" Well, form me it's waking up beside you
To wath the sunrise on your face
To know that I can say I love you
I any given time or place
It's little things that only I know
Those are the things that make you mine
And it's like flying without wings
Cos you're my specjal thing
I'm flying without wings
And you're the place my life begins
And you'll be where it ends
I'm flying without wings
And that's the joy you bring
I'm flying without wings." Pomimo tego, że obudził się ponad godzinę temu nadal leży w łóżku. Patrzy na nią. Spogląda na kobietę, która poprzedniego dnia pojawiła się niespodziewanie u niego. Zobaczył ją po dwóch tygodniach. Zjawiła się wtedy gdy zwątpił, że się pojawi. A ona się zjawiła i co najważniejsze została. Została z nim, została dla niego, została ponieważ postanowiła dać mu szansę spełnić obietnicę. Obiecał, że pokaże jej jak wygląda prawdziwa miłość.
***
Co to jest miłość?
To spacer podczas drobniutkiego deszczu.
Człowiek idzie , idzie i dopiero po czasie orientuje się,
że przemókł do głębi serca...
Natalie budzi się. Powoli otwiera oczy. Od razu rozpoznaje miejsce w którym się znajduje. A więc to jednak jej się nie śniło.Spogląda w bok i widzi Marco śpiącego obok niej. Leży na brzuchu z wsuniętymi dłońmi pod poduszkę. Kołdra zakrywa mu jedynie pośladki. Lustruje wzrokiem jego umięśnione ciało. Ciało, które poprzedniej nocy miała okazję tak dokładnie poznać. Uśmiecha się do siebie. Cieszy się, że to właśnie ją wybrał, nie inną kobietę, ale właśnie ją. Bała się co powie jak pojawi się u niego. On przyjął ją z otwartymi ramionami. Wysłuchał, a potem pokazał jak piękna może być miłość fizyczna, przypomniał, iż nie musi łączyć się z bólem i cierpieniem. Z przymusem. On nie musiał jej zmuszać do niczego. Pragnęła go tak mocno, że gdyby nie wykazał inicjatywy to ona sama zaciągnęłaby go do łóżka. Wstaje po czym udaje się do łazienki. Bierze prysznic, a potem ubiera się. Cicho opuszcza dom piłkarza. Jadąc do swojego domu cały czas się uśmiecha na wspomnienie wspólnej nocy ze skrzydłowym BvB. Bez wątpienia była wyjątkowa, ma nadzieję, że nie ostatnia. Ba, jest tego pewna.
***
Blondyn po przebudzeniu ( już drugim tego dnia )pierwsze co robi to przekręca się na prawy bok. Kiedy kładzie dłoń na pustym łóżku zauważa, że dziewczyna zniknęła. Siada i rozgląda się po pokoju. Jej garderoby nie ma więc jest pewien, że musiała wyjść. Wstaje z łóżka i maszeruje do łazienki. Stając przed lustrem i nakładając pastę na szczoteczkę przerywa czynność w pewnym momencie, opiera się o kran i uśmiecha się sam do siebie spoglądając w lustro. Jest zadowolony. Cieszy go to, iż spędził noc z malarką. Namiętność jaka nimi zawładnęła poprzedniej nocy zaskoczyła nawet jego samego. Nie chodzi tylko o odczucia fizyczne, bardziej o emocje. Bez wątpienia kocha dziewczynę, darzy ją zupełnie innym uczuciem niż Caroline, choć ją też kochał. To co czuje teraz jest głębsze, mocniejsze, sprawia, że ma ochotę ciągle przy niej być, nie rozstawiać się ani na moment, chronić ją, opiekować się, troszczyć się o nią, wywoływać uśmiech na jej twarzy, ocierać łzy. Włącza elektryczną szczoteczkę. Kilka minut później wchodzi do kabiny prysznicowej. Ma już plan na dzisiejszy dzień. I ona jest częścią tego planu.
***
-Kochanie dzwoniłeś do Reusa?- pyta Ann
-Nie. Zaraz zadzwonię- piłkarz leżący na sofie w salonie bierze komórkę, wybiera numer przyjaciela po czym czeka na to, aż skrzydłowy raczy odebrać.
-Cześć Mario- wita się z nim blondyn
-Cześć. Co słychać? Mieliśmy wczoraj pogadać przez skype, ale w końcu Cię nie widziałem? Mam nadzieję, że nic nie wyrobiłeś? Martwię się o ciebie.
-Byłem grzeczny- kwituje Reus, a na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech czego jego przyjaciel nie widzi- Teoretycznie- dodaje cicho
-Co znaczy teoretycznie? Co nawywijałeś? Nie mów, że znów zrobiłeś rundę po knajpach?- w głosie pomocnika Bayernu słychać autentyczną troskę
-Nie- próbuje uspokoić Mario
-Reus ja kiedyś osiwieję przez ciebie. To wszystko przez Nat. Pogadam z nią , chcesz? Czy ona jest ślepa? Kochasz ją, a ona ciebie. Ja to wiem, ty to wiesz, An to zauważyła- wszyscy, ale nie ona. Albo widzi tylko nie chce tego przyznać. Uparta baba!!! - przyjaciel wyrzuca z siebie słowa z prędkością światła
-Spokojnie...
-Jak spokojnie? Obstawiałem, że przyleci do ciebie po kilku dniach, a minęło... ile minęło? Dwa tygodnie!- wzdycha Gotze
-Mario- przerywa mu blondyn
-Co Mario? Ja wiem co ona przeszła, ale przecież ... wiem, że się boi, ale kogo? Ciebie? Przecież ...
-Mario !!!- przerywa mu
-Co? Mam się nie wtrącać tak? Nie nakręcać? - pyta
-Próbuję ci powiedzieć, że Natalie wczoraj przyjechała- mówi mu.
-Przyjechała...- powtarza Mario za skrzydłowym- Co? Była u ciebie? I co?- wyrzuca z siebie kolejne pytania, jakby dopiero sens wypowiadanych przez jego kolegę słów do niego dotarł-No i co? Kiedy przyjechała? Sama?
-Pod wieczór- stwierdza piłkarz czarno- żółtych
-I co?- pyta
-I została...- Marco wypowiada te słowa z uśmiechem na twarzy przypominając sobie po raz kolejny wspólną noc z Natalie.
-Została... na noc???- dopytuje
-Tak...- przyznaje blondyn cicho
-Zaraz, zaraz...Czy ty mi właśnie próbujesz powiedzieć...???- Gotze przerywa wypowiedź, uśmiecha się szeroko, na co zwraca uwagę jego kobieta, która siedzi na fotelu i czyta gazetę- Nie poszliście grzecznie spać prawda?- pyta, a Ann otwiera buzię ze zdziwienia
-No nie- przyznaje Marco- Jadę do niej. Zwiała rano. Cała Natalie- mówi i słyszy w słuchawce śmiech swojego najlepszego przyjaciela, a potem jego słowa:
-Nareszcie stary. Wreszcie. Jedź
-Dobra. Bo jestem na miejscu. Zadzwonię później- mówi
-Nie dzwoń. Zajmij się Nat- Marco słyszy śmiech przyjaciela- Ucałuj ją od nas
-Na pewno to zrobię. Ucałuj Ann. Na razie- zegna się skrzydłowy BvB
-Cześć
Mario odkłada telefon na stolik. Uśmiecha się. Jego kobieta odkłada czasopismo na stolik, wstaje po czym kilka sekund później siada obok niego:
-Czy ja dobrze zrozumiałam?- pyta Ann
-Tak. Natalie się złamała, przyjechała do niego, została, a rano ją wywiało- uśmiecha się- Skąd ja to znam?- mruga do modelki- Ty też uciekłaś po naszej pierwszej wspólnej nocy- dotyka jej policzka dłonią- Uciekinierki- kwituje
Dziewczyna łapie jego dłoń i całuje po wewnętrznej stronie:
-Nie uciekałam. Pojechałam do swojego mieszkania- stwierdza- A ty przyjechałeś za mną...- mruga
-I zostałem...
Przyciąga ją do siebie. Dziewczyna kładzie się obok niego, przytula się do jej nagiego torsu i wsłuchuje się w spokojne bicie jego serca. Po dłuższej chwili słyszy słowa swojego mężczyzny:
-Mam nadzieję, że Natalie i Marco w końcu będą szczęśliwi
-Ja też...
***
Maluje odkąd wróciła od Marco. Od dawna zbierała się do tego, że skończy jeden z obrazów, ale jakoś nie mogła się do tego zmobilizować. Dziś wstąpiła w nią jakaś dziwna siła, zapał, energia. A może po prostu jest szczęśliwa i przez to ma więcej zapału do pracy.
***
-Po co przyjechałeś? Miałeś się trzymać od niej z daleka- mówi ze złością widząc nieproszonego gościa przed bramą
-O proszę. Oto i kochaś mojej żonki- drwi
-Jakby co to byłej żony. Wynoś się!!! Nie chcę cię tu więcej widzieć!!! - zaznacza blondyn
-Nie będziesz mi mówił co mam robić piłkarzyku!!!- podnosi głos
-Będę właśnie. Ona jest ze mną. Nie pozwolę ci jej skrzywdzić. Nie zbliżaj się do niej!!!- w jego głosie słychać coraz większą wściekłość
-Będę robił co chcę. Przyjechałem w odwiedziny - śmieje się ruszając w stronę domu, ale Marco łapie go za ramię. Robb odwraca się po czym Reus czuje mocne uderzenie w twarz. Przez kilka sekund jest oszołomiony, ale szybko mu mija. Nie pozostaje dłużny i odpłaca mu tym samym dokładając jeszcze uderzenie w brzuch z kolanka
-Wynoś się mówię!!!- stwierdza wściekły- Mnie nie będziesz bił jak Nat. Ja się obronię.. Ją też. Nigdy więcej jej nie dotkniesz!!!- mówi dość ostrym tonem
-Teraz ty masz prawo ją dotykać, bo się z tobą przespała tak? No proszę...- drwi były maż malarki
-Nie twój interes...- syczy piłkarz
Biją się i szarpią. Nie wiedzą, że ktoś zauważył całe zajście przez okno.
***
Zastanawia się dlaczego Marco jeszcze nie zadzwonił. Jest pewna, że nie śpi do tej pory. Bierze telefon, by wybrać do niego numer, ale w tym momencie słyszy jak jej gosposia woła ją. Dziewczyna zbiega na dół po schodach :
-Dobrze, że jesteś. Chodź- woła ją na zewnątrz
-O co chodzi?- Natalie wychodzi za nią na dwór. Zamiera na widok, który tam zastaje. Na podjeździe widzi bijących się dwóch mężczyzn- jednym jest jej Marco, a drugim Robb:
-Zadzwoń na policję- prosi gosposię-Szybko
-Już to zrobiłam
Natalie podbiega do nich, ale kiedy blondyn ją widzi mówi:
-Idź do domu Nat- prosi ją. Jako, że na chwilę traci czujność dostaje cios w brzuch od Robba. Zgina się wpół:
-Zabiję cię- wścieka się Marco. Prostuje się, podchodzi i łapie Robba za poły marynarki. Były mąż Natalie dostaje cios w twarz. Zatacza się. Skrzydłowy podnosi dłoń do góry, zaciska pięść by w celu zadania kolejnego uderzenia . Natalie widząc złość piłkarza podchodzi do niego i go odciąga:
-Zostaw...- prosi go
Blondyn widzi, że Robb chce go uderzyć, odpycha Natalie i unika ciosu, a zaraz potem sam wymierza mu pięść w szczękę:
-Mało ci? Ja jeszcze mam sporo energii. No dalej!!!
-Połamię cię chłopczyku i pożegnasz się z karierą- grozi zbliżając się do Marco. Znów się szarpią, piłkarz dostaje kopniaka w kontuzjowaną nogę. Czuje ból, ale nie daje za wygraną. Stawia kontrę. Kiedy odpycha od siebie Robba słyszy kroki. W momencie gdy były mąż Natalie zbliża się do niego dziewczyna psika mu w twarz gazem. Trzy minuty później podjeżdża samochód policyjny.
***
Jadą w milczeniu. Natalie kątem oka zerka na skrzydłowego, on natomiast trzyma lód przy policzku po to, by uniknąć opuchlizny. Tysiąc razy mówił jej, że nic mu nie jest, ale ona uparła się i w tym momencie właśnie wiezie go do kliniki. Nie jest na nią zły, zdaje sobie bowiem sprawę, że dziewczyna robi to z troski. Czuje dotyk na swojej dłoni, którą trzyma na udzie. Spogląda na nią i uprzedza jej pytanie:
-Nic mi nie jest słonko- mówi
-A noga?
-W porządku. Nie martw się- uspakaja ją- Zostaniemy u mnie?- pyta
-Tak- przytakuje
W klinice Marco bada lekarz. Po 25 minutach Natalie widzi jak piłkarz idzie w jej stronę. Ma zaklejoną z boku wargę. Dziewczyna podnosi się z krzesełka:
-I co powiedział?- pyta
-Wszystko jest w porządku. Nic mi nie jest. Kilka siniaków- nic strasznego. Noga cała- uspakaja ją
Przytula go delikatnie wiedząc, że jest obolały. Całuje w zdrowy policzek:
-Zabierz mnie do domu- prosi ją
-Tak kochanie...
***
Kiedy on jest pod prysznicem, ona ciągle tkwi w jego sypiali. Czeka na niego. Po 15 minutach drzwi się otwierają i do pokoju wchodzi piłkarz mając na sobie jedynie ręcznik owinięty wokół bioder. Natalie lustruje wzrokiem każdy kawałek jego ciała w momencie, w ktorym zbliża się do niej, a następnie siada obok. Dziewczyna delikatnie dotyka sińca na jego brzuchu, a on wzdryga się jakby się bronił przed bólem jaki zadaje mu jakikolwiek dotyk w tym miejscu. Nat pospiesznie odsuwa dłoń, jednak on ja łapie po czym przysuwa do swoich ust. Całuje jej wewnętrzną stronę:
-Wszystko jest w porządku. To tylko siniak- uspakaja ja po czym obejmuje i przyciąga do swojego ciała. Kiedy brunetka znajduje się w jego ramionach czuje, ze jest bezpieczna. Ręka Marco błądzi po jej plecach- uwielbia każdy jego dotyk. Chłopak wstaje i udaje się do garderoby. Wraca z niej ubrany w dresowe spodnie oraz bawełniany, biały podkoszulek. Nie ma jej w sypialni toteż postanawia zejść na dół domyślając się, iż pewnie poszła do kuchni. Jego przypuszczenia potwierdzają się. Malarka krząta się po kuchni wyciągając z lodówki produkty. Kiedy jednak czuje dłonie chłopaka oplatającego jej talię na chwile przerywa wcześniejsze czynności delektując się jego dotykiem. Kilkanaście sekund później słyszy jego szept nad swoim uchem:
-Dlaczego rano obudziłem się w pustym łóżku?- pyta skrzydłowy
-Przepraszam, ale musiałam wrócić do domu. Nie mogłam nadużywać twojej gościnności- uśmiecha się brunetka
-Naprawdę było mi smutno, jak domyśliłem się, ze zwiałaś- tłumaczy
-Marco...- zaczyna mówić, ale jego palce dotykają jej warg uniemożliwiając kontynuację zdania, które chciała wypowiedzieć
-Kocham cię. Nie uciekaj ode mnie nigdy- patrzy jej w oczy- Obiecaj-prosi ją
-Obiecuję- szepce dziewczyna- Następnym razem zostanę przynajmniej na śniadanie...
***
Przemierza klubowe korytarze w poszukiwaniu trenera, który jak na złość gdzieś się zaszył. Wie doskonale, że nie będzie w stanie trenować z racji obrażeń jakie ma po potyczce z byłym mężem Nat. Zdaje sobie również sprawę, iż trener nie będzie zadowolony gdy zobaczy w jakim jest stanie. Wszystko to jednak nie jest tak ważne, jak świadomość, że uchronił swoją ukochaną przed wizytą jej byłego męża. Na samą myśl ,co by się mogło stać gdyby się nie pojawił, czuje złość. W końcu odnajduje szkoleniowca siedzącego z dyrektorem sportowym BvB. Podchodzi, po czym wita się z obydwoma panami. Po ich minach widzi, iż są zaskoczeni jego wyglądem:
-Przepraszam, że przeszkadzam w rozmowie, ale muszę pogadać z trenerem- spogląda na Jurgena
-Usiądź proszę- wskazuje mu krzesło, a on wykonuje jego prośbę.
-Jesteś cały? - to pierwsze pytanie które zadaje trener lustrując go wzrokiem
-Tak, to tylko obicia i sińce, ale jestem trochę obolały
-Oki. A możesz mi powiedzieć co się wydarzyło? Przypominam ci, że powinieneś skupić się na powrocie do formy, a nie bójkach, bo to była bójka prawda?- pyta Klopp
-Siła wyższa. Chodziło o Natalie- stwierdza- To długa historia, ale nie dało się inaczej- mówi, ale przerywa ponieważ komórka Michaela dzwoni. Mężczyzna ich przeprasza, a on wie, że będzie musiał odpowiedzieć na wszystkie pytania trenera. On tak łatwo mu nie odpuści i zapewne jeszcze wyśle do klubowego lekarza. Tak też się staje. Po przydługiej rozmowie z Jurgenem musi jeszcze stawić się u lekarza, a potem ma wolne. Około godziny 12:30 opuszcza ośrodek szkoleniowy i jedzie do domu gdzie czeka na niego kobieta, którą kocha całym sobą.
***
Krząta się po kuchni Marco sprzątając. W piekarniku bowiem piecze się tarta ze szpinakiem. Postanowiła pod nieobecność piłkarza zrobić coś do jedzenia. Kiedy słyszy odgłos kroków w przedpokoju wie, iż wrócił. Po chwili zjawia się z olbrzymim bukietem czerwonych róż w dłoni. Na jej twarzy pojawia się wielki uśmiech kiedy piłkarz jej go wręcza:
-To dla Ciebie kochanie- mówi
-Dziękuję- całuje go w policzek, gdyż jego warga nadal nie wygląda najlepiej. Kiedy ona wkłada kwiaty do wazonu, on śledzi każdy jej ruch. Flakon z bukietem trafia na stolik w salonie, a ona zajmuje miejsce obok blondyna. Ustami znów muska jego policzek:
-Co powiedział trener? Musiałeś się bardzo tłumaczyć?- pyta patrząc na niego
-Cóż... Jak go spotkałem był z dyrektorem sportowym. Byli zaskoczeni na mój widok, ale generalnie pierwszym pytaniem, które usłyszałem, było czy jestem cały. Potem dopiero trener zainteresował się tym kto mnie tak urządził - spogląda na nią
-Czyli najważniejsze jest twoje zdrowie, a dopiero potem interesują się resztą- stwierdza
-Tak właśnie jest. Jurgen nie był na pewno zadowolony moim stanem, ale gdy mu powiedziałem o co poszło to nie wypowiedział ani jednego słowa krytyki. Stwierdził tylko, że wolałby by to się nie wydarzyło, ale on na moim miejscu też dałby w pysk kolesiowi. I temat się skończył. Musiałem jeszcze zaliczyć spotkanie z lekarzem klubowym i dostałem dwa dni wolnego, które chcę spędzić z moją kobietą- uśmiecha się
-Nawet gdybyś chciał je spędzić beze mnie to bym ci na to nie pozwoliła- mówi Nat- Ktoś przecież musi się tobą opiekować- mruga do niego
-No tak... - wzdycha na pokaz piłkarz- Jestem trochę obolały wiesz?- uśmiecha się- A najlepsze na obite i obolałe miejsca są całusy. Mama zawsze całowała mi obite miejsce - np. zdarte kolano- wspomina- Po tym jak podmuchała i pocałowała nic mnie już nie bolało...
-Hmm... Skoro to ma pomóc... To gdzie cię boli najbardziej?- patrzy na niego, a on wskazuje na wargę. Nat delikatnie muska ustami rozbitą wargę piłkarza. Potem Marco wskazuje następne miejsce- policzek. Znów czuje usta malarki. Kontynuuje wyliczanie gdzie go boli. Po dłuższej chwili kiedy wszystkie siniaki na ciele Marco zostały uleczone niejako całusami jego dziewczyny piłkarz przytula ją do siebie i szepce do ucha:
-Pragnę cię Nat. I ubolewam nad tym, że wszystko mnie boli, przez co nie mogę ci pokazać jak bardzo-mówi.
***
Jestem z kolejnym. Nuda... wiem, ale wena sobie poszła, dobry humor również, pogoda także podążyła za nimi... jest szaro, buro i ponuro. Takie jest mój nastrój i taki wyszedł rozdział. Nie gniewajcie się... Wena wróci mam nadzieję. Dziękuję za komentarze i proszę o jeszcze. Mykam spać. Marzę o śnie ;)
Jeju, cudowny rozdział. Nat i Marco są okropnie słodcy, asdfghjkl *.* no nie mogę znaleźć w tym momencie słów, aby to opisać. No CUDO! Kocham to opowiadanie. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńMi rozdział się podoba! Nat i Marco razem... Mario mnie rozśmieszył :) a ten Robb, palant prosiłam kosmotów aby go zabrali ale chyba nie chcą :/
OdpowiedzUsuńJejunciu to jest niesamowite :)
OdpowiedzUsuńA temu Robbowi to bym sam w ryj dała :3
Kochany Marco ^^
Czekam na kolejny i pisz, bo umrę z ciekwości i będziesz miała mnie na sumieniu ;)
Pozdrawiam i życzę, żeby wena powróciła :***
Żadna nuda kochana to jest cudowne <33
OdpowiedzUsuńPrzez cały rozdział uśmiechałam się szeroko ;)
Zakochałam się w tym blogu, i choć się powtarzam to muszę to robić :D
Marco jest wspaniałym mężczyzną, i kochanym.
Czekam na kolejny
Buziaki ;*
Nuda? Nawet tak nie mów! Oni są cudowni. Nie przeżyje jeśli w przyszłości ich rozłączysz,nawet na chwilę :(
OdpowiedzUsuńPrzestraszyłam się tej bójki,bałam się,że Marco stanie się coś poważniejszego,ale odetchnęłam z ulgą ;) A Robb to naprawdę irytujący człowiek. Czekam na kolejny! Buziaki kochana ; *
Tak się cieszę, że Natalie zrobiła ten krok do przodu!!
OdpowiedzUsuńMyślę, że z Robbem nie będzie już kłopotów skoro zabrała go policja. Chociaż takim to nigdy nic nie wiadomo..
Dziękuję za komentarze u mnie :)
Pytałaś jak po meczu. Cóż.. Jestem mega szczęśliwa, że mogłam tam być i zobaczyć ich wszystkich na żywo. Całą atmosferę zepsuli 'kibice' Śląska. Uważam, że przyśpiewki typu 'jebać Borussię' nie były na miejscu. Ale to jedyny minus w tym wszystkim ;)
Pozdrawiam ;**
O matko beznadziejny ten Robb -.- Całe szczęście, że Marco wyszedł z tego tylko poobijany. Oby już nigdy nie wrócił -.-
OdpowiedzUsuńI cieszę się, że Nat w końcu otworzyła się na Reusa i dała mu szansę :) On się tak o nią troszczy.
Ale sprytny też jest z tymi całusami :D Tego kombinowania to się chyba od Nico nauczył :D
Rozdział super :) Jeśli Ty piszesz takie rozdziały, gdy nie masz humoru i weny to ja też tak poproszę! :D
Czekam na kolejny rozdział :)
Pozdrawiam ;**
OMG! Cała ta bójka, o kurde! Normalnie trzymało mnie tak w napięciu to, że głowa mała! Byłam taka przerażona, że może coś poważnego stanie się dla Marco, albo Nat. Całe szczęście, że oboje żyją i mają się (no, prawie ;) ) dobrze! Strasznie wkurza mnie Robb, od początku go nie lubię. Jest okropny, perfidny, mściwy, arogancki, ughh! Nie lubię go i tyle! Mam nadzieje, że Reus i Natalie wymyślą jakiś sposób, żeby pozbyć się go, bo ewidentnie ten Pan zatruwa im wspólną podróż przez życie. No a ta scena w domu Marco? jejusiu, jaka słodka! I te ostatnie słowa! Boże, jak ja kocham tego Marco z Twojego opowiadania! Jest taki czuły, zabawny, szarmancki, wie co powiedzieć, no po prostu mój ideał! No i jeszcze ten wygląd robi swoje, haha! :)
OdpowiedzUsuńBuziaki skarbie, trzymaj się! :*
xx
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM. Ostatnimi czasy zaniedbałam Twojego wspaniałe opowiadanie, ale nie miałam czasu do czytania, a nawet pisania nowych rozdziałów na swoje opowiadania. Ostatni rozdział jaki tutaj przeczytałam to post numer 12, a teraz jest 27. Musiałam troszeczkę nadrabiać. Zaczęłam w sobotę, skończyłam dzisiaj. Ale nie żałuję! Każdy rozdział czytałam z zapartym tchem! Twoją twórczość mogłabym czytać zawsze i wszędzie. Jesteś wspaniała w tym co robisz! Masz wielki talent i bardzo się cieszę, że zaczęłaś publikować to opowiadanie na blogspot.com. Twoje opowiadanie jest moim numerem 1! Nie czytałam zbyt wielu opowiadań, bo nie mogę znaleźć takiego, które by mi się przypodobał. Ty jesteś wyjątkiem. Kocham cię, kocham cię, kocham cię! Jesteś wielka!
OdpowiedzUsuńI jak możesz mówić (pisać), że rozdział jest nudny? Nie możesz tak myśleć, bo to my czytelnicy mamy to ocenić, a nie ty! Ja osobiście uważam, że rozdział jest przecudowny! Przez cały rozdział, jak głupia uśmiechałam się do ekranu, a na końcu wydałam z siebie dźwięk niezadowolenia. Taki cudny rozdział, a już się skończył! :)
Nie lubię Robba, nigdy nie polubię. Taki podły gnojek! I biedny Marco, całe szczęście, że wszystko z nim w porządku. Widać, że mu zależy na Natalie. I ta końcówka! O mój Boże! To takie słodkie! Aw! Kocham to! Warto wspomnieć o Marco, przez którego uśmiałam się. Dlaczego mam przeczucie, że Robb coś jeszcze narozrabia??? Na pewno mnie zaskoczysz w następnych rozdziałach, jestem tego niemal pewna, bo robisz to w każdym rozdziale. Ja się od tego uzależniłam, seryjnie!
TO chyba tyle ode mnie. Troszeczkę rozpisałam się nie na temat, ale trudno. UWIELBIAM TWOJE OPOWIADANIE! - takie małe podsumowanie. Mam nadzieję, że wena wkrótce wróci (chociaż uważam, że ją w dalszym ciągu masz, co udawania ten rozdział) i liczę, że nowy rozdział pojawi się niedługo. Bo chyba nie wytrzymam tygodnia/dwóch, tak się wkręciłam.
U mnie też pogoda taka sobie. Praktycznie cały czas pada, i nie mogę się nawet opalić :) A za dwa tygodnie wracamy do rzeczywistości. Zacznie się szkoła itp. Okej, kończę, bo jeśli mogłabym napisałabym jeszcze więcej. Przepraszam, za wszystkie błędy, ale piszę z telefonu. '
W wolnej chwili zapraszam do siebie na nowe rozdziały: http://problem-story.blogspot.com/ (moje nowe dziecko) i http://milosccierpliwajest.blogspot.com/2014/08/11-jestem-niezniszczalna-czesc-i.html (opowiadanie o Marco i Ninie).
Pozdrawiam i całuję!
* Warto wspomnieć o Mario, przez którego uśmiałam się.
UsuńMiło mi bardzo, że wróciłaś :) Twojego bloga czytam na bieżąco, a prolog nowego przeczytałam jednym tchem i muszę powiedzieć, że mi się podoba :)
UsuńAww. ten rozdział to pomieszanie słodyczy i idiotyzmu.
OdpowiedzUsuńpo pierwsze, Reus i Nat - kochamkochamkocham.
Są tak cholernie słodcy i kochani, tak idealnie do siebie pasują, tak się cieszę że są razem mm. Ostatnie słowa Marco były epickie, wielbię go w tym opowiadaniu. Najczulszy, najsłodszy, najwspanialszy pod słońcem , no i oczywiście najprzystojniejszy - tego mu ująć nie można!
A idiotyczny Robb? ugh, co za natręt i parszywiec. Od początku wiedziałam, że będzie stwarzał niemałe problemy. Taki paskudny ma charakter, że mam ochotę wydziobać mu oczy za perfidne teksty i zachowanie.
Mam nadzieję, że znajdą jakiś sposób, aby się go pozbyć, bo jak narazie on tylko zatruwa im szczęście.
Trzymaj się kochana, kiss xx
kiedy następny ? :)
OdpowiedzUsuń