czwartek, 19 czerwca 2014

14.

     Co byś zrobił gdyby przeszłość, która powinna już być dawno za tobą ciągle jak bumerang powracała? Starasz się jakoś egzystować, stawiać kroki do przodu, nie cofać się, nie rozpamiętywać i kiedy ci się wydaje, że jesteś już na dobrej drodze znów przed tobą pojawia się zakręt. Masz dość bitwy z losem, masz dość rozpamiętywania, strachu, który towarzyszy ci na każdym kroku. Masz ochotę rozwiązać sprawę, która cię prześladuje raz, a dobrze nie przebierając w środkach.
       Nieprzespana noc oraz natłok myśli odbijają się na twarzy Nat. Ma cienie pod oczami, poszarzałą twarz i ogólnie zły nastrój. Jest małomówna. Od samego rana zamyka się w pracowni. Kolejne telefony do malarki odbiera jej gosposia mówiąc to, co kazała jej brunetka: że nie będzie dostępna przez cały dzień. Agnes zna tę śpiewkę, ale jest w Monachium więc nie może bezpośrednio Nat zapytać co się stało. Postanawia poczekać do swojego powrotu. Kolejną osobą, która dzwoni jest Marco. Kiedy słyszy słowa gosposi mocno się niepokoi. Zna już Nat na tyle dobrze, że wie iż coś musiało się wydarzyć. Jego telefony zawsze odbierała. Dziś milczy:
-Zamknęła się w pracowni tak?- pyta
-Tak, ale wydaje się, że mówiła coś o plenerze więc bardzo możliwe, że się wybierze...
-Przyjadę. Proszę ją zapytać dokąd jedzie gdybym nie zdążył. Proszę
-Dobrze.
- Proszę jej nie mówić.
-Dobrze. Do widzenia
-Do widzenia
***
Siedząc na drewnianym pomoście wpatruje się w spokojną taflę wody. Choć przyjechała tu malować nie może się skupić. Nie zabrała farb, ale pastele. Nie malowała pastelami już kilka lat, ostatni raz robiła to jeszcze jak żyła jej mama. To trochę jak powrót do przeszłości. W końcu bierze do ręki jedną z kredek i zaczyna kreślić linie. Nie zapomniała jak posługiwać się pastelem, z jej linii, kresek powoli powstaje zarys obrazu. W niektórych momentach rozciera palcami linie. Ma zamiar namalować zachód słońca. W pewnym momencie malowanie tak ją wciąga, że zapomina o złym nastroju, smutku, który towarzyszył jej cały dzień. Jest w swoim żywiole. Malowanie jest jej prywatną terapią, pozwala jej się rozluźnić, zapomnieć. Kiedy maluje znikają jej zmory, problemy. Ucieka w swój świat.

***
Kroczy powoli w stronę drewnianego pomostu, na którym siedzi kobieta. Z daleka widzi, że jest zaabsorbowana malowaniem. Nie zwraca uwagi na to co się dzieje wokół, nie odwróciła się nawet jak podjechał samochodem i go zaparkował. Zupełnie jakby nie słyszała, że oprócz niej jest tu ktoś jeszcze. Nie chce jej wystraszyć toteż idąc po pomoście nie stąpa lekko, ale idzie normalnie. Myśli, że dziewczyna słysząc skrzypienie desek odwróci się, ona jednak tego nie robi. Gość zdaje sobie sprawę jak bardzo Nat jest daleko myślami kiedy maluje. Po chwili blondyn siada obok niej, a ona zauważa jego obecność dopiero wtedy gdy widzi czyjeś nogi wyciągnięte przed siebie. Spogląda w bok i napotyka na jego spojrzenie. Nic nie mówi wpatrując się jedynie  w jego oczy. Widziała je tyle razy, ale za każdym kolejnym ma wrażenie, że mają odrobinę inny odcień. Jego spojrzenie jest łagodne, ale wydaje jej się, że dostrzega w nim czujność. Nie spodziewała się go tu, wie, że jej kryjówkę zdradziła gosposia. Nie jest bynajmniej na nią zła. Na niego też nie. Choć nie potrafiła sama do niego zadzwonić i poprosić by przyjechał w rzeczywistości potrzebowała spojrzenia tych oczu. Jego obecności. Kiedy bowiem znajduje się blisko niego czuje się bezpiecznie. Nie wie dlaczego, on chyba po prostu ma coś takiego w sobie co daje jej takie poczucie. Jego spokój, troska pozwala poczuć się blisko niego jak w bezpiecznej przystani. Jego ramiona tworzą dla niej swoistą barierę ochronną, przez którą nie przebije się nikt, kto chciałby jej zadać ból. On na to nie pozwoli. Nie da jej skrzywdzić. Nigdy. Widzi to kiedy na niego patrzy:
-Uciekinierka...- szepce
-A ty bawisz się w detektywa?- pyta
-Ja raczej chciałbym być przyjacielem... Lubię twoją gosposię, ale zdecydowanie wolę słyszeć twój głos w słuchawce kiedy dzwonię...
-Nie usłyszałeś więc przyjechałeś sprawdzić czy żyję?- pyta malując
-Wiem, że coś się stało. Pytanie co?- patrzy na nią czujnie. Ona nadal rozciera pastele. Nie przerywa tej czynności nawet wtedy, kiedy blondyn się do niej podsuwa. Jest tuż obok. Czuje jego zapach. Marco patrzy na obraz, a potem przed siebie. Po raz kolejny widzi jaki dziewczyna ma talent. Nie ma jednak zamiaru rozwodzić się nad tym długo. Chce poznać powód, dla którego  wygląda na bardzo zmęczoną. Wie już, że zapewne w nocy nie spała wiele. Nic nie mówi. Po prostu siedzi przy niej , a ona maluje. Po kilkunastu minutach odkłada gotowy obraz.



Spogląda na Reusa:
-Nie zostawisz mnie?- pyta
-Mam sobie iść?- odpowiada pytaniem na pytanie
Dziewczyna kiwa przecząco głową. Marco obejmuje ją ramieniem i przyciąga do siebie. Całuje ją też w czoło:
-Powiedz mi. Martwię się o ciebie...
Daje mu telefon, a on na niego spogląda. Widzi sms-a.
***
Natalie słucha dokładnie słów skrzydłowego BvB. Jest zaskoczona tym co słyszy. Nie miała bowiem pojęcia, że Marco jest w posiadaniu płyty z nagraniem z kamery, która znajduje się w galerii, a któraż to uwieczniła scenę z Robbem w roli głównej, mającej miejsce podczas wystawy. Słyszy, że jeśli Robb spróbuje się do niej zbliżyć to piłkarz uruchomi swoje znajomości w policji i raz na zawsze załatwi tę sprawę, ale ona musi mu pomóc. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że Nat jest w posiadaniu czegoś co skompromituje jej byłego męża, ale jakoś do tej pory skoro trzymał się od niej z daleka ona nie wykorzystała przewagi. Natalie milczy przez chwilę pytana o owy " hak" w posiadaniu jakiego jest . Po chwili stwierdza, że zaprasza go do siebie. Piłkarz wnioskuje, że tego wieczoru dowie się w jaki sposób Natalie uwolniła się od Robba.

***
-Nie mam ochoty !
-Ann...
-Nie rozumiesz?- patrzy na niego zdenerwowana
-A porozmawiać masz ochotę, czy w ogóle nie masz ochoty na mnie patrzeć i lepiej bym zszedł ci z oczu? Może mam też spać w innym pokoju?- pyta zdezorientowany pomocnik Bawarczyków
-Ciężko się z tobą ostatnio dogadać...- mówi dziewczyna piłkarza
-Może to raczej do ciebie trudno dotrzeć. Odrzucasz mnie Ann.
-Ubzdurałeś sobie coś. Daj spokój.
-Oki. Ja sobie ubzdurałem. Niech ci będzie- bierze bluzę i kieruje się  w stronę wyjścia.
-Dokąd się wybierasz?- słyszy słowa swojej ukochanej
-Na spacer. Nie czekaj na mnie.
Zanim dziewczyna reaguje na jego słowa słyszy tylko odgłos zamykanych drzwi. Mario idzie chodnikiem zastanawiając się co się dzieje z jego kobietą. Niby dochodzi do siebie, wszystko jest w porządku, ale bywa bardzo rozdrażniona. Czasem, kiedy chce ją pocałować ta pokazuje mu, że nie ma na to ochoty. Nie jest do tego przyzwyczajony, nigdy w ten sposób nie reagowała.  Stara się być wyrozumiały, jest na każde zawołanie, ale jest mu przykro. Po jakiś 10 minutach marszu siada na ławce i wybiera numer swojego przyjaciela. Czeka. Po kilku sygnałach ten odbiera:
-Cześć. Miło, że dzwonisz.
-Chciałem pogadać. Możesz?- pyta
-Jasne. Coś się stało? Masz jakiś smutny głos...
-Ann... - wzdycha
-Pokłóciliście się?- pyta Marco 
-Nie. Odsunęła mnie od siebie. Nie chce się nawet przytulić momentami, o pocałunku już nie wspomnę- tłumaczy Gotze
-Ostatnio sporo przeżyła...
-Ja to rozumiem. Po prostu byłem przyzwyczajony, że mogłem ją pocałować kiedy miałem na to ochotę, a teraz ona czasem reaguje wściekłością. Nie chcę Bóg wie czego, rozumiem, że musi dojść do siebie, ale ...
-Musicie pogadać...
-Twierdzi, że nie mam racji, coś sobie ubzdurałem i już... Sorry, że tak ci zawracam głowę. Mam tu kumpli, ale nie chcę z nimi rozmawiać na ten temat. Nie przyjaźnimy się aż tak dobrze. Muszę ciebie pomęczyć- stwierdza Gotze
-Wcale mnie nie męczysz. Zawsze możesz zadzwonić. Mario coś ci powiem...
-Słucham
-Ann cię kocha. Myślę, że potrzebuje czasu. Bądź cierpliwy, ale też powiedz jej co czujesz. Nie może cię ranić. Spokojna rozmowa pomoże. Teraz z nią pogadaj...
-Wyszedłem z domu- mówi
-Wróć. Pogadaj z nią. Zasługujecie na szczęście. Nie pozwól, by przeleciało ci przez palce. Przecież wiem, że wolisz ją przytulić niż spacerować bez sensu ulicami Monachium. Nic nie wymyślisz. Potrzeba czasu- kontynuuje Reus
-A jeśli ona mnie zostawi? Czuję, że ona już nie chce być ze mną- mówi Gotze
-Bzdury opowiadasz. Idź do domu i porozmawiaj z nią. Już !!! Natychmiast !!!
-Już idę. Mam nadzieję, że to dobry pomysł.
-Zadzwonię później. Trzymaj się i głowa do góry.
Mario zawraca i zmierza w kierunku domu. Kiedy jest niedaleko ogrodzenia zauważa, że jego kobieta stoi za bramą z jakimś mężczyzną. Rozmawiają, ale ten w pewnym momencie ją przytula. Chłopak czuje narastającą w nim złość. Najpierw ma zamiar poczekać i zobaczyć co stanie się dalej, ale w końcu jednak postanawia wkroczyć do akcji. Wchodzi za bramę swojej posiadłości. Ann zauważa go uwalniając się z objęć tego mężczyzny:
-Mario...- mówi zaskoczona
-Nie cieszysz się chyba, że tak szybko wróciłem co? - stwierdza piłkarz po czym staje obok niej i mierzy mężczyznę wzrokiem. Jest jego postury, może odrobinę wyższy- Nie przedstawisz nas Ann?- zwraca się do niej 
-To jest Mattias, Mat poznaj Mario, mojego chłopaka- mówi Ann, a Mario podaje chłopakowi dłoń. Po wymianie uprzejmości Gotze zaprasza go do środka, ale ten grzecznie odmawia. Żegna się po czym opuszcza teren posiadłości piłkarza. Mario kieruje się do domu. Nie czeka na Ann tylko wchodzi do środka. Jego dziewczyna zostaje na podjeździe. Jest zaskoczona jego zachowaniem, ale z drugiej strony dociera do niej, że pewnie jest zazdrosny. Chwilę później i ona wchodzi do domu. Jej partnera nie ma na dole toteż wchodzi po schodach na górę, a następnie kieruje się do ich sypialni. Kiedy jest w środku słyszy szum wody dochodzący z łazienki. Naciska klamkę ponieważ chce wejść do środka, ale okazuje się, że drzwi są zamknięte. Teraz już wie, że on jest wściekły. Nigdy nie zamyka drzwi do łazienki, a tym razem to zrobił. Dziewczyna postanawia zaczekać aż piłkarz opuści łazienkę. Jakieś 15 minut później  do pokoju wchodzi chłopak ubrany jedynie w bokserki. Mija ją, a następnie kładzie się po swojej stronie łóżka, przykrywa kołdrą. Z jego ust nie pada ani jedno słowo. Dziewczyna siada obok niego:
-Nie chcesz ze mną rozmawiać?- pyta
-Jakoś nie. Dobranoc Ann- gasi lampkę stojącą na szafce po jego stronie.
-Jesteś zły. Może niepotrzebnie dusisz to w sobie, po prostu mi powiedz co sobie myślisz?- prosi
-A co mam myśleć? Myślę to co widziałem. Moja kobieta w ramionach faceta, którego nie znam. A raczej znam z opowiadań, bo to ten Matt? Twój były...- mówi
-Nic nas nie łączy. Nie zdradzam cię. Nie mogłabym i nigdy tego nie zrobię. Jeśli uznam, że nasz związek nie ma już sensu to uwierz mi pierwszy się o tym dowiesz. Mam nadzieję jednak, że to nigdy nie nastąpi...- wypowiada te słowa bardzo spokojnie- Przepraszam. Masz prawo czuć się urażony, przyjechał, bo jest w Dortmundzie.
-I przyszło mu do głowy, że ma na ciebie ochotę- dodaje z sarkazmem Mario
-Nie wiem co mu przyszło do głowy. Jedyną osobą, z którą mam zamiar chodzić do łóżka jesteś ty i nikt inny nie zajmie twojego miejsca. Kocham Cię. Matt kiedyś mnie zranił, nie ufam mu i nie zamierzam zaufać. Jesteś jedynym mężczyzną w moim życiu, tobie ufam. Przepraszam, że momentami jestem oschła.
Gotze siada na łóżku opierając się o wezgłowie. Naciąga kołdrę mocniej na siebie:
-No właśnie o tę oschłość mi chodzi. Odpychasz mnie. Przecież dzisiaj chciałem cię tylko pocałować,  a ty zrobiłaś taką minę...
Ann nie chce tłumaczyć dłużej. Przysuwa się do niego po czym wpija się w jego usta z takim żarem, że Mario na chwilę traci oddech. Obejmuje ją i patrzy jej w oczy:
-On naprawdę nie znaczy dla Ciebie nic?- upewnia się
-Nie. Ty jesteś najważniejszy. Nie oddałabym cię żadnej lasce nawet z dopłatą... Jeśli któraś się zbliży do ciebie za bardzo to będę gryzła- uśmiecha się mówiąc te słowa. Widzi, że w oczach Gotze również pojawiły się wesołe iskierki. Rozbawiła go, a tym samym sprawiła, iż jego rozdrażnienie  zniknęło. Chłopak obejmuje ją i składa na jej ustach pocałunek. Ann wkłada mu swoje palce we włosy i pogłębia pocałunek. Niewątpliwie kocha go i nie chce go stracić. Tego jest pewna.

***

10 komentarzy- następny rozdział

***
Jest rozdział nr 14. Szukałam weny i okazuje się, że nigdzie jej nie ma. Bardzo, ale to bardzo mnie to smuci. Mam zastój, nie mogę ruszyć z miejsca. Niby wiem co chcę napisać, ale jak już to zrobię to okazuje się, że wyszło okropnie. Ten rozdział taki właśnie jest, ale wrzucam go. Mam nadzieję, że ruszę do przodu i będzie git. Niemcy wygrali z Portugalią- yeah. Mario bardzo chciał strzelić, ale nie miał szczęścia. Jeszcze strzeli obiecanego gola dla Marco- jestem tego pewna :) Takie mecze warto obejrzeć.




12 komentarzy:

  1. Jak dobrze, że dodałaś rozdział jeszcze w tym tygodniu i mogłam go przeczytać, zapewniając sobie chociaż chwilę zabawy i oderwania się od codziennego życia. Jak zwykle rozdział jest naprawdę dobry. Tym razem dużo w nim Mario i Ann, ale to dobrze. W końcu musi być jakaś różnorodność. Marco chyba coraz bardziej zakochuje się w Nat, choć zapewne sam jeszcze nie jest do tego święcie przekonany. Ale to widać! Widać jego zachowanie wobec niej. Z resztą chyba i on dla niej nie jest obojętny. Pięknie budujesz ich relację. Tylko pozazdrościć takiego talentu!
    No a Mario i Ann? Ładna z nich para. W rzeczywistości nie koniecznie przepadam za partnerką Goetze ale w tym opowiadaniu zrobiłaś z niej naprawdę sympatyczną, miłą osobę, która wcale nie jest zadufana w sobie. Z resztą może i ona taka jest rzeczywiście, choć sprawia inne wrażanie, a przynajmniej na mnie:) Mam nadzieje, że jej były nadal nim jest i Niemka nie ma żadnego romansu, bo to z pewnością by zabolało Mario.
    Buziaki kochana i do następnego:*♥
    Xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Pączuś jeszcze pokaże na co go stać i strzeli :D
    Rozdział cudny, scena z Marco i Nat, słodka ;)
    Reus jest taki troskliwy ;)
    Czekam na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju Marco jaki troskliwy. Nie wiem czy chcę żeby byli parą, są świetnymi przyjaciółmi, choć ich związek na pewno byłby ciekawy. Bardzo mnie ciekawi jakiego haka ma Nat. Mario i Ann są świetną parą, wiadomo, że ostatnio dużo przeszli, ale to nie powinno ich od siebie oddalić. Marco miał rację, żeby Mario powiedział o swoich uczuciach Ann i mam nadzieję, że ten cały Mat nie zepsuje ich szczęścia. Czekam na kolejny rozdział i zapraszam na mojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. MEGA! <3 Uwielbiam Cię! :) Cieszę się, że prowadzisz tak wspaniałego bloga. Rozdział jest genialny! Sama chciałabym tak pisać, jak mam zastój z weną. Jesteś genialna. Czekam z niecierpliwością na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ekstra, kocham ten blog. Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Marco taki kochany martwi się o Natalie :) Dobrze, że Marco ma to nagranie z galerii i mam nadzieję, że w końcu Natalie wyciągnie swoje dowody na Robba, żeby ten odczepił się od niej raz na zawsze.
    Oo Mario zazdrosny :) Ale każdy na jego miejscu by był zazdrosny. Twoja kobieta nie chce się nawet do Ciebie przytulić, a potem widzisz ją z byłym.. Dobrze, że sobie to szybko wyjaśnili i jest już między nimi dobrze :)

    Rozdział jak każdy genialny :)
    Czekam na następny :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakie miłe zaskoczenie , gdy zaglądam i widze nowy rozdział :)
    Który jak zawsze jest cudowny , każdy lepszy od poprzedniego, sprawiający , że zagladam co chwile by sprawdzić czy przypadkiem nie ma już kolejnego .
    Super , super , super .
    Mario , doskonale go rozumiem . Raczej każdy facet widząc taką scenę by był zazdrosny . :P

    Jeszcze raz super .!! Czekam na 15 :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nic nie wyszło okropnie:)
    Nadrobiłam wszystkie rozdziały i bardzo mi się blog podoba ;)
    Mam nadzieję, że Robben da już spokój Nat.
    Co do Ann to mam nadzieje, że Jej stosunki z Mario ulegną poprawie:)

    Czekam na nn i zapraszam do siebie: http://powrotyirozstania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. No heej :D
    Niedawno trafiłam na twojego bloga, z czego bardzo się cieszę :)
    Masz ogromny talent!! :) Mimo, że rozdziały są długie (co jest absolutnym plusem), czyta się je tak lekko i chce się więcej :)
    Historia sama w sobie również jest interesująca. Myślę, że nie tylko mnie ciekawi co tak naprawdę Robb zrobił Nat :D
    Z wielką przyjemnością będę tu zaglądała :)
    W wolnej chwili zapraszam też do mnie na nowe opowiadanie o Kubie Błaszczykowski:
    http://milosc-z-pilka-w-tle.blogspot.com/?m=1
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział! Masz talent do pisania czekam na nexta.
    Życze weny

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam :) Bardzo mi miło, że czytacie nadal to opowiadanie, choć nie ukrywam, że ostatnio trochę obniżyłam lot - moja wena sobie poszła i niestety jeszcze nie zdecydowała się wrócić ;) Czekam, aż się pojawi . Uwielbiam Was- Wasze komentarze dają mi wielkiego, pozytywnego kopa ;) Na Wasze blogi też zaglądam, jeśli gdzieś nie dotarłam proszę przypominajcie się na bieżąco w Spam :) Pozdrawiam i bardzo, ale to bardzo dziękuję, że jesteście i komentujecie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. nadrobiłam wszystkie rozdziały... JESTEŚ GENIALNA! Naprwadę, twój blog jest jednym z najlepszych jakie czytam. Wciągnęłaś mnie w tę historię. Zaciekawiłaś osobą Nat jak i rodziny Reusów. Szkoda mi dzidzicia Mario, ale cieszę się, że powili razem z Ann wychodzi na prostą. Trochę mi ich żal :( Marco i Nat pasują do siebie. To piękne jak się powoli poznają. Zostaje na tym blogu na stałę. Możesz się spodziewać moich komentarzy. Dziękuję za twoje opinie na moim blogu. Zostawiam również ,,reklame'' i czekam na nexta *.* http://walcz99.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń