Klub opuszczają około 5 rano jako ostatni. Reszta gości Reusa odjechała do swoich domów pół godziny przed nimi. Wsiadając do taksówki Marco i Natalie prowadzą ożywioną dyskusję. Chłopak zaprasza je do siebie i proponuje, by spędziły z nim i jego gośćmi niedzielę. Brunetka nie jest przekonana do tego pomysłu. W końcu jednak głos zabiera wstawiony Mario, który nakazuje kierowcy taksówki jechać pod adres Reusa. Kiedy Nat protestuje ten mówi:
-Czy możesz do cholery jasnej choć raz nie protestować tylko zgodzić się na coś bez gadania ? Potrafisz tak? Czy tylko potrafisz mówić ciągle nie? Ja wiem, że jesteśmy z Marco wstawieni odrobinę, ale uwierz nam, że z naszej strony nic Wam nie grozi. Dom Marco jest duży...- Natalie przerywa jego wywody, bo zauważa, że kierowca taksówki spogląda z zaciekawieniem w lusterko i słucha tego co mówi piłkarz
-No dobra. Nie mów już nic więcej oki- prosi go patrząc na niego znacząco
-Naprawdę Cię przekonałem?- Mario robi zdziwioną minę.
Agnes i Marco wybuchają śmiechem. 15 minut później taksówka parkuje pod domem skrzydłowego Borussi. Całą czwórka po chwili wchodzi do domu. Mario śmieje się z czegoś. Pod schodami spotykają dziewczynę pomocnika bawarczyków idącą z butelką wody w ręce. Na jej widok Gotze uśmiecha się szeroko. Podchodzi do niej, obejmuje w pasie i mówi:
-Powiedzcie mi czyż to nie jest najpiękniejsza kobieta na świecie?
I w dodatku tylko moja...- dodaje z dumą
Ann patrzy na Mario, a potem zerka w stronę pozostałej trójki stojącej za jej chłopakiem, uśmiecha się i odpowiada:
-Jesteś pijany Gotze...
-Pijany mówi, to co trzeźwy myśli- stwierdza Agnes
Mario całuje swoją kobietę w usta. Ann śmieje się. Doskonale wie, jak wylewny staje się jej mężczyzna mając sporą ilość alkoholu we krwi. Obejmuje go jedną ręką w pasie:
-Tarasujesz im wejście na schody. Potrzebujesz prysznica i snu kochanie. Widzę, że impreza się udała...- patrzy na swojego chłopaka.Wchodząc po schodach pomocnik Bayernu Monachium cały czas mówi:
-Byłem grzeczny. Cały wieczór przetańczyłem z Agnes no i jeszcze z Cathy. Prawda Agnes?
-Tak- przyznaje rozbawiona agentka
-Kochanie ależ ja cię o nic nie podejrzewam. Idziemy spać.
-Dobranoc- mówi Mario po czym znika za drzwiami jednej z sypialni.
Reus prowadzi dziewczyny na koniec korytarza. Agnes lokuje w jednej sypialni, Natalie w pokoju obok. On natomiast znika za drzwiami znajdującymi się naprzeciwko sypialni Nat. Maszeruje prosto do łazienki. Szybko ściąga z siebie ubrania po czym wchodzi pod prysznic. 10 minut później ubrany jedynie w bokserki wychodzi z łazienki. Ma już położyć się do snu, jednak słyszy ciche pukanie do drzwi. Otwiera je i widzi w nich Natalie:
-Pukałam wcześniej, ale chyba nie słyszałeś. Możesz mi pożyczyć jakąś swoją koszulkę? Nie planowałam noclegu...- tłumaczy. Zauważa, że piłkarz ma na sobie jedynie bieliznę i koszulkę. Nic jednak na ten temat mówi.
-Jasne. Wejdź. Zaraz poszukam- zaprasza ją do środka.
Blondyn znika za drzwiami garderoby, a ona rozgląda się po pokoju. Na ścianach króluje szarość pomieszana z czernią. Na środku pokoju pod jedną ze ścian stoi olbrzymie łóżko. Narzuta jest w podobnym kolorze co szara ściana. Koło łóżka leży mały puszysty czarny dywan. Po dwóch stronach łóżka stoją małe szafeczki nocne, a na nich lampki. Kiedy chłopak wraca z kilkoma koszulkami w dłoni słyszy z jej ust:
-Powiem Ci, że wystrój masz świetny. Każde z pomieszczeń ma swój urok. Twoja sypialnia też go ma- chwali go
-Dziękuję. Kobiety nie lubią podobno ciemnych kolorów w sypialni, ale ja na razie nie mam kobiety więc mogę mieć typowo po męsku- uśmiecha się
-Wiesz co myślę...- patrzy na niego uśmiechając się
-Co?
-Że wiele z nich nawet by nie zauważyło jakie kolory masz na ścianach gdybyś zechciał je tu zaprosić- wytłumaczyła rozbawiona
Mężczyzna zaczyna się śmiać, a ona wybiera jedną z koszulek, które ten trzyma w dłoni po czym życząc mu słodkich snów opuszcza jego sypialnię.
***
Jest ciemno. Jedynie światło księżyca oświetla wąską alejkę którą podąża dziewczyna. Jest dość chłodny wiatr, dlatego otula się szczelniej szalikiem. Śnieg skrzypi pod ciężarem jej stóp. Powinna teraz spać w ciepłym domu, a nie spacerować po nocy. Coś jednak ciągnie ją nad jezioro. Uwielbia to miejsce. Wiele razy tu bywała i nadal bywa. Latem uwielbia siedzieć na pomoście, zimą na dłuższą metę jest to niemożliwe z wiadomych powodów. Kilkanaście metrów przed pomostem zauważa stojącą na nim postać. Zatrzymuje się. Nie wie czy ma dalej iść. Nie wie kim jest osoba stojąca tam. Może jest niebezpieczna. Podchodzi kilka kroków. Sylwetka wydaje jej się znajoma. Przychodzi jej do głowy myśl, że wrócił. Prowadzona tą myślą postanawia zaryzykować i sprawdzić. Jej serce zaczyna bić mocniej. Chce by to był on. Wchodzi na pomost. Deski pod jej nogami zaczynają dość głośno skrzypieć, ale osoba stojąca na końcu drewnianego pomostu nie odwraca się. W końcu dziewczyna staje obok. Czuje znajomą woń perfum. Dotyka jego ramienia i właśnie w tym momencie on odwraca się do niej:
-Wróciłeś... - z jej ust wydobywa się szept
-Tak... Przyszedłem się pożegnać Natalie...
-Wróciłeś, by się pożegnać? Nie rozumiem- mówi dziewczyna
-To trudne. Chciałem Cię zobaczyć zanim...
-Dokąd wyjeżdżasz?- pyta przerywając mu- Nie musimy się rozstawać. Odrzuciłam cię kilka tygodni temu, ale żałuję. Szukałam cię. Cieszę się, że jesteś. Pojadę z tobą. Chcę z tobą być. Ja cię kocham...- wyrzuca z siebie kolejne zdania
-Nie mogę cię tam zabrać. Przepraszam. To niemożliwe...- mówi tajemniczo
-Nie rozumiem. Wytłumacz mi proszę. Dokąd jedziesz? Nie kochasz mnie już? Przecież mnie kochasz- bierze jego twarz w swoje dłonie i dopiero teraz czuje, że jego policzki są mokre. On płacze. Nie rozumie, ale wtula się w jego ciało. Obejmuje go tak mocno, jakby miał zaraz jej uciec. Tuląc się do niego prosi go cicho:
-Powiedz mi co się dzieje? Chcę usłyszeć prawdę.
Czuje jak blondyn bierze głęboki oddech , a zaraz po tym wypowiada słowa, których się zupełnie nie spodziewała:
-Nie mam już siły...
-Na co nie masz siły...
Dopiero teraz zauważa, że blondyn jedną dłoń trzyma na brzuchu. Ma rozsuniętą kurtkę. Rozchyla ją delikatnie i widzi jego dłoń całą we krwi. Patrzy na niego przerażona. W oddali słyszy śmiech. Odwraca się i widzi stojącego na drodze Robba.
***
Brunetka otwiera oczy, rozgląda się i dopiero po kilkunastu sekundach dociera do niej gdzie jest. Zdaje sobie sprawę, że ta cała sytuacja na pomoście była jedynie snem. Leży dłuższą chwilę otulając się szczelniej kołdrą. Nie wie dlaczego śnił jej się Marco. Powiedziała mu, że go kocha. I te jego mokre policzki... Postanawia nie zastanawiać się nad tym. Siada na łóżku. Słyszy jakieś odgłosy z dołu, śmiech dziecka. Przypomina sobie, że przecież w domu jest Nico- siostrzeniec piłkarza. Postanawia zejść na dół. Podchodzi nawet do drzwi, ale zdaje sobie sprawę, że jest ubrana jedynie w koszulkę Marco sięgającą jej do połowy ud. Postanawia ubrać sukienkę, którą miała na sobie poprzedniego wieczoru. W tym momencie słyszy ciche pukanie do drzwi:
-Proszę
Do pokoju wchodzi jej przyjaciółka z papierową, firmową torbą z H&M.
-Cześć śpiochu. Mam coś dla Ciebie- kładzie torbę na łóżku- Pomyślałam, że nie możemy paradować w sukienkach z wczoraj. Mel była tak miła, że wyskoczyła ze mną na małe i szybkie zakupy. Raczej wszystko będzie pasować, w końcu mamy te same rozmiary i podobną figurę. Przymierzyłam na siebie...tłumaczy uśmiechając się
-Jesteś szalona, ale z drugiej strony dzięki- mówi malarka
-Ubieraj się i schodź na dół. Jesteś największym śpiochem w całym domu- śmieje się Agnes
-Która godzina?- pyta brunetka
-13:00.
-Nie obudziłaś mnie? Od której nie śpisz? - pyta zszokowana Nat
-Ja od 9:45. Ann już była na dole jak zeszłam, Mel nie śpi chyba od 7:00 z Davidem. Reus został obudzony w bardzo efektowny sposób przez Nico jakoś o 10:00- mały wskoczył mu na brzuch. Ale bynajmniej nie rozzłościł go tym. On ma do niego mega słabość. Mario przyczłapał po godzinie 11- relacjonuje agentka
-Boże co sobie o mnie pomyślą...- wzdycha tylko Natalie- Trzeba było mnie obudzić...
-Marco kategorycznie zabronił. Posłuchałam jedynie gospodarza domu. Idę na dół- mówi blondynka idąc w stronę drzwi
-Zaraz przyjdę.
Agnes opuszcza sypialnię, a ona idzie pod prysznic. 10 minut później wychodzi z kabiny, wyciera dokładnie swoje ciało, rozczesuje włosy po czym ubiera się. Z wilgotnymi włosami schodzi na dół. Wszyscy siedzą na tarasie więc kieruje się w stronę drzwi prowadzących tam. Prawie wszyscy siedzą przy stole, tylko Marco szaleje z małym Nico za piłką:
-Dzień dobry...
-Cześć Natalie- mówią chórem
-Usiądź- mówi Mel- Na pewno jesteś głodna. Zaraz coś ci przygotuję- wstaje z krzesła
-Nie fatyguj się.
-A wiesz co? Najlepiej chodź ze mną do kuchni i sama sobie coś wybierzesz. Nie wiem co lubisz...- proponuje siostra pana domu
-No dobrze. Przepraszam was...
***
Je właśnie śniadanie siedząc przy stole w kuchni. Mel przygotowuje sok z marchwi dla synka. Natalie kątem oka spogląda w okno. Obserwuje zabawę Marco i Nico. Mel zauważa to:
-On go uwielbia. Mały też jest wpatrzony w Marco jak w obrazek. Uwielbia do niego przyjeżdżać, zostawać z nim. Zresztą od małego był z nim związany. Przyjeżdżał kiedy tylko mógł, śmiałam się z niego, że chyba czas by został tatusiem. Uwielbiał się nim zajmować. Nie tylko się z nim bawił, ale go karmił, zmieniał pieluchy. Pamiętam jak kiedyś przyjechałam do niego na kilka dni z małym i Davidem. Jednak mój mąż dostał telefon z pracy i musiał jechać. Marco namówił mnie bym została. Miał w sobotę ważny mecz, David wyjechał w piątek. Marco wrócił z treningu zmęczony, ale i tak jeszcze poszedł z małym na spacer. Kiedy wrócił nakazałam mu iść spać, bo wiadomo, że na mecz musi być wypoczęty. Poszedł niechętnie. Po 21 mały zaczął płakać. Miał kolkę. Obudził go. Nosił go godzinę. Kropelki które miałam nie pomagały więc pojechaliśmy do szpitala. Przepisano inne, ale lekarka od razu uprzedziła, że po jednej dawce może nie minąć więc to raczej może być ciężka noc. Tak było. Marco nosił go kilka godzin. Zasnął chyba koło 3:00 w nocy, bo tak jak tylko go odłożyliśmy to płakał znów. Może nie intensywnie, ale płakał. Do ośrodka Marco pojechał niewyspany i zmęczony... I strzelił wtedy hattricka wyobraź sobie. Jurgen do dziś śmieje się z tej historii i z tego jak Nico przez całą noc wytrenował wujka, że ten wyszedł na boisko i strzelił trzy gole w jednym meczu...- Mel przerywa, gdyż widzi swojego brata stojącego w drzwiach
-Obgadujecie mnie? Ładnie to tak?- pyta wchodząc po czym siada na krześle- Cześć. Wyspałaś się?- spogląda na malarkę
-Jeszcze pytasz? Dlaczego zabroniłeś Agnes mnie obudzić?
-Bo wiem, że jesteś pracoholiczką. Sen czasem to dla ciebie abstrakcja, dlatego stwierdziłem, że jak odpoczniesz odrobinę dłużej to tylko wyjdzie ci to na dobre. No i Agnes nie będzie mówiła, że wyglądasz jak zombie...
Natalie śmieje się, on też. Do kuchni wbiega Nico. Od razu podbiega do swojego wujka, wdrapuje mu się na kolana i wlepia swoje małe, bystre oczka w kobietę siedzącą przy stole:
-Natalie... Wujek obiecał mi plac zabaw. Pójdziesz z nami?- pyta malec
-Kochanie Natalie jest zmęczona. Wujka też już wymęczyłeś. Ja z tobą pójdę, a im daj odpocząć- stwierdza mama chłopca
-Z tobą ciągle chodzę, a teraz chcę z wujkiem. Wujek...- mały chłopiec patrzy błagalnie na blond- włosego skrzydłowego Borussi
-Oczywiście, że z tobą pójdę. Natalie odpocznie...
-Ja też chętnie się wybiorę. Może pokręcę się z tobą na tej dużej karuzeli co?- proponuje dziewczyna
-O takkkk- krzyczy chłopiec.
***
Od godziny mały, blondwłosy chłopiec szaleje na placu zabaw. Jest wszędzie. Natalie spełnia swoją obietnicę zaraz po przyjściu. Jednak małemu po chwili nudzi się karuzela. Marco woła ją na ławeczkę, na której on sam już siedzi. Dobrze zna Nico i wie, że malec potrzebuje się wybiegać sam. Jest bardzo ruchliwym dzieckiem. Brunetka zajmuje miejsce obok niego. Marco śledzi Nico wzrokiem:
-Skąd dzieci mają tyle energii?- pyta malarka
-My też w tym wieku mieliśmy jej tyle.
-Ma coś po tobie. Przypomina ciebie kiedy grasz mecz. Też jesteś wszędzie- mówi
-No cóż... nigdy nie lubiłem siedzieć w miejscu. Dzięki temu jestem tu gdzie jestem.
-Również dzięki talentowi i pracy- dodaje dziewczyna
-Ja nie pracuję. Spełniam swoje marzenia. Tak to traktuję. Marzyłem o grze w piłkę- gram. Chciałem wrócić do Borussi- jestem. Teraz marzę o tym, by za kilka lat wszyscy kibice żołto- czarnych wspominali mnie bardzo dobrze. Chciałbym zdobyć z BvB wiele, przyczynić się do sukcesów drużyny. Piłka to cały mój świat- mówi, a w jego głosie słychać pasję.
-Na razie piłka jest dla ciebie wszystkim. W pewnym momencie priorytety się zmienią. Patrzę na Ciebie z Nico i widzę Marco Reusa szalejącego na placu zabaw z własnymi dziećmi.
-Na pewno. Jeśli będzie mi dane być tatą, to zrobię wszystko co w mojej mocy, by moje dzieci były szczęśliwe. Kariera nie trwa wiecznie. Po trzydziestce muszę liczyć się powoli z tym, że trzeba będzie pożegnać się z grą. Ale mam nadzieję, że jeszcze dużo czasu przede mną. Wiele trofeów do zdobycia i drużynowych i indywidualnych. Chcę po nie sięgnąć. I uda się- stwierdza Reus z przekonaniem.
Malarka patrzy na niego i słucha uważnie każdego wypowiadanego przez niego słowa. Piłkarz mówi z taką pasją, że można słuchać i słuchać. Obydwoje słyszą płacz Nico. Marco podrywa się z miejsca i biegnie do małego, który podnosi się z piasku. Bierze go na ręce i przytula. Po kilkunastu sekundach Nico jest już spokojny. Wujek niesie go w stronę ławeczki. Sadza na swoich kolanach i ogląda uważnie obite kolano:
-To nic takiego. Wujek miał gorsze kontuzje i widzisz, moje nogi są już zdrowe- mówi do malca z przekonaniem
-I też płaczesz jak się uderzysz?- mały patrzy na niego przejęty
-Czasem tak. Jak mnie bardzo boli. Łzy pomagają czasem. Idziesz się jeszcze pobawić, czy wracamy do domu?- pyta
-Jeszcze chwilkę się pobawię- mówi po czym zsuwa się z kolan blondynowi i biegnie w stronę zjeżdżalni tak, jakby przed momentem nic się nie stało . Marco i Natalie obserwują go z uśmiechami na twarzach. Po chwili do uszu blondyna docierają ciche słowa wypowiedziane przez malarkę:
-Chciałabym mieć taką małą istotkę...
Blondyn spogląda na nią. Widzi, że jest zamyślona:
-Wszystko przed tobą...
-Gdyby to było takie proste...- mówi prawie szeptem
***
10 komentarzy- następny rozdział w poniedziałek w nocy ;)
***
Łapcie jedenastkę :) Nie przynudzam odrobinę??? Piszcie co myślicie. Blogger od wczoraj szaleje. W nocy nie mogłam się zalogować, teraz nie mogłam wyświetlić wersji roboczych. Jeśli są literówki to sorry, ale naprawdę blogger nie chce ze mną dziś współpracować. Puszczam rozdział taki jaki jest ;)
Nie przynudzasz, jest tak slodko! :)
OdpowiedzUsuńChociaż mogłoby się już zacząć coś dziać między Natalie a Marco, nie mogę doczekać się, kiedy będą razem :D
Rozdział jest świetny, czekam na kolejny.
Pozdrawiam ;*
Coś tu się będzie działo. I ten sen... Z początku miałam dziwne wrażenie, że sie zgubiłam albo coś zgubiłam. wracając... Reus się wprowadził, parapetówkę zrobił i poszli w tan. Zastanawiam się czy jeszcze jego była sie pojawi - bo w sumie jest idealnie i nie powinna wracać. Jak Robb.
OdpowiedzUsuńNatalie grzęźnie i wie o tym doskonale, co zrobi z tym fantem? Aż nie wiem co Ci jeszcze powiedzieć.
Jest gut :)
Buźka :*
To jest przepiękne <3
OdpowiedzUsuńKońcówka jeeej ♥_♥
Marco jest słodki, taki opiekuńczy i wspaniały <3
Czekam z niecierpliwością na kolejny
Buziaki ;*
Żadnego przynudzania :) Nic z tych rzeczy :) Jest idealnie :)
OdpowiedzUsuńI ten sen... Kobieto, ale mnie nastraszyłaś! Nie rób tego więcej :D
Już nawet podświadomość Natalie zaczyna jej dawać sygnały, że Reus staje się dla niej kimś więcej niż przyjacielem :)
A mały Nico jest po prostu boski :) Nie da się nic odmówić takiemu malcowi :)
Czekam na kolejny :)
Pozdrawiam ;**
Kochana jak zwykle boski rozdział. Czekam z niecierpliwością na nexta. Nie mogę się doczekać aż rozwinie się akcja miezy Natalie,a Marco. Pozdrawiam i zapraszam na nowe rozdziały.
OdpowiedzUsuńO Jezusie Drogi, Święty Walenty, Matko Wielka Częstochowska! Kochanie! Po pierwsze bardzo Cię przepraszam za nieobecność! Wiedziałam, że jak dziś zasiądę i wszystko nadrobię to mi się humor bardzo poprawi! I tak jest! Bo od wczoraj kiedy potwierdzono, że Marco nie zagra na mistrzostwach jestem jakaś przybita, a Twoje rozdziały zmieniły mój calutki dzień!
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie i z pewnością należy ono do jednych z moich ulubionych! Naprawdę! Każdy rozdział ma coś wyjątkowego, jest długi i sprawia, że za każdym razem mogę przenieść się do świata Marco i Natalie. Btw. ta dwójka jest cudowna! Ta relacja między nimi... ach!!! Zazdroszczę im tego. Są wspaniałymi przyjaciółmi (chyba mogę tak ich nazwać ;) ). No i widać, że piłkarzowi naprawdę zależy na dziewczynie. I mimo, że chciałabym zobaczyć ich kiedyś razem i mam nadzieje, że tak będzie to podoba mi się tak jak jest między nimi teraz. Troszczą się o siebie, dbają, rozmawiają szczerze... Są prawdziwymi, pięknymi przyjaciółmi!
Buziaki kochana i raz jeszcze przepraszam z całego serca za dłuuugą nieobecność!
ilyy, xxx♥
Super rozdział Marco taki kochany i opiekuńczy to takie sweet
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta
Dziękuję za komentarze- jest mi bardzo miło :) Jest ich siedem, choć obecnie nie wyświetla od anonimowego użytkownika- nie mam pojęcia dlaczego... Miało być ich dziesięć, aby dziś pojawił się następny rozdział. Nie wiem czy dodam- zastanowię się. Piszę dziś właśnie końcowe rozdziały. Po kontuzji Marco moja wena eksplodowała- za dużo o tym myślę. trudno jednak nie myśleć. Nie wyobrażam sobie być w jego skórze. Za kilka dni będzie oglądał mecze kolegów i przeżywał to , że go tam nie ma. To raczej najłatwiejsze nie będzie... Pozdrawiam . jak do kogoś nie dotarłam na bloga to wrzućcie mi linki do spam- u- na pewno zajrzę . Mój smutek z powodu jego absencji na Mistrzostwach jest mega, staram się jakoś odpędzić natłok myśli i czytam :)
OdpowiedzUsuńNo coś ty! Nie przynudzasz ;) Wszystkie rozdziały są wspaniałe. Z niecierpliwością na następne :D
OdpowiedzUsuńCudny , boski , jeden z najlepszych . Nico .. och jak on kocha wujka , a on jego :) Zazdroszczę małemu :D Z każdym rozdziałem mnie czymś zaskoczysz , ciekawe co będzie dlaje :) No niestety nie pozostaje mi nic tylko czekać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Przynudzasz ? Dziewczyno piszesz cudownie . Codziennie przed pójściem spać sprawdzam czy aby nie pojawił się nowy rozdział . ! :)
OdpowiedzUsuń