła. Musiałem się o nią bardzo starać, bardzo zabiegać, a jednocześnie nie naciskać. Powiem ci jedno... Na właściwą kobietę warto czekać. Naprawdę. I walczyć... A przecież ty masz serce wojownika - na jego twarzy pojawia się wszystkim znany uśmiech. Piłkarz przerywa ćwiczenie i spogląda na trenera. Po chwili przyznaje:
-Jak to jest, że ty masz zawsze rację?- pyta- Nie tylko w kwestiach piłki nożnej...
-Swoje już przeżyłem, poza tym też mam syna, który miał i ma różne rozterki. I znam was dobrze. Przebywając z wami na boisku można wiele zauważyć. Nie obserwuję tylko waszej gry, umiejętności, ale i reakcje na różne sytuacje. To jest równie ważne jak talent, a może czasem i ważniejsze. Jak zobaczyłem cię leżącego na murawie w meczu z Armenią zamarłem. Bałem się wiesz. Wiem ile ten mundial dla Ciebie znaczył, ale potem pomyślałem, że przecież kto jak kto, ale ty sobie z tym poradzisz. Jak szok minie to przyjdziesz z błyskiem w oku zdeterminowany do pracy, by jak najszybciej wybiec na boisko. I przyszedłeś dziś z tym błyskiem w oku i z uśmiechem- skwitował...
***
Bawi się telefonem, a potem przegląda instagram. Za chwilę ma mieć ściągnięty gips. Już nie może się doczekać. Jest sam. Marcel, który go odwiózł musiał bowiem pojechać załatwić pewną sprawę. Ogląda właśnie zdjęcie wrzucone przez Mario kiedy słyszy obok siebie czyjś głos. Podnosi wzrok i widzi Natalie:
-Cześć. Zdążyłam- uśmiecha się do niego, po czym nachyla się i delikatnie muska ustami jego policzek.
-Co za niespodzianka- mówi
Siada obok niego:
-No to w końcu się go pozbędziesz- wskazuje na gips
-Tak. Nareszcie- uśmiecha się. Zostaje zaproszony do pokoju, w którym mają rozcinać gips. Wstaje. Nie idzie jednak. Patrzy na Natalie:
-Chodź ze mną- mówi
-Mogę?
-Myślę, że to nie będzie problem
Wchodzą razem do pokoju. Po chwili Natalie filmuje moment ściągnięcia gipsu. Jakiś czas później obydwoje wychodzą z kliniki:
-To co teraz?- pyta Nat
-Zapraszam cię na obiad do moich rodziców. Miałem się zjawić po wszystkim. Będzie im miło jak ty również przyjedziesz
-No nie wiem... Może lepiej nie...- zastanawia się głośno
-Proszę cię- patrzy na nią- Chcę spędzić z tobą więcej czasu. Nie uciekaj mi już, a na obiad obiecałem przyjść. Gdy odmówię mojej mamie będzie przykro- tłumaczy
-No dobrze...
Po kilkunastu minutach zjawiają się pod domem państwa Reus. Na podjeździe stoi samochód Mel. Kiedy wchodzą do domu w drzwiach wita ich Nico:
-Ciocia- piszczy
-Cześć Nico- kuca i przytula go, a potem bierze na ręce. Manuela, która właśnie niesie wazę z zupą patrzy na wnuka;
-I Natalie musi cię dźwigać . No ładnie- uśmiecha się
-Dzień dobry- mówi Nat
-Cześć Natalie. Zapraszam do jadalni- mówi
Malarka z Marco i Nico wchodzą do pokoju. Przy stole siedzi już Dawid z tatą piłkarza, za nimi wchodzi Mel:
-Jaka miła niespodzianka. Cześć Nat- całuje ją w policzek
-Cześć. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam...- mówi
-No coś ty. Nico usiądź na swoim krześle, a cioci pozwól spokojnie zjeść- mówi Dawid. Po chwili wszyscy siedzą już przy stole i jedzą obiad prowadząc przy tym miłą konwersację. Natalie czuje się między nimi trochę jak członek rodziny. W domu piłkarza panuje przemiła atmosfera. Natalie żałuje, że jej mama już nie żyje. Na chwilę się zawiesza. Nie umyka to uwadze blondyna, który pod stołem łapie jej dłoń i patrzy na nią z troską. Spogląda na niego i jest pewna, że on wie, iż pomyślała o swojej mamie.
-Wszystko w porządku?- pyta cicho
-Tak, już tak- uśmiecha się do niego.
***
Mały Nico szaleje w ogrodzie z tatą i dziadkiem kopiąc piłkę. Marco z Natalie siedzą na huśtawce i przyglądają się ich poczynania:
-Kiwaj tatę Nico- woła Reus
Siostrzeniec robi to. Skrzydłowy obserwuje go. Zastanawia się nad czymś, ale swoje spostrzeżenia wyjawia dopiero gdy jego siostra z mamą pojawiają się w ogrodzie. W momencie gdy ustawiają na stole ciasto słyszą jego słowa:
-Mel powinnaś zapisać małego do szkółki- mówi, a Mel spogląda na brata zaskoczona
-Poważnie mówisz?- pyta
-Poważnie. Tak na niego patrzę i widzę, że coś dobrego mogłoby z tego wyniknąć. O ile on zechce, bo na siłę to szkoda...
-Pomyślę o tym , porozmawiam z nim i zobaczymy. Choć pewnie powie, że chce robić to co wujek. Od zawsze chce być taki jak ty- stwierdza
-To źle?
-No coś ty... - Mel siada obok niego po czym całuje go w policzek- Dlaczego miałabym nie cieszyć się, że mój syn chce być taki jak mój brat. Jesteś fajnym facetem- szturcha go
-Pewnie, że jestem fajnym facetem- spogląda na Nat- Prawda?
-Tak. Przyznaję- uśmiecha się
Nico przybiega do nich. Wdrapuje się na kolana malarki, po czym prosi mamę o sok. Kiedy gasi swoje pragnienie zwraca się do wujka:
-Fajnie okiwałem dziadka?
-Jasne. Jesteś mistrzem- mierzwi mu włosy piłkarz- Chciałbyś spróbować pograć z innymi dzieciakami? - patrzy na niego
-W piłkę? Tak jak ty?
-Tak. Chodziłbyś na treningi tak jak ja, tylko dla dzieci. Tam jest taki bardzo miły pan, który uczy ...
-Trener jak wujek Jurgen?
-Tak.
-Teraz pojedziemy?- pyta skacząc Natalie z kolan i stając przed blondynem. Ten obejmuje go po czym wysadza na huśtawkę, tak że mały siedzi obok niego:
-Nie. Najpierw trzeba się zapisać. Załatwić formalności. Jak będę w ośrodku to wszystkiego się dowiem. Poza tym teraz są wakacje więc nie ma treningów. Musisz tylko zapytać mamy i taty czy nie mają nic przeciwko temu?- patrzy na niego
Mały oczywiście pyta rodziców, a kiedy obydwoje się zgadzają znów zajmuje miejsce obok Marco. Zadaje mu mnóstwo pytań, na które on cierpliwie odpowiada. Na końcu kiedy Nico wstaje i praktycznie wiesza mu się na szyi piłkarz obejmuje go:
-Jesteś wspaniały szkrabie. Bardzo cię kocham... Rodzice są szczęściarzami, że mają takiego synka- mówi blondyn
-Przecież ty też możesz mieć synka... - patrzy na niego, a Marco zastanawia się jak malec rozwinie swoją myśl
-Nie mam żony- mówi
-Możesz mieć. Ciocia może być twoją żoną. Przecież ty ją lubisz, a ona ciebie- kwituje, a Melanie, która właśnie jest w trakcie picia soku pomarańczowego o mało się nie zakrztusza. Marco patrzy na Nat, a ona na niego i po chwili śmieją się. Inne osoby obecne również.
-Śmiejecie się ze mnie- mówi smutny
-Ależ nie...
-Powiedziałem coś źle... Lubię ciocię i byłoby fajnie...
-Gdyby została moją żoną- kończy Marco- Zastanowię się nad tym, bo to całkiem niezły pomysł- patrzy na Nat, na twarzy której maluje się wielki uśmiech.
***
Przepraszam Was bardzo za opóźnienia. Nie jestem zadowolona z tego rozdziału, a już na pewno z większej jego części. Ostatnio brakuje mi czasu żeby spokojnie usiąść i coś napisać. Moja wena też raz jest, a innym razem gdzieś znika. Oddaję Wam do oceny więc to coś powyżej i liczę na szczere opinie. Pozdrawiam i do następnego razu- myślę, że pod koniec tygodnia coś wrzucę , ale nie obiecuję tak na 100%, bo moja wena może sobie znowu pójść. Udanego wypoczynku :)

13 komentarzy:

  1. Rozdział jest naprawdę świetny :) Z wielką przyjemnością czyta się co napiszesz. Jest złożone to w jedną całość i idealnie ze sobą współgra. Świetnie opisujesz każdy minimalny szczegół :) Mądry chłopiec z Nico :) Ma chłopak rację.
    Jest to najlepsze opowiadanie na jakie trafiłam :) Mówię całkiem szczerze :) Wszystko w nim ma swój odpowiedni czas :> Czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam ;*
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi tam się podoba. Natt dba o Marco. A Nico jest świetny. Nie do podrobienia :D zapraszam do mnie na rozdział numer 6 http://walcz99.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. Niecierpliwie wyczekiwany rozdział! Jest coraz lepiej między nimi i zaczyna się robić gorąco. To oczywiście dobrze,chociaż troszkę ich "niejasnych" stosunków zawsze podsyca atmosferę. Nawet nie mów,że ten rozdział nie zadowala! Jest świetny i w twoim cudownym stylu ;) Rozumiem,że urwanie głowy,sama to przechodzę. Jednak na skomentowanie twoje wspaniałego bloga nigdy mi czasu nie brak :)) Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. A co ta Lisa?! Po co się miesza między Marco i Natalie... Ugh jak ja nie lubię takich osób! Wiedzą najmniej, a najwięcej mówią -.-
    Już się wystraszyłam, że Ewa oznajmi Łukaszowi, że nie chce mieć więcej dzieci... Widać tą miłość między nimi :) Piszczu to ideał (Marco też :D) mężczyzny :)
    Cały czas po ciuchu liczę, że Lisa nie namiesza za dużo między Marco i Nat... Proszę nie rób nam tego :)
    Ohh jeden dla drugiego jest taki kochany :) Żeby nie powiedzieć słodki :D Uczucie między nimi robi się coraz większe... :) Czasami nie warto przyspieszać wszystkiego na siłę :) Powoli dążyć do celu. Natalie i Marco tym się właśnie kierują i na chwilę obecną idzie im bardzo dobrze :)
    Jürgen dobrze radzi! :) Oby Marco wziął sobie jego rady do serca :)
    Nico jako jedyny wziął sprawy na swe małe ramiona i prawie oświadczył się za Marco :)

    Ohh się rozpisałam :D Ale nie trudno było o to skoro rozdział na to zasługuje :) Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału :)
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Ohh czytając ten rozdział chwilami miałam łzy w oczach :D Marco i Natalie bardzo się do siebie zbliżyli i myślę, że nawet nie zdają sobie sprawy, że już dawno przekroczyli tą cieniutką granicę pomiędzy przyjaźnią, a miłością.
    Rozdział podoba mi się bardzo. Nawet jeśli ty nie jesteś z niego zadowolona ;D
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest cudowny jak zawsze.:) A Nico poprostu jest genialny, zawsze wie co powiedzieć.:D Czekam na kolejny i pozdrawiam :) Daria

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział wspaniały! Te momenty Nat i Marco *.* a ich pocałunki, no cudo! Z niecierpliwością czekam na dalszą cześć i zapraszam do mnie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie przeczytałam wszystkie rozdziały, masz talent :) Pisz dalej bo historia którą wymyśliłaś jest niesamowita i szkoda by było gdybyśmy nie dowiedzieli się jak potoczyły się losy Nat i Marco :) Kalina

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialny rozdział! Twój blog stał się moim ulubionym, z niecierpliwością czekam na następny wpis, jesteś geniuszem ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział! Nie mogłam się doczekać :) Weny i do następnego :) /Dominika

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeczytałam całość!
    Świetne jest, naprawdę. Bardzo podoba mi się znajomość Nat i Reusa są tacy kochani i uroczy, mam nadzieję, że w końcu będą razem, bo pasują do siebie jak ulał.
    Jedynym mankamentem jest ta Lisa. Wkurza mnie jej wścibskość i to, jak próbuje odwieść Marco od Nat, nie lubie takich typiar, brr.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    xx s.

    OdpowiedzUsuń
  12. To jest po prostu przepiękne ❤
    Mały Nico dobrze powiedział ;D
    Cieszę się, że Marco nie ma zamiaru odpuścić tak trzymać :)
    To coś jak to ujęłaś jest cudowne <3
    Czekam z niecierpliwością na kolejny! ❤
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  13. Nico! Dobrze gada!
    Jeeej no widac, że im na sobie zależy.
    Pewnie Reusowi trudno będzie przebic sie przez ścianę Nat ale powoli, powoli Mu się to udaje:)
    Bardzo mi się podoba rozdzaił, czekałam na Niego i się nie zawiodłam.
    Czekam na nn
    Buziaki:*
    http://kochac-nie-znaczy-miec.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń