piątek, 30 maja 2014

9.

Po tym jak Marco opuszcza szatnię udaje się w stronę wyjścia z SIP. Kuleje, ale stopa nie boli już go tak bardzo, jak jeszcze 30 minut wcześniej. Liczy na to, że nie nabawił się kolejnej kontuzji, która znów wykluczy go na dłuższy czas z gry. Musi zgłosić się jeszcze na badania, ale to chce załatwić następnego dnia. Wstępne badanie lekarzy nie potwierdziło przypuszczenia jeszcze z boiska. Teraz trzeba to jeszcze potwierdzić w klinice. Jest już prawie na parkingu, gdy słyszy jak ktoś go woła. Odwraca się i widzi Natalie. Macha do niego. Jest za ogrodzeniem parkingu. Tu nie wpuszczają nikogo obcego, parking jest tylko dla piłkarzy i personelu pracującego w klubie. Marco zawraca. Po chwili jest już obok dziewczyny:
-Cześć. Miałam nadzieję, że uda mi się gdzieś Cię wypatrzeć. Co z Twoją stopą?- pyta z przejęciem- Widziałam, że chyba Cię bardzo bolało jak opuszczałeś boisko...
-Byłaś na meczu?- pyta zaciekawiony
-Byłam... No co? - patrzy na niego, bo blondyn się uśmiecha-Chciałam poczuć tą atmosferę jeszcze raz, a przy okazji odpocząć. Agnes zagroziła mi, że jak nie zacznę wychodzić z pracowni to pomiesza mi wszystkie farby, wyrzuci pędzle i takie tam. A ja mam swoje ulubione pędzle- opowiada z uśmiechem brunetka. Patrzy na piłkarza, a on śmieje się. Nie wie  co go tak rozśmieszyło.
-Dlaczego tak się śmiejesz? Nie pasuję tu? 
-Nie o to chodzi. Po prostu próbuję sobie wyobrazić Agnes spełniającą swoją groźbę. Przecież zaraz po tym musiałaby uciec na koniec świata, by gniew jej najlepszej przyjaciółki jej nie dosięgnął. 
-Chyba faktycznie byłabym wściekła. Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Jak Twoja stopa?- powtarza wcześniej zadane pytanie
-Nie jest źle. Jutro mam badania. Lekarz klubowy powiedział mi po meczu, że to raczej nic poważnego. Poza tym po okładzie jest dużo lepiej- tłumaczy
-Jesteś w stanie prowadzić?  Może nie powinieneś ryzykować- stwierdza
-Chcieli mnie podrzucić do domu, ale mnie naprawdę nic nie jest. Wszystko w porządku.
-No dobrze, to uciekam. Muszę wracać do domu, a dla Twojej stopy będzie najlepiej jak położysz się i dasz jej odpocząć- uśmiecha się do niego
-Oj nie. Nie pozwolę Ci tak odejść. Zapraszam Cię na kolację- mówi, a kiedy widzi, że Natalie otwiera usta, by zaprotestować natychmiast dodaje- Kontuzjowanemu się nie odmawia. Poza tym może faktycznie nie powinienem prowadzić...
-Bierzesz mnie na litość tak? Nieładnie panie Reus- stwierdza malarka-No dobra zgadzam się na kolację...
-Yeah. No to jedziemy, jestem potwornie głodny
Ruszają powoli w stronę auta pomocnika BvB. Kiedy są już blisko Marco widzi wyciągniętą dłoń Natalie. Nie wie o co chodzi, ale dziewczyna natychmiast mu tłumaczy:
-Mówiłeś, że może faktycznie nie powinieneś prowadzić. Tak więc poproszę kluczyki- mówi malarka, a on znowu się uśmiecha. 

***

Przystojny szatyn zerka nerwowo na komórkę. Siedzi przed drzwiami prowadzącymi na jeden z oddziałów prywatnej monachijskiej kliniki. Jest tu zaledwie od pół godziny, ale wydaje mu się, że siedzi tu całą wieczność. Chciałby być za tymi drzwiami, ale nie może. Powiedziano mu, że ma czekać. Nie pozwolono mu wejść. Już któryś raz wybiera numer do Marco, ale nie wciska zielonej słuchawki. Widział mecz i to, że go faulowano więc przypuszcza, że może on być na badaniach. Poza tym nie chce też robić przedwczesnej paniki. W końcu jednak , kiedy mija następne pół godziny nie wytrzymuje i dzwoni. Po kilku sygnałach ma już się rozłączyć, ale słyszy głos blondyna:
-Cześć. Co tam słychać? Od razu ci powiem, że Natalie Cię pozdrawia. 
-Cześć, dzięki. Widziałeś ją?- pyta Gotze
-Była na meczu, spotkaliśmy się na parkingu i jemy kolację- tłumaczy skrzydłowy Borussi
-Jak stopa?
-Jutro mam badanie w klinice, ale lekarz twierdzi, że nic poważnego. Także spoko. A co u Was?Jak tam Ann? W ogóle masz jakiś dziwny głos... Coś się stało?- pyta Marco, ale Mario nie odpowiada, bo widzi wychodzącego lekarza idącego w jego stronę
- Przepraszam. Muszę kończyć. Zadzwonię za chwilę dobrze? 
-No dobra, ale zadzwoń...
Mario wstaje, kiedy lekarz podchodzi do niego. Od razu widzi, że nie ma wesołej miny:
-Pan jest chłopakiem Ann? - dopytuje młody lekarz
-Tak. Proszę mi powiedzieć co z nią? Gdzie ona jest?- zadaje pytanie za pytaniem
-Zostaje na oddziale. Zaraz będzie mógł pan ją zobaczyć. Niestety pana dziewczyna straciła dziecko...Bardzo mi przykro...

Młody piłkarz patrzy na lekarza z niedowierzaniem. Nie spodziewał się takiej wiadomości. Nie miał pojęcia , że jego kobieta jest w ciąży. Zabezpieczali się. Wie, że takie sytuacje się zdarzają, nic nie daje 100%- pewności, ale Ann nic mu nie powiedziała. Nie rozumie. Po chwili idzie na oddział do pokoju, który wskazuje mu lekarz. Kiedy wchodzi do środka i widzi swoją ukochaną leżącą na łóżku szpitalnym pragnie tylko jednego- być przy niej.

***

Marco co chwilę zerka na telefon. Mario nie odzywa się, nie odbiera też telefonów. Czuje, że coś się stało. Jego przyjaciel bowiem miał dziwny głos gdy z nim rozmawiał. Dziewczyna siedząca z nim przy stoliku widzi, że piłkarz jest przejęty:
-Coś się stało? Ciągle zerkasz na telefon?- pyta
-Mario miał dziwny głos. Miał oddzwonić, minęło monad 40 minut i tego nie zrobił, a ponadto nie odbiera telefonu. Martwię się. Coś jest nie tak- mówi z przekonaniem Marco- Czuję to. 
-Nie martw się na zapas. Może po prostu miał gorszy dzień, chciał pogadać i ktoś mu przeszkodził- próbuje rozweselić go malarka

Marco patrzy na nią, już ma coś powiedzieć gdy słyszy dzwonek swojego telefonu. Kiedy widzi, że dzwoni jego przyjaciel natychmiast odbiera:
-No nareszcie. Co się stało? Miałeś zadzwonić- mówi do przyjaciela-Mario dlaczego się nie odzywasz- pyta
-Już. Muszę wyjść na świeże powietrze...- Marco słyszy trzaśnięcie drzwi samochodu
-Co się stało? Gdzie ty jesteś?
-Pod domem. Marco byłem w klinice. Odwiozłem Ann...
-Co jej się stało? Po co odwiozłeś ją do kliniki?
-Bolał ją brzuch. Kiedy dzwoniłem akurat przyszedł lekarz... Marco straciliśmy dziecko... Nie wiedziałem, ona też... 
Marco nie może uwierzyć w to co usłyszał. Musi mieć dziwną minę, bo Natalie od razu zauważa, że coś musiało się wydarzyć. Reus nic nie mówi tylko słucha z nieodgadnioną miną słów przyjaciela. Dopiero po chwili się odzywa:
-Tak mi przykro. 
-Nawet nie wyobrażasz sobie jak mnie jest przykro. Co z tego, że to był początek, co z tego, że takie rzeczy się zdarzają. Nie obchodzi mnie to. Ja naprawdę bym chciał... Ann tylko płakała. Dali jej coś i zasnęła...
Rozmawiają jeszcze trochę, a potem żegnają się. Reus odkłada komórkę. Natalie spogląda na niego pytająco:
-Nie wiem czy powinnam pytać, ale ... Stało się coś poważnego tak? 
-Tak. Dziewczyna Mario poroniła. Właśnie wrócił z kliniki. Kazali mu jechać do domu po tym jak zasnęła. Obydwoje nie wiedzieli o ciąży, to był początek. To nie zmienia jednak faktu, że cierpią z tego powodu. 

***

Wracają samochodem piłkarza. Natalie prowadzi, a jej towarzysz jest milczący. Dziewczyna wie dobrze, że zamartwia się o przyjaciela. Niedaleko parkingu, gdzie dziewczyna zostawiła swój samochód chłopak w końcu się odzywa:
-Wiesz... Tak sobie myślę...
-Słucham
Zatrzymuje się na parkingu. Nie wysiadają jednak. Dziewczyna patrzy na niego widząc, że chce jej coś powiedzieć:
-Nie ważne... Zapewne chcesz jechać już do domu. Dziękuję, że zgodziłaś się zjeść ze mną kolację- Reus patrzy na nią
-Powiedz mi proszę to co miałeś zamiar. Nigdzie mi się nie śpieszy. 
-Oki. Tak mi przyszło na myśl... Mario i Ann nie mieli pojęcia o ciąży, teraz jak stracili to dziecko cierpią, choć nie mieli czasu go pokochać...  Rozumiesz o co mi chodzi ?
-Tak, rozumiem. Może nie mieli czasu się przyzwyczaić do myśli, że będą rodzicami, nie zdążyli się nacieszyć tą wiadomością. Ale to było ich dziecko...
- Moja niedoszła żona usunęła ciążę.  Nie była załamana, nie płakała, przynajmniej ja nie widziałem- usłyszała wyznanie chłopaka
-O Boże... Nie miałam pojęcia...
-Nie było moje, choć w sumie nie mam pewności. Miała romans, ale w tym czasie była też ze mną. Jedni pragną takiej małej istotki, inni zabijają.  Przerażające... 
-Dowiedziałeś się o tym w dniu ślubu?- pyta
-Tak. Mario się dowiedział od byłej kobiety kochanka mojej żony. Sama przyszła do kościoła. To on mi powiedział. Wyobrażasz sobie to? 
-Masz wspaniałego przyjaciela... I masz szczęście, że ten ślub się nie odbył, bo gdyby do niego doszło byłoby gorzej. Uwierz mi na słowo. Ciężko po ślubie zauważyć wady drugiej połówki, a już na pewno poznać jej prawdziwe oblicze. 
-Masz rację.  
-Czy gdyby nie historia z aborcją, gdybyś dowiedział się o samej zdradzie odwołałbyś ceremonię?
-Tak. Podobno zdradę można wybaczyć. Nie wiem, może,  ale w pół godziny nie da się pogodzić w faktem, że twoja druga połowa szukała szczęścia w łóżku innego mężczyzny. O ile w ogóle można się z tym pogodzić.Przepraszam. Nie wiem dlaczego męczę Cię tą historią. Prawda jest taka, że to przeszłość- stwierdza
-To się wydarzyło, jest teoretycznie za tobą... Teoretycznie, ponieważ osoby, którą się bardzo kochało nie da się tak od razu wyrzucić z serca. Czasem jest to niemożliwe...
-Natalie...- spogląda na nią 
-Tak?
-Kochasz swojego byłego męża? Nadal czujesz coś do niego? - zadaje jej pytanie, którego się raczej nie spodziewała. Dziewczyna milczy. Piłkarz karcąc się w myślach, za to , że jej takie pytanie zadał mówi:
-Przepraszam. Nie powinienem pytać.
-Nie kocham go Marco. Prawda jest taka, że wyparłam to uczucie. Zamieniłam je w nienawiść. Nienawidzę go z całego serca. Żałuję, że nie jestem nie na tyle silna, by odpłacić mu za to wszystko co mi zrobił. Gdybyś w tej galerii nie przyszedł... -nie kończy, bo łamie jej się głos na samą myśl o tym, co mogło się wydarzyć. Zamyka oczy i próbuje odpędzić od siebie złe myśli oraz wspomnienia. Kiedy czuje dotyk na dłoni machinalnie ją zabiera. Otwiera oczy. Widzi z jaką troską piłkarz na nią patrzy:
-Nie bój się. Z mojej strony nic ci nie grozi. Nie zrobię ci krzywdy. Dotknąłem twojej dłoni, bo chciałem byś poczuła, że jestem obok. Nic poza tym. Chciałbym być twoim przyjacielem Natalie. To możliwe?- pyta
Patrzy na niego. Zdaje sobie sprawę, że od wielu miesięcy żadnemu ze swoich przyjaciół płci męskiej nie powiedziała tyle co jemu, choć znają się niedługo. Podświadomie czuje bowiem, że jest godny zaufania. Wpatruje się w jego spokojny wyraz twarzy. Może właśnie ten jego spokój tak na nią działa. Jest mężczyzną opanowanym, spokojnym, bez wątpienia opiekuńczym i wrażliwym. Jego opanowanie widziała już w galerii, kiedy nie dał się łatwo wyprowadzić z równowagi jej byłemu mężowi. 
-Lubię twoje towarzystwo Marco. Na przyjaźń jednak potrzeba czasu...

***

Słyszy budzik. Otwiera najpierw jedno oko, potem drugie. Spogląda na niego. 7:00 rano. Sięga do niego po czym jednym ruchem dłoni go ucisza. Powoli wstaje z łóżka. Ma zamiar iść pod prysznic, a potem zjeść śniadanie z Agnes, zanim ta wyjedzie do Berlina. Około godz. 8:00 Marie woła z dołu, że samochód Agnes właśnie podjechał pod dom. Dziewczyna zbiega na dół, wita się z przyjaciółką, która właśnie pojawiła się w holu i udają się obydwie do jadalni. Prowadzą ożywioną dyskusję o kolejnych obrazach Natalie, o kolejnych wystawach, kiedy do ich uszu dobiegają słowa dziennikarza - Marie właśnie ogląda wiadomości:
" Dzisiaj około godz. 7:45 rano piłkarz Bayernu Monachium , Mario Gotze, pojawił się w klinice Ew- Med. Towarzyszył mu jego przyjaciel Marco Reus. Od wczorajszego popołudnia w klinice przebywa dziewczyna pomocnika bawarczyków. Nie wiadomo co się stało. Niektórzy przypuszczają, że para straciła dziecko. Nie są to jednak informacje potwierdzone. Mario unika dziennikarzy. Marco wychodzący około 8:15 ze szpitala również odmówił komentarza na ten temat mówiąc :- " Proszę o uszanowanie prywatności Ann i Mario. Proszę nie wystawać pod kliniką, nie wypytywać. Każdy z nas na prawo do prywatności. Przepraszam, ale nie mam nic więcej do dodania w tej sprawie. Jeśli chcą państwo zapytać o kwestie dotyczące piłki nożnej to chętnie odpowiem, natomiast temat moich przyjaciół uważam za zamknięty."- Tak skomentował całą sprawę Marco Reus. Skoro jednak pojawił się w Monachium to znaczy, że chciał wesprzeć przyjaciół w trudnej chwili. 

Natalie patrzy na Agnes, a ona na nią. Wie, że zaraz padnie pytanie z ust jej przyjaciółki. Tak też się dzieje:
-To prawda? - pyta Agentka
-Co?
-Jego dziewczyna poroniła? Wczoraj widziałaś się z Reusem przecież...
-Niestety tak. Nie mówił jednak, że będzie w Monachium- zastanawia się
-Pewnie uznał, że powinien ...

Natalie wychodzi, a po chwili wraca z telefonem komórkowym w dłoni. Dzwoniła do Marco. Nie odbiera przez dłuższą chwilę. Kiedy ma się już rozłączyć słyszy w końcu jego głos:
-Słucham...
-Cześć. Co się dzieje?Widziałam w tv, że jesteś w Monachium. Coś się stało? - zadaje pytanie za pytaniem
-Musiałem przylecieć. Zadzwoniłem po naszym spotkaniu do Mario i słyszałem jaki jest zdołowany. Nie chciałem, by siedział sam. Jutro wracam- tłumaczy
-Jak się trzymają? 
-Mario jest  z Ann. Jest już spokojniejsza. Ogólnie są zdezorientowani obydwoje, ale i bardzo smutni. Nie planowali dziecka, ale widzę, że gdyby ona go nie straciła to byłoby bardzo wyczekiwanym maleństwem. Poradzą sobie- kończy
-Powiedz Mario, że bardzo mi przykro...
-Zadzwoń do niego potem. Na pewno będzie mu miło- zachęca ją
-Nie odbierze tego źle? Poza tym nie wiem co mam powiedzieć... - wzdycha Nat
-Wiesz... Jesteś tak przyjazną, wrażliwą i delikatną osobą, że na pewno nie powiesz nic co by go dotknęło. 

***


Blondyn krząta się po kuchni przygotowując późny obiad. 2 godziny wcześniej dostał bowiem sms- a od Mario, że Ann wyjdzie ze szpitala najprawdopodobniej. Wszystko jest już na kuchence. Mięso właśnie się griluje, warzywa gotują na parze. W osobnym garnku gotuje się też komosa ryżowa. Dodatkowo zrobił jeszcze sos. Ma nadzieję, że jak wrócą siądą razem do stołu. Wie, że atmosfera będzie ciężka, ale skoro jest chce zrobić coś pożytecznego. Kiedy akurat sprawdza czy komosa jest już dobra słyszy, że ktoś wchodzi do domu. Po chwili w kuchni zjawia się Gotze z zakupami. Widząc przyjaciela przy kuchni uśmiecha się lekko, a Reus mówi:
-Dobrze, że już jesteście. Wszystko prawie gotowe. Gdzie jest Ann?- pyta
-Poszła pod prysznic. Chciała się wykąpać we własnej łazience. Wiesz, że choć w tej klinice są luksusowe warunki, to, to jednak  nadal jest szpital...
-No wiadomo. Wszystko w porządku?- zadaje kolejne pytanie
-Dziś już tak nie płakała- odpowiada piłkarz Bayernu niosąc do lodówki warzywa. Kiedy znów wraca by rozpakować resztę zakupów czuje dłoń kumpla na ramieniu:
-Mario... pytam też o ciebie? - słyszy z ust Reusa
-Tak. W porządku- przytakuje chłopak- Choć chyba nie do końca. Ciągle zastanawiam się dlaczego? Nawet nie zdążyliśmy nacieszyć się wiadomością o dziecku. Ann ma problemy z wagą. Sam widzisz jaka jest szczupła. Miała też problem z okresem więc jak jej się spóźniał to nie przejęła się za bardzo. No i krach !!! 
-Naprawdę mi przykro- chłopak przytulił swojego najlepszego przyjaciela- Dziwnie to zabrzmi, ale wszystko będzie dobrze. Poradzicie sobie.
-Dzięki, że przyjechałeś. Natalie dzwoniła. Powiedziała mi tyle ciepłych słów. 
Reus spogląda na niego odsuwając się. Uśmiecha się. Piłkarz Bayernu kontynuuje swoją wypowiedź:
-Taką kobietę powinieneś sobie znaleźć. Ona naprawdę jest wyjątkowa Marco... Chyba już zauważyłeś...
-Tak, ale jej mąż niestety tak ją skrzywdził, że nieprędko spojrzy na jakiegokolwiek mężczyznę w tej kategorii... Nie wiem jak wyglądało jej małżeństwo, ale Agnes określiła je jako " piekło". 

***
Podczas obiadu, który spożywają we trójkę w ciszy telefon Mario zaczyna dzwonić. Na początku Gotze nie reaguje, ale kiedy melodia rozbrzmiewa po raz 4 widzi, że Ann  to denerwuje. Wstaje i idzie odebrać. Po chwili obiecuje komuś, że za 20 minut się zjawi. Wraca , a siadając przy stole mówi:
-Muszę jechać do klubu na chwilę. Kochanie Marco dotrzyma ci towarzystwa dobrze? Zaraz wrócę- wyjaśnia
-Dokończ obiad. Nie dają ci spokoju nawet kiedy wiedzą... Przepraszam. Dziękuję Marco. Było pyszne- dziewczyna wstaje i wychodzi. Mario spogląda na przyjaciela i już bierze do ręki telefon, by oddzwonić, że jednak nie przyjedzie kiedy blondyn zabiera mu go:
-Jedź. Porozmawiam z nią. Jest rozżalona. Wszystko będzie w porządku- mówi spokojnie 
-Jakby co to dzwoń
-Jasne... 


" W prawdziwej przyjaźni nie chodzi o to, 
by być nierozłącznym, 
tylko o to, 
by rozłąka nic nie zmieniła."

Godzinę później Gotze wraca do domu. Kiedy wchodzi do środka w domu jest bardzo cicho. Sprawdza w salonie, ale nikogo tam nie ma. Tak samo jak w kuchni. Udaje się więc na górę. Na szczycie schodów spotyka przyjaciela. Reus widząc, że Mario otwiera buzię i chce coś powiedzieć podnosi palec do góry i przykłada sobie do ust by ten zamilknął. Schodzą na dół i obydwaj udają się do kuchni. Reus wyciąga colę z lodówki:
-Zasnęła ? -pyta Mario
-Tak. Ona po prostu jest rozżalona i zmęczona. Musi dojść do siebie. Obydwoje musicie. Ona myśli co by było gdyby, ty też. A to nic nie da- mówi Marco- Uwierz, że tak jest. 
-Wiem- Gotze siada na krześle- To nie zmienia faktu, że czuję się okropnie. 
Blondyn zajmuje miejsce na krześle obok:
-Poradzicie sobie. Razem na pewno przez to przejdziecie... gdybym tylko mógł jakoś pomóc to wiesz, że zawsze...- nie kończy, bo czuje dłoń Gotze na swoim ramieniu. Mario patrzy na niego i po chwili mówi:
-Jesteś... To wiele dla nas znaczy.

***
To już 9 rozdział- jak to szybko leci. Mam tyle pomysłów czasem, że słów brak. Nie wszystkie da się zrealizować. Jeśli są błędy- przepraszam. Mam tyle zajęć, że nie mam na razie czasu poprawiać. Obiecałam rozdział i jest :)

Następny rozdział jak zwykle z poniedziałku na wtorek w nocy. 
Jeśli będzie 12 komentarzy :) - Waszych- nie liczę moich :)

Myślicie, że Marco po kolejnym sezonie opuści BvB? 
Niektórzy sugerują, że to jego ostatni sezon w żółto- czarnych barwach.
 



16 komentarzy:

  1. Jejciu musi im być teraz naprawdę ciężko.
    Dobrze, że jest Marco.
    Mam nadzieję, że to nie jego ostatni sezon. ;)
    Czekam na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Marco jest fantastycznym przyjacielem chyba każdy chciałby mieć takiego. Współczuję Mario i Ann, mimo tego że nie planowali dziecka i nie wiedzieli o nim na pewno będzie im ciężko i będą o tym myśleć, mam tylko nadzieję że sobie z tym poradzą. Wydaje mi się że Natalie i Marco będą przyjaciółmi wiele ich łączy i dobrze się czują w swoim towarzystwie, ale myślę że Natalie ma rację że to trochę za wcześnie. A co do Marco i przyszłego sezonu to będzie wszystko zależeć od wyników BVB jeśli będą grać dobrze to myślę że Marco nie będzie miał powodów żeby się przenieść, byłoby mi smutno gdyby odszedł bo jest naprawdę dobrym piłkarzem który w Borussii bardzo się rozwinął, ale wiadomo że każdy chce być coraz lepszy.
    Czekam na następny rozdział
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Marco jest przecudowny! Mieć takiego przyjaciela to skarb!
    Oboje z Natalie wiele przeszli w przeszłości i to bez wątpienia jest przyczyną ich rosnącej przyjaźni. Są w stanie zrozumieć ból jaki wewnątrz siebie przeżywają.
    Co do Mario i Ann. To straszne stracić dziecko, pomimo że się o nim nie wiedziało. Nie wyobrażam się co mogą czuć takie osoby. Jednocześnie nienawidzę takich, które zabijają takie dzieci. Skoro ich nie chcą, to albo niech inwestują w antykoncepcję, albo niech je oddają do adopcji! Jest tyle rodzin, które przygarnęły by takie dzieciątka!

    Rozdział jak zawsze super :)
    Czekam na następny :)

    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. No to zrobiłaś niemiłą niespodziankę. Serio w szoku jestem. Ale Goetze ma Reusa i jest wszystko dobrze. Ann niedługo dojdzie do siebie. Chłopacy nie powinni teraz trząchać nad Ann bo to ją przerośnie. Nie odczuwa sie takiej straty, ale jednak... Intryguje mnie postawa Reusa po kolacji z Nat - co od niej chciał? Nie dokończyłaś ...

    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieje, że rozwinie się coś więcej między Natalie i Marco.
    Szkoda mi Mario i Ann :(

    Rozdział jak zawsze genialny.
    Czekam na następny ;)

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za komentarze wszystkim i każdej z osobna :) Niestety najprawdopodobniej dziś w nocy nie pojawi się kolejna odsłona tej historii. Wiele osób tu zagląda, ale niestety nie komentują. Nie wiem czym jest to spowodowane, ale ... jest mi przykro. Ja komentuję na wszystkich blogach gdzie zaglądam. Z szacunku dla osób, które wkładają wiele trudu i piszą. Rozumiem, że ktoś może nie mieć czasu, ale jakoś nie wydaje mi się, że wszyscy nagle czasu nie mają. Cóż... Dziękuję tym osobom, które komentują z całego serducha. Motywujecie mnie. Odpłacę się tym samym :)
    Co do Marco- bez wątpienia taki przyjaciel w rzeczywistości byłby skarbem. Jednak czy może istnieć przyjaźń między kobietą a mężczyzną????????????????????????????????????????????
    Co na ten temat myślicie??????? Życzę Wam samych życzliwych i pomocnych przyjaciół :)
    Pozdrawiam . Czekam na komentarze :) Do 24 jeszcze sporo czasu więc mam nadzieję, że doczekam się więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę ci powiedzieć, że zakochałam się w tej opowieści. :)
    Strasznie mnie zaskoczyłaś z rozwojem spraw. ;)
    Szkoda mi Mario i Ann.. To co ich spotkało jest straszne ;/
    Ale na całe szczęście mają wspaniałego przyjaciela w postaci Marco. :)
    Czy może istnieć przyjaźń między kobietą, a mężczyzną? Myślę, że może..
    Ale.. Prędzej czy później i tak zmieni się w miłość. ;)
    Mam nadzieję, że jednak doczekam się jeszcze dziś kolejnego rozdziału. :)

    Tymczasem u mnie masz zapewniony dłuższy rodział kiedy tylko pod rozdziałem pojawi się 10 komentarzy. :)
    Ja również jak wdzisz stosuję małego "szantażu", bo nie lubię pisać sama do siebie. :)
    Miło jest kiedy ktoś napisze jakiś dłuższy lub nawet króciótki komentarz, bo na mojej twarzy zawsze wtedy pojawia się wielki uśmiech. :)

    Powracając do fabuły twojego bloga.. :D Nie przenoś nigdzie Marco xD smutno w BVB bez niego będzie :D
    A Natalie opisujesz genialnie. :) Tak bardzo tajemniczo, co aż zachęca do zaglądania na ten blog. :)
    Mam nadzieję, że Marco i Natalie tak szybko "nie zaczną ze sobą być" :) Lubię kiedy coś jest nie jasne :D
    Czuję, że ten komentarz jest dłuższy niż myślałam. ;D Więc już go kończę. :D

    Hmm...
    Teraz takie pytanie..
    Kiedy mogę liczyć na kolejny rozdział? :)

    Pozdrawiam serdecznie, Patrycja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :D Ale zawiły i w niektórych momentach niezrozumiały ten komentarz :D Ale ważne, że jest :D

      Usuń
    2. Tak jak napisałam- rozdział pojawi się w momencie jak doczekam się 12 komentarzy ( no może 10 - ale liczę tylko i wyłącznie Wasze). Szantaż??? Tak, to trochę taki szantaż. Nie wpadłam na to sama, stosują go też inne blogerki ;)
      Szczerze... wchodzę na inne blogi i widzę, że jest sporo komentarzy. Mój blog podobno się podoba, jednak chyba tak nie do końca skoro komentować nie chcą. Przykre. Nie chcę już pisać dla siebie. Do tej pory ciągle to robiłam- nadal robię- właśnie piszę kolejne opowiadanie, ale nie piłkarskie ;) Na razie do szuflady;) Myślę, że kto chce znajdzie czas w ciągu liku dni na napisanie kilku zdań. Można nie mieć czasu, ale jak tego czasu nie ma np 50 osób na raz... nierealne.
      Przyjaźń między mężczyzną, a kobietą pewnie przez chwilę ma prawo bytu, później natomiast albo zamienia się w miłość ( koniecznie odwzajemnioną), albo przestaje istnieć, bo jedno kocha, a drugie chce się tylko przyjaźnić. Są takie sytuacje. Czy Marco i Nat ze sobą będą??? Nie wiem do końca... Cały czas mam nowe pomysły. Niby końcówka napisana ( śmieszne bo nie ma jeszcze środka), ale wszystko może ulec zmianie;) Wiele może się wydarzyć złych rzeczy, wiele popsuć, wiele naprawić... Kto wie co będzie dalej... Pozdrawiam i zapraszam na następny. Zaglądaj po prostu. Dziś nie powiem kiedy będzie- sama nie wiem- rozdział jest gotowy, ale czeka...

      Usuń
    3. Teraz jeszcze bardziej zaciekawiłaś mnie co do rozwoju akcji.. :D
      No cóż. :D Będę zaglądać tu codziennie po kilka razy. :)

      LUDZIE KOMENTUJCIE!! DLA WAS TO TYLKO CHWILA, A DLA AUTORKI CENNA OPINIA! :D

      Usuń
  8. Cud , miód .;-) piszesz doskonale ;-) wręcz idealnie . Masz mega pomysł na bloga wiec jeśli mogę dam Ci radę ... sama pisze i wiem że z komentarzami czytelnikom idzie bardzo opornie . Prawie nie komentują , ale nie przejmuj sie tym pisz jak piszesz bo robisz to naprawdę genialnie . ;-) czekam na 10 z niecierpliwością i pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
  9. Z niecierpliwością oczekuję kolejnego rozdziału :) Baardzo spodobało mi sie to opowiadanie, jednak póki co nie mogę się przyzwyczaić do tego typu narracji. Chyba bym wolała 1 osobową ewentualnie 3 os. , ale myślę, że się przyzwyczaję. Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :) Miło mi, że jesteś :)
      Narracja hmm... tak zaczęłam i chyba nie będę już niczego zmieniać ;) Na początku zapytałam czytelniczek czy tak może zostać i nie było sprzeciwów. To był taki mały eksperyment i tak zostało. Dla mnie zmiana narracji nie byłaby problemem natomiast mam kilka rozdziałów napisanych do przodu więc nie będę teraz nad tym siedzieć i zmieniać. Po prostu nie mam na to czasu ;) Następne opowiadanie będzie w 3 os. Mam nadzieję, że się przyzwyczaisz :) Pozdrawiam

      Usuń
  10. Opowieść super, na wszystko przyjdzie czas:) Uwielbiam komosę tak na marginesie:D
    Widzę, że piszesz Borussii przez jedno "i" na końcu i żółto-czarni zamiast czarno-żółci (die Schwarzgelben) - to moje jedyne uwagi językowe, bo o treści napisałam już wcześniej. Tylko wyjaśnij mi, czemu Natalie raz jest Natalie, a raz Sara? We wcześniejszych rozdziałach nazywali ją tak Mario i Agnes:)
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wyjaśniam... Jak zaczynałam pisać to opowiadanie ( na początku do szuflady) to moja główna bohaterka została przeze mnie nazwana Sarą , natomiast kiedy zaczęłam publikować zmieniłam jej imię ponieważ w innym moim opowiadaniu jest już Sara więc nie chciałam , by były same Sary ;) Jak pisałam rozdziały w niektórych miejscach mogłam wpisać pierwotne imię ;) Oto i całe wytłumaczenie :)
      Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję za uwagi językowe- postaram się poprawić ;) Czasem piszę szybko i wkradają się chochliki ;) Pozdrawiam

      Usuń
  11. Obecna! Czytam i dobrze mi idzie mam nadzieję:) powoli nadrabiam rozdziały i wkręcam sie w fabułę.
    Jak narazie jestem mile zaskoczona, naprawdę ciekawe-lekkie opowiadanie. Lubię takie rzeczy czytać kiedy mam dobry humor, to tak jakbym oglądała serial, wszystko się płynnie kula.
    Idę czytać dalej i pewnie skomentuję za parę rozdziałów.
    kiss, xx

    OdpowiedzUsuń