wtorek, 27 maja 2014

8.

Blondyn siedzi właśnie w jednej z dortmundzkich restauracji z Matsem, Mikim i Aubą. Panowie śmieją się i żartują. Marco cieszy się, że w końcu udało im się umówić, bo jakoś ostatnio wszyscy się mijali. Nie ma im tego za złe, wie doskonale, że każdy z nich ma swoje życie, partnerki czekające w domu. On jeszcze jakiś czas temu po treningu biegł do domu, by spędzić resztę dnia z ukochaną. Teraz nie ma nikogo, kto by na niego czekał. Coraz bardziej go to przygnębia, choć stara się tego nie pokazywać. Przyjaciele jednak znają go na tyle dobrze, by widzieć. Starają się jak mogą, aby tego wieczoru Reus zapomniał choć na chwilę o przykrych wydarzeniach sprzed jakiegoś czasu. Udaje im się, bo blond- włosy pomocnik momentami prawie dławi się ze śmiechu. Tak mija im wieczór. Kiedy panowie się rozstają jest późno. Mats odwozi go do domu, a on nadal ma dobry humor. Pustkę odczuwa dopiero wtedy, gdy ponownie wchodzi do swojego domu. Zdaje sobie sprawę, że to właśnie ten budynek go przygnębia. Przecież tu właśnie mieszkał ze swoją narzeczoną. Wszystko wokół mu ją przypomina. Podejmuje decyzję...
*** 
 Melanie stara się być cicho wchodząc do domu swojego brata. Jest dopiero 8:00 rano, wie, że piłkarz zapewne jeszcze śpi. Postanawia zrobić śniadanie, toteż rozpakowuje zakupy, które zrobiła po drodze. Robi kanapki. Około godziny 9:00 cicho wchodzi do sypialni Marco. Blondyn śpi ułożony prawie w poprzek łóżka. Na szafce stojącej przy łóżku stoi laptop. Jak poprzedniej nocy dzwonił do niej i prosił by przyjechała, właśnie przeszukiwał internet. Dziewczyna siada na skraju łóżka i delikatnie dotyka policzka brata. Piłkarz przeciąga się, uśmiecha przez sen, ale się nie budzi. Mel powtarza czynność. Mężczyzna znów się uśmiecha. Słyszy jego cichy szept:
-Natalie...
Jego siostra zdziwiona znów dotyka jego policzka. Widzi jak Marco otwiera oczy. Dziwnie jej się przygląda. Dziewczyna wybucha śmiechem, bo zdaje sobie sprawę, że nie spodziewał się raczej ujrzeć siostry, a dziewczynę, której imię wypowiedział przez sen:
-Mel...- mówi zaspanym głosem
-A kogo się spodziewałeś?  A... Natalie. 
Piłkarz nie rozumie skąd jego siostrze w tym momencie przyszła na myśl malarka. Jest zaskoczony
-Dlaczego pytasz o Natalie?- zadaje jej pytanie przeczesując palcami włosy
-Wypowiedziałeś jej imię przez sen. To chyba ją chciałbyś zobaczyć po przebudzeniu zamiast własnej siostry. Może już wyszła- żartuje z niego Mel
-Nie było żadnej " jej" tutaj. Sypiam sam- wyjaśnia siostrze
-Wiem, żartowałam. Zrobiłam śniadanie. O 10:00 mieliśmy się spotkać z agentką- informuje go 
-Wezmę prysznic i przyjdę. Fajnie, że przyjechałaś Mel- mówi uśmiechając się lekko
-Jesteś moim ukochanym braciszkiem- pstryka go w nos
-Ej... wiesz dobrze, że tego nie cierpię- złości się drużynowa 11
-Nie mogłam się powstrzymać. Zmykaj pod prysznic. 
Wychodzi, a on wstaje i na bosaka udaje się do łazienki. 

***

Oglądają już kolejny dom z agentką, ale żaden jak dotąd nie spełnia oczekiwań piłkarza BvB. Wszystkie są ładne, jednak Marco nadal marudzi. Melanie powoli przestaje wierzyć, że któryś w ogóle spełni oczekiwania jej brata. Kiedy wychodzą z domu nr 6 agentka spogląda na listę. Ma jeszcze dwie propozycje na ten moment. Wie, jednak, że mało prawdopodobne, by tego dnia udało jej się sprzedać dom mężczyźnie. Nie ma on jakichś wygórowanych oczekiwań, ale ogląda każdy bardzo szczegółowo i jak do tej pory stwierdził we wszystkich, które widział, że są mało funkcjonalne. Wsiadają do samochodu:
-Ma pani jeszcze jakieś propozycje?- pyta siostra piłkarza
-Tak, dwie. Jeśli żaden się panu nie spodoba, będziemy musieli spotkać się w innym terminie. Byłam przekonana, że któryś jednak będzie odpowiedni.
-Spokojnie. Obejrzę dwa kolejne. Wtedy zadecyduję. Mam mało czasu, ponieważ muszę jechać do kliniki na kontrolę. 
-W takim razie nie traćmy czasu. Do jednego mam klucze, natomiast ostatni pokaże nam przyjaciółka właściciela. 
Niestety kolejny nie podoba się pomocnikowi BvB. W drodze do ostatniego dowiaduje się, że jest on najdroższy spośród tych, które do tej pory oglądali, ale ma duży ogród, wielki taras, siłownię i mały basen. W momencie gdy podjeżdżają pod bramę jest ona już otwarta. Pod budynkiem stoi samochód. Drzwi do środka otwiera im Agnes. Marco jest trochę zaskoczony:
-Cześć Agnes- wita się z nią
-Cześć. Miło Was widzieć- uśmiecha się do nich
-Państwo się znacie?- pyta agentka
 -Tak
Wchodzą do środka. Piłkarz rozgląda się. Agnes rozmawia z Mel. Dowiaduje się, że zrobili maraton po Dortmundzie, ale żaden z domów proponowanych przez agentkę jej bratu, nie spodobał mu się na tyle, by chciał go kupić. Agnes śledzi wzrokiem blondyna spacerującego po budynku:
-Myślę, że ten przypadnie mu do gustu. Jest duży, ale bardzo, ale to bardzo funkcjonalny. Mój przyjaciel długo tu mieszkał, z tego co mówił to był zadowolony. Przeprowadzili się do Stanów i dlatego chcą sprzedać. 
Marco po raz kolejny idzie na górę. Przechodzi z pomieszczenia do pomieszczenia. Jego siostra, Agnes oraz agentkka nieruchomości zostały na dole. On jeszcze ogląda. Ma już pewien pomysł, ale musi się jeszcze porozglądać. Kiedy pół godziny później w końcu schodzi na dół wypowiada najpierw dwa słowa:
-Biorę go!!!
 Na twarzy agentki pojawia się uśmiech. Marco jednak zastanawia się jeszcze moment po czym stwierdza:
-Porozmawiam z moim doradcą finansowym jeszcze, ale jestem zainteresowany i to poważnie.Przepraszam , ale teraz muszę jechać do kliniki. Może w końcu pozbędę się tego buta- uśmiecha się
Podchodzi do siostry i obejmuje ją ramieniem:
-Mel... co o nim myślisz?- pyta
-Myślę, że będziesz w nim szczęśliwy- obejmuje go


***


Blondyn wychodzi z szatni. Na jego twarzy gości lekki uśmiech. Cieszy się, choć dziś ma jedynie trening indywidualny, ale dla niego to krok naprzód. Pozbył się w końcu ortezy, od lekarza usłyszał, że może powoli wznawiać treningi. Po drodze spotyka trenera rozmawiającego przez telefon komórkowy. Kiedy przechodzi obok niego ten klepie go po plecach i uśmiecha się serdecznie. On też się cieszy, że niebawem zobaczy go znów konstruującego wspaniałe akcje na boisku. Radość Reusa nie trwa jednak długo. Po krótkim biegu noga daje o sobie znać. Boli, co natychmiast zauważa drugi trener. Podchodzi do niego i każe mu przerwać. Marco jest zły czego nie ukrywa. Jeszcze na murawie ściąga korki i wściekły kieruje się spowrotem do szatni. Nie chce rozmawiać z nikim. Jurgen widzi, że Reus opuszcza murawę. Dowiaduje się co jest tego powodem od swojego zastępcy:
-Jest zły. Nie chce rozmawiać...
-Dajmy mu spokój. Poradzi sobie...- Jurgen widzi, że Łukasz podchodzi do nich. 
-Dlaczego Marco zszedł?- pyta
-Czuł ból, nie możemy ryzykować. Musiał przerwać.
-Pogadam z nim później. 
-Pogadaj. 

***

Parkuje pod domem. Wysiada z samochodu i idzie prosto do domu. Mel, która siedzi w ogrodzie ze swoim mężem Thomasem od razu wie, że coś jest nie tak. Nie powinien tak szybko wrócić z treningu. Patrzy na swoją drugą połówkę zdezorientowana. Obydwoje wchodzą do domu. Blondyna nie ma w salonie, ani w kuchni. Wchodzą więc do jego sypialni. Jest tam. Leży na swoim łóżku. Kiedy widzi swoją siostrę z mężem od razu mówi:
-Musiałem przerwać trening, bo mnie bolało. Nie chcę o tym mówić
-Nico pytał o Ciebie zanim poszedł spać...- stwierdza Mel- Może zabierzesz go na plac zabaw po obiedzie? - dziewczyna dobrze wie, że jej syn jest najlepszym lekarstwem na złe dni jej brata. Przecież obydwaj się uwielbiają.
-Tak. Chętnie z nim pójdę. 
-To świetnie. My na chwilę wybywamy. Zupa dla Nico jest w pojemniku. Wystarczy ją podgrzać. Poradzisz sobie?
-Tak. Nie martwcie się. 
-Dzięki. I nie zamartwiaj się tak. 
Opuszczają jego pokój. Pół godziny później słyszy tuptanie małych nóżek. Nico, który ma już  prawie 3 lata  wbiega na bosaka do jego sypialni. Wdrapuje się na łóżko i siada na brzuchu ulubionego wujka. Na widok roześmianej buzi siostrzeńca zły humor natychmiast go opuszcza:
-Jesteś głodny?- pyta malca
-Tak ... Mama...
-Mamusia pojechała na zakupy z tatą, a ty zostałeś ze mną. Jemy obiadek i idziemy na plac zabaw. Co ty na to?- pyta
-Tak - śmieje się Nico
Chwilę później Reus patrzy jak mały z apetytem zajada zupę. Uwielbia na niego patrzeć, przebywać z nim, opiekować się. Łączy go z nim wyjątkowa więź. Sam kiedyś chce mieć takiego synka. Po obiedzie przebiera go, bierze wózek i udaje się z nim na duży plac zabaw, który znajduje się jakieś 15 minut drogi od jego domu. Na miejścu spotyka  Łukasza, który przyszedł tam ze swoją córeczką:
-Cześć Sarcia- wita się z małą Piszczkówną i natychmiast dostaje od niej całusa
-Wujek- piszczy mała
-Ja nie wiem co te kobiety w tobie widzą Marco- śmieje się Łukasz- Starsza czy młodsza, ale wszystkim zawracasz w głowach. Moja córka cię uwielbia- mówi z przekonaniem obrońca BVB
-Ma się ten urok osobisty- kwituje skrzydłowy
-Cześć Nico- wita się z malcem Łukasz
-Cześć- odpowiada mały lekko sepleniąc
Dzieci bawią się na piaskownicy, a oni mają czas chwilę porozmawiać:
-Widziałem jak przerwałeś trening. Coś poważnego?- pyta Łukasz
-Zwykły ból. Niby tak może być, ale liczyłem na dłuższy trening. Szlag mnie trafia. Ostatnio wszystko jest nie tak. Zaczęło się od ślubu i tak się ciągnie. Ja nie wiem jak ty wytrzymałeś bez piłki tyle miesięcy- patrzy na niego
-Musiałem. Wiedziałem, że jak to wszystko przejdę to znów będę grał, bez bólu. Ale powiem Ci, że lekko nie było. I przed operacją i po operacji. Gdyby  nie Sara i Ewa... 
-No właśnie, inaczej jest jak masz kogoś obok siebie...
-Ale ty masz. Może nie masz kobiety, ale masz rodzinę. Ten mały jest w ciebie zapatrzony  jak w obrazek. Kocha cię.   
-Wiem, ja jego też. Nie rozumiesz... Mnie wydawało się, że zrobiłem krok do przodu. Ja ciągle o niej myślę Łukasz...
-To normalne. Kochasz ją, przecież nie da się od razu przestać. Na wszystko potrzeba czasu. Ona nie była dla Ciebie. Byłbyś z nią nieszczęśliwy. Skoro oszukała Cię raz zrobiłaby to kolejny. Teraz skup się na sobie. 
Marco widzi, że Nico biegnie w jego stronę. Za moment staje koło niego:
-Piciu, piciu- woła
-Tak jest- bierze go na kolana i daje kubeczek niekapek. Łukasz przygląda mu się , a po chwili stwierdza:
-Będziesz kiedyś świetnym ojcem
-Obym nie musiał czekać na to długie lata- patrzy na obrońcę i się uśmiecha.

***

Brunetka ubrana w długą sukienkę i trampki, z przerzuconą przez ramię dużą torebką na długim pasku idzie alejką pisząc smsa. Jest zamyślona toteż nie zauważa i wpada na pchającego wózek mężczyznę. Jej komórka ląduje na chodniku. Przykuca i ją podnosi:
-Przepraszam- mówi wstając i dopiero teraz widzi na kogo wpadła. Jest to prawy obrońca BvB. Na wózku siedzi mała dziewczynka, mająca taki sam uśmiech jak jej tata:
-Nie szkodzi. Nie rozbiła się?- wskazuje na telefon
-Na szczęście nie. Pisałam sms- a , powinnam uważać...- nie kończy, bo w tym momencie obok Piszczka pojawia się dobrze jej znany blondyn również pchający przed sobą wózek, tylko że w tym drugim siedzi mały chłopiec. 
-Cześć Natalie- uśmiecha się
-Cześć...
- Wy się chyba nie znacie. Natalie to jest Łukasz, Łukasz to Natalie- przedstawia ich sobie
-Miło mi Cię poznać
-Mnie Ciebie również
- Widzę, że dziś męski dzień jeśli chodzi o opiekę nad dziećmi- uśmiecha się dziewczyna
-Zdecydowanie. Kobiety mają czas na spa, kosmetyczki, zakupy i Bóg wie co jeszcze , a my strudzeni po treningu musimy biegać po placach zabaw- żartuje Łukasz- A tak szczerze to uwielbiam spędzać czas z moją Sarcią- uśmiecha się  jeszcze bardziej
-Córeczka tatusia- mówi malarka- Kochasz tatusia prawda? - pyta dziewczynkę
-Bajdzio- odpowiada
-Ja też Malco kocham- mówi Nico, co rozśmiesza całą trójkę dorosłych. Łukasz żegna się z nimi i idzie w stronę domu. Marco i Natalie idą alejką milcząc. Nico zaczyna marudzić, że nie chce jechać w wózku:
-Nico proszę cię- mówi spokojnym głosem skrzydłowy Borussi
-Ja mogę pchać wózek, a ty go weź na ręce- proponuje Natalie
-No dobra. Dasz się zaprosić na kawę? - pyta wyciągając siostrzeńca w wózka
-Dziękuję. Chętnie. Kofeina dobrze mi zrobi- uśmiecha się 
-Pewnie malowałaś w nocy- patrzy na nią- Agnes mi mówiła, że jak nie możesz spać to malujesz- wyjaśnia skąd to wie
-Agnes za dużo mówi- stwierdza malarka- Jednak tak faktycznie jest. To dobra terapia-przyznaje
-No to ja musiałbym w środku nocy iść kopać piłkę. Mnie to też pomaga, ale niestety nie mam takiej możliwości- wzdycha piłkarz
Po chwili siedzą już w przytulnej kawiarence. Zamawiają kawę i ciasto, a Nico zajada się lodami siedząc w specjalnym krzesełku dla dzieci. Marco co chwilę zerka na niego. Ma buzię upaćkaną lodem, ale nie chce dać sobie wytrzeć. W końcu jednak po długich namowach wujka maluch pozwala wytrzeć sobie buzię mokrą chusteczką. Natalie widzi, jak świetne podejście do Nico ma Reus. Jest cierpliwy, nie denerwuje się jak mały protestuje przed czymś. Mężczyzna zerka na rękę Natalie. Nadal ma na niej sińca. Dotyka delikatnie opuszkami palców:
-Nadal masz sińca- stwierdza
-Zejdzie- dziewczyna spuszcza wzrok. Chłopak wyczuwa jej obawę więc mówi.
-Nie będę pytał. Nie bój się. Chcę tylko wiedzieć, czy więcej go nie spotkałaś? 
-Nie. Pewnie wyjechał. Zapewne  to nie było nasze ostatnie spotkanie, ale na następne odpowiednio się przygotuję-  blondyn widzi w jej oczach złość
-Niech zgadnę... Potraktujesz go gazem? Tym samym, który chciałaś zaaplikować mnie na moście?- uśmiecha się by rozładować atmosferę
-Tym samym. Choć on zasługuje na coś więcej niż gaz. Nie mówmy o tym. Moje małżeństwo to przeszłość. Postaram się, by mój były mąż już więcej nie pojawiał się w moim życiu...
-Gdyby coś się działo... Możesz na mnie liczyć Natalie- mówi piłkarz
-Dziękuję. Słyszałam, że się przeprowadzasz? - zmienia temat
-Tak. Pod koniec tygodnia. Już dziś zapraszam na parapetówę. Na pewno zadzwonię jeszcze i powiem kiedy. I nie chcę słyszeć, że się z Agnes nie pojawicie. 

***

Znowu jest w  grze. Uczucie, które towarzyszy mu za każdym razem gdy stoi w tunelu prowadzącym na murawę na SIP jest niesamowite. Wiele razy Jurgen wypowiadał się na temat owego tunelu, walczył nawet, by go nie rozbudowano i Marco musi przyznać, że miał rację. Tutaj jest dość ciemno, jak wychodzi się na murawę to tak jakby przechodziło się do innego świata. Tak też się czuje. Nareszcie znów może grać, choć wie, że trener na pewno nie wpuści go na boisko na dłużej. Boi się. Nie chce by kontuzja Marco się odnowiła. Jest zbyt cenny dla BvB, by tak ryzykować. Reusowi to jednak nie przeszkadza. Dla niego każda minuta spędzona na murawie w  żółtym trykocie jest najcenniejsza. Kocha ten klub. Kiedy zaczynają wychodzić słyszą już śpiew kibiców. To właśnie oni są tu najważniejsi. To właśnie oni tworzą niesamowitą atmosferę tego stadionu. Naprawdę warto dać z siebie 120% na boisku by usłyszeć swoje nazwisko wykrzyczane przez około 80 tys gardeł. To jest magia. Na początku blondyn siada na ławce. To jest z góry ustalone. Ciężko oglądać zmagania kolegów z ławki, ale Reus przyjmuje to z pokorą. Wie, że niektórzy z jego kolegów znacznie dłużej czekali na powrót do sprawności. On nie ma zamiaru więcej narzekać. Jest szczęściarzem, że może tu być. Tylko to się liczy. Bosussia stwarza sobie wiele okazji do zdobycia gola, jednak przez całą pierwszą połowę piłka ani razu nie wpada do siatki. Wynik do przerwy to 0:0. W monecie zejścia piłkarzy z murawy  trener czeka na niego. Idą razem w kierunku szatni. Marco dowiaduje się, że Jurgen wpuści go  na boisko 10 minut wcześniej niż planował, bo już w 65 minucie. Pyta czy czuje się na siłach, na co on odpowiada tylko uśmiechem. Trener klepie go po plecach. Po rozpoczęciu drugiej połowy niewiele się zmienia. Obydwa zespoły mają wiele okazji do strzelenia gola, ale obaj bramkarze dwoją się i troją robiąc wszystko, by piłka nie wpadła. W 60 minucie w końcu pada pierwszy gol, ale niestety nie dla żółto- czarnych. Marco spogląda co chwilę na zegar rozgrzewając się. W 63 minucie meczu poprawia sznurowadła korków. W końcu trener woła go. Zanim jednak wpuszcza go na boisko mówi do niego:
-Jeśli coś złego będzie działo się z twoją stopą natychmiast sygnalizuj. Nie będziemy ryzykować. A teraz idź i pokaż im, że wracasz do gry- na twarzy Kloppa pojawia się szczery uśmiech
Marco czeka, aż Auba zejdzie z boiska, przybija mu piątkę i włącza się do gry. Czas płynie, a na telebimie wynik nie zmienia się. Marco jest wszędzie. W 75 minucie dostaje piłkę, rozgląda się. Nikogo nie ma przed nim z kolegów więc biegnie do przodu. Kiedy wyrasta przed nim dwóch obrońców dostrzega Mikiego. Ściąga obrońców praktycznie w sam róg boiska, a potem prostopadłym podaniem wrzuca piłkę w stronę Mikiego. Ten wie doskonale co robi się z takimi podaniami. Wślizgiem pakuje piłkę do bramki. Na telebimie pojawia się dwie jedynki. Następuje chwila gratulacji strzelcowi jak i temu, który asystował i gra toczy się dalej. Wydaje się, że po wyrównaniu Marco łapie wiatr w żagle i jeszcze bardziej błyszczy na boisku. Nikt, kto go obserwuje nie wierzy, że jeszcze niedawno miał jakąkolwiek kontuzję. 85 minuta i znów podobna sytuacja. Tym razem jednak blondyn znacznie wcześniej dostrzega Milosa. To jemu właśnie podaje, a sam biegnie ile ma sił do przodu. Wysiłek się opłaca ponieważ gdy wbiega w pole karne dostaje piłkę praktycznie pod nogi. Jako, że przed nim jest bramkarz próbuje go przelobować. Kilka sekund później patrzy jak piłka tańczy w siatce. Gdy na stadionie słyszy wiwaty po raz kolejny utwierdza się w przekonaniu, że jest we właściwym miejscu. Po chwili słyszy swoje nazwisko wykrzyczane przez kibiców. Mecz się jednak jeszcze nie kończy. Jak to mówi Jurgen " Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe." Piłkarze BvB nie spoczywają na laurach. Walczą do końca. W 90 minucie sędzia dolicza jeszcze 3 minuty. Marco dostaje piłkę od Sahina i rusza do przodu. Zostaje brutalnie faulowany, wtedy kiedy biegnie praktycznie na pełnym gazie. Przewraca się na murawę łapiąc się za stopę. Lekarze biegną do niego, ale szkoleniowiec żółto- czarnych nie czeka na diagnozę. Nakazuje zmianę. Marco z pomocą lekarzy, kulejąc schodzi z boiska. Tam zakładają mu na stopę okład. 3 minuty później na Signal Idiuna Park rozlega się gwizdek kończący mecz i Borussia po raz kolejny święci zwycięstwo. 

***
Oceńcie sami jaki jest ten rozdział :) 
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję, za taki odzew w postaci komentarzy pod rozdziałem nr 7 :) Oby pod tym było tak samo :) 
***

Min. 10 komentarzy ( waszych- nie liczę moich) - następny rozdział w tym tygodniu :)

16 komentarzy:

  1. Przeczytałam! To wielki sukces! Aww, Marco to wielki słodziak w twoim opowiadaniu, ja to zrobiłam z niego takiego drania, że czasami mam ochotę usunąć to opowiadanie. Nicuś, Sara zazdroszczę opiekunów, chyba każdy z Borussen marzy, aby spotkać jakiegokolwiek zawodnika Borussii (najlepiej cały skład!), moje wielkie marzenia, ale może kiedyś owe marzenia spełnią się.
    Czyżby Marco śnił o Natalie??? :D Tak Nico, ja też kocham Malco :D Polubiłam postać Melanie, no i oczywiście Natalie, ale wiesz, Marco nikt nie pobije. Biedaczek na koniec :( O kontuzjach coś wiem, bo sama trenuje piłkę ręczną i tenis, od dłuższego czasu (moje życie), ale też czasami pogram w piłkę nożną, czy siatkówką, bądź koszykówkę. Ostatnio miałam nogę w gipsie, haha łamaga ja!
    Ja mówiłam pod ostatnim rozdziałem, twój styl pisania jest ciekawy. Nie robisz błędów, ale też nie robisz z opowiadania sielanki! I to mi się podoba. Oby tak dalej, bo wtedy dojdziesz bardzo daleko. Dzisiaj krótko, bo sama mam gorączkę (znowu!) i nie myślę normalnie. Nie lubię być chora! Niecierpliwie czekam na nowy rozdział genialny rozdział. Ach i postaram się dzisiaj/jutro po 24, dodać nowy rozdział na Mroczna strona Marco, ale nie obiecuję. Pozdrawiam kochana i życzę miłego dnia. Blue ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj :-)
    Coz... przykro mi, ze dopadlo Cie jakies chorobsko. Nie daj sie ! Zycze duzo zdrowka :-)
    Ja tez w przeszlosci w czasach szkolnych gralam w koszykowke, pilke reczna i siatkowa. W noge czasem tez sie zdarzylo, ale sporadycznie. Niedawno nawet okazalo sie , ze
    pozosral mi z tMyego czasu uraz kolana- dokladnie niestabilnosc 2 stopnia. Chodzi o wiezadlo. Generalnie kwalifikuje sie do operacji, ale jakos przez te kilka miesiecy od
    ktorych to wiem nie zdecydowalam sie jeszcze na zabieg :-) takze o kontuzjach, obiciach,
    siniakach i tego typu sprawach rowniez wiem duzo . Marco w moim opowiadaniu jest " rycerski" , prxyjazny i slodki, ale w twoim opowiadaniu jest bardzo pociagajacy. Podobno "bad boy" ma cos w sobie co mega pociaga. Nie wiem , jakos nie miam okazji sie przekonac. Twoje opowiadanie mnie szalenie intryguje wiec bede czekac niecierpliwie az dodasz rozdzial.
    przepraszam za ewentualne bledy ale pisze z tel :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. * pozostal mi z tamtego czasu
      ( poprawiam sie , gdyz widze literowki)

      Usuń
    2. Odpisałam na twoją wiadomość na skrzynce, przepraszam, że tak późno, ale dopiero na nią weszłam :D

      Usuń
  3. Rozdział cudowny! <3 Pisał już to wcześniej, ale uwielbiam Twój styl pisania tej historii :) Jeszcze się nigdy z takim nie spotkałam :) Zazdroszczę talentu! ;)
    Dzieci jednak są najlepszym lekarstwem na gorsze chwile :) Wiem coś o tym, bo sama mam 3-letniego bratanka i gdy go tylko widzę i ten jego uśmiech od ucha do ucha to choćbym nie wiem jak zły dzień miała to od razu zarażam się od niego tą pozytywną energią! ;D
    Oby ta kontuzja Marco nie była poważna i oby znowu nie musiała pauzować w grze.. A jeśli już taki masz plan to mam nadzieje, że Natalie pomoże mu przejść przez te ciężkie chwilę :)
    Czekam na następny :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisałam*
    Musiał*
    Przepraszam za błędy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze, to w ten sposób piszę pierwszy raz- chodzi o czas :) No ale trzeba eksperymentować - czasem to właśnie jest ciekawe.
      O tak !!! Uśmiech dziecka potrafi zdziałać cuda . Dzieci to najwspanialszy dar :)
      Pozdrawiam i dziękuję, że jesteś i komentujesz :)

      Usuń
  5. Jak zwykle cudowny. Jestem pełna podziwu że piszesz tak długie rozdziały i każde zdani jest ciekawe. Marco najlepszym wujkiem, dorośli mogą się wiele nauczyć od dzieci, a Marco jest zdecydowanie dobrym wzorem do naśladowania. Szkoda mi go ledwo wrócił na boisko a tu już go faulują ale tak to jest z dobrymi zawodnikami nie umieją inaczej zatrzymać to faulują. Widzę że Marco jednak chciałby żeby to Natalie była przy nim rano. Czekam na następny rozdział oraz zapraszam na mojego bloga.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba :)
      Musiałam napisać o relacji Marco i jego siostrzeńca. Jak patrzę na fotę Marco z synkiem jego siostry ( w realnym życiu) to właśnie taka ciepła relacje przychodzi mi na myśl. Wydaje mi się, że piłkarz w realu ma podejście do dzieci tak więc nie mogłam opisać tego inaczej. Generalnie opowiadanie ma mało wspólnego z rzeczywistością, ale pewne cechy ma wspólne :) Reszta jest fikcją, lub po prostu moją obserwacją. Być może moi bohaterowie mają cechy osób z rzeczywistego życia.
      Na pewno zajrzę na Twojego bloga :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Zazdroszczę ci takiego talentu do pisania *-*
    Rozdział jest cudowny! <3
    Biedny Marco ;/ niech szybko wraca do zdrowia ;)
    Czekam na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba :)
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  7. Dotarłam. Zauważyłam, że dodajesz rozdziały z prędkością światła i jak wracam tu to mam sporo do nadrabiania :D Ale mnie to cieszy :) Zwłaszcza teraz, gdy kostka boli i leżysz plackiem
    No cóż robi sie ciekawiej. Marco wie co raz więcej i co z tym zrobi? Zaczyna chyba rozumieć, że Natka jest w podobnej sytuacji. Mel musiała być nieźle zaskoczona słysząc inne imię aniżeli swoje. Będzie nowy dom? :)
    Sytuacja z Robbem nie była kolorowa, ale jak mówiłaś Marco=rycerzyk. Podoba mi sie to. Wszystko to mi sie podoba :)
    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Dotarłam. Zauważyłam, że dodajesz rozdziały z prędkością światła i jak wracam tu to mam sporo do nadrabiania :D Ale mnie to cieszy :) Zwłaszcza teraz, gdy kostka boli i leżysz plackiem
    No cóż robi sie ciekawiej. Marco wie co raz więcej i co z tym zrobi? Zaczyna chyba rozumieć, że Natka jest w podobnej sytuacji. Mel musiała być nieźle zaskoczona słysząc inne imię aniżeli swoje. Będzie nowy dom? :)
    Sytuacja z Robbem nie była kolorowa, ale jak mówiłaś Marco=rycerzyk. Podoba mi sie to. Wszystko to mi sie podoba :)
    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że dotarłaś, przeczytałaś i skomentowałaś :) Każdy komentarz wiele dla mnie znaczy. Rozdziały są dwa razy w tygodniu przeważnie :) Mam kilka do przodu, wieczorami sporo czasu, w głowie dużo pomysłów więc piszę . A to, że Wam się podobają i czytacie bardzo, ale to bardzo mnie motywuje :)
      Będzie nowy dom :)
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  9. Jak zawsze genialny. Nie mogę doczekać się następnego. Czekam na rozwój sytuacji na linii Marco - Natalie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że jesteś :)
      Hmm... ta linia między Marco a Natalie na pewno prosta nie będzie :) I generalnie nie wiem jak się to wszystko zakończy, bo wpadają mi do głowy różne pomysły. Może zmienię koncepcję i zakończę inaczej niż planowałam . Nie wiem jeszcze :)
      Będzie dużo emocji :)

      Usuń