piątek, 9 maja 2014

3.

"Nie należy martwić się tym co przeszło. Należy raczej przygotować się na to, co może być."


Brunetka jest bardzo zadowolona z pobytu w Monachium. Wszystko co sobie zaplanowała zostało załatwione. Czeka właśnie na Agnes, która nie tylko jest jej przyjaciółką, ale też kimś w rodzaju agentki. Niestety Natalie czasem nie ma głowy do tych wszystkich formalności, dlatego potrzebuje kogoś kto to wszystko ogarnie.  Ona zdecydowanie woli malować niż załatwiać wystawy, wypełniać dokumenty. Pije właśnie kawę siedząc przy stoliku w barze na lotnisku, kiedy widzi  kogoś, kogo nie chciała spotkać. Czuła jak jej ciało się napina. Nie, nie boi się go już, w końcu jakoś udało  jej się od niego uwolnić, ale jej ciało ma już chyba zakodowaną reakcję na niego. Agnes siada przy stoliku:
-Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha- żartuje
-Robb... Widziałam go przed chwilą. Na szczęście mnie nie zobaczył. Poszedł sobie- mówi cicho malarka
-Ty nadal się boisz Nat...- stwierdza jej przyjaciółka- Tak już chyba zostanie. No chyba, że znajdziesz sobie faceta, przy którym poczujesz się bezpiecznie- dodaje
-Nie będę szukać żadnego faceta. Nie po tym co przeszłam z moim byłym mężem. Może to jednak był zły pomysł z tą wystawą tutaj. On często przylatuje...
-Jesteś wolna, masz rozwód i haka na niego. Nie będzie się zbliżał. Poza tym Robb miałby oglądać twoje jak on to nazywał " bohomazy" ? Nie. To jest niemożliwe!!!
-Masz rację... Wiesz co? Jednak lepiej zdecydowanie czuję się w Dortmundzie...
-A właśnie? Jak tam ten przystojny piłkarz? - umiejętnie zmienia temat Agnes
-Nie mam pojęcia. Rozmawiałam z Mario jeszcze przed jego wyjściem ze szpitala. Było wszystko oki. Podobno mało pamięta. Nie dziwię mu się, on miał naprawdę sporo alkoholu we krwi.

***

Jedzie  powoli. Mario dokładnie wytłumaczył mu gdzie mieszka dziewczyna, która tamtej nocy spotkała go na moście. Przyjaciel chciał jechać z nim jednak okazało się, że musi lecieć do Monachium na kontrolę do ortopedy. Tak więc wybrał się sam. Zatrzymuje się na poboczu przed tym mostem. Nadal niewiele pamięta. Staje koło barierki i patrzy na wodę. Gdyby wtedy spadł zapewne by się utopił. Nie miałby szans wydostać się z wody z taką ilością alkoholu we krwi, choć normalnie był znakomitym pływakiem. Jednego był pewien- tej nocy nie przyszedł tu by się zabić. To, że znalazł się na barierce to był jakiś głupi wymysł jego pijanej wyobraźni. Może i nadal cierpii po wydarzeniach sprzed kilku tygodni, ale nigdy przez myśl mu nie przyszeszło by odebrać sobie życie. Wraca do samochodu po czym rusza w dalszą drogę . Jakieś 8 minut później zatrzymuje auto niedaleko domu, którego szuka. Brama jest zamknięta dlatego zadzwoni dzwonkiem. Po chwili odzywa się kobiecy głos:
-Słucham?
-Dzień dobry. Nazywam się Marco Reus. Chciałbym się spotkać z panią Natalie. Mogę wejść?
-Niestety Natalie nie ma. Proszę poczekać chwilkę. 

Marco widzi, że z domu wychodzi kobieta koło 65 lat i idzie w jego stronę. Otworzyła bramkę więc wszedł:
-Niestety Natalie nie ma. Coś mam przekazać?- pyta patrząc na mężczyznę
-Mogłaby jej pani to dać? Nie wiem kiedy będziemy mieli okazję się spotkać, a bukiet jest piękny. To też- podał jej bukiet oraz torbę w której było wino i czekoladki
-Przekażę jej. 
-Dziękuję. Uciekam. Do widzenia
-Do widzenia

Kobieta patrzy jak przystojny blondyn wsiada do samochodu i odjeżdża. Sama kieruje się do domu patrząc na olbrzymi bukiet. 

***


Po raz kolejny wybiera numer na pomoc drogową, ale ciągle jest zajęte. Przeklina cicho. Jak na złość nie jedzie ani jeden samochód. Gani sama siebie za to, że pomimo iż widziała, że coś dzieje się z samochodem postanowiła jechać do domu. Zagląda pod maskę spod której nadal wydobywa się dym, ale już nie w takich ilościach jak jeszcze 5 minut wcześniej. Ponownie wybiera numer na pomoc drogową. Kiedy ktoś się odzywa mówi gdzie się znajduje. Zostaje poinformowana, że pomoc zjawi się najszybciej jak to możliwe. Wkłada telefon do torebki. Po chwili widzi jak samochód jadący z naprzeciwka zatrzymuje się. Kiedy wysiada z niego szczupły mężczyzna jasnych włosach w okularach przeciwsłonecznych rozpoznaje go. Idzie w jej stronę rozglądając się czy nic nie jedzie. Ma na sobie ciemne spodnie rurki, biały t-shirt oraz koszulę w biało- czarną kratę. Staje przed nią. 
 " Pewnego dnia 
zaprzęgniemy do pracy przypływy i odpływy,
 uwięzimy promienie słońca."


-Cześć- mówi po chwili
-Cześć- patrzy na niego, a on ściąga okulary
-Awaria?- wskazuje na samochód
-Tak. Niestety
-Dzwoniłaś po pomoc drogową? 
-Tak. W końcu się dodzwoniłam. 
Chłopak podchodzi do samochodu i zagląda pod maskę. Natalie przygląda się mu. Podchodzi bliżej:
-To chyba nie jest błahostka prawda?- pyta
-Nom raczej nie. Załatwiłaś chyba silnik- odwraca się do niej. Jest blisko dziewczyny co wprawia ją w zakłopotanie. Malarka robi dwa kroki w tył co piłkarz zauważa:
-Odwiozę cię do domu jak zabiorą samochód. Jeśli mogę oczywiście- mówi
-Dobrze- stwierdza
-Wprawdzie spotkaliśmy się już, ale wtedy chyba się raczej nie przedstawiłem. Marco- podaje jej dłoń
-Natalie...- ona podaje mu swoją. Nastaje kilkunasto- sekundowa cisza. Przez chwilę stoją ze złączonymi dłońmi. Ta chwila trwa dłużej niż powinna...
Nadjeżdża pomoc drogowa. Marco załatwia wszystko. Po chwili daje Natalie wizytówkę:
-Na pewno będzie jak nowy. Gwarantuję ci. Serwisują moje auta, są solidni-tłumaczy
-Dzięki. 
-Odwiozę cię do domu.  Zapraszam ...
Idą do samochodu chłopaka. Otwiera jej drzwi, a ona wsiada. Po chwili mężczyzna uruchamia silnik wozu i z wprawą włącza się do ruchu. Kiedy zawraca słyszy z ust dziewczyny:
-Byłeś na przejażdżce? Bo zdaje się mieszkasz w mieście- pyta zainteresowana
-Szczerze? Byłem u ciebie, ale jakaś miła pani poinformowała mnie, że niestety wyjechałaś więc wracałem do domu- przyznaje blondyn
-No tak... Maria... Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam?-  pyta
-Mario mi wytłumaczył. Skąd on wiedział pojęcia nie mam- zręcznie zmienia pas ruchu
-No tak... Rozmawialiśmy i pytał. A gdzie on jest?
-W Monachium. Musiał się zjawić na kontrolę u ortopedy. Mieszkasz w fajnym miejscu. Na uboczu, z dala od zgiełku. Można tam chyba odpocząć- zerka na nią przelotnie
-O to mi właśnie chodziło.  Lubię Dortmund, ale nie chciałabym  mieszkać w centrum. Chyba, żebym musiała.
-Ja mieszkam niedaleko SIP, ale muszę. Codzienne dojazdy na treningi spod Dortmundu raczej byłyby męczące. 
Podjeżdża pod jej dom. Natalie otwiera bramę pilotem. Piłkarz zatrzymuje się na podjeździe. Dziewczyna spogląda na niego:
-Zapraszam Cię na kawę...
-Nie będę przeszkadzał?- patrzy na nią
-Będzie mi miło. Maria od razu pomyśli sobie Bóg wie co, ma do ciebie słabość, ale co mi tam...- uśmiecha się
-Ma do mnie słabość? Nie zauważyłem, a zamieniliśmy kilka zdań
- Uwielbia BOrussię. Jak wszyscy tutaj - stwierdza malarka
-A ty? Kibicujesz nam?- pyta wysiadając z auta
Kiedy chłopak otwiera jej drzwi ona uśmiechając się mówi:
-Nie jestem wielkim kibicem, ale kilka meczy widziałam. I wiem co to jest spalony- śmieje się
Marco również się uśmiecha. Kierują się do domu. Kiedy wchodzą Natalie słyszy głos Marii:
-Natalie był tu przystojny blondyn. Zostawił Ci...- nie kończy gdyż do salonu właśnie wchodzi malarka z owym przystojnym blondynem. Maria uśmiecha się szeroko.


 ***


Marco spaceruje po holu. Ogląda obrazy, kiedy Natalie idzie po kawę. W momencie gdy wraca z tacą na której znajdują się dwa kubki z parującą cieczą oraz talerzyk pełen bułeczek z konfiturą widzi jak chłopak przygląda się jednemu z jej malowideł. Zatrzymuje się obok niego:
 -Nie jestem znawcą sztuki, ale naprawdę mi się podoba. Jest taki ciepły... i radosny. Może mówię bzdury...- spogląda na nią, a ona się uśmiecha po czym mówi
-Nie opowiadasz bzdur. Taki właśnie miał być. Przesycony barwami, słońcem, pełen optymizmu, radości. Świat widziany oczami zakochanej dziewczyny...

***

  Piłkarz i malarka siedzą na tarasie popijając kawę i jedząc bułeczki autorstwa Marii. Marco zachwyca się okolicą, w której znajduje się dom Natalie:
-Masz tu bajeczne widoki. Nie dziwię się, że tu mieszkasz. Też bym chciał, ale na razie to niemożliwe. Może jak skończę karierę to kupię sobie dom z dala od zgiełku...
-To jeszcze sporo czasu musisz poczekać- uśmiecha się dziewczyna
-Nigdy nic nie wiadomo... Mogę nabawić się takiej kontuzji, która uniemożliwi mi dalszą grę. Mogę też wpaść do wody po pijanemu i to marzenie w ogóle się nie spełni...- mówi cicho zerkając na swoją twoarzyszkę
Dziewczyna patrzy na niego. Zdawała sobie sprawę, że piłkarz poruszy temat tamtej nocy. Wprawdzie podziękował jej w salonie, ale pobieżnie, gdyż była z nimi również Maria, która wtajemniczona nie była.
-Dziękuję jeszcze raz Natalie. Ja naprawdę nie poszedłem tam skakać. Za dużo wypiłem, alkohol mi pomógł wejść na tę barierkę. Wiem jaki to musiał być dla ciebie szok. Chciałem byś wiedziała... Pewnie myślisz, że jestem szaleńcem...
-Gdybym tak myślała wezwałabym policję. Po prostu cie rozpoznałam. Nie oglądam waszych meczy zbyt często, ale mieszkając w Dortmundzie nie sposób nie wiedzieć pewnych rzeczy, nie słyszeć, nie znać piłkarzy ukochanego klubu dortmundczyków... To miasto wami żyje. Widziałam jak wiele razy walczyłeś do ostatniego tchu, cała drużyna. Nie wydaje mi się, by coś było w stanie złamać cię tak, byś zechciał zrobić takie coś. Raczej nie jesteś szaleńcem skaczącym z mostu nocą...

***

Podchodzą do samochodu piłkarza:
-Dziękuję kolejny raz.
-Ja również za miłe towarzystwo
-A... mam coś jeszcze dla ciebie. Zupełnie o tym zapomniałem. Może skorzystasz sama, jeśli nie to oddasz znajomym- mówi i podaje jej dwa bilety na mecz Borussi. 
-Dziękuję. Myślę, że sama skuszę się z moją przyjaciółką- mówi z uśmiechem
-W takim razie do zobaczenia
-Do zobaczenia...

***

 Dwa tygodnie później...

Agnes wchodzi do pracowni, w której jej przyjaciółka maluje. Stawia kubek z gorącą herbatą na stoliku, a sama ze swoim kubkiem parującej cieczy zajmuje miejsce w fotelu stojącym w rogu pokoju. Przygląda się jak Natalie zręcznie pociąga pędzlem po płótnie. Właśnie nanosi kolejną warstwę farby w niektóre miejsca. Obraz jest prawie gotowy. Malarka jest zadowolona gdyż w ciągu ostatnich dni udało jej się namalować dwa:
-Sara spałaś w ogóle w nocy? Mam wrażenie, że w ogóle nie sypiasz?- zadaje jej pytanie koleżanka
-Spałam, choć późno się położyłam. Wiesz co... chyba nie pojadę na ten mecz. Potrzebuję odpoczynku- spogląda na reakcję Agnes
-No chyba sobie żartujesz? Ja chcę tam iść z tobą, poza tym mam nadzieję, że poznam chociaż kilku z nich - mruga do niej
-Dostałam bilety na mecz, nie wejściówki do szatni kochana więc zwolnij... 
-Jak cię zaprosił to pewnie się z Tobą spotka...
-Jakoś mi się nie wydaje. Nie umówił się ze mną, po prostu dał mi bilety na mecz. 
-A gdyby się chciał umówić to...
-Agnes ja nie mam ochoty z nikim się umawiać. Mam dość facetów na całe dziesięciolecia. Nie!!! Nie umówiłabym się z nim... Zdaje się, że on też ma dość związków. Nie zapominaj, że w maju miał brać ślub. Nie wydaje mi się, żeby od maja się odkochał... 
-No w sumie masz rację... Wiesz ja myślę, że oboje leczycie złamane serca, może gdybyście...
-Nie kończ!!! Nie chcę tego słuchać. Chcę spokoju, tylko tego pragnę !!!
-Teraz tak mówisz, ja myślę, że jak się zakochasz ponownie...
-Ja nie chcę się zakochać. Nie chcę!!! Ja już kochałam. Wiesz dobrze jak się to wszystko skończyło. Gdyby nie to, że znalazłam te dokumenty w życiu bym się od niego nie uwolniła. Nie pozwoliłby mi... Nie chcę do tego wracać, zmieńmy temat...

***

Brunet siedzi w szatni. Koledzy z byłego zespołu już powychodzili. Każdy się gdzieś śpieszył. Pogadał z nimi chwilę, a potem został gdyż czekał na blondyna, który właśnie brał prysznic. Po jakichś 10 minutach Marco wchodzi  do pomieszczenia w ręczniku. Mario siedzi w rogu szatni i rozmawia przez telefon głośno się śmiejąc momentami. Marco ubiera się. Zakłada akurat buty kiedy jego przyjaciel zakończył konwersację. :
-Gotowy? Idziemy na obiad?- pyta 22-latek
-Tak. Jestem potwornie głodny. Mam ochotę na coś nieprzepisowego- uśmiecha się do szatyna
-Spoko. Ja też. Ja nie wiem co zrobię jak wrócę do treningów. Przez tę kontuzję przytyję z 10 kg. Przestałem uważać co jem...
-Dobra, od jutra jemy zdrowo- przepisowo, a dziś jeszcze możemy sobie pozwolić
-Słyszę mojego kumpla sprzed kilku miesięcy. A poza tym widzę jakby lekki uśmiech- unosi zabawnie brew
-Mam po prostu dobry humor...

***

Jest potwornie zmęczona choć położyła się poprzedniego wieczoru dość wcześnie. Nie spała jednak dobrze. Obiecała Agnes , że jednak wybiorą się na ten mecz. Właśnie siedzą i jedzą obiad w knajpie niedaleko SIP. Mają jeszcze sporo czasu do rozpoczęcia meczu toteż postanowiły się posilić. Prawie kończą jeść kiedy Natalie widzi , że Mario wszedł właśnie do środka. Rozgląda się,  a kiedy widzi  znajomą twarz na jego twarzy pojawia się uśmiech. Wystarczy kilka kroków i już stoi obok ich stolika:
-Cześć. Mogę się dosiąść?- pyta
-Jasne- zajmuje miejsce- Poznaj moją przyjaciółkę Agnes, to jest...
-Mario Gotze- kończy przyjaciółka malarki podając mu dłoń- Miło mi cię poznać
-Mnie ciebie również. 
Mario zamawia kawę. Chwilę rozmawiają po czym płacąc wychodzą z lokalu. Okazuje się, że on również wybiera się na mecz, a nawet ma bilet obok dziewczyn. Jemu też dał go Marco. Udają się razem na stadion. 

***

Mecz zaczyna się punktualnie. Dziewczyny widzą wszystko bardzo dobrze gdyż mają świetne miejscówki. Mario siedzi skupiony. Borussia narzuca od początku swoje  tempo gry. Zawodnicy wykonują niezliczoną ilość podań czekając, aż obrońcy zespołu gości popełnią błąd, co oni wykorzystają. Tak też pada pierwsza bramka dla BVB tego wieczoru na Signal Idiuna Park. Trybuna południowa szaleje. Wszyscy w pozostałych sektorach podrywają się z krzesełek kiedy pada gol, ale to właśnie ten żółto- czarny mur gdzie znajdują się najzagorzalsi fani Pszczół jak zwykle cieszy się najgłośniej. Piłkarz Bayernu widząc to uśmiecha się. Pamięta dobrze jak ten prawie 25 tysięczny tłum skandował jego nazwisko. To było wyjątkowe uczucie. Potem Ci sami ludzie wygwizdali go, kiedy podjął decyzję o odejściu z dortmundzkiego klubu. Rozumie ich i bynajmniej nie potępiał. Wie doskonale, że poczuli się zdradzeni, a on po prostu chciał spróbować czegoś nowego. Nadal ich kocha, kocha klub w którym przecież od najmłodszych lat trenował, to tutaj odkryli jego talent, tu pozwalali mu się rozwijać, wspierali na każdym kroku, trener był dla niego jak drugi ojciec. Ceni Pepa, jednak to Jurgen był i nadal jest mu niewątpliwie bliższy. Zrozumiał to kiedy już znalazł się w Monachium. Nie żałuje przenosin, ale nadal BVB zajmuje w jego sercu szczególne miejsce. 
Obserwuje poczynania Marco na boisku i musi stwierdzić, że jego forma się stabilizuje. Po aferze ze ślubem i załamaniu miał spore problemy z grą na jednakowym wysokim poziomie. Czasem popełniał błędy, których nie powinien popełniać tej klasy piłkarz. Zniknęła gdzieś jego błyskotliwość na boisku, jego kreatywność. Mario choć przez pewien czas po tym całym zajściu był w Monachium wiedział wszystko od kolegów, rozmawiał także z trenerem. Zresztą sam widział kiedy oglądał mecze. Potem jak zerwał więzadła po operacji kiedy już mógł przyjechał do Dortmundu. Tutaj też może się rehabilitować. 
Wstrzymuje oddech. Jego kolega właśnie robi mały rajd przebiegając prawie połowę boiska z piłką, kiwając kilku zawodników z drużyny przeciwnej. Przed bramką widząc, że nie da rady strzelić podaje do kolegi i kilka sekund później BVB prowadzi już 2:0. Dziewczyny zrywają  się z krzesełek, a Goetze tylko się uśmiecha. Widzi, że gra je wciągnęła, udzieliła im się atmosfera panująca wśród kibiców. Tutaj oddycha się miłością do tego klubu. Nie można  siedzieć obojętnie jak cały stadion śpiewa i dopinguje. Do przerwy wynik się nie zmienia. Kiedy piłkarze schodzą z boiska do szatni Mario pyta:
-Jak wam się podoba ? 
-Szczerze... jest cudownie. Zawsze jak tu bywam jest wspaniale- mówi Agnes
-Chodzisz na mecze?- zainteresował się
-Byłam kilka razy. Jednak Natalie wzięło na maksa- mruga
-Bo to jest ekscytujące... W Monachium czasem bywałam na meczach, choć wtedy raczej z musu niż przyjemności. Muszę stwierdzić, że to wciąga. Inaczej siedzieć w domu przed tv, a zupełnie inaczej być wśród tych ludzi- uśmiecha się
-Jeszcze lepiej jest tam- wskazuje na trybunę południową-Jednak ciężko się tam dostać- wyjaśnia
-Stali kibice. Najwierniejsi- mówi Agnes
-Tak. Kevin ciągle wspomina jak ojciec go tam zabierał. On naprawdę kocha te barwy. Wiadomo, że każdy kto gra w tym klubie po krótszym czy dłuższym czasie się w nim zakochuje, ale mam wrażenie , że on jest tak mega zakochany. 
-Ty od dziecka tu trenowałeś prawda?- pyta Agnes
Odpowiada na jej pytania do momentu w którym nie rozpoczyna się druga połowa. Potem kiedy słyszą gwizdek sędziego kończą rozmowę skupiając się na grze. Chłopcy z BVB nadal większość czasu utrzymują się przy piłce jednak w 60 minucie błąd obrońcy Pszczół kosztuje ich bramkę. Subotic po prostu się poślizgnął na murawie co wykorzystuje napastnik drużyny przeciwnej i już było 2:1. Tempo gry wzrasta jeszcze bardziej. Niestety rywale idą za ciosem doprowadzając w 69 minucie do remisu. Trener żółto-czarnych biega wzdłuż linii końcowej boiska żywo gestykulując rękoma. Wszystko może się zdarzyć. Jest 85 minuta gdy na tablicy nadal widnieje wynik 2:2. Piłkarze obydwu drużyn dwoją się i troją by zdobyć kolejnego gola, ale piłka jak już zmierza w stronę bramki to jakimś dziwnym trafem nie chce do niej wpaść. A to odbija się od słupka, a to mija słupek o kilka centymetrów. W 88 minucie po długim podaniu Mikiego do Reusa piłka w końcu tańczy  w siatce. Mario zrywa się z radości z krzesełka krzycząc: Brawo Reus !!!.  Na stadionie rozlega się aplauz, a potem jak to zwykle się odbyw tłum krzyczy nazwisko strzelca gola. Natalie przychodzi do głowy myśl, że to chyba wspaniałe uczucie usłyszeć swoje nazwisko wykrzyczane przez prawie 80 tys. gardeł.  Zegar wskazuje 90 minutę- sędzia dolicza kolejne 3. W 91 piłka znów pod nogami Marco. Nie zastanawia się długo, biegnie z nią do przodu na pełnych obrotach. Kiedy widzi wolnego Lewego chce mu podać, zostaje jednak w dość brutalny sposób podcięty przez obrońcę wywali. Upadając dostaje z kolanka w nos. Podbiegają koledzy i podnoszą dłonie. Zjawia się lekarz.
Dziewczyny siedzące koło Gotze zamierają w bezruchu. Mario obserwuje całą sytuację, ale po chwili słyszy pytanie padające z ust Natalie:
-To coś poważnego tak?
Piłkarz spogląda na nią. Widzi, że jest autentycznie przejęta. Próbuje ją uspokoić:
-Leje mu się chyba krew z nosa. Upadając nadział się na kolano obrońcy. Najgorsze co mogło mu się stać to złamany nos. Miejmy jednak nadzieję, że tylko tamują krwotok...- nie kończy swojej wypowiedzi gdyż widzi, że Marco schodzi z lekarzami- Wydaje mi się, że nos jest cały...

4 minuty później na Signal Idiuna Park słyszą gwizdek sędziego kończący mecz. Po faulu na pomocniku i karnym, który Robert pewnie zdobył BVB wygrało 4:2. Piłkarze dziękują kibicom, a Mario wstaje. Prosi dziewczyny, żeby na niego tu poczekały. On sam idzie na dół. W tunelu spotyka drugiego trenera. Pyta go o Marco. Kiedy już wszystko wie wysyła sms- a do blondyna i wraca na trybunę. Agnes i Sara właśnie się powoli zbierają. Przy wyjściu ze stadionu Mario czuje wibrujacy telfon. Odbiera. Zamienia z kimś kilka zdan po czym się rozłącza:
-Marco już idzie. Poczekamy na niego? Tak w ogóle to zapraszamy Was na kolację- mówi
-Ale my wracamy do domu- Natalie nie daje się namówić
-Nat będzie nam miło. Nie odmawiaj. Agnes powiedz jej coś- patrzy błagalnie na blondynkę
-Natalie jestem głodna. Ta kolacja to bardzo dobry pomysł. Mogę prowadzić w drodze powrotnej jak jesteś zmęczona- proponuje przyjaciólka
-No właśnie jestem. Wolałabym wrócić do domu- nie daje za wygraną brunetka
-Bardziej niż Marco na pewno nie. O idzie. Nie rób nam przykrości odmawiając- prosi  22- latek
Sara spogląda na blondyna, który staje obok nich. Ma rysę na nosie z boku i zmęczoną twarz. Lekko się uśmiecha choć nawet to sprawia mu ból:
-Cześć. 
-Cześć- mówią chórem , a potem blondynka wyciąga do niego dłoń- My się chyba nie znamy. Agnes- przedstawia się
-Marco... Miło mi cię poznać
-Mnie ciebie również.
-To co robimy?- pyta Gotze spoglądając z nadzieją na malarkę. Marco nie rozumie i odpowiada za nią:
-Nie wiem jak wy, ale ja umieram z głodu więc jedźmy już na tę kolację. Dzwoniłem do Alfredo. Stolik czeka na nas. Pojedziemy może jednym samochodem, a potem Was odwieziemy tu na parking i wtedy weźmiecie swój wóz. Tu mu się nic nie stanie- nikt nic nie mówi więc blondyn pyta- Może tak być? Sorry, ale tak mnie boli głowa, że nie mam najmniejszej ochoty tu stać. Więc jak?

*********************************************************************
Jest jeszcze ciepła trójeczka. Łapcie ;)Wrzucam dziś ponieważ przed chwilą okazało się, że z bloggera zniknął mi rozdział nr 6. Nie wiem co się stało, ale go nie ma. Trójeczkę też mam na blogu zapisaną, więc wrzucę by nie zniknęła jak szóstka. Jestem zła, gdyż 6 była jednym z najbardziej udanych rozdziałów- ale nie ma jej, raczej już w tej wersji jej nie odtworzę :( Przenoszę się w worda, tam będzie pewne ;)

9 komentarzy:

  1. Świetne! Bardzo podoba mi się twój styl pisania. Rozdział bardzo ciekawy :) Czekam na kolejny ;*
    (Sory za taki komentarz, ale po protu nie mam weny. Wiedz, że świetnie piszesz :D)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana ten blog jest genialny zazdroszczę talentu pisarskiego. Mogłabyś mnie powiadamiać o nowych? Czekam z niecierpliwością na nexta. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiadamiam na Twoim blogu :)
      Ja również pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  3. Kochana, po pierwsze przepraszam, że ostatnio nie skomentowałam! Po prostu nagły natłok w szkole! Kto by pomyślał, że jeszcze w maju moi nauczycieli będą tyle wymagać? Nieistotne!
    Zarówno ten jak i poprzedni rozdział jest cudowny! Ta relacja Marco i Natalie... Kurde, taka tajemnicza, że chce się po prostu więcej i więcej i więcej!! :) Fajnie to wszystko odtworzyłaś i ogólnie podoba mi się to w jaki sposób piszesz. Stylistycznie wszystko wygląda bardzo dobrze, a fabuła trzyma się kupy! No i oczywiście potrafisz napisać długi, sensowny rozdział co jest świetną umiejętnością! :)
    A co do straconego rozdziału to bardzo mi przykro z tego powodu. Mi też czasem się takie rzeczy zdarzają i wiem jak coś takiego bardzo zniechęca i nawet trochę smuci ale wierzę, że na spokojnie odtworzysz go i nadal będzie bardzo dobrym rozdziałem!!
    Zapraszam do siebie na nowy rozdział, buziaki:* ♥
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie cudo *-*
    Mario wspaniały kumpel ;)
    Miło, że Marco pojechał jej podziękować ;)
    Czekam na kolejny
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurde ale Ty cudownie piszesz! Kiedy czytam staję się główną bohaterką, wszystko tak dokładnie opisujesz! Zakochałam się w tym opowiadaniu jest genialny. Tak strasznie mi szkoda Marco, jak dobrze że nie spadł z tej barierki. Fajnie że jednak pojechał do niej. Mario jest super, też chciałabym takiego przyjaciela, mimo że odszedł nadal się troszczy o Reus'a. Dość że Maro ma problemy to jeszcze mu coś w nos zrobili biedaczek.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny genialny rozdział
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O ja pierdzielę. Jak ty to robisz, że tak super piszesz? A co do rozdziału. Jest świetny. Marco polubił Natalie ona go też. Zastanawiam się tylko o co chodzi z byłym mężem Natalie. Co on jej takiego zrobił? Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszę średnio, brakuje mi tzw " warsztatu", ale cóż... staram się jak mogę. Wyobraźnię za to mam wielką, niestety nie wszystkie pomysły umiem odpowiednio ubrać w słowa. Cóż mogę powiedzieć o mężu Natalie... jest despotą ;) O co chodzi? Myślę, że poznacie powoli jakim człowiekiem jest Robb. Nic więcej nie mogę dodać, ponieważ wszystko wyjaśni opowiadanie :) Ja sama nie wiem co do końca co się jeszcze wydarzy, pomysł mam, ale pisząc przychodzą mi do głowy następne więc mogę stwierdzić jedno- wszystko się może zdarzyć :) Na razie usilnie pracuję nad odtworzeniem rozdziału nr 6, który zjadł mi blogger, ale nijak mi to wychodzi . Cóż... nie będzie już taki jak był. Pozdrawiam

      Usuń
  7. Widzę, że kolejny rozdział niebawem, także powinnam skomentować i ten. Z góry mówię, mnie nie musisz informować o nowych rozdziałach, bo po to obserwuję, żeby wiedzieć. To na marginesie. Rozdział bardzo mi się podoba. Szacun dla ciebie, że potrafisz napisać długi rozdział. Mam nadzieję, że na nowo odtworzysz szósteczkę, wierzę w ciebie, uda ci się ;> Szkoda mi strasznie Marco, ale cóż... w życiu bywa trudno. A on ma Mario, który pomaga mu, mimo odległości jaka ich teraz dzieli. Zapewne Natalie także coś wskóra w jego życiu, na to liczę! Zostało mi czekać na nexta, pocieszeniem jest, że pojawi się niedługo. Myślę, że twój modem jednak nie odmówi posłuszeństwa! :D Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń