Zmęczona, ale jakże zadowolona patrzy na już prawie skończony obraz. Brakuje kilku pociągnięć pędzlem, ale przyjdzie na nie czas później. Wpatruje się w płótno pokryte różnymi kolorami farb, głównie ciemnych. Zastanawia się co powie jej przyjaciółka kiedy go zobaczy. Przychodzi jej też na myśl co by powiedział on- przecież jest na tym obrazie. Nie wie czy będzie miała okazję mu go pokazać, ale ma taką nadzieję. Jako, że z dołu dobiega ją dźwięk dzwonka do drzwi zamyka pracownię po czym zbiega po schodach. Nie od razu otwiera drzwi. Najpierw patrzy na mały ekran znajdujący się przy drzwiach. Agnes macha jej dłonią co wywołuje u niej atak śmiechu. Powinna już przywyknąć- przyjaciółka wiedząc, że nad drzwiami jest mała kamera zawsze zachowuje się w ten sposób. Otwiera drzwi wpuszczając dziewczynę do środka. Po chwili obydwie już piją kawę na tarasie domu malarki. Jako, że w nocy padało powietrze jest chłodne, ale orzeźwiające. Natalie patrzy w dal uśmiechając się do siebie samej. Agnes obserwuje ją. Widzi, że przyjaciółka jest bardzo zadowolona. Nie wytrzymuje i pyta:
-Taka minę masz zawsze po namalowaniu wspaniałego obrazu. Jesteś wtedy myślami daleko, uśmiechasz się zagadkowo. Znowu nie spałaś w nocy i malowałaś?- pyta
Malarka patrzy na nią:
-Chodź coś ci pokażę- zaprasza ją do pracowni. Kiedy blondynka staje przed płótnem nie mówi nic tylko patrzy. Nie wie co ma powiedzieć. Już nie raz widziała piękne obrazy, które wyszły spod pędzla Nat, ale ten bez wątpienia należy do tych, najbardziej wyjątkowych. Pomimo tego, że jest w dość ciemnych barwach to jest bardzo wyraźny. Majstersztyk . Agnes spogląda na Natalie:
-Proponuję pokazać go w Monachium. Myślę, że się spodoba. Jest wyjątkowy Natalie. Może on też jest wyjątkowy...
Brunetkę zastanawiają szczególnie ostatnie słowa wypowiedziane przez agentkę. Nic jednak nie mówi.
***
Pali już kolejnego papierosa siedząc na balkonie hotelowego pokoju. Nie wie dlaczego od kilku dni ciągle o niej myśli. Jedynym wytłumaczeniem jest to, że zbliża się rocznica ich ślubu. Gdyby nadal byli małżeństwem za dwa dni świętowaliby. Nie są już razem, teoretycznie nie powinien więc wracać myślami do ich wspólnego życia, a jednak to robi. Zamyka oczy przywołując wspomnienia. Oczyma wyobraźni widzi moment, kiedy ją poznał. Już wtedy zdobyła jego serce. Wiedział , że ta dziewczyna prędzej czy później będzie jego. Tak się stało. Pierwsze miesiące wspólnego życia bez wątpienia można nazwać bajką. Następne już nią nie były.
Z zamyślenia wyrywa go dźwięk telefonu. Odbiera. Po kilku minutach rozmowy odkłada komórkę na stolik, gasi niedopałek papierosa. Kilka minut później zjeżdża windą na dół. Swoje kroki kieruje do hotelowej restauracji, gdzie przy jednym ze stolików czeka na niego jego przyjaciel, a zarazem adwokat. Wita się z nim po czym zajmuje miejsce:
-Czego się dowiedziałeś?- pyta od razu
-Powiedz mi po co Ci informacje co obecnie robi twoja była żona? Przecież może Ci zaszkodzić. Nie rozumiem...- pyta mecenas
-Nie martw się. Pytam ponieważ chcę wiedzieć. Tylko tyle. Nic poza tym. Ostatnio dużo o niej myślę, sam nie wiem dlaczego...
-Bo ją nadal kochasz...- słyszy z ust przyjaciela
-Powiedz mi co wiesz.
-Mieszka na przedmieściach Dortmundu. Maluje. Zrobiła wystawę swoich prac. Obrazy się podobały. Mówiłem Ci, że dziewczyna ma talent , ale ty wiedziałeś lepiej ... Następna wystawa ma być w Monachium...
-Ma faceta?
-Nie wiem. Zdaje się, że nie ma. Nie dziwię jej się- stwierdza niewiele myśląc adwokat. Jego towarzysz piorunuje go wzrokiem. Mecenas milknie. Po chwili słyszy:
-Myślę, że wybiorę się na tę wystawę do Monachium. Mam tam sprawy do załatwienia więc połączę przyjemne z pożytecznym
-Na twoim miejscu nie robiłbym tego. Ona poczuje się zagrożona i może spełnić swą obietnicę.
-Jadę zobaczyć jej prace. Tylko tyle...
-Już ja cię znam. Obyś nie żałował...
***
Wychodzi wściekły z Signal Idiuna Park. Kuleje. W końcu ma na nodze ortezę wyglądającą podobnie jak but narciarski. Rozmowa z trenerem niewiele mu dała. Powiedział mu to samo co klubowy lekarz. Musi uzbroić się w cierpliwość. Uspokoili go, że wystarczy mu cztery tygodnie pauzy, ale jego te słowa nie ucieszyły. On nie potrafi żyć bez piłki. Ona jest teraz całym jego światem. Jeszcze jakiś czas temu miał Caroline, więc kiedy złapał kontuzję ona wspierała go. Wiedział doskonale, że inaczej takie rzeczy przechodzi się mając u boku ukochana osobę. Teraz jest z tym sam. Przygnębia go to coraz bardziej. Codziennie po treningu wraca do pustego domu gdzie nikt na niego nie czeka. Zdaje sobie sprawę, że nie jest gotowy na to by znów się zakochać, na to jest zdecydowanie za wcześnie, ale z drugiej strony nie umie być sam. W momencie gdy otwiera drzwi do samochodu jego komórka, którą ma w kieszeni zaczyna wibrować. Na wyświetlaczu pojawia się napis "Mario" więc Marco odbiera:
-No co tam?
-A nic... Dzwonię, bo... Kurcze wróciłem do Monachium i nie mogę się odnaleźć. Przyzwyczaiłem się do tego, że codziennie widywałem twoją gębę, mogłem pogadać... Katariny nie ma...
-Wiesz co mam dla Ciebie wiadomość. Mam 4 tygodnie pauzy. Jeden pechowy poślizg na murawie i urlop. Mogę przylecieć i trochę Ci się podokuczać. Co ty na to?- pyta
-No to czekam stary. Dobra wiadomość. Nie pomyśl sobie, iż cieszę się, że złapałeś kontuzję, jestem zadowolony z odwiedzin. Yeah mój braciszek przyjeżdża...
Marco śmieje się. Mario zawsze potrafił go rozśmieszyć, a teraz paplał coś do telefonu ciesząc się jak dziecko, z tego, że Reus przyjedzie do Monachium.
***
Jedzie właśnie taksówką na lotnisko w Dortmundzie. Zastanawia się czy wszystko zabrała. Po raz 20 sprawdza w torebce czy ma przy sobie bilet na samolot. Kiedy taksówka zatrzymuje się odbiera od kierowcy bagaż po czym udaje się na odprawę. Potem ma jeszcze chwilę czasu do lotu toteż pije kawę w kawiarni na lotnisku . Pije ją czytając gazetę. Kiedy słyszy komunikat odnośnie jej lotu zabiera walizkę i kieruje się do odpowiedniej bramki. Chwilę później zajmuje swoje miejsce w samolocie. Inni pasażerowie jeszcze wchodzą, zajmują miejsca więc ona znów zaczyna czytać kolorowy magazyn. po chwili słyszy męski głos:
-Cześć. Co za zbieg okoliczności...
Podnosi wzrok znad gazety i widzi Marco
-Cześć...
-Chyba mam miejsce obok ciebie- wskazuje na fotel obok niej, po czym zajmuje go. Dziewczyna widzi na jego stopie ortezę:
-Co się stało?- pyta
-Uszkodziłem staw skokowy- wyjaśnia
-Czyli przymusowy urlop?
-Tak. W domu trafia mnie po prostu więc postanowiłem posiedzieć na głowie Gotze. Ja go bawiłem sporo czasu, on niech teraz pobawi mnie... - uśmiecha się piłkarz zapinając pas. Po chwili samolot startuje. Blondyn spogląda na Natalie:
-A ty?
-W Monachium będzie wystawa moich obrazów. Muszę wszystkiego dopilnować. Agnes tam jest, ale...
-Agnes wspominała, że ma być ta wystawa jak kiedyś spotkaliśmy się w Dortmundzie. Kiedy jest?- zapytał
-Jutro o 15:00. Zapraszam Was.
-Pewnie się pojawimy. Choć będę śmiesznie wyglądał z tym butem- uśmiechnął się
-Normalnie. Lepsze to niż gips
-O zdecydowanie...
W trakcie lotu obydwoje ucinają sobie miłą pogawędkę. Nawet nie wiedzą kiedy ta godzina lotu minęła. Na lotnisku czekają na nich Mario i Agnes. O dziwo również oni na siebie wpadli. Po chwili każde z nich udaje się do swoich samochodów.
***
A oto i piąteczka. Nie zachwyca, ale to takie wprowadzenie do szóstki. Tam poznacie lepiej tego pana z hotelu :) Ma na imię Robb ;) Kim jest?- pewnie już wiecie, jaki jest?- przekonacie się, czego chce?- ja sama do końca jeszcze nie wiem, ale go nie lubię ;) szóstka pojawi się w nocy z poniedziałku na wtorek, lub we wtorek :) Oczywiście jeśli będą komentarze- nie lubię pisać dla siebie, a jak komentujecie to wiem , że czytacie ;)
A I JESZCZE JEDNO- WRZUCIŁAM DO PROLOGU FOTĘ NATALIE ( TAK WYGLĄDA MNIEJ WIĘCEJ W MOJEJ WYOBRAŹNI)
JEST TEŻ FOTECZKA MARCO- DZIŚ NA NIĄ TRAFIŁAM I BARDZO PRZYPADŁA MI DO GUSTU :)
-Taka minę masz zawsze po namalowaniu wspaniałego obrazu. Jesteś wtedy myślami daleko, uśmiechasz się zagadkowo. Znowu nie spałaś w nocy i malowałaś?- pyta
Malarka patrzy na nią:
-Chodź coś ci pokażę- zaprasza ją do pracowni. Kiedy blondynka staje przed płótnem nie mówi nic tylko patrzy. Nie wie co ma powiedzieć. Już nie raz widziała piękne obrazy, które wyszły spod pędzla Nat, ale ten bez wątpienia należy do tych, najbardziej wyjątkowych. Pomimo tego, że jest w dość ciemnych barwach to jest bardzo wyraźny. Majstersztyk . Agnes spogląda na Natalie:
-Proponuję pokazać go w Monachium. Myślę, że się spodoba. Jest wyjątkowy Natalie. Może on też jest wyjątkowy...
Brunetkę zastanawiają szczególnie ostatnie słowa wypowiedziane przez agentkę. Nic jednak nie mówi.
***
Pali już kolejnego papierosa siedząc na balkonie hotelowego pokoju. Nie wie dlaczego od kilku dni ciągle o niej myśli. Jedynym wytłumaczeniem jest to, że zbliża się rocznica ich ślubu. Gdyby nadal byli małżeństwem za dwa dni świętowaliby. Nie są już razem, teoretycznie nie powinien więc wracać myślami do ich wspólnego życia, a jednak to robi. Zamyka oczy przywołując wspomnienia. Oczyma wyobraźni widzi moment, kiedy ją poznał. Już wtedy zdobyła jego serce. Wiedział , że ta dziewczyna prędzej czy później będzie jego. Tak się stało. Pierwsze miesiące wspólnego życia bez wątpienia można nazwać bajką. Następne już nią nie były.
Z zamyślenia wyrywa go dźwięk telefonu. Odbiera. Po kilku minutach rozmowy odkłada komórkę na stolik, gasi niedopałek papierosa. Kilka minut później zjeżdża windą na dół. Swoje kroki kieruje do hotelowej restauracji, gdzie przy jednym ze stolików czeka na niego jego przyjaciel, a zarazem adwokat. Wita się z nim po czym zajmuje miejsce:
-Czego się dowiedziałeś?- pyta od razu
-Powiedz mi po co Ci informacje co obecnie robi twoja była żona? Przecież może Ci zaszkodzić. Nie rozumiem...- pyta mecenas
-Nie martw się. Pytam ponieważ chcę wiedzieć. Tylko tyle. Nic poza tym. Ostatnio dużo o niej myślę, sam nie wiem dlaczego...
-Bo ją nadal kochasz...- słyszy z ust przyjaciela
-Powiedz mi co wiesz.
-Mieszka na przedmieściach Dortmundu. Maluje. Zrobiła wystawę swoich prac. Obrazy się podobały. Mówiłem Ci, że dziewczyna ma talent , ale ty wiedziałeś lepiej ... Następna wystawa ma być w Monachium...
-Ma faceta?
-Nie wiem. Zdaje się, że nie ma. Nie dziwię jej się- stwierdza niewiele myśląc adwokat. Jego towarzysz piorunuje go wzrokiem. Mecenas milknie. Po chwili słyszy:
-Myślę, że wybiorę się na tę wystawę do Monachium. Mam tam sprawy do załatwienia więc połączę przyjemne z pożytecznym
-Na twoim miejscu nie robiłbym tego. Ona poczuje się zagrożona i może spełnić swą obietnicę.
-Jadę zobaczyć jej prace. Tylko tyle...
-Już ja cię znam. Obyś nie żałował...
***
Wychodzi wściekły z Signal Idiuna Park. Kuleje. W końcu ma na nodze ortezę wyglądającą podobnie jak but narciarski. Rozmowa z trenerem niewiele mu dała. Powiedział mu to samo co klubowy lekarz. Musi uzbroić się w cierpliwość. Uspokoili go, że wystarczy mu cztery tygodnie pauzy, ale jego te słowa nie ucieszyły. On nie potrafi żyć bez piłki. Ona jest teraz całym jego światem. Jeszcze jakiś czas temu miał Caroline, więc kiedy złapał kontuzję ona wspierała go. Wiedział doskonale, że inaczej takie rzeczy przechodzi się mając u boku ukochana osobę. Teraz jest z tym sam. Przygnębia go to coraz bardziej. Codziennie po treningu wraca do pustego domu gdzie nikt na niego nie czeka. Zdaje sobie sprawę, że nie jest gotowy na to by znów się zakochać, na to jest zdecydowanie za wcześnie, ale z drugiej strony nie umie być sam. W momencie gdy otwiera drzwi do samochodu jego komórka, którą ma w kieszeni zaczyna wibrować. Na wyświetlaczu pojawia się napis "Mario" więc Marco odbiera:
-No co tam?
-A nic... Dzwonię, bo... Kurcze wróciłem do Monachium i nie mogę się odnaleźć. Przyzwyczaiłem się do tego, że codziennie widywałem twoją gębę, mogłem pogadać... Katariny nie ma...
-Wiesz co mam dla Ciebie wiadomość. Mam 4 tygodnie pauzy. Jeden pechowy poślizg na murawie i urlop. Mogę przylecieć i trochę Ci się podokuczać. Co ty na to?- pyta
-No to czekam stary. Dobra wiadomość. Nie pomyśl sobie, iż cieszę się, że złapałeś kontuzję, jestem zadowolony z odwiedzin. Yeah mój braciszek przyjeżdża...
Marco śmieje się. Mario zawsze potrafił go rozśmieszyć, a teraz paplał coś do telefonu ciesząc się jak dziecko, z tego, że Reus przyjedzie do Monachium.
***
Jedzie właśnie taksówką na lotnisko w Dortmundzie. Zastanawia się czy wszystko zabrała. Po raz 20 sprawdza w torebce czy ma przy sobie bilet na samolot. Kiedy taksówka zatrzymuje się odbiera od kierowcy bagaż po czym udaje się na odprawę. Potem ma jeszcze chwilę czasu do lotu toteż pije kawę w kawiarni na lotnisku . Pije ją czytając gazetę. Kiedy słyszy komunikat odnośnie jej lotu zabiera walizkę i kieruje się do odpowiedniej bramki. Chwilę później zajmuje swoje miejsce w samolocie. Inni pasażerowie jeszcze wchodzą, zajmują miejsca więc ona znów zaczyna czytać kolorowy magazyn. po chwili słyszy męski głos:
-Cześć. Co za zbieg okoliczności...
Podnosi wzrok znad gazety i widzi Marco
-Cześć...
-Chyba mam miejsce obok ciebie- wskazuje na fotel obok niej, po czym zajmuje go. Dziewczyna widzi na jego stopie ortezę:
-Co się stało?- pyta
-Uszkodziłem staw skokowy- wyjaśnia
-Czyli przymusowy urlop?
-Tak. W domu trafia mnie po prostu więc postanowiłem posiedzieć na głowie Gotze. Ja go bawiłem sporo czasu, on niech teraz pobawi mnie... - uśmiecha się piłkarz zapinając pas. Po chwili samolot startuje. Blondyn spogląda na Natalie:
-A ty?
-W Monachium będzie wystawa moich obrazów. Muszę wszystkiego dopilnować. Agnes tam jest, ale...
-Agnes wspominała, że ma być ta wystawa jak kiedyś spotkaliśmy się w Dortmundzie. Kiedy jest?- zapytał
-Jutro o 15:00. Zapraszam Was.
-Pewnie się pojawimy. Choć będę śmiesznie wyglądał z tym butem- uśmiechnął się
-Normalnie. Lepsze to niż gips
-O zdecydowanie...
W trakcie lotu obydwoje ucinają sobie miłą pogawędkę. Nawet nie wiedzą kiedy ta godzina lotu minęła. Na lotnisku czekają na nich Mario i Agnes. O dziwo również oni na siebie wpadli. Po chwili każde z nich udaje się do swoich samochodów.
***
A oto i piąteczka. Nie zachwyca, ale to takie wprowadzenie do szóstki. Tam poznacie lepiej tego pana z hotelu :) Ma na imię Robb ;) Kim jest?- pewnie już wiecie, jaki jest?- przekonacie się, czego chce?- ja sama do końca jeszcze nie wiem, ale go nie lubię ;) szóstka pojawi się w nocy z poniedziałku na wtorek, lub we wtorek :) Oczywiście jeśli będą komentarze- nie lubię pisać dla siebie, a jak komentujecie to wiem , że czytacie ;)
A I JESZCZE JEDNO- WRZUCIŁAM DO PROLOGU FOTĘ NATALIE ( TAK WYGLĄDA MNIEJ WIĘCEJ W MOJEJ WYOBRAŹNI)
JEST TEŻ FOTECZKA MARCO- DZIŚ NA NIĄ TRAFIŁAM I BARDZO PRZYPADŁA MI DO GUSTU :)
Rozdział...brak słów na opisanie jago zajebistości. Totalnie wyjechany w kosmos jak każdy rozdział na tym blogu. Już nie mogę doczekać się wtorku. Życzę weny na kolejne rozdziały. Podejrzewam, że na obrazie został namalowany Marco. Ale to moje przypuszczenia. Teraz lecę do siebie aby coś naskrobać.
OdpowiedzUsuńOj biedny Marco ;/
OdpowiedzUsuńAle ważne, że poleciał do Mario <3
Rozdział cudowny <3
A jednak namalowała Reusa? :)
Czekam na kolejny
Buziaki ;*
Boże dziewczyno jak ty to robisz że nie idzie się oderwać od czytania tego co piszesz? Zakochałam się w tam blogu. Ciekawy wątek, genialnie napisany. Tylko czemu ten rozdział taki krótki? Proszę niech kolejny będzie dłuższy ;*
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje że na obrazie został namalowany Marco. Tak mi mówi moja intuicja ale mogę się mylić. Bardzo ciekawi mnie czego może chcieć ten cały Robb, więc mam nadzieję że szybko to się wyjaśni :)
Czekam na wtorek i kolejny rozdział ;*
Zapraszam również do siebie :)
Odpowiadam na wszystkie pytania :
UsuńOtóż zdradzę, że wiele wyjaśni następny rozdział- tam też po krótce będzie co przedstawia owy obraz :) Powiem, że Marco też tam jest , ale nie jest to jego portret, ani nic w tym stylu :)
Co do mojego pisania- jest takie sobie. Ciągle czytam najróżniejsze historie i naprawdę mój blog jest niczym w porównaniu z niektórymi. Od wielu blogerek mogłabym się sporo nauczyć.
Jeśli chodzi o długość rozdziałów- ja też uwielbiam długaśne. Przed opublikowaniem postu nr 4 też mi się wydawało, że jest nieco zbyt krótki. Nawet próbowałam go połączyć z piątką ( bo miałam napisaną do przodu), ale stwierdziłam, że to nie będzie dobre posunięcie. Tak więc zostawiłam tak jak było pierwotnie.
Już dziś zapraszam na kolejny- Powiem, że poznacie trochę Robba, będzie też trochę tajemniczo. Marco zaś pokaże odrobinę rycerskości :) Ocenicie same :)
Osz ty, ale fajnie piszesz. Normalnie się zakochałam w blogu, z niecierpliwością czekam na nexta. :)
OdpowiedzUsuńKurde, już nie mogę doczekać się tego kolejnego rozdziału! Każdym kolejnym tylko podsycasz moją ciekawość, więc z niecierpliwością czekam na ten dzień, w którym będę mogła przeczytać rozdział numer sześć! :)
OdpowiedzUsuńTen był jak zwykle świetny! Cudownie piszesz! Uwielbiam taką przejrzystość w tekście, więc cały czas u mnie tym punktujesz, bo naprawdę na Twoim blogu nie trzeba się niczego domyślać, bo wszystko jest pięknie wyjaśnione w treści rozdziału! Fajnie też, że Marco coraz bardziej interesuje się zarówno Natalie jak i jej twórczością. Uważam, że tworzyliby naprawdę ładną parę!
PS. Odpowiedziałam na Twoją nominację do LA, więc również zapraszam do tamtej zakładki, gdyż dopisałam Cię do nominowanych blogów przeze mnie:)
Bardzo zniecierpliwiona kolejnego rozdziału,
Ell
xxx
O rajuniu dziewczyno, ale Ty masz mega talent! Nadrobiłam wszystkie rozdziały i jestem oczarowana tym blogiem i sposobem w jaki to piszesz! <3 Uwielbiam to! <3
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Reusa, że ta Caroline go tak zraniła :( Ale dobrze, że przed ślubem się to wyjaśniło, a nie męczył się z nią w jakimś toksycznym związku jaki miała Natalie.
Jestem ciekawa co ten facet z hotelu wymyślił...
I jestem strasznie ciekawa czy Natalie namalowała Marco czy byłego męża :D Ale stawiam na Reusa :D
Czekam na kolejny rozdział ;*
W międzyczasie zapraszam do mnie ;*
Pozdrawiam ;*
Miło mi, że jesteście ;) Rozdział już jutro po północy. Byłoby mi miło gdyby pojawiło się jeszcze więcej komentarzy- to bardzo motywuje :) Czytam stopniowo Wasze blogi i komentuję. Przyjęłam zasadę, że komentuję u osób, które komentują u mnie - z małymi wyjątkami, gdyż jest blog, gdzie komentuję tak czy tak. Wiem, że ta osoba po prostu nie czyta opowiadań o piłkarzach ;) Pozdrawiam i do jutra :)
OdpowiedzUsuń