Kilkanaście dni walki ze zrezygnowaniem, złym nastrojem. Naprawdę stara się nastawiać pozytywnie, ale faktem jest, że gdy tylko pomyśli o powrocie na boisko, kolejną myślą jaka pojawia się w jego głowie jest to, iż na pewno podczas następnego meczu znów dopadnie go pech i przytrafi się kontuzja. Nie mówi o tym Natalie, nie chce jej denerwować. Postanowia zatrzymać te myśli dla siebie. W sumie trochę się ich wstydzi, choć ona jest zdecydowanie ostatnią osobą, przed którą powinien odczuwać wstyd. Może nie mówi o tym, bo boi się, iż pomyśli, że jest słaby psychicznie. Sam już nie wie. Teoretycznie wszystko jest w porządku. Spędzają razem czas, malarka od pechowego meczu praktycznie z nim zamieszkała. Nie chce zostawiać go samego, choć wie dobrze, że chłopak nie jest dzieckiem i sobie poradzi. Po prostu pragnie być blisko cały czas, a on również łaknie jej obecności. Kocha ją, a z ukochaną osobą chce spędzać się każdą chwilę. I tak właśnie robią. W szafie Marco jest więcej jej ubrań, w łazience stoją jej kosmetyki. Doszło również do tego, iż maluje u niego w domu. I to mu się bardzo podoba. Chce, by zawsze była już obecna w jego życiu, w jego domu i by ten dom stał się ich domem. Jakiś czas temu przyszedł mu do głowy pewien pomysł. Odsuwał go od siebie mówiąc sobie, iż jest za wcześnie, na pewno nie jest gotowa, o ile w ogóle kiedyś będzie. Teraz postanawia zaryzykować. Czy jest szalony? Pewnie jest. W końcu tysiąc razy obiecywał sobie, iż po raz drugi szybko tego nie zrobi. Bo się sparzył. Bardzo. Jednak stwierdza, iż Natalie zasługuje na wszystko co najlepsze. Na to by być szczęśliwą, mieć rodzinę. Taką prawdziwą i formalną. I ma zamiar jej to dać.
***
Rozmawiają z Mario o tym co ostatnio się dzieje, a sporo tego jest. Jako, że pomocnik Bayernu jest chory i leży w domu z grypą, a Marco nie może się jeszcze zupełnie normalnie poruszać, toteż nie wychodzi kiedy nie musi, mają dużo czasu na rozmowę. Śmieje się z czerwonego nosa przyjaciela:
-Tak... śmiej się. Zamiast mi współczuć, bo leżę z wysoką gorączką, to ty się nabijasz- wzdycha młodszy.
-Śmieję się z twojego nosa. Jest czerwony jak nos clowna- tłumaczy blondyn.
-Dobre porównanie- wzdycha piłkarz bawarskiego klubu- Ty mi lepiej powiedz gdzie zgubiłeś Nat?- zwraca się do skrzydłowego BvB.
-Maluje na dworze- a właśnie...
-Nom...
-Chyba zrobię to o czym ci kiedyś mówiłem- wyznaje, a Gotze jest zdezorientowany- No wiesz... Wiem, że może to zbyt wcześnie, ale zaryzykuję. Jest tego warta. Poza tym kocha mnie więc na pewno nie ucieknie. Może jedynie odmówić prawda?- patrzył w ekran monitora.
-Mówię ci- zakończenie tej bajki będzie brzmiało
" Żyli długo i szczęśliwie."- mówi poważnie Mario.
-Nie biorę w ogóle innej opcji pod uwagę. Pojadę coś wybrać jak w końcu będę mógł chodzić bez tego cholerstwa.
-Tak zrób. Bardzo się cieszę Marco...
-Ja też...
***
Przez kolejne dni rehabilituje się. Potem stopniowo wraca do treningów. Najpierw biega, potem trenuje indywidualnie, aby w kolejnym kroku dołączyć do zespołu. Natalie w tym czasie maluje, a Agnes dogrywa wszystko na wystawę. Nat jest zapracowana i choć czasem pada na twarz, to w momencie gdy w polu widzenia pojawia się Marco znużenie ulatuje, zastępując je radością. Tak właśnie na nią działa jej chłopak.
***
W dniu wystawy denerwuje się jak to ma w zwyczaju. Do tej pory to Agnes obserwowała jak godzinami chodziła w tę i spowrotem, zanim w końcu na zegarze wybija godzina, kiedy mają zjawić się w galerii. Choć od rana spaceruje po salonie w jedną i drugą stronę Marco postanawia zachować spokój. Rano robi jej śniadanie, które z nią je. Potem próbuje wciągnąć ją w rozmowę, ale ona błądzi gdzieś myślami. Nie krytykuje jej za to. On zachowuje się czasem podobnie przed ważnym meczem. Nie zawsze potrafi zupełnie się wyciszyć. Gdy malarka stwierdza, iż pora się przygotować, piłkarz zostaje sam w salonie, czytając wiadomości sportowe, gdyż ona udaje się do sypialni. Jakieś 20 minut później Marco wchodząc do sypialni i zauważając, iż jest pusta podchodzi do drzwi łazienki. Ma zamiar wejść, jednak porzuca te plany słysząc dzwonek do drzwi. Idzie otworzyć po czym wpuszcza do domu Agnes. Agentka z zachwytem opowiada mu jak wszystko jest wspaniale przygotowane. Jest podekscytowana wystawą nie mniej nić Nat, choć ona bardziej ekspresyjnie to pokazuje. Chłopak słucha jej uważnie. Kiedy blondynka przerywa swoją wypowiedź zadaje mu pytanie:
-A gdzie jest Nat? Nie Wychodziła jeszcze dziury w podłodze?- uśmiecha się patrząc na niego.
-Myślę, że lakier którym jest pokryta podłoga jakoś wytrzymał- zaśmiał się- Jest w łazience. Prawie nic nie mówiła, ogólnie ma jakiś odlot. Nie pytałem, bo nie chciałem jej drażnić- stwierdza.
-To trzeba było ją przytulić jak widziałeś, że jest zdenerwowana- patrzy na jego reakcję.
-To akurat zrobiłem nie raz- mruga do niej...
-Nie będę wchodzić w szczegóły- Agnes spuszcza wzrok, a z jego gardła wydostaje się odgłos głośnego chichotu.
-Nie o to mi chodziło Agnes. Nic z tych rzeczy... Głodnemu zawsze chleb na myśli- wzdycha
-Głodny, głodnemu zawsze wypomni- parska- Idę do waszego "locum privatum". Nie masz mi za złe?- pyta.
-Czy nie mam ci za złe, że zamierzasz wtargnąć do naszej sypialni? - unosi znacząco brew- Oczywiście, że mam. W tym dniu jednak zrobię wyjątek i dobrowolnie cię tam wpuszczę- śmieje się- A tak na poważnie to miałbym ci za złe gdybyś pojawiła się tam w nieodpowiednim momencie- znów mruga, a na jej policzek wypływa rumieniec. Uderza go lekko w ramię. Idą do sypialni blondyna i Nat. Przed drzwiami zatrzymują się:
-Ostrzegam, że nie wiem w jakim stanie ją zastaniesz. Może biega nago...- stwierdza.
-Gdybym zobaczyła tam np. Mario bez ubrania to pewnie bym się zawstydziła. A Nat... cóż... obydwie jesteśmy kobietami więc...
-No tak... Swoją drogą pewnie chciałbym zobaczyć twoją minę gdybyś zobaczyła Mario w stroju Adama. Tak łatwo można cię zawstydzić. Od razu się rumienisz. Pewnie omdlenie murowane- otwiera drzwi i wchodzą. Natalie nadal jest w łazience.
-Nie zemdlałabym, ale pewnie bym uciekła- mówi.
-Nie... Zapewniam cię, że nie jest odrażający- znów się z nią droczy.
-Nie dlatego bym uciekła. Bardziej z powodu tego jaki byłby " hot".
-No tak... Wszystkie baby lecą na Gotze- wzdycha Marco.
-A na ciebie nie lecą?
Drzwi do łazienki otwierają się i do pokoju wchodzi Natalie. Patrzy na ich uśmiechnięte buzie:
-Która leci na mojego faceta?- pyta malarka. Marco lustruje ją wzrokiem. Widzi ogniki tańczące w jej oczach i stwierdza, że wróciła jego Natalie. Nie ta, która od rana krzątała się po salonie, która wydeptywała ścieżkę chodząc bez celu po pokoju, a ta zabawna, piękna zazdrośnica, którą tak bardzo kocha.
- Wszystkie na niego lecą- mówi poważnie Agnes- Przecież nie będę kłamać, iż jest inaczej. Młody, przystojny, zadbany, inteligentny facet musi mieć powodzenie. Do tego bogaty- mówi bez ogródek.
-Hmm... jest jedno ale...- Marco podchodzi do swojej kobiety i obejmuje ją ramieniem- Zapomniałaś o słowie " zajęty", " zakochany".
Na twarzy Agnes pojawia się uśmiech. Uwielbia patrzeć na nich. Ich miłość widać na odległość. Rzuca się w oczy. To jak patrzą na siebie, jak się do siebie uśmiechają, jak się o siebie troszczą jest po prostu piękne. Czasem zazdrości im. Ona nie ma drugiej połowy. A chciałaby mieć.
-Mój...- mówi Natalie- Nie dzielę się- zaznacza.
Marco śmieje się widząc jej uśmiech. Uwielbia gdy jest zaborcza. W granicach rozsądku oczywiście.
-No dobra... My tu gadu gadu, a czas leci. Nat ubieraj się. Masz fantastyczny makijaż- chwali ją przyjaciółka i agentka w jednej osobie- Prawda Marco, że wygląda przepięknie?- patrzy na piłkarza.
-Tak, to prawda. Jednak ja wolę Natalie w innej wersji- uśmiecha się
-Tak, domyślam się w jakiej- mruga do niego.
-Zgadłaś- przyznaje- A teraz zmykam pod prysznic. Też muszę jakoś wyglądać u boku takiej kobiety-uśmiecha się biorąc ręcznik i kierując się w stronę łazienki.
-Marco tylko błagam cię, nie zapomnij przypadkiem przed powrotem do sypialni się ubrać co?- mówi Agnes.
-Postaram się, ale nie obiecuję- śmieje się- Wiesz... nawyki...
-Znam takie nawyki. Mój poprzedni chłopak przez nawyk zaprezentował się w całej okazałości mojej cioci- zaśmiała się przypominając sobie tę sytuację- Nie muszę mówić jaką miała minę...
Reus roześmiał się po czym zniknął za drzwiami łazienki. Agnes i Nat dyskutowały nad wyborem stroju malarki, bo ta nie mogła się zdecydować. 15 minut później wrócił Marco ubrany w czarne rurki i białą koszulę. Włosy miał ułożone. Kiedy je minął idąc do garderoby obydwie poczuły mocny zapach jego ulubionej perfumy Hugo Bossa:
-Widzisz nie zapomniałem się ubrać- zażartował znikając za drzwiami dużej garderoby.
***
Wystawa była bardzo udana. Obrazy podobały się, nawet bardzo. Natalie krążąc po galerii zbierała same pochwały. Towarzyszył jej momentami uśmiechając się i dyskutując z gośćmi. Może jego wiedza o sztuce nie była jakaś bardzo duża, ale dyskusje często dotyczyły tematów nie dotyczących stricte stylu, w jakim obraz został namalowany, a raczej uczuć które autorka chciała przekazać malując go. A uczuć ukrytych w tych płótnach było dużo. Obrazy emanowały głównie radością. Były dość barwne. Przedstawiały różne miejsca, ale na niektórych byli również ludzie. Jeden był naprawdę inny od wszystkich. Były to dwie złączone dłonie na tle zachodzącego słońca. Dłoń mężczyzny i kobiety. Ich palce splatały się ze sobą mocno. Obraz nosił tytuł
" Przyszłość". Pokazała mu go pewnego wieczoru, który spędzali tuląc się do siebie, prowadząc długie rozmowy o wszystkim poczynając od błahostek, kończąc na planach na przyszłość. Ten wieczór przepełniony był również zapewnieniami o miłości oraz pocałunkami. To wtedy z jego ust padło pytanie " Jak Natalie widzi ich przyszłość?" Zabrała go wtedy do pracowni, postawiła przed sztalugą i powiedziała, że właśnie tak to widzi. Że wszystko inne się nie liczy. Zobaczył wtedy dwie złączone dłonie. I wiedział już, iż nie ważne co się stanie oraz jakie będą koleje losu. Dopóki te dwie dłonie będą ze sobą złączone nic im nie grozi. Nic nie zagrozi ich miłości, wspólnej przyszłości. Przyszłością była ich miłość, związek. Przyszłością byli oni sami. On był jej przyszłością, ona natomiast jego. A ich wspólne życie przepełnione miało być barwami.
***
Zauważa, że jej mężczyzna stoi przed tym wyjątkowym obrazem. Dokładnie pamięta jak na niego zareagował. Był wzruszony. Ona zresztą też. Powiedział również, iż nigdy nikomu nie pozwoli rozłączyć tych dłoni.
Podchodzi do niego. Obejmuje go kładąc dłoń na jego plecach na wysokości pasa. Piłkarz najpierw czuje jej dotyk przez materiał marynarki, potem jej dłoń zgrabnie wsuwa się pod. Czuje ciepło jej dotyku. On również ją obejmuje przyciągając do siebie. Potem całuje w czoło:
-Ten obraz jest dla mnie obietnicą Nat- szepce trzymając twarz w jej włosach- Obietnicą, że nigdy mnie nie zostawisz. Nie odejdziesz ode mnie. Bo ja bym tego nie zniósł. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Dlatego obiecaj mi...
-Co mam obiecać?- pyta
-Obiecaj, że zawsze przy mnie będziesz- szepce.
-To nie są oświadczyny prawda?- żartuje.
-Szczerze mówiąc miałem to w planach, jednak ostatnio podczas rozmowy powiedziałaś, że na pewne rzeczy nie jesteś jeszcze gotowa. Wiem, że na to nie jesteś...
-Bardzo cię kocham, ale boję się takich deklaracji. Takich formalnych deklaracji- patrzy mu w oczy.
-Wiem i rozumiem. Dlatego mam inny pomysł. Ale porozmawiamy o tym jak stąd wyjdziemy dobrze?
-Tak kochanie- zgadza się.
***
Żegnają ostatnie osoby wychodzące z galerii. Dzień mogą zaliczyć do sukcesów. Potem sami opuszczają budynek. Agnes żegna się z nimi po czym odjeżdża ze znajomym, który zaprosił ją na kolację. Zostają sami. Oni również udają się na kolację ponieważ Marco ją zaprosił. Natalie dużo mówi i śmieje się, on patrzy na jej szczęście. Po opuszczeniu lokalu mówi:
-Zabiorę cię gdzieś. Mam nadzieję, że się nie rozpada, bo to trochę popsuje mi plan- uśmiecha się zagadkowo. Natalie nie protestuje, choć jest odrobinę zmęczona. Wsiada do samochodu. Marco włącza jakąś spokojną muzykę po czym umiejętnie włącza się do ruchu. Po drodze ciągle na nią zerka. Momentami kładzie dłoń na jej udzie, gładząc je delikatnie. W końcu docierają na znany im obydwojgu most. Chłopak parkuje niedaleko, na małym zjeździe. Potem wysiada z samochodu. Kiedy otwiera drzwi wyciąga do niej dłoń. Dziewczyna wysiada. Idą bez słowa w stronę mostu, a kiedy już stają w miejscu gdzie po raz pierwszy się spotkali obydwoje patrzą na wodę:
-Tu się spotkaliśmy Nat- mówi do niej- To był początek. Początek znajomości, początek naszej historii, pewnie też początek naszej miłości.
-To prawda. Pamiętam jakby to było wczoraj- uśmiecha się.
-Wiesz dlaczego tu cię przywiozłem?
-Nie mam pojęcia, ale się cieszę, bo wyjątkowo lubię to miejsce. Tu jest pięknie. Ten widok... Z dala od miasta...
Piłkarz odwraca się do niej twarzą.
-Mam coś dla ciebie. Dla nas. I to nie są oświadczyny... Nie bój się...
-Oki...- patrzy na niego wyczekująco. Blondyn wyciąga z kieszeni małe, granatowe, podłużne pudełeczko. Daje jej do ręki:
-Otwórz proszę- mówi. Ona wypełnia jego prośbę. W środku są dwie obrączki z białego złota. Obydwie dość grube, bez dodatkowych zdobień. Spogląda na niego zaskoczona. .
-Obrączki?- wpatruje się w niego.
-Wyjątkowe- stwierdza, po czym pokazuje jej słowo wygrawerowane od środka "Obietnica"bierze mniejszą:
-Prosiłem byś mi obiecał, że mnie nie zostawisz. Że będziesz. Ja chcę ci to obiecać tutaj. Może to nieodpowiednie miejsce, ale sentymentalne dla mnie... Pragnę ci obiecać, że poczekam ile tylko zechcesz. Będę czekał nawet wieczność na to, aż będziesz gotowa formalnie zostać panią Reus. Bo tego pragnę. Jeśli natomiast nie nadejdzie ta chwila to i tak będę z tobą. Będę dopóki ty zechcesz. Obiecuję cię kochać, być zawsze, obiecuję wspierać cię, troszczyć się o ciebie, śmiać się z tobą i płakać. Obiecuję mówić gdy zechcesz słuchać moich słów oraz milczeć gdy będziesz pragnąć jedynie mojej obecności. Obiecuję być ci wierny. Kocham cię i nie przestanę- patrzy jej w oczy- Jestem tylko twój Nat. I pragnę by one to właśnie oznaczały. " Promise"- ostatnie słowo wypowiada szeptem. Jest wzruszona. Podaje mu swoją dłoń przyjmując podarunek. Z nieba zaczynają spadać pierwsze krople deszczu, ale jej to nie przeszkadza. Bierze w palce większą obrączkę. Patrzy mu w oczy:
-Nigdy nie odejdę. Nie świadomie. Nie mogłabym tego zrobić. Za bardzo cię kocham. Stałeś się dla mnie wszystkim. Całym moim " być". I to prawda, że tu wszystko się zaczęło. I dziś rozpoczyna się coś nowego. Obiecuję Marco, być zawsze- gdy jest dobrze i źle, obiecuję, że nadejdzie dzień kiedy będę gotowa i nie będę się bać. Ten czas przyjdzie ponieważ ty swoją miłością, dobrocią, swoim ciepłem odpędzasz wszystkie moje lęki. Obiecuję, iż w przyszłości będziesz mógł mnie nazywać swoją żoną, a ja będę z dumą wypowiadać słowa " mój mąż". Już dziś czuję, że należę tylko do ciebie. Będę ci wierna i nigdy nie sprawię żebyś w to zwątpił. Kocham cię najmocniej na świecie. " Obietnica".
Deszcz pada coraz mocniej, a oni stoją złączeni ze sobą pocałunkiem. Ten pocałunek to obietnica.
To co, że niebo jest zachmurzone? Czyż w tym momencie to jest najważniejsze? Teraz liczą się oni. Tylko oni. Ich usta złączone w pocałunku, ich ciała wtulone w siebie, ich splecione palce. I uczucia.
***
Min. 10 Waszych komentarzy- nowy rozdział ;)
***
Witam kochani ;)
Jest deszcz i u mnie za oknem i w opowiadaniu. Są czarne chmury gromadzące się na niebie- te chmury gromadzą się też nad Nat i Marco. Powoli, ale coraz bardziej zasłaniają promienie słońca. Co będzie gdy żaden z tych promyczków nie przebije się przez ciemne i zachmurzone niebo. Czy ich uczucie zdoła rozpędzić burzowe chmury?
Szczerze miałam wrzucić ten " przewrotny" rozdział już teraz, ale wpadłam na inny pomysł. I napisałam ten oto. Niestety z tamtego nie zrezygnuję i pojawi się niebawem. I będzie smutek, choć powinna być radość. I będzie niepewność, bezsilność, strach i łzy. Momentami przebijać będzie się też miłość, która pewnie zostanie zepchnięta w kąt. Niechcący, ale jednak. Czytajcie, komentujcie, a przekonacie się co wymyśliłam.
Do miłego ;)
na pewno wymyśliłaś coś genialnego, co wszystkich zaskoczy :) rozdział cud, miód, malina :3 myśle, że czarne chmury mogą być związane z kobietą w ciąży... pisz szybko nexta, pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńNext czeka na publikację :)
UsuńJa oczekuję na komentarze :)
Uwielbiam czytać Wasze przemyślenia, a tych coś ostatnio jakby mniej :(
Niektórzy czytają i siedzą cicho :)
Szczerze to nie wiem co mam napisać, rozdział jest taki piękny, naprawdę brak słów, żeby opisać jaki jest genialny. I ta obietnica, cudo!*.* Tylko te nadciągające czarne chmury, nie mogłyby przejść jakoś bokiem? xD Czekam na kolejny i pozdrawiam Daria :)
OdpowiedzUsuńBędzie burza, która nie ominie Dortmundu i życia naszych bohaterów :)
UsuńOna musi nadejść. Tak to sobie wymyśliłam ;)
Pozdrawiam
Nie, nie mozesz mi tego zrobic. Ja sie nie zgadzan, bede plakac:( Nie mozna niszczyc tak pieknej, czystej milosci jaka jest miedzy Nat i Marco:) Obiecaj mi ze wszystko sie miedzy nimi ulozy:) Pozdrawiam serdecznie. Marta:)
OdpowiedzUsuńDzisiaj nic nie mogę obiecać- przykro mi. Nie mogę ponieważ zdradziłabym za dużo. A to opowiadanie ma odrobinę trzymać w niepewności :) Co do płaczu... cóż było ostatnio wiele historii, które przeczytałam i płakałam. Nie wszystkie dobrze się skończyły. Takie jest życie niestety. Dodam, że nie były to opowiadania o Marco.
UsuńFaktycznie starałam się stworzyć piękną relację między Marco i Nat. Taką przyjacielsko- partnerską. Tak widzę właśnie związek między kobietą i mężczyzną. Choć w tej historii mało jest problemów takiej zwykłej szarej codzienności- oczywiście nie piszę, że nie ma ich wcale, ale jest mniej niż w życiu przeciętnego Pana X czy Pani Y. Co będzie dalej ?
NIEBAWEM SIĘ WYJAŚNI :)
Witam :) Wchodze i widze nowy rozdzial. Humor od razu sie poprawia. Rozdzial taki slodki. Oni sie tak kochaja . Ale jak dla mnie to slub troche za wczesnie. Niech poczekaja :) Dobre byly teksty Marco i Agnes. To pewnie chodzi o to dziecko. I co pewnie ze soba zerwa ? Szybciutko pisz nowy :*pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNowy już jest :) Jednak nie mogę wrzucić od razu dwóch ;) Czekam na Wasze opinie. Lubię komentarze, poza tym niektóre poddają mi pomysły więc... KOMENTUJCIE !!!
UsuńJeju.. *.* Twoje bloga czytam już od jakiegoś czasu, ale nigdy nie potrafiłam dobrać właściwych słów, które opisałyby jak baardzo podoba mi się Twoje opowiadanie. Teraz spróbuje.. ;) Nat i Marco są tacy słodcy, zakochani w sobie, szczęśliwi, że nie wyobrażam sobie, aby coś się między nimi popsuło.. :) Widać, że połączyła ich prawdziwa miłość.. A ta zdarza się bardzo razdko.. :c Każdy rozdział jest na swój własny sposób wyjątkowy.. Budzi we mnie różne uczycia.. Czasami takie, o których nie miałam nawet pojęcia.. Czytając rozdział z każdym słowem chce więcej i więcej.. Gdy docieram do ostaniego słowa czuje niedosyt... Uwielbiam Twój styl pisania.. Jest taki inny, magiczy.. Wprowadza mnie w taki spokojny nastrój. ;)
OdpowiedzUsuńObietnica jaką złożył Marco, Nat i ona jemu była cudowna.. *o* Chciałabym, aby mi też kiedyś mój chłopak (o ile go będę miała ;D) taką złożył.. ^^ Obawiam się tych "czrnych chmur", które mają się pojawić w życiu naszych bohaterów, ale wierzę, że wszystko będzie dobrze i ich uczucie pokona nawet największe przeszkody oraz będą żyli długo i szczęśliwie.. *__*
Czekam na następny. Pozdrawiam, buziaki. Ola ;**
Miło mi, że jesteś i czytasz :)
UsuńCieszę się również, iż zdecydowałaś się skomentować :) Lubię wiedzieć co myślicie. Cieszy mnie ogromnie, że opowiadanie się podoba, choć negatywne komentarze również przyjmę. Nie boję się ich.
Pozdrawiam i mam nadzieję, że będziesz komentować częściej :)
Pozdrawiam serdecznie Olu :)
I życzę Ci z całego serca, byś kiedyś usłyszała taką obietnicę z ust swojej drugiej połowy :)
Czytając końcówkę całkowicie się rozpłynęłam.
UsuńJest taka przepiękna *-*
A oni są cudowną parą, i mam ogromną nadzieję, że mimo tej burzy jaką planujesz przejdą ją razem, że ich miłość nie pozwoli się tak zniszczyć ;)
Czekam na kolejny
buziaki ;*
Taki mialam plan by stworzyc miedzy nimi więź nie do podrobienia :-)
UsuńPozdrawiam i zapraszam na kolejne rozdzialy :-)
Ależ romantycznie się zrobiło między nimi :) I ten pomysł Marco z obrączkami, a nie oświadczynami - genialny :)
OdpowiedzUsuńAż szkoda psuć to wszystko między nimi ;) Oboje zasługują na szczęście i jeśli krążą nad nimi jakiekolwiek kłopoty to mam nadzieję, że ich nie poróżnią, a wręcz przeciwnie wzmocnią ich uczucie :)
Rozdział perełka :)
Czekam na kolejny :)
Buziaki ;**
Będą kłopoty.
UsuńPozdrawiam serdecznie i czekam na rozdział na Twoim blogu . Zagladam czesto :-)
Nic dodać nic ująć ;) Rozdział cudowny jak zawsze. Z niecierpliwością czekam na następny ;) Pozdrawiam/ Doominika ;)
OdpowiedzUsuńMiło mi czytać tak miłe slowa. Pozdrawiam Dominiko :-)
UsuńNudziłam sie i czytałam starsze rozdziały. I doszlam do wniosku ze to pewnie Lisa jest w ciazy. Jesli to dzieco Marco to napewno Nat nie bedzie chciala zabierac dziecku ojca. Nie!!!!!! Pozdrawiam ( z rozpacza nad losem Nat i Marco hihi ) Marta:)
OdpowiedzUsuń:-) :-) :-)
UsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Ja uwielbiam tego bloga po prostu :)
OdpowiedzUsuńMarco i Nat są cudowni :)
Pomysł tej " obietnicy" w deszczu, tak cudowny i romantyczny :)
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny :***
Uwielbiam twoją twórczość ! Jestem bardzo ciekawa jak to wszystko dalej się potoczy, więc czekam na kolejny rozdział, który mam nadzieję, że pojawi się jak najszybciej. :)
OdpowiedzUsuń