Spacerując z Lisą po korytarzu w klinice słucha planów dziewczyny. Z jednej strony cieszy się, że jest optymistką. Mówi o tym jak wyobraża sobie ich dziecko. Mówi też, że wydaje jej się, iż urodzi się dziewczynka. Marco na te słowa mimowolnie się uśmiech, co ona zauważa:
-Uśmiechasz się.- mówi.-Ja naprawdę lubię twój uśmiech Marco...- chłopak nie wie co ma powiedzieć więc milczy.- Wiesz co? Myślę, że będziemy dobrymi rodzicami. Przecież najważniejsze jest to, by dziecko czuło miłość rodziców, a tego na pewno mu nie zabraknie. Nie da się nie kochać takiej małej istotki.- uśmiecha się.- Myślę, że wszystko będzie dobrze. Będziemy szczęśliwą rodziną.- marzy Lisa. Marco spogląda na jej szeroki uśmiech. Cieszy się, iż nie jest zdenerwowana, nie smuci się, bo negatywne myśli źle wpływają na dziecko, ale z drugiej strony wie, iż marzenia Lisy nie do końca staną się rzeczywistością, ponieważ ona nie przewiduje w jego życiu obecności Natalie, a on wręcz przeciwnie. Nie wyobraża sobie życia bez ukochanej i zamierza walczyć o swoją miłość. Ciągle o nią walczy.
-Zamyśliłeś się.- słyszy słowa matki jego dziecka.
-Przepraszam.- zerka na nią.
-Myślałeś o niej prawda?- pyta.
-Myślałem o tym co mówiłaś.- stwierdza po czym spogląda na zegarek.- Przepraszam, ale muszę jechać do klubu. Jurgen nie lubi kiedy się spóźniamy.- mówi.- Przyjadę po treningu dobrze?
-Dobrze.
Marco nachyla się by pocałować Lisę w policzek na pożegnanie, tak jak zwykle to robi i jest zaskoczony kiedy w ostatniej chwili dziewczyna wykonuje ruch głową i jego wargi muskają jej usta. Kiedy się odsuwa na jej twarzy maluje się wielki uśmiech, a on czuje, że uścisk w żołądku.
-Liso...
-Przepraszam, ale to tylko mały całus na dobry nastrój.- tłumaczy dziewczyna z miną niewiniątka.- Natalie nie musi o nim wiedzieć...
-Nie okłamuję Nat...- patrzy jej w oczy.
-Więc jej powiedz. Myślę, że nie będzie się przejmować wiedząc, że to przecież ją kochasz, nie mnie... Do zobaczenia później...- dziewczyna odchodzi w stronę swojego pokoju, a on zbiega po schodach na dół, idzie szybko na parking, otwiera samochód, wsiada do niego po czym opiera ręce na kierownicy, a zaraz potem opiera na nich głowę. Jest zły, za to, że Lisa robi do niego podchody. Nienawidzi takich gierek, a nie chce się z nią kłócić z wiadomych powodów. Wzdycha ciężko. Zakłada zestaw głośnomówiący, wybiera numer malarki po czym kiedy telefon próbuje się połączyć, on włącza się do ruchu. Po kilku sygnałach słyszy jej głos:
-Cześć kochanie.- mówi Natalie, a on wie, że dziewczyna się uśmiecha.- Jedziesz na trening prawda?-pyta
-Tak. Jestem w drodze. Chciałem cię usłyszeć.-mówi.
-Miło mi.
- Bardzo cię kocham Nat.- wyznaje.- Wiesz o tym prawda?
-Pewnie, że wiem. Dlaczego pytasz?
-Tak tylko.- wzdycha.
-Coś ci znowu powiedziała? Zdenerwowała cię?- słyszy pytanie padające z ust swojej dziewczyny i po raz kolejny potwierdza się to, iż dziewczyna jest w stanie wyczuć kiedy ma zły nastrój.
-Porozmawiamy później? Mogę przyjechać do ciebie?
-Zawsze możesz, a Lisa dziś nie wychodzi?
-Nie. Zostanie dłużej dwa dni. Jest w porządku, ale lekarze chcą zrobić jeszcze jakieś badania.- tłumaczy.
-Więc czekam na ciebie.- mówi.
-Będę późno, bo obiecałem jej, że po treningu przyjadę do niej. Nie gniewasz się?
-Nie. Spokojnie.- uspakaja go.-Bardzo cię kocham. Jedź na trening, daj z siebie wszystko.
-Spróbuję. Zadzwonię jak będę w drodze do ciebie. Do zobaczenia.
-Czekam kochanie. Całuję.
-Ja mocniej.
***
Trening mija dość szybko. Trener jest zadowolony. Dużo żartuje. Kilka razy kiedy jest obok blondyna chwali go. Marco faktycznie tego dnia jest skupiony, podczas gierki wewnętrznej kreuje sytuacje z których pada kilka bramek. Widać, że piłkarz jest rozluźniony, momentami nawet się uśmiecha, szczególnie wtedy gdy bez problemu mija dwóch obrońców i kończy akcję bramką. Klopp śmieje się, choć powinien zwrócić uwagę obrońcom za nienależyte krycie i zaangażowanie:
-Nie śpijcie. Reus robi z wami dzisiaj co chce.- krzyczy.- Brawo Marco. Zmuś ich do pracy.
Reus śmieje się naprawdę szczerze. Po zakończeniu treningu Jurgen czeka na niego. Kiedy piłkarz zrównuje się z trenerem, on obejmuje go kładąc mu dłoń na ramieniu:
-Ktoś tu jest szczęśliwy.-mówi zerkając na piłkarza.
-Mam dobry dzień.- tłumaczy blondyn.
-I pewnie po części za tym dobrym humorem stoi pewna piękna i zdolna artystka.- domyśla się szkoleniowiec.
-Pewnie tak!- przyznaje skrzydłowy.
-Cieszę się, że spotkałeś tak wyjątkową osobę Marco.
-A ja się cieszę, że pomimo tego co się dzieje, ona nadal jest zemną. Choć ktoś inny pewnie by uciekł. Pewnie jeszcze będzie miała wiele okazji, aby to zrobić. Lisa...
-Co z nią?
-Robi podchody, a mnie mało nie trafi. Nie lubię gierek, a ona je uwielbia. Jak chciałem ją pocałować w policzek, bo miałem jechać na trening to w ostatniej chwili odwróciła się tak, że ostatecznie pocałowałem ją w usta. A potem była mega zadowolona.
-Próbuje zająć miejsce Nat... To tanie chwyty.
-Nigdy nie zajmie miejsca Nat.
-Niektórzy nie zauważają oczywistych rzeczy. Musisz być silny i cierpliwy.
-Staram się z całych sił.
-I to w tobie cenię. Zawsze się starasz, walczysz i nie poddajesz. Musi być dobrze.- pociesza go.
-Musi.
***
Zegarek wskazuje godz. 22:03. Natalie siedzi w salonie. Przygotowała późną kolację, bo blondyn miał przyjechać około 21. Niestety nie pojawił się, ani nie zadzwonił. Przed 22 zgasiła wszystkie świece w jadalni, po czym przeniosła się do salonu. W pewnym momencie bierze kieliszek z winem do ręki i kieruje się do swojej sypialni. Telefon Marco nie odpowiada. Martwi się. Na górze układa się na łóżku w ubraniu i postanawia zachować spokój. Ma nadzieję, że jej chłopak w końcu zadzwoni i wytłumaczy jej dlaczego się nie odezwał. Dziewczyna zatapia się w myślach. Choć bardzo kocha skrzydłowego w niektórych momentach nachodzą ją wątpliwości czy ich uczucie ma szansę. Nie wątpi, iż piłkarz ją kocha, ale wątpi w pomyślność ich związku gdy w życiu Marco będzie Lisa. Zawsze miała ją za fajną dziewczynę. Wydawało jej się, że dobrze ją zna, ale potem, po nocy, którą spędziła z mężczyzną, którego ona kochała straciła do niej zaufanie i dostrzegła, że koleżanka ma dwa oblicza. Teraz jest pewna, iż nie pozwoli im nigdy być szczęśliwymi. Tego jest pewna. Około 22:42 słyszy kroki na schodach. Wie kto idzie. Domyśla się, że to Marco. Niedawno dała mu klucze, by swobodnie mógł się pojawiać kiedy zechce. Po chwili drzwi się uchylają i Natalie widzi jego postać w drzwiach. Wchodzi cicho po czym siada obok niej na łóżku:
-Przepraszam...- wyszeptał.- Miałem wychodzić, ale Lisa prosiła bym został dopóki nie zaśnie. Mówiła, że jest niespokojna, że się boi. Nie mogłem wyjść... Pozwolono mi zostać dłużej... Wiem, że czekałaś.
Dziewczyna nic nie mówi. Po prostu nie wie co ma powiedzieć. Rozumie go, ale również jest zmęczona. Ma prawo do tego. Nie musi być ciągle uśmiechnięta i nastawiona pozytywnie. Ona też ma prawo mieć gorszy dzień, zły humor, może czuć się bezsilna. Tak właśnie się czuje w tym momencie.
-Przepraszam, jesteś zła...
-Nie jestem... Jestem zmęczona, bezsilna, sflustrowana... ale nie zła. Nie za to, że kochasz swoje dziecko, nie za to, że chcesz, by jego matka była spokojna i się nie denerwowała. Mam po prostu gorszy dzień. Przepraszam...- spogląda na niego.- Przytul mnie proszę.
Chłopak podsuwa się do niej, opiera o wezgłowie łóżka po czym przytula ją do siebie. Kiedy ona wsłuchuje się w bicie jego serca przytulona do jego klatki piersiowej, on delikatnie głaszcze jej włosy. Wplątuje je między swoje palce, bawi się nimi. Uwielbia to. Są takie gładkie i puszyste.
-Bardzo mi przykro, że czujesz się odsunięta.
-Nie martw się. Jest w porządku.
-Nie jest. Patrzę na ciebie i widzę, że jest ci ciężko. Mnie również. A Lisa jeszcze...-przerywa. Nie wie czy dodawać jej bólu. Jednak z drugiej strony chce być z nią szczery.
-Co Lisa znów zrobiła?- pyta i podnosi wzrok na niego.
-To nic znaczącego. Dla mnie nic nie znaczy.- mówi i opowiada jej sytuację ze szpitala. Kiedy kończy nie ma pojęcia co zrobi dziewczyna. Po chwili jednak czuje jej usta na swoich. Oddaje pocałunek. Wkłada w kolejne całą swoją miłość. Natalie nie odrywa swoich warg od jego. Całuje go zachłannie. Chłopak czuje jak jej palce zręcznie rozpinają guziki jego koszuli. Kiedy jest już bez niej dziewczyna siada na jego udach oplatając jego biodra swoimi nogami i nadal go całuje. On nie ma zamiaru przerywać. Jest mu dobrze, pragnie jej. W pewnym momencie Natalie zsuwa się z jego ud:
-Połóż się.- prosi, a on robi to. Leży na plecach i pozwala jej całować swoją szyję, nagi tors, brzuch. Pozwala jej ustom wyznaczać ścieżkę na jego ciele. Kiedy jej usta znów są na wysokości jego ust słyszy:
-Ona nigdy nie zrozumie, że nie będziesz jej.- szepce.- Jesteś tylko mój.- musnęła jego usta.- Jestem wściekła.- mówiła między pocałunkami.- Ale nie na ciebie. Nienawidzę takich gierek. To tanie.- znów go całowała, aż do utraty tchu. Poczuł jak rozpina mu guzik od jego czarnych rurek.- Pragnę cię Marco.
Usiadł i zachłannie ją pocałował. Pragnął się z nią kochać, a potem zasnąć u jej boku spokojnym snem i śnić o niej.
***
Mario spogląda na zegarek stojący na szafce obok łóżka. Wskazuje godzinę 23:30. Powinien już dawno spać, bo następnego dnia ma ważny mecz, ale on nie może. Czeka na swoją ukochaną, która od trzech godzin powinna być w domu. Tego dnia miała wrócić z zagranicznej sesji, a potem zajrzeć do agencji modelek gdzie odbywał się jakiś bankiet. Sama powiedziała mu, że tylko się przywita i wraca do domu, bo chce po prostu przytulić się do niego i zasnąć w jego ramionach. Pół godziny mówiła o tym jak bardzo tęskni i nie ma zamiaru marnować czasu na branżowym bankiecie, kiedy w tym czasie może być z nim. Oczywiście powiedział jej, że jeśli chce może zostać na imprezie, bo on nie ma nic przeciwko temu. Jednak stwierdziła, iż wróci do domu. Próbował się z nią skontaktować, by dowiedzieć się czy wszystko w porządku, ale jej telefon milczał. Po raz kolejny wybiera jej nr, ale znów po chwili włącza się poczta.
-Kochanie martwię się. Zostań na imprezie jeśli chcesz, ale napisz czy wszystko w porządku. To chcę tylko wiedzieć. Kocham cię bardzo mocno.
Niestety mijają kolejne minuty, kolejna godzina, a on jest coraz bardziej zaniepokojony. W końcu ubiera się, wsiada do samochodu i jedzie do agencji. Nie chce tam wchodzić, ale tak bardzo się martwi, że w końcu wchodzi. Ochroniarz rozpoznaje go. Na widok jego stroju uśmiecha się dziwnie. Mario nie ma na sobie eleganckiego ubrania, a ciemne rurki, t-shirt oraz ciemną bluzę:
-Trochę nieodpowiednie strój na imprezę.- mówi.
-Wiem, ale chcę tylko sprawdzić czy moja dziewczyna nadal tu jest. Nie odbiera telefonów, a miała już dawno być w domu.
-Pani Ann nie wychodziła.-informuje go.
-A mogę mieć prośbę, by pan ją zawołał. Nie chcę tam wchodzić.
-Proszę poczekać.
-Dziękuję.
Kilka minut później ochroniarz zjawia się z Ann. Dziewczyna widząc swojego chłopaka przypomina sobie, co mówiła. Podchodzi do niego:
-Mario...
-Może wyjdziemy...-mówi spokojnie.
-Tak. Wezmę torebkę tylko...
-Nie. Jeśli chcesz zostać to oki.
-Ja...
Bierze ją za rękę i prowadzi w stronę drzwi. Przed nimi się zatrzymuje:
-Powiedziałaś, że będziesz. Martwiłem się. Nie odbierałaś telefonu...
-Zostawiłam w torebce. Przepraszam. Przypomniałam sobie o nim, ale byłam pewna, że śpisz więc nawet nie sprawdzałam...
-Nie spałem...- nie kończy ponieważ w ich stronę idzie mężczyzna. Ma około 25 lat. Uśmiecha się, a kiedy przystaje obok dziewczyny piłkarza obejmuje ją ramieniem i mówi:
-Ann gdzie mi uciekłaś? Przecież mieliśmy omówić szczegóły pokazu.- dopiero po wypowiedzeniu tych słów mężczyzna patrzy na Mario. Mierzy go wzrokiem. Ann delikatnie odsuwa się od mężczyzny:
-Poznajcie się proszę- Antonio to jest Mario- moja druga połówka, Mario to jest Antonio DaSilva.
Pomimo tego, że piłkarzowi nie podoba się w jaki sposób Antonio patrzy na Ann podaje mu dłoń i wysila się na grzecznościową formułkę. Drugi z mężczyzn odpłaca mu tym samym, a następnie pyta modelkę kiedy wróci do nich. Ona spogląda na swojego chłopaka, a kiedy nie widzi w jego oczach ani odrobiny złości obiecuje, że niebawem się pojawi. Mężczyzna odchodzi, a ona dotyka dłoni swojego chłopaka:
-Zostanę jeszcze chwilę. Zaproponowali mi bym wzięła udział w pokazie. Nie wypada mi teraz wyjść.- patrzy na jego reakcję.
-Dobrze. - mówi piłkarz, a potem całuje ją delikatnie w usta.- Tylko nie podoba mi się to w jaki sposób on zachowuje się w stosunku do Ciebie. Jak cię obejmuje...- mówi Mario.
-Nie robi tego. Przy tobie chciał chyba coś pokazać... sama nie wiem co. Myślę, że wiedział kim jesteś. - tłumaczy modelka.
-Chciał sprawdzić moją reakcję? Dobrze, że staram się być opanowany, bo miałem ochotę dać mu w pysk!
-Wiem.-gładzi dłonią jego policzek.- Dla mnie liczysz się tylko ty.
-I tak ma pozostać.
***
Budzi się rano, a właściwie budzi go budzik, który natychmiast ucisza. Przekręca się na bok i widzi śpiącą obok niego Ann. Wygląda pięknie z rozrzuconymi po poduszce włosami, bo akurat gumka zsunęła jej się z warkocza. Uśmiecha się patrząc na nią. Od dawna jest pewien, że taki widok chce zastawać każdego ranka, aż do końca swojego życia. Przysuwa się bliżej dziewczyny i chwyta palcami cieniutką szelkę jej koszulki nocnej. Zsuwa ją z jej ramienia, po czym nachyla się i całuje jej ramię. Uwielbia skórę swojej dziewczyny. Jest taka gładka i delikatna. I pachnie jej ulubionym balsamem. On zresztą też uwielbia ten zapach. Nie kończy na jednym pocałunku. Przesuwa się na jej szyję i tam również muska ją ustami.
-Nie ma mowy. Masz dzisiaj mecz.-słyszy jej głos.
Słowa dziewczyny sprawiają, że na jego twarzy pojawia się wielki uśmiech. Patrzy na nią:
-Przecież wiesz, że mnie seks w dniu meczu w niczym nie przeszkadza.- mruga do niej znacząco. - Powiedziałbym, że mnie uskrzydla.- dodaje.
-Nie i już !!! Masz być wypoczęty. Już i tak się nie wyspałeś...
-A po meczu?
-Hmm... po meczu zobaczymy.- uśmiecha się.- A teraz daj mi się wyspać. To, że ty musisz już wstać, nie znaczy, iż ja również. Wróciłam nad ranem.- wzdycha.
-A to nie moja wina.- całuje ją w usta.- Idę zjeść śniadanie i zmykam do klubu. Będziesz na meczu?
-Będę. Postaram się, bo mam spotkanie w agencji dwie godziny przed meczem. Będę na pewno.
-Potrzebuję cię tam.
-Będę. Obiecuję.
***
Ranek w domu Natalie jest wspaniały. Budzi się przed nią. Cicho wychodzi z sypialni, by udać się pod prysznic. Potem przygotowuje śniadanie. Malarka znajduje go na tarasie pijącego kawę. Siedzi zamyślony dlatego nie słyszy jej cichych kroków. Dowiaduje się o jej obecności kiedy malarka nachyla się i całuje go w policzek:
-Dzień dobry.- mruczy mu do ucha. On niewiele myśląc pociąga ją w ten sposób, iż kilka sekund później Natalie siedzi już na jego kolanach, a on zachłannie całuje jej usta. Kiedy brakuje im tchu odsuwają się od siebie. Wzrok Marco wędruje na jej dekolt, a potem piersi. Ma na sobie jego koszulę, która nie ma zapiętych trzech górnych guzików, a która w tym momencie przekręciła się tak, iż odsłania odrobinę więcej niż powinna. Oczywiście jemu to nie przeszkadza, uwielbia jej ciało. Nachyla się i całuje jej dekolt:
-Jesteś piękna Nat. Jesteś piękna nie tylko fizycznie, ale masz piękne wnętrze.- mówi patrząc jej w oczy.- I uwielbiam kiedy zakładasz moje rzeczy.- przyznaje.
-Ja uwielbiam je zakładać. Pachną tobą.- stwierdza.- O której musisz jechać?
-Za jakieś 40 minut. Chciałbym zostać.- patrzy na nią.
-Wiem...- gładzi jego policzek.-Będę jutro na meczu.- mówi.
-Cieszę się.
Po śniadaniu, które jedzą śmiejąc się i żartując Marco w końcu zbiera się do wyjścia. Natalie idzie na górę, by się ubrać, a on idzie z nią. Kiedy dziewczyna stojąc w łazience ma zamiar rozebrać się z koszuli Marco, on pojawia się w środku i mówi:
-Znalazłem swoją koszulkę w garderobie, nie ściągaj jej.- obejmuje ją ramionami tak, że jej plecy przylegają do jego klatki piersiowej. - Ładnie w niej wyglądasz. I seksownie. - uśmiecha się.
-Więc skoro tak to będę w niej paradować cały dzień. - uśmiecha się malarka.
-Tylko nie zapomnij ubrać bielizny- mruga do niej.- Szczególnie kiedy będziesz przyjmować jakichś gości.
-Nie zapomnę.- puszcza mu oczko.- A może zapomnę...- drażni się z nim.
-Hej...!!!- patrzy na nią mrużąc oczy.
-Żartowałam.
***
Mecz może nie do końca wygląda tak, jakby sobie życzył Pep, ale pod koniec pierwszej połowy do bramki przeciwników wpada w końcu piłka i Bayern prowadzi 1:0. Autorem bramki jest Thomas, ale Mario zalicza przepiękną asystę. Druga połowa jest jeszcze bardziej szczęśliwa dla piłkarza ponieważ tym razem to on jest strzelcem bramki. Po niej odwraca się w stronę trybun i układa z palców serce. Patrzy w stronę trybuny gdzie powinna być jego dziewczyna. Mecz finalnie kończy się wynikiem 2:0 dla mistrzów Niemiec. Zawodnicy schodzą do szatni, niektórzy z nich udzielają krótkich wywiadów. Kiedy Mario opuszcza szatnię na korytarzu nie czeka na niego jego druga połowa. To dla niego dość zaskakujące, ponieważ zawsze po meczu spotyka ją na korytarzu. Wychodzi z budynku prowadząc rozmowę z Davidem. Na parkingu żegna się z nim po czym wsiada do swojego samochodu. Kiedy jedzie już w stronę domu dzwoni jego telefon. Odbiera:
-Słucham.- mówi
-Kochanie tak bardzo cię przepraszam...- słyszy głos swojej dziewczyny.
-Gdzie jesteś?
-W domu.
-Coś się stało?
-Nie. Porozmawiamy w domu skoro zaraz będziesz.
-Dobrze.
10 Minut później Ann słyszy, że wrócił. Kiedy piłkarz wchodzi do kuchni gdzie znajduje się jego dziewczyna, ona obejmuje go:
-Przepraszam... spotkanie się przedłużyło... Ja straciłam poczucie czasu i po prostu zapomniałam o meczu... Kiedy sobie przypomniałam, było już po pierwszej połowie, miałam wyjść, ale kiedy Antonio powiedział, że iść na drugą połowę to nie ma najmniejszego sensu...
-A od kiedy dla Ciebie liczy się zdanie jakiegoś kolesia co?-pyta.- W drugiej połowie zadedykowałem Ci gola. Myślałem, że jesteś...
-Przepraszam...
Piłkarz odsuwa się od niej po czym podchodzi do lodówki, wyciąga z niej wodę i nalewa sobie do szklanki. Kiedy pije Ann mu się przygląda:
-Gniewasz się na mnie?-pyta w końcu.
-Nie. Jest mi po prostu przykro. - przyznaje.- Przyzwyczaiłaś mnie, że jesteś na meczach. Nie raz biegłaś ze spotkania na mecz nie słuchając nikogo, kto mówił, że już trwa i że nie zdążysz. Tym razem posłuchałaś jakiegoś kolesia.
-Przepraszam. Nie wiem dlaczego, bo ty jesteś dla mnie najważniejszy i naprawdę wolałabym być na Allianz Arena niż na tym nudnym spotkaniu. - podchodzi do niego.- Wynagrodzę ci to.- dotyka jego policzka.
-Przepraszam cię, ale jestem zmęczony. Mało spałem wczoraj w nocy i chyba się położę.
-Rozumiem.
-Przepraszam. Dobranoc.
Mario muska delikatnie jej usta po czym wychodzi z kuchni. Pół godziny później, gdy Ann wchodzi do sypialni jej chłopak śpi. Czuje, że go zawiodła. Do tej pory była na każdym meczu, oprócz niektórych wyjazdowych, albo tych kiedy pracowała i jej nie było. Prawda jest taka, że ona nie tylko zakochała się w piłkarzu. Sama kocha piłkę. I to ona przyzwyczaiła Mario, iż jest zawsze na trybunach. I tym razem czuje, że nie zawiodła tylko jego, ale i samą siebie.
***
Czeka pod szatnią. Po chwili z pomieszczenia wychodzi Jurgen. Kiedy widzi jej zmartwioną twarz obejmuje ją i uspakaja:
-Nic mu nie jest. Już nie wymiotuje. Po prostu został kopnięty w brzuch i zwymiotował. Jest już lepiej.
-Dziękuję. Naprawdę się wystraszyłam.- mówi.
-Wiem. Może wejdziesz?- wskazuje na drzwi szatni.
-Nie. Chłopcy się przebierają.
-Już się przebrali. Chodź.- otwiera jej drzwi po czym wchodzą do środka. Gratuluje chłopakom wygranej, a potem siada obok Marco, który ubrany jedynie w spodnie siedzi z lekarzem.
-Wszystko w porządku?
-Tak... Po prostu mi niedobrze...
-Nic mu nie jest. Potrzebuje odpoczynku no i brzuch go będzie bolał. Ale poza tym jest dobrze.
-Uff...
***
Łapcie kolejny.
Dziękuję za 41 tys. wyświetleń :)
Jesteście niesamowici !!!
***
10 komentarzy- next
***
Zapraszam do komentowania na moich pozostałych blogach.
***
Od razu mówię, że nie podoba mi się ten cały Antonio, bo mam dziwne wrażenie, że namiesza on w związku Ann i Mario. Powiedz proszę, że się mylę. :) Mario taki kochany, opiekuńczy i wyrozumiały. ^ ^ Ann ma u mnie malutkiego minusika za to, że posłuchała Antonia (nie wiem, czy dobrze odmieniłam xd) i nie poszła na mecz Mario. ;c Odebrałam to tak jakby zdanie Antonia stało się nagle arcyważne. :c W szczególności, że dawniej nikogo nie słuchała i zawsze zjawiała się na meczach Mario. :) Lisa.. ech.. -,- co raz bardziej mnie denerwuje.. Jej gierki sa naprawdę wkurzające.. :c Podziwiam Marco, że znosi to wszystko co ona wyprawia. <3 Nat.. Widać, że co raz ciężej znosić tą całą sytuację, ale pomimo tego nie podaje się i walczy o ich związek. :) Wielkie brawa dla niej za to! ^^ Uwielbiam Jurgena :) zawsze pomoże, poradzi, pocieszy.. Świetny człowiek po prostu. ;3 Czekam na następny genialny rozdzial. Pozdrawiam, buziaki. Ola ;**
OdpowiedzUsuńMam złe przeczucia co do tego Antonio.. :/
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że jeszcze coś namiesza pomiędzy Ann i Mario.
Jeżeli chodzi o życie Nat i Marco, to Lisa przesadza. Nadużywa zaufania piłkarza..
Czekam na next :)
Buziaki ;*
A ja nie przejmuje sie Antonio. Wiem ze Ann bardzo kocha Mario i nie zrobi nic glupiego. Co do Lisy to brak mi słów. Nieznosze jej. Ciesze sie jednak, ze Nat pomimo tego dalej jest przy Marco i go wspiera. Czekam na next:) Pozdrawiam Marta:)
OdpowiedzUsuńi jest Ann i Mario! Tęskniłam za nimi! Nie podoba mi się ten Antonio :/ ale Ann ma swój rozum, i wie jaki skarb trzyma w domu ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak jak obiecałam ,pojawiam się pod nowym rozdziałem :)
OdpowiedzUsuńuhh..Lisa..Denerwuje mnie coraz bardziej .Co do Nat.. Jestem pod ogromnym wrażeniem jej reakcji na tą "akcję" Lisy..:D Ona i Marco są tak uroczy w tym swoim związku. Marco .. opiekuńczy ,czuły,ambitny.. cóż same superlatywy,aż chciałoby się takiego Marco poznać w prawdziwym życiu (ok ok.. wystarczy mi ktoś z tym cechami charakteru nie musi to być jego osoba :D)
Ann i Mario.. myśle,że ten cały Antonio może namieszac,ale wcale nie musi.. Fajnie,że tak ze sobą współgrają :)
A Jurgen.. kurcze mam wrażenie,że to na prawdę taki facet jak go opisujesz..że ma świetny kontakt z chłopakami ,że jest dla nich jak ojciec :)
Czekam na następny,
pozdrawiam i ściskam mocno Ola :)
Antonino-Ann oj bedzie źle, wyczuwam wiecej klotni pomiedzy Ann-Mario. Co sie stalo Marco? Oj Lisa probuje odbic Marco Nat. Zle to wyglada :/ pozdrawiam i czekam na next :) ps. blog CUUUDOWNY
OdpowiedzUsuńPierwsze co to rozdział zajebisty, ale to jak zawsze czekam z niecierpliwością na nexta. Po drugie ten cały Antonio mnie niepokoi, mam wrażenie, że namiesza w życiu Ann i Mario. Ahh nasza kochana parka Natalie i Marco oni są przesłodcy, mam nadzieję, że wszystko będzie między nimi ok. Czekam z niecierpliwością a kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńTen rozdział to cudo zresztą jak każdy twój rozdział.*.* Zachowanie Lisy jest irytujące naprawdę mogłaby sobie odpuścić, bo Marco kocha Nat i nic tego nie zmieni. Co do Antonio to rzeczywiście może coś namieszać, choć mam nadzieję, że tego nie zrobi. Czekam na ciag dalszy mojej ulubionej i jakże genialnej opowieści i pozdzrawiam Daria :)
OdpowiedzUsuńPS Co się stało z wersją mobilną, bo nie da się dodawać na niej komentarzy? Buziaki :*
Hmm... pojecia nie mam dlaczego się nie da. Ty pierwsza zwracasz na to uwage. Ja nie mialam problemow, pod poprzednim rozdzialem komus odpowiedzialam z tel i dzialalo.
UsuńPozdrawiam
U mnie dziala. Dodalam powyzszy komentarz z wersji mobilnej bloga wiec u Ciebie w tel musi byc jakis problem. Pozdrawiam
UsuńTo możliwe, że to u mnie jakiś problem to dziękuje za odpowiedź i jak już pisałam czekam z niecierpliwością na next :):)
UsuńNext będzie za 10...9...8...7...6...5...4...3...2...1...
UsuńZajrzyj na forum :)
Miłego czytania!
Grr już nie lubię tego całego Antonio... -.- Gość zaczyna mieszać w życiu Mario i Ann... Ma w sobie coś, że jak Ann z nim jest to on ma ma nią duży wpływ... Źle się to skończy...
OdpowiedzUsuńCo do Lisy to na prawdę jej zagrania są tanie... Niech ona w końcu pojmie, że nie da się kogoś zmusić do miłości...
Natalie swoją postawą i wsparciem Marco pokazuje mu jak ogromnym uczuciem go darzy :)
Rozdział super :)
Lece czytać najnowszy :*
Ten Antonio mnie denerwuje -.-
OdpowiedzUsuńMarioma być z Ann i koniec :3
Marco... :(
Ma ciężko, ale wierzę, że razemz Nat przejdą przez to <3
Czekam na nexta i pozdrawiam :***