niedziela, 10 sierpnia 2014

24

Od trzeciej nad ranem jest w pracowni. Nie mogła spać, miała koszmary toteż w pewnym momencie po prostu stwierdziła, że nie położy się po raz kolejny. Na wielkiej sztaludze, na dość dużych rozmiarów płótnie rozciera farby. Krok po kroku. Plama po plamie. Powoli obraz nabiera kształtów, staje się barwny. Co maluje? Pewnego przystojnego blondyna, który jakiś czas temu pojawił się znikąd w jej życiu, a teraz doszło do tego, że malarka wciąż o nim myśli. Te myśli towarzyszą jej kiedy rano wstaje, są z nią w ciągu dnia praktycznie cały czas, z nimi też kładzie się spać. Od kilku dni kiedy zamyka oczy widzi uśmiechniętą twarz piłkarza leżącego na kocu w jej ogrodzie. Tego dnia nawet zrobiła mu zdjęcie. Tę scenę właśnie maluje.  Uśmiecha się sama do siebie.
***
Marcel prowadzi ożywioną dyskusję z Agnes. Blondynka śmieje się z opowiadanych przez chłopaka historii stojąc obok niego przy grillu. Lisa opowiada Robinowi o czasach gdy mieszkała w Paryżu. Marco natomiast dyskutuje na temat piłki z dwoma przyjaciółmi Natalie- Colinem i Bastianem. Malarka siedząc na huśtawce plotkuje z Laurą i Katariną- dziewczynami przyjaciół. Co chwilę spogląda na blondyna.
-Marcel- woła w pewnym momencie, a kiedy chłopak przerywa rozmowę z Agnes i spogląda na nią ona mówi dalej- Jak tak będziecie grillować to za chwilę okaże się, że nie ma co jeść- śmieje się- Może ja przypilnuję mięsa, a wy sobie porozmawiacie w spokoju- proponuje
-Natalie ja mam wszystko pod kontrolą- stwierdza choreograf- Bozia obdarzyła mnie podzielną uwagą- kwituje i rozśmiesza tym resztę towarzystwa. Robin natychmiast wrzuca swoje trzy grosze odnośnie wypowiedzi przyjaciela:
-Po twojej podzielnej uwadze nie ma śladu w niektórych sytuacjach- mruga- Byliśmy kiedyś na Ibizie. Wracaliśmy z przechadzki na jacht. Na przystani nasz kolega zauważył piękną dziewczynę, a jako, że jest wrażliwy na piękno, to o mały włos nie wpadł do wody. Pomost się skończył i gdyby nie Marco to by się niespodziewanie wykąpał- śmieje się
-Takich sytuacji było więcej- mówi Marco
-Dobra, dobra... Opowiedzcie o swoich poczynaniach lepiej- odbija piłeczkę Marcel- Wcale nie jesteście lepsi- komentuje
Marco już ma coś powiedzieć, kiedy słyszy, że dzwoni telefon Natalie. Podaje go jej. Dziewczyna widzi nieznany numer. Nie ma zamiaru odbierać. Odkłada go na bok. Po chwili słyszy dzwonek nadchodzącego sms-a. Odczytuje:
"Dobrze się bawicie? Ciesz się póki możesz- szczęście nie trwa wiecznie."
Po jej ciele przebiega zimny dreszcz. Choć nadawca się nie podpisał ona podświadomie czuje kim on jest. Stara się jednak zachowywać normalnie. Widzi, że Reus na nią patrzy. Uśmiecha się czym go uspakaja. Nie chce mu mówić o tym, iż jej mąż najprawdopodobniej znów ma zamiar ją nękać. Nie chce dodawać mu zmartwień. Uważa, że  w ciągu ostatnich tygodni miał ich zanadto.  Tego wieczoru wszyscy świetnie się bawią. Towarzystwo rozjeżdża się po 1:00 w nocy.
***
Pakuje swoje rzeczy do walizki. Nie miała zamiaru wyjeżdżać na Ibizę z Marco i jego przyjaciółmi, ale odkąd zaczęły przychodzić sms-y nie chce być sama. Tylko z nim czuje się bezpiecznie, poza tym perspektywa spędzenia z piłkarzem kilku dni wydaje jej się bardzo  interesująca. Wybierają się z nimi również Agnes i Lisa. Kiedy słyszy dzwonek do drzwi idzie na dół. Na ekranie widzi Marco. Szybko otwiera drzwi:
-Gotowa?- pyta ją zaraz po tym jak całuje ją w policzek
-Tak. Wezmę tylko torebkę- mówi po czym znika mu z pola widzenia.
Godzinę później siedzą już w samolocie. Humory im dopisują.
***
Spacerują wieczorem po plaży. Reszta towarzystwa wybrała się na imprezę do jednego z najlepszych klubów, a oni postanowili zostać. Nat została ze względu na Marco, który po południu powiedział im, że boli go stopa. Choć próbował tego nie okazać zmartwił się tym. Jak sam mówił, lekarz powiedział mu, że już nie powinien odczuwać bólu. Kiedy zaproponował spacer oponowała. Chciała by odpoczął, ale on się uparł. W końcu uległa.
Poprawia włosy ponieważ wieje wiatr i ciągle ma je na twarzy:
-Mogłam je związać- złości się
-Dlaczego? Lubię jak rozwiewa je wiatr- mówi Marco poważnie. Natalie spogląda na niego.
Idą powoli:
-Boli? -pyta
-Mniej, ale trochę boli. Rozmawiałem z lekarzem. Jutro mam mieć rehabilitację.
-Myślałam, że zajmują się tobą rehabilitanci klubowi- mówi
-Tak. Alex jest tutaj z rodziną na Ibizie. Na razie mam się nie przejmować, bo jak powiedział lekarz- wszystko jest oki.
Dziewczyna zatrzymuje się. On również. Stoją naprzeciwko siebie:
-Ale ty i tak się martwisz? -pyta
-Trochę tak. Nie mówmy o tym. Nie chcę psuć nam urlopu. Jutro zobaczymy...
-Nie. Ja właśnie chcę wiedzieć co czujesz- mówi.
-Wiesz... Dobrze mnie znasz- stwierdza fakt- Cieszę się, że zdecydowałaś się na ten urlop. Tęskniłbym za tobą gdybyś została w Dortmundzie- wyznaje- Nie wiem czy przeprosić już teraz czy później...- szepce, a ona nie wie o czym on mówi i za co chce ją przepraszać. Po kilku sekundach Marco bierze w dłonie jej twarz po czym całuje ją. Ogarnia ją przyjemne uczucie. Obejmuje go ponieważ myśli, że zaraz się przewróci. Marco czując jej ręce obejmujące go w pasie całuje ją bardziej zachłannie. Wsuwa lekko język do jej ust w poszukiwaniu jej języka. Po dłuższej chwili powoli odsuwają się od siebie. Ich twarze dzieli jedynie kilka centymetrów, Nat czuje jego oddech na swoim policzku. Blondyn nachyla się do jej ucha:
-Nie przeproszę jednak. Nie żałuję i zrobię to ponownie- szepce. Spodziewa się usłyszeć coś w rodzaju " Nie powinniśmy, nie jestem gotowa", ale takie słowa nie padają. Zamiast tego dziewczyna wtula się w jego ciało, a z jej ust wypływają jedynie słowa:
-Nie puszczaj mnie, bo jeśli to zrobisz to pewnie się przewrócę...
-Dlaczego?- jest zaskoczony
-Czuję jakbym miała "miękkie nogi"- wyznaje
To stwierdzenie sprawia, że na twarzy piłkarza pojawia się uśmiech. Obejmując ją zmierza do hotelu. Choć ma ochotę na część dalszą, nie zrobi nic więcej. Doskonale wie, że Natalie jest krucha jak porcelanowa figurka. Jeden ruch za dużo i powstanie rysa, która w przyszłości może spowodować, że figurka rozpadnie się na kawałki. A on nie chce tego. Już wie, że się w niej zakochał, wie, iż pragnie jej i chce ją zdobyć. Jest przekonany, że prędzej czy później tego dokona.
***
Mężczyzna i kobieta idą plażą milcząc. Trzymają się za ręce. Dziewczyna kątem oka zerka na swojego chłopaka, który ewidentnie  się nad czymś zastanawia. Jest smutny co widać. Jest pewna, iz wie co sprawia, że się nie uśmiecha. Nie potrafi mu pomóc. Może jedynie przy nim być, wspierać, przytulać. Tak robi. Ona bez wątpienia wierzy w jego umiejętności, ducha walki, a on chyba odrobinę zwątpił:
-Mario zawiesiłeś się- zwraca się do niego
-Przepraszam... Ostatnio czuję...- przerywa
Ann zachodzi mu drogę czym zmusza go, by się zatrzymał. Siadają na piasku. Dziewczyna bierze jego dłonie i splata palce z jego palcami:
-Co się dzieje?- patrzy na niego
-Nie idzie mi. Niby na treningach trener mnie chwali, ale to nie przekłada się na mecze. Siedzę na ławce, a jak już wejdę to pomimo tego, że daję z siebie maksimum to dziennikarze ciągle krytykują- mówi
-Od kiedy przejmujesz się tym co o tobie piszą?- pyta
-Nie wiem... Po prostu ja już nie wiem co tu robię. Nie jestem potrzebny- stwierdza- Chłopaki idą jak burza... Beze mnie właściwie...
Dziewczyna dotyka dłonią jego policzka:
-Bzdura!!! Nie wmawiaj sobie tego, bo zaczniesz w to wierzyć. Jesteś potrzebny. Wszyscy jesteście- próbuje go pocieszyć
-Ann... jestem zmęczony- patrzy jej w oczy- Nie fizycznie, ale bardziej psychicznie. Nie szło mi w tym sezonie, z występów na mundialu też nie będę dumny, bo praktycznie nie gram. Wybacz, że marudzę- nie patrzy na nią, a gdzieś w dal. Dziewczyna przyciąga go do siebie i całuje. Mario oddaje każdy pocałunek:
-Kocham cię i naprawdę w ciebie wierzę. Nie zamartwiaj się kochanie. Jesteś wspaniałym piłkarzem i jeszcze nie raz to udowodnisz. Mnie nie musisz, ja to wiem. Zawsze będę przy tobie- mówi patrząc mu w oczy
-Ja też cię kocham i dziękuję, że tu jesteś- całuje ją, a potem przytula się do niej.
***

Czekają na rozpoczęcie meczu finałowego. Rozłożeni na kanapach w salonie apartamentu wynajmowanego przez dziewczyny, obserwują piłkarzy wprowadzanych na murawę. Nikt nic nie mówi. Prawda jest taka, że wszyscy się denerwują. To ważny moment. Przecież od tego meczu zależy czy reprezentacja wróci z pucharem. Mają do tego wielkie szanse. Przez cały turniej prezentowali się rewelacyjnie. Wszyscy liczą, że i dziś też tak będzie. Mecz się rozpoczyna więc uważnie śledzą każdy ruch piłki. Przeżywają każdą sytuację podbramkową, każdą stratę piłki. Jedna osoba siedząca w pokoju przeżywa wszystko podwójnie i jest nią Marco. Z jednej strony kibicuje całym sercem, a z drugiej czuje w sercu wielki ból, bo nie może im pomóc. Po pierwszej połowie wstaje i podchodzi do barku. Wraca z whisky:
-Nie dam rady obejrzeć do końca jak się czegoś nie napiję- stwierdza- Ktoś chce?- spogląda na przyjaciół, a oni również decydują się na coś mocniejszego. Natalie, Agnes i Lisa pozostają przy sokach. Druga połowa również nie daje rozstrzygnięcia:
-Może gdyby wystawił Mario to by coś zmieniło- mówi Reus
- Będzie dogrywka więc jeszcze może to zrobić- słyszą słowa Marcela
Po chwili na murawie pojawia się Mario. Trwa dogrywka i zgromadzeni w pokoju obserwujący mecz powoli zaczynają obawiać się karnych. Jednak w 113 minucie Reus krzyczy:
-Podaj do Mario!!!
Po kilku sekundach jakby na jego życzenie piłka wędruje do Mario, który przyjmując ją na klatkę i potem kierując ją w stronę bramki dość mocnym uderzeniem sprawia, że bramkarz przeciwników może jedynie patrzeć jak piłka kilka sekund później tańczy w siatce.
-Gotze jesteś wielki- krzyczy Robin. Na twarzy Marco gości uśmiech. To jeszcze nie koniec, ale wszyscy wiedzą, że reprezentacja jest już o krok od pucharu. W momencie gdy słyszą gwizdek sędziego oznaczający koniec meczu - marzenie o wygranej staje się rzeczywistością. Wszyscy obecni w pokoju cieszą się. Tego co się dzieje na murawie nie można nazwać tylko radością. To euforia. Marcel otwiera szampana, którego zamówił, bo wierzył, że się uda. -Dreams come true !!!- woła przyjaciel Reusa
-Przepraszam was na moment- mówi Marco po czym opuszcza hotelowy pokój. Natalie spogląda na pozostałe osoby obecne w pomieszczeniu:
-Pójdę za nim- mówi patrząc na nich
-Jasne, idź...- słyszy z ust Robina
Ona również opuszcza pokój. Na końcu korytarza widzi Marco. Stoi właśnie przy windach. Biegnie w jego stronę. Dobiega, kiedy on już wsiada do windy. Jej również udaje się wsiąść. Nie są sami dlatego nic nie mówią. Chwyta go tylko za rękę, a on splata swoje palce z jej. Nie patrzy na nią. Na dole kierują się w stronę wyjścia, a potem w kierunku plaży. Po drodze nic nie mówią. Ona nie chce wypytywać, a on nie najlepiej się czuje. Gdy idą już po piasku Nat zauważa łzę spływającą po policzku piłkarza. Zatrzymuje go, ale on nie patrzy na nią. Odwraca wzrok. Siada na piasku, a ona obok niego. Łapie go za brodę i zmusza niejako, by na nią spojrzał. Kolejne łzy płyną po jego policzku. Jedna za drugą. Nie próbuje ich powstrzymać:
-Przepraszam... powinienem się cieszyć, świętować... Ja... Ja się cieszę, naprawdę, ale teraz boli mnie podwójnie. Bo mnie tam nie ma. Szlag by to trafił- klnie
Natalie wyciera łzę spływającą po jego policzku. Potem zbliża się do niego. Marco czuje na policzku delikatne muśnięcie jej warg, potem kolejne , ale już w usta. Kiedy smakuje jej ust smutek gdzieś ulatuje, nie myśli już o tym przez co wyszedł z pokoju hotelowego. Liczy się tylko ta chwila. Ma zamiar ją przedłużyć ile tylko będzie mógł.
***
Kilka dni później

Stoi i patrzy na swoje stopy z taką miną jakby było w nich milion dolarów. Ubrał przed chwilą sportowe buty i po raz pierwszy od kilku tygodni ma zamiar truchtać. Pozwolono mu,  a on jak to usłyszał miał ochotę skakać, ale w ostatniej chwili powstrzymał się, ponieważ przypomniał sobie, że jeszcze kilka dni temu poruszał się o kulach i miał gips na nodze. Pstryka fotkę i wysyła ją do Marcela, Robina, Mario i Nat- z dopiskiem -"Niesamowite uczucie".
Natalie odczytując wiadomość uśmiecha się. Na Ibizie spędzili wspaniały czas. Po finale kilka godzin siedzieli na plaży i rozmawiali przerywając sobie jedynie pocałunkami. Tak, wtedy przekroczyli pewną granicę. To już nie były skradzione całusy, a zupełnie świadome. Nie rozmawiali na ten temat, ale fakt pozostał faktem- przyjaciele nie zachowują się  w ten sposób. Od powrotu niewiele czasu spędzają razem. Natalie jest zajęta malowaniem, a on wrócił do treningów.
***
Wychodzi z ośrodka treningowego. Wprawdzie miał jechać do domu, ale zmienia zdanie. Dzwoni do rodziców będąc już w drodze do Nat i przeprasza ich za to, że się nie pojawi. Kiedy wreszcie dociera pod dom malarki, parkuje samochód i dzwoni do drzwi. Dziewczyna otwiera. Jest ubrana w krótkie spodenki oraz luźną bawełnianą bluzkę. Piłkarz od razu domyśla się, że malowała. Uśmiecha się do niej, po czym wchodząc nachyla się, by skraść jej pocałunek, ale ona delikatnie się odsuwa. Jest zaskoczony. Ostatnio gdy się widzieli nie unikała pocałunków,  a wręcz o nie zabiegała. Teraz jest inna. Nie wie co ma myśleć, ale domyśla się, że coś musiało się wydarzyć. Bez słowa mija ją. W holu kiedy dziewczyna zamyka drzwi on czeka na nią. Kierują się na górę do pracowni. Nat bierze do ręki paletę i pędzel. Nic nie mówi. Marco po raz pierwszy nie wie co ma zrobić, czy odzywać się czy też milczeć. W końcu staje obok niej:
-Powiesz mi co się zmieniło przez te dwa dni?- pyta
-Nic..- mówi wymijająco
-Natalie nie kłam. Nie znoszę kłamstw i dobrze o tym wiesz- stwierdza
-Wszystko działo się za szybko, poza tym...
-Poza tym co? - dopytuje
-Nic. Po prostu nie chcę tak...- wzdycha niepewnie
-Nie chcesz szybko czy w ogóle nie chcesz bym się do ciebie zbliżał- pyta odrobinę zdezorientowany
-Muszę się zastanowić. Nie chcę rozmawiać. Nie teraz. Muszę skończyć obraz. Wybacz- patrzy na niego w końcu
-Oki. Już mnie nie ma- robi krok do przodu, by pocałować ją w policzek, ale ostatecznie tego nie robi. Odwraca się na pięcie po czym opuszcza dom malarki. A ona zostaje sama ze swoimi myślami, ze swoim lękiem. Ze złością rzuca paletę na stół po czym wybucha płaczem...
***
Manuela, Thomas, Mel i Nico jedzą obiad w jadalni. W pewnym momencie słyszą odgłos zamykających się drzwi. Po chwili w pokoju pojawia się Marco:
-Cześć. Załapię się na obiad?- pyta
-Oczywiście. Co za niespodzianka. Mówiłeś, że nie przyjedziesz- Manuela patrzy na niego
-Zmieniłem plany. Pójdę umyć ręce- stwierdza i wychodzi. Wszyscy patrzą po sobie. Smutek Marco jest wyczuwalny na odległość. Nikt nic nie mówi gdy chłopak wraca. Mel przynosi dodatkowe nakrycie i po chwili wszyscy znów wracają do jedzenia posiłku. Nico jak zwykle zadaje Marco tysiąc pytań, a on odpowiada na wszystkie. Po obiedzie idzie z siostrzeńcem do ogrodu i układa z nim puzzle. Na krzesełku obok siada jego ojciec:
-Wszystko w porządku synu?- pyta lustrując wzrokiem jego twarz
-Tak- odpowiada krótko skrzydłowy 
-Wujek jest smutny, ale nie chce powiedzieć dlaczego- mówi mały chłopczyk siedzący na kolanach piłkarza. Marco całuje małego w czoło po czym dalej pomaga mu ułożyć obrazek z Kubusiem Puchatkiem. Kiedy im się to udaje Nico biegnie pobawić się w piaskownicy, a syn zostaje z ojcem:
-A teraz ze mną porozmawiasz?- pyta ponownie- Od razu widać, że coś się wydarzyło. Nie umiesz kłamać, ani udawać. Na szczęście- uśmiecha się
-Nie umiem. Nie rozumiem kobiet tato- stwierdza- Nie wiedzą czego chcą. Można się starać, czekać, a kiedy już wydaje się, że jest dobrze nagle trach... i wracasz do punktu wyjścia- tłumaczy po krótce
-Natalie- domyśla się ojciec piłkarza
-Jest zimna... Nie wiem co się wydarzyło, ale to nie ona- mówi blondyn zrezygnowany
-Odepchnęła cię?- pyta go ojciec
-Nie ważne...- wzdycha
-Ależ ważne. Przecież ją kochasz-
-I co z tego? To się nie uda- słyszy słowa syna
-Ona też cię kocha, ale albo się boi, albo chodzi jeszcze o coś innego. Musisz się tylko dowiedzieć o co. Nie rezygnuj, bo o miłość warto walczyć, warto czekać- kładzie mu dłoń na ramieniu, a Marco patrzy na niego i lekko się uśmiecha.
Spędza popołudnie z rodzicami, siostrą i Nico. Nico w końcu poprawia mu humor. Uwielbia tego malca. Po powrocie do domu zastanawia się jak namówić Nat na rozmowę. W końcu umawia się z Marcelem w knajpie. Opowiada mu o tym co go dręczy. Obydwaj stwierdzają, że powinien z nią pogadać.
***
Akurat siedzi z Lisą na tarasie gdy dzwoni jej telefon. Odbiera. To Marco. Prosi by się z nim spotkała:
-Jeśli nie chcesz u mnie w domu to spotkamy się w Empire. Będę czekał na ciebie ...- proponuje
-Nie wiem czy przyjadę. Muszę się zastanowić. To chyba nie ma sensu Marco... - wzdycha
-Przyjedź proszę. Powiesz mi w końcu co się stało...- prosi ją
-Nie obiecuję. Zastanowię się- słyszy jej słowa
-Będę czekał do 22:00. Do zobaczenia-żegna się
Rozłącza się.
-Jedź- namawia ją Lisa
-Nie pojadę. Nie mogę. Robb znów wypisuje sms-y. Marco nie wie, ma swoje zmartwienia. Boję się, że go skrzywdzi. On jest do tego zdolny. Tak pisał przynajmniej...
-To zgłoś to na policję- poddaje jej pomysł przyjaciółka
-Nie podpisał się, ale ja wiem, że to on. Policja nie opiera się na domysłach- wyjaśnia
-To trzeba było powiedzieć Marco, że nie przyjedziesz...
Malarka milknie. Zastanawia się. Potem jeszcze długo rozmawia z Lisą.
***
Ciągle spogląda na zegarek. Jest już po 22, ale on  jeszcze wierzy, że Nat się pojawi. Przed 23 zamawia kolejkę dla dla wszystkich. Jest już po kilkunastu kieliszkach kiedy na krzesełko obok przysiada się Lisa:
-O proszę... co za spotkanie. Napijesz się z nami?- każe nalać barmanowi kolejną kolejkę
-Nie masz dość?- pyta
-Nie kochana.  Dobrze się bawię- na twarzy Marco pojawia się uśmiech
-Natalie...- zaczyna Lisa, ale on jej przerywa...
-Nie chcę na jej temat rozmawiać.  Nie przyjechała- mówi - Nawet nie raczyła mnie uprzedzić ... Nie wiem dlaczego tak postępuje...- w jego głosie słychać rezygnację
-Mówiłam ci, że ona za bardzo się boi- stwierdza Lisa
-Mnie?- patrzy na nią zdziwiony
-Związków, choć jej się dziwię, że Cię odtrąca. Jest już wolna od dłuższego czasu. Każda chciałaby mieć takiego faceta przy boku jak ty- patrzy na niego
-Lisa... ja kocham Nat więc nie baw się w podchody- ostrzega ją
Dziewczyna się uśmiecha i podnosi do ust kieliszek:
-Na zdrowie...
***
I jest kolejny :) Odrobinę dłuższy, ale z Waszych komentarzy wiem, że długość Wam nie przeszkadza i im dłuższy tym lepszy :) Liczę na komentarze i dziękuję osobom, które stale komentują. Przepraszam Was, że ostatnio mało bywam na waszych blogach, ale mam teraz urwanie głowy i najzwyczajniej nie mam czasu. Nadrobię w późniejszym czasie obiecuję. Pozdrawiam 
***

10 komentarzy:

  1. Nie wiem, który raz się już powtarzam, ale mniejsza z tym :D
    To jest po prostu przepiękne, cudowne jeeej *-*
    Nawet nie wiesz, jaką radość mi sprawiłaś tym wyjazdem na Ibizę ;)
    Czułam, że coś się tam wydarzy.
    Mam nadzieję, że Nat jednak da szansę Marco. Kochają się przecież ;)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny
    Buuziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. oj Nat, Nat... mam nadzieję, że powie wszystko Marco zanim będzie za późno... jeszcze czasem zrobi coś głupiego :/ rozumiem, że traci powoli cierpliwość. Kiedy ten jej były mąż da jej spokoj?! On jest jakiś psychiczny. Bardzo fajne hobby dręczenie byłej żony. Czy on nie ma własnego życia? Może niech spadnie na niego jakiś meteoryt albo coś. I po problemie :D no to chyba tyle. Chciałabym aby Natt i Marco byli razem. Widać, że się kochają. A i jeszcze jedno! Mario! Co opinia publiczna może zrobić z ludzmi :( dobrze, że ma przy sobie Ann. Napewno mu pomoże. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się w całości z Jagodą :) Zachwyciłaś tą częścią i myślę,że nie tylko mnie. Zaniepokoiła mnie troszkę ta końcówka,obawiam się o tą Lisę,ale mam nadzieję,że Marco nie będzie na tyle nieodpowiedzialny aby się z nią zadawać ;) Natalie zachowuje się całkowicie zrozumiale. W gruncie rzeczy i tak jest dzielna. Czekam na kolejny! Dużo weny,kochana życzę ;)) Buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytając rozdział miałam ogromne ciarki. To zrozumiałe, że Natalie się boi, a to, że nie chce powiedzieć Marco o sms-ach od Roba tylko potwierdza, że kocha Marco i nie chce żeby coś mu się stało. Zastanawia mnie co miała na celu Lisa spotykając się z Marco... Chyba nie pozostaje mi nic innego jak czekać na następny rozdział ;)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze a tak było dobrze między nimi na Ibizie... I ten finał... Zapewne Marco i w rzeczywistości tak się czuł jak Ty to opisałaś. Aż nie chce sobie tego wyobrażać.. Przykro mi z tego powodu, ale trzeba wierzyć, że za 4 lata uda się Marco wziąć udział w tych Mistrzostwach :)
    Szkoda, że Nat nie powiedziała Marco o Robbie... Wtedy byłoby im łatwiej..
    I coś czuje, że Lisa wyko9rzysta sytuacje co mi się bardzo nie podoba -.- Wiedziałam, że coś namiesza...
    Rozdział super :)
    Czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy czytałam o finale Mundialu aż miałam łzy w oczach bo przypomniałam sobie ten dzień i to jak bardzo płakałam ze szczęścia po golu Mario...Fajnie to opisałaś...krótko ale naprawdę fajnie.Po drugie słowa,że Marco i Nat nie rozmawiają o swoich relacjach aczkolwiek wiadome,że zwykli przyjaciele się tak nie zachowują,wywołały u mnie uśmiech bo te słowa idealnie pasują do mojej sytuacji uczuciowej z chłopakiem.Patrząc z boku na Nat i Marco widzę siebie i mojego 'przyjaciela' :)
    A teraz minus bloga,który dręczy mnie od pewnego czasu,a mianowicie : Chciałam do tego komentarza skopiować i zacytować tekst z tego rozdziału,ale nie mogłam bo kiedy chciałam to zrobić to w słuchawkach usłyszałam przeraźliwy dźwięk,a na ekranie komunikat,że to Ty jest autorką tekstu co nawiązywało do tego,że nie można tutaj nic kopiować...okej,rozumiem,że nie chcesz żeby ktoś np kradł Ci to,to sama napiszesz ale czasami ktoś chcąc skopiować tekst z twojego bloga ma dobre intencje,więc pomyśl nad usunięciem tej 'blokady' :)
    Pozdrawiam
    AGA ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga niestety nie usunę blokady ponieważ spotkałam się kiedyś z sytuacją, gdzie jedna z blogerek usunęła swojego bloga ponieważ ktoś kopiował jej rozdziały i wklejał u siebie. Blog był o Marco, był świetny i żałuję, że przez to, że ktoś był złodziejem został on usunięty. Nie rozumiem jak można publikować czyjąś pracę pod swoim Nickiem i się szczycić jakim to geniuszem się nie jest!!! Dla mnie to żenada , ale faktycznie tak było. Blokada nie zniknie- przykro mi :(

      Usuń
  8. Rozdział jest cudowny! Już byli tak blisko, a jednak tak bardzo daleko. Mam nadzieję, że nareszcie Natalie i Marco będą razem i wszystko się ułoży. Jeszcze te SMS-y od byłego męża... Ehh ;c z niecierpliwością czekam na kolejny, pozdrawiam :)
    A co do komentarza wyżej, niestety na blokada nie obejmuje telefonów ;x

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeju po raz kolejny brak mi słów żeby opisać ten rozdział. Jest cudowny*.* Uwielbiam to opowiadanie. A ty jestes genialna w tym co robisz. Masz mega talent :) Czekam bardzo niecierpliwie na kolejny i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń