piątek, 23 maja 2014

7.

Agnes rozmawia z Mario w rogu galerii. Śmieją się akurat z żartu piłkarza, kiedy obok nich nagle staje Marco. Nie ma wesołej miny, a do tego jest jakiś zły- co stwierdza Gotze. Obydwoje to zastanawia. Żadne z nich jednak nie ma możliwości zapytać co wprawiło go w taki nastrój, bo blondyn zwraca się do przyjaciółki malarki:
-Agnes proszę zanieś Natalie torebkę do toalety
Dziewczyna wpatruje się w niego. Po kilkunastu sekundach pyta:
-Po co jej torebka? Dlaczego sama nie przyszła?
-Potrzebna jej kosmetyczka. Nie przyszła, bo nie wygląda zbyt dobrze w rozmazanym makijażu. 
-Nic nie rozumiem- stwierdza blondynka-Co jej się stało?
Marco nie chce opowiadać co się dokładnie wydarzyło , dlatego mówi krótko:
-Jej były mąż tu był. Idź do niej dobrze?
-O Boże...- słyszą z ust Agnes, a ona sama natychmiast idzie do Natalie.

***

Brunetka prowadzi ożywioną rozmowę w grupie osób. Tak- wróciła do wszystkich. Kosmetyki mogą zdziałać cuda. Odczekała chwilę, aż oczy dojdą do normalności, zmyła rozmazany makijaż, potem umalowała się od nowa. W tym momencie nawet się śmieje. Są jednak osoby, które wiedzą, że to maska, pod którą skryła swoje emocje.  Sama marzy o tym, by wszyscy wreszcie sobie poszli. Jej były mąż skutecznie zepsuł jej radość.  Gdy jakiś czas później ostatnie osoby opuszczają galerię Natalie podchodzi do dwóch mężczyzn stojących  razem z jej agentką:
-Zabierzcie mnie stąd- wzdycha
Po 15 minutach opuszczają budynek. Kierują się do samochodu Mario. Obydwaj z Marco nie zgodzili się, by dziewczyny jechały taksówką. Wolą odwieźć je sami. 10 minut później Mario parkuje samochód przed hotelem, w którym mają spać Natalie i Agnes. Wysiadają z samochodu:
-Dzięki za wszystko- zwraca się do nich Natalie- Marco wiesz, że...
Blondyn dotyka opuszkami palców jej ust:
-Ciii. Nie dziękuj mi tysięczny raz. Raz mi wystarczy- mówi. Nat uśmiecha się blado, a on czuje potrzebę przytulenia jej, co też robi. W momencie gdy dziewczyna wtula się w jego ramiona on zauważa jej byłego męża rozmawiającego kilkanaście metrów dalej z drugim mężczyzną:
-Agnes spójrz... To on?- mówi cicho
Blondynka patrzy we wskazane przez piłkarza miejsce i jej mina wskazuje, że Marco się nie myli. Malarka słysząc słowa przyjaciół odsuwa się od chłopaka i sama spogląda tam gdzie wszyscy. Znów czuje to samo co w galerii, tym razem jednak nie potrafi zapanować nad swoim ciałem. Nogi jej miękną, robi krok w stronę blondyna, a on zauważa, że coś jest nie tak. Jego silne ramiona kilka sekund później obejmują ją:
-Jest Ci słabo?- pyta
-Uhm... trochę, źle się czuję- przyznaje
Piłkarz pomaga jej usadowić się na siedzeniu w samochodzie Gotze. Podaje jej wodę, by się napiła. Mario zostaje z nią, a on kieruje się z jej przyjaciółką do hotelu:
-Co chcesz zrobić?- pyta Agnes
-Przecież tu nie zostaniecie. On tu jest. Nie wiem co się dokładnie wydarzyło, ale ona się go boi. Z tego co widziałem w galerii, nie bez powodu. Zabierzemy wasze rzeczy, wymeldujesz was z hotelu i pojedziemy do Mario do domu. Tam przenocujecie- mówi jej
-Nie wiem czy ona się zgodzi- stwierdza blondynka
-Ona nie jest w stanie protestować. Przynajmniej teraz.
Kiedy Agnes pakuje rzeczy do walizki, Marco pisze do Mario sms-a. Po chwili widzi, że Agnes idzie w jego stronę ciągnąc za sobą dwie walizki. Jedną zabiera od niej:
-Sorki, ale drugiej nie dam rady wziąć z tym butem- tłumaczy
-Rozumiem. Idziemy?- pyta blondynka
-Powiedz mi najpierw coś. Możesz?- zwraca się do niej
-Co mam ci powiedzieć?
-Co on jej zrobił?- patrzy na dziewczynę 
-Marco nie wiem czy powinnam. Powiem tylko tyle, że początki jej małżeństwa można nazwać bajką, dalszą część - piekłem. Robb to despota. Lubi jak wszystko jest tak, jak on chce. Tylko tak jak on sobie życzy. Wiesz co myślę, że wiem wiele, ale chyba jeszcze nie wszystko. Nie wiem czy chcę więcej wiedzieć...

***

W trakcie drogi nikt nic nie mówi. Natalie jest nieobecna. Myślami jest w zupełnie innym miejscu. Kiedy ruszyli spod hotelu, nawet nie zapytała dokąd jadą. Mario co chwilę zerka w lusterko. Jest wyraźnie przejęty. Zresztą wszyscy są. Po 20 minutach piłkarz zatrzymuje samochód na podjeździe swojego domu. Wysiadają. Natalie rozgląda się. Nie ma pojęcia gdzie jest, wie natomiast, iż nie jest to żaden hotel:
-Gdzie jesteśmy? Czyj to dom?- pyta
-Mój. Myślę, że będzie lepiej jak zatrzymacie się tutaj. Będziesz miała spokój- słyszy z ust pomocnika Bayernu
Wszyscy spodziewają się odmowy. Agnes jest przekonana, że zaraz zaczną się protesty ze strony Natalie. Nic takiego się jednak nie dzieje. Słyszą tylko jak mówi:
-Dobrze. Dzięki.

***
"Cza­sami trze­ba usiąść obok
              i czyjąś dłoń zam­knąć w swojej dłoni,
   wte­dy na­wet łzy będą sma­kować jak szczęście." 

 Ze snu wyrywa go jakiś krzyk. Powoli siada na łóżku i przeciera oczy. Zegarek wskazuje godzinę 3:28. Ubiera koszulkę i postanawia sprawdzić co się stało. Na korytarzu spotyka Mario. Jest zaspany:
-Co się stało? Ktoś krzyczał?- pyta Gotze
-Też słyszałem. Myślę, że to Natalie. Agnes zasnęła na sofie w salonie , więc to na bank nie ona. Z dołu nie byłoby słychać aż tak dobrze. Pójdę zobaczyć. Idź spać
-Oki. Jakby coś to jestem obok.
Mario idzie do swojej sypialni, Marco natomiast cicho puka do pokoju, który zajmuje malarka. Nie słyszy zaproszenia, jednak i tak wchodzi do środka. Panuje w nim półmrok, gdyż ktoś włączył małą lampkę nocną. Pokój jednak jest pusty. Chłopak zauważa  uchylone drzwi prowadzące na balkon. Udaje się tam. W rogu na fotelu siedzi Natalie. Zauważa go. Marco wraca się do domu, bierze dwa koce i wychodzi na balkon. Jednym okrywa dziewczynę, a drugim otula się sam. Siada na fotelu obok:
-Obudziłam Was. Przepraszam- mówi cicho dziewczyna
-Nie masz za co przepraszać. Wszystko w porządku?- pyta
-Oprócz tego, że odkąd go znów spotkałam umieram ze strachu, mam koszmary i na pewno już nie zasnę to wszystko jest w porządku...- słyszy jej ciche słowa. Nie wie jak ma jej pomóc. Nie chce pytać, bo nie wie czy ona chce odpowiadać na jego pytania. Milczy więc. Dziewczyna czuje po dłuższej chwili  jego dłoń na swojej, a potem słyszy ciche słowa:
-Nie będę Cię zmuszał, byś mi o tym opowiedziała. Wiedz jednak, że jestem, chcę ci pomóc. Jeśli to ma być tylko moja obecność, to po prostu będę. Jeśli potrzebujesz się wygadać - posłucham. I nie chcę nic w zamian...

***

Od powrotu z Monachium pracuje bez wytchnienia. Właśnie maluje kolejny obraz. Agnes wydaje się, że jej przyjaciółka jest w jakimś transie. Za każdym razem gdy ją odwiedza zastaje ją w pracowni. Tym razem też tak jest. Blondynka siedzi właśnie w fotelu w rogu pracowni i patrzy jak jej przyjaciółka nanosi kolejne warstwy koloru na płótno. Patrząc na efekt jej pracy wie dobrze, że ten obraz znajdzie nabywcę. Nie powstrzymuje się, by sprowadzić na ziemię brunetkę:
-Natalie musisz odpocząć. Ostatnio ciągle pracujesz. Ty w ogóle sypiasz?- pyta
-Sypiam. Agnes ja tu odpoczywam...
-Widziałam się z Marco...
Natalie przerywa malowanie i spogląda na nią:
-Gdzie?
-Spotkaliśmy się w knajpie przypadkiem. Był ze swoją siostrą Mel. Bardzo fajna dziewczyna. Przyjechała do niego na kilka dni. Mieszka w Berlinie z mężem...
-On ciągle ma tą ortezę na nodze?
-Już nie. Nie dzwonił?
-Jak dzwonił to jeszcze miał.
 -Mówił, że z jego nogą jest już lepiej. Wiesz... polubiłam go. Krótko się znamy, ale naprawdę go lubię. Jest gwiazdą BvB, ale zachowuje się jak normalny facet, nie stroi fochów...
Natalie znów zaczyna malować, ale słucha uważnie co mówi jej agentka. Agnes zawiesza się na chwilę. Cisza, jaka zapanowała nie przeszkadza malarce. Po chwili jednak słyszy pytanie z ust przyjaciółki:
-Rozmawiałaś z nim na temat Robba?
 -Trochę, ale jakoś niespecjalnie wgłębiałam się w temat. Poza tym jest za wcześnie na zwierzenia. Nie znam go dobrze. Gdyby nie przyszedł wtedy, gdy Robb się pojawił, na pewno nie chwaliłabym mu się, że mam za sobą nieudane małżeństwo. Nie przewiduję, bym miała mu się zwierzać. Owszem jest miły, wydaje się opiekuńczy, ale ja już wiem, że pozory lubią mylić
-Pytał o Ciebie. Chyba też czuje, że nie dajesz sobie chwili wytchnienia...
-Mam nadzieję, że powiedziałaś, iż mam się wspaniale
-Tak, a do tego stwierdziłam, że jak nie zaczniesz wychodzić z pracowni, to niedługo wylądujesz w szpitalu. Dodałam również, że wyglądasz jak zombie, bo nie dosypiasz...
-Agnes...
-Śmiał się. Powiedział też, że rozumie, dlaczego w ten sposób postępujesz...
Natalie spogląda na przyjaciółkę. Zastanawia się z jakiego powodu blondynka wdała się w rozmowę na jej temat z piłkarzem w dodatku przy jego siostrze:
-Rozumie? To ciekawe...
-Mówił, że on podobnie reagował, trenował wiele godzin, czasem do upadłego, by nie myśleć o tej historii ze ślubem. Jesteście bardzo podobni...- stwierdza Agnes, a ona nie chce już dłużej dyskutować na ten temat. Nie wie do czego zmierza ta rozmowa i nie bardzo chce się dowiedzieć.

***

Blondyn siedzi na trybunie i przygląda się treningowi. Musiał tu przyjechać. Nie może co prawda trenować, ale w domu go trafia. Przed treningiem chwilę rozmawiał z chłopakami, ale oni niestety musieli ość na murawę. Postanowił wtedy zostać i popatrzeć. Kiedy koledzy z zespołu rozgrywają mini mecz widzi, że trener zbliża się do niego. Po chwili siada obok:
 -Nie możesz usiedzieć  w domu?- pyta
-Nie mogę. Nie jest miło przebywać w pustym domu
-Marco... ale wszystko wraca do normy?
-Tak. Nic mi nie jest. Nie martw się o mnie- mówi do Jurgena
-Jak mam przestać się martwić, jak jakiś czas temu...- przerywa i głośno wzdycha-Najpierw ślub, potem wiesz jak dochodziłeś do siebie, a teraz niedawno ta sytuacja na moście. Jesteś dla mnie jak syn Marco, wszyscy jesteście. Czuję się za was odpowiedzialny, choć jesteście dorosłymi facetami. Normalnie się martwię...
-Niepotrzebnie. Ja naprawdę jestem już na prostej. Ten ut ostatnio pokrzyżował mi plany, bo pewnie przez ten czas przymusowego urlopu, strzeliłbym kilka pięknych goli- uśmiecha się mówiąc te słowa
Jurgen też się śmieje. Jest szczęśliwy, gdyż Reusowi ostatnimi czasy wraca humor, a to dobry znak. Klepie chłopaka po ramieniu po czym  wstaje. Zanim jednak oddala się od niego słyszy jak pomocnik mówi:
-Cieszę się, że mam takiego drugiego "papę" jak ty
 Po tych słowach szkoleniowcowi jest miło. Uśmiecha się i odwraca. Rozumieją się bez słów. Kiedy po chwili trener staje na środku murawy, piłkarze jak zwykle to bywa, zbierają się wokół niego. Przez chwilę milczy. Widzi, że chłopcy są zdezorientowani. Zawsze od razu mówił im o co mu chodzi, jakie ma plany, zastrzeżenia. Teraz przez dłuższą chwilę z jego ust nie pada ani jedno słowo. Potem w końcu przemawia:
-Powiem wam, że jestem dumny, iż mogę być częścią tego, co nosi nazwę Bosussia Dortmund. Jestem też zaszczycony, że mogę wam pomóc się rozwijać. Może czasem krzyczę , złoszczę się, robię te swoje sławne miny, ale wiedzcie jedno. Jesteście dla mnie jak synowie i tak jest zawsze. Nie ważne czy wygrywamy, czy nie. Pewnie zastanawia was to dlaczego to wszystko mówię. Nie ważne. Idźcie już do domu. Pogadamy innym razem. Zmykajcie. 

***
Następny we wtorek- jeśli będą komentarze. Nie lubię pisać dla siebie ;)

Nadal czytacie ??? Kto czyta wrzuca komentarz- nawet króciutki :) Zmotywujcie mnie, bo mam zastój. Ten rozdział napisałam do przodu, dodaję tylko świeżą notkę pod. Od kilku dni nie napisałam nowego, choć powinnam pisać już rozdział nr 10. Pomysł jest, ale z ubraniem go w słowa mam problem. To co zmotywujecie mnie komentarzami? Może się odblokuję ;)
Myślicie , że z relacji Marco i Natalie coś wyniknie? Przyjaźń czy coś więcej? Czy dziewczyna jeszcze kiedykolwiek ułoży sobie życie z jakimś mężczyzną?I czy tym mężczyzną będzie gwiazda BvB? A może niedługo nasz gwiazdor postanowi przenieść się do innej drużyny i spróbować swoich sił np . w Premier League? 

***
Mam jeszcze jedną prośbę. Odniosłam wrażenie, że obydwa anonimowe komentarze pod poprzednim postem napisała jedna osoba. Jeśli się mylę to z góry przepraszam. Proszę o podpisywanie anonimowych komentarzy, jak również o to, by jedna osoba w przyszłości nie pisała dwóch komentarzy anonimowych.  Nie chcę blokować komentarzy anonimowych, bo na każdym mi zależy, ale ... Zobaczę co przyniesie przyszłość. 





31 komentarzy:

  1. Świetny rozdział <3
    My chcemy więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez twoje opowiadanie naszła mnie wena do malowania i chyba zacznę malować. Co pewnie i tak mi się nie uda bo zawsze rysowałam, więc wątpię ale naprawdę motywujące to to jest.
    Ciekawi mnie komu pierwszemu Natalie powie o swojej historii z Robbem i co się wtedy wydarzył, że nikomu nie chce powiedzieć. Rozumiem, że jej przyjaciółka nie wiem bo jest to skryta osoba i to mi się podoba.
    Czekam na kolejny :)
    http://miloscwdortmundzie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maluj, maluj :) Cieszę się, że jakoś się do tego przyczyniłam :) Ja myślę, że skoro rysowałaś to i malowanie pójdzie Ci świetnie- choć na pewno trudniej jest malować farbami :) Czekam na efekty . Mam nadzieję, że się pochwalisz :)

      Usuń
  3. Siemkq mordeczko tymoja sorka, ze nie skomentowalam poprzedniego rozdzialu, ale nie milalam jak teraz pisze na tablecie i dlatego nie ma polskich znakow. Co do rozdzialu jak zawsze genialny czekam na nexta pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie zastanawiałam się co się stało, że nie wrzuciłaś komentarza, ale czekałam cierpliwie i się doczekałam :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Siemka. Rozdział jak zwykle super. Marco i Ann zbliżyli się do siebie ale jakoś nie wydaje mi się żeby oni byli razem. Chociaż może... No nic czekam na kolejny ;)) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie zdradzę- czy Marco będzie z Natalie czy nie... czas pokaże ;) Ja to wiem, a Wy dowiecie się w przyszłości . Dziś słuchając muzy zobaczyłam pewną scenę oczyma wyobraźni . I ta scena będzie właśnie na końcu tego opowiadania, albo pod koniec :)

      Usuń
  6. Nienawidzę takich facetów jak Robb! -.- Myślą, że są panami świata, a kobieta to zabawka, z którą można robić co się chcę! -.-
    Rozumiem Natalie. Aby nie myśleć o przeszłości i o tym co przeszła z byłym mężem ucieka w pracę. Takie zachowanie jest zrozumiałe. Wiele osób radzi sobie w taki sposób.

    Rozdział genialny :) Liczę na to, że Marco jednak nie zmieni klubu, a jego relacja z Natalie rozwinie się i z dnia na dzień będą stawali się sobie coraz bliżsi :)

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba. Co do relacji tych dwojga- oboje potrzebują czasu :) Nic więcej nie powiem- może będą razem, może nie ;) Ja to wiem, a Wy dowiecie się za jakiś czas :)

      Usuń
  7. Marco jest wspaniały ;)
    Mam nadzieję, że już niedługo ich relacja przemieni się w coś bardziej... <3
    Piszesz przepięknie ♥
    Czekam na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe czy w rzeczywistości jest równie wspaniały? Sprawia wrażenie spoko gościa :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. Kochanie!!! Mam ochotę się postrzelić, a potem własnoręcznie poćwiartować na drobne kawałeczki za to, że nie skomentowałam Twojego poprzedniego rozdziału!!! Po prostu nie mogę sobie tego darować i bardzo, ale to bardzo Cię za to przepraszam! Po prostu nie znalazłam ani chwili na pozostawienie po sobie śladu w tygodniu. Staram się ale miałam pełno sprawdzianów (tak, ja też nie rozumiem, przecież już jest koniec maj!!) i znalazłam chwile dopiero w weekend.
    W każdym razie! Oba te rozdziały były cudowne! Marco taki opiekuńczy... Po prostu cudowny. Uwielbiam kiedy facet broni kobietę nawet jeśli wcale, bądź ledwo ją zna, więc Reus tym jeszcze bardziej u mnie zapunktował! Ogólnie uważam, że zarówno on do niej jak i ona do niego coś czuje i uważam, że to tylko kwestia czasu kiedy dojdzie między nimi do czegoś więcej. No, a przynajmniej mam taką nadzieje ;)
    Tak samo podoba mi się relacja Mario-Agnes. Również cudowna, wesoła, zabawna! Uważam, że i oni tworzyliby piękny związek!
    Buziaki kochana i raz jeszcze najmocniej przepraszam!!♥
    xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :) Broń Boże nie ćwiartuj się dlatego, że nie dodałaś komentarza do poprzedniego rozdziału ;) Nic się nie dzieje. Cieszę się, że znalazłaś czas i skomentowałaś ten . Czasem tak bywa, że mamy natłok obowiązków - rozumiem to. Nie rozumiem dlaczego nauczyciele jeszcze teraz Was tak męczą? Odpowiedź na to pytanie znają tylko oni. Według mnie do tego czasu powinny być już ostatecznie wyjaśnione oceny ;) Na szczęście ja mam ten czas za sobą, choć z drugiej strony chętnie bym wróciła do czasów szkolnych- miałam naprawdę wspaniałych nauczycieli- wymagających , ale wspaniałych. Miło ich wspominam, czasem z niektórymi mam okazję się spotkać z racji różnych uroczystości :) Ja też uwielbiam takich " rycerzy"- trochę zrobiłam właśnie takiego rycerza z Marco. Choć kto wie, może on taki właśnie jest. Moje odczucia co do niego są właśnie takie- spoko facet, jak trzeba przytulić to, to zrobi, kiedy indziej gdy trzeba komuś "przylać' też to potrafi :) Czy Marco i Natalie będą razem? To na razie moja słodka tajemnica ;)

      Usuń
  9. Naprawdę tu przyjemnie :) Dopiero co przypadkiem natrafiłam na twój blog i niezmiernie się cieszę,że znalazłam coś tak interesującego :) Historia świetnie się rozwija. Ta akcja z mostem,deszczem i naszymi głównymi bohaterami wprost bajeczna!
    Serio,gdy będę miała gorszy dzień na pewno jeszcze nie raz ją przeczytam : p Zauważyłam,że masz świetny kontakt z czytelnikami,co osobiście bardzo mi się podoba ;) Widać,że naprawdę ci zależy :) No nic,pozostaje tylko czekać na kolejny ; x Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :) Bardzo mi miło, że tu trafiłaś :)
      Akcję z mostem miałam w głowie na długo przed rozpoczęciem pisania tego opowiadania :) Szczerze to ten blog miał być o Marco, ale miałam tu napisać inną historię. W końcu wyszło tak, że piszę również o Marco, ale właśnie tą. Tamta czeka w "szufladzie"- a raczej w pliku na kompie na odpowiedni czas. Być może kiedyś ją opublikuję - kto wie :)
      Tak, bardzo mi zależy na czytelnikach. Do pewnego czasu pisałam dla siebie, bo to lubię, ale teraz jak już zadecydowałam by się tym z kimś podzielić to chciałabym wiedzieć co Wy czytelnicy czy czytelniczki myślicie o całości . Bardzo mi miło, że pojawiają się komentarze. Dla mnie pozytywny czy negatywny jest na miarę złota. Pozdrawiam i mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej :)

      Usuń
  10. Twoje opowiadanie zaczęłam czytać w piątek i skończyłam dzisiaj rano, ale nie skomentowałam, bo jakoś nie miałam pomysłu jaki komentarz mogłabym napisać. Jestem przeziębiona, jakoś nie mam ochoty do niczego. Jeszcze wczorajsze emocje związane z meczem Real Madryt-Atletico Madryt... ale teraz znalazłam małą chwilkę na skomentowanie Twojego opowiadania, które pokochałam. Uwierz, nie czytam dużo opowiadań, bo jakoś większość mnie nie urzekła. Nienawidzę opowiadań, w których akcja szybko się rozwija, bohaterzy szybko zwiążą się ze sobą. To cholernie nudne. Przynajmniej dla mnie. Jestem wymagając osobą (podobno!), więc czepiam się czegoś idiotycznego. Mniejsza z tym, bo mogłabym napisać jeszcze jakieś 20 linijek. Swoją drogą nie potrafię pisać komentarzy! Jestem w tym beznadziejna. Nie potrafię oceniać rozdziałów, to dla mnie męczarnia. Sama nie wiem dlaczego, ale dla ciebie zrobię to! Pamiętam jak pisałaś, że nie piszesz opowiadań o piłkarzach (chyba ty to napisałaś, jeśli nie sorry!), a teraz zaczęłaś takie opowiadanie pisać, które jest moim zdaniem składne, normalne i ciekawe.
    Twój styl jest dobry, nawet bardzo. Nie zauważyłam błędów orograficznym czy innych, być może coś przeoczyłam, bo się wczytałam. Od dzisiaj będę zaglądać na to opowiadanie. Strasznie mnie wciągnęło. Szkoda, że miałam do nadrobienia tylko 7 rozdziałów, ale cóż.... Nie wiem co jeszcze mogę napisać. Oczywiście czekam na nowy rozdział. Pewnie znowu będzie wspaniały. Uciekam już, bo jakoś źle się czuję. Następny komentarz postaram się napisać lepiej. Pozdrawiam Blue ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :) Bardzo mi miło, że tu trafiłaś.
      Na początku życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia :) :) :)
      Mecz oglądałam z małymi przerwami. Cóż... jeśli chodzi o emocje to u mnie były średnie ponieważ najbardziej przeżywam kiedy mecz grają moje ukochane pszczółki czyli BvB . Real znam trochę, Atletico mniej, ale według mnie obydwie drużyny mają w sobie coś wyjątkowego. Jak zobaczyłam błąd Casilasa zdziwiłam się, bo on wydaje mi się, że mało takich popełnia- albo wcale. No ale cóż... to jest piłka- wszystko może się zdarzyć. Potem remis... a w dogrywce wiadomo co się działo. Cóż... ktoś musi wygrać, ktoś przegrać. W tamtym roku moje Pszczółki musiały przełknąć gorycz porażki, w tym roku piłkarze Atletico. Tak już jest.
      Szczerze... ja też mam problemy z komentarzami więc doskonale Cię rozumiem. Ja po przeczytaniu rozdziału wiem co chcę powiedzieć, ale jak już zaczynam pisać to średnio mi to wychodzi. Przywykłam do tego, ale przeważnie jak czytam to komentuję- z szacunku dla osób, które piszą, ale i dlatego, że coś mi się podoba. Czasem nie komentuję- były takie przypadki- jak rozdział był spójny, nieźle napisany, ale było tak dużo niecenzuralnych słów ( czyt. przekleństw), że po prostu tak mnie to raziło, iż uciekałam z tej strony pędem :)
      Gdzieś faktycznie napisałam, że nie piszę opowiadań o piłkarzach- to było jak zaczynałam publikować moje historie chyba :) Wtedy powstawał zdaje się blog http://www.bo-ty-i-ja.blogspot.com/ - historia nie jest jeszcze skończona, ale mam mały przestój twórczy ;) Na pewno tam wrócę :)
      Cieszę się, że postanowiłaś skomentować to opowiadanie i muszę napisać, że to nieprawda, iż komentowanie Ci nie wychodzi. Idzie Ci całkiem nieźle :) Zapraszam na następny rozdział- najprawdopodobniej pojawi się jak zwykle w poniedziałek po 24 - czyli właściwie to już będzie wtorek :)

      Usuń
    2. Och, masz dużo czasu, jeśli opublikujesz po 24 :D Ja teraz wszystko zaniedbałam. Mogę nawiązać z Tobą jakiś kontakt? Może przez pocztę?

      Usuń
    3. Rozdział mam gotowy, pojawi się po godz. 24 :) Po prostu nie lubię poniedziałków więc dodaję już we wtorki :)
      Oczywiście, że możesz się ze mną skontaktować - adres jednej z moich skrzynek to marudnyelf@o2.pl :)

      Usuń
    4. I jeszcze jedno... niecierpliwie oczekuję na kolejny rozdział na Twoim blogu " Mroczna strona Marco " :) Dodaj coś please :)

      Usuń
    5. Napisałam do Ciebie na skrzynkę :D A jeśli chodzi o "Mroczna strona Marco" to coś tam napisałam, ale normalnie cały rozdział jest ohydny.

      Usuń
    6. Wrzuć go :) Nie mogę się już doczekać. Nie przez to, że jest ohydny, co zresztą pewnie ocenię jak przeczytam, ale po prostu to opowiadanie mnie wciągnęło na maksa :)

      Usuń
    7. Właściwie to się przywitałaś :) Odpisałam właśnie :)

      Usuń
  11. Przepraszam za moją nieobecność pod 2 ostatnimi rozdziałami ale brak czasu jednak już wszystko nadrobiłam i jestem pod WIELKIM wrażeniem. Piszesz niesamowicie, masz ogromny talent. Ja czasami nie potrafię skleić jednego sensownego zdania, a Ty piszesz cudownie. Pewnie każda czytelniczka chce żeby Marco i Natalie byli razem no i ja też chcę, wiem że to pewnie za wcześnie dla nich obojga, ale myślę że powinni zaryzykować. Nie on nie może się przenieść musi zostać w BVB! Cudowny cudowny i jeszcze raz cudowny rozdział tak samo jak poprzednie! Czekam na następny
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jesteś i skomentowałaś :) Czy będą razem- jak już napisałam- to na razie pozostanie moją słodką tajemnicą ;) Cieszę się, że rozdziały się podobają :) Pozdrawiam i zapraszam na następny we wtorek ;)

      Usuń
  12. oj, myślę, że wyniknie i to niejedno! :D
    bardzo mi się podoba ten blog :) przede wszystkim dlatego, że jest pisany w czasie teraźniejszym za co Cię podziwiam, bo mi by było bardzo ciężko tak pisać
    co do rozdziału:
    hmmm... zastanawia mnie sprawa z Robbem, oby nie mieszał juz w życiu Nat, swoją drogą to trochę mi jej szkoda, oby przynajmniej z Reusem się udało ;)
    życzę weny i pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię serdecznie :) Miło mi, że jesteś i zostawiłaś po sobie ślad w postaci komentarza. Czytam wszystkie i one mnie uskrzydlają :)
      Robb... hmm... to jeszcze nie koniec jego wątku, ale nie powiem nic więcej. Z obserwacji rzeczywistości, która mnie otacza wnioskuję, że ludzie mają częściej pod górkę niż z górki. Także w życiu moich bohaterów też nie może być ciągle sielankowo :) Będą smutne chwile, ale będzie i szczęście. Postaram się to jakoś wyważyć sensownie. Czy mi się to uda ocenicie Wy drogie czytelniczki :)

      Usuń
  13. Jak ja Ci zazdroszczę umiejętności pisania długich rozdziałów! Długich, i dobrych - żadnego pisania, dialogów bez sensu tylko wszystko konkretnie! Naprawdę - jestem pod wielkim wrażeniem Twoich umiejętności.
    Co do rozdziału, to dziwne, że Ann straciła dziecko podobno Mario, ale oni się zabezpieczali. To jak ona zaszła w tą ciążę? hahaha XD Myślę, że ona go zdradza. (:
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :)
      Co do hmm... dziecka... nie ma środków, które dają 100% pewności ;) Po prostu takie nie istnieją ;)
      Ann nie zdradza Mario :)
      Pozdrawiam i mam nadzieję, że będziesz tu jeszcze zaglądać :)

      Usuń