wtorek, 6 maja 2014

2.




" Dusza [...] to nieobrobiony diament, który do oszlifowania potrzebuje uderzeń wymierzonych przez cierpienie."
  

Wysoki, szczupły blondyn idzie przed siebie już od dobrych kilkunastu minut. Właściwie nie ma pojęcia dokąd zmierza.  W dłoni niesie butelkę z whisky wypełnioną jedynie do połowy. Kiedy zabierał ją z auta była pełna. Teraz połowa alkoholu z butelki krąży już w jego krwi. Znów zaczyna padać deszcz dlatego chłopak zasuwa kurtkę. Nie ma kaptura, toteż po kilku minutach woda z włosów zaczyna wlewać mu się za kołnierz. Nie zwraca na to uwagi.Nie czuje chłodu dzięki procentom, które wypił . Droga jest zupełnie pusta. Oświetlają ją nieznacznie latarnie rozmieszczone dość daleko od siebie. W oddali widzi most. Uśmiecha się sam do siebie. Po kilkunastu minutach jest już na nim. Deszcz leje jak z cebra, wokół nie ma żywej duszy, nie jadą żadne samochody. Postanawia usiąść na dość szerokiej,  betonowej barierce. Wdrapuje się  na nią, butelkę z trunkiem stawia obok, ale tylko na moment. Chwilę później upija z niej kilka łyków. Pragnie nie myśleć o tym co się jakiś czas temu wydarzyło w jego życiu, ale nie może przestać. Liczy na to, że alkohol pomoże, jednak z każdym kolejnym łykiem wspomnienia stają się jeszcze bardziej wyraźne. W momencie gdy stwierdza, że opróżnił butelkę wyrzuca ją do wody. Kiedy patrzy na taflę wody przychodzi mu do głowy pewna myśl...

 ***

" Noga podąża tam, gdzie prowadzi miłość."

Jest noc, właściwie to prawie ranek. Pada deszcz. Natalie wraca do domu. Zasiedziała się u przyjaciół. Mieli parapetówkę. Chcieli by dziewczyna u nich  przenocowała, ale uparła się, iż wróci  do siebie. Nie oponowali, bo wiedzieli doskonale , iż jak coś sobie postanowi to nikt i nic jej nie przekona do zmiany zdania. Podczas imprezy nie wypiła ani kropli alkoholu, jednak bawiła się świetnie. Spogląda na zegarek, który wskazuje 3:00 .  Deszcz pada tak bardzo, że wycieraczki nie nadążają ściągać wody z przedniej szyby samochodu. Jedzie bardzo powoli. Cieszy się, że droga jest pusta. W pewnym momencie mija jakiś samochód stojący na poboczu. Kilkadziesiąt metrów dalej wjeżdża na most. Cieszy się, bo niedaleko znajduje się jej dom. Jazda w nocy w strugach deszczu bywa męcząca. W pewnym momencie wydaje jej się, że na moście kogoś widziała. Nie wie co zrobić. Spogląda w lusterko, ale deszcz sprawia, że niczego nie jest w stanie zobaczyć. A może to była tylko wyobraźnia? Zatrzymuje się jednak. Postanawia sprawdzić. Wysiada z samochodu i stwierdza, że sobie tego nie wymyśliła. Na barierce mostu faktycznie ktoś siedzi. Wydaje jej się, że to mężczyzna. Ogarnia ją strach. Jest sama, jest środek nocy, ruch na drodze zerowy. Boi się, ale z drugiej strony nie może odejść. On przecież siedzi na poręczy mostu. Nigdy w życiu nie była w podobnej sytuacji. W jej głowie rodzi się myśl, że to samobójca. Zupełnie nie wie jak postąpić, zastanawia się czy przypadkiem nie dzwonić po policję. Dziewczyna wkłada dłoń do kieszeni kurtki. Upewnia się, że gaz który nosi przy sobie dla bezpieczeństwa jest na swoim miejscu. Coraz szybciej zmierza w jego stronę. Kiedy jest dość blisko mówi:
-Przepraszam pana bardzo...
Chłopak odwraca się , ale też chwieje. Dziewczyna widząc to  natychmiast doskakuje do niego łapiąc za tułów w rezultacie czego on się odchyla do tyłu i spada z barierki na chodnik:
-Ej!!!- krzyczy mężczyzna, a ona stwierdza, że jest pijany, bardzo pijany. Dziwi się, że w takim stanie nie spadł zanim się pojawiła.
-Spokojnie…-wysila się na łagodny ton.
-Zostaw mnie!!!- chce wstać, ale boli go ręka.- Co mi zrobiłaś?- bełkocze.- Moja dłoń.- wzdycha łapiąc się za dłoń, która go boli.- Kim do cholery jesteś? Z jakiego powodu mnie ściągnęłaś ???- pyta.
-Wolałbyś się utopić?- pyta dziewczyna.- Zachwiałeś się... Po co tu przyszedłeś? Chciałeś skoczyć?- patrzy na niego . Szuka w kieszeni komórki. 
-A co cię to obchodzi? Kim ty jesteś? Do kogo dzwonisz?- mężczyzna wyrzuca z siebie pytanie za pytaniem.- Zostaw mnie!!! Nigdzie nie dzwoń!!! - mówi podniesionym głosem, ale ona nie ma zamiaru go słuchać. Wyciąga swój telefon by wezwać karetkę. Zanim wybiera numer widzi leżącą obok chłopaka komórkę. Musiała mu wypaść z kieszeni. Wyświetlacz się świeci. Bierze ją do ręki i pyta :
-Kim jest Mario? Dzwoni do Ciebie.- patrzy na blondyna. 
-Moim przyjacielem.- pada odpowiedź.
-Może odbierz. Ja dzwonię po karetkę...- proponuje.
-Po co?- pada pytanie.- Nie ma mowy !!! Nic mi nie jest!!! Zaczekaj, proszę.- chłopak na nią krzyczy. Nie wciska zielonej słuchawki. On za to dobiera swoją komórkę i zaczyna coś tam bełkotać do kogoś.-Nie wiem... Most... Tak jestem pijany...
Brunetka zabiera mu telefon.
-Halo !!! Mam na imię Natalie. Nie wiem z kim rozmawiam, ale on twierdzi, że jest pan jego przyjacielem...- mówi pośpiesznie.
-Tak, jestem. Mam na imię Mario.- przedstawia się rozmówca.- Od zmysłów odchodzę, szukam go od półtorej godziny... Gdzie on jest?- pyta.- Przyjadę, tylko powiedz mi, proszę, gdzie jesteście? - mówi.
Dziewczyna tłumaczy mu. Mówi także w jakim stanie jest chłopak, a także to, iż zastanawia się czy nie wezwać karetki. Chłopak uspakaja ją:
-Spokojnie. Zaczekaj na mnie. Ja zabiorę go do kliniki znajomego. Jeśli mówisz, że ma lekko zadrapaną głowę i boli go dłoń to nie ma co panikować i robić afery. Ja zaraz będę. Cierpliwości.- obiecuje.
Zanim przyjaciel blondyna dociera na miejsce, dziewczyna przeżywa nie tylko słowną przepychankę, ale i fizyczną. Jako, że chłopakowi udaje się w końcu wstać i ma zamiar sobie pójść, ona nie może mu na to pozwolić. Chwyta go za rękę, na nieszczęście tę bolącą. Mężczyzna znów na nią krzyczy. W końcu Natalie nie wytrzymuje :
-Prawdopodobnie uratowałam Ci życie, a Ty nic nie robisz tylko krzyczysz!!!- ponosi głos.- Gdyby nie ja, jutro by Cię wyłowili z wody.- mówi, chcąc mu uświadomić, co mogło się wydarzyć, gdyby się nie pojawiła.- Jesteś tak pijany, że nawet jeśli nie przyszedłeś tu z zamiarem skoku, to w takim stanie na pewno i tak byś się utopił. Tak więc ciesz się, że żyjesz, zamknij się, gdyż nie zamierzam słuchać wrzasków.- wydziera się na niego z nerwów.
-Mogłaś się nie zatrzymywać. Co Cię obchodzi jakiś pijany facet na moście? Może chciałem się utopić... A ty nadgorliwa jesteś...- drwi z niej.
-Masz pecha... Jechałam tędy, a skoro już tu jestem, to nawet jeśli chcesz się zabić, to ja ci nie pozwolę. Nie będę potem całe życie mieć cię na sumieniu. Przyjdź innym razem, może mnie nie spotkasz !!! - odgryza mu się.
-Daj mi spokój. Idę sobie. Nie chcę z tobą gadać!!!- bełkocze.
Znowu go łapie za bolącą dłoń.- Zasyczał, ale ona nie puszcza. Wyciąga gaz z kieszeni.
-Albo grzecznie poczekamy na twojego kumpla, albo potraktuję cię gazem!!! Zobaczymy jak wtedy będziesz się zachowywał !!!- grozi, ale on wyrywa jej dłoń i zaczyna  iść chodnikiem. Rusza za nim i modli się by ten drugi już nadjechał.
-Niewdzięcznik!!!- mówi dość głośno.
On zatrzymuje się i odwraca się do niej.
-O co Ci chodzi ?- pada pytanie.  Daj mi spokój !!! Nie potrzebuję opiekunki !!! 18- lat już dawno skończyłem.- mówi ze złością.
-No proszę, po twoim zachowaniu tego nie widać. Zachowujesz się jak dziecko.
-Nie interesuje mnie co sobie myślisz. Moja sprawa jak się zachowuję.
Wtedy ją oświeciło. Wiedziała, że skądś zna tę buzię, ale dopiero w tym momencie kojarzy skąd. Już ma mu coś powiedzieć, ale słyszy nadjeżdżające auto. Po chwili zatrzymuje się na moście. Wysiada z niego chłopak. Podbiega do nich. Jego też rozpoznaje:
-Już jestem. - mówi nieznajomy.
-Chwała Bogu, bo on się gdzieś wybiera.-wzdycha dziewczyna.
-Do domu ze mną.- pada odpowiedź.- Marco obiecuję Ci, że jak wytrzeźwiejesz to skopię Ci tyłek.- szatyn zwraca się tymi słowami do przyjaciela,  po czym łapie go pod ramię.- Idziemy grzecznie do samochodu. Zabiorę Cię stąd stary.- obiecuje.
-Nigdzie...- ledwie jedno słowo wypływa z ust blondyna, bo potem młodszy mu przerywa.
-Idziesz, a jak nie to wezwę policję!!! Będziesz wtedy sławny.- grozi ten niższy odrobinę.
-Mario...
-Do samochodu, idziemy.- zabiera go i wsadza do auta. Kiedy zamyka drzwi patrzy  na dziewczynę stojącą obok auta.-Dziękuję.- to pierwsze słowo jakie wychodzi z jego ust.-Nawet nie wiesz co poczułem jak mi powiedziałaś gdzie jest...
-On siedział na barierce. Mógł spaść, albo przyszedł tu...- nie kończy dziewczyna, ponieważ chłopak jej nie pozwala.
-Na pewno nie przyszedł tu, by skakać. Może ma teraz pod górkę, ale on nie jest samobójcą.- tłumaczy kolegę.- W każdym razie dziękuję. Mam nadzieję, że nic przykrego Ci nie powiedział. Jest strasznie pijany więc teoretyczne mógł coś niemiłego powiedzieć... W każdym razie na pewno nie miał tego na myśli. Marco jest naprawdę fajnym, mądrym i miłym kolesiem...
-Przeżyłam. Mam nadzieję, że jutro go tu nie spotkam.- patrzy na szatyna.
-Na pewno nie. Dzięki wielkie. Gdyby mu się coś stało...nie darowałbym sobie.  Jest dla mnie jak brat.- tłumaczy.- Dobra zmykaj. Jesteś cała mokra, on też. Do zobaczenia.
-Cześć!!! Sprawdź co z jego dłonią i głową. Uderzył się.- dziewczyna kieruje się do swojego samochodu.
-Sprawdzę.  Obiecuję .
***

    Pierwsza myśl..., że ból o mało nie rozsadzi mu głowy. Powoli otwiera oczy, ale po kilku sekundach znów je zamyka. Razi go światło. Próbuje otworzyć je ponownie. Odwraca głowę na bok . Obok jego łóżka widzi Mario, który czyta gazetę. Kiedy jednak jego przyjaciel orientuje się, że Marco już nie śpi, odkłada lekturę na stolik stojący przy łóżku.Uśmiecha się do niego:
-Nareszcie jaśnie pan raczył się obudzić.- stwierdza Gotze.
-Co się stało?-blondyn jest zdezorientowany.
-Nie pamiętasz? No ładnie. Ty to masz szczęście... Najpierw narobisz głupot, a potem nie pamiętasz.- zażartował.
-Nie nabijaj się...- mówi blondyn.- Byłem na moście...- zaczyna przypominać sobie co robił poprzedniego wieczoru. 
-Pijany jak bela, o tym zapomniałeś wspomnieć.- wpada mu w słowo przyjaciel.
-Boli mnie głowa.- stwierdza po czym podnosi dłoń dotykając bandaża.- Co mi się stało?- pyta.
-Do wesela się zagoi.- mówi bez zastanowienia zawodnik Bayernu, ale zaraz potem spostrzega się co powiedział.- Przepraszam. Ciągle zapominam, że jesteś teraz uczulony na tego typu stwierdzenia.- mówi ze skruchą.
-Kim była ta dziewczyna?- pada następne pytanie.- Pamiętam jakąś dziewczynę.- spogląda na towarzysza.- Boże moja głowa...- wzdycha przykładając dłoń do czoła.
-Ta dziewczyna  ściągnęła Cię z barierki mostu.- odpowiada Mario.- Chciałeś się zabić?- pyta spoglądając na niego badawczo. 
-Nie, chyba nie. Byłem pijany. Samochód mi się zepsuł, miałem w nim whisky. Szedłem na nogach... Nie wiem...Mario nie zadawaj mi trudnych pytań proszę...- marudzi skrzydłowy.
-Ciesz się, że policja nie będzie ci ich zadawać. Natalie nie zadzwoniła po gliny. Mogłeś spaść i się utopić. Gdyby nie ona... - urywa pomocnik, który nawet nie chce myśleć, co by się stało, gdyby nie ta dziewczyna.
Blondyn zamyka oczy. Próbuje odtworzyć przebieg wydarzeń z poprzedniej nocy, ale pamięta tylko urywki. Do pewnego momentu kojarzy, a potem ma w głowie czarną dziurę. Pierwszy raz w życiu nie pamięta co robił po pijaku. No może dlatego, że do takiego stanu nigdy wcześniej się nie doprowadził. W pewnym momencie słyszy, że drzwi do pokoju się otwierają. Do pokoju wchodzi  trener:
-O jaśnie pan się obudził.- stwierdza podchodząc.- Jak się czujesz?- pyta.
-Boli mnie głowa...- pada odpowiedź.
-Bardzo dobrze robi. Niech boli jak najdłużej. Dobrze, że masz urlop, bo ja bym ci pokazał !!! Whisky na moście !!! Szlag... Marco co ci odbiło? Gdyby nie ta dziewczyna może teraz, by cię szukali nurkowie...

***

Mario wchodzi do jego pokoju z torbą. Jest godz.16:00. Lekarz zgodził się na  wypis blondyna stwierdzając, że wszystko jest w porządku. Gotze podaje mu torbę. Marco powoli ubiera się. Boli go lewy pośladek i biodro, ma tam wielkiego sińca, w sumie to niejednego. Przyjaciel siada w fotelu bawiąc się telefonem. W pewnym momencie stwierdza:
-Natalie kazała cię pozdrowić. Miała wpaść jednak po tej akcji rozchorowała się trochę. Ma jutro lecieć do  Monachium, więc próbuje się wykurować.- spogląda na przyjaciela, który ubiera buty. 
Marco nie reaguje, więc Gotze kontynuuje swoją wypowiedź.- Chyba masz zamiar jej podziękować prawda? Wypada... Jest bardzo fajna.- dodaje.
-Nie pouczaj mnie oki? Wiem co mam robić.- mówi przez zęby Marco, bo właśnie zabolała go dłoń. Mario widząc to podnosi się z fotela, podchodzi  i pomaga mu ubrać drugiego buta.
-Dzięki. Boli mnie dłoń. 
-Jedziemy!!! Twój samochód jest w naprawie, przyjechałem terenowym.
Opuszczają pokój, w którym Reus spędził ostatnie kilkanaście godzin. W momencie gdy Mario wrzuca torbę do bagażnika słyszy słowa przyjaciela, który stoi koło niego:
-Mario...
-Uhm
-Przepraszam. 

***********************************************************************
Łapcie dwójeczkę ;)
Jak Wam się podoba????
Pragnę Was poinformować, że rozdziały najprawdopodobniej będą pojawiały się raz w tygodniu- przypuszczalnie wtorek- środa :)
Czasem mogę jeszcze dorzucić jakiś bonus- jak będzie dużo komentarzy, ale zobaczymy ;)
Pozdrawiam serdecznie i liczę na komentarze. To bardzo motywuje. Nie spodziewam się od wszystkich u których ja komentuję, bo widzę, że niektóre osoby chętnie widzą u siebie komenty, ale im ciężko coś napisać u kogoś :( Dziękuję tym osobom co rozumieją jak wiele znaczy te kilka zdań. Obiecuję odwdzięczyć się tym samym ;) Jeśli gdzieś jeszcze nie dotarłam obiecuję nadrobić niebawem :)



 

14 komentarzy:

  1. Rozdział cudowny ;)
    Reusowi to trzeba szlaban na procenty dać bo jeszcze się nam chłopak zabije ;D
    Mario jest wspaniałym przyjacielem ;)
    Czekam na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozdrawiam :) Tak właśnie wyobrażałam sobie przyjaźń Marco i Mario. Jak jest w rzeczywistości wiedzą tylko oni ;)

      Usuń
  2. No, no! Dopiero 2 rozdział, a ja jestem bardzo szczęśliwa, że powstało te oto opowiadanie. Bardzo mi się podoba fabuła, styl i nie mam do niczego zastrzeżeń. Hm, Mario pisał sms'y z naszą bohaterką, czyżby kontakt się utrzymał na dłużej? Oby. Ciekawa jestem jak rozwiniesz jej znajomość z Marco :) Ale czekaj, czekaj... coś mi się pogmatwało. Natalie czy Sara? Albo ja jestem taka tępa, że nie rozumiem, albo o czymś nie wiem xD Może to dlatego, że cholernie mnie głowa boli cały dzień. Nie wiem, mam nadzieję, że udzielisz mi odpowiedzi. Ogólnie rozdział wspaniały, czekam niecierpliwie na nexta i Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Główna bohaterka to oczywiście Natalie ;) Po prostu piszę kilka opowiadań na raz, wiadomo w każdym są inne imiona- przynajmniej staram się by były więc stąd wkradł się chochlik ;) To w sumie mój czwarty blog, ale historii jest więcej w mojej szufladzie :) A imię Sara bardzo mi się podoba- to taka ciekawostka :) Tu jest Sara http://hand-in-hand-face-to-face.blogspot.com/2014/01/bohaterowie.html- choć trochę zaniedbałam to opowiadanie ;) - usunęłam plik z całością i muszę odtworzyć, a to łatwe nie jest :) Także jak gdzieś pojawi się zamiast Marco np. Alex to będzie pomyłka . Staram się sprawdzać, ale jak wrzucam w nocy- przeważnie tak robię, to czasem po prostu wszystkiego nie wyłapię :) Pozdrawiam i cieszę się, że odwiedzasz mój blog . Zapraszam na pozostałe :)

      Usuń
  3. Czemu tak długo nie dodawałaś tęskniłam za rozdziałem już myślałam, że zapomniałaś, że masz bloga. Rozdział genialny. Czekam z niecierpliwością na nexta. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :) Wrzuciłam we wtorek ;) Następny w przyszłym tygodniu we wtorek lub w środę ;) Mogłabym częściej, bo mam do przodu kilka rozdziałów, ale czekam na komentarze ;) Wtedy wiem, że ktoś czyta moje wymysły ;) Choć czasem wrzucę jakąś niespodziankę dodatkowo i niespodziewanie - w przyszłości ;) Pozdrawiam

      Usuń
  4. Jeej! Naprawdę ciekawe :) Ta scena na moście - podoba mi się : p Już można stwierdzić,że Natalie to świetna dziewczyna ;] Będę częściej zaglądać :D Do następnego,pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuje Ci bardzo :**
    Muszę przyznać zaintrygowalas mnie i zarówno zainteresowałaś. na pewno będę wpadać tu częściej!
    Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi :) Ja dzisiaj mam zamiar przeczytać większość rozdziałów na Twoim blogu :) Komentować też będę :)

      Usuń
  6. Hejka!
    Dopiero co trafiłam na Twoje opowiadanie i bardzo się cieszę, bo spodobało mi się od pierwszej przeczytanej linijki! :) Będę Twoją stałą czytelniczką!
    Już się bałam, że on naprawdę skoczy i się zabiję! Chwała Bogu, że Natalie zdążyła w ostatniej chwili! :* Swoją drogą, ciekawe jak jej się zrewanżuje za to wszystko... Czekam z niecierpliwością na czwórkę! Daj mi znać u mnie, kiedy kolejny rozdział! :* (adres bloga umieszczę w spamie;)).
    Pozdrawiam i życzę dużo weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hello ! Rozwaliła mnie akcja z pijanym Marco xd Świetny pomysł na zaczęcie bloga od tak kontrowersyjnego momentu. Myślę, że to dobry pomysł z próbą samobójczą. W końcu był szaleńczo zakochany w Caro a ona zrobiła mu takie świństwo. Nie dość, że go zdradzała to zaszła w ciąże i nie wiadomo z kim. Później to ukrywała. Myślę, że nie mogłabym ukrywać takiej rzeczy przed osobą, którą kocham więc ona bardziej leciała na jego kasę choć przyznam się, że po cichu liczyłam, że choć trochę go kochała. Jakby się nad tym zastanowić to lepiej dla niego. Jestem ciekawa c dalej i mam kilak pytań :
    1. Z kim zaszła w ciążę ?
    2. Czy Caro pojawi się jeszcze w życiu Marco ?
    3. Czy Marco będzie przechodził jeszcze te załamanie nerwowe np. aż w końcu z lądowałby w psychiatryku ?

    Pozdrawiam i czekam na kolejne rozdziały :D No i zapraszam do siebie ;) - http://miloscwdortmundzie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam :)
    Myślę, że on nie chciał skoczyć, po prostu alkohol sprawił, że miał ochotę posiedzieć na barierce. Cóż... po większej ilości "procentów" ludzie mają różne pomysły ;) Zachwiał się kiedy Natalie odezwała się do niego... wtedy go ściągnęła :) Zdaje się , że Marco jest silnym mężczyzną , choć pozory mylą ;) W ciążę zaszła z piłkarzem Bayernu - byłym facetem dziewczyny, która zjawiła się w kościele przed ceremonią :)
    Czy Caro pojawi się jeszcze w życiu Marco? - Hmm... zobaczymy . Mam już skończony 7 rozdział, a co będzie dalej... cóż, zobaczymy jakie pomysły przyjdą mi do głowy w trakcie pisania ;)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejka. Prosiłaś o komentarz więc proszę. Rozdział świetny zresztą jak całe opowiadanie. Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń