To nie jest zaskakujące, kiedy w momencie pojawienia się blondyna na murawie, gdzie drużyna ma odbyć trening, jego koledzy po prostu podchodzą do niego, witają się i gratulują zaręczyn. Marco uśmiecha się szeroko i dziękuje, obiecuje również, że z pewnością będą się wszyscy bawić na jego weselu. Potem rozpoczyna się normalny trening, gdzie każdy z nich daje z siebie wszystko. To praca, ale przede wszystkim pasja. I kibice mogący oglądać trening, który jest treningiem otwartym, mogą to zauważyć. Sesja treningowa kończy się mini meczem, co jest dodatkową atrakcją dla fanów, którzy przyszli na trening otwarty. Po końcowym gwizdku zawodnicy jak zwykle sprzątają sprzęt- między nimi jest Marco. Potem kierują się w stronę szatni, ale po drodze trener zatrzymuje blondyna.
-Moje gratulacje Marco.- mówi z uśmiechem ściskając chłopakowi dłoń, a zaraz potem zgarniając go do przyjacielskiego uścisku.
-Dziękuję.- odpowiada.
-Jestem z was taki dumny.- kontynuuje Jurgen.- Ta wasza miłość od początku nie była prosta, ale wiesz jak to jest, to o co walczymy, dbamy, pielęgnujemy jest najpiękniejsze, najmocniejsze. I tak jest z waszym związkiem. Naprawdę cieszę się, że mogłem być świadkiem tego jak wasze uczucie się rozwijało.
-Nadal jesteś świadkiem. I będziesz. Jesteś na nas skazany wiesz?
-Doprawdy?
-Bo ja nigdzie się stąd nie ruszam więc jeszcze pewnie nie raz przyjdę rozkojarzony na trening, albo taki smutny, że trzeba będzie mnie pocieszać...
-Ze skrajności w skrajność...- kwituje szkoleniowiec.
-Takie jest życie.
-Dokładnie takie, ale we dwoje lepiej przez nie przejść prawda?- patrzy na blondyna.
-We troje.- poprawia piłkarz.
-No tak, zapomniałem o Olim.- uśmiecha się trener.
-A może niebawem i we czworo... Kto wie?- dodaje Marco.
-Czyżbyście planowali powiększenie rodziny?- dopytuje.
-Zdecydowanie tak, ale powoli.- zapewnia.
-Cieszę się Marco. - mówi ponownie.
-Zostaniesz dziadkiem. Znów.- śmieje się piłkarz.
-Hmm... ja dziadkiem?- dziwi się trener.
-Przecież traktujesz nas jak synów, my ciebie jak ojca... Tak więc nasze dzieci mogą traktować cię jak dziadka poniekąd.- tłumaczy blondyn.
-No tak... Jesteście dla mnie jak rodzeni synowie więc... kurcze mam już sporo wnuków :)
-I wnuczki...
-No prawda.
Marco milknie na moment, Jurgen również. Kładzie chłopakowi dłoń na ramieniu, po czym znów go przytula.
-Naprawdę się cieszę i szczerze gratuluję. Spotkałeś wyjątkową kobietę, obydwoje jesteście wyjątkowi. Jesteście razem szczęśliwi, będziecie również jako mąż i żona. Jestem pewien, że po tych wszystkich trudnościach, doświadczeniach już nic nie jest w stanie zniszczyć tego co zbudowaliście, żadne doświadczenie, których pewnie będzie jeszcze sporo.- mówi.
-Też tak myślę, ale wiesz... wszystko to przetrwaliśmy również dzięki naszym przyjaciołom. Bez was byłoby trudno więc dziękuję.
-Mnie nie musisz, nic nie zrobiłem...
-Zrobiłeś, dobrze o tym wiesz...
***
Gdy pojawiają się pod klubem jest tam dość tłoczno, co nie jest zaskoczeniem dla Ricky'ego, ale dla Agnes już tak. Dziwi ją również fakt, iż mijają z chłopakiem wszystkich, tzn. ona idzie za nim, bo on prowadzi ją trzymając ją za rękę.
-Ricky dlaczego wszystkich mijamy?- pyta go cicho.
-Zobaczysz...- stwierdza chłopak.
Pod drzwiami dziennikarz wita się z bramkarzem po czym ten ich wpuszcza. Już w środku Agnes mówi do niego:
-Znajomości... rozumiem...
-Cóż... mam wielu znajomych.- kwituje chłopak.
Chwilkę później siedzą już na wysokich krzesłach przy barze, sączą drinki i rozmawiają, a kiedy kończą pić ruszają na parkiet. Ta noc ma być pełna dobrej zabawy i tak się zapowiada.
***
Książka, którą czyta jest dość ciekawa, ale w momencie , gdy jej mężczyzna wchodzi z owiniętym wokół bioder ręcznikiem, odkłada ją na szafkę nocną, a na jej twarzy pojawia się uśmiech. Chłopak ma zamiar iść do garderoby po bieliznę, jednak widząc wyciągniętą dłoń swojej drugiej połówki w swoją stronę, rezygnuje i po chwili leży już obok niej.
-Uwielbiam zapach twojego żelu pod prysznic.- mruczy Natalie, a potem wyciska na jego ustach pocałunek.
-A mnie też uwielbiasz?- pyta blondyn.
-O tak!- potwierdza.- Ten ręcznik jest zdecydowanie niepotrzebny.- stwierdza po czym jednym ruchem dłoni rozwiązuje ręcznik, który zsuwa się z bioder chłopaka.
-Czuję się obnażony.- uśmiecha się skrzydłowy.
-Jesteś obnażony, ale przyznaj się, że to lubisz.-patrzy na niego.
-To prawda, ale tylko przy tobie.- odpowiada.-I wiesz co?- spogląda na nią, a jego dłoń wędruje w stronę ramiączka jej koszulki nocnej.
-Co?
-Podoba mi się ta koszulka, ale w tym momencie wolałbym byś ją zdjęła.- stwierdza.- Chcę się do ciebie przytulić, chcę poczuć twoją skórę bez tego materiału.
-Myślę, że to da się zrobić.- kwituje malarka. Chwilę później gdy leżą wtuleni w siebie, przykryci kołdrą, Marco bawi się jej włosami.
-Powinniśmy ustalić datę.- mówi po prostu.
-Datę?- Natalie spogląda na niego pytająco.
-Datę naszego ślubu.- wyjaśnia chłopak.- Nie chcę czekać, pobierzmy się.
-Przecież to trzeba zaplanować kochanie.
-A więc zróbmy to!
-To potrwa... trzeba poszukać lokalu, albo znaleźć firmę, która się zajmie organizacją... Jednak my musimy wiedzieć co dokładnie chcemy... Ja nie wiem czy damy radę to tak szybko ogarnąć...
-Kochanie zróbmy to, proszę.- patrzy jej w oczy.- Proszę Natalie.- powtarza.- Chcę być twoim mężem, chcę nosić obrączkę na palcu i chcę mieć z tobą drugie dziecko. Tak bardzo tego pragnę i nie chcę czekać dłużej niż to będzie konieczne. Poproszę Marcela by znalazł jakąś firmę, zdaje się, że ślub jego siostry organizowała fajna firma...
-Która może nie mieć wolnych terminów.
-Spróbujmy dobrze?- patrzy na nią, a ona się waha. W końcu widząc wielką nadzieję w jego oczach na jej twarzy pojawia się wielki uśmiech.
-Dobrze.- zgadza się.- Zadzwoń do Marcela i zapytaj.
-Kocham Cię i zadzwonię, ale nie teraz...
-Dlaczego nie teraz?- patrzy na niego.- Nie jest jeszcze bardzo późno przecież...
-Nie zadzwonię teraz, bo będę zajęty.- mruczy muskając jej wargi.
-Zajęty? A czym to będziesz zajęty?- dopytuje dziewczyna.
-Raczej kim?- poprawia ją piłkarz.- Tobą.- odpowiada.-Mam zamiar kochać się ze swoją narzeczoną.
-A co jeśli narzeczona odmówi?- pada pytanie.
-Cóż...- wzdycha skrzydłowy.- Oczywiście to uszanuję, ale widzę, że moja narzeczona raczej nie chce odmówić.- twierdzi czując dłonie Natalie błądzące po jego ciele.- Mylę się?
-Hmm... Myślę, że nie chcę odmawiać.- uśmiecha się Natalie przygryzając lekko płatek jego ucha, a tym samym wywołując mały jęk, który mimowolnie wydostaje się z ust blondyna.
***
Jest 1:19 w nocy. Agnes siedzi na skórzanej, brązowej kanapie w dość dużym salonie w mieszkaniu, którego nie zna. Jest w pokoju sama, choć w mieszkaniu oprócz niej jest jeszcze dwóch mężczyzn. Jako, że została poproszona przez jednego z nich, by spokojnie poczekała na niego, po prostu zgodziła się. Nie miała zbyt dużego wyboru. Zza drzwi jednego z pokoi dociera do niej przytłumiony głos, a właściwie pijacki bełkot, a chwilę później słyszy drugi głos, który zdecydowanie zna. Doskonale rozumie każde słowo, które wychodzi z ust mężczyzny, którego kocha. Tego drugiego nie rozumie.
***
Czuje palce, które gładzą jej włosy więc jeszcze mocniej wtula się w ciepłe ciało swojego narzeczonego, lgnąc do jego dotyku, który po prostu uwielbia. Ma zamknięte oczy, ale na jej ustach błądzi uśmiech.
-Mogę ci coś powiedzieć?- mruczy.
-Jasne.- odpowiada Marco.
-Jesteś fantastyczny...
-Hmm... Ogólnie czy w łóżku?- pyta.
-Po prostu jesteś fantastyczny... ogólnie.
-Hmm... cieszę się, że tak myślisz.
-W łóżku też jesteś fantastyczny.- dodaje malarka po czym wtula twarz między jego ramię, a szyję. Piłkarz śmieje się, a potem mówi.
-Jesteśmy z sobą tak długo i tak blisko, a ty ciągle rumienisz się kiedy mówisz o seksie.- stwierdza rozbawiony, a potem słyszy jak ona cicho chichocze.
***
-Dzięki, że się nim zajęliście.- mówi przystojny blondyn, który jakieś dziesięć minut wcześniej wszedł do mieszkania.- Szukałem go dobre kilka godzin. Naprawdę się o niego bałem... Dzięki.
-Nie ma za co. Skąd mogłeś wiedzieć, że pojedzie do klubu znajdującego się w innej części miasta.
-Pokłóciliśmy się i wyszedł... Przepraszam, pewnie średnio chcecie tego słuchać o 2:00 w nocy... Dobrze, że się spotkaliście i dzięki wam bezpiecznie dotarł do domu. Naprawdę dziękuję.
-Mam nadzieję, że masz coś na kaca i ból głowy, bo jutro na pewno będzie miał ciężki dzień. Jest naprawdę zalany w trupa, co prawda trochę zwrócił, ale nie sądzę, by jutro czuł się w miarę dobrze.
-Coś mam... Zajmę się nim.
-Porozmawiaj z nim, bo on ciągle mówił, że się rozstaliście. Myślę, że to dlatego się upił.
-To nieprawda.
-Może tak to zrozumiał... Nie wiem, ale mam nadzieję, że się dogadacie. My już pójdziemy. Miło było cię poznać Matt, choć okoliczności mogłyby być nieco inne.
-Was również było miło poznać. Przepraszam i dziękuję. Dzięki wam dotarł bezpieczny do domu, mogłoby być zupełnie inaczej gdybyście mu nie pomogli.
-Nie mógłbym mu nie pomóc. To niemożliwe.
-Wiem.- uścisnął im dłonie o odprowadził do drzwi. Pożegnali się po czym opuścili budynek, wsiedli do taksówki milcząc, jedynie Ricky podał swój adres, a kiedy samochód ruszył chłopak poczuł dłoń Agnes na swojej. Spojrzał na nią i choć przez myśl przeszło mu, że dziewczyna może być zła na niego, bo przecież jego były partner praktycznie zepsuł im miłą zabawę, to jednak nie zauważa w jej wzroku odrobiny złości. Splata więc swoje palce z jej palcami po czym muska jej policzek. Przez resztę drogi również milczą, ale to milczenie nie jest niekomfortowe.
***
Kiedy Agnes budzi się następnego ranka zegarek wskazuje godzinę 9:15 rano. Przeciera oczy, po czym po kilku minutach wstaje z łóżka, ubiera na siebie bluzę Ricky'ego po czym wychodzi z pokoju. Jako, że jest na bosaka jej kroków nie słychać. W salonie nikogo nie ma, ale słyszy głos swojego chłopaka dochodzący z kuchni. Zdaje jej się, że chłopak rozmawia przez telefon.
-Nic się nie stało... Po prostu spotkaliśmy go w klubie, był zalany w sztok, ledwo trzymał się na nogach więc miałem go zostawić? Nie mogłem i nie chciałem tego zrobić. Może mnie skrzywdził, ale przecież dzieliłem z nim nie tylko złe chwile, było wiele pięknych, był mi bliski więc nie mogłem po prostu udać, że go nie znam... Nie wiadomo gdzie by poszedł, co by zrobił... Mógłby wpaść pod auto na przykład... Nie wybaczyłbym sobie.- mówi po czym milczy przez moment, a później dodaje.- Agnes chyba nie była zła. Nie rozmawialiśmy po powrocie, bo widziałem, że była zmęczona, ja też, ale nie widziałem żeby była na mnie zła... Jest wspaniała i wyjątkowa. Ta sytuacja była dla niej na pewno mało komfortowa, ale myślę, że ona postąpiłaby tak samo. - znów przerywa, by po chwili się odezwać.- Zależy mi na niej bardzo mocno. To z nią się związałem, tamten związek to już przeszłość.- milczy.- Nie. Nie kocham go już.- zaprzecza.- To już przeszłość, jestem pewien. Jedyną osobą, na której mi bardzo zależy w ten sposób jest twoja przyjaciółka. Nat przecież wiesz...
Agnes pojawia się w kuchni, po czym podchodzi do niego. Ricky uśmiecha się widząc ją w jego bluzie, obejmuje ją ramieniem, drugą dłonią ciągle trzymając przy uchu telefon po czym pochyla się i muska jej usta swoimi.
-Powiedz, że mówię cześć.
-Agnes mówi cześć. Właśnie wstała.- mówi chłopak do słuchawki.- Daję ci ją, poplotkujcie sobie, a ja zrobię śniadanie.
Kiedy dziewczyny rozmawiają Ricky robi śniadanie. Agnes wchodzi do kuchni ponownie gdy wszystko jest już gotowe. Zajmuje miejsce przy stole. Chłopak bez słowa stawia przed nią kubek herbaty:
-Smacznego.- mówi.
-Dziękuję i smacznego.
Chłopak ma zamiar zając miejsce na krześle obok, zanim to jednak robi najpierw przykuca przed agentką, bierze jej dłonie w swoje po czym mówi:
-Agnes przepraszam za wczoraj... Ta sytuacja była dość krępująca... Na pewno nie czułaś się komfortowo wysłuchując tego co bełkotał mój były partner... Naprawdę mi przykro, że byłaś świadkiem tej sytuacji...
-Ricky...
-Był pijany, rozżalony i wygadywał głupoty.- mówi.- Mógłbym teoretycznie go zostawić, udać, że nie znam gościa, ale nie mogłem... gdyby coś mu się stało to nigdy bym sobie tego nie wybaczył. I to nie dlatego, że coś do niego czuję, bo tak nie jest, ale...
-Ricky rozumiem...- przerywa mu.
-Przepraszam, że musiałaś w nocy jechać do obcego mieszkania i zamiast spać w ciepłym łóżku siedziałaś sama i czekałaś na mnie...
-Kochanie...
-Zależy mi na tobie i nie chciałbym byś pomyślała...
-Nic złego nie mogłabym o tobie pomyśleć... Nie przepraszaj mnie za wczoraj, ja na twoim miejscu zrobiłabym dokładnie to samo. To w porządku. Nie chciałabym być nigdzie indziej bez ciebie...
Chłopak uśmiecha się po czym całuje ją w usta.
-A teraz jestem głodna więc zacznijmy w końcu jeść.- śmieje się blondynka.
***
Rozmawiają z Marcelem dość długo siedząc w kawiarni i popijając kawę. Jego przyjaciel oferuje swoją pomoc więc Marco ma z głowy telefonowanie w poszukiwaniu firmy organizującej śluby i wesela. Jego przyjaciel jest dobrze zorientowany w tych sprawach ponieważ pomagał załatwiać wszystko swojej siostrze. Oczywiście cieszy się słysząc nowinę, że Natalie i Marco chcą zrobić to możliwie jak najszybciej, najlepiej podczas wakacyjnej przerwy. Tak więc piłkarz wraca do domu z dobrymi nowinami, a Natalie uśmiecha się gdy o wszystkim się dowiaduje. Bo przecież jak wszystko dobrze się ułoży, to już w wakacje, za kilka miesięcy będzie nosić nazwisko Reus, a na jej palcu będzie lśnić złota obrączka. Pragnie tego najbardziej na świecie.
***
Jestem z kolejnym rozdziałem. Jak widzicie wszystko zmierza do ślubu, który będzie finałem wszystkiego.
Nie wiem jeszcze czy opiszę ceremonię, może tak, może nie- zastanowię się. Komentujcie :)
***
10 komentarzy- następny rozdział :)
to już się na prawdę robi nudne, że Twój każdy rozdział jest cudowny, idealny ;) oczywiście, żartuję. Jak najwięcej takich rozdziałów. Bardzo lubię, kiedy wszystko się układa. Pozdrawiwm ;)
OdpowiedzUsuńJeśli zdecydujesz się opisać ślub Marco i Nat to jestem święcie przekonana, że to będzie cudowny opis :) Poruszy serce nie tylko moje, ale też innych, którzy czytają Twoje opowiadanie :) Masz do tego talent dziewczyno! :) Pewnie pisze to już któryś raz, ale z każdym nowym rozdziałem nie mogę wyjść z podziwu :)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału. To sytuacja Agnes i Ricky'ego na początku mnie zmroziła. Myślałam, że stare uczucie odżyje w chłopaku i przyjaciółka Nat będzie cierpieć. Jednak ulga jaką poczułam czytając dalej jest niesamowita :) Oby ich związek miał taki sam finał jak Natalie i Marco :)
Rozdział super! :)
Czekam na kolejny :)
Buziaki ;**
Jak zawsze rozdział mega. Naprawdę nie wiem jak ty to robisz, ale piszesz wspaniale, magia, można czytać twoje rozdziały w nieskończoność :) Relacja pomiędzy Nat i Marco jest fantastyczna.:) Dobrze że u Agnes i Rickyego też się układa, bo pasują do siebie i w końcu sa szczęśliwi. Co do moich komentarzy to nie ma za co dziękować, skoro to dla ciebie motywacja to z chęcią je pisze, i ja dziękuję za to, że piszesz dla nas tak cudowne opowiadanie. :) Czekam na kolejny i pozdrawiam Daria:)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam,ze nie komentowałam,ale jestem ;).Kocham twoje opowiadanie.*_* Jestem szczęśliwa,ze Marco się oświadczył Nat i biorą ślub i w końcu będzie panią Reus.A co do drugiej pary to jestem zadowolona,ze Ricky jest z Agnes i są szczęśliwi i mam nadzieję,ze chłopak nie zmieni swoich uczuć co do niej.Pozdrawiam i życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńCudny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńMarco będzie wspaniałym mężem dla Natalie i będę chyba w pełni spełniona jak opiszesz ich ślub, ale zrozumiem jeżeli nie dasz rady :)
Co do Agnes i Rickyiego to dobrze, że się im układa, a chłopak jest pewny co do swoich uczuć :)
Także życzę weny i pozdrawiam :*
Rozdział jak zawsze cudny:) Cieszę się ,że Nat się zgodziła na ten ślub :) Fajnie by było jak byś jednak opisała ten ślub :d Szkoda ,że powoli się kończy ten blog bo naprawdę jest świetny a ty masz talent :)
OdpowiedzUsuńhttp://nieryzygnujnigdyzmarzen.blogspot.com/ zapraszam do mnie :)
cudowny rozdział. Fajnie by było jak byś opisała ślub. Ania
OdpowiedzUsuńsuper rozdział. żeby zawsze byli szczęśliwi.Asia
OdpowiedzUsuńAaa wreszcie niedługo bedzie slub mam cicha nadzieje, ze opiszesz ich ślub. A teraz cieszyc sie tylko ich szczesciem i czekac na nastepny rozdzial. Pozdrawiam i czekam z niecierpliwoscia na nastepby ;)
OdpowiedzUsuńHej. Dopiero dziś znalazłam troszkę czasu by przeczytać i skomentować. Liceum robi swoje 😂. Cóż mogę powiedzieć. Rozdział jest świetny, genialny. Brak mi słów by opisać to w jaki sposób piszesz. Zacznę od Agnes i Rickyego. Są strasznie słodką parą 💕. Życzę im wszystkiego najlepszego. Co do Nat i Marco to słodkie, że Marco tak bardzo pragnie by Nat była jego żoną. Co do opisu ślubu zrobisz jak chcesz. Chociaż miło by był widziany😝😂😂. Jeszcze raz przepraszam, że dopiero teraz komentuje. Pozdrawiam i do następnego. Monia ✌
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział. mam nadzieje że opiszesz ich ślub bo na pewno wyjdzie ci o cudownie. Kasia
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ciesze sie że nat zgodziła sie na ślub. na pewno wspaniale go opiszesz. Iza
OdpowiedzUsuń