Stara się jak może nie dać po sobie poznać, że coraz częstsze ataki złości Lisy wyprowadzają go z równowagi, ale coraz bardziej trudno mu się opanować. Dziewczyna wypomina mu to, że za długo był na zakupach, zbyt długo wracał z treningu. Nie dociera do niej, że np. mieli otwarty trening, więc po nim spędzili sporo czasu na fotografowaniu się z kibicami. Kobieta wychodzi z założenia, że powinien być cały czas przy niej, bo przecież podczas jego nieobecności może jej się coś stać. Piłkarz stara się jej spokojnie tłumaczyć, że staje się zaborcza, a on się dusi. Niestety rozmowy nie przynoszą skutków. Jest coraz gorzej. Spotkania z Natalie są rzadkością. Oboje cierpią z tego powodu ponieważ rozmowy telefoniczne po kilku dniach niewidzenia się nie wystarczają.
***
Natalie robiąc herbatę w kuchni myśli o Marco i o tym jaki był smutny kiedy rozmawiali wieczorem. Martwi się o niego. Słyszy kroki, ale nie odwraca się wiedząc kto wchodzi do kuchni. Jej przyjaciółka siada na krześle:
-Zamyśliłaś się.- mówi.
-Tak.- przyznaje malarka biorąc w dłonie kubki z parującym napojem i stawiając je na stoliku. Zajmuje miejsce na drugim krześle po czym patrzy na Agnes.- Marco wczoraj był rozbity... Lisa miała do niego pretensje jak wrócił z treningu. A był otwarty więc trochę mu zeszło. I zaczęło się jak zwykle, a potem kiedy się nakręciła zaczęła krzyczeć. Efektem tego był ból brzucha i wizyta w klinice.- opowiada.
-Zostawili ją?
-Tak. Siedział z nią do północy. Potem pielęgniarka zasugerowała mu, by pojechał do domu, ale ona nie chciała zostać bez niego. Więc chciał zostać. No ale koniec końców przyszedł lekarz i poprosił by wrócił rano i by odpoczął. Musiał wyjść.
-Dzwoniłaś dzisiaj do niego?- zapytała Agnes.
-Nie. Miałam to zrobić rano, ale pomyślałam, że może do niej pojechał więc darowałam sobie. Wiesz co...
-Hmm?
-Ona mi go obierze...- wzdycha.
-Co ty mówisz?
-Tak będzie. Zobaczysz. Nie wiem w jaki sposób to zrobi, na pewno on jej nie pokocha, ale mi go odbierze.
-Natalie opowiadasz bzdury. Marco cię kocha.
-Wiem, ale czuję, że nasze szczęście ulatuje. Nie przez dziecko... Coś złego się zdarzy. Boję się.- mówi.
***
Obserwuje dziecko na monitorze podczas rutynowego badania USG. Dokładnie słucha co mówi lekarz. Nawet lekko się uśmiecha, co zauważa Lisa. Po zakończeniu badania lekarz mówi:
-Jest w porządku. Oczywiście planowo za dwa dni masz zgłosić się na oddziale. Zostawimy cię na kilka dni. To rutynowe postępowanie. Zrobimy wszystkie szczegółowe badania. Tak jak ustaliliśmy wcześniej. To będzie taki mały urlop.- uśmiecha się lekarz.
-Ja cały czas mam urlop.- mówi dziewczyna.-Chciałabym, by było już po wszystkim.- wzdycha.
-Cierpliwości. Doczekacie się.- uspakaja ją lekarz.
Chwilę później wychodzą z kliniki. Marco na schodach delikatnie obejmuje ją. Na parkingu otwiera jej drzwi, po czym gdy Lisa zajmuje miejsce zamyka je, a sam siada za kierownicę. W drodze do domu mówi:
-Musimy po powrocie spakować wszystko co będziesz potrzebowała do szpitala.
-Pojutrze wyjeżdżasz?- pyta
-Tak, ale moja mama będzie z Tobą. Do kliniki zawiezie cię Dawid. Szybko wrócę.
-Nie możesz zostać?- pyta.
Marco nie wie co ma odpowiedzieć. Dopiero po chwili mówi:
-Liso co ja mam teraz odpowiedzieć?
-Po prostu gdy jesteś czuję się bezpieczna...
-Muszę wywiązywać się z zobowiązań wobec klubu. Nasze dziecko ma wadę serca. Jednak ty w tym momencie czujesz się dobrze. Nic złego się nie dzieje. I nie będzie się działo. Dostałbym wolne gdyby coś się działo, ale jest oki i mam nadzieję, że tak zostanie. Dlatego muszę trenować i grać. To moja praca. Z tego żyję. Pewnie powiesz zaraz, że praca jest ważniejsza od dziecka, zawsze tak mówisz, ale pracuję również dla niego.
-Wiem... Przepraszam.
Jest zaskoczony, bo ona nigdy go nie przeprasza, niezależnie od tego co powie. To jest wyjątek.
***
Mecz wyjazdowy przegrywają. Sam Marco jest na boisku zaledwie 45 minut. Tego dnia mu nie idzie. Popełnia banalne błędy. W szatni po prostu mówi trenerowi, by zmienił go jeśli może, bo on bardziej szkodzi drużynie, niż jej pomaga. Jurgen jest zaskoczony jego słowami, gdyż zna jego wolę walki, ale zgadza się, bo i tak miał to zrobić. Wpuszcza na boisko innego zawodnika, a Marco ogląda zmagania kolegów z ławki rezerwowych. Po meczu zrezygnowani idą do szatni. Tam jest nadzwyczaj cicho. Każdy z piłkarzy ściąga po prostu przepocone ubrania, idzie pod prysznic, potem ubiera się i następnie wychodzi do autokaru. Łukasz próbuje z nim rozmawiać, ale on nie chce mówiąc, że ma naprawdę zły dzień. W autokarze po prostu zakłada na uszy słuchawki i zamyka oczy licząc, że zaśnie. Wcześniej jedynie czyta sms-a od Lisy. Wie, że z nią i z dzieckiem wszystko w porządku. Przynajmniej z tego się cieszy. Ze snu wyrywa go głos Auby, który siedzi obok niego:
-Marco telefon Ci dzwoni od 5 minut.- mówi Gabończyk.
Bierze komórkę w dłoń i widzi, że dzwoni Natalie. Odbiera szybko:
-Cześć kochanie.-mówi do niej.
-Cześć. Przykro mi.- mówi.- Oglądałam. Pewnie jesteś zmęczony a ja cię męczę...
-Jestem zmęczony, ale cieszę się, że zadzwoniłaś. W sumie ja też mogłem to zrobić, ale byłem tak zły, że założyłem słuchawki i odpłynąłem. Przepraszam. Pewnie czekałaś aż się odezwę...
-Czekałam, ale nic się nie stało. Przynajmniej się przespałeś.- mówi.- Co u Lisy?
-Napisała mi sms-a, że jest oki. Nie dzwoniłem. Nie miałem siły z nią rozmawiać. Nie wiem co by powiedziała, a ja naprawdę nie miałem siły słuchać kolejnych użalań. Ostatnio nawet lekarz zwrócił jej uwagę, że powinna pozytywnie myśleć...- Milknie na chwilę.- Potrzebuję Cię...- szepce.
-Jestem...
-Przyjedziesz?
-Marco...
- W takim razie ja przyjadę do Ciebie. Potrzebuję cię... Proszę...
-A jeśli Lisa?
-Natalie proszę...
-Przyjadę po ciebie pod Idunę.
-Dobrze.
-Nie pojedziesz do kliniki?
-Nie wpuszczają na oddział tak późno.
-Do zobaczenia.
-Kocham Cię...
-Ja ciebie również kocham. Najbardziej na świecie.
***
Czeka już 15 minut na parkingu pod Signal... Wie, ze za chwilę autobus podjedzie i w końcu będzie mogła go przytulić. Ostatnio takie chwile to rzadkość. Kiedy widzi klubowy autokar wysiada z samochodu. PO chwili zawodnicy zaczynają z niego wysiadać. Nie stoi blisko, ale widzi, że Marco jeszcze nie opuścił autokaru. Wysiada prawie na końcu. Trener jeszcze go przytula i klepie po plecach. Żegna się z kolegami po czym widząc z daleka Natalie idzie w jej stronę. Praktycznie od razu ją przytula i całuje zachłannie. Jest potwornie zmęczony, choć nie fizycznie. Zmęczony strachem o nienarodzone dziecko, pretensjami Lisy o błahostki, zmęczony niestabilną formą, a także tym, że nie może częściej wtulić się w jej ramiona. Stoją dłuższą chwilę po prostu tuląc się do siebie. W końcu Natalie mówi:
-Kochanie...
-Obiecaj mi, że będę mógł tulić się do Ciebie całą noc...
-Nie wiem czy...
-Obiecaj proszę...- spojrzał jej w oczy.- Zostaniesz prawda?
-Nie wiem czy Lisa byłaby zadowolona gdyby dowiedziała się, że byłam u Ciebie...
Malarka widzi jak piłkarz spuszcza wzrok po czym wrzuca torbę do samochodu i zajmuje miejsce pasażera. Ona wsiada za kierownicę. Odpala silnik samochodu, ale zanim wyjeżdża z parkingu dotyka jego dłoni, którą chłopak opiera na swoim udzie:
-Jesteś zły?- pyta.
-Nie jestem... Po prostu jestem zmęczony. Nie widzę wyjścia z tej sytuacji.- wzdycha.
-Co chcesz przez to powiedzieć?
-Nat, Lisa wie, że Cię kocham. I zdaje sobie sprawę, że nadal z tobą jestem i będę. Ja naprawdę ciągle myślę o tym, by się nie zdenerwowała. Staram się jak mogę. Jednak nie mogę ciągle tylko myśleć o tym co ona zrobi. To staje się trudne do zniesienia. Ciągle myślę o niej, a gdzie w tym wszystkim jestem ja? Widziałaś jak dzisiaj grałem? Wstydzę się tego, że wyszedłem na boisko. Nie mogę ustabilizować formy, bo przychodząc na trening myślę, by na czas zdążyć do domu, bo ona znów będzie robić mi wymówki, będzie się wściekać, a nerwy szkodzą dziecku. Staram się zrozumieć, że jest w ciąży, ma zmiany nastrojów, ale czy to znaczy, że ma mnie zamęczyć swoją zazdrością na śmierć? Mam robić dokładnie co ona chce? Spotykać się z tymi z którymi mi pozwoli? Bo tak to zaczyna powoli wyglądać...- milknie.
-Przepraszam... Wiem, że cierpisz...
-Nieważne... Odwieź mnie do domu proszę.- powiedział.
-Oki.
W drodze do domu Marco praktycznie nie rozmawiają. Na podjeździe gdy dziewczyna gasi silnik Marco spogląda na nią:
-Nat...
-Napiłabym się herbaty...- mówi.
-W takim razie zapraszam.- piłkarz stara się uśmiechnąć, ale nie wychodzi mu za bardzo.
Kiedy są już w środku Marco kładzie torbę w przedpokoju po czym ściąga buty. Natalie również ściąga swoje.
-Rozgość się. Muszę skorzystać z toalety. Zaraz wracam.- mówi jej blondyn.
-Oki.
Gdy wraca 5 minut później Natalie właśnie robi herbatę. Piłkarz siada przy stole i obserwuje ją. Zawsze uwielbiał patrzeć jak krzątała się po kuchni. Niestety teraz to się nie zdarza. Dziewczyna jest niby w jego życiu, ale nie tak blisko jakby chciał. I to go boli. Nie ma pojęcia jak przeżyje te wszystkie tygodnie, które jeszcze przed nim. Wie, iż powinien walczyć, ale jest naprawdę zrezygnowany.
-Marco...- słyszy jej głos bardzo blisko i to wyrywa go z zamyślenia. Natalie stoi obok niego z kubkami parujących napojów. - Może usiądziemy w salonie?
-Tak.
Chwilę później piją herbatę siedząc w salonie na sofie. Milczą dłuższą chwilę po czym Marco w końcu nie wytrzymuje:
-Kochasz mnie?- pyta, choć pamięta, iż tego dnia już mu to mówiła.
-Pewnie, że cię kocham.- przyznaje malarka. Odkłada kubek na stolik, jego również tam stawia po czym przysuwa się do niego bardzo blisko i przytula go. Doskonale wie, że mężczyzna tego potrzebuje, ona zresztą też.- Nie ważne co się dzieje- ja bardzo cię kocham i zawsze będę. Nigdy w to nie wątp.- mówi.- Porozmawiamy?
-To chyba nie jest dobry pomysł. Nie chcę cię zamęczać... Nie potrafię myśleć o niczym innym...
-Powiedz mi wszystko... Proszę...
***
Kiedy rano otwiera oczy widzi twarz ukochanego. Marco śpi, a ona wpatruje się w niego. Cieszy się, że została. Marzy, by mogła w ten sposób budzić się już każdego dnia, ale wie, iż jest to niemożliwe- przynajmniej przez następne kilka miesięcy. Bo to Lisa, nie ona z nim mieszka. Po dłuższej chwili przysuwa się do piłkarza i muska swoimi wargami jego usta. Najpierw delikatnie, a potem trochę pewniej. Z ust blondyna wypływa cichy pomruk, a zaraz potem jego powieki się podnoszą. Natalie chce się odrobinę odsunąć, ale on wkłada palce w jej włosy, po czym delikatnie przysuwa jej głowę i teraz on ją całuje. Mija dłuższa chwila kiedy w końcu ich usta odrywają się od siebie i odsuwają na kilka centymetrów. Marco słyszy jej cichy szept:
-Kochaj się ze mną...
Nie musi mówić nic więcej. Prawda jest taka, że obydwoje pragnęli zbliżenia już poprzedniego wieczoru, ale nie doszło do niczego. Przez pół nocy rozmawiali tuląc się do siebie, wyznając sobie miłość, całując się. Teraz nie zamierzają przerywać.
***
-Nie chcę się z tobą rozstawać.- mruczy blondyn przytulając ją.
-Ja też chciałabym zostać, ale to nie jest możliwe.- mówi dziewczyna.- Kocham cię.- wyznaje po raz wtóry tego ranka.
-Ja ciebie bardziej.- droczy się z nią skrzydłowy.- Chyba pokazałem ci jak bardzo.- mruga.
-Cóż... generalnie moglibyśmy jeszcze trochę pookazywać swoje uczucia...
- Nie masz dość?- unosi brwi
-A ty masz?
Na ustach Marco pojawia się uśmiech:
-Nigdy się tobą nie nasycę...
-No właśnie... Czuję to samo.
-Czyli lubisz się ze mną kochać.- stwierdza.
-Przyznaję, że tak!!! A teraz uciekam do domu malować...
-Ja jadę do kliniki. - muska jej usta.
Odprowadza ją do samochodu. Koło auta całuje ją zachłannie, a potem przytula:
-Kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię...
- Ja ciebie też.
-I dziękuję za wczoraj... - muska jej usta.- Za dziś- znów ją całuje.- I za każdy kolejny dzień...- znów składa pocałunek na jej wargach.
-Zadzwoń...
-Zadzwonię...
***
Mamy kolejny. Jak myślicie- co się dalej stanie? Marco i Nat przetrwają? Czy może oddalą się od siebie tak bardzo, że w pewnym momencie ich związek stanie się fikcją? A może ktoś zapragnie by się rozstali i zrobi wszystko, aby do tego doszło?
Komentujcie.
***
10 komentarzy- następny rozdział.
***
CZYTALIŚCIE HISTORIĘ ALEXA I SARY?
ZAPRASZAM SERDECZNIE !!! TO RÓWNIEŻ OPOWIADANIE PIŁKARSKIE ;)
http://hand-in-hand-face-to-face.blogspot.com/
Moja droga mogę Ci obiecać tu i teraz ;), że jeśli w związku Nat i Marco coś się popsuje to Cię znajdę i poważnie z Tobą porozmawiam... ;D To nie będzie miła rozmowa.. To tylko ostrzeżenie. ;)
OdpowiedzUsuńBiedny Marco musi znosić humorki Lisy.. Na prawdę ta dziewczyna mnie wkurza.. Zastanawiam się czy to "przepraszam", które "wyszło" z jej ust było szczere.. Próbuje na siłe zatrzymać przy sobie Marco, a to przynosi odwrotny skutek... W tej sytuacji najbardziej cierpi związek Nat z Marco. Nie mogą spędzać ze sobą czasu, a widać, że potrzebują siebie nawzajem. ;/ Podziwam Nat.. :) Wpsiera Marco, chociaż widać, że jej też jest ciężko.. :( Mam nadzieję, że uczucie tych dwojga jest tak silne, że przetrwaja ten trudny okres, i kiedy w końcu maluszek się urodzi oraz będzie już zdrowy to na drodze Nat i Reusa nie stanie już nigdy więcej żadna przeszkoda. Rozdział jest cudowny. ;3 Czekam na następny. Pozdrawiam, buziaki. ;* Ola <3
Hmm... dobrze się ukrywam, więc ze znalezieniem mnie może być maleńki problem ;)
UsuńChoć oczywiście na rozmowę zawsze jestem chętna :) Uwielbiam rozmawiać :) :) :)
Lisa pewnie nie jest wyjątkiem. Niestety wiele znam podobnych przypadków, gdzie komuś wydawało się, że można pstryknąć w palce i na zawołanie kogoś pokochać. Tak to nie działa. Niestety.
Czy Marco i Nat będą szczęśliwi?- na to pytanie odpowiem w przyszłości pisząc kolejne rozdziały.
Powiem tylko tyle- droga do szczęścia jest czasem trudna i wyboista.
Pozdrawiam i miło mi, że jesteś i komentujesz :)
Zgadzam się z komentarzem powyżej :) Ich związek musi przetrwać. Oni są dla siebie stworzeni! <3 A Lisa stara się to wszystko popsuć. Mnie również zastanawia czy to "przepraszam", które padło z jej ust było szczerym wyznaniem.
OdpowiedzUsuńWidać, że miłość Marco i Nat jest na tyle silna, że powinna przetrwać wszystko.
Czekam na następny.
Buziaki ;*
Czasem wydaje się, że uczucie wystarczy, by pokonać wszystkie przeciwności losu... I pisząc przeciwności, nie mam na myśli dziecka, broń Boże, a raczej postępowanie jego zaborczej matki. Dziecko bowiem jest darem :)
UsuńOby w tym przypadku miłość zwyciężyła. Czy tak się stanie? - przekonacie się zostając ze mną i śledząc historię Nat i Marco :)
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarz :)
Denerwuje mnie Lisa. Ja rozumiem ze jej tez jest ciezko, dziecko jest chore i niewiadomo co dalej ale takim zachowaniem nic nie zyska. Nie mozna zmusic nikogo do milosci. Marco kocha Nat i chce czy nie, nie zmieni tego. A swoim zachowaniem szkodzi tylko swojemu bezbronnemu dziecku. Wiem ze Nat i Marco beda razem. Taka milosc nigdy sie nie konczy. Przetrwa wszystko. Pozdrawiam Marta:)
OdpowiedzUsuńMnie też ona denerwuje :) I pomyśleć, że to ja ją wymyśliłam ;)
UsuńTo prawda- nie da się nikogo zmusić do miłości :)
Miłość nigdy nie ustaje :) :) :)
Pozdrawiam serdecznie. Dziękuję za skomentowanie :)
nie mam pojęcia co się stanie,nie chcę zgadywać. Lisa mnie straaasznie deneruwje :/ biedny Marco, dobrze, że ma Nat i niech ją trzyma ;) a co u drugiej pary, Mario i Ann? Pozdrawiam gorąco, życzę dużo weny, i pozostawiłam swoj link w spamie ;)
OdpowiedzUsuńWitaj :)
UsuńCo do drugiej pary... hmm... właśnie próbuję coś napisać, bo powinnam przeplatać wątki, a przynajmniej mam takie założenie, ale muszę to zgrać czasowo. Trudno mi ostatnio się skupić, mam dużo spraw. No ale pewnie coś niebawem powstanie :) Zapraszam już teraz. I obiecuję wpaść do Ciebie. Chyba ostatnio nie byłam. Nie ogarniam już gdzie byłam, a gdzie nie. Tak to jest jak doba jest za krótka, a potem nagle chce się wszystko nadrobić.
Pozdrawiam.
Rozdział jest cudowny! Czy ja już pisałam jak uwielbiam to opowiadanie? Na prawdę jest genialne. ;) Lisa mnie denerwuję, z jednej strony próbuje ją zrozumieć ale z drugiej strasznie mnie denerwuje jej zachowanie, bo burzy relację Nat i Marco. Ja wierzę w to, że ich miłość pokona wszelkie przeciwności losu. Czekam na next i pozdrawiam Daria :)
OdpowiedzUsuńJa również pozdrawiam Cię serdecznie :)
UsuńDziękuję, że czytasz i komentujesz :)
Robi sie coraz ciekawiej. zastanawia mnie kto zepsuje relacje miedzy Nat i Marco i jak to wszystko dalej sie potoczy. Nadal trzymasz nas w niepewnisci :) pozdrawiam i czekam na kolejny rozdzial ;d
OdpowiedzUsuńA trzymam w niepewności, bo lubię... Chcę, by opowiadanie było intrygujące, a tajemnice są właśnie ciekawe :)
UsuńChoć mam ostatnio wrażenie, że i tak obniżyłam loty jeśli chodzi o tę historię, ale cóż... nie da się ciągle pisać na jednakowym poziomie. Wena czasem ucieka i trudno ją złapać.
Dziękuję za komentarz i zapraszam na następne rozdziały :)
Pozdrawiam.
Ehh czytając ten rozdział pomyślałam sobie, że Marco i Natalie przetrwają całą tą sytuację. Że ich miłość jest tak wielka, że nikt ani nic ich nie rozdzieli.
OdpowiedzUsuńJednak Twoje pytania pod rozdziałem zasiały we mnie wątpliwości... Czuję, że jednak stanie się coś co na jakiś czas zakończy ich związek... Mam jednak nadzieję, że ze szczęśliwym happy endem.
Rozdział cudny :)
Czekam na kolejny :)
Buziaki ;**
Witaj.
UsuńIch miłość faktycznie jest wielka. Taka według mnie ma być miłość. Bo nie powinno być tak, że przy pierwszych przeciwnościach od razu trzeba się poddać ( i pisząc przeciwności, nie mam na myśli dziecka, bo dziecko to dar, a jego zaborczą matkę). Problem w tym, że u Nat i Marco droga ich miłości staje się coraz bardziej kręta. Niektórzy wychodzą z takich sytuacji silniejsi, a inni się poddają. Jak będzie w tym przypadku? Zobaczymy .
Pozdrawiam i czekam na następny u Ciebie :)
Rozdział cudowny. Widać jak Nat i Marco się kochają, więc mam nadzieję, iż nic ich nie rozdzieli, chociaż Lisa pewnie będzie chciała zrobić wszystko, aby tak się stało. Żal mi Reusa i malarki, mają ciężki okres.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!
Pozdrawiam :)
Witaj :)
UsuńTen ciężki okres dopiero się zaczął. Tylko tyle zdradzę :)
Pozdrawiam i cieszę się, ze skomentowałaś.
Pozdrawiam serdecznie :) :) :)
O jejku!
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim rozdział jest cudowny, jak każdy z prezentowanych tutaj 38 rozdziałów :)
Co do Nat i Marco..Bardzo bym chciała,żeby mimo wszystko im się udało,ale jakoś czytając naszła mnie myśl.. bedzie im bardzo bardzo trudno.. Już teraz jest, a to dopiero początek.. Jak strasznie zaborcza i apodyktyczna stanie się Lisa po urodzeniu dzidziusia.. Podziwiam ich oboje,że starają się jak mogą radzić z tą sytuacja, w szczególności Nat.. nie wiem jakbym sama odnalazła się w takiej syt.Z jednej strony jest ona z drugiej dziecko.. Myślę,że wydarzy się coś co w znacznym stopniu zaważy na ich związku, coś co spowoduje,że ich relacja bedzie sie trzymać na jednym cieniuutkim włosku.. Obym się jednak myliła!
Czekam z niecierpliwością na następny! :*
Pozdrawiam Ola
Witam :)
UsuńJa też nie chcę stawiać się w sytuacji Nat, ale wiem jedno... O miłość trzeba walczyć, tym bardziej jeśli wiesz, że twój partner nie kocha tej drugiej osoby i nie do końca jest winien obecnej sytuacji. No chyba, że winą należy nazwać to, że poszedł do knajpy się napić, ale w podobny sposób postępuje większość mężczyzn w trudnych sytuacjach. Nie piszę, że to dobre postępowanie, ale tak jest. Dziecko wychowujące się w rodzinie gdzie między rodzicami nie ma żadnego uczucia nie będzie szczęśliwe. Tak myślę.
Pozdrawiam i cieszę się, że jesteś, czytasz i komentujesz :)
Zdecydowanie podpisuje się rękoma i nogami pod tym co napisałaś! Trzeba walczyc ,bo jeśli się nie walczy do końca, odpuszcza ..okazuje się,że to nie była taka wielka miłość :)
UsuńMogę powiedziec śmiało,że twoje opowiadanie czyta mi się zdecydowanie najlepiej..Bo.. jest taki hm..życiowe.. Wiele syt "naszych" bohaterów może zdarzyć się nam samym w realnym życiu.. Po większości rozdziałów mam masa myśli w głowie .. :)
Więc jeszcze raz SZCZERZE gratuluję za tak fajny sposób pisania i przekazu :)
Ps. Nie komentowałam nigdy twojego opowiadania ,a jeśli już to sporadycznie jednak ten rozdział jakoś na mnie podziałał i obiecuję postaram się ,choć parę słów umieszczać pod nowym rozdziałem :)
Pozdrawiam Ola
Coraz bardziej jestem pewna, że z tego bloga powstałby świetny bestseller ♥. O taak .. Na pewno bym czytała ;3
OdpowiedzUsuńChciałabym przeprosić Cię że tak mało komentuje ALE czytam. Bardzo wciągneła mnie ta historia jak i sami bohaterzy. ;))
Nie zwykłe jest to jak łatwo mozna wzruszyć się fikcyjna histrorią. Cudowne uczucie. <3. Obyś pisała jak najdłuzej a wena Cię nigdy nie opuściła ;3 Czekam zniecierpliwiona na next rozdział ... Pozdrawiam ;333 ♥
Witaj,
Usuńdziękuję za miłe słowa. Na razie nie zamierzam przestać pisać, choć pewnie tematy się nieco zmienią w przyszłości. Nie piszę tylko tej historii. W tym samym czasie powstają inne, niektore nie zwiazane z piłką. Zapraszam Cię na pozostałe blogi. Mysle, ze tamte historie rowniez są warte uwagi :-)
Bedzie mi milo jesli ten komentarz nie bedzie Twoim pierwszym i ostatnim. Komentarze mnie bardzo uskrzydlaja:-)
Pozdrawiam serdecznie ;-)
Oni są cudowni <3
OdpowiedzUsuńNie mogą się rozstać, a Lisa musi zrozumieć, że Marco i Nat naprawdę się kochają <3
Są piękną parą i muszą przetrwać kryzys <3
Wierzę w to <3
Czekam na nexta i pozdrawiam :***
Witam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jesteś optymistką :)
Czy będą razem? Przekonacie się zostając ze mną i śledząc dalsze losy bohaterów :)
Dziękuję, że czytasz i komentujesz.
Pozdrawiam serdecznie :)
Rozdział GENIALNY mam nadzieję, ze ta Lisa nie namiesza w zyciu Marco i Nat. Pozdrawiam i czekam z niecierpliwoscia na nastepny.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie :)
UsuńNamiesza, to mogę powiedzieć ;)
Pozdrawiam i cieszę się, że jesteś :)