wtorek, 21 kwietnia 2015

66.

Gdy budzi się sama w łóżku czuje się odrobinę dziwnie. Nie jest przyzwyczajona do samotnych nocy, zawsze obok jest on- ta noc była inna. Nie było go. Tak postanowili. Pomimo tego, że jej go brakuje czuje się dobrze, ba nawet wspaniale. Ten dzień zaczyna się inaczej... ten dzień ma być wyjątkowy. Będzie wyjątkowy. Potwierdza to święcące pięknie słońce, potwierdza to śpiew ptaków wkradający się przez uchylone okno... Na jej twarzy maluje się wielki uśmiech. To ten dzień- dzień, na który czekała tak długo. Dzień, który wyśniła sobie jeszcze jako nastoletnia dziewczyna. Ten dzień ma być spełnieniem marzeń. I jest tego pewna, że będzie.
***
Jakże bardzo zaskoczony jest Mario kiedy wchodzi do sypialni swojego przyjaciela, a on już nie śpi. Znajduje go siedzącego na łóżku, opartego plecami o wezgłowie łóżka, okrytego kocem i pijącego gorącą czekoladę. Nie musi pytać co się dzieje, bo doskonale wie, iż Marco denerwuje się tak samo mocno jak jest podekscytowany i szczęśliwy, że ten dzień nadszedł. Dlatego nie pyta o nic, po prostu siada obok niego. Milczą po prostu dość długą chwilę. W końcu szatyn słyszy słowa swojego przyjaciela:
-Śniło mi się, że Natalie wybiegła z kościoła.- wyznaje.
-Zapewniam cię, że ten sen się nie spełni.- zapewnia go przyjaciel.
-Wiem... Ufam jej, ja po prostu mam złe wspomnienia i...- wzdycha.
-Wiem, ale tym razem to będzie najszczęśliwszy dzień w twoim życiu...- uspakaja go Mario.
W tym momencie słyszy, że ktoś przysłał mu sms-a. Otwiera folder wiadomości i zaraz potem na jego ustach maluje się uśmiech: 
" Nie lubię sypiać bez ciebie..."
Szybko odpisał.
" Nie wytrzymam bez ciebie tych kilku godzin do ceremonii. Tęsknię bardzo..."
Mario wyszedł z sypialni. Marco nie musiał czekać długo na odpowiedź.
"Potrzebuję pocałunku."- pisze jego narzeczona.
Natychmiast odpowiada.
"Za pół godziny na moście?"- wysyła, a zaraz potem ubiera na siebie bluzę i schodzi na dół w pośpiechu. Mario krząta się po kuchni, ale słysząc kroki wychodzi:
-Co zjesz na śnia...- przerywa widząc, iż Marco nie ma w planach posiłku, bo zgarnia kluczyki do swojego samochodu.- Dokąd się wybierasz?- pyta zaniepokojony, a gdy ten nie odpowiada idzie za nim. Blondyn ubiera buty.
-Marco co ty do cholery robisz?- pada pytanie.
-Spokojnie. Za chwile wrócę. Max za godzinę. Nie wieję bynajmniej...
-Pojadę z tobą... Dokąd jedziesz?
-Moja narzeczona pragnie pocałunku na dzień dobry.- mówi po prostu.
-I ty niby masz zamiar spełnić jej zachciankę? Masz zamiar tam pojechać? 
- Tak, mam zamiar to zrobić. Nie jest jeszcze w sukni ślubnej więc spoko... Poza tym spotkamy się w innym miejscu...- otwiera drzwi.
-Chcesz powiedzieć, że ona w tym momencie też wieje z domu?- pyta niedowierzając.- Przecież jak Agnes zobaczy, że zniknęła to dostanie zawału...
Marco odpowiada śmiechem i kilkanaście sekund później znika. Mario śmieje się, bo nie może uwierzyć, że oni są tacy szaleni... I kiedy mówi o tym Rickiemu, który jak się okazuje również już wstał obydwaj się z tego śmieją.
-To jest szaleństwo.- kwitują.
***
Ann i Agnes przygotowują śniadanie, gdy słyszą dźwięk odpalanego silnika. Wyglądają przez okno i okazuje się, że Natalie właśnie opuszcza teren posesji:
-Gdzie ona pojechała?- pyta blondynka spoglądając na Ann.
-Pojęcia nie mam. Nic mi nie mówiła...
Agnes próbuje się do niej dodzwonić, ale słyszą dzwoniący telefon i okazuje się, że Natalie nie zabrała komórki.
-No to ładnie... Dzwonię do chłopaków...
Agnes tak robi, a potem gdy opowiada Ann co powiedzieli chłopcy obydwie się śmieją. 
***
Spotykają się tam gdzie byli umówieni. Ma moście. Ktoś może mógłby się śmiać, bo mosty nie są raczej miejscami, w których ludzie się umawiają, ale ten jest wyjątkowy i w połowie drogi między obydwoma domami. Więc kiedy się spotykają Natalie ufnie wtula się w jego tors, a on obejmuje ją szczelnie ramionami. Spędzili bez siebie jedną noc, a zachowują się jak gdyby ich rozłąka trwała bardzo długo. Przecież powinni być przyzwyczajeni do tego, iż nie zawsze są razem, przecież Marco często wyjeżdża... Oni jednak nigdy nie przywykną, łakną bliskości, ciepła, siebie... Marco nachyla się i całuje ją, a ona oddaje pocałunek, zarówno ten pierwszy, drugi, piąty, dziesiąty... Nie liczą. Gdy w końcu odrywają się od siebie Natalie mówi:
-Tak bardzo cię kocham...
-Ja ciebie też kocham Natalie. Całym sobą- wyznają sobie i przypieczętowują te słowa kolejnym pocałunkiem.- Musimy wracać, bo nasi przyjaciele gotowi zadzwonić na policję i wszcząć poszukiwania.- uśmiecha się blondyn.
-Masz rację.- patrzy mu w oczy.- Jesteś dla mnie wszystkim...
-Ty też jesteś dla mnie najważniejsza...- przytula ją po raz kolejny.
Chwilkę później odsuwają się od siebie.
-Do zobaczenia za kilka godzin.- mówi chłopak.
-Tak.- przytakuje dziewczyna.- Marco...
-Tak?
-To nasz dzień... Sprawmy by był najpiękniejszym dniem w naszym życiu...
-Taki będzie... Już jest...
Obydwoje uśmiechają się wracając do domów.
***
Jedzą spokojnie śniadania, ale oczywiście osobno. Natalie je posiłek z Agnes i Ann, a Marco w towarzystwie Ricky'ego i Mario. Potem machina przygotowań rusza... Natalie relaksuje się siedząc w fotelu i cierpliwie poddając się zabiegom fryzjerki, która upina jej włosy. Potem przychodzi czas na makijaż. Marco ma odrobinę więcej swobody, gdyż nie musi być poddawany tym wszystkim zabiegom co Natalie. Może spędza w wannie odrobinę więcej czasu niż powinien i wychodzi z niej wtedy gdy Mario krzyczy stojąc za drzwiami, żeby w końcu wyszedł z wanny, bo pójdzie do ślubu z pomarszczoną skórą. Mijają sekundy, które zmieniają się w minuty, minuty w godziny i wszystko zbliża ich do tej jednej, jedynej, wyjątkowej, niepowtarzalnej chwili...
***
Marco stoi przed lustrem i poprawia po raz setny muszkę, choć właściwie nic się złego z nią nie dzieje. Za nim pojawiają się jego dwaj przyjaciele.
-Gotowy?- pada pytanie.
-Tak.
-Jedźmy więc.
***
-Wyglądasz przepięknie.- słyszy z ust Ann, a Agnes potwierdza.
-Spodobam się mu?
-Chyba sobie żartujesz... Oszaleje jak cię zobaczy...- stwierdza agentka.
-Wiecie co... Myślę, że jeśli ktoś może oszaleć z miłości do drugiej osoby, to on już oszalał na maca... Bardziej się nie da...- kwituje Ann.
Śmieją się. Potem słyszą słowa Natalie.
-Jestem gotowa.
-Więc jedziemy.
***
Kościół tonie w kwiatach. Przepiękne bukiety stoją w wielu miejscach. Goście coraz liczniej przybywają do świątyni, by zając miejsca. Jest rodzina Marco, są koledzy z drużyny z rodzinami, jest sztab szkoleniowy, trener. Na twarzach wszystkich goszczą uśmiechy. To wielki dzień. Tego dnia bowiem mają stać się świadkami tego jak Marco i Natalie będą przysięgać przed Bogiem. To ceremonia zamknięta. Dziennikarze otrzymali zakaz wchodzenia do Świątyni, jednak pod nią zgromadzeni są licznie. Liczą głównie na zdjęcia, bo na komentarze nie mogą liczyć. Przyzwyczaili się już do tego, iż piłkarz i jego druga połówka, a także jego rodzina i przyjaciele nie wyjawiają szczegółów z życia prywatnego. Marco jest osobą publiczną tylko podczas meczów. Jego życie prywatne i rodzinne należy tylko do niego i jego najbliższych. 
Kiedy pod kościół podjeżdża samochód i po chwili wysiada z niego piłkarz, a także jego dwaj przyjaciele zaczynają błyskać flesze. Trwa to chwilkę, bo panowie od razu kierują się do środka. 10 minut po nich zjawia się wybranka Marco w towarzystwie przyjaciółek. I nadchodzi ta chwila... c.d.n
***
Przepraszam, że krótki, ale to jeszcze nie jest ostatni. Komentujcie!


23 komentarze:

  1. Aaa! Pisz dalej, dlaczego w takim momencie musiałaś przerwać :-P czekam niecierpliwie ;-) K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja wena sobie poszła więc cierpliwości :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Szkoda, że przerwałaś w takim momencie czekam z niecierpliwością na kolejny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobiłam to z premedytacją po to, żeby ładnie zakończyć... choć nie wiem czy opis ceremonii będzie ostatnim rozdziałem, myślę, że ślub będzie przedostatnim rozdziałem na tym blogu.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Ajjj!! =D Nareszcie nadszedł ten dzień. Natalie i Marco powiedzą sobie sakramentalne "tak" <33 Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy =*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedzą, powiedzą ;) Nie ma innej opcji.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Ja chcę ciąg dalszy!! Już, teraz, natychmiast xD
    Nie no, każde twoje słowo idealnie pasuje do tego opowiadania.
    Mam nadzieję że resztę ceremonii i wesele opiszesz bardzo szczegółowo, że nie zabraknie śmiesznych, wzruszających, poważnych, romantycznych, namiętnych momentów podczas wesela :)
    Jeżeli to nie problem to mogłabyś odhaczyć anonima w http://destiny-is-waiting-around-the-corner.blogspot.com/
    bo np ja komentarze mogę dodawać tylko z anonima bo nie mam żadnych kont
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :)
      Oczywiście, że to zrobię :) Nie zwróciłam na to uwagi. Sorry. Już to zmieniam :)

      Usuń
  5. świetny rozdział. mam nadzieje że opiszesz dokładnie ślub. Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się opisać, ale zobaczymy na ile moja wena mi na to pozwoli.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  6. genialny rozdział. Marco i Nat są słodcy. Widać że bardzo się kochają. Kasia

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej rozdział jak zwykle cudowny. Zawsze z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Uwielbiam jak opisujesz uczucia między Marco i Nat. Od razu widać że bardzo się kochają i zrobili by dla siebie wszystko. Ucieczka tylko po to by się ze sobą spotkać jest słodka. Mam nadzieje że bardzo dokładnie opiszesz ślub. Pozdrawiam Kamila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... ta ucieczka to był spontan, przyszła mi do głowy taka myśl więc po prostu to opisałam :)
      Cieszę się, że pomysł się spodobał. Sama chciałabym tak zwiać na chwilę w dniu ślubu ;) Oczywiście na chwilę, nie żeby zniknąć całkiem ;)
      Uwielbiam opisywać uczucia. Naprawdę to lubię :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  8. jeju Marco i Nat już przy ołtarzu, wspaniała chwila. :) to jest tak cudowne że z wrażenia nie wiem co napisać. xD dodaj szybciutko kolejny, bo nie mogę się go doczekać :) Pozdrawiam serdecznie Daria :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodam, ale jeszcze nie wiem czy nastąpi to szybciutko. Niestety jeszcze nie mam opisu ceremonii. Nie mam weny :( Postaram się wieczorem coś naskrobać. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Na razie to głowa mi pęka więc nie będę pisać teraz, choć teoretycznie mam czas ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  9. Jejciu rozdział świetny!! Szkoda ,że krótki ale jest rewelacyjny:) Ta miłość po prostu jest piękna. Mam nadzieję ,że nic nie wywiniesz i będzie już tak do końca miło :D
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://nieryzygnujnigdyzmarzen.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecuję, że wywinę, ale już nie tutaj, a w kontynuacji ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  10. Ten rozdział to cudoo *.*
    Cieszę się, że Marco i Nat powiedzą sobie te sakramentalne "tak" i ich miłość przetrwa :)
    Uwielbiam to opowiadanie i żałuuję, że nie jestem z Tobą od początku, ale jak to się mówi: lepiej późno niż wcale :3
    Czekam na kolejny rozdział u i życzę dużo, dużo weny ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację- lepiej późno niż wcale :) Cieszę się, że jesteś :)
      I dzięki, że komentujesz. Pozdrawiam.

      Usuń
  11. Ohh cud, miód, malina *-* Cóż to będzie za ślub! :)
    Super, że rozbiłaś to i wprowadziłaś ten dreszczyk emocji jak to będzie dalej wyglądać :)
    To będzie na pewno niezapomniana chwila :)

    Rozdział super! :)
    Czekam na kolejny :)
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń