piątek, 21 listopada 2014

41.

" Zabrałaś dłoń, która pomagała mi marzyć i sobą być..."
 
Jeśli kiedykolwiek myślał, że jest nieszczęśliwy, to teraz wie już, że przed odejściem Nat jego cierpienie było nieporównywalne z tym, które odczuwa obecnie. Tamtego dnia gdy zrozumiał, że wyjechała spał u Łukasza. Nie odważył się wrócić do domu. Nie chciał pokazywać się Lisie w stanie, w jakim się znajdował, dlatego poprosił mamę, by nocowała u niego. I choć dziewczyna wydzwaniała do niego ciągle nie odebrał żadnego połączenia. Nie był w stanie z nią rozmawiać. Tego wieczoru rozmawiał z Ewą, Łukaszem i Mario przez telefon, ale oni byli jego przyjaciółmi. Rozumieli jego ból. Po niej nie mógł się spodziewać zrozumienia. Spodziewał się triumfalnego uśmiechu na wieść o tym, że Natalie nie stoi jej już na drodze. A tego nie był w stanie znieść tego dnia.
***
Nico bawi się w salonie swoimi samochodami, a na kanapie siedzi Lisa i David. Mężczyzna słucha jej opowieści o tym jak podróżowała. Melanie idzie do kuchni, bo wie, że tam zastanie swojego brata. Faktycznie blondyn tam jest. Właśnie robi herbatę. Kiedy Mel staje obok i go obejmuje patrzy na nią. Kilka sekund później rodzeństwo przytula się:
-Trzymasz się jakoś?- szepce siostra piłkarza.
-Nie rozmawiajmy o mnie. Powiedz lepiej jak dzidziuś?-pyta skrzydłowy dotykając dłonią brzuszka siostry.
-W porządku. Rośnie.-odpowiada i lustruje wzrokiem jego twarz. Jest szara, wyprana z emocji... Jego zawsze błyszczące oczy teraz są bez wyrazu. Dziewczyna wie, że jej brat bardzo cierpi, ale nie chce tego po sobie pokazać. Jednak ona nie ma zamiaru pozwolić mu cierpieć w samotności.- Porozmawiajmy Marco.- prosi go.- Nie możesz dusić tego w sobie. Minął już tydzień odkąd Nat wyjechała...
-Naprawdę ciężko mi o tym mówić, myśleć... Nie mam siły Mel. Wybacz...- patrzy na nią.
-Nie.- mówi dziewczyna.- Nie pozwolę Ci zamknąć się w sobie.
-To boli Mel... Ja nie potrafię bez niej żyć. I raczej się tego nie nauczę... Ciągle zastanawiam się gdzie jest, co robi? A jak pomyślę, że cierpi tak samo jak ja...
-Jak mi powiedziałeś to w pierwszym momencie byłam zła, ale potem pomyślałam, że skoro tak postąpiła to musiała mieć ważny powód. I na pewno miała... - mówi Melanie.
Marco milczy. Jego oczy stają się bardziej szkliste. Znów chce mu się płakać, ale powstrzymuje się. Nie chce, by potem Lisa oglądała go w takim stanie:
-Marco...- gładzi jego policzek.
-Przetrwam to. Poradzę sobie Mel. Muszę.- mówi blondyn.
-Nie jesteś sam. Masz nas.-zapewnia go.
-Bardzo Wam dziękuję.- całuje siostrę w policzek.
Do kuchni wbiega Nico. Ma w dłoni samochodzik i jest zły:
-Co się stało Nico?- pyta Marco.
-Nic.- mówi chłopiec.
-Nieładnie jest kłamać, wiesz o tym.- stwierdza blondyn.- Bo wiem, że nie mówisz prawdy.
-Nie lubię cioci Lisy.- mówi malec.- Wolę ciocię Natalie. Ona jest miła, a ciocia Lisa ciągle mnie upomina. A tata nic jej nie powie. Chcę jechać do dziadków. - kwituje.
-Może zrobiłeś coś złego i ciocia cię upominała? Przyznaj się.-mówi do niego Melanie.
-Nie. Po prostu się bawiłem, ale jej to chyba przeszkadzało w rozmowie z tatą. Chcę jechać do dziadków.- powtarza.
-Będzie mi przykro jak pojedziesz.- mówi skrzydłowy BvB.- Może razem się pobawimy co?
-Nie chcę...
-Albo pogramy w piłkę w ogrodzie? -proponuje piłkarz.
- Pogramy.-cieszy się chłopiec.
Chwilę później obydwaj biegają po ogrodzie śmiejąc się i przewracając po trawie. Po godzinie  wracają do domu. Są zmęczeni, ale zadowoleni. Kiedy Nico słyszy z ust mamy, żeby poszedł umyć ręce i buzię, bo wracają do domu, ten głośno protestuje.
-Kochanie proszę idź umyj ręce i musimy jechać do domu.- powtarza Mel.
-A może chcesz zostać Nico?- pyta Marco.- Jeśli chcesz zostać to oczywiście możesz.- zapewnia.
-Mogę?- pyta chłopiec
-Oczywiście.- przytakuje piłkarz.- Jutro przed treningiem odwiozę cię do domu. Co ty na to?- pyta.
-Chcę !!!- podbiega do piłkarza, a kiedy ten kuca, Nico przytula się do niego. Na twarzy Marco pojawia się mały uśmiech.
-Nie będzie Wam przeszkadzał?-pyta Melanie.- Robi trochę hałasu.
-Nie będzie przeszkadzał. No coś ty... Prawda Liso?- patrzy na dziewczynę.
-Oczywiście, że nie będzie nam przeszkadzał.- przyznaje dziewczyna, ale Marco widzi, iż nie do końca cieszy ją to, że dziecko zostaje. Nie zwraca jednak na to uwagi.
***
Przygotowując kolację świetnie się bawią. Lisa obserwuje ich siedząc na krześle w kuchni. Marco zaproponował jej, by pomogła im robić kolorowe kanapki, ale odmówiła twierdząc, że poradzą sobie świetnie sami. Potem kiedy jedzą wspólnie kolację Lisa mówi:
-Te kanapeczki są naprawdę pyszne.- chwali ich.-Mieliście świetny pomysł.
-To nie nasz pomysł.- mówi chłopiec.- Natalie je wymyśliła.
Marco spogląda na Lisę i widzi, że nagle stała się spięta. Nic jednak nie mówi.
-Dobrze się czujesz?-pyta jej.
-Tak. W porządku.-odpowiada dziewczyna.
***
Kiedy Nico leży już w łóżku, przed snem dużo pyta o Natalie. Zadaje pytanie za pytaniem, a blondyn stara się odpowiedzieć, choć właściwie nie zna odpowiedzi na pytania malca. Nie zna odpowiedzi na pytanie gdzie jest dziewczyna... Te pytania dręczą i jego. Kiedy Nico żali mu się, że myśli, iż dziewczyna odeszła, bo przestała ich lubić, stara się wytłumaczyć mu, iż to nie prawda:
-Natalie na nas zależy. Po prostu musiała wyjechać. Napisała mi, że wróci...
-Pojechała bez pożegnania...
-Wiem... Przykro mi. Myślę, że miała ważny powód i nie zdążyła się pożegnać...
-Nie jesteś na nią zły?- patrzy na piłkarza.
-Nie umiem się na nią gniewać. Kocham Natalie...
-Ale mama mówiła tacie, że jesteś bardzo smutny i płakałeś za nią.
-Tak się czasem dzieje gdy bardzo tęsknię.- tłumaczy siostrzeńcowi.
-Czy Natalie zostanie Twoją żoną gdy wróci?
-Nie wiem...- wzdycha.-Chciałbym Nico. Myślę, że to możliwe...
-A jeśli zacznie kochać kogoś innego?- znów pyta.
Marco w momencie wypowiadania przez Nico tych słów czuje ukłucie w klatce piersiowej. Co jeśli chłopiec ma rację? Wie doskonale, że ona go kocha, ale z drugiej strony...- odrzuca od siebie te myśli.
-Natalie kocha mnie misiu. Jestem tego pewien. Śpij już...
-Nie ożenisz się z ciocią Lisą? Przecież urodzi Ci dzidziusia?
-Wiem, ale widzisz...- wypowiedź przerywa mu Lisa, która wchodzi do sypialni.
-Widziałeś moją ładowarkę do telefonu? Przepadła...
-Jest w salonie.- odpowiada.
-Dobranoc Nico.
-Dobranoc.
Kiedy 15 minut później chłopiec smacznie śp, piłkarz schodzi do salonu. Lisa siedzi na sofie i ogląda jakiś film. Marco zajmuje miejsce obok. Nic nie mówią dłuższą chwilę. Potem dziewczyna się odzywa:
-Masz podejście do dzieci.- chwali go.- Myślę, że nasze dziecko nie mogło lepiej trafić.-Uśmiecha się.
-Powinnaś się położyć Liso...Przygotować Ci kąpiel?- pyta.
-Tak. Proszę...- mówi kobieta.
Piłkarz ma zamiar wstać, ale ona łapie jego dłoń. Patrzy na nią:
-Mam na coś ochotę...- szepce dziewczyna.
-Na co?-pyta
Nie uzyskuje odpowiedzi, natomiast zanim się spostrzega czuje jej wargi na swoich ustach. Oszołomiony odsuwa się dopiero po kilku sekundach. Ona się uśmiecha, a on jest zdezorientowany i zły, choć nie pokazuje tego po sobie. Wstaje:
-Przygotuję kąpiel.-mówi tylko.
-Jesteś zły?- pyta.
-Nie rób tego więcej proszę.- mówi spokojnie piłkarz.
-Przecież jej już nie ma. Zostawiła cię, wyjechała, zniknęła... Masz prawo być szczęśliwy.
-Liso pocałunki mnie w tym momencie nie uszczęśliwiają...- tłumaczy jej.
-Dlaczego?
-Przepraszam, ale nie chcę się kłócić. Nie chcesz tego słuchać, uwierz mi. Kąpiel zaraz powinna być gotowa...-mówi po czym idzie do łazienki. Gdy nalewa wody do wanny myśli o pocałunku Lisy.
Prawda jest taka, że gdy go całowała nie czuł dosłownie nic. Chwilę później słyszy kroki. Do pokoju wchodzi Lisa. Marco zauważa, że ma na sobie jedynie bieliznę. Zanim wychodzi dziewczyna rozbiera się po czym wchodzi do wanny. Blondyn wychodzi z łazienki.
***
-Antonio to, Antonio tamto...Mam dość słuchania na jego temat Ann.- złości się Mario.
-Będziesz słuchał, bo będę z nim pracować. I nie mam zamiaru znosić Twoich ataków zazdrości. Więc skończ natychmiast!!!
-A co jeśli nie skończę?
-To wyjdę i spędzisz popołudnie sam.- grozi mu.
-To w takim razie ja wyjdę!- chwilkę później drzwi trzaskają.
***
Kiedy otwiera skrzynkę mailową i widzi kilkanaście maili wzdycha znudzona. Usuwa reklamy, potem zaczyna przeglądać maile. Ma otworzyć tego od Agnes kiedy zauważ, że jeden z nich jest od Marco. Natychmiast go otwiera:
Kochanie,
pewnie nie odczytasz, ale i tak napiszę. Postanowiłem napisać, bo bardzo tęsknię. Nie wiesz co się ze mną dzieje od momentu gdy zrozumiałem, że odeszłaś... Żyję, ale czuję się jak gdybym był martwy. Nie chcę wzbudzać litości-nie to jest moim celem. Po prostu chcę wyrzucić z siebie ból i może pisanie mi pomoże. Choć pomóc może jedynie Twój powrót. Wróć do mnie! Błagam Cię kochanie- wróć do mnie. Jesteś sensem mojego życia. Tak bardzo Cię kocham.
Kiedy kładę się spać ze świadomością, że Cię nie ma w pobliżu, że twój dom jest pusty, nie napiszesz do mnie sms-a, nie zadzwonisz, nie przytulisz to boli. Z tym samym bólem się budzę i on towarzyszy mi cały dzień. I będzie bolało dopóki będziesz daleko. Właściwie to nie mam pojęcia gdzie jesteś. Może nie jesteś wcale tak daleko jak myślę... Pisałaś bym zajął się Lisą... Starałem się wcześniej, staram się teraz. Staram się, ale kiedy robi podchody, mówi różne rzeczy to czasem mam ochotę uciec. Ona doskonale wie, że Cię kocham, a pomimo to próbuje wykorzystać sytuację. Nie ważne jak bardzo bym się starał zrozumieć jej postępowanie to nie potrafię tego zrobić, bo ona chyba wierzy, że można kogoś na siłę pokochać. Pocałowała mnie wiesz? Nie wiem po co ja to piszę. Nie denerwuj się, bo ja nie chciałem, odsunąłem się, nic nie czułem i dałem jej to do zrozumienia. Ja tak bardzo tęsknię za Twoimi ustami, za Twoimi ramionami, za twoim spojrzeniem, głosem... Tęsknię za Tobą Natalie. Jak wariat. I już niczyje usta nie będą smakować tak jak Twoje i niczyich nie będę pragnął jak Twoich. Wiem to. Nie wiem jak będą wyglądać następne miesiące, jak będę żył i funkcjonował. Na pewno będę walczył o zdrowie mojego dziecka. I będę go oczekiwał i kochał. Już je kocham. I nieważne jak bardzo zmieni się moje życie gdy przyjdzie na świat. Nie zmieni się moja miłość do Ciebie. I będę czekał na Ciebie. Zawsze. Obiecałaś, że wrócisz. Ja czekam Nat. Czekam teraz, będę czekał za kilka tygodni, za kilka miesięcy... Nie przestanę. Jeśli mogę Cię o coś prosić... Proszę nie każ mi czekać zbyt długo... Potrzebuję Cię, a Ty mnie. Bo wiem, że mnie kochasz. Bo kochasz prawda?
Kocham Cię Natalie. Pamiętaj o tym...

                                     Twój Marco
Ps. Napisałem chaotycznie, ale tak wiele chciałbym Ci powiedzieć...

Po policzkach dziewczyny spływają łzy. Jedna za drugą płyną, a ona ich nie zatrzymuje. Maila czyta kilkanaście razy i wydaje jej się, że odczuwa jego ból. Przecież ona czuje to samo. Nie może jednak wrócić... Nie teraz... Jeszcze nie... I nie wie ile potrwa ta rozłąka. Jest pewna, że długo. A co jeśli ich miłość nie będzie w stanie tego przetrwać?

***
Jestem :) Rozdział napisany dość szybko, może jest trochę chaotyczny, ale nie będę poprawiać. Ich życie właśnie tak wygląda... Rozstali się, nie wiedzą jak się odnaleźć. I sytuacja się nie zmieni... Nie dla nich, nie dla ich dobra. Więcej nie zdradzę. Co będzie dalej? Czy los kiedyś się uśmiechnie do nich? Śledźcie kolejne rozdziały :)
Liczę na komentarze. Od Was zależy kiedy będzie next :)

***
10 komentarzy- następny rozdział :)

***


21 komentarzy:

  1. Świetny! :) Tylko dlaczego oni muszą tak cierpieć? Bardzo bym chciała aby wszystko w ich życiu wyszło na prostą. Z niecierpliwością czekam na następny :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Znowu ryczę.. ;'( :''''') Mail Marco do Nat.. *.* Może to będzie śmieszne, głupie i pisząc to ośmiesze się, ale jakbym mogła to przytuliłabym Marco tak baaaaaaardzo mocno. <3 Nie mogę znieść tego, że Lisa była tak podła i doprowadziła do tego, że Marco jest teraz wrakiem człowieka... Widać, że Nat była cząstką jego serca, duszy i jego samego. A gdy ktoś traci cząstke siebie to już nigdy nie będzie taki sam... Wiem, bo nie dawno przeżyłam coś podobnego. :( :'( Mam nadzieję, że Marco nie podda się i będzie walczyć cały czas, a w trudnych momentach będzie mógł liczyć na najbliższych... :) Nat... Pewnie jest jej ciężko bez Marco, Anges... :( Chciałabym wiedzieć, gdzie wyjechała.. ;) Myśl, że oboje tak cierpią bez siebie bardzo boli...
    A teraz nasza druga para.. ;D
    Wiedziałam po prostu wiedziałam, że wraz z pojawieniem się Antonia w życiu Ann i Mario pojawią się kłopoty, a ich kłótnia to doskonały dowód na to, że Antonio = kłopoty. Jednakże mam nadzieję, że nadal będą razem i nie pozwolą, żeby ich związek rozpadł się przez jakiegoś Antonia.
    Łukasz, Ewa i Mario prawdziwi przyjaciel.. Chciałabym takich mieć. ;/ Mel najlepsza siostra na świecie. ;) Nico kochany maluch. *.*
    Rozdział cudowny, genialny, świtny po prostu najlepszy. ;*
    Czekam na następny. Pozdrawiam, buuuziaki. Ola ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :)
    Przeczytałam już mnóstwo blogów o Reusie, ale Twój jest pierwszym, na którym zostawię komentarz, bo mam pewność, że na pewno go przeczytasz - w końcu ciągle piszesz :p
    Sama jestem autorką opowiadania (ale nie publikuję go na blogerze ze względu na ograniczenia czasowe, być może zdecyduję się na to w przyszłości) i przyznaję szczerze, że treści Twoich rozdziałów są dla mnie inspiracją. Niewiele jest blogów, które czyta się teraz z przyjemnością, ponieważ teksty są mało estetyczne - mam nadzieję, że rozumiesz, o czym mówię :) U Ciebie z kolei uwielbiam sposób w jaki opisujesz miłość Natalie i Marco czy Ann i Mario, masz pomysł na tą historię i świetnie go realizujesz (choć przyznaję, że byłam rozdrażniona, kiedy główni bohaterowie tak długo się docierali, dlatego mam nadzieję, że ich ponowne zejście go kwestia krótkiego czasu :p) Nie zmienia to jednak faktu, że z niecierpliwością czekam na rozwój wydarzeń, które nam zaserwujesz... Powodzenia i wytrwałości (cóż za naukowa wypowiedź :p) :)
    Pozdrawiam, Monika :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :)
      Jest mi niezmiernie miło, iż postanowiłaś zostawić komentarz i tym samym wyrazić opinię o stworzonym przeze mnie opowiadaniu. Dziękuję za miłe słowa. To dla mnie naprawdę ważne znać opinię osób śledzących historię moich bohaterów.
      Co do tego docierania Marco i Nat... to była moja wizja, tak to sobie wyobraziłam. Poza tym wiem, że po trudnych przeżyciach trudno w krótkim czasie zaufać komuś ponownie, choć czasem ta osoba wydaje się wspaniałym człowiekiem i naprawdę godnym zaufania. To tak szybko nie działa. Zresztą może i ludzie szybko wchodzą w nowe związki, ale ja wyznaję zasadę, że pośpiech jest złym doradcą. Dobrze się zaprzyjaźnić, a potem zobaczyć co będzie dalej. Ja nie lubię pośpiechu. Śpiesząc się można się bardzo pomylić. Ja na miejscu Nat ( choć nie wyobrażam sobie być na jej miejscu do końca, obym nigdy nie była w podobnej sytuacji) pewnie również tak łatwo nie związałabym się ponownie. Może ktoś inny zrobiłby odwrotnie- każdy decyduje o sobie. Ja postanowiłam pokazać w opowiadaniu jak trudno komuś zaufać do końca po traumatycznych przeżyciach. Czy Marco i Nat się zejdą? Nie mogę tego zdradzić. Mam nadzieję, że dowiesz się tego zostając tutaj i śledząc dalsze losy bohaterów.
      Dziękuję jeszcze raz za komentarz Moniko :)
      Pozdrawiam serdecznie :) :) :)
      Ps. Zawsze czytam wszystkie komentarze, więc jeśli ktoś go zamieści to może być pewien, iż się z nim zapoznam :) Często też odpowiadam na nie- jak można zaobserwować w poprzednich rozdziałach :)

      Usuń
    2. A zapomniałam...
      Namawiam Cię do opublikowania swojego opowiadania oczywiście wtedy, gdy czas Ci na to pozwoli.
      Mam też nadzieję, że się nim pochwalisz zamieszczając link u mnie- bardzo proszę byś, jeśli do tego dojdzie, jakoś nakierowała mnie, że autorką jesteś Ty. Chętnie przeczytam :)

      Usuń
    3. Jestem w pewnym sensie niepoprawną wielbicielką Reusa, więc lubię podpatrywać, jak postrzegają go inne dziewczyny w swoich opowiadaniach :)
      Rozumiem, o co chodzi w historii głównych bohaterów i z drugiej strony cieszę się, że długo trzymałaś czytelników w niepewności, bo to również dodaje opowiadaniu atrakcyjności. Odnośnie życia prywatnego, wcielając się w postać Natalie, miałabym zapewne podobne, jeśli nie identyczne problemy, by zaufać mężczyznom. Możesz być pewna, że zostanę i będę wyczekiwać kolejnych wydarzeń każdego dnia :)
      Jak może zauważyłaś, ujawniłam swoją tożsamość :) Posiadam konto na bloggerze od krótkiego czasu, jednak jestem w tym serwisie kompletnym nowicjuszem i minie trochę czasu, zanim zaprzyjaźnię się z obowiązującymi tutaj zasadami, ale początku zawsze są trudne :) Pchnięta poczynaniami koleżanki, być może rozpocznę prowadzenie bloga jeszcze w tym tygodniu, lecz, jak wspominałam, ubogi budżet czasowy, który w 3/4 wypełniaja studia, nie pozwala mi złożyć konkretnej obietnicy. Jeśli jednak wyrazisz chęci, oczywiście mogę podzielić się linkiem do bloga :)
      Również pozdrawiam, Monika :)

      Usuń
    4. Cieszę się, że ujawniłaś swoją tożsamość. Poproszę o linka do Twojego opowiadania jak już zaczniesz publikować :)
      Myślę, że szybko zaprzyjaźnisz się z bloggerem, to nie takie trudne :)
      Ja też uwielbiam Reusa i też lubię czytać spostrzeżenia innych odnośnie jego osoby. I naprawdę nurtuje mnie ciągle pytanie, na ile to postrzeganie jest prawdziwe. Wydaje się naprawdę fajnym gościem-określając go krótko :)
      Moim zamiarem było trzymanie Was w niepewności- piszę o relacji Marco i Nat. Poza tym z moich doświadczeń oraz obserwacji wynika, że ludzie nie wchodzą w związki ot tak sobie, od razu. Wszystko ma swój czas, dzieje się to stopniowo. Może teraz wyjdzie, że jestem jakimś odmieńcem, albo mam staroświeckie podejście, choć generalnie nie jestem staruszką. Może kieruję się trochę swoim przykładem. Nie związałam się z moją drugą połówką po tygodniu, ani po dwóch... po trzech też nie. Nie mam doświadczeń Nat, ale sama się nie śpieszyłam, ani nie kierowałam chwilą. I muszę powiedzieć, że się nie pomyliłam więc być może Nat też właściwie wybrała :)
      Cieszę się, że tu zostajesz. Już teraz zapraszam na kolejny rozdział, który powstaje, ale w trudach. Wena sobie poszła. Próbuję ją złapać, ale ucieka na razie :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
    5. Będę działać w wolnym czasie :) Jako zawodowiec, osoba publiczna, jest naprawdę genialny w tym, co robi, zostawia mnóstwo serca na boisku i silnie przeżywa każdą porażkę, zarówno drużynową, jak i osobistą. Żeby ocenić go choć w małym stopniu prywatnie, czekam na jego decyzję odnośnie przyszłości klubowej. Boli mnie strasznie, że odmawia przedłużenia umowy z BVB (choć biorąc pod uwagę to, co się obecnie z nim dzieje, liczę, że jeszcze trochę zostanie), ale godzę się z faktem, że wyjedzie, bo spójrzmy prawdzie w oczy - tak będzie. Pytanie - dokąd. Wybór, którego dokona, będzie miał znaczący wpływ na sympatię, jaką wciąż darzą go kibice, a przykład Mario powinien być dla niego swego rodzaju ostrzeżeniem, dlatego wierzę, że nie rzuci się na worek z pieniędzmi, a na możliwość zdobywania wielu tytułów, na czym - jak sam niejednokrotnie podkreśla - bardzo mu zależy.
      Zgadzam się z Tobą, stopniowe poznawanie siebie nawzajem nie jest staroświeckie. Nie można zakochać się w kimś, kogo poznało się wczoraj. Uczucie wymaga czasu, co może nie zawsze jest odzwierciedlone w opowiadaniach, lecz jeśli nie chcemy płakać powodu bólu zadanego przez człowieka, musimy uzbroić się w cierpliwość.
      Życzę w takim razie kreatywności :)

      Usuń
    6. No i spotkał go kolejny cios- następna kontuzja. Ja nie wiem jak można mieć takiego pecha. Nie wyobrażam sobie, co się czuje w takich momentach. Nie chcę tego wiedzieć. Bardzo mu współczuję, chyba wszyscy mu współczują, choć to niczego nie zmienia. Wsparcie kibiców jest ważne, ale w takich momentach bezsilność i żal do losu z całą pewnością przeważają...
      Pewnie to co się teraz dzieje będzie miało wpływa na to, czy odejdzie w lecie, czy może zostanie. Wydaje mi się, że nowej umowy nie podpisze. Raczej nie zrezygnuje z klauzuli na rzecz większej kasy. Wiadomo, że Borussia jest dla niego ważna, ale każdy z piłkarzy chce się rozwijać, zdobywać tytuły i trudno mieć mu to za złe. Może gdyby BvB podniosła się z kryzysu... wtedy by się zastanowił. Czy odejdzie do Bayernu? Pewnie faktycznie przykład Mario powinien być dla niego przestrogą, ale z drugiej strony jeśli nie zmieni barw klubowych w ostatniej chwili, tak jak zrobił to Gotze, nie będzie ukrywał swojego wyboru, to nie spotka się z taką reakcją kibiców z jaką spotkał się Mario. Teoretycznie Bayern może zapewnić mu trofea, bo przecież się liczą, wygrywają...Z nim w składzie byliby jeszcze mocniejsi. Wszystko okaże się pewnie za kilka miesięcy. Ja po jego odejściu pewnie będę śledzić jego karierę, ponieważ jest wspaniałym piłkarzem, ale nie zmienię barw klubowych razem z nim- niektórzy tak robią. Pozostaje nam czekać na jego decyzję i przede wszystkim na powrót do zdrowia. Bo brakuje go na boisku.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  5. I znów brak słów, żeby opisać ten cudowny rozdział. Jeju to jest takie smutne, Marco tak cierpi, zresztą Nat tez. Płacze:( Nie wierzę, że można być takim człowiekiem jak Lisa i tak niszczyć życie innym. Wierzę jednak w to, że Marco i Nat to przetrwają, bo oni są dla siebie po prostu stworzeni. Naprawdę to co piszesz jest genialne i na każdy kolejny rozdział czekam z mega niecierpliwością. Pozdrawiam serdecznie i oczywiście czekam na next Daria :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ehh Marco tak strasznie cierpi... Ale Natalie cierpi tak samo... Szkoda mi ich bardzo...
    Na szczęście Marco ma takich wspaniałych przyjaciół i rodzinę, którzy bezinteresownie starają się mu pomóc..
    Nie chciałabym przechodzić przez coś takiego jak oni..
    Mam nadzieję, że jednak Natalie wróci wcześniej do Marco i pomoże mu do końca przejść przez tą sytuację z Lisą...
    U Mario i Ann też zaczynają się zbierać ciemne chmury... Oby jak najszybciej minęły...

    Rozdział super! :)
    Czekam na kolejny :)
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Fenomenalny rozdział z niecierpliwością czekam na kolejny. Tym czasem zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cierpienie Marco jest straszne... rozumiem go, każdy, kto prawdziwie kochany i wie, że uczucie jest odwzajemnione nie może się pogodzić z odejściem najważniejszej osoby w swoim życiu... Rozumiem też Natalie, one chce tylko dobra dziecka Marco, ale nie może poświęcać przy tym swojego uczucia, ona rani siebie i Marco. Reus jest silny, ale są rzeczy, z którymi nawet największy twardziel nie jest w stanie sobie poradzić...
    Rozdział ten jest świetny i idealnie obrazuje uczucia jakie towarzyszą Marco i Nat :)
    Czekam na nexta i pozdrawiam Cię serdecznie :***

    OdpowiedzUsuń
  9. Ależ się Marco musi nacierpieć.
    Szkoda że Natalie wyjechała bez słowa. Lisa wszelkimi sposobami próbuje zdobyć Reus'a., mam nadzieje, że się jej to nie uda. Tak jak po każdej burzy wychodzi słońce tak Marco i Natalie muszą być razem <3 Świetny rozdział.
    Pozdrawia.. Buźki :**

    OdpowiedzUsuń
  10. Łał, tyle się dzieje ;o
    Szkoda mi Marco i Nat. Widać jak bardzo cierpią. Mam nadzieję, że będą wreszcie szczęśliwi.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    zapraszam do mnie
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. wyświetliło mi się, że dodałaś "koniec.", a na stronie nic nie ma :o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, faktycznie przez przypadek opublikowałam rozdział pod tytułem koniec, ale był on roboczą wersją i zamiast nacisnąć "zapisz" kliknęłam " opublikuj". Natychmiast to usunęłam, bo oczywiście to jeszcze nie koniec :) Przepraszam za zamieszanie :)

      Usuń
  12. Wracam z linkiem :) Pozdrawiam i zapraszam :)
    http://dont-be-afraid-of-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Zal mi Marco. Bardzo teskni za Nat. Rowniez mam nadzieje za dziecko okaze sie nie byc jego. Kiedy next? Pozdrawiam Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem kiedy next :( Próbuję pisać, bo mam część rozdziału, drugą wykasowałam, bo mi się nie podobała. Obiecuję, że najszybciej jak się da :)

      Usuń